-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-04
2016-12
HA!! Okazuje się, że my też mamy swoją rodzimą dziewczynę z pociągu. Choć tutaj jest inaczej. Żadnego morderstwa, żadnych pijaczek, paranoiczek czy rozchwianych emocjonalnie kobiet.
Są takie książki, które są jak strzała prosto w serce. Kończysz i masz taki uśmiech na twarzy i taką lekkość w sercu... i jest Ci tak dobrze. Taka jest właśnie ta książeczka.
To historia nauczyciela – Janka Tyma. Zwolniony z pracy, bez kasy i głodny, sięga dna. Kradnie portfel. Portfel nie należy do byle szaraczka, ale wielkiej szychy. Dyrektora pisma „ Szmaciak ”.
Dzięki pomocy swojego dawnego ucznia pan nauczyciel wychodzi z paki. Mało tego zostaje zatrudniony na próbę w owym „ Szmaciaku ”. Bierze sobie za cel do obsmarowania młodą mistrzynię Polski w biegach narciarskich, która zajęła ostatnie miejsce w turnieju.
Jan udaje się do wioski w której to owa „ nieszczęsna ” mieszka. To maleńka wioska ( bardzo biedna ), prawie pod ruską granicą. Oczywiście nie mówiąc nikomu kim jest zaskarbia sobie serce pewnej ślicznej dziewczyny z pociągu oraz paru innych osób w Zalesinku.
Z początku nie miałam dobrego zdania o głównym bohaterze. Tak bardzo płytki mi się wydawał. Lecz Janek im dłużej przebywał wśród ludzi z wioski: sióstr Lipińskich czy brata Dominika zmieniał się. Może to sprawiła ta maleńka wioska i ludzie w niej żyjący, może brat Dominik a może miłość do Mili. A może wszystko naraz...
Ci ludzie, ta mała społeczność z bratem Dominikiem na czele... uświadomiło mi, że czasami brakuje nam teraz ( wciąż zabieganym, tylko wokół siebie i rodziny, pracy - czasami na kilka etatów) odrobiny człowieczeństwa. Takiego zwykłego odruchu bycia bratem dla swojego sąsiada.
Rodzinka Lipińskich nie znała Janka, wiedziała tylko, że jest znajomym ich sąsiadki a przyjęła go jak swojego... zaufali mu. Prezent dla braciszka zakonnego... na który złożyły się dwie wioski... ( ;D - zaiste to musiał być człowiek o wielkim sercu skoro tyle osób z takiej biedy się dołożyło swój grosz )
Co jeszcze ujęło mnie w tej książeczce? Może Was to zdziwić, ale... zima. Tak zima... Ponieważ jestem lutową dziewczyną lubię zimę... A zima w książce jest naprawdę zimowa... Dużo, dużo , dużo śniegu i mróz... i słońce, i zaspy śnieżne i zawieje... wiem, wiem. To może szokować ;-D, ale „ każdy ma jakiegoś bzika ”.
Na tym skończę i nie zdradzę zakończenia, choć pewnie łatwo się domyślić... ale parę rzeczy pominęłam więc może dla tych co nie czytali a mimo to pokusili się o przeczytanie tej recenzji... nie wszystko stracone...
Z serduszka pozdrawiam.
HA!! Okazuje się, że my też mamy swoją rodzimą dziewczynę z pociągu. Choć tutaj jest inaczej. Żadnego morderstwa, żadnych pijaczek, paranoiczek czy rozchwianych emocjonalnie kobiet.
Są takie książki, które są jak strzała prosto w serce. Kończysz i masz taki uśmiech na twarzy i taką lekkość w sercu... i jest Ci tak dobrze. Taka jest właśnie ta książeczka.
To historia...
2015-12
O czym jest książka, można przeczytać w opisie. Czwórka dzieci i... przygoda gotowa.
Muszę przyznać, że w paru momentach włos mi się zjeżył na głowie. Za niebieskimi drzwiami jest inny, srebrny świat. Ważkowate ptaki – Arynie, srebrne kiście owoców, po których jest się mądrzejszym, bogatszym w wiedzę, srebrne nici, które miały leczyć, ale... Niby idealnie, ale... Zawsze jest jakieś a l e, a w tym przypadku jest to niejaki Krwawiec. Kim lub czym jest... nie wiadomo.
A zakończenie... WOW !!! Nie spodziewałam się. Czytając już po raz drugi zwraca się uwagę na fragmenty, na które wcześniej nie zwróciło się uwagi.
Polecam i dużym i małym.
O czym jest książka, można przeczytać w opisie. Czwórka dzieci i... przygoda gotowa.
Muszę przyznać, że w paru momentach włos mi się zjeżył na głowie. Za niebieskimi drzwiami jest inny, srebrny świat. Ważkowate ptaki – Arynie, srebrne kiście owoców, po których jest się mądrzejszym, bogatszym w wiedzę, srebrne nici, które miały leczyć, ale... Niby idealnie, ale... Zawsze...
2014-12
Bardzo lubię książki pana Marcina, a szczególnie te dla dzieci. Mają w sobie jakiś... czar. W " Arce czasu" przedstawiona jest historia dziewięcioletniego Rafała. Mieszka z Dziadkiem w Dzielnicy, lubi czytać książki. Z czasem domyślamy się czym tak naprawdę jest Dzielnica i w jakich czasach żyje Rafał. Książka pełna dziecięcej wrażliwości i przyjaźni. Jest też pierwszą, która ma zakończone zakończenie... ( kto czytał wcześniej książki pana Marcina dla dzieci ten wie o czym mowa). Książkę warto przeczytać i to nie tylko dzieciom.
Bardzo lubię książki pana Marcina, a szczególnie te dla dzieci. Mają w sobie jakiś... czar. W " Arce czasu" przedstawiona jest historia dziewięcioletniego Rafała. Mieszka z Dziadkiem w Dzielnicy, lubi czytać książki. Z czasem domyślamy się czym tak naprawdę jest Dzielnica i w jakich czasach żyje Rafał. Książka pełna dziecięcej wrażliwości i przyjaźni. Jest też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12
Oto druga część przygód Mai. Na skutek niezwykłego ataku zimy w Warszawie, Maja wybrała się do swojej ukochanej ciabci ( z cichutką nadzieją na rozwiązanie zagadki zaginięcia swojej ileś tam prababci, no i oczywiście z nadzieją na przeżycie fajnej, nowej przygody).
Tym razem Maja trafia do krainy motylołaków... Co?! Motylołaków??!!
Cztery klany Motylołaków od dawna toczą ze sobą wojny. Czy Mai się uda zażegnać konflikty?
W tej części ciabcia i Monterowa są dziwnie odmienione... Dziwnie odmienione??!! O co chodzi? Co to za czary??!!
Kolejne przygody opisane równie lekko i przyjemnie.
Jak dla mnie – ekstra.
Oto druga część przygód Mai. Na skutek niezwykłego ataku zimy w Warszawie, Maja wybrała się do swojej ukochanej ciabci ( z cichutką nadzieją na rozwiązanie zagadki zaginięcia swojej ileś tam prababci, no i oczywiście z nadzieją na przeżycie fajnej, nowej przygody).
Tym razem Maja trafia do krainy motylołaków... Co?! Motylołaków??!!
Cztery klany Motylołaków od dawna toczą...
2015-12
Co zrobić gdy leje i leje i leje?
Maja zostaje wysłana do nigdy wcześniej nie poznanej ciotecznej babki – w skrócie - Ciabci – i przeżywa tam super przygody.
Poznaje tam chłopca w podobnym wieku - Marka, gadającą wiewiórkę, która myśli, że jest lisem – Foksi i gadającego kota. A ciabcia okazuje się mieć czarodziejskie moce. Są też i Zdradliwe Lilie i Monterowa, duch, i... dość o tym.
Przygoda, lekki dreszczyk, fajny, śmieszny styl w jakim napisana jest ta książeczka zachęca do przeżywania przygód razem z Mają i jej nowo poznanymi przyjaciółmi. Polecam dzieciakom i tym, którzy mają duszę dziecka.
Co zrobić gdy leje i leje i leje?
Maja zostaje wysłana do nigdy wcześniej nie poznanej ciotecznej babki – w skrócie - Ciabci – i przeżywa tam super przygody.
Poznaje tam chłopca w podobnym wieku - Marka, gadającą wiewiórkę, która myśli, że jest lisem – Foksi i gadającego kota. A ciabcia okazuje się mieć czarodziejskie moce. Są też i Zdradliwe Lilie i Monterowa, duch, i......
2016-12
Kończę czytać ostatnią stronę, smutna, że to już prawdopodobnie ostatnia przygoda tej fantastycznej ekipy i jeszcze nie do końca z happy endem... i co wiedzę?!! Ciąg Dalszy nastąpi!!!! Hura, hura!!!! No takiego banana to dawno nie miałam kończąc książkę.
Dalsze przygody rezolutnej Mai. Tym razem kolejny kataklizm przyrody – silne wiatry i wichury, a nawet trąby powietrzne!!! Ale teraz to do Mai przyjeżdżają Ciabcie – Pola i Lili.
Mają ze sobą tajemniczy sakwojaż... a w nim?! Ciabciny ogród razem z kotem i tą zwariowaną i zarozumiałą wiewiórą ( upsss przepraszam – z lisicą )!
Ale, ale... czy to takie sobie odwiedziny? Otóż nie! Mai grozi klątwa dziewiątych urodzin, która podobno trwa od pokoleń i dotknęła także mamę Mai!!!! Co to takiego? No cóż jak się okazuje jeśli do dziewiątych urodzin Maja nie rozwiąże tajemnicy zniknięcia Niny – swojej ileś tam prababci – to straci pamięć. No może nie tak do końca. Po prostu zapomni o tych wszystkich przygodach, które przeżyła u ciabci Poli – o duchu, o motylołakach. Straci też moc rozumienia kociej mowy no i najważniejsze – szansę na zostanie czarownicą. I będzie tylko zwykłą dziewczynką.
Wskazówek musi szukać w Polskich legendach. I tu mała niespodzianka... Okazuje się, że chyba nie do końca legendy są takie jak w przekazach. Złota Kaczka to naprawdę...
A zresztą - nie powiem, przeczytajcie sobie...
Jak zwykle – beczka śmiechu!!! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom!
Kończę czytać ostatnią stronę, smutna, że to już prawdopodobnie ostatnia przygoda tej fantastycznej ekipy i jeszcze nie do końca z happy endem... i co wiedzę?!! Ciąg Dalszy nastąpi!!!! Hura, hura!!!! No takiego banana to dawno nie miałam kończąc książkę.
Dalsze przygody rezolutnej Mai. Tym razem kolejny kataklizm przyrody – silne wiatry i wichury, a nawet trąby...
2016-03
„ Zabij mnie pan, panie Marcinie... nie pamiętam ” to zdanie dość często się przewija w tej książce.
Fantastycznie się czytało... Jestem BARDZO zadowolona z zakupu tej książki.
Pan Piotr... niezwykła... mądra... skromna osoba... i ten wspaniały głos, który słyszałam w głowie przez cały czas czytania książki.
Co najbardziej mnie ujęło?
Proszę zwróćcie uwagę czytając tę książkę, że wspominając dawnych kolegów, przyjaciół używa zdrobnionych imion: Krzyś, Maciuś, Basia... To naprawdę niezwykłe, że dojrzały facet ( blisko 70 lat ) wyraża się w ten sposób. To niezwykły hołd pamięci dla przyjaciół z lat dziecinnych i młodości.
Opowiadając historie o aktorach i aktorkach z tamtych lat również zachowuje klasę.
Mówi o swoim mentorze z wyrazami największego szacunku... Bo Gustaw Holoubek był nie tylko mistrzem dla Piotra Fronczewskiego, ale też przyjacielem.
Mówi o swojej Mamie z miłością i nie wstydzi się tego. Mówi o swoich Córkach, o ich osiągnięciach i słychać w jego głosie dumę.
Mówi o swojej Żonie... która jest jego połówką (wobec której kiedyś zawinił ) a ona wciąż przy nim trwa.
Jego filmografia jest niezwykle płodna... spis wszystkiego w czym grał robi wrażenie.
Z tego wszystkiego wyłania nam się obraz człowieka niezwykle pełnego uczuć, a także skromnego i ... nie, nie, nie powiem więcej, bo ile ludzi, tyle opinii.
Jeszcze tylko jedno:
Mój ukochany PAN KLEKS... Mała niespodzianka dla wielbicieli tej roli. A co by było gdyby tę rolę dostał ktoś inny? Wyobrażacie to sobie?... Ja już wiem... ale nie powiem. A czy sobie wyobrażam tę osobę jako Pana Kleksa zamiast pan Piotra... - tak – TĘ osobę akurat potrafiłabym sobie wyobrazić.
POLECAM.
„ Zabij mnie pan, panie Marcinie... nie pamiętam ” to zdanie dość często się przewija w tej książce.
Fantastycznie się czytało... Jestem BARDZO zadowolona z zakupu tej książki.
Pan Piotr... niezwykła... mądra... skromna osoba... i ten wspaniały głos, który słyszałam w głowie przez cały czas czytania książki.
Co najbardziej mnie ujęło?
Proszę zwróćcie uwagę czytając tę...
2017-06
PRZECZYTANE!!! A właściwie odsłuchane!!! Fantastyczne!!! Arcydzieło!!!! Zatyka dech w piersiach!!!
Genialni wykonawcy, fantastyczny podkład muzyczny. Mogłam zamknąć oczy i byłam tam, w samym centrum powieści…
I ten głos… proszę państwa - Krystyna Czubówna - dykcja, barwa - i to jest majstersztyk.
Słyszałam nieraz o tej książce i parę razy udało mi obejrzeć fragmenty filmu ( zawsze coś niestety mi przerywało…)
Żałuję, że nie sięgnęłam po nią wcześniej. Przede mną jeszcze audiobook „ 2010 Odyseja kosmiczna ”, i niestety już tylko w formie papierowej pozostałe części…
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam wersję audio… a jak ktoś nie ma to wystarczy forma pisemna… i bogata wyobraźnia ( którą my książko - maniacy oczywiście mamy ) i przyjemność gwarantowana…
PRZECZYTANE!!! A właściwie odsłuchane!!! Fantastyczne!!! Arcydzieło!!!! Zatyka dech w piersiach!!!
Genialni wykonawcy, fantastyczny podkład muzyczny. Mogłam zamknąć oczy i byłam tam, w samym centrum powieści…
I ten głos… proszę państwa - Krystyna Czubówna - dykcja, barwa - i to jest majstersztyk.
Słyszałam nieraz o tej książce i parę razy udało mi obejrzeć fragmenty...
2017-08
Zamykam ostatnią stronę. Koniec opowieści... ale ja jeszcze tam jestem... Wśród tych wszystkich ludzi... Płaczę...
W jednej takiej bajce była taka piosenka… „(...) a ja wierzę w bajek sens i znaki prosto z gwiazd, a ja wierzę w happy endy i w miłość co trwa(...)” Ta książka to prawie bajka, ale taka dla dorosłych i nie ma tu happy endu - takiego jak w bajkach. Ale jednak... samo zakończenie... daje jednak nadzieję, że może będzie dobrze, ale powolutku... powolutku...
Przestaję płakać... chociaż wciąż ściska mnie w gardle... Nie wiem co pisać... Piszę a za chwilę 'backspace'... i kasuję... znowu piszę i ponownie kasuję...
Trzeba trochę ochłonąć...
Jest sporo już opinii na LC na temat tej książki i jak to bywa jednym ta książka się podobała innym nie. Ja należę do tej pierwszej grupy.
Według mojej opinii to jest CIEPŁA i po prostu DOBRA KSIĄŻKA.
I co z tego, że to już było. I co z tego, że bohaterowie jacyś przerysowani a główna bohaterka to już w ogóle anioł...
Czasami dobrze jest przeczytać taką bajkę – nie bajkę. Taka dobra książka wcale nie musi nas czegoś uczyć, nie musimy dochodzić do różnych wniosków i zmieniać naszego życia. Dobra książka może po prostu sprawić, że po jej przeczytaniu ( nawet jeśli się beczało ) poczujemy się dobrze i że nie był to zmarnowany czas.
Jeżeli ta książka się komuś nie spodobała to trudno.
Przecież nikt nie powiedział, że wszyscy mamy się zachwycać i że każdemu ma się podobać.
Ale... żeby nie było tak całkiem lukrowato...
Co mi przeszkadzało:
Okładka. Ni w ząb nie mogę zrozumieć co robi na niej roześmiana młodziutka dziewczyna. To ma być Agata? Nigdy w to nie uwierzę.
No i jeszcze zabrakło mi parę wyjaśnień, np.: dlaczego Gaga wyjechała i odcięła się - tak całkowicie - od swoich przyjaciół... Rozumiem że jakiś powód był,że wyjechała. Dobrze. Wolno jej było. Ale żeby 8 lat się nie odezwać słowem do przyjaciół?! 8 lat?! Tego nie rozumiem...
Chociaż może właśnie dlatego autorka nie napisała o tym, bo to nie miało mieć znaczenia, bo może chciała przekazać, że „co za nami, za nami już jest” i nie ma co wracać do przeszłości, że liczy się tu i teraz... a przyjaciele, prawdziwi przyjaciele po prostu otworzą ramiona, utula cię i powiedzą – dobrze, że jesteś...
No i może jeszcze to mi nie zagrało, że gdzieś po drodze zgubił się wątek świetnego rysowania Agatki... Szkoda.
No cóż. Tylko to zarzucam autorce... a tak poza tym jak na debiut pani Marzenko... naprawdę nieźle... Będę czekać na więcej książek.
Zamykam ostatnią stronę. Koniec opowieści... ale ja jeszcze tam jestem... Wśród tych wszystkich ludzi... Płaczę...
W jednej takiej bajce była taka piosenka… „(...) a ja wierzę w bajek sens i znaki prosto z gwiazd, a ja wierzę w happy endy i w miłość co trwa(...)” Ta książka to prawie bajka, ale taka dla dorosłych i nie ma tu happy endu - takiego jak w bajkach. Ale...
To chyba jedna z niewielu lektur jakie przeczytałam bez przymuszania się. Chyba nie ma też potrzeby streszczania tej książki.
Młodzi, odważni, waleczni i zakochani w Ojczyźnie – tacy są właśnie bohaterowie książki " Kamienie na szaniec ".
Czytając tę lekturę wiele razy zastanawiałam się co ja bym zrobiła? Gdzie bym wtedy była? Czy walczyłabym? Czy może ukrywała się? Chciałabym wierzyć, że to pierwsze, ale spotkanie ze śmiercią... twarzą w twarzą... mogłoby pokazać, że jestem zwykłym tchórzem.
Odważni chłopcy, dzielne dziewczyny za Waszą walkę, za Wasze poświęcenie – DZIĘKUJĘ i czapki z głów
... Rudy... skradłeś mi serce chłopaku...
To chyba jedna z niewielu lektur jakie przeczytałam bez przymuszania się. Chyba nie ma też potrzeby streszczania tej książki.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMłodzi, odważni, waleczni i zakochani w Ojczyźnie – tacy są właśnie bohaterowie książki " Kamienie na szaniec ".
Czytając tę lekturę wiele razy zastanawiałam się co ja bym zrobiła? Gdzie bym wtedy była? Czy walczyłabym? Czy może ukrywała się?...