-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2014-08-09
2014-08-09
2014-08-09
2014-08-04
Muszę szczerze przyznać, że już dawno nie czytałam równie ciekawych historii, w dodatku napisanych w sposób bezpretensjonalny i piękny. Dla mnie w tym zbiorze najbardziej wartościowa była oparta na faktach „Ucieczka z raju” – tyle ciekawostek o Nigerii, (nie byłam, ale interesuje mnie Afryka), nie dowiedziałam się z żadnego programu, które oglądam bardzo często:
„(...) ciągle słyszałem: „Tu nie ma ludzi dobrych ani złych. Tu jest Nigeria”, „Jesteśmy braćmi, ale w dżungli nie ma braci”. Samo Lagos przypominało krainę przeciętą „na pół”, w której piekło i niebo dzieliło zaledwie kilka ulic. Przepaść pomiędzy bogactwem a biedą, luksusem i ubóstwem była ogromna.
(...) Do dziś Nigeryjczycy mówią na białych „Oibu”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „człowieka, który strzela”. Zapewne tak „przywitali” ich Portugalczycy. To dosłowne znaczenie oczywiście zatarło się i teraz Oibu w potocznej świadomości znaczy tyle samo, co „white man”. W czasach postkolonialnych Oibu nie musieli już sami strzelać, wystarczyły metody manipulacji, czego przykładem było ludobójstwo w Rwandzie, dokonane przez skutecznie podburzane bojówki Hutu na plemieniu Tutsi. Europejczycy i Amerykanie świetnie wówczas zarobili na zaopatrzeniu Hutu w broń. (...)
Nigeria powinna być bogatym krajem, ma przecież ropę naftową, ale oczywiście główne zyski czerpią z tego koncerny naftowe należące do Amerykanów oraz innych krajów, wraz z niewielką grupą skorumpowanych urzędników administracji nigeryjskiej. Piękne ziemie mogłyby się stać dźwignią rolnictwa. Jednak w wielu rejonach uprawa ziemi nie jest możliwa, całe obszary są zatrute przez wycieki ropy naftowej, zabrakło jakichkolwiek zabezpieczeń, obszary te są przeżarte do cna przez biedę; (...) dzieci zatrzymują każdy przejeżdżający samochód, by sprzedać owoce, napoje lub tanie chińskie produkty podłej jakości. To wszystko miałem wkrótce zobaczyć na własne oczy, podczas wyjazdów do pracy, na trasie Lagos–Shiroro–Abudża.”
Nie przeszłam też obojętnie obok „Wysokiej Bramy” Nareszcie ktoś podkreślił, że Niemcy uciekali przed Armią Czerwoną, a nie zostali „wypędzeni” przez Polaków: „Przedtem mieszkało tu niemieckie małżeństwo, noszące nazwisko von Keller, z trzema córeczkami. Uciekli przed „wyzwalającą”, a tak naprawdę zajmującą Olsztyn, Armią Czerwoną, w kierunku Pomorza. Cały dobytek zgromadzili w piwnicy, zapewne z zamiarem powrotu po swój majątek, zabrali tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Ulice wypełnione były wozami uciekających Niemców. Niektórzy próbowali wywieźć jak najwięcej ze swojego dobytku, tworząc na wozach gigantyczną piramidę skrzyń, walizek i tobołków, a na jej szczycie, otulone czapkami, w szczelnie zapiętych płaszczykach, siedziały dzieci. (...) Wielu z nich tego nie przeżyło – na samym statku Wilhelm Gustloff zatonęło ponad osiem tysięcy ludzi, kilka tysięcy więcej osób niż na słynnym Titanicu. W ciemności słychać było krzyki ludzi, rodzice wyrzucali za burtę swoje najmniejsze dzieci, w ostatniej nadziei, że chociaż one zostaną wyłowione z lodowatej wody, że uda im się dostać do przepełnionych i nielicznych szalup.”
Wspomniałam tu tylko o dwóch opowiadaniach, które najbardziej sobie cenię, ale przyznaję, że wszystkie historie przeczytałam jednym tchem. Była to lektura nie tylko przyjemna, ale przede wszystkim – budząca refleksję, inspirująca do własnych wniosków.
Bardzo polecam tym, którzy w literaturze poszukują czegoś więcej niż tylko wartkiej akcji albo przesłodzonych love story.
Muszę szczerze przyznać, że już dawno nie czytałam równie ciekawych historii, w dodatku napisanych w sposób bezpretensjonalny i piękny. Dla mnie w tym zbiorze najbardziej wartościowa była oparta na faktach „Ucieczka z raju” – tyle ciekawostek o Nigerii, (nie byłam, ale interesuje mnie Afryka), nie dowiedziałam się z żadnego programu, które oglądam bardzo często:
„(...)...
2014-08-04
Garczyński stworzył coś niepowtarzalnego, jego książkę każdy powinien nosić w kieszeni i wyciągać w chwili smutku, otwierać na dowolnie wybranej stronie i czytać, czytać, czytać…, i budzić w sobie radość – tę, która ma swoje korzenie w przeszłości, radość obecną teraz, która jest w nas i wokół nas i- woła, by ją dostrzec, a także tę, która wiąże się z pogodnymi wizjami przyszłości.
„Rozumowanie teoretyków gardzących radością są błędne, motywacje podejrzane, systemy zaś niebezpieczne. Przeciwstawianie się losowi i dzielne znoszenie cierpień nie przeczy wartości chwil radosnych. Do Boga powinno zbliżać raczej to, co raduje, niż to, co przygnębia. Obok świętych zapatrzonych w mękę byli inni zapatrzeni w radość ! Nie ponure dzieciństwo, ale właśnie radosne sprzyja pełnemu rozwojowi sił i zdolności do harmonijnego współżycia.
To nie wszystko: pochwała cierpień może być racjonalizacją masochizmu i sadyzmu. Wskazywanie na cnotę wyrzeczeń i zalecanie pokornego znoszenia złego losu bywało inspirowane interesem jednostek uprzywilejowanych. Wyznawca koncepcji heroicznych będzie skłonny do nieliczenia się z cudzymi cierpieniami, a będzie nie tylko twardy dla siebie, ale może i okrutny dla innych. Podobnie sądził Russell: „Najwięcej przyczynili ludziom radości […] ci, którzy uznawali ja za ważną, a nie ci, którzy lekceważyli ja w imię wyższych wartości. Ludzie, którzy sądzili, iż celem życia jest radość, byli na ogół dobrzy dla innych, podczas gdy ci, którzy stawiali inne cele, nieświadomie kierowali się okrucieństwem i żądzą władzy.”
„Czym sen dla ciała, tym radość dla ducha – regeneruje siły.”
Garczyński odkrywa przed nami źródła radości, oczywiste, a jednak na co dzień niezauważane, zapomniane, tymi źródłami nie są bynajmniej doniosłe wydarzenia, ale drobiazgi, mnóstwo drobiazgów, które są cząstkami naszego życia:
„Leżeć w lesie. Koniecznie na plecach. Żeby widzieć kołyszące się czubki drzew (…) Szumieć (…)”
„Wieczór po upalnym dniu. (…) Idę wolno, rozglądam się po Nowym Świecie. Na chwilę odżyło to, co czułem, gdy miałem szesnaście lat, gdy spodziewałem się, że każdy zakręt ulicy, a cóż dopiero alei w parku, ujawni mi coś Ogromnie Ważnego…”
„Przyjacielskie rozmowy. Gdy myśl partnera moja myśl pobudza, a moja pobudza jego. Gdy rodzą się pomysły, skrzy się dowcip. Gdy otwierają się dusze.”
„Wieczór wigilijny. Siedzieliśmy na tapczanie jedząc suszone jabłka. To wszystko, co pamiętam, to wszystko co było, i wszystko co miało być…”
„Raniutko w schronisku na poddaszu, stojąc na łóżku, wyjrzeliśmy przez okienko. Kołysały się drzewa, las czekał na nas, bo mieliśmy wracać piechotą.”
„Radość z tego, co się nie stało. Młodzi jej nie znają. I dobrze. Nie mają złych doświadczeń i złego lęku. Ani im na myśl nie przyjdzie nazwać dobrym zwykły dzień tylko dlatego, że dobrze spali, że nikt z bliskich nie chorował, że nie nadeszła żadna niepomyślna wiadomość. A ja ? Stół, wokół stołu – kochani (…) obym wciąż na nowo doceniał to, co jest, to, co jeszcze mam…”
„Głośne czytanie. Jedno z najmilszych wspomnień dzieciństwa (…) ojciec lub matka czytali pozostały członkom rodziny Potop i Pana Tadeusza, Marię i Starą baśń. Z niecierpliwością czekaliśmy na te chwile po kolacji…”
„Smutek jest grzechem, świadczy o braku wiary.”
Garczyński wplata w swoje rozważania myśli Exypery’ego – „Szczęście! Daremnie byłoby szukać go gdzie indziej niż w cieple ludzkich stosunków.”, refleksje św. Augustyna, Marka Aureliusza, Pascala, Ericha Fromma, i wielu innych myślicieli. Cytuje także Tuwima, Wierzyńskiego, Gałczyńskiego – zwykłe, a najpiękniejsze radości zamknięte w szkatułce wiersza:
„…sprawy drobne: loty ptasie, chwianie się trzcin w jeziorach,
blask gwiazdy wieczornej, różne barwy owoców o porannym czasie
i wiatr przelatujący w sopranie i w basie
i moja mała lampa i stół niewytworny”
-Gałczyński, „Ale są jeszcze sprawy drobne”)
Lektura tej książki budzi także nasze własne wspomnienia o radościach minionych i rozświetla te obecne. Gorąco polecam!
Garczyński stworzył coś niepowtarzalnego, jego książkę każdy powinien nosić w kieszeni i wyciągać w chwili smutku, otwierać na dowolnie wybranej stronie i czytać, czytać, czytać…, i budzić w sobie radość – tę, która ma swoje korzenie w przeszłości, radość obecną teraz, która jest w nas i wokół nas i- woła, by ją dostrzec, a także tę, która wiąże się z pogodnymi wizjami...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to