-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-06-06
Uwaga, wdychamy powietrze i wszyscy razem głośno mówimy: metafora, Shakespeare, metafora, fajka Margritte'a, metafora, hierarchia potrzeb Maslowa, METAFORA, METAFORA, METAFORA. A wspomniałam już o metaforze?
Kolejny bubel od Johna Greena - nabzdyczony, podlizujący się małoletnim odbiorcom (według Hazel są tylko dwa rodzaje dorosłych - żałosny i żałośniejszy, ciekawe, do której kategorii zalicza siebie Green?)pretensjonalny, nieprawdziwy, przereklamowany. Temu panu już dziękujemy.
Uwaga, wdychamy powietrze i wszyscy razem głośno mówimy: metafora, Shakespeare, metafora, fajka Margritte'a, metafora, hierarchia potrzeb Maslowa, METAFORA, METAFORA, METAFORA. A wspomniałam już o metaforze?
Kolejny bubel od Johna Greena - nabzdyczony, podlizujący się małoletnim odbiorcom (według Hazel są tylko dwa rodzaje dorosłych - żałosny i żałośniejszy, ciekawe, do...
-O, jesteś już! Kupiłeś ziemniaki?
-Och, Pani Matko - cudownie, że pytasz! Gdy rozdmuchany marzeniami szedłem brukoliczną ulicą, perłowym białkom okien mej duszy ukazał się obraz najcudowniejszy, choć tak przerażający. Oto dziarskim krokiem szła parada gromowładnych ułanów. Pięknie skrzyła się nagość ich jajecznych glac, zaś członki odziane w ortalionowe cuda najnowszej myśli sportowej wzbudzały najgłębszy respekt. Szaty te ozdobione były perfekcyjną ilością pasków. Gromkie ich głosy odbijały się od ciał gnijących kamienic, pamiętających jeszcze tętent srebrnodrżących kopyt konia marszałka Piłsudskiego.... piękne i dumne były bejzbolowe kije w ich dłoniach, wzrok ich był sokoli - gdy tak szli, w powietrzu unosił się ostry zapach męskości, potęgi i woj-
-No dobra, ale masz te ziemniaki czy nie?
-Mam! ...Jednego i bardzo nadgryzionego przez robaki.
Tak mogę podsumować moje wrażenia co do tej powieści. Czytając ją, czułam się niczym nauczyciel kiwany przez nieprzygotowanego, ale za to tryskającego potokiem ładnych słówek ucznia. Często miałam ochotę trzepnąć autora po głowie i krzyknąć "No dobrze, ale co z tego wynika?". Co za dużo, to nie zdrowo - a Nabokov czasem tak bardzo bawi się swoim językiem, że zakrawa to o literacki onanizm. Zabawy słowne mają dla mnie marginalne znaczenie, w przeciwieństwie do fabuły tudzież treści powieści. Ta ostatnia mnie nie zniesmaczyła ani nie rozczarowała, ale też nie zachwyciła - "w trakcie" czytania dzieła Nabokova skończyłam czytać trzy inne powieści. Gdyby historia nie została, mówiąc brzydko, rozflaczona na 400 stron, z pewnością mój odbiór całości byłby lepszy.
Nie winię Nabokova za moją obojętność - to po prostu nie do końca jest powieść przeznaczona dla mnie. Dlatego też uważam, że każdy na własną rękę powinien sprawdzić, czy Nabokov przynosi mu ziemniaki, czy też nie.
-O, jesteś już! Kupiłeś ziemniaki?
-Och, Pani Matko - cudownie, że pytasz! Gdy rozdmuchany marzeniami szedłem brukoliczną ulicą, perłowym białkom okien mej duszy ukazał się obraz najcudowniejszy, choć tak przerażający. Oto dziarskim krokiem szła parada gromowładnych ułanów. Pięknie skrzyła się nagość ich jajecznych glac, zaś członki odziane w ortalionowe cuda najnowszej...
genialny zbiór reportaży, aczkolwiek fragmenty o wycinaniu mięsa naprawdę zbędne były...
genialny zbiór reportaży, aczkolwiek fragmenty o wycinaniu mięsa naprawdę zbędne były...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Moda na Sukces" w literackiej formie? Ależ skąd! Uważny czytelnik odczyta "Moją słodką Audrinę" jako opowieść o klątwach patriarchalnego społeczeństwa na przykładzie jego najmniejszej komórki - rodziny. Niech za wskazówkę interpretacyjną posłużą słowa jednej z bohaterek dotyczących malowanych przez mężczyzn kobiecych aktów.
"Moda na Sukces" w literackiej formie? Ależ skąd! Uważny czytelnik odczyta "Moją słodką Audrinę" jako opowieść o klątwach patriarchalnego społeczeństwa na przykładzie jego najmniejszej komórki - rodziny. Niech za wskazówkę interpretacyjną posłużą słowa jednej z bohaterek dotyczących malowanych przez mężczyzn kobiecych aktów.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to