-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-10-18
"(Nie)święci" Doroty Żywczak to książka opowiadająca o wierze. A może raczej o przekonywaniu do niej. Pewnego dnia grupka świętych powraca na Ziemię i pragną zorganizować religijne spotkanie. Tam spotykają trójkę zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy tylko jedno: niechęć do Kościoła katolickiego. Czy uda się zmienić poglądy niewierzących?
Czytając tą pozycję można było utożsamić się z bohaterami, którzy byli pokazani ze swojej gorszej strony. Dzięki temu czytelnik mógł zwrócić uwagę na błędy, jakie popełnia w swoim życiu, świadomie czy też nie. Uważam, że książka ta skłania do przeżycia pewnego rodzaju metamorfozy, zmian duchowych. Ja osobiście, czegoś takiego doświadczyłam i muszę przyznać, że jest to niesamowite doznanie.
Oprócz dość poważnej tematyki znajduje się tam też wiele humorystycznych fragmentów, które powodują, że na twarzy pojawia się uśmiech.
"(Nie)święci" to książka prezentująca mało znany gatunek literacki, a jest nim dramat. Szczerze powiedziawszy dramat kojarzy mi się tylko z lekturami szkolnymi. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tego typu pozycjami, oprócz w szkole, i niestety jest to mój wielki błąd, ponieważ uwielbiam ten gatunek. Brak zbędnych opisów, mnóstwo dialogów, czytanie w mgnieniu oka... - to coś co lubię!
Książkę, z racji tego, że jest to mało obszerny dramat, czytało się naprawdę szybko, przeczytałam ją może w ponad godzinę. Nietypowa, jednowątkowa fabuła sprawiła, że czas przy lekturze spędziłam miło i przyjemnie. Mam nadzieję, że na długo nie zapomnę o tej pozycji.
Niestety po przeczytaniu, czuję lekki niedosyt, ponieważ nie jest dokładnie określone co stało się z antykościelnym trio, jak po tym spotkaniu zmieniło się ich życie. Może autorka zdecyduje się na kontynuację i już za jakiś czas będziemy mili możliwość poznania dalszych losów Sary, Tomasza i Filipa i na to z całego serca liczę.
Podsumowując: "(Nie)święci" to pozycja dla starszych czytelników, mających za sobą już wzloty i upadki. Przeczytanie jej sprawiło mi ogrom przyjemności i dało mi dużo do myślenia. Mam nadzieję, że "(Nie)święci" wywołają u Was wiele refleksji, a w luźniejszych momentach poprawią Wam humor.
"(Nie)święci" Doroty Żywczak to książka opowiadająca o wierze. A może raczej o przekonywaniu do niej. Pewnego dnia grupka świętych powraca na Ziemię i pragną zorganizować religijne spotkanie. Tam spotykają trójkę zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy tylko jedno: niechęć do Kościoła katolickiego. Czy uda się zmienić poglądy niewierzących?
Czytając tą pozycję można...
2016-07-03
Czy będąc jeszcze małym brzdącem baliście się koszmarów? A może potworów czyhających na Was pod łóżkiem? Ja tak, i to bardzo! Jednak z wiekiem strach stawał się coraz mniejszy, aż w końcu minął. A jak było w Waszym przypadku?
April i Tyler, nieznający się wcześniej bohaterowie, w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się w domu, z którego nie ma wyjścia. Jednak nie jest to taki zwykły dom. W tym domu straszy! Para jest nękana przez ich nocne koszmary. Duchy nawiedzają ich, robiąc im krzywdę fizyczną i psychiczną. Czy tej dwójce uda się uciec i uratować swoje życie? Czy uczucie rodzące się między nimi przetrwa?
Jeśli mam być szczera, zupełnie nie tego się spodziewałam po książce, której opis wskazuje na zwykłą, niczym nie zaskakującą powieść. W trakcie czytania bardzo się zdziwiłam, ale nie mogę powiedzieć, że było to do końca pozytywne zaskoczenie.
Zamiast historii zgodnej z opisem z tyłu powieści, dostajemy wielowątkowe opowiadanie. Mimo tego, że cała fabuła jest w miarę ciekawa i nietuzinkowa, to wątki nie są dokładnie opisane. Autorka poświęciła tylko kilka stron, by rozszerzyć i przybliżyć czytelnikowi poruszone wątki. Niestety, to za mało i jest to wielki minus tej powieści.
Kolejną wadą "Manipulacji" są bohaterowie, a dokładnie ich zachowanie, a w szczególności charakter April. Nie wiem czy autorce chodziło o to, aby czytelnik był poirytowany z powodu zachowania głównej bohaterki, czy to czysty przypadek. April, nigdy nie mogąca się na nic zdecydować dziewczyna, doprowadzała mnie do szału i chyba na tym zakończę swoją wypowiedz na jej temat.
Jeśli chodzi o wykreowanie bohaterów, a może jego brak, to jest tragedia. Wydaje mi się, że przez całą książkę, a zawiera ona ok. 200 stron, autorka nie poświęciła ani linijki tekstu na przedstawieniu i opisaniu charakterów bohaterów, nawet głównych. :(
Czytając "Manipulację" miałam wrażenie, że autorka nie jest pewna jaki temat chce poruszyć, dlatego porusza wszystko co wpadnie jej do głowy. Dobrze to widać na przykładzie: W tekście pojawia się pełno motywów samobójstwa, które przygnębiają czytelnika. ale na końcu nagle pojawia się wspaniały cytat mówiący o tym, że jednak warto żyć.
Również w powieści pojawił się wątek miłosny. Nie jestem wielbicielką takowych rozwiązań, ale jestem w stanie to przetrwać. Niestety w "Manipulacji" wątek ten nie był dopracowany, i podczas czytania w tych momentach się nudziłam
Jedynym plusem, jakiego znalazłam w tej książce to fabuła. Choć nie dopracowana, to bardzo ciekawa! Muszę powiedzieć, że bardzo mnie wciągnęła i byłam bardzo ciekawa zakończenia. -Nawiasem mówiąc liczyłam na lepsze zakończenie.
Styl pisania Julii Buzdygan oraz duża czcionka sprzyjały szybkiemu czytaniu. A krótkie rozdział (po ok. 10 stron) pozwoliły na szybkie przebrnięcie przez książkę.
Podsumowując: Moja opinia po przeczytaniu "Manipulacji" jest mieszana. Oczywiście nie żałuję lektury, ale na pewno nigdy więcej bym do niej nie powróciła. Jednak każdy ma swój gust, i jeśli chcielibyście przeczytać tą książkę, bardzo bym się z tego powodu cieszyła. Raczej polecam tą powieść trochę młodszym czytelnikom, mniej więcej w wieku nastoletnim. :)
Czy będąc jeszcze małym brzdącem baliście się koszmarów? A może potworów czyhających na Was pod łóżkiem? Ja tak, i to bardzo! Jednak z wiekiem strach stawał się coraz mniejszy, aż w końcu minął. A jak było w Waszym przypadku?
April i Tyler, nieznający się wcześniej bohaterowie, w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się w domu, z którego nie ma wyjścia. Jednak nie...
2016-02-10
Witamy na Marsie!
Na Marsie, gdzie życie Czerwonych, a zwłaszcza życie Helldiverów to nie lada wyzwanie. Ciągłe prace w kopalni przy wydobyciu cennych helium-3 ,czy brak jedzenia to tylko niektóre kłopoty z jakimi borykają się ci ludzie...
Głównym bohaterem książki "Red Rising: Złota krew" jest Darrow, jeden z tysiąca Helldiverów pracujący w kopalni. Poznajemy go w niełatwych okolicznościach, kiedy traci on swoją ukochaną żonę, a następnie sam zostaje skazany na śmierć. I można było by pomyśleć, że to koniec całej historii, skoro głównym bohater ginie po ok. 50 stronach. Jednak to dopiero początek... Darrow'owi zostaje przyznana misja. Helldiver musi stać się Złotym i rozbić system rządzących od środka, aby poprawić losy innych Czerwonych.
Muszę przyznać, że Pierce Brown, autor tej powieści wspaniale poradził sobie z wykreowaniem sylwetek bohaterów. Zdradzę Wam w tajemnicy, że po przeczytaniu tej lektury w moim sercu zagościło to niesamowite uczucie... Chyba po raz kolejny "zakochałam się" w książkowym bohaterze! DARROW!!! <3 Silny, inteligentny, pewny siebie facet, który nie boi się ryzykować i walczy do końca, narażając nawet swoje życie! IDEAŁ!
Również uważam, że warto wspomnieć o świecie przedstawionym, z którym autor także poradził sobie doskonale. Dzięki temu mogłam jeszcze lepiej wczuć się w klimat tej powieści i wybrać się w wyprawę w kosmos na Marsa.
Jeśli chodzi o akcję, to chyba jest to największy plus tej książki. Cały czas coś się tam dzieje, coś co zaciekawia czytelnika i mogę Wam przysiąc, że jeśli zaczniecie czytać tą powieść, na prawdę ciężko będzie Wam się od niej oderwać. Ja całość pochłonęłam w ok. 3 dni, a odłożenie książki choć na moment bardzo dużo mnie kosztowało.
Oprócz niezwykłej fabuły, "Red Rising: Złota krew" porusza niełatwe problemy, dotyczące hierarchii społecznej. Złoci, pełniący wysokie urzędy w całym kosmosie, nie sanują Czerwonych, uznają ich za gorszych i wykorzystują do ciężkich prac. Jednak historia przedstawiona przez Browna pokazuje, że wcale tak nie musi być. Że jeśli ludzie się zbuntują i będą chcieli walczyć o wolność, czeka ich lepsze życie.
Powieść "Red Rising: Złota krew" napisana jest bardzo prostym językiem, a czcionka jest dość spora i przejrzysta, dzięki czemu czytanie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze.
Okładka tej książki bardzo mi się podoba. Oddaje ona klimat całej tej powieści. Jest tajemnicza, a zarazem
intrygująca. Cieszę się, że Wydawnictwo Dragues postanowiło wydać tą książkę po raz drugi i to z o wiele ładniejszą dla oka okładką! Mam nadzieję, że dzięki temu przyciągnie do siebie o wiele więcej czytelników!
Podsumowując: "Red Rising: Złota krew" to w 100% taka książka, po którą warto, a nawet trzeba sięgnąć! Masa akcji, dynamiki sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jeśli lubicie science fiction i fantastykę to na pewno ta książka przypadnie Wam do gustu. Polecam szczególnie fanom "Igrzysk śmierci", ponieważ panuje tam podobna tematyka.
Po więcej recenzji i innych postów książkowych zapraszam na bloga: alekczyta.blogspot.com
Witamy na Marsie!
Na Marsie, gdzie życie Czerwonych, a zwłaszcza życie Helldiverów to nie lada wyzwanie. Ciągłe prace w kopalni przy wydobyciu cennych helium-3 ,czy brak jedzenia to tylko niektóre kłopoty z jakimi borykają się ci ludzie...
Głównym bohaterem książki "Red Rising: Złota krew" jest Darrow, jeden z tysiąca Helldiverów pracujący w kopalni. Poznajemy go w...
2016-02-03
Kto z Was nie lubił w dzieciństwie słuchać magicznych opowieści czytanych przez rodziców na dobranoc? Kto z Was nie marzył o tym, aby przenieść się w ten magiczny świat, pełen smoków czy krasnoludków? Gdyby była taka możliwość...
Głównym bohaterem książki jest nastoletni chłopiec. Paweł właśnie rozpoczyna wakacje. Nie cieszy się z tego powodu, ponieważ przez cały ten czas będzie siedział sam w domu i sklejał te same modele statków. Niespodziewanie okazuje się, że stan zdrowia babci Pawła się pogorszył i potrzebuje stałej opieki. Kiedy mama prosi go, aby te wakacje spędził u babci, chłopiec się zgadza natychmiastowo. Jednak już od pierwszych dni pobytu, czuje, że nie będą to, jak sądził. zwykłe wakacje. Pewnego dnia zjawia się tajemniczy nieznajomy-Przyjaciel, który wraz z babcią przedstawia Pawłowi jego zadanie. Okazuje się, że chłopiec musi odnaleźć klucz do Krzywego Świata, w którym babcia poczuje się lepiej i wyzdrowieje. Paweł przyjmuje zadanie i wyrusza w magiczną wyprawę po klucz.
Czytając Wyprawę po klucz bardzo zżyłam się z bohaterami, nie tylko głównym. Bardzo polubiłam Pawła, który z każdym rozdziałem stawał się bliższy memu sercu. Mogłam obserwować jak zmienia się jego osobowość: z zagubionego chłopca, w dojrzałego młodzieńca. Również zaintrygowała mnie postać Przyjaciela, mężczyzny pełnego tajemniczości, dbającego o całą drużynę, szukającą klucza do Krzywego Świata. Oprócz tej dwójki w książce pojawiło się także wiele innych postaci m.in.: Dobra Wróżka, Tygrys, Mała Lula, Zgred. Uważam, że Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z wykreowaniem bohaterów!
Warto wspomnieć tutaj o niezwykłej, baśniowej fabule, przepełnionej magicznymi istotami. Dzięki niej, podczas czytania możemy przenieść się do wnętrza książki i razem z bohaterami wyruszyć w wyprawę po klucz do tajemniczego świata.
Przed zapoznaniem się z lekturą, myślałam, że będzie to po prostu zwykła historia, bez żadnych głębszych przesłań. A jednak się myliłam... W książce można znaleźć wiele wartościowych mądrości, które skłaniają czytelnika w każdym przedziale wiekowym do myślenia. Uważam, że jest to największy atut tej powieści.
W książce nie brakuje akcji, dynamiki, cały czas coś się dzieje. Uważam, że to kolejny plus tej powieści, ponieważ wpływa to na ciekawość czytającego, co powoduje, że bardzo ciężko odłożyć tą książkę bez poznania zakończenia całej tej przygody. Małgorzata Borkowska posługuje się naprawdę prostym językiem, więc całą książkę czyta się przyjemnie. Krótki zdania, budujące tą powieść pozwalają na szybkie i sprawne czytanie.
Podsumowując: Wyprawa po klucz to świetny debiut Autorki! Powieść czyta się naprawdę dobrze. Magiczny, baśniowy klimat wpływa korzystnie na naszą wyobraźnię. Tempo akcji jest dynamiczne, co uniemożliwia skończenie czytania przed dobrnięciem do końca. Szczerze polecam tą książkę i mam nadzieje, że zaskoczy ona wszystkich fanów fantastyki!
Po więcej recenzji odsyłam na bloga: alekczyta.blogspot.com
Kto z Was nie lubił w dzieciństwie słuchać magicznych opowieści czytanych przez rodziców na dobranoc? Kto z Was nie marzył o tym, aby przenieść się w ten magiczny świat, pełen smoków czy krasnoludków? Gdyby była taka możliwość...
Głównym bohaterem książki jest nastoletni chłopiec. Paweł właśnie rozpoczyna wakacje. Nie cieszy się z tego powodu, ponieważ przez cały ten czas...
2015-10-06
Jestem wielką fanką kryminałów, dlatego po przeczytaniu opisu tej książki, od razu wiedziałam, że będzie ona dobra. I w sumie ani trochę się nie pomyliłam.
"Dzieci gniewu" to książka, której akcja toczy się na przełomie lat 20. i 30. w Berlinie. W powieści znajduje się wiele wątków historycznych. Są one dawkowane co kilka stron. Dzięki temu czytelnik może przenieść się i zobaczyć jak wyglądało życie w tamtych latach.
O "Dzieciach gniewu" można powiedzieć, że jest to "spacer po Berlinie". W książce opisanych jest szczegółowo wiele miejsc, m.in.: budynki, place, ulice. Czytając tę książkę, ma się wrażenie jakby spacerowało się po ulicach Berlina w przedwojennych czasach.
Wielkim plusem tej książki jest jej fabuła. Pierwszy raz spotkałam się z taką tematyką i jestem nią mile zaskoczona. Mogę powiedzieć, że pożarłam tą książkę jednym tchem, a kiedy musiałam ją odłożyć, było to dla mnie bardzo trudne, ponieważ chciałam dowiedzieć się co będzie dalej i jak rozwiąże się cała ta sprawa.
Muszę jednak podkreślić, że tematyka nie jest łatwa i przyjemna. Momentami może obrzydzić czy wywołać wstręt u czytelnika, z powodu dość drastycznych scen(momenty w rzeźni). Mi to nie przeszkadzało, ale wiem, że istnieją osoby, które mogą czegoś takiego nie tolerować.
Książkę czytało mi się szybko i przyjemnie, styl pisania autora jak najbardziej na tak! Mogę, więc szczerze powiedzieć, że "Dzieci gniewu" to jeden z najlepszych kryminałów jakie kiedykolwiek przeczytałam.
Okładka nie przyciąga za bardzo czytelnika, jednak ma ona w sobie odrobinę tajemniczości, coś co powoduje, że po nią sięgamy.
Podsumowując: "Dzieci gniewu" to bardzo dobry, zapierający dech w piersiach kryminał, od którego będzie Wam ciężko się oderwać. Będzie się on idealnie nadawał na jesienne wieczory. Polecam tą książkę wszystkim fanom kryminałów; na pewno się nie zawiedziecie!
Jestem wielką fanką kryminałów, dlatego po przeczytaniu opisu tej książki, od razu wiedziałam, że będzie ona dobra. I w sumie ani trochę się nie pomyliłam.
"Dzieci gniewu" to książka, której akcja toczy się na przełomie lat 20. i 30. w Berlinie. W powieści znajduje się wiele wątków historycznych. Są one dawkowane co kilka stron. Dzięki temu czytelnik może przenieść się i...
2015-09-18
Kto nie lubi czytać książek, które łączą ze sobą dwa różne światy: świat motocyklistów oraz świat Piotrusia Pana. Kiedy przeczytałam opis tej książki byłam pewna, że to połączenie się nie uda, że nic z tego nie będzie. Jednak w głębi liczyłam na naprawdę dobrą książkę i taką właśnie dostałam.
"Chłopcy" to zbiór luźno połączonych ze sobą opowiadań o Zagubionych Chłopcach z powieści Jamesa M. Barriego pt. "Piotruś Pan". Należą oni do gangu motocyklistów, którym rządzi Dzwoneczek, nazywana przez nich mamą. Mieszkają w Drugiej Nibylandii. Ubierają się w czarne skórzane kurtki i jeżdżą na szybkich maszynach.
"Oto druga Nibylandia (...) Wielka jak dziecięce oczekiwania, ale też brudna, zniszczona i obdarta jak dorosłość."
Wspomniana przeze mnie wcześniej postać Dzwoneczka nie jest malutką, drobniutką wróżką z bajki Disneya, wręcz przeciwnie, jest silną, odważną, piękną kobietą, która nie boi się niczego. O wiele bardziej przypadł mi do gustu Dzwoneczek z powieści Ćwieka niż tą małą irytującą wróżkę z bajki.
Jeśli chodzi o bohaterów to naprawdę każda postać warta jest tutaj uwagi. Jednak chyba najbliższy mojemu sercu stał się Kędzior. Duży, silny mężczyzna, który potrafił rozbawić mnie do łez. Bardzo często, kiedy czytałam tą książkę śmiałam się i miałam wrażenie, że inni dziwnie na mnie patrzą. Choć i to także nie przeszkodziło mi w dobrej zabawie!
Największą zaletą tej książki jest pomysł na nią. Nigdy wcześnie nie spotkałam się z taką fabułą, A po przeczytaniu opisu książka od razu mnie zainteresowała i bardzo chciałam ją przeczytać. Jest w niej wiele oryginalnych wątków fantastycznych, a to coś co najbardziej lubię. Zombie, którzy po zabiciu zamieniają się w szczury czy magiczny proszek to tylko kilka elementów, po których można stwierdzić oryginalność tej powieści.
"Życie życiem, realność realnością, ale gdy raz wdepniesz w jakąś bajkę, to twój świat będzie nią śmierdział, aż zdechniesz."
Kolejnym plusem tej książki jest to, że cały czas coś się dzieję. Nawet kiedy już kończysz jedno z opowiadań i jesteś pewien, że nic się już nie wydarzy, to i tak w niespodziewanym momencie coś się zaczyna dziać. Lubię, kiedy mogę pochłonąć całą książkę w krótkim czasie, bo z tak rozwiniętą akcją naprawdę ciężko jest ją odłożyć chociaż na moment.
Czytając tą książkę dobrze się przy tym bawiłam. Duża czcionka spowodowała, że czytało mi się ją łatwo i szybko. Styl pisania jak najbardziej poprawny. Choć nie lubię, kiedy w tekście pojawia się aż tyle wulgaryzmów, to tu oddają one ten ciężki klimat, pozwalają odczuć obecność prawdziwych harleyowców.
Wydanie tej książki jest świetne. Okładka oddaje całą jej treść. Przedstawia ona trzy postacie i kota: Milczka, Dzwoneczka i Kędziora. W książce również znajdują się rysunki, mniej więcej jeden na jedno opowiadanie. Bardzo podobają mi się te śliskie, błyszczące elementy na okładce. Całość komponuje się naprawdę świetnie.
Podsumowując: "Chłopcy" to pomysłowa, przepełniona humorem książka składająca się z kilku opowiadań o gangu motocyklistów. Sądzę, że jest warta przeczytania i spodoba się większości czytelników. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam kolejny tom z tej serii! Polecam ją fanom ciężkich klimatów, fantastyki, no i oczywiście prawdziwym harleyowcom.
Więcej recenzji na blogu alekczyta.blogspot.com
Kto nie lubi czytać książek, które łączą ze sobą dwa różne światy: świat motocyklistów oraz świat Piotrusia Pana. Kiedy przeczytałam opis tej książki byłam pewna, że to połączenie się nie uda, że nic z tego nie będzie. Jednak w głębi liczyłam na naprawdę dobrą książkę i taką właśnie dostałam.
"Chłopcy" to zbiór luźno połączonych ze sobą opowiadań o Zagubionych Chłopcach z...
"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne bohaterki. Chcą na własną rękę rozwiązać wszystkie te niedogodności.
Plusem tej książki na pewno jest jej fabuła. Uważam tak, ponieważ nie jest to, jak zawsze ta sama, oklepana historia, która powtarza się na kartach wielu powieści. Autorka przygotowała dla nas coś nowego, coś świeżego, coś czego jeszcze nie było.
Głównym tematem jest przemijanie życia, starość. Z pozoru sądzi się, że taka lektura będzie ciężka i mało przyjemna. Muszę przyznać, że czytanie tej powieści nie było dla najprzyjemniejsze, jednak na pewno nie było to spowodowane tematyką (raczej tym, że powieść tą czytałam z dość dużymi przerwami)
Jeśli chodzi o bohaterów, w książce nie ma żadnej postaci, która wywarła na mnie POZYTYWNE wrażenie. Powiedziałabym raczej, że na odwrót. W "Bankiecie wysuszonych kasztanów" prawie każda z głównych bohaterek powodowała u mnie irytację i zniesmaczenie - jest to jeden z głównych powodów, dlaczego zwlekałam z przeczytaniem do końca tej książki i oceniłam ją niezbyt wysoko.
Kolejną wadą jest jej zakończenie. Zawsze czytelnik z niecierpliwością dąży do końca powieści, aby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów, itp., jednak tu książka kończy się nijak. Zakończenie to nie jest ani trochę poruszające, a tym bardziej nie wpływa na lepszy odbiór tej pozycji. :(
Podsumowując: Nie lubię pisać negatywnych recenzji, jednak w tym przypadku nie mam wyjścia. Z opisu wydawało mi się, że książka będzie naprawdę ciekawa, niestety bardzo się zawiodłam. Jest mi z tego powodu nieco przykro. Inni czytelnicy o tej pozycji wyrażają się naprawdę pozytywnie, a to oznacza, że opinie są podzielone, różne i żeby dowiedzieć się czy ta książka Wam się akurat spodoba, musicie sami ją przeczytać! :)
Recenzja pochodzi z bloga: pysznebuki.blogspot.com
"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to