Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Obczyzno moja Eliza Piotrowska
Ocena 6,9
Recenzja Rzymskie wakacje, dusiołek i samba

Ciekawość i ulga, a może poczucie winy z powodu naiwnego zachłyśnięcia się odmiennością innych kultur? Elizie Piotrowskiej udaje się odmalować intrygujący zestaw emocji towarzyszących współczesnej emigrantce.

Bohaterką jej powieści jest wykształcona, wrażliwa i ciekawa świata młoda...

Okładka książki Rzeka czasu. Podróż przez historię świata Peter Goes
Ocena 7,4
Recenzja Z prądem i pod prąd

Historia to pasjonujący temat. Niestety, jest to też dziedzina, do której bardzo łatwo zniechęcić, szczególnie najmłodszych. Peter Goes przekonuje, że „da się inaczej", czyli tym razem krótko o książce, którą koniecznie warto przeczytać wspólnie z dzieckiem.

„Rzeka czasu" ma duży...

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Miałam wrzucić blogowy wpis, ale zamiast tego się streszczę: świetna pozycja! Merytoryczne, ciekawe opracowanie. Dla: pasjonatów tematu i "ścisłych" akademików. Treść: przystępnym językiem o mniej lub bardziej znanych stworzonkach ze świata japońskiego folkloru. Zawartość: zgrabny wstęp, obszerny bestiariusz + bibliografia. Minusy? Pozostaje lekki niedosyt treści, bo autor ma wystarczająco wiedzy i zapału, by "machnąć" solidną encyklopedię o japońskim folklorze :)

Miałam wrzucić blogowy wpis, ale zamiast tego się streszczę: świetna pozycja! Merytoryczne, ciekawe opracowanie. Dla: pasjonatów tematu i "ścisłych" akademików. Treść: przystępnym językiem o mniej lub bardziej znanych stworzonkach ze świata japońskiego folkloru. Zawartość: zgrabny wstęp, obszerny bestiariusz + bibliografia. Minusy? Pozostaje lekki niedosyt treści, bo autor...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uczucia ambiwalentne z finałową przewagą tych pozytywnych – tak chyba mogę podsumować swoją przygodą z tą książkową pozycją. Duży wpływ na tą ocenę miały moje (chyba nieco wygórowane) oczekiwania. Spodziewałam się czegoś pomiędzy kompendium wiedzy a zbiorem dowcipnych, językoznawczych ciekawostek. W zamian otrzymałam zestaw błędów i problemów językoznawczych, z jakimi najczęściej borykają się nasi rodacy oraz krótkie wyjaśnienia, jak tychże uniknąć (błędów, nie rodaków…). Po przeczytaniu całości pozostał mi mocny niedosyt i pytanie – jak zrecenzować taki poradnik? Nie chciałam deprecjonować pracy, jaką autorka włożyła w ważny temat. Stąd też pomysł na żołnierski, sprawiedliwy spis tego, co w debiutanckiej książce Pauliny mi się podobało a co zupełnie mi „nie pasowało”. No to jedziemy…

Plusy za:

>Podjęcie trudnego tematu i propagowanie poprawnej polszczyzny – językoznawstwo nie jest wdzięcznym tematem na bloga, vloga czy też na książkę (zwłaszcza dla młodego autora!). Trzeba mieć dużo samozaparcia, by przyznać, że nie jest się profesorem Miodkiem a mimo tego kontynuować swoją pracę. Wciąż się ucząc. Zwłaszcza na błędach.

>Wiedzę, spostrzegawczość i wrażliwość na język – autorka trafnie wskazuje najczęściej występujące i najbardziej rażące błędy językowe, jakich dopuszczamy się na co dzień (tu chociażby klasyczne już „włączać/ włanczać”). Nie trzeba dodawać, że obfitym źródłem tych błędów jest wesoła twórczość internautów. W książce znajdziemy dużo porad dotyczących m.in. prawidłowego użycia frazeologizmów, interpunkcji i zapożyczeń. Autorka zwraca też uwagę na wulgaryzmy (a zwłaszcza na różnicę pomiędzy wulg. a przekleństwami), mniej oczywiste błędy ortograficzne (pisownia partykuł, spójniki skorelowane) i podkreśla wagę poprawnej dykcji.

>Przyznawanie się do błędów – Mikuła dość rozsądnie podkreśla, że pomimo doświadczenia wciąż się uczy a niektóre z zasad językowych (dotyczących chociażby akcentu) nie były jej do tej pory znane. Przyznaje, że traktuje z powagą uwagi internautów punktujących jej własne błędy. Gdy trzeba – poprawia, tłumaczy, wyjaśnia. Zna swoje słabości (wymowa, akcent, nadużywanie regionalizmów).

>Forma książki: ćwiczenia, porady, cytaty – podoba mi się forma wydania tej książki. Jasnej i przejrzystej treści towarzyszą ciekawie wydzielone cytaty (które np. można sobie wyciąć i gdzieś powiesić – ku pamięci i przestrodze), ćwiczenia (wskazywanie błędów) i podsumowujący test. Jest czysto, prosto i nowocześnie.

Minusy za:

>Oczywistości – dla starszych czytelników część treści i porad może okazać się zbyt oczywista. Zwłaszcza wtedy, gdy należymy do grona szczęśliwców, którzy językiem polskim posługują się w miarę poprawnie. Dla językoznawców i osób zajmujących się słowem pisanym zawodowo ta pozycja może okazać się po prostu nudna i przewidywalna. Tu też kłania się kwestia domniemanej grupy odbioru.

>Chaotyczność – to, co jest oczywistym dla widzów vloga może wydawać się chaotycznym lub niezrozumiałym dla nowych czytelników. Tu chociażby dobór poruszanych w książce problemów. Mikuła podkreśla, że wybór problematyki to swoisty przegląd tematyki jej filmów. Uzupełnienia, dopowiedzenia, odpowiedzi na pytania przesyłane przez internautów. Książka zdaje się być przedłużeniem wirtualnego dialogu prowadzonego przez autorkę z widzami. „Świeży” czytelnik może poczuć się zagubiony.

>Potocyzmy, okazjonalne wulgaryzmy i styl – to chyba najważniejsza rzecz, która skutecznie przeszkadzała mi w pozytywnym odbiorze tej książki. Mikuła nie ukrywa, że nie chce przypominać typowego „ugrzecznionego” językoznawcy. Uwielbia zagadnienia językowe, ale sama często posługuje się językiem potocznym (także w książce). Nie unika wulgaryzmów, pieprznych dowcipów i dwuznaczności. Gdy pada cięty komentarz, potrafi odpowiedzieć dostosowując się do „poziomu” komentatora. Jest to element jej „vlogowej osobowości” i jak najbardziej jestem w stanie to zrozumieć. Problem w tym, że akurat mnie taki styl razi, odrzuca, brzmi jak niepotrzebna maniera językowa. Zwłaszcza w tego typu poradniku.

Dla kogo ta książka?
Do potencjalnego grona odbiorców zaliczyłabym przede wszystkim uczniów i młodych internautów. Tych wszystkich, którym zależy na poprawnym stosowaniu języka polskiego a którzy nie są w stanie znieść typowo szkolnej metodologii nauczania. Wielbicielom bardziej tradycyjnych metod (i tradycyjnego językoznawstwa) polecam na próbę. Nie powinno zaszkodzić ;)

Uczucia ambiwalentne z finałową przewagą tych pozytywnych – tak chyba mogę podsumować swoją przygodą z tą książkową pozycją. Duży wpływ na tą ocenę miały moje (chyba nieco wygórowane) oczekiwania. Spodziewałam się czegoś pomiędzy kompendium wiedzy a zbiorem dowcipnych, językoznawczych ciekawostek. W zamian otrzymałam zestaw błędów i problemów językoznawczych, z jakimi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Tańczymy już tylko w Zaduszki. Reportaże z Ameryki Łacińskiej Maria Hawranek, Szymon Opryszek
Ocena 7,1
Tańczymy już t... Maria Hawranek, Szy...

Na półkach: ,

„Samantha: Ta nagość ma znaczenie. Jest niewinna. Rozebraliśmy się, by powiedzieć: nie boimy się. Nasz rząd rozebrał nas praktycznie ze wszystkiego. Kiedy wróci wolność, ubranie wróci na nasze ciała.” ("Lepiej nago" - Wenezuela)

„Zdałam sobie sprawę, że w tym świecie przeżywa najsilniejszy.” ("Komendantka Mewa" – Meksyk)

„Tańczymy…” to zbiór reportaży, które od początku wrzucają czytelnika na tzw. głęboką wodę. Autorzy praktycznie całkowicie usuwają się w cień oddając pełny głos swoim bohaterom. Ciekawy zabieg, dzięki któremu na pierwszy plan wysuwa się czysta, nietuzinkowa historia pojedynczego człowieka. Skąd pomysł na reportaż? We wstępie czytamy, że dwójce młodych reporterów (i znanych podróżniczych blogerów) przyświecała przede wszystkim chęć „odczarowania” stereotypowego wizerunku Ameryki Łacińskiej. Stąd m.in. pomysł na podróżowanie szlakiem małych, zapomnianych społeczności. Podróż odbyła się w 2014 roku a pojedyncze reportaże ukazały się m.in. w „Dużym Formacie”. Całemu cyklowi przyświeca proste, ale znaczące motto zaczerpnięte z twórczości Ryszarda Kapuścińskiego – „Zatrzymaj się. Oto obok ciebie jest inny człowiek”.

Nielegalni poszukiwacze złota i prości ludzie walczący o każdą dostępną pracę, prostytutki i miejscowe znachorki, więźniowie i księża, szamani, szarlatani oraz przedstawiciele lokalnych sekt. Bohaterowie to zdecydowanie najmocniejszy punkt cyklu. I nie chodzi tu wybór postaci potencjalnie kontrowersyjnych a raczej o szacunek dla każdej, pojedynczej historii. Daje się to zwłaszcza odczuć w opowieściach dotyczących ludzi, których społeczeństwo zepchnęło na margines. Wyraźny jest też podział na dwa typy postaw – pogodzenie z przemijalnością życia lub zdeterminowana, czasem wręcz zwierzęca walka o przetrwanie.

Pierwsza postawa charakteryzuje najczęściej społeczności małe, hermetyczne, odcięte od cywilizacji i żyjące możliwie blisko świata natury (tu np. opowieść o mieszkańcach wymierającej ekwadorskiej wioski La Ciénaga). Postawa druga, teoretycznie przynależna każdej istocie ludzkiej, w trudnej rzeczywistości Ameryki Łacińskiej wymaga ogromnej siły woli i niezłomnej determinacji. Twarzą tego typu walki jest bodajże najciekawsza postać z całego cyklu – meksykańska Komendantka Mewa, samozwańcza policjantka, niestrudzenie walcząca z lokalnymi przestępcami w świecie zdominowanym przez brutalną, męską siłę.

Wątkom przetrwania i przemijania towarzyszy też motyw pamięci. Ciekawie oddany już w pierwszym reportażu, dotyczącym mieszkańców kolumbijskiej wioski, dotkniętej dziedziczoną genetycznie (!) chorobą Alzheimera. Pamięć o przeszłości to jedyne, co zostaje starzejącym się mieszkańcom zapomnianych wiosek. Dla jednych jest dumą i błogosławieństwem (tu chociażby opowieść o mieszkańcach sennej Aracataki – rodzinnej miejscowości Gabriela Garcii Marqueza). Dla tych, którzy doświadczyli w przeszłości biedy, przemocy i upokorzenia – będzie przekleństwem do końca życia (porażający reportaż o menonitach).

Ameryka Południowa to fascynujący kontynent i faktycznie większość z nas posiada własne, mniej lub bardziej stereotypowe wyobrażenie na temat jego mieszkańców, kultury czy egzotycznego folkloru. Czy autorom udało się przełamać dotychczasowe stereotypy? Moim zdaniem - nie do końca, co nie jest równoznaczne z oceną negatywną. Ameryka ukazana w cyklu wydaje się nadal miejscem niebezpiecznym, biednym i egzotycznym. Ale?... po lekturze tego zbioru to miejsce ma już bardziej ludzką twarz. Ciekawą, niejednoznaczną, wartą zatrzymania się i poświęcenia uwagi. I za to autorom dziękuję.

Polecam: czytelnikom w wieku 15+ bez względu na zainteresowania,
Odradzam: odradzać raczej nie będę, ale jeśli szukacie typowo "turystycznej" opowieści ozdobionej masą kolorowych zdjęć - to nie jest ten typ reportażu ;)

„Samantha: Ta nagość ma znaczenie. Jest niewinna. Rozebraliśmy się, by powiedzieć: nie boimy się. Nasz rząd rozebrał nas praktycznie ze wszystkiego. Kiedy wróci wolność, ubranie wróci na nasze ciała.” ("Lepiej nago" - Wenezuela)

„Zdałam sobie sprawę, że w tym świecie przeżywa najsilniejszy.” ("Komendantka Mewa" – Meksyk)

„Tańczymy…” to zbiór reportaży, które od początku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest tak źle, jak sugerowałyby recenzje, ale nie jest też (niestety) dobrze... Większość wad już wypunktowano. Od siebie dodam, że na niekorzyść autorki (oprócz wyżej opisanych) zadziałały głównie dwie rzeczy:

- ukończenie japonistyki (ha!) a raczej to w jaki sposób autorka wykorzystała/zmarnowała/zignorowała(?) zdobytą wiedzę. Czytamy "japonistka" i automatycznie zakładamy, że książka będzie pisana z takiego a nie innego punktu widzenia. Oczekiwanie wysokiego poziomu (i ewentualne rozczarowanie jego brakiem) wydaje się jak najbardziej słuszne. Oczekiwanie, że książkę zdominują jedynie pozytywne opinie autorki na temat kultury azjatyckiej - już nie.
- rosnąca popularność tematu, na rynku mamy coraz więcej coraz lepszych pozycji książkowych opisujących japońskie (i generalnie azjatyckie) wojaże - przy dużej konkurencji trudno zachwycić czytelnika pozycją z pogranicza przewodnika i pamiętnika,

Dla równowagi:
- jeśli znieść filtr "wykształcona japonistka pisze dokument o Japonii", dostajemy dość sympatyczną opowieść o młodej, roztrzepanej dziewczynie, która mimo popełnianych gaf potrafi opowiadać, bawić i zainteresować czytelnika. Nawet jeśli robi to z nutką nonszalancji :)

Jeśli szukacie solidnej pozycji opisującej szczegółowo/elokwentnie/nowatorsko japońską kulturę - to zły adres.
Jeśli szukacie ciekawej, momentami zabawnej opowieści, napisanej lekkim językiem (czytaj: rozrywki i relaksu zamiast wiedzy) - warto, mimo wszystko, dać tej książce szansę :)

Nie jest tak źle, jak sugerowałyby recenzje, ale nie jest też (niestety) dobrze... Większość wad już wypunktowano. Od siebie dodam, że na niekorzyść autorki (oprócz wyżej opisanych) zadziałały głównie dwie rzeczy:

- ukończenie japonistyki (ha!) a raczej to w jaki sposób autorka wykorzystała/zmarnowała/zignorowała(?) zdobytą wiedzę. Czytamy "japonistka" i automatycznie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Popularyzowanie wiedzy wdzięcznym zajęciem nie jest (o czym wiedzą chociażby nauczyciele). No chyba, że ma się w sobie pasję i ciekawość świata a Radek Kotarski zdaje się właśnie mieć jedno i drugie. Nic bardziej mylnego to zestaw 50-u krótkich rozpraw z popularnymi mitami związanymi z różnymi dziedzinami wiedzy. Książka podzielona jest na sześć części a każda odpowiada kolejno: popularnym historycznym przekłamaniom (niski wzrost Napoleona), mitom dzieciństwa („Nie połykaj gumy do żucia!”), mitom popkulturowym (zagadki biblijne), mitom „dla bystrzaków” („Człowiek wykorzystuje tylko 10% mózgu!”), mitom o zwierzętach („krokodyle łzy”) i mitom dotyczącym historii Polski („siła bojowa” husarskich skrzydeł).

Jestem pod wrażeniem erudycji i kultury języka autora. Każdy z roztrząsanych mitów jest opatrzony solidną bibliografią (tak by zaspokoić potrzeby nawet najbardziej ciekawskiego czytelnika) a większość wywodów przedstawiona w sposób logiczny i zdroworozsądkowy. Gdybym miała do czegoś się przyczepić, byłby to… wybór i podział samych mitów. Być może to tylko moje, subiektywne wrażenie, ale przykładowo „przeszkadzał” mi nieco wybór tzw. „mitów popkultury”, do których autor wrzucił m.in. dwie historie biblijne, Wielki Mur Chiński (a konkretnie: jego domniemaną widoczność z kosmosu), świętego Mikołaja spod znaku Coca Coli i Jamesa Bonda. W trakcie czytania miałam nieodparte wrażenie braku wydzielenia części dotyczącej mitów językowo-literackich (tu wrzuciłabym np. historię o poszukiwaniu źródeł najpopularniejszego polskiego przekleństwa). Przyznam też, że autorowi nie udało się mnie przekonać co do wszystkich swoich odkryć. Przykładowo: przy okazji ciekawej rozprawy dotyczącej rzymskiego womitorium Koterski przekonuje jakoby malownicze opisy żarłoczności i pijaństwa starożytnych Rzymian były mocno przesadzone. Problem w tym, że autor podaje jednocześnie… historyczne opisy tychże zachowań dotyczące co bardziej znamienitych antycznych postaci m.in. Marka Antoniusza, które de facto zamiast potwierdzać, podkopują dopiero co postawioną tezę. Trudno powiedzieć, czy było to drobne przeoczenie czy raczej (w co wolę wierzyć) zamierzony efekt mający na celu wyostrzenie krytycyzmu i uwagi czytelnika.

Pomimo pewnych wątpliwości i małych zastrzeżeń co do doboru treści, uważam Nic bardziej mylnego za pozycję godną zainteresowania, solidnie wykonaną i opatrzoną ciekawą bibliografią. Śmiem tez twierdzić, że w naszych (deficytowych intelektualnie) czasach każda książka promująca nie tyle wiedzę popularną co samą dociekliwość i ciekawość świata jest na wagę złota. I za to gromkie brawa dla autora!

Pozycja dla: uczniów, nauczycieli, "bystrzaków" starszych i młodszych oraz dociekliwych bez względu na wiek ;)

Popularyzowanie wiedzy wdzięcznym zajęciem nie jest (o czym wiedzą chociażby nauczyciele). No chyba, że ma się w sobie pasję i ciekawość świata a Radek Kotarski zdaje się właśnie mieć jedno i drugie. Nic bardziej mylnego to zestaw 50-u krótkich rozpraw z popularnymi mitami związanymi z różnymi dziedzinami wiedzy. Książka podzielona jest na sześć części a każda odpowiada...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozytywne zaskoczenie! Spodziewałam się nieco wydumanego kryminału w egzotycznych klimatach, dostałam wielopoziomowy dramat i zaskakująco udaną analizę zderzenia dwóch kultur: dekadencko-europejskiej i arabskiej (w wydaniu marokańskim). Co z resztą? Zamiast recenzji kilka skrótowych spostrzeżeń, ale za to bez spoilerów... :))

Fabuła:
* nie da się nie zauważyć podobieństwa do klasycznego dramatu (zasada jedności czasu, tragizm, teatralność, fatum ciążące na bohaterach)
* zgrabne, rytmiczne prowadzenie wydarzeń,
* brak zapychaczy fabularnych, brak zbędnych postaci
* konsekwentne podnoszenie napięcia aż do mocnego finału

Bohaterowie:
* Joe i David - typowe, znudzone sobą małżeństwo którym (nomen omen) przyjdzie się zderzyć głównie z własnymi słabościami i prawdą o sobie samych,
* ciekawy, krytyczny portret Europejczyków (czyt.: bogatych, zepsutych dekadentów żyjących problemami tzw. pierwszego świata) ukazanych w zestawieniu z Marokańczykami (zmuszonymi przez okoliczności do upokarzającej pracy dla ''niewiernych'').

Klimat:
* noir w egzotycznej scenerii połączony z barokowymi opisami dekadenckich rozrywek ;)
* hedonizm, dekadentyzm i fatalizm w jednym a w tle realne dramaty rozgrywające się na Bliskim Wschodzie

Komu polecić?
* wielbicielom klasycznych ale niesztampowych dramatów,
* fanom wystylizowanego, metaforycznego języka,
* poszukiwaczom ciekawych spostrzeżeń o naturze ludzkiej,
* wszystkim zainteresowanym kulturą, sztuką (i kulinariami) Bliskiego Wschodu

Komu odradzić?
* fanom klasycznych kryminałów
* czytelnikom zorientowanym na akcję
* osobom reagującym alergicznie na długie, malownicze opisy ;)

Ocena końcowa: 7/10
Polecam!

Pozytywne zaskoczenie! Spodziewałam się nieco wydumanego kryminału w egzotycznych klimatach, dostałam wielopoziomowy dramat i zaskakująco udaną analizę zderzenia dwóch kultur: dekadencko-europejskiej i arabskiej (w wydaniu marokańskim). Co z resztą? Zamiast recenzji kilka skrótowych spostrzeżeń, ale za to bez spoilerów... :))

Fabuła:
* nie da się nie zauważyć podobieństwa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

ROSJA – jedno słowo, tysiące sprzecznych skojarzeń. Trudny temat „na czasie”, budzący gwałtowne emocje i wywołujący błyskawiczną lawinę komentarzy na dowolnym, internetowym forum. Biorąc do ręki najnowszą książkę Anny Wojtachy byłam pewna jednego, zbiór reportaży o mieszkańcach naszego wschodniego sąsiada nie mógł wyjść w lepszym czasie. Cieszę się zatem, że autorka – reporterka i korespondentka wojenna – zdecydowała się podzielić swoimi doświadczeniami.

„Opowieści z Rosji” to historie prostych ludzi i ich zmagań z – jak można się domyślić – nieciekawą rzeczywistością. Już we wstępie czytamy, że głównym tematem zbioru reportaży jest „człowiek w sytuacji ekstremalnej”, skonfrontowany z trudnym wyborem, walczący lub starający się po prostu przetrwać w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach. Autorka nie ukrywa swojej sympatii do tzw. „lokalsów” i ludzi z półświatka prezentując czytelnikowi dość specyficzne, ale ciekawe grono bohaterów. W opowieściach zapoznamy się m.in. z historią moskiewskiej prostytutki, rodziny czeczeńskich uchodźców, budowniczych gazociągu czy spotkanego podczas podróży snajpera Specnazu. Każda z historii ma inny kontekst, inne tło emocjonalne, ale podobny punkt wyjścia który można w skrócie opisać frazą: „każdy człowiek niesie ze sobą interesującą historię”...

Zapraszam do przeczytania pełnej recenzji:
https://miejscepodoknem.wordpress.com/2015/04/16/porozmawiac-pa-duszam-czyli-opowiesci-z-rosji/

ROSJA – jedno słowo, tysiące sprzecznych skojarzeń. Trudny temat „na czasie”, budzący gwałtowne emocje i wywołujący błyskawiczną lawinę komentarzy na dowolnym, internetowym forum. Biorąc do ręki najnowszą książkę Anny Wojtachy byłam pewna jednego, zbiór reportaży o mieszkańcach naszego wschodniego sąsiada nie mógł wyjść w lepszym czasie. Cieszę się zatem, że autorka –...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to