Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Główny bohater upokorzył Aspen, praktycznie ją zgwałcił w obecności innych, a tutaj pozytywne recenzje. Szok.
Porażka wydawnicza tego roku.

Główny bohater upokorzył Aspen, praktycznie ją zgwałcił w obecności innych, a tutaj pozytywne recenzje. Szok.
Porażka wydawnicza tego roku.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Serdecznie polecam. Dawno nie czytałam tak wciągającej książki.

Serdecznie polecam. Dawno nie czytałam tak wciągającej książki.

Pokaż mimo to

Okładka książki Zaginione laleczki Ker Dukey, K. Webster
Ocena 7,8
Zaginione lale... Ker Dukey, K. Webst...

Na półkach: , , , ,

Poprzednia książka jeszcze była znośna, ale w tej dzieją się tak abstrakcyjne rszeczy, że nie byłam w stanie skończyć.

Poprzednia książka jeszcze była znośna, ale w tej dzieją się tak abstrakcyjne rszeczy, że nie byłam w stanie skończyć.

Pokaż mimo to

Okładka książki Park Avenue Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,7
Park Avenue Vi Keeland, Penelop...

Na półkach: , , ,

Jak dotąd jest to najlepszy duet autorem. Polecam

Jak dotąd jest to najlepszy duet autorem. Polecam

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uff jak dobrze że się skończyło

Uff jak dobrze że się skończyło

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książki Cassandry Clare wciągają bez reszty, a wie to każdy, kto przeczytał wcześniejsze części serii Dary Anioła. Miasto niebiańskiego ognia to fantastyczne podsumowanie, ale o tym później. Muszę przetrawić trochę te wszystkie emocje.

Clary musi zmierzyć się z największym niebezpieczeństwem, czyli krótko mówiąc - jej bratem Sebastianem. Wytoczył on wojnę przeciwko Nefilim i nie spocznie, dopóki nie zniszczy każdej dobrej duszy na świecie. Posługując się Piekielnym Kielichem tworzy coraz więcej Mrocznych, którzy wkraczają do jego armii. Niesie destrukcje wszędzie tam, gdzie się pojawi.

Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. Jestem tak wniebowzięta całokształtem tej książki, że nie jestem w stanie racjonalnie myśleć i skleić jakiegoś sensownego argumentu, żebyście przekonali się i kupili tę książkę. To była najdłuższa część z całej serii Darów Anioła i naprawdę sądziłam, że będzie to mozolna przeprawa. Ale ta ilość zwrotów akcji, tajemnic do odkrycia (oraz, co najważniejsze, Clary i Jace w końcu to zrobili! No nareszcie, bo myślałam, że Jace bierze przykład z Cichych braci.) oraz wielu, wielu innych ciekawych wątków, uczuć i emocji nie pozwoliła mi w spokoju odetchnąć.

Więcej na stronie:
http://bittersweet-review.blogspot.com/2015/09/cassandra-clare-miasto-niebianskiego.html#more

Książki Cassandry Clare wciągają bez reszty, a wie to każdy, kto przeczytał wcześniejsze części serii Dary Anioła. Miasto niebiańskiego ognia to fantastyczne podsumowanie, ale o tym później. Muszę przetrawić trochę te wszystkie emocje.

Clary musi zmierzyć się z największym niebezpieczeństwem, czyli krótko mówiąc - jej bratem Sebastianem. Wytoczył on wojnę przeciwko Nefilim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najlepszy tom z całej serii. Miles i Munroe znowu skradli moje serce, a kolejna intryga przyprawiała o gęsią skórkę. Autorka bezbłędnie stworzyła główną bohaterkę. Polecam!

Najlepszy tom z całej serii. Miles i Munroe znowu skradli moje serce, a kolejna intryga przyprawiała o gęsią skórkę. Autorka bezbłędnie stworzyła główną bohaterkę. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na wstępie uprzedzam, że recenzja, którą masz teraz przed oczami, będzie jedną z tych subiektywnych oraz bardzo emocjonalnych. Sądzę, że po takiej dawce wrażeń, jaką zapewniła mi lektura Deadline, nie będę racjonalnie myśleć przez długi, długi czas. Dlatego właśnie zamieszczam ów ogłoszenie na samym początku, aby później nie było jakichkolwiek wyrzutów o brak profesjonalizmu u nieprofesjonalnej blogerki.

Nie wypada mi mówić, że ze słodką przyjemnością uszkodziłabym kogoś odpowiedzialnego za tak beznadziejne daty premier. Jak również nie ukrywam, że uczyniłabym to z uśmiechem na twarzy. To jest katorga! O ile zakończenie pierwszej części, Feed, jak i sama jej fabuła były niesamowicie fascynujące, porywające et cetera, to oba te aspekty w Deadline zmiażdżyły mnie totalnie i to bez najmniejszych skrupułów. Mira Grant to osoba, która śpi z maczetą pod poduszką, zatem czego można się po niej spodziewać? Na pewno tego, że nie pozwoli, aby czytelnik jej powieści nudził się podczas czytania albo żeby za dużo bohaterów przetrwało tę cholernie tragiczną w skutkach epidemię. No bo po co pozwolić mi przywiązać się do fikcyjnych postaci, aby później pozwolić im żyć...?To było by zbyt piękne, aby było prawdziwe.

Po śmierci Georgii, Shaun ledwo się pozbierał. Jego niewielkie szaleństwo odbija się na członkach jego zespołu, jak również na jego pracy Irwina. Tykanie patykiem umarlaków nie sprawia mu już przyjemności, a niebezpieczeństwo nie przysparza o słodki dreszczyk. Lecz w momencie, gdy na jego drodze staje nowa zagadka do rozwiązania, powiązana ze śmiercią siostry, nie waha się i stawia wszystko na jedną kartę. Becks, Dave, Alaric, a później Maggie bez zawahania stają u jego boku. Cała przygoda zaczyna się w chwili, gdy rzekomo martwy naukowiec CZKC, Kate staje w drzwiach ich kryjówki. Wszystko zaczyna przybierać na obrotach, gdy niespodziewana epidemia wybucha tuż za ścianą ich mieszkania. Wtedy staje się jasne, że przez informacje, które zdobyli, stali się jeszcze większym zagrożeniem i muszą zostać zlikwidowani. Lecz jak wiadomo, ekipa Przeglądu końca świata nie da się tak łatwo wyeliminować.

Mira Grant przeszła samą siebie pod wieloma względami. Dodała bowiem lekko przewidywalny wątek romantyczny, który w sumie nie miał tak ogromnego wpływu na resztę powieści. Niemniej jednak, w moim przypadku, nieco zirytował, aczkolwiek zrobiło się dzięki temu ciekawiej. Standardowo uśmierciła pewne postaci, których imion nie wyjawię, ponieważ zniszczyłabym wam (nie)niespodziankę. Ale nie będę ukrywać, że stratę niektórych z nich przeżyłam bardzo ciężko. Autorka wprowadziła również wątek klonów, co w niemałym stopniu dynamizuje akcję, miesza czytelnikowi w głowie, ale również pozwala domyślić się, w jaki sposób pociągnie ciąg dalszy fabuły. Odebrałam to jako minus, którego niestety nie dało się pominąć. Jak mogliście się już przekonać, będąc po lekturze pierwszej części, Feed, autorka bardzo dobrze poradziła sobie z prowadzeniem narracji z punktu widzenia Shaun'a. Ba, nie zamierzam ukrywać, że stworzyła świetnego bohatera, lecz z drugiej strony, jego przemyślenia na temat George, pozostawiały mnie z dosyć dwuznacznymi przemyśleniami. O ile w pierwszej części ich relacja bardzo mnie urzekła, w tej zaczęła działać na nerwy.

Jak zawsze Grant zaserwowała ogromną dawkę wrażeń i chyba tylko głupiec nie wciągnąłby się w Deadline. Jest to powieść oryginalna pod każdym względem, a autorka konsekwentnie podeszła do wszelkich wprowadzonych wątków. Deadline to porządny thriller na tle świata opanowanego przez zombie.

Na wstępie uprzedzam, że recenzja, którą masz teraz przed oczami, będzie jedną z tych subiektywnych oraz bardzo emocjonalnych. Sądzę, że po takiej dawce wrażeń, jaką zapewniła mi lektura Deadline, nie będę racjonalnie myśleć przez długi, długi czas. Dlatego właśnie zamieszczam ów ogłoszenie na samym początku, aby później nie było jakichkolwiek wyrzutów o brak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Seria Dary Anioła jest chyba znana już każdemu Czytelnikowi, który uwielbia książki z gatunku Fantasty. Emocje, które towarzyszą przy każdym spotkaniu z grupką Nocnych Łowców, nigdy nie pozwoliły mi oderwać się od powieści, dopóki nie skończyłam czytać całości. Świetnie zarysowani bohaterowie, niesamowicie złożona fabuła, jej wielowątkowość, która została dopracowana do najmniejszego szczegółu, najzwyczajniej na to nie pozwala.

Clary nie ma chwili spokoju, gdy Clave przeprowadza szczegółowe przesłuchanie dotyczące powstania Sebastiania z martwych i zniknięcie Jace'a. W instytucie wrze od plotek, zmartwień, a przyjaciele zagubionego chłopaka postanawiają odszukać go na własną rękę, w momencie gdy Clave postanawia zaniechać dalszych kroków w tej kwestii. Mają bowiem ważniejsze sprawy na głowie, a jedną z nich jest Sebastian, który najwyraźniej szykuje kolejny zamach. Clary podejrzewa, że obie te sprawy są ze sobą połączone, a włamanie Jace'a i Sebastiana do Instytutu, którego jest świadkiem, utwierdza ją w tym przekonaniu.

Po drugiej stronie mamy królową Fearie, jej pakt z Sebastianem, odnowione więzi Mai i Jordana oraz Isabell, która zaczyna odnajdować w sobie głębsze uczucia względem Simona. Do tego wszystkiego dochodzi podejrzliwy Alec. Chłopak chce dowiedzieć się w końcu czegoś na temat swego partnera, Magnusa. Jego potajemne spotkania z Camille oraz zdobyte od niej informacje, dotyczące nieśmiertelności Magnusa, nie pozostają tajemnicą, jak wcześniej tego oczekiwał.
Tymczasem Clary postanawia dołączyć do Jace’a i Sebastiana oraz ich planu stworzenia Mrocznych Łowców.

Pani Clare również tym razem udało się utrzymać tę fantastyczną atmosferę. Ukazując ciemniejszą stronę Jace’a odeszła nieco od poprzedniego stanu, pozwalając Czytelnikom na nutę nienawiści względem bohatera. Bardzo polubiłam ten pomysł. Seria została nieco urozmaicona, a wrażenia wskoczyły na wyższy poziom zachwytu. Przyznaję, że ta część uzmysłowiła mi jak bardzo nie znoszę postaci Clary. Kolejny tom wzdychania do Jace’a, jego boskości, idealnego ciała oraz fascynującej osobowości. Ale jak udało mi się gdzieś przeczytać, nijakie postaci to kanon powieści dla młodzieży, z czym zgadzam się w pełni.

Nie pozostaje mi nic innego jak poprowadzić fanów Darów Anioła do stoiska z przedostatnią częścią Serii oraz wyczekiwania na kolejną.
Zgubcie swe dusze.

„- Nigdy się nie przejmowałem – powiedział. – Pragnąłem ciebie. Zawsze pragnąłem ciebie. „*
Cassandra Clare „Miasto zagubionych dusz”

Seria Dary Anioła jest chyba znana już każdemu Czytelnikowi, który uwielbia książki z gatunku Fantasty. Emocje, które towarzyszą przy każdym spotkaniu z grupką Nocnych Łowców, nigdy nie pozwoliły mi oderwać się od powieści, dopóki nie skończyłam czytać całości. Świetnie zarysowani bohaterowie, niesamowicie złożona fabuła, jej wielowątkowość, która została dopracowana do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Recenzja na stronie: http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/10/matthew-quick-poradnik-pozytywnego.html

Recenzja na stronie: http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/10/matthew-quick-poradnik-pozytywnego.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O Dotyku Julii autorstwa Tahereh Mafi czytałam już od ponad roku na przeróżnych stronach, portalach oraz blogach, zanim zdobyłam własny egzemplarz do przeczytania. Niedawno miała premierę druga część trylogii, czyli Sekret Julii, i poczułam jeszcze większą potrzebę zapoznania się z książką, skoro zainteresowanie twórczością Mafi jest tak duże, a i pozytywnych recenzji przeczytałam już niemało. Niemniej jednak, nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek była równie zażenowana po skończeniu książki z gatunku młodzieżowej dystopii, a wiadomo przecież, że ten rodzaj literatury to od pewnego czasu permanentne odgrzewanie tego samego, niesmacznego gniota.

Julia została zamknięta w zakładzie dla psychicznie chorych, ponieważ jej rodzice nie chcieli mieć z nią do czynienia, a i reszta społeczeństwa uważała ją za nie do końca zdrową. Głównym powodem jest dziwna anomalia - Julia bowiem zabija dotykiem. Po 264 dniach samotności, w jej ‘celi’ pojawia się młody chłopak, Adam. Dziewczyna szybko zdaje sobie sprawę, że skądś go zna, lecz nie wspomina o tym słowem. Gdy zdrada Adama wychodzi na jaw, a Julia trafia do bezwzględnego Wernera, dziewczyna jest bliska utraty zdrowych zmysłów. Nie wie, komu może ufać, a kto tak naprawdę jest jej wrogiem.

Julia to bohaterka młodzieżówek, jakich niemało. Naiwna, głupia, momentami niesamowicie wrażliwa oraz irytująca. Co prawda poruszyła mnie jej potrzeba bliskości, dotyku. Dzięki temu było mi jej żal, a co za tym idzie zdarzało mi się kibicować jej w niektórych ważniejszych momentach. Natomiast rysujący się już po kilku rozdziałach trójkąt miłosny był tak denny i banalny, że opuszczała mnie chęć dalszego czytania. Jednak jest w tej książce coś oryginalnego, co mimo tandetnej bohaterce, wielkiej miłości do niedawno poznanego chłopaka, zmuszało do czytania. I chyba tylko i wyłącznie dzięki tej ciekawości skończyłam powieść Tahereh Mafi. A może była to nieco szalona postać Warnera, który był jedynym, fajnie nakreślonym bohaterem...

W sumie jedynym, co odróżnia książkę od reszty jej podobnych, i co głównie zainteresowało mnie na początku czytania (podkreślam: na początku) był nietuzinkowy styl zapisu przeżyć bohaterki. Pełen metaforycznych porównań opis zaciekawiał, choć przyznam, że później zaczął już irytować. Z czasem styl zaczął się zmieniać, nie było w nim tak wielu niedopowiedzeń, lecz zwykłe, mniej ogólnikowe opisy wydarzeń, z czego mogłam więcej wywnioskować

Futurystyczne tło powieści jest jak najbardziej nieoryginalne. Wyniszczony ekosystem, brak żywności, dyktatura, główna postać, która z rzekomo psychicznie chorej staje się mózgiem operacji i ratuje świat. Oprócz bohaterów posiadających siły nadnaturalne - niczym z X-mena, nie było w tej powieści nic, co odróżniałoby ją od reszty podobnych gatunkowo. Może tutaj od razu zaznaczę, iż nastoletnia miłość, która przetrwała między bohaterami niemal od podstawówki bardzo mnie śmieszyła. Nawet zdradzę, że gdy Adam wyznał swe uczucia w drastycznie niespodziewanym momencie, prawie zakrztusiłam się własnym śmiechem. Nie rozumiem, dlaczego pisarze tak bardzo pragną na starcie przykleić swym książkom plakietkę „banał”. Oczywiście po kontynuację tj. Sekret Julii sięgnę, gdyż zabezpieczyłam się na wszelki wypadek przed lekturą pierwszej części. Dodatkowo lubię czytać serie w całości, nawet jeżeli nie przypadną mi one specjalnie do gustu.

Podsumowując uważam, że Dotyk Julii to dobre czytadło dla niewymagających czytelniczek i nad wyraz wrażliwych czytelników. Inaczej nie da się tego przełknąć.

O Dotyku Julii autorstwa Tahereh Mafi czytałam już od ponad roku na przeróżnych stronach, portalach oraz blogach, zanim zdobyłam własny egzemplarz do przeczytania. Niedawno miała premierę druga część trylogii, czyli Sekret Julii, i poczułam jeszcze większą potrzebę zapoznania się z książką, skoro zainteresowanie twórczością Mafi jest tak duże, a i pozytywnych recenzji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O twórczości Cassandry Clare było głośno od samego początku. Mam na myśli trylogię Dary Anioła, której pierwsza część doczekała się ekranizacji, mającej miejsce kilka tygodni temu. Całą serię, traktującą o przygodach Nocnych Łowców, mam już dawno za sobą, pomijając oczywiście ostatni tom, który nadal nie ujrzał światła dziennego. Tak dawno, że, oglądając film, nie zdawałam sobie sprawy z równie wielu nieścisłości z książką. Co prawda, nigdy nie uważałam, iż film musi być idealnym odwzorowaniem wydarzeń z powieści. Tego nie da się zrobić. Tak naprawdę lubię widzieć inicjatywę reżyserów, ich własne pomysły. Nadają tym samym oryginalności. No bo kto chciałby oglądać dokładnie to samo, co przeczytał. Książka jest jedynie inspiracją i tego się trzymajmy. Ale nie o filmie będę tutaj pisać, a o powieści samej w sobie. Przyznaję bez bicia, że wstyd mi, iż tak wiele zapomniałam.

Clarissa Fray to piętnastoletnia córka nadopiekuńczej Jocelyn. Mieszkają na Brooklinie i z pomocą starego przyjaciela matki, Luke’a, prowadzą spokojne życie. Clary ma najlepszego przyjaciela, Simona, który darzy ją uczuciem, o czym dziewczyna nie ma zielonego pojęcia. Zawsze czuła się wyobcowana, inna i niepasująca do otaczającego ją świata. Wszystko zaczyna nabierać sensu, gdy staje się świadkiem zabójstwa w klubie. Problem w tym, że nie może o tym nikomu powiedzieć, gdyż tylko ona może dostrzec zabójców, jak i samą ofiarę. Sprawy komplikuje dodatkowo fakt, że Jocelyn została uprowadzona. Clary dowiaduje się, że jest Nefilim, inaczej pół człowiekiem, pół aniołem, odciętą od Świata Cienia przez własną matkę. Teraz, nie wiedząc, komu może zaufać, musi na własną rękę odkryć prawdę, którą ukrywano przed nią przez całe jej życie.

Uwielbiam książki Cassandry Clare. Czyta się je bez najmniejszych zgrzytów, z nieznikającym zainteresowaniem. Trzy części Darów Anioła przeczytałam w trzy dni, przerywając jedynie w stanie najwyższej potrzeby. Clare utrzymuje powieść w trzecio-osobowej narracji, a sam narrator nie skupia się tylko i wyłącznie na losach jednej postaci, fantastycznie lawirując między historiami głównych bohaterów książki. Prawdę mówiąc, to właśnie ten zabieg sprawił, że z taką przyjemnością sięgam po książki tej autorki. Clare w świetny sposób obmyśliła sobie zasady rządzące światem Przyziemnych, Podziemnych oraz Nocnych Łowców. Dawkowała informacje na temat ras, rodzajów żyjących stworzeń, co oczywiście jest lepsze, aniżeli wrzucenie czytelnika w wir faktów. Autorka nie przynudzała opisami, objaśnieniami, a w szczególności dialogami, ponieważ postacie, które wykreowała, bez dwóch zdań posiadają poczucie humoru. Mam tutaj na myśli uwielbianego przez sporą część czytelniczek, Jace’a, oraz dla przykładu Simon’a i Magnus'a.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na okładkę. Wydawca postanowił tym razem wydać ją pod oryginalną okładką, która jest o niebo lepsza niż polska. Przyciąga oko i jest bezdyskusyjnie ciekawsza od tej z pierwszego wydania. Pozwolę sobie tutaj wrócić również do kwestii ekranizacji Miasta kości. Jeżeli posiadacie obiekcje względem obejrzenia filmu, myślę, ze są całkowicie niepotrzebne. To prawda, że zmieniono wiele szczegółów, a w moim osobistym mniemaniu niektórzy aktorzy w ogóle nie pasują do mego pierwotnego wyobrażenia bohaterów. Niemniej załoga, która zajmowała się tworzeniem filmu, odwaliła kawał dobrej roboty, jeżeli chodzi o efekty specjalne i ogólny odbiór. Zmiana wyszła im nawet na dobre. Sprawiła, że jestem jeszcze bardziej ciekawa kolejnej części (z tego co wiem, prace nad kolejnym filmem zostały przełożone w czasie, lecz nieanulowane), ponieważ przerobili nieco fabułę, co zaważy nad wydarzeniami w następnym filmie.


W skrócie powieść Miasto kości to fajna, wciągająca historia, od której trudno jest się oderwać. Niemniej jednak, na tle dwóch kolejnych części, stwierdzam, że nie jest to najlepszy tom całej serii.

Polecam!

O twórczości Cassandry Clare było głośno od samego początku. Mam na myśli trylogię Dary Anioła, której pierwsza część doczekała się ekranizacji, mającej miejsce kilka tygodni temu. Całą serię, traktującą o przygodach Nocnych Łowców, mam już dawno za sobą, pomijając oczywiście ostatni tom, który nadal nie ujrzał światła dziennego. Tak dawno, że, oglądając film, nie zdawałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O twórczości Cassandry Clare było głośno od samego początku. Mam na myśli trylogię Dary Anioła, której pierwsza część doczekała się ekranizacji, mającej miejsce kilka tygodni temu. Całą serię, traktującą o przygodach Nocnych Łowców, mam już dawno za sobą, pomijając oczywiście ostatni tom, który nadal nie ujrzał światła dziennego. Tak dawno, że, oglądając film, nie zdawałam sobie sprawy z równie wielu nieścisłości z książką. Co prawda, nigdy nie uważałam, iż film musi być idealnym odwzorowaniem wydarzeń z powieści. Tego nie da się zrobić. Tak naprawdę lubię widzieć inicjatywę reżyserów, ich własne pomysły. Nadają tym samym oryginalności. No bo kto chciałby oglądać dokładnie to samo, co przeczytał. Książka jest jedynie inspiracją i tego się trzymajmy. Ale nie o filmie będę tutaj pisać, a o powieści samej w sobie. Przyznaję bez bicia, że wstyd mi, iż tak wiele zapomniałam.

Clarissa Fray to piętnastoletnia córka nadopiekuńczej Jocelyn. Mieszkają na Brooklinie i z pomocą starego przyjaciela matki, Luke’a, prowadzą spokojne życie. Clary ma najlepszego przyjaciela, Simona, który darzy ją uczuciem, o czym dziewczyna nie ma zielonego pojęcia. Zawsze czuła się wyobcowana, inna i niepasująca do otaczającego ją świata. Wszystko zaczyna nabierać sensu, gdy staje się świadkiem zabójstwa w klubie. Problem w tym, że nie może o tym nikomu powiedzieć, gdyż tylko ona może dostrzec zabójców, jak i samą ofiarę. Sprawy komplikuje dodatkowo fakt, że Jocelyn została uprowadzona. Clary dowiaduje się, że jest Nefilim, inaczej pół człowiekiem, pół aniołem, odciętą od Świata Cienia przez własną matkę. Teraz, nie wiedząc, komu może zaufać, musi na własną rękę odkryć prawdę, którą ukrywano przed nią przez całe jej życie.

Uwielbiam książki Cassandry Clare. Czyta się je bez najmniejszych zgrzytów, z nieznikającym zainteresowaniem. Trzy części Darów Anioła przeczytałam w trzy dni, przerywając jedynie w stanie najwyższej potrzeby. Clare utrzymuje powieść w trzecio-osobowej narracji, a sam narrator nie skupia się tylko i wyłącznie na losach jednej postaci, fantastycznie lawirując między historiami głównych bohaterów książki. Prawdę mówiąc, to właśnie ten zabieg sprawił, że z taką przyjemnością sięgam po książki tej autorki. Clare w świetny sposób obmyśliła sobie zasady rządzące światem Przyziemnych, Podziemnych oraz Nocnych Łowców. Dawkowała informacje na temat ras, rodzajów żyjących stworzeń, co oczywiście jest lepsze, aniżeli wrzucenie czytelnika w wir faktów. Autorka nie przynudzała opisami, objaśnieniami, a w szczególności dialogami, ponieważ postacie, które wykreowała, bez dwóch zdań posiadają poczucie humoru. Mam tutaj na myśli uwielbianego przez sporą część czytelniczek, Jace’a, oraz dla przykładu Simon’a i Magnus'a.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na okładkę. Wydawca postanowił tym razem wydać ją pod oryginalną okładką, która jest o niebo lepsza niż polska. Przyciąga oko i jest bezdyskusyjnie ciekawsza od tej z pierwszego wydania. Pozwolę sobie tutaj wrócić również do kwestii ekranizacji Miasta kości. Jeżeli posiadacie obiekcje względem obejrzenia filmu, myślę, ze są całkowicie niepotrzebne. To prawda, że zmieniono wiele szczegółów, a w moim osobistym mniemaniu niektórzy aktorzy w ogóle nie pasują do mego pierwotnego wyobrażenia bohaterów. Niemniej załoga, która zajmowała się tworzeniem filmu, odwaliła kawał dobrej roboty, jeżeli chodzi o efekty specjalne i ogólny odbiór. Zmiana wyszła im nawet na dobre. Sprawiła, że jestem jeszcze bardziej ciekawa kolejnej części (z tego co wiem, prace nad kolejnym filmem zostały przełożone w czasie, lecz nieanulowane), ponieważ przerobili nieco fabułę, co zaważy nad wydarzeniami w następnym filmie.


W skrócie powieść Miasto kości to fajna, wciągająca historia, od której trudno jest się oderwać. Niemniej jednak, na tle dwóch kolejnych części, stwierdzam, że nie jest to najlepszy tom całej serii.

Polecam!

O twórczości Cassandry Clare było głośno od samego początku. Mam na myśli trylogię Dary Anioła, której pierwsza część doczekała się ekranizacji, mającej miejsce kilka tygodni temu. Całą serię, traktującą o przygodach Nocnych Łowców, mam już dawno za sobą, pomijając oczywiście ostatni tom, który nadal nie ujrzał światła dziennego. Tak dawno, że, oglądając film, nie zdawałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Marrisa Meyer powaliła mnie na kolana swoim debiutem literackim, którym jest nic innego jak Saga księżycowa. Cinder. Na kontynuację czekałam z zapartym tchem, dosłownie. Pomysłowy i oryginalny koncept fantastycznego, futurystycznego świata porwał mnie doszczętnie. Rzadko kiedy zdarzyło mi się przeczytać równie dobry debiut. Saga księżycowa. Scarlet dotrzymała kroku swej poprzedniczce. Jestem skłonna oznajmić, że ta część spodobała mi się bardziej niż wcześniejsza.

Podczas gdy Cinder próbuje wydostać się z więzienia, babcia niejakiej Scarlet znika. Większość mieszkańców wioski uważa kobietę za dziwaczkę, co prowadzi do szybkiego umorzenia śledztwa. Dziewczyna jest przekonana, ze kobieta nie uciekła, ani nie popełniła samobójstwa. Ktoś musiał mieć z tym do czynienia i to ona dowie się, kto. Poznaje Wilka, młodego chłopaka, przez którego i ona wpada w poważne tarapaty. Niewyjaśnione ataki przerażających bestii nie poprawiają sytuacji, w której znajduje się Scarlet. To Levana postanawia pokazać na co stać jej lud i do czego jest zdolna, jeżeli nie dostanie tego, czego pragnie.

Scarlet okazała się niesamowicie barwną i ciekawą postacią. Niekiedy jej upór i oznaki naiwności bardzo mnie irytowały, lecz w ostatecznym rozrachunku, jeżeli mam porównać ją do głównej bohaterki pierwszego tomu, dziewczyna bije ją na głowę. To samo mogę powiedzieć o równie skomplikowanym związku między kochankami. Scarlet jest szalenie wciągającą bohaterką, dzięki czemu nie mogłam się nudzić. Dodatkowo Marrisa Meyer stworzyła nową postać – kapitan Thorne – prześmieszny wojskowy, osadzony w więzieniu za skradzenie statku kosmicznego. Jego i Cinder ścieży prędko się krzyżują i staje się on częścią jej misji.

Powiązanie historii Scarlet i Cinder było fantastycznym zabiegiem. Sądziłam, że będą to dwie oddzielne historie, a autorka przygotowała tak miłe zaskoczenie. Szczerze przeczuwałam, że drugi tom Sagi księżycowej nie dorówna pierwszej części, a okazało się, że jest to powieść lepsza pod każdym względem. Po pierwsze nie jest to książka traktująca o losach jednej bohaterki, bowiem Meyer wprowadziła kilka perspektyw i ukazywała nam perypetie między innymi Scarlet, Cinder oraz Kaia – młodego księcia, który niebawem stanie na ślubnym kobiercu… Po drugie powieść jest obszerniejsza, a nowe postacie dodają jej o wiele więcej barwności.

Saga księżycowa. Scarlet to kolejny tom, który przeczytałam w mgnieniu oka i z łomoczącym sercem. Polecam ją równie gorąco, jak Cinder oraz oświadczam, że Marrisa Meyer to odkrycie gatunku Young adult.

Marrisa Meyer powaliła mnie na kolana swoim debiutem literackim, którym jest nic innego jak Saga księżycowa. Cinder. Na kontynuację czekałam z zapartym tchem, dosłownie. Pomysłowy i oryginalny koncept fantastycznego, futurystycznego świata porwał mnie doszczętnie. Rzadko kiedy zdarzyło mi się przeczytać równie dobry debiut. Saga księżycowa. Scarlet dotrzymała kroku swej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Agnieszka Lingas-Łoniewska to jedna z niewielu polskich pisarzy, których powieści czytam z nieprzerwanym zainteresowaniem i powracam do ich twórczości bez wahania. Do tej pory przeczytałam większość książek z jej dorobku i każda różni się od siebie pod niemal każdym względem. Niemniej, jest jedno, co łączy wszystkie powieści tejże autorki. Miłość. Bez względu na to, jaki gatunek wybrała sobie autorka, na pewno nie zabraknie w nim tegoż uczucia, które zawsze jest silne i inspirujące. Autorka lubi łączyć gatunki, co bardzo polubiłam i dzięki czemu zawsze znajdę coś dla siebie. „W szpilkach od Manolo” to nowe wydanie Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Jest to bowiem książka rozrywkowa – komedia, trochę kryminału i od groma miłości.
Lilianna to trzydziestoparoletnia singielka, której ów status wcale nie przeszkadza. Jest wolną kobietą, cieszącą się z obecnego stanu. Kocha swoją małą kociarnię, szybkie samochody, książki i, oczywiście, szpilki. Niemniej jednak prędkość jej życia zaczyna ją przytłaczać. Pragnie czegoś spokojniejszego. A wtedy… poznaje Michała Maliszewskiego. Grzesznie wyglądającego „idiotę”, który bezczelnie zajął jej miejsce parkingowe. Cóż za komiczny początek wielkiej miłości!
Nie mogę skłamać – w „ W szpilkach od Manolo” spodobało mi się dosłownie wszystko. Bohaterowie to szeroka paleta naprawdę fascynujących, zwariowanych postaci, które są wyraziste i bardzo przyjemne w odbiorze. Lingas-Łoniewska postarała się o kompatybilną do osobowości Lilianny narrację. Idealnie oddała jej charakter, wczuła się w tę postać i pozwoliła mi bardzo dobrze ją poznać. Cieszę się, że kryminału nie było zbyt dużo, raptem niewielki wątek, choć to na nim opierała się większość fabuły. Dobrze, że autorka skupiła się bardziej na napisaniu komedii niźli kryminału. W przeciwieństwie do reszty napisanych przez pisarkę powieści, tutaj romans jest oczywiście obecny, namiętny i silny, lecz nie przeznaczono mu tak dużo miejsca, jak w pozostałych książkach z dorobku autorki. Bardzo fajne odświeżenie stylu. Dzięki temu i nie tylko temu, lekturę pochłania się w zastraszającym tempie.
Na koniec tej krótkiej recenzji dodam, że Agnieszka Lingas-Łoniewska potrafi kreować męskie postacie, które podbijają serca głównych bohaterek oraz, oczywiście, moje. Czegóż więcej potrzeba?
Polecam świeże i jakże udane wydanie jednej z czołówki moich ulubionych ojczystych autorów.

Agnieszka Lingas-Łoniewska to jedna z niewielu polskich pisarzy, których powieści czytam z nieprzerwanym zainteresowaniem i powracam do ich twórczości bez wahania. Do tej pory przeczytałam większość książek z jej dorobku i każda różni się od siebie pod niemal każdym względem. Niemniej, jest jedno, co łączy wszystkie powieści tejże autorki. Miłość. Bez względu na to, jaki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Recenzja na blogu; http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/08/patricia-briggs-wilczy-trop.html

Recenzja na blogu; http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/08/patricia-briggs-wilczy-trop.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

recenzja na blogu: http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/08/jessica-brody-52-powody-dla-ktorych.html

recenzja na blogu: http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/08/jessica-brody-52-powody-dla-ktorych.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Recenzja na blogu: http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/07/john-marsden-kroniki-ellie-2.html

Recenzja na blogu: http://bittersweet-review.blogspot.com/2013/07/john-marsden-kroniki-ellie-2.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Philippa Gregory jest znana z twórczości osadzonej w czasach Tudorów. Z wykształcenia historyk, stworzyła powieść pt. „Kochanice króla”, która przyniosła jej międzynarodową sławę, a nawet została zekranizowana. Tym razem postawiła na klimaty średniowiecznej Europy, pisząc Odmieńca - historię o młodym inkwizytorze, opisującą lęki ludu chrześcijańskiego.

Luca Vero to nastolatek, który jako dziecko został oddany i wychował się pod pieczą zakonu. Nieoczekiwanie otrzymuje rozkaz od samego papieża i wyrusza w świat z misją. Ma za zadanie spisać lęki świata chrześcijańskiego oraz przeprowadzać dochodzenie w sprawie rzekomego opętania zakonu augustianek. Na miejsce przybywa ze skrybą oraz służącym, którzy oprócz przydzielonych zadań pomagają inkwizytorowi w rozwikłaniu zagadki.

Chłopak poznaje ksienię zakonu, Izoldę – dziewczynę, która złożyła śluby wbrew swej woli. Podejrzewa, że jej zachłanny brat zdradził ją, fałszując testament ojca i wysyłając ją do opactwa, dzięki czemu pozbędzie się jej na dobre. Nie jest to jedyna tajemnica, którą udaje się rozwikłać Luce oraz jego kompanom.

Philippa Gregory otrzymuje ode mnie naprawdę ogromnego plusa, nie tyle za fabułę, ale jakość swej powieści. Odmieniec to książka napisana na bardzo wysokim poziomie, mimo że fabuła mnie nie przekonała. Oczywiście klimat średniowiecza był wyrazisty i przemawiający, jednak zagadki, które bohaterowie mieli za zadanie rozwikłać, wydawały mi się niesamowicie banalne, co – przyznaję – wadziło. Książkę odebrałam szalenie pozytywnie, ponieważ czyta się ją w zatrważającym tempie, co zawdzięcza długości oraz lekkości pióra autorki. Zdarzyło mi się odłożyć ją kilkakrotnie na „później”, za sprawą zbyt małej ilości zwrotów akcji. Oczekiwałam czegoś bardziej zatrważającego.

Atmosfera powieści to największa zaleta. Podczas lektury Odmieńca czułam, jakbym znajdowała się w tym świecie. Zwyczaje panujące w średniowieczu zostały opisane dostatecznie szczegółowo, aby umożliwić czytelnikowi wizualizowanie sobie opisywanych wydarzeń. Rekompensuje to dosyć powoli rozwijającą się akcję.


Odmieniec autorstwa Philippy Gregory to naprawdę dobra powieść, które nada się na chwilę relaksu dla młodszych, ale również dla tych starszych. Pokochałam pióro Gregory, zatem kolejne spotkania z jej powieściami zapisuję na szczycie listy priorytetów.

Philippa Gregory jest znana z twórczości osadzonej w czasach Tudorów. Z wykształcenia historyk, stworzyła powieść pt. „Kochanice króla”, która przyniosła jej międzynarodową sławę, a nawet została zekranizowana. Tym razem postawiła na klimaty średniowiecznej Europy, pisząc Odmieńca - historię o młodym inkwizytorze, opisującą lęki ludu chrześcijańskiego.

Luca Vero to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Debiut Veronici Rossi pt. Przez burze ognia został bardzo pozytywnie odebrany przez czytelników na całym świecie. Prawa do ekranizacji trylogii zostały kupione przez Warner Bros, a takie osiągnięcie mówi samo za siebie. I rzeczywiście muszę przyznać, że przygoda Arii i Perry’ego była nadzwyczaj przyjemna w odbiorze oraz ciekawa. Niezaprzeczalnie jest to książka, przy której można się zrelaksować, czytając coś naprawdę interesującego, a co najważniejsze, oryginalnego.
Aria żyje w świecie, gdzie jedynym bezpiecznym miejscem są Kapsuły Podu. Dziewczyna mieszka w jednej z nich, do chwili gdy zostaje oskarżona o coś, czego nie zrobiła i w konsekwencji zostaje skazana na wygnanie. Poza Reverie, jej domem, można umrzeć na wiele sposobów. Osadniczka jest pewna, że nie przeżyje na zewnątrz, lecz spotyka Dzikusa, który ponownie ratuje jej życie.
Wspólnie wyruszają w drogę przez równiny pełne kanibali, Wykluczonych oraz szalejących burz eterowych. Aria pragnie naprawić swój Wizjer, aby udowodnić swą niewinność, a Perry musi odnaleźć i uratować swego bratanka, Talona, którego porwali Osadnicy. Dziewczyna odkrywa, że tak naprawdę nie jest tym, za kogo się uważała, a Dzikus nareszcie będzie miał możliwość spełnienia swojego marzenia stania się Wodzem Krwi plemienia Fal.
Mogę godzinami opowiadać i tłumaczyć szczegóły fabuły debiutu Rossi. Autorka stworzyła niesamowicie oryginalną, futurystyczną wizję świata. Co prawda bohaterowie dosyć często działali mi na nerwy, szczególnie Aria. Muszę stwierdzić, że tym, co podniosło notowania powieści, jest lekkie, niewymuszone i zrozumiałe pióro autorki. Mimo wszystko miałam pewne problemy z wbiciem się w rytm, czego powodem była pewna niezrozumiałość. Autorka wrzuciła mnie w wir wydarzeń już na samym początku. Zachowanie Sorena, jego agresja była niemalże nie na miejscu. Wytłumaczenie zostało zawarte niemalże na samym końcu powieści, co sprawiło, że czułam się nieco skołowana tymi wydarzeniami.
Przez burze ognia czyta się w zastraszającym tempie. Akcja jest wartka, postacie ciekawe, a świat przedstawiony intrygujący i tajemniczy nawet dla żyjących w nim ludzi. Nie sądziłam, że autorka przygotuje tak wiele zaskakujących zwrotów. Biorąc pod uwagę stronę estetyczną, szata graficzna jest godna pochwały, tak jak samo wydanie. Pomijając, oczywiście, kilka brakujących kropek…
Słowem zakończenia dodam, że jednak istnieją jeszcze książki, które są w stanie mnie zaskoczyć. Przez burze ognia polecam, a teraz pozostaje mi czekać na drugi tom trylogii, czyli Przez bezmiar nocy.

Debiut Veronici Rossi pt. Przez burze ognia został bardzo pozytywnie odebrany przez czytelników na całym świecie. Prawa do ekranizacji trylogii zostały kupione przez Warner Bros, a takie osiągnięcie mówi samo za siebie. I rzeczywiście muszę przyznać, że przygoda Arii i Perry’ego była nadzwyczaj przyjemna w odbiorze oraz ciekawa. Niezaprzeczalnie jest to książka, przy której...

więcej Pokaż mimo to