-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
Świat, jaki znaliśmy poniekąd się skończył. Od kilku lat jesteśmy w nieustannym kryzysie- pandemia, wojna w Ukrainie, wojna w Gazie, niemoc w oderwaniu się od strefy online, wzrost zachorowań na depresję i stany lękowe, gwałtowne zmiany klimatyczne, a do tego każdy z nas przeżywa osobiste rozterki. Przeżywamy kryzys całościowy, dotykający wszystkich dziedzin naszego życia. Jak sobie zatem z nim poradzić?
Co zrobić, by nie wpaść w kryzysie w uzależnienie?- nie szukać ratunku w alkoholu, hazardzie, nie pocieszać się narkotykami, jedzeniem czy seksem? Nie myśleć o końcu życia, nie zamykać się na ludzi, nie uciekać przed światem? Czy tak w ogóle się da?
Bartłomiej Dobroczyński, ceniony polski psycholog wraz z Agnieszką Jucewicz, utalentowaną dziennikarką postanowili przyjrzeć się tematowi kryzysu i wychodzenia z niego. W swojej książce, która stanowi zapis ich licznych rozmów, analizują wiele strategii radzenia sobie. I co dla jednych będzie optymistyczne, dla drugich nie, potwierdzają domysły niektórych z nas, że nie ma gotowych rozwiązań. Natomiast uniwersalne jest to, że "kryzys, czyli egzystencja w fazie rewolucyjnej, uruchamia w nas (...) warstwę meta, która zaczyna kwestionować dotychczasowy sposób rozumienia siebie i świata". Te bolesne chwile pełne lęku i niepewności mogą skłonić nas do refleksji nad dotychczasowym życiem. Czy dalej chcę tak żyć? Czego chcę? Czego tak naprawdę potrzebuję? Ale JA, nie ktoś inny! Czy jestem szczęśliwa, szczęśliwy? O czym marzę?
To może zabrzmieć okrutnie albo śmiesznie, ktoś może się na to oburzyć, skrytykować i nawet się nad tym nie zastanowić, ale jest to prawda życiowa, że kryzys może odsłonić nam problem, którego do tej pory nie dostrzegaliśmy. Co się kryje za tym, że nie stać mnie już na spłatę kredytu? Dlaczego nie mogę się podnieść po stracie ukochanej osoby, chociaż od rozstania czy śmierci minęło już kilka lat? Czy dowiadując się o śmiertelnej i nieuleczalnej chorobie, pozostaje mi płakać i żegnać się z bliskimi?
Istnieją koncepcje psychologiczne, które mówią o tym, że w życiu dorosłego człowieka, prędzej czy później przychodzi taki okres, porównywalny do dojrzewania nastolatków, kiedy to trzeba na nowo zbudować w pewnym sensie swoją tożsamość. To jest ogromny kryzys! I jednych wpędzi to w depresję, a inni przebrną przez tę fazę bez szwanku, jeszcze inni z poczuciem rozgoryczenia, niezrozumienia itp. Ponieważ każdy przełom coś w nas trwale zmienia. Bo naszym ludzkim przeznaczeniem jest właśnie zmiana!
To, co pomoże nam żyć dalej to konieczność zdefiniowania siebie na nowo. Nauczenia się życia na nowo. Od początku, którym jest TU i TERAZ. Z tym co mamy w tym momencie. W tej nowej, trudnej sytuacji. Z możliwościami, jakie mi są dane. Na pewno też wszystkich rozwiązań jeszcze nie widzimy. Nadanie nowego sensu życia jest światełkiem w tunelu!
Żyjąc nie da się stać w miejscu, kiedy dookoła wszyscy się poruszają. Siedzieć sobie wygodnie na ciepłym krzesełku, może gdzieś na uboczu, nie narzucając się nikomu, nie zwracając niczyjej uwagi. Możemy posiedzieć, przeczekać chwilę, ale nie cały czas. Nawet jeśli DJ gra nie naszą muzykę, nawet jeśli bolą nas nogi, myślimy tylko o tym, by jak najszybciej wrócić do domu, lepiej będzie jeśli się ruszymy. Spróbujemy zatańczyć- sami, z kimś, nieśmiało, powoli lub energicznie. Może trochę wbrew sobie, bo zmuszając się, przełamując słynną strefę komfortu. Ale po kilku ruchach będzie nam lżej i łatwiej wpasować się w rytm. Aż prędzej czy później, bardziej lub mniej, pozwolimy się ponieść muzyce. Może poczujemy radość? Może ogarnie nas na nowo szczęście? A może tylko te nieporadne gesty naszego ciała, pozwolą nam dotrwać do końca imprezy i wrócić do upragnionego domu.
Tak właśnie rozumiem tytułowy taniec i jego metaforę oraz związek z kryzysem.
Książka nie daje gotowych rozwiązań, ale nakłania do aktywności. Podnosi na duchu, ale nie jak spotkany kumpel, który dowiaduje się, że zmierzamy się z czymś trudnych i pociesza "Jakoś to będzie", a nam i to wcale w niczym nie pomaga. Tę lekturę porównałabym do przyjaciela, który próbuje nas wyciągnąć z domu i zmobilizować do udziału w życiu- w biegu, który nieustannie trwa. Kiedy nie widzimy nadziei na lepsze czasy, ten ktoś, komu na nas zależy, chwyci nas za dłoń i pociągnie w swoją stronę. Wypchnie z bagna, na brzeg. Tak odbieram "Tańcząc. Rozmowy o kryzysie i przemianie".
Świat, jaki znaliśmy poniekąd się skończył. Od kilku lat jesteśmy w nieustannym kryzysie- pandemia, wojna w Ukrainie, wojna w Gazie, niemoc w oderwaniu się od strefy online, wzrost zachorowań na depresję i stany lękowe, gwałtowne zmiany klimatyczne, a do tego każdy z nas przeżywa osobiste rozterki. Przeżywamy kryzys całościowy, dotykający wszystkich dziedzin naszego życia....
więcej mniej Pokaż mimo to"Powrót Milusia" to trzeci tom z linii "Kajko i Kokosz. Nowe przygody". Zabawny od pierwszej strony. Miluś to urocze i wrażliwe smoczysko naszych głównych bohaterów. Jakiś czas temu pożegnał się z nimi i odszedł do Krainy Smoków. Ale coś się wydarzyło po drodze, co skłoniło go do powrotu. Co się stało? Zapowiada się na ciekawą i prawdziwie słowiańską przygodę.
"Powrót Milusia" to trzeci tom z linii "Kajko i Kokosz. Nowe przygody". Zabawny od pierwszej strony. Miluś to urocze i wrażliwe smoczysko naszych głównych bohaterów. Jakiś czas temu pożegnał się z nimi i odszedł do Krainy Smoków. Ale coś się wydarzyło po drodze, co skłoniło go do powrotu. Co się stało? Zapowiada się na ciekawą i prawdziwie słowiańską przygodę.
Pokaż mimo to
Emerytowana nauczycielka- pani Yeom- obecnie jest właścicielką sklepu całodobowego w Seulu. Miejsce nie przynosi praktycznie dochodu, lecz kobieta ma misję, by pomagać ludziom, dając im pracę, a tym samym zarobek.
Pewnego dnia, jadąc pociągiem orientuje się, że nie ma w swojej torebce saszetki z pieniędzmi, kartą i notesem z numerami telefonów. Nie wie czy została okradziona czy zgubiła gdzieś swoje rzeczy. Z rozmyślań na ten temat wyrywa ją dzwoniący telefon. Jakiś mężczyzna informuje, że znalazł portfel. Głos, jak i wypowiadane, przerywane zdania, cała wręcz rozmowa, wydają jej się dziwne. Jakby "rozmawiała z niedźwiedziem, który wyszedł z jaskini po przebudzeniu z zimowego snu". Czy to możliwe, że zgubę odnalazł i skontaktował się z nią bezdomny?
Pani Yeon odzyskuje swoją własność, lecz mężczyzna o głosie, jak i posturze niedźwiedzia nie chce przyjąć od niej pieniędzy w podzięce. Ona jednak chcąc się odwdzięczyć, zaprowadza go do swojego sklepu, w którym karmi go zestawem lunchowym. Zapewnia również, że może do niej przychodzić zawsze, kiedy będzie głodny. Dokko przychodzi więc codziennie. Aż pewnego razu zostaje pracownikiem sklepu. Początkowo nie wzbudza zaufania ani wśród pozostałych pracowników, ani wśród klientów. Zachowuje się nietypowo, jąka, a na dodatek wszem i wobec przyznaje, że choroba alkoholowa zniszczyła mu wspomnienia. Wszyscy zastanawiają się, po co szefowa go zatrudniła. Kim on jest? Jaką ma przeszłość? Ale z czasem okazuje się, że ten wielki człowiek, ma również niezwykły dar...
"Nietuzinkowy sklep całodobowy" to koreańska, ciepła, optymistyczna powieść pełna magii, która ma prawo wydarzać się w codziennym i zwyczajnym życiu każdego z nas. Udowadnia, że okazana komuś życzliwość potrafi wpływać na koleje losu. Podkreśla, że popełnione błędy nie przekreślają nas jako ludzi. Że mimo, iż nie wszystko da się naprawić, zasługujemy na drugą szansę. Pokazuje również jaką moc ma w relacjach rozmowa i szczerość.
Cudowna lektura, od której nie mogłam się oderwać!
Emerytowana nauczycielka- pani Yeom- obecnie jest właścicielką sklepu całodobowego w Seulu. Miejsce nie przynosi praktycznie dochodu, lecz kobieta ma misję, by pomagać ludziom, dając im pracę, a tym samym zarobek.
Pewnego dnia, jadąc pociągiem orientuje się, że nie ma w swojej torebce saszetki z pieniędzmi, kartą i notesem z numerami telefonów. Nie wie czy została...
Każda rodzina to pewien rodzaj społeczności, mikrokultury. Komórka, która rządzi się swoimi zasadami, wartościami, stylem życia, rytuałami. Ma swój sposób komunikacji, swoją charakterystyczną atmosferę, a także wzorce, które wpływają nieustająco na wszystkich jej członków.
Rodzina funkcjonuje według swojego unikatowego modelu życia. To jest jak taniec- kiedy żona się jakoś zachowa, dajmy na to zacznie płakać, wywołuje to reakcję męża (np. wychodzi on wtedy z domu), która wpływa na zachowanie starszego dziecka (np. zaczyna się źle zachowywać), co odczuwa młodsza pociecha (która na przykład staje się "maskotką" rodziny). To oczywiście wielkie uproszczenie 😉 Taki mniej więcej schemat powtarza się za każdym razem. Trwa to zazwyczaj bardzo długo, zanim ktoś z członków rodziny nie poszuka wsparcia, odważając się poprosić o pomoc terapeutę rodzinnego.
Jak wygląda prawdziwa terapia rodzinna? Odpowiedź znajdziemy w książce pt. "Rodzinna karuzela" napisanej przez amerykańskich terapeutów w 1978 roku. Wiadomo, że od tego czasu świat zmienił się diametralnie, jednak założenia procesu terapeutycznego ewoluowały, pozostawiając te same fundamenty. W trakcie lektury można się niejeden raz uśmiechnąć i pomyśleć, że w dzisiejszych czasach na przykład za szarpanie się z klientem, terapeuta nie tylko straciłby pracę, ale zostałby "obsmarowany" we wszystkich możliwych mediach. A wtedy? Sami przeczytajcie 😬Albo dzisiaj, w pewnych sytuacjach w terapii można przeprowadzić ją online. A jeszcze kilka dekad temu, wysyłało się nagrania na kasetach 😅
Cytowane statystyki, też są już nieaktualne... Ale mimo tych kilku niewspółczesnych rozwiązań, książka ta jest absolutnym arcydziełem!
Augustus Y. Napier, psycholog, student i praktykant profesora Carla Whitakera, zostali koterapeutami pewnej rodziny, która zmagała się- można by powiedzieć- z klasycznymi problemami. Zostały one przedstawione i przeanalizowane w niniejszej książce, którą czyta się jak porywającą powieść. Mamy tu wzloty i upadki, zaskakujące zdarzenia i zwroty akcji, napięcie sięga zenitu. Bohaterowie wydają się nam bliscy. Możemy rozpoznać wśród nich siebie lub kogoś z naszej rodziny, choć oczywiście wiele będzie nas z nimi też różnić.
Wgłębiając się w lekturę, przechodzimy przez etapy terapii. Poznajemy role, zależności i wpływy poszczególnych członków rodziny. Zaczynamy rozumieć mechanizmy, które mają potencjał do zniszczenia, jak i naprawy każdej rodziny. Odkrywamy, że pewne zachowania czy kryzysy mogą być objawami i skutkami tego, co nierozwiązane w naszej rodzinie.
Terapia z kolei ma za zadanie pozmieniać kroki rodzinnego tańca- zmienić układ, zburzyć dotychczasową homeostazę, by móc zbudować ją mocniejszą, zdrowszą, bezpieczniejszą. Musi dojść do przedefiniowania rodziny.
"Rodzinną karuzelę" czytałam się z wielką przyjemnością. W żadnym momencie nie czułam się przeciążona ciężarem emocji, choć wielokrotnie opisywane sytuacje odnosiłam do swoich doświadczeń. Lektura zmieniła trochę wyobrażony w mojej głowie obraz przebiegu procesu terapeutycznego, dzięki czemu jestem ciekawa i chętna poddaniu się terapii systemowej.
Każda rodzina to pewien rodzaj społeczności, mikrokultury. Komórka, która rządzi się swoimi zasadami, wartościami, stylem życia, rytuałami. Ma swój sposób komunikacji, swoją charakterystyczną atmosferę, a także wzorce, które wpływają nieustająco na wszystkich jej członków.
Rodzina funkcjonuje według swojego unikatowego modelu życia. To jest jak taniec- kiedy żona się...
Czy jesteście pewni, że jesteście w stanie odpowiedzieć na każde pytanie swojego dojrzewającego dziecka? Nawet jeśli uważacie, że macie wystarczającą wiedzę, czy udźwigniecie rozmowę na każdy temat? Czy będziecie szczerzy, obiektywni, swobodni podczas wypowiedzi?
Sprawdźmy to:
❓"Czy cipka się zmienia, gry rośniemy?"
❓"Skąd wzięły się słowa PENIS i WAGINA?"
❓"Czy można pierdzieć pochwą?"
❓"Co pomaga na nieszczęśliwą miłość?"
❓"Jak można mieć pochwę, jeśli wcześniej miało się penisa?"
❓"Jak można zostać gejem albo lesbijką?"
❓"Jak długo trwa seks?"
❓"Czy seks jest zdrowy, czy niezdrowy?"
❓"Czy seks boli?"
❓"Czy można przez całą noc nie wyjmować penisa z pochwy?"
I co, dacie radę odpowiedzieć swojemu dziecku? Myślicie, że Wasza pociecha nie zada takich pytań? A skąd wiecie, że się nad tym nie zastanawia, ale może wstydzi się z Wami pogadać?
Powyższe pytania autentycznie zadali nastolatkowie w niemieckich szkołach podstawowych podczas lekcji z edukatorką seksualną Kathariną von der Gaathen. Kontakt z młodzieżą zainspirował ją do napisania kilku książek: "Odpowiedz mi", "Od stóp do głów" i najnowszej, o której dzisiaj Wam opowiadam, a która jest kontynuacją pierwszej- "Odpowiedz mi! Nowe pytania". W tej właśnie książce nastoletni czytelnicy, jak i Wy, znajdziecie merytoryczne i proste odpowiedz na zacytowane pytania, jak i wiele innych- w sumie 98! Żadne z nich nie są śmieszne, ani głupie. Skoro ktoś je zadał, to znaczy, że jest potrzeba wyjaśnić te kwestie.
Ten poradnik wyróżnia nie tylko merytoryczna treść i brak tabu. Do lektury zachęcają również genialne i dowcipne ilustracje, w większości w formie komiksowej. Uwielbiamy je oglądać i się wspólnie pośmiać, co jest zazwyczaj u nas wstępem do poważniejszej rozmowy 😉
Czy jesteście pewni, że jesteście w stanie odpowiedzieć na każde pytanie swojego dojrzewającego dziecka? Nawet jeśli uważacie, że macie wystarczającą wiedzę, czy udźwigniecie rozmowę na każdy temat? Czy będziecie szczerzy, obiektywni, swobodni podczas wypowiedzi?
Sprawdźmy to:
❓"Czy cipka się zmienia, gry rośniemy?"
❓"Skąd wzięły się słowa PENIS i WAGINA?"
❓"Czy można...
No właśnie: ni pies, ni wydra, czyli kto? Nastolatek!
Ta książka wyróżnia się kilkoma cechami. Po pierwsze tym, że jest to komiks o dojrzewaniu. Po drugie tym, że Autorka, Helena Stańczyk, zebrała 84 historie od swoich przyjaciół, rodziny, ludzi, którzy do niej napisali na Facebooku, i z tych opowieści stworzyła właśnie komiksy. Są one niezwykłe, bo przedstawiają autentyczne doświadczenia- często trudne, ośmieszające, wstydliwe kiedy ma się kilkanaście lat. Dotyczą między innymi pierwszego stanika, zarostu, odkrywania swojej tożsamości płciowej, emocji, gotowości i niegotowości do seksu, dyskomfortu, miesiączki, skrępowania w byciu indywidualistą, indywidualistką, stylu ubierania się, pierwszych związków, potrzeby depilacji nóg, relacji z rodzicami i rówieśnikami... Historie są krótkie (1-2 strony), ale esencjonalne.
Podczas lektury przypomniałam sobie o bardzo wielu moich osobistych przeżyciach z okresu dojrzewania. Wtedy wydawało mi się, że tylko ja jedna na całym świecie przeżywam takie rozterki. Gdybym tylko mogła przeczytać wtedy tę książkę... Może byłoby mi lżej, wiedząc, że nie jestem odosobniona. Dlatego "Ni pies, ni wydra" to czytelnicze wsparcie. Literackie pogotowie dla nastolatków. Młodzieżowa książka ratunkowa. Ale raczej nie nazwałabym jej poradnikiem.
No właśnie: ni pies, ni wydra, czyli kto? Nastolatek!
Ta książka wyróżnia się kilkoma cechami. Po pierwsze tym, że jest to komiks o dojrzewaniu. Po drugie tym, że Autorka, Helena Stańczyk, zebrała 84 historie od swoich przyjaciół, rodziny, ludzi, którzy do niej napisali na Facebooku, i z tych opowieści stworzyła właśnie komiksy. Są one niezwykłe, bo przedstawiają...
"Wojny z mikrobami" to fascynująca podróż po świecie mikroorganizmów, która doskonale łączy naukę z dziecięcym odkrywaniem świata. Autorka, Gill Arbuthnott oraz ilustratorka, Marianna Madriz, przedstawiają skomplikowany świat bakterii, wirusów i innych mikroorganizmów w sposób przystępny i atrakcyjny dla młodych czytelników.
Książka skupia się na kluczowych kwestiach związanych z mikrobiomem, takich jak znaczenie dobrych bakterii dla zdrowia, różnice między bakteriami a wirusami, jak działają szczepienia i dlaczego są ważne, oraz jak antybiotyki pomagają w walce z infekcjami i dlaczego można się na nie uodpornić. Autorki nie unikają też trudnych tematów, takich jak epidemie i sposoby ich zapobiegania czy zagrożenie bronią biologiczną, ale przedstawiają je w sposób odpowiedni do wieku czytelnika.
Ponadto przeczytamy także historie naukowców i naukowczyń, lekarzy i lekarek, którzy zrozumieli znaczenie drobnoustrojów dla ludzkości, opracowali środki dezynfekcyjne, antybiotyki oraz szczepionki, które pomagają nam wszystkim na co dzień zwyciężać w walce z mikrobami.
Ta pigułka wiedzy i ciekawostek opisanych w publikacji jest w niej atrakcyjnie zilustrowana oraz przedstawiona w formie komiksowej, co sprawia, że angażuje i pomaga młodym czytelnikom lepiej zrozumieć omawiane tematy. Do tego, prosty język i klarowne wyjaśnienia sprawiają, że nawet najmłodsi czytelnicy mogą zgłębić tajniki mikrobiologii.
Podsumowując, "Wojny z mikrobami" to niezwykle fascynująca, edukacyjna i przyjemna lektura, która zachęci dzieci do odkrywania interesującego świata mikroorganizmów.
"Wojny z mikrobami" to fascynująca podróż po świecie mikroorganizmów, która doskonale łączy naukę z dziecięcym odkrywaniem świata. Autorka, Gill Arbuthnott oraz ilustratorka, Marianna Madriz, przedstawiają skomplikowany świat bakterii, wirusów i innych mikroorganizmów w sposób przystępny i atrakcyjny dla młodych czytelników.
Książka skupia się na kluczowych kwestiach...
Tej wiosny drzewa nie chciały kwitnąć." Jakby wojna zatrzymała czas. Jakby drzewa czekały, aż to wszystko się w końcu skończy. A co jeśli tym razem nie zakwitną? Nie będzie pysznych, pachnących, rumianych owoców... Czy to znaczy, że lato nie przyjdzie tym razem?
"Morele rozkwitają nocą" to powieść dla starszych dzieci, która trafiła także w moje serce. W subtelny sposób opowiada o wojnie w Ukrainie- opisuje jak wygląda miasto pod okupacją, codzienność mieszkańców, ich emocje- zarówno drobne radości, jak i obawy. Jest to jednak wyważony opis. Ktoś powie wręcz, że nic konkretnego (myślę, że będzie to zdanie tych, którzy przyzwyczaili się już do obrazów i informacji o walkach podawanych w mediach), ale ja i Moje Dzieci, i jestem pewna, że więcej osób, będąc "wrażliwcami" odciętymi na co dzień od medialnych przekazów, przeżywamy tę historię wrażeniowo, czując wszystkimi zmysłami, wchodząc w "buty" postaci literackich.
Głównym bohaterem książki jest dron, który zgubił się w akcji i nie potrafi wrócić do swojego właściciela. Zaprzyjaźnia się on z dziewięcioletnim chłopcem o imieniu Ustym, a także z żołnierzem, którego nazywa Mistrzem. Maszyna lata nad okupowanym terenem, niosąc radość swoim przyjaciołom w trudach wojny, pomagając im, próbując zrozumieć co czują i z czym się zmierzają.
Osadzając drona jako głównego bohatera, Autorka od razu zaskarbia sobie uwagę młodego czytelnika. Bo przecież któż by ze współczesnych dzieciaków nie chciał mieć własnej gadającej maszyny, która będzie jego przyjacielem? Różnego rodzaju roboty stają się częścią naszego życia, a co za tym idzie stają się postaciami literackimi i filmowymi. I ta powieść jest tego świetnym przykładem.
"Morele rozkwitają nocą" to książka niezwykła i potrzebna. W jednych obudzi empatię, u innych rozszerzy horyzont, otworzy na jakieś nowe doświadczenie. Dobrze byłoby ją przegadać z dorosłym, ale nie jest to jednak konieczne 😉
Tej wiosny drzewa nie chciały kwitnąć." Jakby wojna zatrzymała czas. Jakby drzewa czekały, aż to wszystko się w końcu skończy. A co jeśli tym razem nie zakwitną? Nie będzie pysznych, pachnących, rumianych owoców... Czy to znaczy, że lato nie przyjdzie tym razem?
"Morele rozkwitają nocą" to powieść dla starszych dzieci, która trafiła także w moje serce. W subtelny sposób...
Mam za słabe nerwy, by czytać i oglądać kryminały, a także thrillery i tytuły sensacyjne, pełne ludzkiej krzywdy, ofiar, zbrodni i bezduszności sprawców. Ale kiedy zobaczyłam książkę pt. "Więzienna terapeutka", wiedziałam, że to coś dla mnie! Nie powiem, trochę się obawiałam, czy dam radę, pamiętając lekturę "Mindhunter", lecz okazało się, że to zupełnie innego rodzaju publikacja.
Rebecca Myers, zapalona miłośniczka kryminalnych książek oraz telewizyjnych programów o więzieniach, przez cały okres studiów psychologicznych wiedziała, że w przyszłości chce pracować w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Koniecznie z mężczyznami, ponieważ z racji osobistego doświadczenia do kobiet była uprzedzona. Chciała zrozumieć co dzieje się w głowie niektórych ludzi, że popełniają takie straszne czyny. Była więc wniebowzięta, kiedy jako 22- letnia absolwentka psychologii dostała pracę w jednym z najcięższych więzień w Wielkiej Brytanii. Odsiadywało tam wówczas karę ponad ośmiuset morderców, gwałcicieli i pedofilów.
Zadaniem Rebecci było między innymi prowadzenie grup terapeutycznych SOTP, w których to przestępcy "mogą rozwinąć umiejętności rozpoznawania u siebie przejawów szkodliwego schematu myślenia, zachowania i zarządzania nimi. Mogą się wyuczyć, jak zaprzestać popełniania przestępstw, jeśli są do tego zmotywowani, ale muszą ćwiczyć te umiejętności przez resztę życia".
Czy jest możliwe, by człowiek- bestia zmienił się, stając się empatyczną istotą?
Niektórzy więźniowie w trakcie terapii okazywali skruchę i żal za popełnione zbrodnie. Wychodziło z nich zranione dziecko, które chciało być docenione, akceptowane i kochane. W czasie dochodzenia do ich motywów popełnienia zbrodni, demaskowania schematów działania, fałszywych wyobrażeń, ci mężczyźni siejący strach płakali, krzyczeli, drżeli, zamykali się w sobie bądź otwierali jeszcze bardziej. Potrafili nawet wykazać się lojalnością i opiekuńczością, stając w obronie wobec terapeutki, wtedy kiedy tego potrzebowała, ale nawet nie śmiała od nich tego oczekiwać.
Praca w grupie sprawiła, że wszyscy jej członkowie (moderatorzy, skazani i strażnicy) zbliżyli się do siebie. Młoda psycholożka przyznała, że czuła obrzydzenie co do czynów, jakie popełnili ci mężczyźni, często odczuwała też strach i dyskomfort, brak poczucia bezpieczeństwa. Mimo tego jednak praca terapeutyczna, którą wykonywała niosła jej radość i satysfakcję. Nauczyła się dostrzegać w przestępcach, których znała "coś więcej niż tylko czyny, których się dopuścili". Miała nadzieję, że udało jej się zapobiec popełnieniu kolejnych przestępstw przez tych ludzi.
Podczas lektury tej wybitnej książki, wchodzimy na salę, w której odbywają się sesje terapeutyczne. Czytając "Więzienną terapeutkę" "słyszymy" opowieści więźniów. Nasze bicie serca i oddech przyspieszają, a dłonie wilgotnieją, ponieważ zaczynamy odczuwać lęk o bezpieczeństwo terapeutki. Jest przecież jedyną kobietą wśród wielu mężczyzn. W każdej chwili mogą ją wziąć jako zakładniczkę lub zrobić z nią, co tylko zechcą. A jednak wydaje się, że Rebecca wzbudza ich zaufanie- choć nie wszystkich. I wzbudza je również u mnie. Swoje doświadczenie związane z więzieniem opisuje obiektywnie, nie wzniecając sensacji, nie "nakręcając" czytelnika, jak to często robią media, by podsycić emocje. Psycholożka jest pełna empatii i szacunku do przestępców, którzy chcą pracować nad sobą, by już nikogo nigdy nie skrzywdzić. Rebecca zaskakuje też tym, że nie udaje pewnej siebie, wszystkowiedzącej specjalistki. Jest skromna i ciągle niepewna swoich umiejętności, choć świetnie daje sobie radę. Ta specyficzna praca wpływa także na jej życie osobiste, z którego nieco się zwierza, ale w odpowiednich proporcjach, nie odchodząc od głównego tematu książki.
To wszystko więc czyni, że była to dla mnie lektura doskonała.
Mam za słabe nerwy, by czytać i oglądać kryminały, a także thrillery i tytuły sensacyjne, pełne ludzkiej krzywdy, ofiar, zbrodni i bezduszności sprawców. Ale kiedy zobaczyłam książkę pt. "Więzienna terapeutka", wiedziałam, że to coś dla mnie! Nie powiem, trochę się obawiałam, czy dam radę, pamiętając lekturę "Mindhunter", lecz okazało się, że to zupełnie innego rodzaju...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czymże jest tytułowa "dintojra"? Cóż oznacza ten wyraz, którego osobiście nigdy wcześniej nie znałam? Według "Wielkiego słownika języka polskiego PAN" to porachunki, zemsta lub samosąd na tych, którzy łamią wewnętrzne reguły środowiska przestępczego lub mające miejsce wewnątrz pewnej zamkniętej grupy osób.
W przypadku "Dintojri" Sylwii Chutnik są to czasem porachunki z samym sobą, w innym przypadku sąd wydany na kimś bliskim, czy zupełnie obcym.
Młoda zawodniczka freak fight chce zakończyć karierę, jednak agencja, partnerka i fani pokładają w niej nadzieję, że będzie dalej walczyć.
Pan Wacław, sprzedawca z sex shopu, po śmierci żony oraz spowolnieniu sprzedaży coraz bardziej zamyka się w sobie. Poznana na zapleczu sklepu Anielka ubarwia na moment jego szare życie.
Lockdown w czasie pandemii, który nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa, podczas którego "samotność staje się darem".
Rozczarowana życiem aktorka, zapijająca swoją samotność.
Starszy mężczyzna, żyjący daleką przeszłością.
Kobieta, żyjąca w innym świecie.
Dziewczyna zakochana w swojej współlokatorce.
Mężczyźni, wymierzający agresję wobec kobiet.
To kilka przykładów historii z 11 opowiadań Sylwii Chutnik. Opowiadań, z których bije samotność i bezradność ludzka. To studium różnorodnych postaci. Przekrój ludzkości. Życie, które skrzętnie jest ukrywane przez samych bohaterów lub którego nie chcemy zauważyć. Prawda, która boli. To obraz tego, co mieści się pod taflą przysłowiowego wierzchołka góry lodowej.
Czy jesteście gotowi zmierzyć się z emocjami, jakie niesie za sobą dintojra? Czy chcecie poznać ból istnienia odczuwany przez wielu ludzi? Czy macie w sobie na tyle empatii, by pochylić się nad bohaterami najnowszej książki Sylwii Chutnik? Czy jesteście w stanie otworzyć oczy i znaleźć tych, którym dintojra jest bliska i znana? Wesprzeć ich jakkolwiek?
Czymże jest tytułowa "dintojra"? Cóż oznacza ten wyraz, którego osobiście nigdy wcześniej nie znałam? Według "Wielkiego słownika języka polskiego PAN" to porachunki, zemsta lub samosąd na tych, którzy łamią wewnętrzne reguły środowiska przestępczego lub mające miejsce wewnątrz pewnej zamkniętej grupy osób.
W przypadku "Dintojri" Sylwii Chutnik są to czasem porachunki z...
"Drabina" to Książka Roku 2023 w Ukrainie, a dla mnie osobiście jest pierwszą powieścią, w której wojna w Ukrainie jest znaczącym wątkiem i tłem opowiadanej historii.
Wrażliwy, młody mężczyzna o imieniu Tolik, wyjeżdża z ojczystej Ukrainy do dalekiej i gorącej Hiszpanii w poszukiwaniu wymarzonego domu. Odległość czterech tysięcy kilometrów ma dać mu spokój od narzucającej się rodziny. Taka odległość powinna wystarczyć, by móc żyć po swojemu i nie musieć spełniać oczekiwań bliskich.
Ale los bywa okrutny. Wkrótce po odebraniu kluczy do domu, który miał mu "zapewnić słodki indywidualizm, przeplatany hedonizmem i dziecinnością" w Ukrainie wybucha wojna. Matka, siostra, jej przyjaciółka, wujek, ciotka, dwa koty i pies lądują więc w życiu Tolika ponownie, tyle że w innych okolicznościach. W trzypiętrowym domu z pamiątkami po dawnej właścicielce, z jezuskami, aniołkami, haftami oraz ogrodem z fontanną, ukraińska rodzina musi zmierzyć się ze swoimi emocjami, tęsknotami i lękami.
Tolik uważa się za słabeusza, ponieważ nie został żołnierzem w kraju, którego powinien bronić. Ma wyrzuty sumienia, że kiedy jego rodacy walczą na froncie, on żyje normalnie wśród ludzi, których jedynymi zmartwieniami są terminy w pracy, zarobki, kłótnie czy zastanawianie się, gdzie i z kim wyjść wieczorem na piwo czy kawę.
Anatolij wyczekuje informacji o martwych wrogach, uzależniając się od gry w flippera.
Hryhoriwna gospodaruje sobie miejsce dookoła fontanny w ogrodzie Tolika na uprawę pomidorów.
Polina nieustannie sprawdza wiadomości i dzwoni do znajomych, którzy zostali w Ukrainie, by mieć najnowsze wieści z linii frontu.
Matka zasypuje dorosłego od dawna syna złotymi radami i swoimi komentarzami niemal na każdy temat.
Wszyscy coś ciągle chcą od Tolika do tego stopnia, że czuje się on osaczony we własnym domu. Dochodzi do tego, że mężczyzna kupuje sobie tytułową drabinę, by wchodzić do swojego pokoju na II piętrze, by nie być zauważonym przez domowników.
"Tolik często wyobrażał sobie, że gdy się zestarzeje i posiwieje, będzie siedział w domu na kanapie, a wokół będą biegać dzieci, starzy ludzie będą szurać nogami, będą rozmawiać, będzie grała muzyka, a bukiety polnych kwiatów i słoiki z dżemem będą stały na stole.
- My jesteśmy twoją rodziną- powiedziała Irusia- Innej nie ma. Obudź się, twoje marzenie się spełniło. Twoja rodzina to my.
Tolikowi trudno było zaakceptować myśl, że ludzie o których myślał, kiedy wyobrażał sobie swoją rodzinę, wcale nie byli tymi, którzy go teraz otaczają."
Powieść bardzo dobrze się czyta. Ciepła, dowcipna, nie dająca się przewidzieć. Nie przytłacza emocjami, pozwala polubić głównych bohaterów, pozwalając czytelnikowi poznać rozterki naszych sąsiadów na uchodźczyźnie. Niby każdy z nas żyje dziś wśród Ukraińców, stoimy wśród nich w kolejce w sklepie, spotykamy w przedszkolach, szkołach, urzędach, często też z nimi pracujemy. Obserwujemy, coś sobie myślimy, ale czy na pewno wiemy z czym się mierzą?
Nie, myślę, że ta książka nie ma wzbudzać współczucia. Myślę, że ma ukazać Ukraińców z innej strony, niż jesteśmy w stanie ich widzieć na co dzień.
"Drabina" to Książka Roku 2023 w Ukrainie, a dla mnie osobiście jest pierwszą powieścią, w której wojna w Ukrainie jest znaczącym wątkiem i tłem opowiadanej historii.
Wrażliwy, młody mężczyzna o imieniu Tolik, wyjeżdża z ojczystej Ukrainy do dalekiej i gorącej Hiszpanii w poszukiwaniu wymarzonego domu. Odległość czterech tysięcy kilometrów ma dać mu spokój od narzucającej...
Szekspir urodził się prawie 500 lat temu, żył więc w zupełnie innych czasach niż my, a mimo tego po dziś dzień jest znany i ceniony, a jego dzieła uznawane są na całym świecie za klasykę literatury. Wiele z nich wystawianych jest też na deskach teatrów.
W czym tkwi tajemnica sukcesu tego dramatopisarza? Być może jest nią poruszana tematyka, bowiem pisał on o miłości, rodzinnych perypetiach, codziennościach, wierzeniach, okraszonych szczyptą magii.
Samantha Newman wpadła na wspaniały pomysł, by dzieła Szekspira opowiedzieć najmłodszym. Zinterpretowała najbardziej znane historie, dostosowała do wrażliwości emocjonalnej dzieci i ich ciekawości świata, by rozbudzić w nich zainteresowanie klasyką literatury światowej. Zrobiła to w bardzo uproszczony sposób, co może oburzać miłośników dramatopisarza, ale "Szekspir to nie dramat!" jest adresowane do dzieci, nie zapominajmy o tym! Ja osobiście jestem zachwycona!
Sięgając po tę książkę młodzi czytelnicy poznają opowieść o niezwykłych zdarzeniach Egeona i jego rodziny, o zwaśnionych rodach Kapuletich i Montekich, o zakazie widywania się mężczyzn z kobietami w królestwie Nawarry, o psotach pewnego elfa z leśnego królestwa, o bogatej i mądrej dziewczynie z obrzeży Wenecji, o nieśmiałych chłopaku, który kochał równie nieśmiałą dziewczynę i żadne z nich nie miało odwagi się do tego przyznać, o wygnaniu z królestwa, o podwójnych ślubach, o Hamlecie i wielu, wielu innych dramatycznych, skomplikowanych, a i często zabawnych historiach. W sumie aż 15 baśniowych wręcz opowieści.
Dzieci mogą się dziwić niektórym scenom, na przykład że ludzie wyznają sobie miłość po jednym spojrzeniu i chcą brać ślub tylko dlatego, że ktoś fizycznie im się spodobał. Albo że żonę lub męża wybierają rodzice lub swaci. Ale takie były czasy, kiedy żył Szekspir i kiedy pisał swoje teksty. Warto o tym wspomnieć najmłodszym i zapytać, jak ich zdaniem żyło dawniej- lepiej czy gorzej? Łatwiej czy trudniej? Ciekawiej? Czy ludzie mogli być bardziej szczęśliwsi w czasach mistrza dramatów czy obecnie? Ciekawe do jakich wniosków dojdą Wasze pociechy... 😊
Szekspir urodził się prawie 500 lat temu, żył więc w zupełnie innych czasach niż my, a mimo tego po dziś dzień jest znany i ceniony, a jego dzieła uznawane są na całym świecie za klasykę literatury. Wiele z nich wystawianych jest też na deskach teatrów.
W czym tkwi tajemnica sukcesu tego dramatopisarza? Być może jest nią poruszana tematyka, bowiem pisał on o miłości,...
Według specjalistów już około 40% ludzi dotknęła alergia, a szacuje się, że do 2030 roku- czyli za moment!- ta liczba może wzrosnąć do 50%. W naszym domu wszyscy jesteśmy alergikami- każdego na dodatek uczula coś innego 😅 Dlatego zdecydowałam się, że zgłębić temat, sięgając po tę książkę.
Zdiagnozowanie tej choroby jest skomplikowane- alergolog jest medycznym detektywem. Mało tego! Od dziesiątków lat stosuje się te same metody diagnostyczne, w których większość pozytywnych testów jest mało wiarygodna, natomiast te z wynikiem negatywnym są bardziej miarodajne, choć i tak niepewne... Czyli mimo XXI wieku i rozwoju medycyny, nadal jesteśmy bezradni i tak niewiele wiemy!
Książka pt. "Alergia. Nasze uczulenia w zmieniającym się świecie" to obszerny przewodnik, poruszający wiele aspektów, ale nie jest to poradnik. Autorka, będąca antropolożką medycyny oraz dziennikarką, mająca tragiczne doświadczenie z alergią ojca, pisząc swą książkę rozmawiała z wieloma lekarzami i lekarkami, naukowcami i naukowczyniami, pacjentami i pacjentkami, zgłębiając temat od pierwszego przypadku alergii w historii, po dzień dzisiejszy, a nawet wybiegając w przyszłość.
Uczulenie na jad pszczoły czy osy jest jedną z najstarszych alergii. Podobno zmarł przez nią król Egiptu Menes. Natomiast "pierwszy kliniczny opis reakcji alergicznej, w przypadku kataru siennego, pochodzi sprzed przeszło dwustu lat, co dowodzi, że alergie oddechowe rozpowszechniły się dopiero z początkiem rewolucji przemysłowej."
Jakie są biologiczne przyczyny występowania tego schorzenia? Dlaczego jedni ludzie mają alergię, a inni nie? Odpowiedź jest bardzo skomplikowana. Mało tego, jest wiele hipotez- mimo XXI wieku i rozwoju medycyny nie znaleziono jeszcze potwierdzonej i jednoznacznej odpowiedzi. Przypuszczenia wynikające z licznych badań są jednak interesujące.
Jedna z hipotez mówi o tym, że przyczyną wystąpienia alergii jest DNA+ środowisko+ czas (moment w rozwoju, w którym zetknęliśmy się z alergenem). Czyli, jeżeli osoba, będąca nosicielem jakiegoś genu odpowiedzialnego za wystąpienie alergii, zetknie się z alergenem w jakimś środowisku, w pewnym czasie, to może wtedy dojść u niej do reakcji alergicznej.
Zatem geny nie determinują o chorobie, a sprawiają, że jesteśmy na nią podatni (tak jest we większości chorób).
Inny pogląd, trochę pod innym kątem mówi o tym, że nasi przodkowie kilka tysięcy lat temu potrzebowali pierwotnych reakcji organizmu, by przeżyć. Byli wtedy narażeni przecież na wiele niebezpieczeństw, między innymi na ukąszenia przez jadowite węże czy owady. Dlatego w toku ewolucji organizmy ludzkie wytworzyły reakcję alergiczną, która miała ostrzec nas samych, by unikać kontaktu z alergenem. Na przestrzeni tysięcy lat, przy zmieniającym się środowisku, zmieniała się również reakcja alergiczna, aż doszła do takiego etapu, jakiego doświadczamy dzisiaj.
Ale co jest przyczyną wzrostu zachorowań w XX i XXI wieku? Znowu podejrzeń jest wiele, ale większość z nich wskazuje na to, że sami sobie zaszkodziliśmy, rozwijając przemysł, zanieczyszczając środowisko, jedząc byle co, przenosząc się masowo do miast, a także nadmierna czystość i dążenie do wybicia wszystkich bakterii, wirusów, mikroorganizmów, brudu, zanieczyszczeń.
Rozważając o alergii, po raz pierwszy zetknęłam się właśnie w tej książce z dylematami etycznymi. Na ile alergia jest i powinna być sprawą społeczną? Czy powinna się w to mieszać polityka? Czy to jest w porządku, że na ludzkim cierpieniu robi się farmaceutyczny biznes? Czy należałoby wpłynąć i zmienić przemysł spożywczy? To są tak ważne tematy, a świat o nich milczy! Cieszę się, że Autorka je poruszyła.
"Alergia. Nasze uczulenia w zmieniającym się świecie" to interesująca lektura, która przedstawia laikom obecny stan nauki z tego zakresu. Przyznam niestety, że wnioski z niej są przytłaczające. Ciągła niewiedza specjalistów i obecny brak skutecznych środków leczenia nie daje nadziei, choć Autorka wraz ze swoimi rozmówcami i rozmówczyniami podkreślają, że na horyzoncie pojawiają się nowe obiecujące technologie, na przykład AI. Kiedy jednak poprawi się jakość życia alergików? I czy każdego będzie na nią stać?
Według specjalistów już około 40% ludzi dotknęła alergia, a szacuje się, że do 2030 roku- czyli za moment!- ta liczba może wzrosnąć do 50%. W naszym domu wszyscy jesteśmy alergikami- każdego na dodatek uczula coś innego 😅 Dlatego zdecydowałam się, że zgłębić temat, sięgając po tę książkę.
więcej Pokaż mimo toZdiagnozowanie tej choroby jest skomplikowane- alergolog jest medycznym detektywem....