rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Eden to miła i ułożona nastolatka, którą spotyka coś strasznego. Coś, co diametralnie zmienia jej życie. Boi się komukolwiek o tym powiedzieć z obawy, że nikt jej nie uwierzy. Dusi to w sobie, coraz bardziej się przez to staczając...
.
Wiedziałam, że to nie będzie łatwa książka - sugerował to sam tytuł i opis.
Już od pierwszych stron czuć ból. Niestety temat poruszany w tej historii nie jest łatwy i to, z czym musiała się zmierzyć główna bohaterka, to coś strasznego.
A jeśli już jesteśmy przy głównej bohaterce, to niestety to była jedna z najgorszych postaci, jaką kiedykolwiek przyszło mi poznać. Oczywiście, wiele rzeczy można usprawiedliwić tym, co ją spotkało, ale niestety była bardzo irytująca, niedojrzała i niezdecydowana. Momentami aż nie dało się czytać tej książki. Sama nie wiedziała czego chciała, stoczyła się na praktycznie samo dno i to trochę na własne życzenie. Przykro mi to pisać, bo możemy się dowiedzieć, że gdyby nie tamto straszne wydarzenie, to pewnie jej życie potoczyłoby się zupełnie inaczej.
Całą historię ratuje postać Josha, który jest mega miły i uroczy. Nie wiem co widział w Eden i było mi go momentami bardzo żal przez to jak go traktowała. To zdecydowanie najlepsza postać i trochę żałuję, że wszystko potoczyło się jak się potoczyło.
Podsumowując: to trudna książka, pełna bólu, ale coś w sobie ma. Mimo, że mam jej trochę do zarzucenia, to byłam bardzo ciekawa jak cała historia się zakończy.
Nie obejdzie się bez chusteczek, więc jeśli zamierzacie po nią sięgnąć, to miejcie je w pogotowiu!
☆7/10

Eden to miła i ułożona nastolatka, którą spotyka coś strasznego. Coś, co diametralnie zmienia jej życie. Boi się komukolwiek o tym powiedzieć z obawy, że nikt jej nie uwierzy. Dusi to w sobie, coraz bardziej się przez to staczając...
.
Wiedziałam, że to nie będzie łatwa książka - sugerował to sam tytuł i opis.
Już od pierwszych stron czuć ból. Niestety temat poruszany w tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytaliście "Słodką truciznę" lub macie tę książkę w planach? Jeśli nie, to koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł!
.
Charlotte Richards w walentynki udaje się na dach szkoły, na którym spotyka Kellana Marchettiego, chłopaka którego kojarzy ze szkoły. Co ich tam sprowadziło? Oboje chcieli z niego skoczyć.
Spędzili na nim trochę czasu, dochodząc do wniosku, że dadzą temu światu jeszcze jedną szansę. Obiecują sobie, że co roku, do zakończenia szkoły, będą się spotykali w tym samym miejscu, a jeśli któreś z nich będzie chciało ze sobą skończyć, to powiadomi o tym tego drugiego.
On dotrzymał obietnicy trzy lata...
.
Ale to nie koniec tej historii. Dla Charlotte ona się dopiero zaczyna.
.
"Słodka trucizna" to wcale nie jest słodka książka, jak mógłby na to wskazywać tytuł, czy też okładka. To powieść pełna bólu. Głowni bohaterowie zmagają się ze stratą - przeżywają żałobę po kimś, kogo kochali. To ich połączyło, ale to także okazało się dla nich przekleństwem.
Nie mogłam się oderwać od tej książki, choć momentami czytanie jej sprawiało mi ból. Bardzo podobał mi się styl tej książki, był miejscami wręcz poetycki. Autorka pięknie pisze o miłości, stracie i nadziei.
I to tym ostatnim właśnie jest ta książka. Daje nadzieję na to, że mimo całego zła, które dzieje się w naszym życiu, to z czasem będzie trochę lżej.
Myślę, że ta książka będzie ukojeniem dla osób, które w tym momencie mają gorszy czas. Ja polecam Wam tę książkę z całego serca.
☆ 9/10

Czytaliście "Słodką truciznę" lub macie tę książkę w planach? Jeśli nie, to koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł!
.
Charlotte Richards w walentynki udaje się na dach szkoły, na którym spotyka Kellana Marchettiego, chłopaka którego kojarzy ze szkoły. Co ich tam sprowadziło? Oboje chcieli z niego skoczyć.
Spędzili na nim trochę czasu, dochodząc do wniosku, że dadzą temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tą właśnie książką kończyłam poprzedni rok i jestem nią pozytywnie zaskoczona ❤
To historia dwójki młodych ludzi, którzy kilka lat wcześniej zrobili coś naprawdę głupiego i nieodpowiedzialnego, przez co ich życie potoczyło się zupełnie inaczej niż myśleli. Teraz zbierają żniwa tej decyzji. Zarówno Daria, jak i Penn są zagubionymi i nieszczęśliwymi nastolatkami. W miarę jak ich poznajemy, dowiadujemy się czemu tacy są. Pieniądze nie są wyznacznikiem szczęścia, o czym Daria przekonuje się na codzień.
Czy odnajdą w końcu szczęście, którego tak bardzo szukają?
.
Ta książka jest pokręcona, a zarazem piękna.
Jest wkurzająca, a zarazem wciągająca.
Jest o dwójce młodych ludzi, którzy się nienawidzą, a zarazem kochają...
I choć od pierwszych stron miałam co do niej dziwne odczucia, które utrzymywały się w sumie do końca książki, to naprawdę bardzo mi się podobała. Jest w niej tyle emocji, że ciężko to opisać słowami. Pełno w niej okrucieństwa, ale także i nadziei. Większość zachowań głównych bohaterów do tej pory jest dla mnie zagadką, a wręcz po prostu są dla mnie dziwne i niepojęte (no bo jak można się tak zachowywać?!), ale dzięki temu czytałam ją z wypiekami na twarzy. Uwierzcie mi, że dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła. Polecam i zarazem uprzedzam, że nie jest to słodko-pierdząca historia. 😏

Z tą właśnie książką kończyłam poprzedni rok i jestem nią pozytywnie zaskoczona ❤
To historia dwójki młodych ludzi, którzy kilka lat wcześniej zrobili coś naprawdę głupiego i nieodpowiedzialnego, przez co ich życie potoczyło się zupełnie inaczej niż myśleli. Teraz zbierają żniwa tej decyzji. Zarówno Daria, jak i Penn są zagubionymi i nieszczęśliwymi nastolatkami. W miarę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, czytelniczo 2021 rok nie zaczęłam zbyt dobrze, gdyż "Grzech" nie spełnił moich oczekiwań. A dlaczego?
.
Dwie przyjaciółki Olivia i Pati postanawiają na jakiś czas porzucić swoje dotychczasowe życie w Polsce i przyjąć propozycję pracy jako panie do towarzystwa w nocnym klubie dla bogaczy we Włoszech. Ich zadaniem jest zapewnienie towarzystwa gościom lokalu. To właśnie tam Olivia wpada w oko pewnemu starszemu mężczyźnie o imieniu Salvatore. Kobecie jednak spodobał się pewien Albańczyk. Zdaje sobie ona sprawę, że towarzystwo, w którym zaczęły się wraz z Pati obracać nie jest święte. Nie spodziewa się jednak do końca w co się wpakowała...
.
Tak jak wspomniałam wcześniej, ta książka nie przypadła mi do gustu. Okazała się płytka i mało ciekawa. Sama historia jak dla mnie wydała się mała prawdopodobna, a zachowanie głównych bohaterek bardzo dziecinne i lekkomyślne, przez co żadnej z nich nie polubiłam.
Styl autorki był w porządku, przez co dosyć szybko mi się czytało i to tyle, jeśli chodzi o plusy.
Lubię książki z wątkiem mafijnym, ale w tej wyjątkowo mało go było moim zdaniem. Nie czułam za bardzo tego mrocznego klimatu.
To jedna z tych książek, której za miesiąc nie będę pamiętać. Bardzo przeciętna. Ale Wy zawsze możecie dać jej szansę 😉

Niestety, czytelniczo 2021 rok nie zaczęłam zbyt dobrze, gdyż "Grzech" nie spełnił moich oczekiwań. A dlaczego?
.
Dwie przyjaciółki Olivia i Pati postanawiają na jakiś czas porzucić swoje dotychczasowe życie w Polsce i przyjąć propozycję pracy jako panie do towarzystwa w nocnym klubie dla bogaczy we Włoszech. Ich zadaniem jest zapewnienie towarzystwa gościom lokalu. To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lana wraz z tatą i braćmi prowadzi jeden z zespołów Formuły 1. Niestety, są na skraju bankructwa. Dziewczyna chcąc zadowolić chorego tatę wyrusza w podróż w celu znalezienia kierowcy, który sprawi, że staną na nogi znowu będą liczyć się w stawce o najwyższe cele.
Niespodziewanie na jej drodze pojawia się pewien nieposkromiony mistrz ulicznych wyścigów. Czy sprawdzi się on w nowej roli?
Między Laną, a Racerem od razu zaczyna iskrzyć. Dziewczyna jednak wie, że nie należy mieszać życia osobistego z pracą.
Wygra uczucie czy zdrowy rozsądek, jak myślicie?
.
Początkowo byłam tą książką zafascynowana. Bardzo się wyciągnęłam w tę historię i byłam ciekawa jak potoczą się losy tej dwójki.
Niestety z czasem pojawiły się czułe słówka w ilości masowej i mnóstwo scen seksu, których było trochę za dużo jak na mój gust. I żeby nie było, nie mam nic przeciwko nim, bo inaczej nie sięgałabym pewnie po co drugą/trzecią książkę, ale w tym przypadku jak już się zaczęły, to dosłownie co kilka stron bohaterowie się obmacywali i wokół tego zaczęła się obracać akcja, dosłownie. Nie mówiąc już o tym, że Tate co chwilę miał erekcję, Lana cały czas chodziła mokra, a średnio 3 razy dziennie kończyli w łóżku, a nam przychodzi o tym czytać.
Jak dla mnie było za dużo lukru i już do samego końca mały niesmak pozostał.
Uwierzyłam w miłość głównych bohaterów, ale w pewnym momencie było jej aż nadto, no bo ileż można w kółko mówić o tym, jak to bardzo się kogoś kocha? Według Tate i Lany - co chwilę.
Książka była ciekawa, ale myślałam, że jednak będzie trzymała taki fajny poziom z początku przez cały czas. Trochę się przeliczyłam, ale mimo wszystko "Racera" oceniam na plus. Przyjemnie spędziłam przy tej pozycji czas i Wam również ją polecam. Szczególnie jeśli lubicie twórczość Katy Evans. 😊

Lana wraz z tatą i braćmi prowadzi jeden z zespołów Formuły 1. Niestety, są na skraju bankructwa. Dziewczyna chcąc zadowolić chorego tatę wyrusza w podróż w celu znalezienia kierowcy, który sprawi, że staną na nogi znowu będą liczyć się w stawce o najwyższe cele.
Niespodziewanie na jej drodze pojawia się pewien nieposkromiony mistrz ulicznych wyścigów. Czy sprawdzi się on w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Karolina Nawrocka właśnie spełnia swoje marzenia. Prawa do ekranizacji jej książki zostały sprzedane do Stanów Zjednoczonych, a ona sama wyrusza do Los Angeles by wziąć udział w pracach nad filmem. Dodatkowo wybiera swój ulubiony zespół "The Free Birds", do napisania przewodniej piosenki do ekranizacji. Poznanie zespołu nie przebiega jednak zbyt dobrze. Lider zespołu, Alex Morgan, już od samego początku zdaje się mieć coś do Karoliny. Ona sama nie zostaje mu dłużna. By jednak współpraca między nią, a zespołem mogła dojść do skutku, Karolina i Alex musieli znaleźć nić porozumienia. Na skutek małej intrygi tych dwoje spędzi tydzień ze sobą w zamknięciu. Czy to pomoże, czy wręcz odwrotnie?
.
"Free Birds" to pierwsza książka Emilii Szelest, jaką miałam okazję przeczytać. Patrząc na całokształt, muszę przyznać, że trochę się zawiodłam, szczególnie, że słyszałam o tej pozycji wiele dobrego. Styl pisania autorki mi się podobał, ale sama historia była dosyć nudnawa i do tego mało prawdopodobna. Ale to nie koniec minusów. Przede wszystkim - zachowanie głównych bohaterów. Zachowywali się oni bardzo dziecinne i niedojrzale jak na swój wiek. Karolina, to dorosła, zamężna kobieta, a zachowywała się jak nastolatka, którą byle co wyprowadzało z równowagi. Alex był trochę lepszy, ale i tak czasami mnie irytował.
Naprawdę momentami ich zachowanie było to strasznie denerwujące. I niestety utrzymywało się to przez całą książkę.
Dodatkowo niestety nie do końca uwierzyłam w łączące ich uczucie. Jak dla mnie za szybko ono przyszło. I to tak naprawdę z niczego. No i według mnie ta historia była zbyt ckliwa.
.
Podsumowując, "Free Birds" może Wam się spodobać, ale nie spodziewajcie się fajerwerków. Choć widziałam też wiele ocen 10/10. 🙂 Więc może po prostu ja już jestem trochę za stara na takie dramy.
Słyszałam, że lepiej autorce wychodzą kryminały więc chyba czas przeczytać coś z tego gatunku. 😉

Karolina Nawrocka właśnie spełnia swoje marzenia. Prawa do ekranizacji jej książki zostały sprzedane do Stanów Zjednoczonych, a ona sama wyrusza do Los Angeles by wziąć udział w pracach nad filmem. Dodatkowo wybiera swój ulubiony zespół "The Free Birds", do napisania przewodniej piosenki do ekranizacji. Poznanie zespołu nie przebiega jednak zbyt dobrze. Lider zespołu, Alex...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "Gorącą ofertę" sięgnęłam, gdyż miałam ochotę na jakąś lekką książkę. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań, po prostu chciałam spędzić fajnie czas. Niestety się zawiodłam.
.
Emily przypadkowo poznaje na ulicy Marcusa. Mężczyzna w pierwszej chwili nie wywarł na dziewczynie pozytywnego wrażenia. Ich drogi niespodziewanie krzyżują się ponownie w niewielkim odstępie czasu. Okazuje się, że spędzą oni ze sobą więcej czasu, niż początkowo zakładali. Ich uczucia względem siebie także przybierają na sile, jednak Marcus skrywa pewną tajemnicę, która może wszystko między nimi zniszczyć...

Szczerze? To nie wiem, jaki autorka miała zamysł, pisząc tę książkę, ale ja zupełnie nie wiem, o co w niej tak naprawdę chodziło. 😅 Z jednej strony mamy tam jakiś zarys fabuły, ale opiera się on na dosyć przypadkowych sytuacjach. Nie ma w tej historii jakiejś takiej autentyczności, a bohaterowie są nijacy, gdyż nawet nie było okazji za bardzo ich poznać. Na przykład, wiek Emily z tego, co pamiętam, został podany, a jeśli jednak źle pamiętam, to na pewno było napisane, w jakim mniej więcej jest wieku. Natomiast Marcus, z którym łączyła dziewczynę ta przedziwna relacja, był przez nią przedstawiany na początku tak, jakoby mógł być jej ojcem, a później już nagle miał koło 30. No to w końcu był stary czy nie? I takich nieścisłości i niedomówień była cała masa. Jedynym plusem tej książki, że czytało się ją szybko. Miało być gorąco i grzesznie, a było nudno.

Po "Gorącą ofertę" sięgnęłam, gdyż miałam ochotę na jakąś lekką książkę. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań, po prostu chciałam spędzić fajnie czas. Niestety się zawiodłam.
.
Emily przypadkowo poznaje na ulicy Marcusa. Mężczyzna w pierwszej chwili nie wywarł na dziewczynie pozytywnego wrażenia. Ich drogi niespodziewanie krzyżują się ponownie w niewielkim odstępie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Osobiście bardzo lubię twórczość Samanthy Young. Czytałam kilka jej książek i z tego, co pamiętam, wszystkie mi się podobały, oczywiście w większym lub mniejszym stopniu. Dlatego też z przyjemnością sięgnęłam po jej najnowszą powieść "Twoja wina". Na razie zdradzę Wam tylko, że pozytywnie się nią zaskoczyłam!
.
Jane Doe tuła się po rodzinach zastępczych. Niestety w żadnym z tych domów nie dane jej było zaznać miłości. Dopiero gdy zaprzyjaźnia się z Lorną może dowiedzieć się czym jest rodzina. Dom przyjaciółki traktuje jak swój bezpieczny azyl. Lorna jednak z czasem zaczyna traktować dziewczynę jak swoją własność i stawia jej warunki. Przede wszystkim nie może się ona zakochać w bracie Lorny, Jamiem. Niestety z czasem zaczyna się to robić coraz trudniejsze. Jane Doe musi wybierać między przyjaźnią, a miłością. Nikt jednak nie spodziewa się jakie konsekwencje będzie za sobą niosła ta decyzja. I jak cienka różnica jest między miłością, a nienawiścią.
.
Szczerze, to spodziewałam się romantycznej i nie za bardzo skomplikowanej historii. I owszem, wątek miłosny jest obecny, ale ile się w tej książce dzieje!
Przede wszystkim muszę wspomnieć o tym, że ani przez moment nie czułam zażenowania ilością, jak ja to określam, "lukru" w relacji głównych bohaterów. Wierzyłam w ich miłość. Czułam wszystkie ich emocje, a uwierzcie mi, że była ich cała masa. Nie jest to słodko-pierdząca historia, o nie. Pełno w niej bólu, ale także miłości i nadziei.
Właśnie taką Samanthę Young uwielbiam. Historie, które tworzy, wciągają od samego początku, bohaterowie są wyraziści, a styl pisania sprawia, że czyta się je w zawrotnym tempie.
Polecam Wam tę książkę z całego serca! ❤

Osobiście bardzo lubię twórczość Samanthy Young. Czytałam kilka jej książek i z tego, co pamiętam, wszystkie mi się podobały, oczywiście w większym lub mniejszym stopniu. Dlatego też z przyjemnością sięgnęłam po jej najnowszą powieść "Twoja wina". Na razie zdradzę Wam tylko, że pozytywnie się nią zaskoczyłam!
.
Jane Doe tuła się po rodzinach zastępczych. Niestety w żadnym z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niegrzeczna miłość Nana Bekher, Anna Bellon, Agata Czykierda-Grabowska, Michał Gołkowski, Vi Keeland, Gabriela L. Orione, Riva Scott, Monika Skabara, Alicja Skirgajłło, Ludka Skrzydlewska, Penelope Ward
Ocena 6,7
Niegrzeczna mi... Nana Bekher, Anna B...

Na półkach:

Lubicie krótkie opowiadania?
A seksowne i przesiąknięte seksem historie? Jeśli odpowiedzieliście na te dwa pytania twierdząco, to koniecznie sięgnijcie po "Niegrzeczną miłość".
Znajdziemy w tej książce opowiadania zarówno polskich jak i zagranicznych autorek, oraz jednego autora z rodzimego podwórka.
.
Tym razem otrzymujemy dziesięć opowiadań, których akcja toczy się blisko walentynek. Aż kipi w nich od seksu i miłości. Jedne podobały mi się bardziej, a drugie trochę mniej. Najwyżej oceniłam opowiadania Ludki Skrzydlewskiej "Gdy opadną maski, Moniki Skabary "Marzenie Anny" oraz Vi Keeland i Penelope Ward "Gorąca linia".
.
Ja jednak wolę pełnowymiarowe historie. W opowiadaniach za szybko wszystko się dzieje, a ja lubię jak akcja rozwija sie w swoim normalnym tempie. Mimo wszystko raz na jakiś czas przyjemnie jest uraczyć się takimi historyjkami. 😉

Lubicie krótkie opowiadania?
A seksowne i przesiąknięte seksem historie? Jeśli odpowiedzieliście na te dwa pytania twierdząco, to koniecznie sięgnijcie po "Niegrzeczną miłość".
Znajdziemy w tej książce opowiadania zarówno polskich jak i zagranicznych autorek, oraz jednego autora z rodzimego podwórka.
.
Tym razem otrzymujemy dziesięć opowiadań, których akcja toczy się blisko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Darby otrzymuje od siostry złą wiadomość, która skłania ją do podróży do rodzinnego domu. Niestety podczas jazdy rozpętuje się burza śnieżna, przy której dalsza droga jest niemożliwa. Zmuszona jest zjechać na przydrożny postój. Tam okazuje się, że przyjdzie spędzić jej noc z czterema zupełnie obcymi osobami. Szukając zasięgu w telefonie, zauważa, że w jednym aucie, stojącym na parkingu, zamknięte jest dziecko... Decyduje się pomóc dziewczynce, tylko czy jej się to uda, nie narażając przy tym swojego życia?
.
Kurczę, ja osobiście się rozczarowałam. Myślałam, że będzie to trzymający w napięciu thriller, od którego nie będę mogła się oderwać, ale niestety wynudziłam się przy tej pozycji. Kilka przebłysków nie pomogło.
Akcja książki dzieje się podczas jednej nocy, a ma ona 365 stron, czyli wyobraźcie sobie, jak rozwleczona musi być akcja. Miałam wrażenie, że jest ona pisana miejscami na siłę i na pewno ja osobiście bym ją skróciła bo czasami naprawdę wiało nudą. Pomysł był dobry, jednak gorzej z wykonaniem.
.
Widziałam jednak, że ta książka zbiera różne opinie - jedni są zachwyceni, a inni mają podobne zdanie do mojego, więc może akurat Wy traficie do tej pierwszej grupy. Zawsze najlepiej jest samemu przeczytać daną książkę i wyrobić sobie o niej własną opinię. 😊

Darby otrzymuje od siostry złą wiadomość, która skłania ją do podróży do rodzinnego domu. Niestety podczas jazdy rozpętuje się burza śnieżna, przy której dalsza droga jest niemożliwa. Zmuszona jest zjechać na przydrożny postój. Tam okazuje się, że przyjdzie spędzić jej noc z czterema zupełnie obcymi osobami. Szukając zasięgu w telefonie, zauważa, że w jednym aucie, stojącym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Miłość zimową porą" to pozycja, która swoją uroczą okładką zachęca do sięgnięcia po nią. Nie ukrywam, że właśnie głównie przez nią oraz ciekawy opis, zapowiadający przyjemną i lekką lekturę w sam raz na te zimowe wieczory, zdecydowałam się ją przeczytać. Miałam nadzieję, że moje przypuszczenia się sprawdzą i spędzę przy niej miło czas. Czy tak się stało?

Kitty Shakespeare marzy o tym, żeby odnieść sukces w branży filmowej. Niestety, wszystkie jej rozmowy w sprawie stażu kończą się fiaskiem. Niespodziewanie dostaje jednak propozycję pracy jako niania u jednego ze znanych producentów filmowych. Widząc w tym swoją szansę, na późniejszy angaż, zgadza się i tak na jakiś czas musi przenieść się do zasypanej śniegiem Wirginii.
Tam trafia w sam środek rodzinnej waśni, między braćmi - wspomnianym wcześniej producentem oraz młodszym z nich Adamem. Ten drugi okazuje się dla Kitty być prawdziwym utrapieniem, nie dość, że jest arogancki, to jeszcze niemiły i wątpi w kompetencje dziewczyny. Dogryza jej na każdym kroku, choć z drugiej strony nie można ukryć, że jest przystojnym facetem i wyobraźnia Kitty działa. Adam również nie pozostaje odporny na uroki dziewczyny. Zaczyna ich do siebie ciągnąć, jednak coś ich powstrzymuje w rozwinięciu tej znajomości. Czy uporają się ze swoimi problemami i dadzą sobie szanse?

Tak, jak myślałam, ta książka okazała się całkiem przyjemna i lekka. Może miejscami zbyt kiczowata i przesłodzona, ale zdaje sobie sprawę, że przy tego typu pozycjach trzeba się z tym liczyć. Czytało mi się ją bardzo sprawnie, uwinęłam się z nią w dwa wieczory.
Historia sama w sobie była w porządku, bohaterowie również, choć czasami miałam wrażenie, że wszystko wyolbrzymiają i niepotrzebnie robią wielkie halo, tak naprawdę z niczego. Mimo wszystko polubiłam ich i kibicowałam im z całego serca.
Nie ma co się o tej pozycji za bardzo rozpisywać. Jest to lekka książka, po którą można sięgnąć jako przerywnik od trudniejszych lektur, lub gdy po prostu chce się zrelaksować przy niewymagającej lekturze. Myślę, że jeśli lubujecie się w romansach, to powinniście spędzić przy niej przyjemnie czas.

"Miłość zimową porą" to pozycja, która swoją uroczą okładką zachęca do sięgnięcia po nią. Nie ukrywam, że właśnie głównie przez nią oraz ciekawy opis, zapowiadający przyjemną i lekką lekturę w sam raz na te zimowe wieczory, zdecydowałam się ją przeczytać. Miałam nadzieję, że moje przypuszczenia się sprawdzą i spędzę przy niej miło czas. Czy tak się stało?

Kitty Shakespeare...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Do wszystkich chłopców, których kochałam", to niewątpliwie jedna z najpopularniejszych młodzieżówek ostatnich miesięcy. Zbiera bardzo dobre recenzje, przez co ja sama zaczęłam mieć na nią ochotę. Lubię takie lekkie i pełne lukru książki dla nastolatek więc musiałam po nią sięgnąć, chociaż miałam trochę wątpliwości, czy aby nie jestem trochę za stara na takie historie. Jakie są moje wrażenia po lekturze?

Lara Jean Song ma niekonwencjonalny sposób na zamykanie pewnych rozdziałów w swoim życiu, a dokładnie na odkochiwanie się. Mianowicie, piszę ona listy, w których opisuje swoje uczucia, zalety i wady swojej miłości oraz wszystko to, czego nigdy nie wyznałaby temu chłopcu twarzą w twarz. Korespondencje te następnie adresuje i chowa do pudełka na kapelusze, które dostała od swojej nieżyjącej już mamy. Jest tylko jeden szkopuł - ona ich nie wysyła. Przechowuje je tylko i wyłącznie dla siebie.
Jednak pewnego dnia okazuje się, że listy zniknęły, a chłopcy, w których kiedyś się kochała po kolei zaczynają je otrzymywać. Najpierw Peter Kavinsky, z którym przeżyła swój pierwszy pocałunek, potem Josh - najlepszy przyjaciel rodziny i były chłopak jej ukochanej siostry, a następnie trzy pozostałe niegdyś obiekty jej westchnień. Od tej chwili życie Lary Jean staje na głowie. Czy uda jej się wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji? Ma jej w tym pomóc pewien układ z kolegą ze szkoły i zarazem jednym z jej niedoszłych chłopaków. Pytanie tylko, czy zdoła on wszystko naprawić, czy wręcz przeciwnie - skomplikuje jeszcze bardziej sytuację dziewczyny?

"Może właśnie dlatego mnie pocałowałeś - żeby zdobyć nade mną władzę. Żeby zmusić mnie to zainteresowania się Tobą. Podziałało."

Jak wcześniej wspomniałam, obawiałam się trochę tej książki, jednak jak się okazało niepotrzebnie. Ta pozycja bardzo mile mnie zaskoczyła. Dość powiedzieć, że wzięłam ją do ręki wieczorem, z zamiarem przeczytania kilku rozdziałów przed snem, ale tak mnie wciągnęła, że nie odłożyłam jej, dopóki nie ukazała się 391 strona, czyli ostatnia. Zeszło mi do trzeciej w nocy, co niestety odczuwały następnego dnia moje oczy, które trochę się buntowały, jednak było warto.
"Do wszystkich chłopców, których kochałam", to lekka, zabawna i bardzo przyjemna pozycja, ze świetnymi bohaterami. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, która jest bardzo mądrą i sympatyczną nastolatką, z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła. Styl pisania autorki przypadł mi do gustu i chętnie będę sięgać po jej książki. Słyszałam, że druga część już w lutym, także zacieram rączki!
Nie będę czarować - jest to pozycja skierowana głównie do młodzieży, jednak myślę, że niektórym starszym czytelnikom również przypadnie ona do gustu. To na prawdę świetna książka, która sprawiła, że moje wspomnienia o pierwszej miłości na nowo odżyły. Polecam Wam bardzo gorąco tę powieść, która idealnie pasuje na te długie, jesienne wieczory.

Dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu za egzemplarz książki!

"Do wszystkich chłopców, których kochałam", to niewątpliwie jedna z najpopularniejszych młodzieżówek ostatnich miesięcy. Zbiera bardzo dobre recenzje, przez co ja sama zaczęłam mieć na nią ochotę. Lubię takie lekkie i pełne lukru książki dla nastolatek więc musiałam po nią sięgnąć, chociaż miałam trochę wątpliwości, czy aby nie jestem trochę za stara na takie historie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnimi czasy najczęściej sięgam po romanse albo młodzieżówki. "Więcej niż my", to właśnie połączenie tych dwóch gatunków, więc ta książka wzbudziła moje zainteresowanie. Wydawnictwo Kobiece zna się na rzeczy i rzadko kiedy jakaś wydana przez nich pozycja mi się nie podoba, więc byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Opis zapowiadał naprawdę emocjonującą historię i miałam przeczucie, że się nie zawiodę. Czy tak się stało? Zapraszam do dalszej lektury!

Bal na zakończenie liceum, miał być dla Mikayli czymś wspaniałym. Wybierała się z nim ze swoim ukochanym chłopakiem i najlepszą przyjaciółką. Nie spodziewała się jednak, że noc jak z bajki, zamieni się w najgorszy koszmar jej życia. Najpierw nadszedł pierwszy cios, który zachwiał jej światem, a kilka godzin później drugi, który zupełnie go zniszczył.
Jedynym oparciem dla dziewczyny stał się poznany tego samego wieczoru Jake. Gdyby nie jego wsparcie i pomoc, Mikayla pewnie totalnie by się załamała.
Tej nocy rozpadł się cały świat dziewczyny, jednak zyskała również coś bardzo wartościowego. Mikayla i Jake stają się sobie bardzo bliscy i jasne jest, że chcieliby być dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi. Dziewczyna jednak boi się przekroczyć tę granicę i dopuścić go w pełni do siebie, ponieważ boi się, że doświadczy kolejnej straty. Czy mimo wszystko się przełamie i podejmie to ryzyko? Tego już musicie dowiedzieć się sami, sięgając po "Więcej niż my".

Coś ostatnio mam szczęście do wybieranych przeze mnie lektur. "Więcej niż my", to już kolejna z rzędu książka, która bardzo mi się podobała. To bardzo poruszająca historia, która z drugiej strony daje również nadzieję. Wyciska łzy z oczu, ale sprawia także, że na buzi pojawia się uśmiech.
Może i była jak dla mnie miejscami trochę przesłodzona, biorąc pod uwagę pewne okoliczności, ale takie są właśnie młodzieżówki. Główna bohaterka niektórymi swoimi decyzjami (albo w sumie ich brakiem) trochę mnie irytowała, no ale starałam się być wyrozumiała. Ma szczęście, że trafiła na takiego faceta, który okazał się być przysłowiowym księciem na białym koniu.
Przyjemnie mi się ją czytało i myślę, że Wam również powinna przypaść do gustu, jeśli oczywiście gustujecie w książkach dla nastolatków. Na pewno sięgnę po kolejne pozycje tej autorki, jeśli tylko zostaną one wydane. Polecam!

Ostatnimi czasy najczęściej sięgam po romanse albo młodzieżówki. "Więcej niż my", to właśnie połączenie tych dwóch gatunków, więc ta książka wzbudziła moje zainteresowanie. Wydawnictwo Kobiece zna się na rzeczy i rzadko kiedy jakaś wydana przez nich pozycja mi się nie podoba, więc byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Opis zapowiadał naprawdę emocjonującą historię i miałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam ostatnio małą fazę na młodzieżówki i jak tylko zobaczyłam tę pozycję na którymś z bookstagramów i przeczytałam jej opis, to wiedziałam, że jest to książka dla mnie. Do tego poczytałam trochę opinii na jej temat, które swoją drogą były bardzo pozytywne i utwierdziły mnie one tylko w przekonaniu, że muszę po nią sięgnąć. Może według dowodu osobistego już nastolatką nie jestem, ale w duszy nadal coś mi z niej pozostało i nie mogłam się doczekać, aż zacznę czytać!

"Zapadnij w serce" to historia Rowe, która po tragicznych wydarzeniach sprzed dwóch lat, próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Ma jej w tym pomóc wyjazd na studia. Przez ostatni czas była odizolowana od swoich rówieśników i uczyła się w domu. Teraz ma zamieszkać z dala od rodzinnego domu, co nie jest dla niej łatwe.
Na szczęście okazuje się, że jej współlokatorki z pokoju w akademiku są bardzo sympatyczne (no, przynajmniej jedna z nich, druga zyska z czasem) i pozwala to Rowe trochę odetchnąć. Szybko się zaprzyjaźniają i stają się dla dziewczyny ogromnym oparciem.
Dodatkowo na jej drodze pojawia się przystojny Nate - jeden z najpopularniejszych sportowców na uczelni. Początkowo są dla siebie tylko przyjaciółmi, ale od samego początku jasne jest dla ich obojga, że pragną być dla siebie kimś więcej. Strach jednak nie pozwala Rowe, na wyjście poza tę bezpieczną strefę. Przeszłość przypomina o sobie na każdym kroku i nie przestanie, dopóki dziewczyna nie zakończy pewnego rozdziału... Czy jej się to uda?

Wiem, że po powyższym opisie może się wydawać, że jest to pozycja jakich wiele na rynku czytelniczym i po części może i tak właśnie jest, ale według mnie i tak warto po nią sięgnąć. Sama historia jest naprawdę ciekawa i przyjemnie się ją czyta. Wykreowani bohaterowie nie są nijacy i płytcy, a wręcz przeciwnie - sprawiają bardzo pozytywne wrażenie.
Ilość lukru jak dla mnie w sam raz - ani nie za dużo, ani nie za mało, dzięki czemu jeszcze milej mi się ją czytało. A nie zawsze niestety tak jest w przypadku takich książek.
Dzięki tej pozycji utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że warto sięgać po młodzieżówki, mimo, że może już do najmłodszych się nie należy, a szczególnie te wnoszące coś do naszego życia. Poruszają one często trudne tematy, ale przedstawione są one w bardzo dostępny sposób. Z tej historii mogliśmy wynieść to, że przeszłość nie może się za nami ciągnąć w nieskończoność i trzeba zawsze iść do przodu, choć nie jest to na pewno łatwe.
Jeśli więc szukacie fajnej młodzieżówki, przy której przyjemnie spędzicie kilka godzin, to to jest pozycja dla Was. Ja jak najbardziej polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu za egzemplarz książki!

Mam ostatnio małą fazę na młodzieżówki i jak tylko zobaczyłam tę pozycję na którymś z bookstagramów i przeczytałam jej opis, to wiedziałam, że jest to książka dla mnie. Do tego poczytałam trochę opinii na jej temat, które swoją drogą były bardzo pozytywne i utwierdziły mnie one tylko w przekonaniu, że muszę po nią sięgnąć. Może według dowodu osobistego już nastolatką nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Abbi Glines to dosyć znana autorka romansów. Ja osobiście mam za sobą kilka jej książek, które w większości mi się podobały. Ot takie lekkie pozycje na zrelaksowanie się. Co prawda po ostatniej przeczytanej przeze mnie książce Abbi Glines, stwierdziłam, że raczej po następne nie sięgnę, no ale ciekawość zwyciężyła i postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Czy było warto?

Ashton to na pozór idealna córka pastora. Ułożona, pomocna i mądra na zewnątrz, ale w środku jest nadal szaloną dziewczyną, która na co dzień, przy innych, przywdziewa maskę. Spotyka się od kilku lat z Sawyerem, ulubieńcem całego miasteczka. To także dla niego Ashton udaje - chce mu dorównać. Razem tworzą idealną parę, ale dziewczyna nie jest w stu procentach szczęśliwa, męczy ją to, że nie może być do końca sobą.
Ma okazję odetchnąć trochę w wakacje, gdy jej chłopak wyjeżdża z miasta. Wtedy to wpada jej w oko kuzyn Sawyera - Beau. Jest on przeciwieństwem jej idealnego chłopaka. Seksowny, czarujący i niegrzeczny, to określenia w sam raz pasujące do niego. Ashton i Beau przyjaźnili się ze sobą w dzieciństwie i do tej pory darzą się sympatią. Dziewczyna w końcu może zdjąć chociaż na chwilę tę maskę, którą zakłada przy innych. Ciągnie ich wzajemnie do siebie, jednak wiedzą, że nie mogą przekroczyć pewnej granicy. Oboje kochają Sawyera i nie chcą go zranić... Czy uda im się oprzeć?

Miałam nadzieję, że to spotkanie z Abbi Glines będzie udane, ale nie do końca takie było. Owszem, "Vincent Boys" to całkiem przyjemna pozycja, którą sprawnie mi się czytało, ale nie było to niestety nic szczególnego. Historia taka, jakich wiele, bohaterowie, którzy nie do końca mnie do siebie przekonali i przewidywalność całości - to wszystko składa się na tę książkę.
Fajnie spędziłam przy niej czas, ale na tle ostatnio przeczytanych młodzieżówek, ta pozycja wypada niestety dosyć blado. Ot, taka lektura na jeden wieczór.
Jeśli lubicie twórczość tej autorki, to zapewne jej najnowsza powieść przypadnie Wam do gustu. Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie podchodzą Wam jej książki, albo nie mieliście jeszcze okazji po żadną sięgnąć, to myślę, że nie do końca jest ona dla Was. Chociaż oczywiście każdy ma inny gust i najlepiej jest zawsze samemu się przekonać czy dana pozycja nam się spodoba czy nie. Nie polecam, nie odradzam, zrobicie jak uważacie :)

Dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu za egzemplarz książki!

Abbi Glines to dosyć znana autorka romansów. Ja osobiście mam za sobą kilka jej książek, które w większości mi się podobały. Ot takie lekkie pozycje na zrelaksowanie się. Co prawda po ostatniej przeczytanej przeze mnie książce Abbi Glines, stwierdziłam, że raczej po następne nie sięgnę, no ale ciekawość zwyciężyła i postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Czy było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Colleen Hoover to jedna z moich ulubionych autorek i na każdą jej kolejną książkę czekam jak na szpilkach. Niestety jestem jedną z tych osób, które wolą jej początkową twórczość i książki takie jak np. "Hopeless" czy "Pułapka uczuć". Im dalej w las, tym niestety jest trochę gorzej, nie znaczy to jednak, że w ogóle mi się nie podobają. Na pewno ma na to wpływ fakt, że ogólnie ciężko mnie teraz jest zaskoczyć i zadowolić w 100 procentach. Byłam ciekawa, jak na tle innych książek Hoover, wypadnie jej najnowsza powieść "Wszystkie nasze obietnice", która zbiera same świetne recenzje. Czy mnie również się spodobała?

Wydawało się, że Quinn i Graham to wzór małżeństwa, który jest idealnym przykładem na to, jak powinna wyglądać dwójka kochających się ludzi. Niestety pewnych kryzysowych sytuacji w związku nie da się przewidzieć. Najgorzej jest jednak, jeśli wpływają one na resztę życia. Są sprawy, z którymi ciężko jest się człowiekowi pogodzić...
Po kilku latach kryzys dotyka także małżeństwo Quinn i Grahama. Oboje się kochają, jednak ciężko im jest walczyć o swój związek. Oddalają się od siebie i żadne z nich nie jest w stanie tego naprawić...
Uratować ich małżeństwo, albo zupełnie je zakończyć może szkatułka, którą mężczyzna podarował żonie w dniu ich ślubu. Schowane są w niej listy wzajemnie do siebie napisane właśnie w najszczęśliwszym dniu w ich życiu. Czy pomogą one przypomnieć obojgu to, o czym najwyraźniej zapomnieli. Przysięgali sobie miłość do końca życia. Czy dotrzymają danego sobie słowa?

No to Colleen Hoover zaszalała. Takiej bomby emocjonalnej chyba nie zaserwowała nam jeszcze w żadnej swojej książce. Po raz pierwszy także miałam ochotę wywalić w pewnych momentach tę powieść za okno. Szkoda tylko byłoby tej pięknej okładki. I nie, nie dlatego, że ta historia mi się nie podobała, ale dlatego, że autorka wykreowała bohaterkę, do której trzeba mieć naprawdę anielskie pokłady cierpliwości, a niestety u mnie jej brak. Irytowała mnie w pewnych momentach strasznie, mimo, że byłam dla niej wyrozumiała, bo współczułam jej tego, przez co przechodzi, ale naprawdę ciężko mi było ją polubić. Quinn sprzed kilku lat - owszem, ale tej z którą mamy do czynienia później... oj nie za bardzo. Uważam, że za bardzo skupiła się na sobie, a w małżeństwie nie o to chodzi. Graham oczywiście też nie był idealny i na pewnych polach również zawalił, no ale do niego zapałałam większą sympatią niż do jego żony.

Wracając do samej historii - jest to, tak jak wspomniałam wcześniej, prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Najpierw wywołuje u nas współczucie, później radość i szczęście, by na koniec wycisnąć z nas łzy. Na szczęście zarówno te smutku, jak i szczęścia. Colleen Hoover po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią w swoim fachu i jej powieści czyta się po prostu niesamowicie przyjemnie, mimo, że nie zawsze prezentuje nam w nich sielankę.

Pewnie wiele kobiet, czy małżeństw będzie mogło się utożsamić z tą historią. Problem bezpłodności niestety jest obecny w dzisiejszym świecie i trzeba się z tym pogodzić, choć na pewno jest to bardzo ciężkie. Małym pocieszeniem są inne możliwości - in vitro, czy adopcja, jednak i to nie zawsze się udaje. Najważniejsze jest w tym wszystkim to, żeby się wzajemnie wspierać i nie obarczać nikogo winą, a przede wszystkim ze sobą rozmawiać, bo bez rozmowy powstają nieporozumienia, które prowadzą do nieszczęścia.

Jeśli kochacie twórczość Colleen Hoover, to myślę, że jej najnowsza powieść również przypadnie Wam do gustu i spełni Wasze oczekiwania. Przygotujcie się jednak na to, że jest to pozycja dojrzalsza od poprzednich, co nie znaczy, że gorsza.

Dziękuję Wydawnictwu Otwarte za egzemplarz książki!

Colleen Hoover to jedna z moich ulubionych autorek i na każdą jej kolejną książkę czekam jak na szpilkach. Niestety jestem jedną z tych osób, które wolą jej początkową twórczość i książki takie jak np. "Hopeless" czy "Pułapka uczuć". Im dalej w las, tym niestety jest trochę gorzej, nie znaczy to jednak, że w ogóle mi się nie podobają. Na pewno ma na to wpływ fakt, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Druga szansa" zapowiada swoją okładką kolejną lekką i przyjemną historię miłosną, w tym przypadku z pięknymi butami w tle. Opis to tylko potwierdza, dlatego też miałam nadzieję, że spędzę przy niej kilka fajnych godzin. Czasami potrzebne nam są takie typowe "odmóżdżacze", żeby zrelaksować się i odpocząć po ciężkim dniu. Miałam właśnie nadzieję, że "Druga szansa" takową pozycją się okaże i nie będę żałować, że po nią sięgnęłam. Czy tak się stało? Zapraszam do dalszej lektury!

Riley Flynn jest kierowniczką uroczego sklepiku z butami. Niestety interes nie kręci się tak jak powinien i grozi mu zamknięcie. Kobieta wraz ze swoimi współpracownikami, a zarazem przyjaciółmi - Sadie i Danem - próbują wymyślić skuteczne sposoby, by przyciągnąć do sklepu klientów. Riley wpada na świetny pomysł, mianowicie reklamę w mediach społecznościowych. Nie od dzisiaj wiadomo, że internet ma niesamowitą siłę przebicia i na to właśnie Riley liczy. Bardzo chciałaby, żeby butik przetrwał i zrobi wszystko, by tak się stało, gdyż jest to dla niej to bezpieczna przystań. Riley nie układa się w życiu uczuciowym i praca pozwala jej przetrwać te najgorsze dni, gdy doskwiera jej samotność. Czy uda jej się uratować butik przed bankructwem? I czy w końcu znajdzie mężczyznę, który w pełni na nią zasługuje? Tego już musicie dowiedzieć się sami, sięgając po tę pozycję!

Tak jak myślałam od samego początku, "Druga szansa", to pozycja idealna na jeden wieczór, spędzony przy kubku gorącej herbaty. Jest to lekka, całkiem przyjemna i niewymagająca książka dla kobiet. Historia może niczym szczególnym się nie wyróżnia, gdyż jest to typowa historia miłosna, jakich wiele, ale bardzo fajnie mi się ją czytało. Styl pisania autorki przypadł mi do gustu i sprawił, że 330 stron przeczytałam bardzo szybko. Narracja prowadzona jest z perspektywy trzech osób - Riley, Sadie oraz Dana, więc mamy okazję poznać tę trójkę przyjaciół dokładniej.
Polubiłam głównych bohaterów, którzy wspólnie dążyli do tego, żeby nie zamknąć bardzo ważnego dla nich butiku. Widać było, że bardzo im na sobie zależy i są prawdziwymi przyjaciółmi. Byli dla siebie wsparciem, którego wzajemnie potrzebowali.
Podczas czytania "Drugiej szansy" można się uśmiechnąć, ale może się także łezka w oku zakręcić, gdyż jedna z bohaterek, Sadie, straciła niedawno męża i nadal opłakuje jego stratę. Na szczęście ma też małą córeczkę, dzięki której ma siłę codziennie rano wstawać z łóżka.
Podsumowując, "Druga szansa" to pozycja dla kobiet, które szukają czegoś lekkiego, ot tak, żeby się zrelaksować podczas lektury. To książka dla osób, niewymagających, chcących przyjemnie spędzić kilka godzin po pracy.

"Druga szansa" zapowiada swoją okładką kolejną lekką i przyjemną historię miłosną, w tym przypadku z pięknymi butami w tle. Opis to tylko potwierdza, dlatego też miałam nadzieję, że spędzę przy niej kilka fajnych godzin. Czasami potrzebne nam są takie typowe "odmóżdżacze", żeby zrelaksować się i odpocząć po ciężkim dniu. Miałam właśnie nadzieję, że "Druga szansa"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę może od tego, że ten tytuł na początku mnie odpychał, bo chyba wiadomo, na czym skupia się fabuła tej książki. Miałam obawy, że będzie ona dla mnie zbyt wulgarna i nie będę czerpać radości z jej czytania. Postanowiłam dać jej jednak szansę, gdyż spodobał mi się opis - lubię aranżowane związki/ małżeństwa, bo często kończy się to bardzo romantycznie, a takie historie są miodem na moje serce. Jaka okazała się być ta pozycja? Zapraszam do dalszej lektury!
Spencer Holiday to przystojny mężczyzna, lubiący niezobowiązujące związki, trwające najwyżej po kilka tygodni. Umie zaspokoić kobiety i doskonale o tym wie. Jest aż nazbyt pewny siebie, we wszystkich aspektach, czym zyskuje sobie przychylność płci pięknej. Razem ze swoją przyjaciółką Charlotte prowadzi sieć dobrze prosperujących barów. Nie w głowie mu ustatkowanie się, czy zakładanie rodziny. Pewnego dnia ojciec prosi go o pomoc przy bardzo ważnych interesach. W skrócie musi na tydzień wcielić się w rolę przykładnego młodego mężczyzny, najlepiej z piękną narzeczoną u boku. Jako, że kocha swojego ojca i chce mu pomóc, postanawia zaproponować Charlotte, by ta udawała miłość jego życia. I tak najlepsi przyjaciele zaczynają odgrywać rolę szczęśliwej i kochającej się pary. Okazuje się jednak, że to udawanie wcale nie jest takie trudne...

"Gdy najlepsza przyjaciółka staje się najważniejszą kobietą na świecie..."

Już pierwsze zdanie tej książki nie napawało mnie optymizmem. Może nie będę go przytaczać, bo są to wulgaryzmy, ale ogólnie rzecz biorąc główny bohater chwalił się swoim przyrodzeniem. Nie przepadam za pozycjami, gdzie co trochę pojawia się temat seksu, ale biorąc pod uwagę, że to historia z perspektywy faceta, to jestem w stanie jakoś to przełknąć. Wiedziałam na co się piszę (choćby po tytule), więc nie mogę teraz zbytnio narzekać i na tym poprzestanę, a zacznę o pozytywach. Przede wszystkim sama historia - jak już wspomniałam na wstępie uwielbiam, kiedy bohaterowie udają związek, bo jest to przepis na świetną, romantyczną pozycję. Tutaj również się tak stało, że Spencera i Holiday do siebie ciągnęło, ale nie zdradzę Wam, jak to się wszystko zakończyło. Język był lekki i przyjemny, okraszony małą dawką humoru. Czytało mi się ją całkiem fajnie, choć przy takim małym gabarycie książki (234 strony) mogłoby być mniej myśli i scen erotycznych, ale wiadomo, każdy lubi co innego. Wiem, że jest wiele opinii, bardziej pozytywnych niż ta moja, więc jeśli lubicie takie ostre klimaty, to powinna Wam się spodobać. Dla mnie to pozycja jakich wiele, ale na odstresowanie się, czemu nie.

Zacznę może od tego, że ten tytuł na początku mnie odpychał, bo chyba wiadomo, na czym skupia się fabuła tej książki. Miałam obawy, że będzie ona dla mnie zbyt wulgarna i nie będę czerpać radości z jej czytania. Postanowiłam dać jej jednak szansę, gdyż spodobał mi się opis - lubię aranżowane związki/ małżeństwa, bo często kończy się to bardzo romantycznie, a takie historie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Zanim zostaliśmy nieznajomymi", to pozycja, o której wcześniej nie słyszałam, ale to pewnie dlatego, że premierę będzie miała dopiero w lutym, a dokładnie w Walentynki. Ta data pewnie nie jest przypadkowa, gdyż jest to książka bardzo romantyczna, idealna na prezent dla swojej ukochanej.
Zarówno opis, jak i okładka sugerowały ciekawą pozycję, idealną dla mnie, jako, że uwielbiam niebanalne historie miłosne. Czy książka spełniła moje oczekiwania? Zapraszam do dalszej lektury!

Mat, to trzydziestosześcioletni mężczyzna, który jest spełniony pod względem zawodowym, niestety nie można tak powiedzieć o jego życiu prywatnym. Jest sławnym fotografem, pracującym dla "National Geographic". Ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród, w tym Pulitzera.
Jednak w sferze osobistej od dawna ma problemy. Rozwiódł się żoną, która teraz jest z jego kolegą z pracy. Tak się składa, że z nią też na co dzień musi się mierzyć, gdyż z nią również pracuje. Po rozwodzie przyszło mu mieszkać w małym mieszkanku, które dopiero urządza, a obecna sytuacja z dnia na dzień wydaje się coraz bardziej go dołować. Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy w metrze przez ułamek sekundy krzyżuje spojrzenia z pewną kobietą. Grace, bo tak jej na imię, to miłość Mata, sprzed 15 lat. W jednej chwili wszystkie wspomnienia odżywają i mężczyzna postanawia, że zrobi wszystko, żeby odnowić tę znajomość. Pytanie tylko, czy nie jest na to za późno...

"Teraźniejszość należy do nas. To, co w tym momencie, to, co tu i teraz, ta chwila, po której przychodzi następna, istnieją po to, aby czerpać z nich pełnymi garściami. To jedyne, co wszechświat ma nam do zaoferowania za darmo."

Słyszałam takie powiedzenie, że jaki Nowy Rok, taki cały rok i jeśli to się rzeczywiście sprawdzi, to przez następne dwanaście miesięcy, czekają mnie same świetne książki. Nie mogłam chyba trafić lepiej, jeśli chodzi o powieść z jaką zacznę ten rok. "Zanim zostaliśmy nieznajomymi", to pozycja, która zawojowała moje serce. Rzadko ostatnio można trafić na historie miłosne, które czymś zaskoczą czytelnika, a ta dała radę, przynajmniej w moim przypadku.
Wciągnęła mnie od pierwszej strony i nie dała odetchnąć aż do ostatniej. Podobało mi się w niej niemal wszystko, co ostatnimi czasy jest u mnie rzadkością. Zarówno bardzo przyjemny w odbiorze styl autorki, który sprawiał, że te 320 stron czytało się bardzo szybko i przyjemnie, jak i wykreowani bohaterowie, którzy zyskali sobie moją dużą sympatię.
Fajne było to, że mogliśmy poznać historię Mata i Grace od początku i wraz z nimi przeżywać pierwsze emocje i być świadkami rodzącego się między nimi uczucia. Ich młodzieńcza miłość była po prostu piękna i życzę takiej samej każdemu z nas. Nie sposób było ich nie polubić i nie zacząć im kibicować z całego serca. Czy trzymanie kciuków się przydało? Czy po piętnastu straconych latach i wielu różnych niedopowiedzeń udało im się odbudować to, co między nimi było? Tego już musicie się dowiedzieć sami, sięgając po tę pozycję. Z całego serca Wam ją polecam i mam nadzieję, że spodoba Wam się tak, jak mnie.

"Zanim zostaliśmy nieznajomymi", to pozycja, o której wcześniej nie słyszałam, ale to pewnie dlatego, że premierę będzie miała dopiero w lutym, a dokładnie w Walentynki. Ta data pewnie nie jest przypadkowa, gdyż jest to książka bardzo romantyczna, idealna na prezent dla swojej ukochanej.
Zarówno opis, jak i okładka sugerowały ciekawą pozycję, idealną dla mnie, jako, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Fanatycy" to lektura idealna dla tych, którzy określają się mianem prawdziwych kibiców, wspierających swój klub i jeżdżących za nim na drugi koniec Polski. Anonimowy autor w swojej książce przytacza wiele ciekawych sytuacji, które miały miejsce w ciągu ostatnich 20 lat, czyli czasu, od kiedy jest fanatykiem. Porównuje kibicowski świat, jaki był wtedy, a jak to wszystko wygląda teraz. Nie powiem, żeby niektóre sytuację nie wywarły na mnie wrażenia i nie mówię tu o bójkach między kibicami różnych drużyn, a bardziej o ich przygodach w czasie wyjazdów. Sama wiem jak takowe wyglądają obecnie i w głowie mi się nie mieści, jak było jeszcze 20, czy 15 lat temu. Teraz wyjazdy kibiców są zorganizowane od a do z. Nie ma możliwości robienia na nich co tylko dusza zapragnie. Od miejsca zbiórki, aż do stadionu gości eskortuje nas policja. Kiedyś wyjazdy przypominały raczej wycieczki w nieznane, bez pieniędzy i pomysłu...
Ogromnym plusem tej książki jest język, jakim posługuje się autor. Jest on często wulgarny, ale przy tym bardzo zabawny i normalny dla fanatyków. Czytało się ją dzięki temu bardzo szybko, a śmiałam się przy niej niezliczoną ilość razy.
Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądało i wygląda życie ludzi kochających swoje kluby, to "Fanatycy. Futbol na śmierć i życie" jest idealną lekturą dla Was! ⚽️

"Fanatycy" to lektura idealna dla tych, którzy określają się mianem prawdziwych kibiców, wspierających swój klub i jeżdżących za nim na drugi koniec Polski. Anonimowy autor w swojej książce przytacza wiele ciekawych sytuacji, które miały miejsce w ciągu ostatnich 20 lat, czyli czasu, od kiedy jest fanatykiem. Porównuje kibicowski świat, jaki był wtedy, a jak to wszystko...

więcej Pokaż mimo to