A Łemkowie są, mają swoją, te właśnie rusińsko-karpacką historię i kulturę. (...) Łemko był, jest i pozostanie Łemkiem bez względu na to gdzie los każe mu żyć. Swoją narodowość wybiera sobie każdy według swojego sumienia i duszy. Łemkowszczyznę zaś po wsze czasy będzie uznawał za swą ziemię.
Jarosław Zwoliński
"...Mieszkam w nim od dwudziestu kilku lat i chciałabym zostać do końca. Choć nie mogę się nadziwić, co tu właściwie robię, w tej "ruskiej okolicy", na wysiedlonej Łemkowszczyźnie, wśród zrujnowanych cerkwi i zdziczałych sadów, cmentarzy z pierwszej wojny światowej i czarnych kiwonów - jedynych śladów po zapomnianym naftowym imperium - wśród cudzych chałup i cudzych rzeczy, w cudzym pejzażu podpierającym niskie niebo. Dziecko żydowsko - polskie z tak zwanej inteligenckiej rodziny "inteligencja pracująca", mówiono w tamtych czasach, dziewczyna z warszawskiego Nowego Świata i okolic, panna do spodu miejska, jak wieś, to tylko wakacje albo wczasy pod gruszą, przecież się tam zanudzisz i uciekniesz, a gdzie kino, gdzie teatr, gdzie koncert, mówili znajomi, którzy zawsze wiedzą lepiej, gdzie kawiarnia i wystawa, gdzie kariera naukowa albo choć jakaś praca. I przecież ty w ogóle nie znasz wsi, oziminy od jarego nie odróżnisz, w piecu nie napalisz. Tak, wiem, trudno to wszystkim racjonalnie wytłumaczyć..." str 21
Zacznę od początku, czyli od okładki.
Niezwykła prostota i minimalizm, kolor zielony i te wytłoczone domki i drzewa bardzo oszczędnie umieszczone, kontrast zieleni z bielą z danymi autorki i tytuł, który oddaje zawartość treści. Zdjęcia zamieszczone w książce oddają klimat opuszczenia, ruiny, bezdomności...ja bym pokusiła się o kolor sepii lub czarnej szarości z nostalgią, ciepłem ale też przemijaniem i dekadencja dawnego świata.
Beskid Niski odtworzony przez Monikę Sznajderman to spowity mgłą snu i zapomnienia, świat dawno unicestwiony, świat, którego nie ma, strawiony, strzaskany, idąc dalej nasuwają się inne synonimy : rozsadzony, rozwalony, wyburzony, wysadzony, wysiudany, zburzony, zdemolowany, zdetonowany, zniesiony, zniszczony i tak naprawdę przy tym zdziczałym, osieroconym krajobrazie pomiędzy kapliczkami, cerkwiami, zagrodami panujące wyludnienie, opustoszenie, wymarcie...
Łemkowie grupa etniczna zasiedlająca obszar Karpat od rzek Osławy i Laborcy po wschodnią dolinę Popradu, która ukształtowała oryginalną kulturę duchową i materialną...brutalnie przerwana historia wydarzeniami II wojny światowej i "Akcją Wisła". Przenosimy się w czasie za sprawą mapy, granica i obszar Łemków otwiera przed nami pięknie brzmiące, choć już istniejące /nieistniejące wsie (Ziemia Gorlicka) : Radocyny, Nieznajowa, Rozstajne, Radoszyce, Czeremcha, Duszatyn i wiele innych...
"...Gdy wspinam się łąką na grzbiet Mareszki, bolą mnie nogi, leżąc w łóżku, mogę przywołać to doświadczenie. Wiem, w którym jarze mieszkają sarny i gdzie najmocniej pachną macierzanka, lebiodka i mięta - dokądkolwiek jadę, zabieram te zapachy ze sobą. Wiem, gdzie rośnie ptasia wiśnia, zwana trześnią, i jaki smak mają owoce. Wiem, jak budzi się wieś i z której strony dobiega wieczorne ryczenie krów. Odróżniam szczekanie psów. I beczenie nowo narodzonych jagniąt na wiosnę. Moje ucho nieomylnie wychwytuje każdy niecodzienny dźwięk, oko obraz, nos zapach. Wiem, gdzie tryskają źródła, gdzie rosną kaczeńce i pałki i gdzie ziemia jest stale podmokła, a gdzie sucha jak pieprz.
Lubię włóczyć się późną jesienią po dolinach, opustoszałych, zarośniętych, wśród śladów po życiu,które minęło. Rozglądam się, nasłuchuję, lekko napięta czujnie rejestruję każdy dźwięk, zapach i ruch, trzaśnięcie gałązki gdzieś w lesie, skrzek srok, nieopodal, grzybową woń mokrej buczyny. Ziemia, choć kamienista, jest tu też gliniasta i błotnista, moje buty odciskają w niej ślad. Gdy idę wzdłuż potoku, brodząc w liściach, przeskakując nad..."
Na czym polega istota zamieszkania w takim miejscu...pierwotność, do której się wraca, do zapachu pieczonego chleba, suszonych grzybów i jabłek, w chałupie bez prądu i kontaktu ze światem...przypominam sobie moją wyprawę na Festiwal InNowica oraz enklawę mazi w wsi Łosie, po której zostały zagrody.
Pusty las nie jest pusty...autorka z estymą nadała mu wymiar ludzki, pełen tabliczek z imionami i nazwiskami, otworzyła przed nami archiwa, księgi parafialne, meldunkowe, nagrobki, otworzyła drzwi z pętlą czasu ludzkiej pamięci, zabierając do zagród, życia Łemków, Polaków, Żydów, Ukraińców.
Autorka zamieszkała na dawnych terenach Łemkowszczyzny, poznała historię, ludzi, tożsamość i złożyła hołd "jednostce ludzkiej pustego lasu".
Ciekawość, mistycyzm, ta cisza prowadzi nas do dawnych, już dzisiaj nieistniejących wsi, te miejsca otwierają przed nami historię i miejsca. Dawne wsie, doliny, o dawnych mieszkańcach przypomina łemkowskie cmentarze, cerkwie, przydrożne krzyże czy smolarze wypalający węgiel drzewny (Długie), budynek starej szkoły 1912 rok ( Radocyna), pomnik ofiar Thalerhofu (Czarne), pomnik ku pamięci polskich lotników poległych w 1944 w Banicy, symboliczna kapliczka - dzwonnica wybudowana w 2007 roku upamiętniająca mieszkańców Regietowa Wyżnego.
Polecam doskonała pozycja, przed lekturą miałam okazję być na wycieczce i poczuć klimat Beskidu Niskiego.
A Łemkowie są, mają swoją, te właśnie rusińsko-karpacką historię i kulturę. (...) Łemko był, jest i pozostanie Łemkiem bez względu na to gdzie los każe mu żyć. Swoją narodowość wybiera sobie każdy według swojego sumienia i duszy. Łemkowszczyznę zaś po wsze czasy będzie uznawał za swą ziemię.
Jarosław Zwoliński
"...Mieszkam w nim od dwudziestu kilku lat i chciałabym...
A Łemkowie są, mają swoją, te właśnie rusińsko-karpacką historię i kulturę. (...) Łemko był, jest i pozostanie Łemkiem bez względu na to gdzie los każe mu żyć. Swoją narodowość wybiera sobie każdy według swojego sumienia i duszy. Łemkowszczyznę zaś po wsze czasy będzie uznawał za swą ziemię.
Jarosław Zwoliński
"...Mieszkam w nim od dwudziestu kilku lat i chciałabym zostać do końca. Choć nie mogę się nadziwić, co tu właściwie robię, w tej "ruskiej okolicy", na wysiedlonej Łemkowszczyźnie, wśród zrujnowanych cerkwi i zdziczałych sadów, cmentarzy z pierwszej wojny światowej i czarnych kiwonów - jedynych śladów po zapomnianym naftowym imperium - wśród cudzych chałup i cudzych rzeczy, w cudzym pejzażu podpierającym niskie niebo. Dziecko żydowsko - polskie z tak zwanej inteligenckiej rodziny "inteligencja pracująca", mówiono w tamtych czasach, dziewczyna z warszawskiego Nowego Świata i okolic, panna do spodu miejska, jak wieś, to tylko wakacje albo wczasy pod gruszą, przecież się tam zanudzisz i uciekniesz, a gdzie kino, gdzie teatr, gdzie koncert, mówili znajomi, którzy zawsze wiedzą lepiej, gdzie kawiarnia i wystawa, gdzie kariera naukowa albo choć jakaś praca. I przecież ty w ogóle nie znasz wsi, oziminy od jarego nie odróżnisz, w piecu nie napalisz. Tak, wiem, trudno to wszystkim racjonalnie wytłumaczyć..." str 21
Zacznę od początku, czyli od okładki.
Niezwykła prostota i minimalizm, kolor zielony i te wytłoczone domki i drzewa bardzo oszczędnie umieszczone, kontrast zieleni z bielą z danymi autorki i tytuł, który oddaje zawartość treści. Zdjęcia zamieszczone w książce oddają klimat opuszczenia, ruiny, bezdomności...ja bym pokusiła się o kolor sepii lub czarnej szarości z nostalgią, ciepłem ale też przemijaniem i dekadencja dawnego świata.
Beskid Niski odtworzony przez Monikę Sznajderman to spowity mgłą snu i zapomnienia, świat dawno unicestwiony, świat, którego nie ma, strawiony, strzaskany, idąc dalej nasuwają się inne synonimy : rozsadzony, rozwalony, wyburzony, wysadzony, wysiudany, zburzony, zdemolowany, zdetonowany, zniesiony, zniszczony i tak naprawdę przy tym zdziczałym, osieroconym krajobrazie pomiędzy kapliczkami, cerkwiami, zagrodami panujące wyludnienie, opustoszenie, wymarcie...
Łemkowie grupa etniczna zasiedlająca obszar Karpat od rzek Osławy i Laborcy po wschodnią dolinę Popradu, która ukształtowała oryginalną kulturę duchową i materialną...brutalnie przerwana historia wydarzeniami II wojny światowej i "Akcją Wisła". Przenosimy się w czasie za sprawą mapy, granica i obszar Łemków otwiera przed nami pięknie brzmiące, choć już istniejące /nieistniejące wsie (Ziemia Gorlicka) : Radocyny, Nieznajowa, Rozstajne, Radoszyce, Czeremcha, Duszatyn i wiele innych...
"...Gdy wspinam się łąką na grzbiet Mareszki, bolą mnie nogi, leżąc w łóżku, mogę przywołać to doświadczenie. Wiem, w którym jarze mieszkają sarny i gdzie najmocniej pachną macierzanka, lebiodka i mięta - dokądkolwiek jadę, zabieram te zapachy ze sobą. Wiem, gdzie rośnie ptasia wiśnia, zwana trześnią, i jaki smak mają owoce. Wiem, jak budzi się wieś i z której strony dobiega wieczorne ryczenie krów. Odróżniam szczekanie psów. I beczenie nowo narodzonych jagniąt na wiosnę. Moje ucho nieomylnie wychwytuje każdy niecodzienny dźwięk, oko obraz, nos zapach. Wiem, gdzie tryskają źródła, gdzie rosną kaczeńce i pałki i gdzie ziemia jest stale podmokła, a gdzie sucha jak pieprz.
Lubię włóczyć się późną jesienią po dolinach, opustoszałych, zarośniętych, wśród śladów po życiu,które minęło. Rozglądam się, nasłuchuję, lekko napięta czujnie rejestruję każdy dźwięk, zapach i ruch, trzaśnięcie gałązki gdzieś w lesie, skrzek srok, nieopodal, grzybową woń mokrej buczyny. Ziemia, choć kamienista, jest tu też gliniasta i błotnista, moje buty odciskają w niej ślad. Gdy idę wzdłuż potoku, brodząc w liściach, przeskakując nad..."
Na czym polega istota zamieszkania w takim miejscu...pierwotność, do której się wraca, do zapachu pieczonego chleba, suszonych grzybów i jabłek, w chałupie bez prądu i kontaktu ze światem...przypominam sobie moją wyprawę na Festiwal InNowica oraz enklawę mazi w wsi Łosie, po której zostały zagrody.
Pusty las nie jest pusty...autorka z estymą nadała mu wymiar ludzki, pełen tabliczek z imionami i nazwiskami, otworzyła przed nami archiwa, księgi parafialne, meldunkowe, nagrobki, otworzyła drzwi z pętlą czasu ludzkiej pamięci, zabierając do zagród, życia Łemków, Polaków, Żydów, Ukraińców.
Autorka zamieszkała na dawnych terenach Łemkowszczyzny, poznała historię, ludzi, tożsamość i złożyła hołd "jednostce ludzkiej pustego lasu".
Ciekawość, mistycyzm, ta cisza prowadzi nas do dawnych, już dzisiaj nieistniejących wsi, te miejsca otwierają przed nami historię i miejsca. Dawne wsie, doliny, o dawnych mieszkańcach przypomina łemkowskie cmentarze, cerkwie, przydrożne krzyże czy smolarze wypalający węgiel drzewny (Długie), budynek starej szkoły 1912 rok ( Radocyna), pomnik ofiar Thalerhofu (Czarne), pomnik ku pamięci polskich lotników poległych w 1944 w Banicy, symboliczna kapliczka - dzwonnica wybudowana w 2007 roku upamiętniająca mieszkańców Regietowa Wyżnego.
Polecam doskonała pozycja, przed lekturą miałam okazję być na wycieczce i poczuć klimat Beskidu Niskiego.
A Łemkowie są, mają swoją, te właśnie rusińsko-karpacką historię i kulturę. (...) Łemko był, jest i pozostanie Łemkiem bez względu na to gdzie los każe mu żyć. Swoją narodowość wybiera sobie każdy według swojego sumienia i duszy. Łemkowszczyznę zaś po wsze czasy będzie uznawał za swą ziemię.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJarosław Zwoliński
"...Mieszkam w nim od dwudziestu kilku lat i chciałabym...