Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Sięgacie po popularne książki?

Ja raz na jakiś czas to robię, ale zazwyczaj czekam, aż ten hype trochę przygaśnie, żeby mieć mniejsze oczekiwania. Co prawda o „Podzielonych” dopiero zaczyna być głośno, ale jestem przekonana, że za niedługo ta pozycja znajdzie się na liście „Chcę przeczytać” wielu osób. Poprzednia seria autora odbiła się naprawdę szerkim echem, więc jestem przekonana, że na fali jej popularności to samo stanie się z „Podzielonymi”.

A jaka jest moja opinia? Na początku było naprawdę ciekawie! Pomysł na fabułę był dla mnie czymś świeżym, więc byłam naprawdę zaintrygowana tym, jak się rozwinie. Moje pozytywne odczucia co do książki towarzyszyły mi przez jej pierwsze 200 stron. Mimo tego, że byłam na wyjeździe, to cały czas wracałam do niej myślami i miałam ochotę zaszyć się w pokoju hotelowym z książką w łóżku 🙈 Niestety potem coś zaczęło mi zgrzytać. Odniosłam wrażenie, że fabuła trochę zwolniła i nie angażowała mnie tak jak wcześniej, a dodatkowo zdałam sobie sprawę, że nie do końca przywiązałam się do któregokolwiek z bohaterów. Owszem byłam zaciekawiona ich losami, ale nie nawiązała się między nami żadna głębsza więź. Uważam też, że w „Podzielonych” wątek romantyczny został wprowadzony trochę na siłę i jego brak nie zmieniłby fabuły.

A teraz przechodzimy już do sedna sprawy. Na samym początku idea „rozszczepiania” nastolatków przez ich własnych rodziców czy opiekunów wydawała mi się taką abstrakcją, że byłam bardzo ciekawa, jak autor rozwinie ten wątek. Jednak z czasem zrozumiałam, że tak naprawdę punktem wyjścia do „Podzielonych” jest tematyka aborcji, a raczej tego, czy jest ona czymś złym, czy dobrym. I szczerze mówiąc, nie miałabym z tym żadnego problemu, gdyby nie to, że Neal Schusterman w swojej powieści przekazuje antyaborcyjne poglądy, które niestety nie są zgodne z moimi. W pewnym momencie nawet nazwał rozszczepienie wsteczną aborcją 🤦 Może ktoś uzna, że po opisie mogłam domyślić się tego wcześniej, ale ja serio nie spodziewałam się, że to pójdzie w takim kierunku. Nastawiłam się na dyskusje na temat wartości życia, ale nie na krytykę aborcji.

Finalnie "Podzielonym" dałam 3/5 ⭐️ bo sama historia była niezła. Jednak w związku ze sprzecznością poglądów moich i autora nie mam zamiaru kontynuować tej serii.

https://www.instagram.com/livquebooks/

Sięgacie po popularne książki?

Ja raz na jakiś czas to robię, ale zazwyczaj czekam, aż ten hype trochę przygaśnie, żeby mieć mniejsze oczekiwania. Co prawda o „Podzielonych” dopiero zaczyna być głośno, ale jestem przekonana, że za niedługo ta pozycja znajdzie się na liście „Chcę przeczytać” wielu osób. Poprzednia seria autora odbiła się naprawdę szerkim echem, więc jestem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wolicie krótsze czy dłuższe książki?

Muszę przyznać, że te dłuższe historie (400-450+ stron) trochę mnie przerażają. Skończenie ich zawsze zajmuje mi więcej czasu i czuję się dziwnie, wiedząc, że w czasie czytania takiej książki mogłabym już skończyć dwa krótsze tytuły. Jednak i tak pokonuję ten strach, bo przecież ograniczanie się ze względu na grubość książki nie ma sensu 😊

Ogromnym zaskoczeniem okazało się dla mnie „Gdyby jednak”, ponieważ ten romans ma ponad 500 stron! Zupełnie się tego nie spodziewałam. Jednak nie bójcie się strony w tej książce lecą same i za każdym razem jak do niej siadałam, to pochłaniałam 100-150 stron na raz w bardzo krótkim czasie! Historia Nate’a i Izzy była dla mnie czymś zupełnie nowym, więc po prostu musiałam wiedzieć, co wydarzy się dalej!

Co prawda uważam, że „Gdyby jednak” mogło być odrobinę krótsze, ponieważ po połowie miałam wrażenie, że autorka trochę sztucznie przeciągała dalszą fabułę, ale i tak bawiłam się świetnie. Bardzo polubiłam głównych bohaterów i cały czas kibicowałam, że uda się im pokonać dzielący ich dystans. Na plus jest też poruszenie przez Rebeccę Yarros tematów codzienności w wojsku oraz tego, jak wyniszczająca jest dla żołnierzy utrata najbliższych przyjaciół na polu walki.

Niestety rozczaruję wszystkich, którzy tak jak ja spodziewali się, że w książce dogłębnie opisana zostanie katastrofa lotnicza. W „Gdyby jednak” pojawiło się kilka rozdziałów jej dotyczących, ale dla mnie było to niewystarczające. Spodziewałam się brutalności i pojawienia się miłości w ciężkich warunkach, jednak tego nie otrzymałam 🙈

Na sam koniec chcę jeszcze wspomnieć, że w „Gdyby jednak” pojawia się temat konfliktu w Afganistanie, który niekoniecznie przypadnie do gustu wszystkim.

https://www.instagram.com/livquebooks/

Wolicie krótsze czy dłuższe książki?

Muszę przyznać, że te dłuższe historie (400-450+ stron) trochę mnie przerażają. Skończenie ich zawsze zajmuje mi więcej czasu i czuję się dziwnie, wiedząc, że w czasie czytania takiej książki mogłabym już skończyć dwa krótsze tytuły. Jednak i tak pokonuję ten strach, bo przecież ograniczanie się ze względu na grubość książki nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lubicie filmy/książki o Harrym Potterze?

Ja oczywiście od małego uwielbiam tą historię ❤️ Jest ona ze mną praktycznie od zawsze i myślę, że już do końca swojego życia będę regularnie do niej wracać!

A że ostatnio bardzo polubiłam się z literaturą faktu/biografiami, to postanowiłam sięgnąć po książkę napisaną przez Toma Feltona, czyli aktora grającego Draco! Muszę przyznać, że jego powieść jest gratką dla fanów Harrego Pottera, bo większość rozdziałów skupia się właśnie na życiu Toma podczas kręcenia filmów. Ja dzięki temu poznałam kilka ciekawostek i zabawnych historii! Dodatkowo książkę czyta się ekspresowo i gdybym miała więcej czasu, to skończyłabym ją w jeden dzień, bo strony same leciały. To chyba przez luźny styl, który sprawił, że czułam się, jakbym czytała transkrypcję jakiegoś podcastu albo filmiku na Youtube. Jednak mam małe ale. Ostatnie dwa rozdziały książki dotyczyły ciężkiego tematu, jakim jest uzależnienie od alkoholu. Fajnie, że Tom otworzył się na ten temat przed swoimi fanami, ale mam wrażenie, że było to trochę płytkie i niepasujące do reszty książki, która była napisana raczej w zabawnym tonie. Brakowało mi takiego głębszego wglądu w ten temat i szerszego opisania, co było przyczyną alkoholizmu aktora i tego, jak na niego wpłynął. Domyślam się, że Tom nie chciał za bardzo dzielić się szczegółami, dlatego poświęcił tej części swojego życia tylko dwa rozdziały, ale szczerze mówiąc według mnie, w takim mógł je po prostu ominąć.

https://www.instagram.com/livquebooks/

Lubicie filmy/książki o Harrym Potterze?

Ja oczywiście od małego uwielbiam tą historię ❤️ Jest ona ze mną praktycznie od zawsze i myślę, że już do końca swojego życia będę regularnie do niej wracać!

A że ostatnio bardzo polubiłam się z literaturą faktu/biografiami, to postanowiłam sięgnąć po książkę napisaną przez Toma Feltona, czyli aktora grającego Draco! Muszę...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Duma i uprzedzenie Jane Austen, Robert Deas, Ian Edginton
Ocena 7,4
Duma i uprzedz... Jane Austen, Robert...

Na półkach: ,

Lubicie czytać klasyki?

Mi zdarza się to zdecydowanie zbyt rzadko! Kiedyś miałam na nie fazę, ale potem jakoś mi przeszło. Powodem tego może być to, że przeczytałam ich dużo w krótkim czasie i zmęczył mnie styl, w jakim były napisane. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio moje nastawienie powoli się zmienia, a na oku mam nawet kilka tytułów sióstr Brontë, których jeszcze nie czytałam. Dlatego gdy okazało się, że na naszym rynku ma ukazać się powieść graficzna bazująca na „Dumie i uprzedzeniu”, stwierdziłam, że jest to idealny moment na powrót do klasyków. Zaczęłabym taką lekką formą, a potem przeszła do pisanych książek. Niestety moje pierwsze spotkanie z historią Jane Austen nie poszło tak jak zakładałam...

Myślę, że na samym począktu warto podkreślić, że nigdy wcześniej nie czytałam „Dumy i uprzedzenia” ani nie oglądałam żadnej ekranizacji. Znałam jedynie podstawowy opis tej historii. No i to był chyba błąd, ponieważ ta graficzna wersja historii wydała mi się po prostu nudna i bez wyrazu. Ani nie wczułam się w postaci, ani nie byłam poruszona ukazanymi wydarzeniami. Po prostu czytałam tą powieść graficzną z totalną obojętnością. Może gdyby była dłuższa i bardziej szczegółowa, to moje odczucia byłyby inne. A w przypadku tak krótkiej formy nawet nie zżyłam się z bohaterami i nie poczułam między nimi żadnej chemii. Dlatego wydaje mi się, że graficzna adaptacja „Dumy i uprzedzenia” raczej będzie gratką dla fanów tej historii, którzy będę mogli na szybko wrócić do swoich ukochanych postaci.

[ współpraca reklamowa z @wydawnictwo_wab ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Lubicie czytać klasyki?

Mi zdarza się to zdecydowanie zbyt rzadko! Kiedyś miałam na nie fazę, ale potem jakoś mi przeszło. Powodem tego może być to, że przeczytałam ich dużo w krótkim czasie i zmęczył mnie styl, w jakim były napisane. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio moje nastawienie powoli się zmienia, a na oku mam nawet kilka tytułów sióstr Brontë, których jeszcze nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co uważacie o wznowieniach tytułów wydanych w Polsce lata temu?

Mnie to bardzo cieszy! Zresztą myślę, że tak samo myśli większość czytelników ♥️ Część z tych wznawianych historii chciałam przeczytać od daaaaawna, a były już dosyć ciężko dostępne. Na szczęście teraz będę miała okazje zapoznać się z nimi bez żadnych problemów 😄

Jedną z tego typu książek jest „Pamiętnik księżniczki”. Seria ta wychodziła, gdy sama byłam w podstawówce i kojarzy mi się, że chyba przeczytałam kilka tomów, ale ich treści zupełnie nie pamiętam. Dlatego tak bardzo ucieszyłam się na wieść, że będę mogła zapoznać się z nimi jeszcze raz po latach. Niestety okazało się, że nie był to dobry pomysł 🙈

Mam wrażenie, że należę do mniejszości, ale nie rozumiem, czemu ta historia została wznowiona. Za ładną okładką tak naprawdę kryje się totalnie przestarzała i szkodliwa treść, której nie dałabym żadnej współczesnej nastolatce. Główna bohaterka ciągle rozpacza, że jest wysoka, ma duże stopy i mały biust. Raz na kilka rozdziałów musi wspomnieć o tym, jak bardzo sprawia to, że czuje się brzydka i gorsza od równieśników. Może te kilkanaście lat temu to przeszło, ale teraz mam wrażenie, że ta historia wytwarzałaby u nastolatek jedynie kompleksy. Sama nie posiadam dużego biustu, przez co w czasach szkolnych słyszałam niemiłe komentarze, więc przykre jest to, że wznawiane są książki, które zamiast przekazywać młodym dziewczynom ważne wartości, wytykają im to, że ich wzrost/rozmiar stopy/rozmiar biustu ma wpływ na to, czy są wartościowymi ludźmi. Dodatkowo książka porusza ważne tematy takie jak na przykład rak w bardzo infantylny, spłaszczony sposób, co mnie osobiście zniechęcało do dalszej lektury.

Szczerze mówiąc, odnoszę wrażenie, że „Pamiętnik księżniczki” został wznowiony, żeby zadowolić czytelniczki, które zachwycały się tą książką lata temu, a teraz mogą wrócić do niej z sentymentu. W przeciwnym razie nie wiem, kto chciałby sięgać po tak szkodliwą historię.

[ współpraca reklamowa z @proszynski.young ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Co uważacie o wznowieniach tytułów wydanych w Polsce lata temu?

Mnie to bardzo cieszy! Zresztą myślę, że tak samo myśli większość czytelników ♥️ Część z tych wznawianych historii chciałam przeczytać od daaaaawna, a były już dosyć ciężko dostępne. Na szczęście teraz będę miała okazje zapoznać się z nimi bez żadnych problemów 😄

Jedną z tego typu książek jest „Pamiętnik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy w 2024 daliście już jakiejś książce 5 gwiazdek?

U mnie 5 ⭐️ zdarza się naprawdę rzaaadko. Tę ocenę daję jedynie tym historiom, które naprawdę dogłębnie mnie poruszyły, nie opuszczały moich myśli przez wiele dni i które mogę nazwać mianem swoich życiowych książek. Taką książką okazała się właśnie „Witaj piękna”. Szczerze mówiąc, zupełnie się tego nie spodziewałam. Nastawiłam się na intrygującą historię o relacjach rodzinnych, ale nie myślałam, że aż tak bardzo mnie poruszy. I że będzie opowiadać o tak wielu innych ważnych kwestiach.

Jak się okazało w „Witaj piękna” rodzina pełni naprawdę kluczową rolę, ale tak naprawdę to nie do końca ją uważam za najistotniejszy wątek. Dla mnie jest to przede wszystkim książka o samotności i dysfunkcyjnych relacjach. Historia porusza również tematy zdrowia psychicznego i reakcji ludzi na problemy z nim. Dzięki opisywaniu punktu widzenia wielu bohaterów autorka w świetny sposób ukazała różne podejścia do depresji. Jedni ją negują, drudzy współczują, a jeszcze inni są wobec niej bezsilni. W „Witaj piękna” pojawia się także temat dopasowywania się do oczekiwań innych, zamiast życia tak, jak pragnie się tego samemu. Wszystkie te wątki krążyły wokół postaci Williama, który w mojej interpretacji miał reprezentować życie wielu mężczyzn. Bardzo często skupiamy się na tym, jak ciężka jest codzienność kobiet. Mimo ciągłego rozwoju dalej jesteśmy traktowane bez należytego szacunku, a inni próbują nam coś odbierać. Jednak często zapominamy o mężczyznach, którzy również nie mają lekko. Od wielu z nich oczekuje się braku wrażliwości, ciężkiej pracy, udawania kogoś innego i przyjmowania postaw narzucanych przez społeczeństwo i bliskich. Jako kobieta mogę się jedynie domyślać, jak wymęczające musi być życie oparte na ciągłym spełnianiu oczekiwań innych. Nie bez powodu też największy odsetek samobójstw jest popełniany właśnie przez mężczyzn.

aki ogrom ciężkich tematów spowodował, że podczas lektury cały czas towarzyszył mi smutek i poruszenie losami bohaterów. Już naprawdę dawno tych emocji nie wywołała u mnie żadna inna historia. Nawet te szczęśliwsze rozdziały dalej miały w sobie ziarnko melancholii, co przypominało mi ludzką codzienność. Z jednej strony cieszymy się życiem i nie skupiamy na tym, co nas zraniło, jednak z drugiej strony te smutne wydarzenia zawsze zostają w nas samych i potrafią przypominać o sobie nawet w najmniej oczekiwanych momentach. Mają również wpływ na nasze poglądy i decyzje, jako że nikt nie chce ponownie zostać zranionym z tego samego powodu.

"Witaj piękna" jest książką, która zostanie ze mną już na zawsze. Nie mogę się doczekać, aż za kilka lat sięgnę po nią ponownie i znowu poczuję te wszystkie emocje. A osobom, które szukają poruszającej historii, zachęcającej do życiowych przemyśleń, również polecam sięgnąć po ten tytuł 💗

[współpraca reklamowa z @wydawnictwootwarte ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Czy w 2024 daliście już jakiejś książce 5 gwiazdek?

U mnie 5 ⭐️ zdarza się naprawdę rzaaadko. Tę ocenę daję jedynie tym historiom, które naprawdę dogłębnie mnie poruszyły, nie opuszczały moich myśli przez wiele dni i które mogę nazwać mianem swoich życiowych książek. Taką książką okazała się właśnie „Witaj piękna”. Szczerze mówiąc, zupełnie się tego nie spodziewałam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie czytać książki, w których bohaterowie pochodzą z innych kultur?

Ja bardzo! Co prawda wcześniej czytałam głównie o osobach pochodzenia chińskiego/koreańskiego/japońskiego/latynoskiego, ale ostatnio sięgnęłam po historię, w której bohaterowie są Hindusami! Nigdy wcześniej nie spotkałam się z reprezentacją tej kultury w romansach, więc byłam naprawdę ciekawa, jak będzie wyglądała codzienność postaci.

Zacznę od tego, że ze względu na rodzinę Kareeny i Prema, „Doktor serce” nie będzie książką dla wszystkich. Autorka przedstawiła ich jako takich stereotypowych hindusów naciskających na ślub swoich dzieci, a nawet swatających ich z innymi. Dla nas może być to dziwne, ale wiem, że wiele osób hinduskiego pochodzenia doświadcza tego na codzień. Dlatego warto być świadomym, że historia opiera się na tym wątku.

A już przechodząc do mojej opinii na temat „Doktora serce” - była to miła i przyjemna lektura, którą dosłownie pochłonęłam w jeden dzień. Rozdziały były długie, ale czytało się je tak szybko, że nawet nie zauważyłam, gdzie leciały te strony. Mimo tego ta historia nie dołączyła do grona moich ulubionych i niestety czuję, że dosyć szybko o niej zapomnę. Było to po prostu takie czytadło na raz. Relacja między głównymi bohaterami była w porządku, ale nie wyróżniała się niczym szczególnym. Nie podobało mi się też to, że Prem od prawie samego początku książki zwracał się do Kareeny per „skarbie”. Wydawało mi się to strasznie nienaturalne 🙈

Ale z takich plusów, to ze względu na duże zżycie się bohaterów z ich rodzinami, ta historia bardzo przypominała jeden z moich ulubionych filmów, czyli „Crazy Rich Asians” ❤️

[współpraca reklamowa z @wydawnictwo.kobiece ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Lubicie czytać książki, w których bohaterowie pochodzą z innych kultur?

Ja bardzo! Co prawda wcześniej czytałam głównie o osobach pochodzenia chińskiego/koreańskiego/japońskiego/latynoskiego, ale ostatnio sięgnęłam po historię, w której bohaterowie są Hindusami! Nigdy wcześniej nie spotkałam się z reprezentacją tej kultury w romansach, więc byłam naprawdę ciekawa, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgacie po literaturę azjatycką?

Muszę przyznać, że mi zdarza się to dosyć rzadko. Nie wiem czemu, skoro bardzo interesuję się kilkoma azjatyckimi krajami 😂 Dlatego tylko, gdy zobaczyłam styczniową premierę od wydawnictwa Mova, wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Oprócz koreańskiej autorki zachęcił mnie również opis, wskazujący na to, że historia będzie opowiadać o ludziach niezadowolnych ze swojej pracy. Sama mam ostatnio kilka problemów w mojej, więc pomyślałam, że może akurat odnajdę cząstkę siebie w bohaterach „Kontrataku”.

I faktycznie przez pierwsze 100 stron byłam zachwycona. Książka opowiada o realiach koreańskich, ale ja bez problemu mogłam odnieść je do własnych doświadczeń. Dlatego tak bardzo zżyłam się z główną bohaterką. Czułam, że obydwie na własnej skórze przeżyłyśmy niefair traktowanie przez pracodawcę i poznałyśmy ułomny system pracy w dużej korporacji.

Niestety z czasem odniosłam wrażenie, że w „Kontrataku” pojawiło się zbyt wiele wątków i historycznych nawiązań. Autorka w bardzo krótkiej powieści chciała „zmieścić” większość problemów koreańskich trzydziestolatków przez co odniosłam wrażenie, że nie zostały one dogłębnie opisane. Może jej celem było po prostu zaznajomienie czytelnika z codziennością Koreańczyków albo chciała, żeby każdy mógł odnaleźć w bohaterach cząstkę siebie, jednak dla mnie było tego po prostu za dużo.

[współpraca reklamowa z @wydawnictwomova ]


https://www.instagram.com/livquebooks/

Sięgacie po literaturę azjatycką?

Muszę przyznać, że mi zdarza się to dosyć rzadko. Nie wiem czemu, skoro bardzo interesuję się kilkoma azjatyckimi krajami 😂 Dlatego tylko, gdy zobaczyłam styczniową premierę od wydawnictwa Mova, wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Oprócz koreańskiej autorki zachęcił mnie również opis, wskazujący na to, że historia będzie opowiadać o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wolicie książki osadzone w przeszłości czy teraźniejszości?

Ja lubię te i te! Chociaż muszę przyznać, że ostatnio częściej sięgałam po historie dziejące się w czasach współczesnych. Dlatego tak bardzo zaciekawiło mnie „Wszystko, co lśni”. Wystarczyło, że usłyszałam, że jest to historia o magii osadzona w osiemnastowiecznej Francji i już byłam kupiona! Niestety finalnie moje oczekiwania nie zostały spełnione 😢

Na początku książka bardzo mnie zaciekawiła. Podobała mi się szczegółowość opisów, która umożliwiała mi dokładne wyobrażenie sobie otoczenia głównej bohaterki. Camille tak jak ja jest starszą siostrą, a autorka bardzo skupiła się na jej siostrzanej relacji z Sophie, co również przypadło mi do gustu. Jednak im dłużej czytałam, tym bardziej coś zaczynało mi nie grać. Po 200 stronach (prawie połowa) miałam wrażenie, że ta historia zmierza donikąd. Moja wiedza na temat świata przedstawionego we „Wszystko, co lśni” była trochę większa, ale tak naprawdę nie mogłam jej „wykorzystać”, bo w książce nie działo się nic nowego ani ciekawego. Opisane sceny ze względu na podobieństwo do siebie powoli zlewały mi się w jedno. Może gdyby autorka zdecydowała się trochę skrócić fabułę i nadać jej większej dynamiki, to moje odczucia byłyby inne.

No i już tak na sam koniec muszę przyczepić się do braku tłumaczenia francuskich wyrażeń. Niektóre z nich znałam i wiedziałam, co oznaczają. Ale jestem pewna, że znajdzie się grono osób, które nie zrozumieją żadnego z nich. Plus nie podobał mi się też brak opisów gier granych przez bohaterów. Nie mam zielonego pojęcia o karcianych grach, więc podanie nazwy nic nie zmieniało. Okay, niby mogłam sobie wyszukać, o co chodzi, ale z drugiej strony wydaje mi się, że podstawowe informacje o danej grze powinny zostać opisane w książce.

[współpraca reklamowa z @wydawnictwoyoung ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Wolicie książki osadzone w przeszłości czy teraźniejszości?

Ja lubię te i te! Chociaż muszę przyznać, że ostatnio częściej sięgałam po historie dziejące się w czasach współczesnych. Dlatego tak bardzo zaciekawiło mnie „Wszystko, co lśni”. Wystarczyło, że usłyszałam, że jest to historia o magii osadzona w osiemnastowiecznej Francji i już byłam kupiona! Niestety finalnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Aurora: Pożoga Amie Kaufman, Jay Kristoff
Ocena 8,0
Aurora: Pożoga Amie Kaufman, Jay K...

Na półkach: , ,

Jaka seria ostatnio podbiła wasze serca?

Dla tych, którzy śledzą moje stories, nie będzie to zaskoczenie. Moim najnowszym odkryciem jest trylogia Aurora! To moje pierwsze sci-fi w życiu i już się zakochałam ❤️ Kilka postów wcześniej możecie znaleźć moją opinię na temat pierwszego tomu, ale dzisiaj skupimy się na drugim, który był jeszcze lepszy!

Zacznę od tego, że w „Aurora. Pożoga” działo się jeszcze więcej niż w „Aurora. Przebudzenie”. Zazwyczaj w trylogiach drugie części są wolniejsze i budują napięcie do trzeciego tomu, ale w tym przpadku tak nie było. Dosłownie nie byłam w stanie odłożyć tej książki na bok, bo tam cały czas działo się coś nowego! Dlatego jeśli lubicie historie pełne akcji i emocji, to czytajcie!

Innym świetnym aspektem tego tomu jest rozwój bohaterów. Każdy z drużyny 312 zmienił się pod wpływem czasu spędzonego ze swoimi nowymi przyjaciółmi, co dla mnie zawsze jest na plus! Co za tym idzie, cofam moje słowa dotyczącego tego, że wątki romantyczne nie są tej historii potrzebne. Dopiero teraz zrozumiałam, jak bardzo do niej pasują. Bohaterowie spędzają ze sobą dosłownie 24h, więc uczucia między nimi zrodziły się naprawdę naturalnie. Plus tak przywiązałam się do drużyny 312, że sama zaczęłam shipować poszczególne postaci 😂

Na sam koniec chcę dodać, że jest to książka dla wszystkich fanów motywu found family ♥️. Ja naprawdę pokochałam drużynę 312 i będzie mi bardzo smutno, gdy skończę czytać o ich losach.

Mam jeszcze pytanie dla tych, którzy już czytali tą serię, czy wy też tak uwielbiacie teksty Magellana 😂?

https://www.instagram.com/livquebooks/

Jaka seria ostatnio podbiła wasze serca?

Dla tych, którzy śledzą moje stories, nie będzie to zaskoczenie. Moim najnowszym odkryciem jest trylogia Aurora! To moje pierwsze sci-fi w życiu i już się zakochałam ❤️ Kilka postów wcześniej możecie znaleźć moją opinię na temat pierwszego tomu, ale dzisiaj skupimy się na drugim, który był jeszcze lepszy!

Zacznę od tego, że w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ubicie retellingi?

Ja uwielbiam! Mogę nie znać fabuły historii, ale jeśli jest retellingiem, to od razu chcę ją przeczytać! Po prostu jest coś magicznego w czytaniu ulubionej opowieści, ale w innym wydaniu ❤️

Z tego powodu bardzo cieszyłam się na lekturę „Królestwo Słodyczy i Rozkoszy”, która jest retellingiem Dziadka do orzechów. Co prawda wcześniej nie czytałam tego opowiadania, ale uwielbiam balet na jego podstawie! Dosłownie każdej zimy wracam do utworów skomponowanych przez Tchaikovsky’ego ❤️ a moim marzeniem jest wybranie się na ten balet do teatru!

Niestety „Królestwo Słodyczy i Rozkoszy” rozczarowało mnie na każdej płaszczyźnie. Zupełnie nie polubiłam się z głównymi bohaterkami, które bardzo mnie irytowały (szczególnie Luiza). Styl pisania autorki również nie przypadł mi do gustu. A najgorsze chyba było to, że książka z jednej strony napisana została w takim magicznym, baśniowym klimacie, a z drugiej pojawiał się w niej ogrom wulgaryzmów. I już nie chodzi mi o obecność spicy scen. Po prostu niektóre teksty wypadały tak wulgarnie w kontraście do magii tej historii, że aż czułam się zniesmaczona 🙈

https://www.instagram.com/livquebooks/

ubicie retellingi?

Ja uwielbiam! Mogę nie znać fabuły historii, ale jeśli jest retellingiem, to od razu chcę ją przeczytać! Po prostu jest coś magicznego w czytaniu ulubionej opowieści, ale w innym wydaniu ❤️

Z tego powodu bardzo cieszyłam się na lekturę „Królestwo Słodyczy i Rozkoszy”, która jest retellingiem Dziadka do orzechów. Co prawda wcześniej nie czytałam tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Interesujecie się Koreą Południową?

Myślę, że wszyscy, którzy regularnie oglądają moje story, wiedzą jak bardzo kocham koreańską kulturę. K-pop, dramy, koreańskie jedzenie i nawet k-beauty to tematy, o których mogłabym gadać w nieskończoność!

Dzisiaj chciałabym wam polecić książkę, która opowiada właśnie o tym kraju. Ostrzegam, że grubość może kogoś przerazić (800 stron!!!), ale styl autorki i masa ciekawych informacji sprawią, że pochłoniecie tę pozycję błyskawicznie! A o czym możecie przeczytać w „K-shock - Korea inaczej”? Dosłownie o wszystkim! Znajdziecie tam rozdziały dotyczące popkultury, jedzenia, mody, a nawet i historii. W związku z tym uważam, że jest to idealna książka dla wszystkich osób, które dopiero zaczynają interesować się tym krajem 😄 Ja co prawda większość z tych informacji już znałam, ale i tak znalazło się kilka, o których wcześniej nie słyszałam, więc „K-shock - Korea inaczej” mogą zaczytywać się nawet weterani koreańskiej kultury ❤️

Jedyne, czego brakowało mi w tej pozycji to ilustracji bądź zdjęć, które nie tylko urozmaicałyby lekturę, ale także pomogłyby w zobrazowaniu przekazywanej wiedzy.

Szczerze mówiąc, tylko gdy skończyłam tę książkę, to miałam ochotę zabookować bilety do Korei i przeżyć własną koreańską przygodę. Jestem pewna, że gdy tylko fundusze mi na to pozwolą, to ponownie odwiedzę ten kraj. A do tego czasu będę regularnie wracać do powieści Ewy, aby poczuć ten cudowny klimat!

https://www.instagram.com/livquebooks/

Interesujecie się Koreą Południową?

Myślę, że wszyscy, którzy regularnie oglądają moje story, wiedzą jak bardzo kocham koreańską kulturę. K-pop, dramy, koreańskie jedzenie i nawet k-beauty to tematy, o których mogłabym gadać w nieskończoność!

Dzisiaj chciałabym wam polecić książkę, która opowiada właśnie o tym kraju. Ostrzegam, że grubość może kogoś przerazić (800...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Aurora: Przebudzenie Amie Kaufman, Jay Kristoff
Ocena 7,5
Aurora: Przebu... Amie Kaufman, Jay K...

Na półkach: , ,

Zdarza się wam sięgać po science fiction?

Muszę przyznać się do tego, że nigdy wcześniej nie miałam doczynienia z science fiction. Jakoś nie ciągnęło mnie do tego gatunku i nawet nie znałam tytułów powieści, które się do niego zaliczają. Jednak wszystko zmieniło się, gdy zobaczyłam, że w Polsce wydane zostanie „Aurora. Przebudzenie”. Kiedyś usłyszałam wiele pozytywnych opinii na temat tej historii od zagranicznych czytelników, więc postanowiłam sprawdzić, czy książka faktycznie jest taka dobra.

Jak się okazało, jest cudowna! Totalnie zakochałam się w tym świecie, fabule i bohaterach. Co prawda nie uważam, że jest to tytuł bez wad, ale najważniejsze, że czytanie go sprawiło mi wiele frajdy. Cieszę się też, że otworzyłam się na nowy gatunek, bo teraz na pewno częściej będę sięgać po science fiction.

Żeby zachęcić was do przeczytania tej historii, chcę wspomnieć o głównych bohaterach. Każdy z nich ma zupełnie inną osobowość, więc myślę, że wszyscy czytelnicy odnajdą w nich odrobinę siebie. Co prawda jest jedna postać, którą lubiłam mniej (Cat) i domyślam się, że część osób może nie pokochać tytułowej Aurory, ale i tak uważam, że ci bohaterowie są przecudowni! Trochę przypominali mi ekipę z dylogii „Szóstki Wron”, więc jeśli lubicie ten tytuł, to „Aurora. Przebudzenie” również może wam przypaść do gustu!

A jeśli chodzi o samą fabułę, to wciąga! I to bardzo! Momentami jest przewidywalna, ale potrafiła mnie też zaskoczyć 😄

A jeśli chodzi o wady, to brakowało mi tutaj jakiegoś słowniczka. Na początku lektury byłam tak zdezorientowana światem opisanym w książce, że ciągle myliło mi się, kto jest kim, jakie są rasy kosmitów czy jakie zasady panują w tej rzeczywistości. Na szczęście z czasem wszystko ogarnęłam, ale myślę, że dla wielu osób początek powieści może być trochę zawiły. Nie do końca przepadam też za pisaniem książek z perspektywy tak dużej ilości bohaterów. Finalnie cieszę się, że w Aurorze zastosowano taki zabieg, ponieważ mogłam zbliżyć się do wszystkich postaci, lecz z drugiej strony fajnie byłoby zagłębić się w sposób myślenia maksymalnie 3 protagonistów. No i na sam koniec - moim zdaniem romans nie był potrzebny w tej historii 🙈 Domyślam się, że skoro grupą docelową powieści jest młodzież, to miłość musiała się pojawić, jednak dla mnie okazała się zbędna.

Teraz z niecierpliwością czekam, aż przeczytam drugi tom!

https://www.instagram.com/livquebooks/

Zdarza się wam sięgać po science fiction?

Muszę przyznać się do tego, że nigdy wcześniej nie miałam doczynienia z science fiction. Jakoś nie ciągnęło mnie do tego gatunku i nawet nie znałam tytułów powieści, które się do niego zaliczają. Jednak wszystko zmieniło się, gdy zobaczyłam, że w Polsce wydane zostanie „Aurora. Przebudzenie”. Kiedyś usłyszałam wiele pozytywnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jaki jest wasz ulubiony motyw w romansach?

Ja uwielbiam friends to lovers ❤️ co prawda rzadko sięgam po historie z tym motywem, ale to kwestia tego, że w Polsce nie wydaje się ich zbyt wiele. Jednak ostatnio udało mi się jedną znaleźć, a jej tytuł to „Lovelight farms. Stella&Luka”.

Niestety, moje oczekiwania nie zostały spełnione. Po pierwsze bardzo nie spodobało mi się wykonanie motywu friends to lovers. Główni bohaterowie przyjaźnią się ze sobą od lat, ale tak naprawdę u Stelli od samego początku znajomości pojawiły się pewne romantyczne uczucia, o których dziewczyna nie chciała powiedzieć przyjacielowi. W związku z tym już od pierwszych stron powieści bohaterka cały czas wspomina o pożądaniu do Luki, co dla mnie psuło klimat historii.

Po drugie, nie czytajcie opisu tej książki, ponieważ zepsuje wam frajdę z czytania. Czemu? Bo dotyczy dopiero końcówki książki. A pierwsze kilkaset stron opowiada o wydarzeniach poprzedzających to, co zostało w nim opisane 😢

Odniosłam też wrażenie, że ta książka jest po prostu sztywna. Dużo niepotrzebnych opisów i brak chemii między bohaterami zniechęcały mnie do dalszego czytania.

Szkoda, że pierwszy tom serii Lovelight farms okazał się takim ogromnym rozczarowaniem. Ale może dam autorce jeszcze jedną szansę, ponieważ kolejne części mają opowiadać o postaciach drugoplanowych, które mi wydały się dużo sympatyczniejsze niż Luka i Stella.

https://www.instagram.com/livquebooks/

Jaki jest wasz ulubiony motyw w romansach?

Ja uwielbiam friends to lovers ❤️ co prawda rzadko sięgam po historie z tym motywem, ale to kwestia tego, że w Polsce nie wydaje się ich zbyt wiele. Jednak ostatnio udało mi się jedną znaleźć, a jej tytuł to „Lovelight farms. Stella&Luka”.

Niestety, moje oczekiwania nie zostały spełnione. Po pierwsze bardzo nie spodobało mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytaliście już jakąś świąteczną historię?

Za mną dopiero jedna, ale kolejne trzy czekają na regale 😄

A dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o „Miłość w krainie czarów”, które jest pierwszą świąteczną książką, jaką przeczytałam. Muszę przyznać, że była to dosyć przyjemna i urocza historia, którą czytało mi się szybko, jednak mam wrażenie, że nie zapadnie na dłużej w mojej pamięci. Trochę rzypominała mi świąteczne filmy na Netflixie - w grudniu wychodzi ich masa, a w styczniu już nikt o nich nie pamięta. Co prawda czas, który spędziłam przy „Miłość w krainie czarów” uważam za udany, jednak tej książce po prostu brakowało tego czegoś. Jest też kilka aspektów, do których mogłabym się przyczepić, jak na przykład cringe’owe dialogi między bohaterami albo to, że postaci były licealistami, ale ich codzienność i życiowa swoboda raczej wskazywałaby na to, że są na studiach niż w szkole średniej. Jednak przymykam na to oko, ponieważ świąteczne historie nie muszą być realistyczne 😊

[współpraca reklamowa z @wydawnictwoliterackie ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Przeczytaliście już jakąś świąteczną historię?

Za mną dopiero jedna, ale kolejne trzy czekają na regale 😄

A dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o „Miłość w krainie czarów”, które jest pierwszą świąteczną książką, jaką przeczytałam. Muszę przyznać, że była to dosyć przyjemna i urocza historia, którą czytało mi się szybko, jednak mam wrażenie, że nie zapadnie na dłużej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgacie po biografie?

Szczerze mówiąc, zdarza mi się to niezwykle rzadko! Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tego gatunku, aż do teraz 😄 Jakiś czas temu premierę miała autobiografia Paris Hilton. Myślę, że każdy z was ma jakieś pozytywne/negatywne skojarzenia z tym nazwiskiem. Dla mnie zawsze była ona jedną z iconic postaci pierwszej dekady XXI wieku, ale tak naprawdę nie wiedziałam o niej nic. Dopiero z tej książki poznałam jej historię, która okazała się być dużo smutniejsza, niż się tego spodziewałam.

Myślałam, że w autobiografii Paris przeczytam o jej imprezowych latach oraz o tym, jak zyskała miano pierwszej influencerki. Oczywiście te tematy zostały również poruszone, ale jak się okazało, gwiazda w bardzo młodym wieku została ofiarą gwałtu, co odbiło się negatywnie na jej psychice. Również przez swoje niezdiagnozowane ADHD nie potrafiła odnaleźć się w rzeczywistości, którą zaplanowali dla niej rodzice, co było powodem wielu konfliktów, a finalnie wysłaniem Paris do ośrodka dla trudnej młodzieży. Nie wiem, czy kiedykolwiek o nich słyszeliście, ale są to miejsca, w których wcale nie pomaga się dzieciakom wyjść na prostą, a zamiast tego są one poniżane, bite i głodzone.

Dzięki tej biografii dowiedziałam się, jak silną kobietą jest Paris, co bardzo mi zaimponowało. Oczywiście, że miała w życiu „łatwiejszy start”, ponieważ należy do niezwykle bogatej rodziny, ale jej życie wcale nie było takie przyjemne. Zanim stała się wielka, musiała przeżyć wiele okropieństw, które z jednej strony ją wzmocniły, ale z drugiej zniszczyły psychicznie. Paris w swojej książce mówi dużo o determinacji, spełnianiu marzeń, nieoglądaniu się na innych i po prostu życiu tak jak się chce. Ostatnio dużo myślałam o podobnej tematyce, więc dzięki jej słowom dostałam powera, który zmotywował mnie do spełniania własnych pragnień. Nawet tych, które dla innych mogą nie mieć sensu 💗

[współpraca reklamowa z @proszynski_wydawnictwo ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Sięgacie po biografie?

Szczerze mówiąc, zdarza mi się to niezwykle rzadko! Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tego gatunku, aż do teraz 😄 Jakiś czas temu premierę miała autobiografia Paris Hilton. Myślę, że każdy z was ma jakieś pozytywne/negatywne skojarzenia z tym nazwiskiem. Dla mnie zawsze była ona jedną z iconic postaci pierwszej dekady XXI wieku, ale tak naprawdę nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy książka musi wywoływać u was dużo emocji, żebyście uznali ją za dobrą?

Z jednej strony nie uważam, że książka musi wywołać u mnie wiele emocji, żeby mnie zachwycić, ale z drugiej strony nie może też być tak, że nie wywołuje żadnych. Pytanie to przyszło mi do głowy podczas lektury „Dzwadzieścioro czworo oczu”, które na początku bardzo mi się podobało i przypominało mi losy bohaterów z Ani z Zielonego Wzgórza. Na początku powieść wywoływała u mnie podobne uczucie ciepła i przywoływała lekki uśmiech na mojej twarzy. Jednak po 100 stronach książki czułam się lekko znużona, a emocje, których dostarczała mi historia, zmniejszyły się do dosłownego minimum. Mimo tego, że to właśnie ta część powieści powinna bardziej poruszać (a przynajmniej tak ją odebrałam), to w moim przypadku te emocje się nie pojawiły. Myślę, że może być to kwestia długości historii, ponieważ ma jedynie 200 stron, a może tego, że nie do końca poczułam więź między sobą a bohaterami. Jednak polecam wam sprawdzić na własnej skórze, czy „Dwadzieścioro czworo oczu” was poruszy 😊

https://www.instagram.com/livquebooks/

Czy książka musi wywoływać u was dużo emocji, żebyście uznali ją za dobrą?

Z jednej strony nie uważam, że książka musi wywołać u mnie wiele emocji, żeby mnie zachwycić, ale z drugiej strony nie może też być tak, że nie wywołuje żadnych. Pytanie to przyszło mi do głowy podczas lektury „Dzwadzieścioro czworo oczu”, które na początku bardzo mi się podobało i przypominało mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Robicie re-ready?

Ja je uwielbiam! Wracanie do ukochanych historii po latach jest cudnym doświadczeniem. Szczególnie, jeśli zapomniało się już sporej części fabuły i emocji towarzyszących podczas wcześniejszej lektury. Tak też było w przypadku „Fangirl”, którą czytałam chyba z 8-9 lat temu! I tak naprawdę jedyne co pamiętałam, to kim jest główna bohaterka i że już kiedyś po tę historię sięgnęłam. A tak zapomniałam dosłownie wszystkiego 😂

I jak wrażenia po latach? Na początku bawiłam się świetnie! Może w „Fangirl” nie działo się nic wielkiego, lecz w obliczu cięższej sytuacji zdrowotnej, w której się ostatnio znalazłam, ta powieść była dla mnie pewnym ukojeniem i sposobem na zapomnienie o rzeczywistości. Niestety po ok 200-300 stronach historia zaczęła mnie nudzić. Miałam wrażenie, że autorka cały czas krąży i nie wprowadza nic nowego do fabuły. Myślę, że gdyby „Fangirl” miała właśnie te 200 stron mniej, to dołączyłaby do grona moich comfort książek, a tak to niestety zostawiła po sobie lekki niesmak.

Też nie do końca podobało mi się powierzchowne poruszanie poważnych tematów przez autorkę (np. wychowywania się bez jednego rodzica czy choroby bliskiej osoby). Tak naprawdę pojawiały się one w fabule, ale miałam wrażenie, że Rainbow Rowell nie do końca zagłębiała się w uczucia towarzyszące bohaterom. Szczególnie, że historia kończy się w dziwnym punkcie, który mógłby zwiastować drugi tom, ale jak wiemy jest to tylko jednotomówka. W takim razie dlaczego autorka nie rozwiązała każdego punktu fabuły do końca? Nie wiem.

[współpraca reklamowa z @odyseya.books ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Robicie re-ready?

Ja je uwielbiam! Wracanie do ukochanych historii po latach jest cudnym doświadczeniem. Szczególnie, jeśli zapomniało się już sporej części fabuły i emocji towarzyszących podczas wcześniejszej lektury. Tak też było w przypadku „Fangirl”, którą czytałam chyba z 8-9 lat temu! I tak naprawdę jedyne co pamiętałam, to kim jest główna bohaterka i że już kiedyś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki o ciężkiej tematyce - jesteście na tak czy raczej na nie?

Ja raz na jakiś czas bardzo lubię sięgnąć po tytuł, którego fabuła jest trochę cięższa. Takie książki często mnie poruszają i zachęcają do przemyśleń, plus są fajną odskocznią od tego, co zazwyczaj czytam.

Ostatnio właśnie w ramach przeczytania „czegoś innego” sięgnęłam po „Już nie ma tamtej mnie”. Lecz niestety ta historia nie do końca mnie usatysfakcjonowała...

Na początku książka była dla mnie bardzo poruszająca i czytałam ją z zaciśniętym sercem, jednak z czasem zaczęło mi coś nie grać. Po pierwsze charakter głównej bohaterki baaardzo się zmienił i domyślam się, że było to spowodowane tym, co ją spotkało, lecz ta zmiana była tak nagła i słabo opisana, że czułam się rozczarowana. Co za tym idzie, w tej historii zabrakło mi po prostu emocji. Było dużo wydarzeń z życia Eden, ale mało opisów jej myśli i uczuć. Może jest to kwestia grupy docelowej „Już nie ma tamtej mnie”, ale mi naprawdę brakowało jakiejś głębszej analizy wpływu gwałtu na młodą dziewczynę...

Jednak może was ten tytuł wzruszy, a ja po prostu miałam zbyt duże wymagania 😢

[współpraca reklamowa z @mustread.wydawnictwo ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Książki o ciężkiej tematyce - jesteście na tak czy raczej na nie?

Ja raz na jakiś czas bardzo lubię sięgnąć po tytuł, którego fabuła jest trochę cięższa. Takie książki często mnie poruszają i zachęcają do przemyśleń, plus są fajną odskocznią od tego, co zazwyczaj czytam.

Ostatnio właśnie w ramach przeczytania „czegoś innego” sięgnęłam po „Już nie ma tamtej mnie”. Lecz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgacie po młodzieżówki?

Ja co prawda już coraz rzadziej, ale i tak raz na jakiś czas lubię po nie sięgać dla relaksu. Zazwyczaj młodzieżówki czyta mi się szybko i przyjemnie, więc są idealne, gdy nie mam czasu na mocne angażowanie się w historię.

Dzisiaj chciałam się z wami podzielić właśnie taką książką, a jest nią "Podtrzymując wszechświat". Z jednej strony porusza ona ważne tematy, ale z drugiej była bardzo lekka i przyjemna, a krótkie rozdziały sprawiły, że czytałam ją w ekspresowym tempie.

Kilka lat temu sięgnęłam po "Wszystkie jasne miejsca", czyli inną książkę Jennifer Niven, która bardzo mi się podobała. A potem jakoś chyba zabłądziłam i już nigdy nie sięgnęłam po inne książki autorki 🙈 Ale lepiej późno niż wcale!

Muszę przyznać, że podczas lektury "Podtrzymując wszechświat" czułam, że raczej nie jestem grupą docelową tej książki i nie zawsze podobał mi się jej młodzieżówkowy styl. Jednak i tak uważam ją za bardzo wartościową historię o akceptowaniu siebie ❤️ Polecam wszystkim, którzy potrzebują usłyszeć, że zdanie innych nie ma znaczenia, a najważniejsze jest to, żeby samemu czuć się dobrze w swoim ciele. Nie musimy się zmieniać zgodnie z preferencjami osób z naszego otoczenia ani pod względem wyglądu, ani charakteru.

[współpraca reklamowa z @wydawnictwobukowylas ]

https://www.instagram.com/livquebooks/

Sięgacie po młodzieżówki?

Ja co prawda już coraz rzadziej, ale i tak raz na jakiś czas lubię po nie sięgać dla relaksu. Zazwyczaj młodzieżówki czyta mi się szybko i przyjemnie, więc są idealne, gdy nie mam czasu na mocne angażowanie się w historię.

Dzisiaj chciałam się z wami podzielić właśnie taką książką, a jest nią "Podtrzymując wszechświat". Z jednej strony porusza...

więcej Pokaż mimo to