rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Po mocno szokującym i dramatycznym finale Nawałnicy Mieczy przyszła pora na spokojniejszą i bardziej stonowaną Ucztę Dla Wron.

Akcja Uczty Dla Wron rozgrywa się zaraz po zakończeniu Krwi i Złota. Większość kluczowych graczy o tron została zmieciona z szachownicy, ale niedobitki wciąż koczują w lasach. Po zamordowaniu Tywina Lannistera rządy nad królestwem przejęła królowa regentka, a jej największy rywal o tron Stannis Baratheon jednoczy siły na północy.

Jak już wspomniałem we wstępie, Uczta Dla Wron jest znacznie spokojniejsza od swojego poprzednika. Spowodowane jest to przez fakt, że Martin wybił większość kluczowych postaci w poprzednim tomie i zaczyna wprowadzać nowe. Dużym plusem jest to, że poruszono wątki, które w poprzednich tomach zostały potraktowane po macoszemu np: Dorne, ale smuci, że nadal nie wiemy jak potoczyły się dalsze losy Theona - Martin ewidentnie wymaga od swoich czytelników sporo cierpliwości.

Uczta Dla Wron nie wywołuje tak potężnych wstrząsów jak Nawałnica Mieczy, ale nie jest pozbawiona zwrotów akcji i znakomitych dialogów. Zwieńczenie pewnego wątku miażdzy niemniej niż śmierć Robba Starka w Nawałnicy Mieczy. Dla niektórych wadą może być fakt, że połowa postaci została pominięta, ale dzięki temu Martinowi udało się lepiej rozwinąć pozostałe postacie, które wcześniej znajdowały się zaledwie na peryferiach sagi, a obecnie grają pierwsze skrzypce.

Uczta Dla Wron trzyma poziom Pieśni Lodu i Ognia.

9/10

Po mocno szokującym i dramatycznym finale Nawałnicy Mieczy przyszła pora na spokojniejszą i bardziej stonowaną Ucztę Dla Wron.

Akcja Uczty Dla Wron rozgrywa się zaraz po zakończeniu Krwi i Złota. Większość kluczowych graczy o tron została zmieciona z szachownicy, ale niedobitki wciąż koczują w lasach. Po zamordowaniu Tywina Lannistera rządy nad królestwem przejęła królowa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ateistę - utwierdzi w swoim przekonaniu.
Zagorzałego teistę - rozwścieczy do czerwoności.
Niezdecydowanego - prawdopodobnie przeciągnie na swoją stronę.

Ocena: 8.5/10

Ateistę - utwierdzi w swoim przekonaniu.
Zagorzałego teistę - rozwścieczy do czerwoności.
Niezdecydowanego - prawdopodobnie przeciągnie na swoją stronę.

Ocena: 8.5/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Egzorysty nikomu przedstawiać nie trzeba, chociaż większość miłośników grozy kojarzy film WIlliama Friedkina z 1973 roku, który wielkimi literami zapisał się na kartach historii.

Książka opowiada dokładnie tą samą historię Chris MacNeil, która rozpoczyna tułaczkę ze swoją 'chorą' córką po lekarzach. Kiedy nikt nie jest w stanie jej pomóc, w akcie desperacji zwraca się o pomoc do jezuity.

Trzeba przyznać, że Egzorcysta od pierwszych kart do samego końca umiał mnie utrzymać w napięciu pomimo znajomości oryginału. Jest to jeden z najmrocniejszych i najbardziej sugestywnych horrorów jakie ostatnio czytałem, a gdybym musiał wybrać film lub książkę... wybrałbym film, ale minimalnie i to tylko dzięki fenomenalnej kreacji Lindy Blair.

8.5/10

Egzorysty nikomu przedstawiać nie trzeba, chociaż większość miłośników grozy kojarzy film WIlliama Friedkina z 1973 roku, który wielkimi literami zapisał się na kartach historii.

Książka opowiada dokładnie tą samą historię Chris MacNeil, która rozpoczyna tułaczkę ze swoją 'chorą' córką po lekarzach. Kiedy nikt nie jest w stanie jej pomóc, w akcie desperacji zwraca się o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po mocno szokującym i dramatycznym finale Nawałnicy Mieczy przyszła pora na spokojniejszą i bardziej stonowaną Ucztę Dla Wron.

Akcja Cieni Śmierci rozgrywa się zaraz po zakończeniu Krwi i Złota. Większość kluczowych graczy o tron została zmieciona z szachownicy, ale niedobitki wciąż koczują w lasach. Po zamordowaniu Tywina Lannistera rządy nad królestwem przejęła królowa regentka, a jej największy rywal o tron Stannis Baratheon jednoczy siły na północy.

Jak już wspomniałem we wstępie, Uczta Dla Wron jest znacznie spokojniejsza od swojego poprzednika. Spowodowane jest to przez fakt, że Martin wybił większość kluczowych postaci w poprzednim tomie i zaczyna wprowadzać nowe. Dużym plusem jest to, że poruszono wątki, które w poprzednich tomach zostały potraktowane po macoszemu np: Dorne, ale smuci, że nadal nie wiemy jak potoczyły się dalsze losy Theona - Martin ewidentnie wymaga od swoich czytelników sporo cierpliwości.

Pierwsza połowa Uczty Dla Wron nie wywołuje tak potężnych wstrząsów jak Nawałnica Mieczy, ale nie jest całkowicie pozbawiona zwrotów akcji. Martin dużo czasu poświęcił na charakteystykę bohaterów(szczególnie Cersei przez jej retrospekcje nabrała rumieńców).

Uczta Dla Wron trzyma poziom Pieśni Lodu i Ognia.

9/10

Po mocno szokującym i dramatycznym finale Nawałnicy Mieczy przyszła pora na spokojniejszą i bardziej stonowaną Ucztę Dla Wron.

Akcja Cieni Śmierci rozgrywa się zaraz po zakończeniu Krwi i Złota. Większość kluczowych graczy o tron została zmieciona z szachownicy, ale niedobitki wciąż koczują w lasach. Po zamordowaniu Tywina Lannistera rządy nad królestwem przejęła królowa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po mangę sięgnąłem ze względu na intrygujący pomysł, oraz fakt, że mój ulubiony Junji Ito inspirował się Umezzem.

Głównym bohaterem jest Shou, uczeń 6-stej klasy. Pewnego dnia budynek szkoły do której uczęszczał Shou znika razem z uczniami i nauczycielami i... pojawia się na jałowym pustkowiu. Zaczyna się brutalna walka o życie nie tylko z głodem, ale również z faktem, że część personelu oszalała.

Dużą zaletą mangi jest sam pomysł i historia. Przyznam, że fabuła mnie wciągnęła i im bliżej końca 1 tomu tym bardziej wydawała mi się intrygująca. Całość mocno przypomina fabułę gier Forbidden Siren i wygląda na to, że głównym motywem mangi będą podróże w czasie lub między wymiarami. Nie jest to spoiler, ponieważ sam 1 tom niewiele zdradza, ale zachęca do dalszego czytania.

Do wad można zaliczyć kilka nieścisłości fabularnych. Moim zdaniem kadrze trochę za wcześnie odbiło. Mam również nadzieję, że w następnych częściach wyjaśni się skad wziął się ten pistolet. Kontrowersyjny był również sam moment zniknięcia szkoły i ukazania całej sytuacji z perspektywy matki Shou na samym początku mangi. Przedstawienie sytuacji tylko z perspektywy zaginionych byłaby bardziej tajemnicza.

Mimo wyraźnych podobieństw do Ito, Dyrfująca Klasa uderza w inne nuty. Nie mamy tutaj body-horrorowej uczty z powykręcanymi monstrami rodem z Uzumaki czy Tomie. Umezz szokuje w inny sposób np: brutalną przemocą wobec małoletnich.

Pierwszy tom Dryfującej Klasy nie wyrywa z kapci, ale jest wciągającą i dobrze zapowiadającą się historią,

7/10

Po mangę sięgnąłem ze względu na intrygujący pomysł, oraz fakt, że mój ulubiony Junji Ito inspirował się Umezzem.

Głównym bohaterem jest Shou, uczeń 6-stej klasy. Pewnego dnia budynek szkoły do której uczęszczał Shou znika razem z uczniami i nauczycielami i... pojawia się na jałowym pustkowiu. Zaczyna się brutalna walka o życie nie tylko z głodem, ale również z faktem, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poniższa opinia będzie podsumowaniem obu części Nawałnicy Mieczy.

Cóż to był za tom! Nie będę ukrywać, że mimo, iż poprzeczka była ustawiona bardzo wysoko, tak Nawałnica Mieczy przebiła wszystko co do tej pory przeczytałem w Grze o Tron i Starciu Królów.

Serialowa Gra o Tron w sezonie 3 i 4 przybliża nam wydarzenia z Nawałnicy Mieczy. Według większości widzów są to dwa najlepsze sezony. Pokuszę się o stwierdzenie, że książkowy pierwowzór jest jeszcze lepszy i oferuje nam kilka istotnych wątków, które w serialu zostały pominięte i wycięte (Lady Stoneheart!).

To co wyróżnia Nawałnicę Mieczy od poprzednich części to fakt, że akcja znacznie szybciej się tu rozkręca. Całe napięcie skrupulatnie budowane przez dwa poprzednie tomy tutaj zostaje rozładowane. Ginie wiele kluczowych postaci i kiedy nam się wydaje, że już nic nie jest nas w stanie zaskoczyć, tak Martin kilka stron dalej dokręca nam kolejną śrubę. Epilog jest tego najlepszym przykładem.

Ocena 10!/10

Poniższa opinia będzie podsumowaniem obu części Nawałnicy Mieczy.

Cóż to był za tom! Nie będę ukrywać, że mimo, iż poprzeczka była ustawiona bardzo wysoko, tak Nawałnica Mieczy przebiła wszystko co do tej pory przeczytałem w Grze o Tron i Starciu Królów.

Serialowa Gra o Tron w sezonie 3 i 4 przybliża nam wydarzenia z Nawałnicy Mieczy. Według większości widzów są to dwa...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Panowanie smoka Linda Antonsson, Elio M. García jr., George R.R. Martin
Ocena 8,0
Panowanie smoka Linda Antonsson, El...

Na półkach:

Panowanie Smoka to ilustrowany przewodnik po dynastii Targaryenów, począwszy od podbojów Aegona po regencję Aegona III, zwanego również złamanym królem.

Brzmi znajomo? Jak najbardziej!
Omawiany tom opisuje tę samą historię co Ogień i Krew bez jego specyficznego (kronikarskiego) stylu i na każdej stronie uzupełniony jest przepięknymi ilustracjami.
Jest to nie tylko gratka dla fanów, ale też niezła alternatywa dla osób, które odbiły się od Ognia i Krwi. Wciąż musimy zapamiętać sporo nazwisk, ale Panowanie Smoka jest znacznie przystępniejsze, więc może zadowolić nawet osoby dopiero wkaczające do Westeros.

ocena: 8.5/10

Panowanie Smoka to ilustrowany przewodnik po dynastii Targaryenów, począwszy od podbojów Aegona po regencję Aegona III, zwanego również złamanym królem.

Brzmi znajomo? Jak najbardziej!
Omawiany tom opisuje tę samą historię co Ogień i Krew bez jego specyficznego (kronikarskiego) stylu i na każdej stronie uzupełniony jest przepięknymi ilustracjami.
Jest to nie tylko gratka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna część Pieśni Lodu i Ognia jest chyba jak do tej pory najgrubszym (bo aż podzielonym aż na dwa tomy) i najkrwawszym rozdziałem sagi. Trafiamy w sam środek wojny pięciu (chociaż teraz już tak naprawdę czterech) króli, która rozdarła krółestwo i sprowadziła śmierć na tysiące poddanych. Ukazywanie szarości i faktu, że na wojnie nie ma podziału na dobrych i złych wychodzi trzeciemu tomowi nawet lepiej od poprzedników.
Stal i Śnieg kończy się potężnym cliffhangerem i zmusza nas do szybkiego sięgnięcie po Krew i Złoto.
Niemniej pierwszy tom zasługuje na pełne 10/10.

PS. Duży plus za rewelacyjne wydanie uzupełnione doskonałymi ilustracjami autorstwa Garryego Gianni.
Szkoda, że Uczta Dla Wron i Taniec Ze Smokami jeszcze nie doczekały się tej edycji.

Kolejna część Pieśni Lodu i Ognia jest chyba jak do tej pory najgrubszym (bo aż podzielonym aż na dwa tomy) i najkrwawszym rozdziałem sagi. Trafiamy w sam środek wojny pięciu (chociaż teraz już tak naprawdę czterech) króli, która rozdarła krółestwo i sprowadziła śmierć na tysiące poddanych. Ukazywanie szarości i faktu, że na wojnie nie ma podziału na dobrych i złych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gry o Tron nikomu nie trzeba przedstawiać.
Większości z nas na pewno obił się o uszy słynny serial fantasy w którym to rzekomo giną główni bohaterowie.
Nie każdy jednak czytał pokaźne, niemalże 1000-stronicowe powieśći Martina, które również potrafią zapewnić dużą dawkę adrenalny.

Akcja dzieje się zaraz po zakończeniu poprzedniego tomu.
Ścięcie Neda Starka była iskrą zapalną, która doprowadziła do wojny domowej. Królestwo jest plądrowane, a pięciu krółów walczy o to, aby zasiąść na żelaznym tronie.
Dzieje się tu zdecydowanie więcej niż w Grze o Tron, pojawiają się nowe, charyzmatyczne postacie i mamy masę spektakularnych zwrotów akcji. Znacznie większy nacisk został również położony na wątki paranormalno-okultystyczne, ale (podobnie jak motyw ze smokami) nadal jest on bardzo mocno stonowany.

Starcie Królów podobnie jak Gra o Tron jest arcydziełem, które od samego początku trzyma w napięciu. Nawet osoby zaznajomione z serialem powinny bez wahania po nie sięgnąć, ponieważ serial wprowadził sporo zmian, a rzeczy doskonałych nie powinno się poprawiać.

10/10

Gry o Tron nikomu nie trzeba przedstawiać.
Większości z nas na pewno obił się o uszy słynny serial fantasy w którym to rzekomo giną główni bohaterowie.
Nie każdy jednak czytał pokaźne, niemalże 1000-stronicowe powieśći Martina, które również potrafią zapewnić dużą dawkę adrenalny.

Akcja dzieje się zaraz po zakończeniu poprzedniego tomu.
Ścięcie Neda Starka była iskrą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część Ognia i Krwi zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu gdzie skończyła się poprzednia. Księżniczka Rhaenyra została wydziedziczona, a na tronie zasiada jej młodszy brat, Aegon II - pijak i rozpustnik.
Między rodzeństwem wybucha wojna nazywana potocznie Tańcem Smoków, lub Zagładą Smoków.
Wokół tego konfliktu toczy się fabuła pierwszej połowy opowieści. Muszę przyznać, że to najciekawszy i najlepiej opisany epizod Ognia i Krwii. Martin doskonale ukazuje jak walka o koronę ściągnęła bezensowną śmierć nie tylko na elity, ale również tysiące poddanych.

Tym czym różni sie Część 2 jest fakt, że rozgrywa się na krótszej linii czasowej. Dzięki temu powyższy tom jest bardziej drobiazgowy i skondensowany od poprzednika. Wciąż musimy zapamiętać wiele nazwisk, ale bohaterowie nie zmieniają się już tak często jak poprzednio. Mamy również więcej smakowitych opisów wojen, tortur i rozrywania na strzępy.

Ogień i Krew wciągnął mnie tak samo mocno jak Gra o Tron. Mam nadzieję, że kolejne sezony Rodu Smoka będą wiernie się trzymały oryginalnego scenariusza, ponieważ ten jest tak dobry, że nie trzeba tu wiele zmieniać.

9/10

Druga część Ognia i Krwi zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu gdzie skończyła się poprzednia. Księżniczka Rhaenyra została wydziedziczona, a na tronie zasiada jej młodszy brat, Aegon II - pijak i rozpustnik.
Między rodzeństwem wybucha wojna nazywana potocznie Tańcem Smoków, lub Zagładą Smoków.
Wokół tego konfliktu toczy się fabuła pierwszej połowy opowieści. Muszę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ośmy sezon Gry o Tron był ogromnym rozczarowaniem dla większości miłośników serialu i prozy Martina. Trzy lata po nim powstał Ród Smoka, który mimo, iż nie miał polotu pierwszych czterech sezonów GoTa, był miłym zaskoczeniem i zebrał pozytywne recenzje.

Jak sytuacja wygląda z książką?
Ogień i Krew zaczyna się ponad 100 lat przed wydarzeniami z Rodu Smoka i niecałe 300 przed Wojną Pięciu Króli z Gry o Tron. Przybliża nam losy Aegona Zdobywcy i jego sióstr z którymi podbił Westeros i zjednoczył całe królestwo. Następnie śledzimy losy jego potomków. Tu należy zamknąć wątek, aby nie narażać nikogo na niepotrzebne spojlery.
Powieść jest pisana w formie kroniki, gdzie autor na podstawie zapisków i relacji świadków przybliża nam losy pierwszych władców dynastii Targaryenów. Mimo tego specyficznego stylu, Ogień i Krew czyta się szybko, niczym dobrą powieść sensacyjną. Roi się tu od intryg, zdrad, wojen, sprawiedliwych władców, głupich władców i... okrutnych władców. Tutaj trzeba się na chwilę zatrzymać, bo niewielu jest tak utalentowanych pisarzy jak Martin, którzy tak obrazowo potrafią przybliżyć rysy charakterologiczne postaci. Wydawać się może, że tak głębokie nakreślenie władców jest niemożliwe w powiesći pisanej w formie kroniki, ale Martin udowodnił, ze wcale tak nie jest. Dzięki temu z zapartym tchem śledziłem nieudolne rządy Aenys'a Targaryena, a następnie, krwawą dyktaturę Maegora - słusznie zwanego okrutnym.

Jedynym problemem jaki widzę z dziełem Martina jest to, że Ogień i Krew nie powinna być pierwszą książką od której zaczynamy przygody w Westeros. Jest tu pełno nazwisk, nazw miast, zamków itd. przez które osoby niemające wcześniej do czynienia z uniwersum mogą się mocno zagubić. Brak mapy również nie ułatwia zadania. Lekturą mogą się w pełni nacieszyć osoby, które są już mocno zaznajomione z uniwersum - czy to przez serial, czy poprzednie książki. Resztę Ogień i Krew mogą odstraszyć milionem z pozoru nic nie znaczących nazw. Dodatkowo Martin często lubi puszczać oczko do swoich wiernych fanów, których nowicjusze po prostu nie zrozumieją.

Ogień i Krew jest jedną z tych nielicznych książek, które od samego początku mnie porwały i oczarowały. 600 stron połknąłęm w tydzień i to dzięki spiskom, intrygom i świetnie zarysowanym, realistycznym postaciom, którym kibicujemy chociaż zdajemy sobie sprawę, że prędzej czy później zakończą żywot w mniej lub bardziej okrutny sposób.
Po tej lekturze wiem również, że serial nie wyczerpał potencjału. Akcja porusza zaledwie końcówkę pierwszego tomu. Mam nadzieję, że HBO w przyszłości dokręci pozostałe spin-offy ukazujące np: Podboje Aegona, lub krwawe rządy Maegora.
Znakomitą treść, uzupełniają równie genialne ilustracje - rysownik Doug Wheatley spisał się na medal.
Jednak żeby się pełni nacieszyć lekturą trzeba się do niej odpowiednio przygotować, o czym już wcześniej pisałem.

9/10

Ośmy sezon Gry o Tron był ogromnym rozczarowaniem dla większości miłośników serialu i prozy Martina. Trzy lata po nim powstał Ród Smoka, który mimo, iż nie miał polotu pierwszych czterech sezonów GoTa, był miłym zaskoczeniem i zebrał pozytywne recenzje.

Jak sytuacja wygląda z książką?
Ogień i Krew zaczyna się ponad 100 lat przed wydarzeniami z Rodu Smoka i niecałe 300...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Yurei są jednymi z najbardziej interesujących i przerażających istot z japońskiego folkloru.
Zachodni koneserzy kinematografii znają je stosunkowo od niedawna, bowiem rozkwit ich popularności przypada na samą końcówkę XX wieku - przy okazji premiery kultowego już horroru "The Ring" w reżyserii Hideo Nakaty.
Tymczasem w Japonii są one już znane od setek lat i pozycja Zacka Davissona skrupulatnie nam przybliża ich genezę i rozwój na przestrzeni wieków. Dodatkowo, na sam koniec, autor przytacza nam kilka legend z Yurei.
"Yurei - Niesamowite duchy w kulturze japońskiej" są napisane prostym i przystępnym językiem, ale bez fajerwerków. Nie trzeba być znawcą kultury japońskiej żeby ją zrozumieć, ale osoby które nie są chociaż odrobinę zainteresowane tematyką folkloru azjatyckiego, zjaw, albo chociaż wschodniego horroru może ta pozycja zanudzić.

7/10

Yurei są jednymi z najbardziej interesujących i przerażających istot z japońskiego folkloru.
Zachodni koneserzy kinematografii znają je stosunkowo od niedawna, bowiem rozkwit ich popularności przypada na samą końcówkę XX wieku - przy okazji premiery kultowego już horroru "The Ring" w reżyserii Hideo Nakaty.
Tymczasem w Japonii są one już znane od setek lat i pozycja Zacka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miasto Nagrobków to dziewiąty tom serii "Junji Ito - Kolekcja Horrorów" wydawanej przez J.P Fantastica.
Tym razem w nasze ręce wpada łącznie jedenaście opowiadań.

Tym razem Ito nie bawi się w półśrodki i od razu uderza czytelnika najmocniejszym opowiadaniem, którym jest tytułowe Miasto Nagrobków. Pozostałe również nie odstają poziomem. Widać również na tle poprzednich książek autora, jak na przestrzeni lat dojrzała jego kreska. Panele są bardzo szczegółowe, dzięki temu tom dziewiąty jest obfity w ilustracje mocno zahaczające o lovecraftowski body-horror, przez co dla czytelników o słabszych żołądkach może być nie do przełknięcia. Opowiadanie "Przodkowie" jest najlepszym przykładem na to jak twórczość wspomnianego już wcześniej samotnika z Providence odcisnęło mocne piętno na wyobraźni Junjiego Ito.
O ile omawianemu powyżej tomowi nie można odmówić kunsztu artystycznego, tak miałem wrażenie, że nie wszystkie opowiadania wyczerpały swój potencjał (Dziewczyna Ślimak, Okno Sąsiadki, Wyrzucone na Brzeg). Mam wrażenie, że japończyk nie do końca umiał je dopiąć na ostatni guzik, przez co wyglądają, jakby zostały ucięte w połowie.

Miasto Nagrobków i cały dziewiąty tom jest jednym z najlepiej narysowanych dzieł Junjiego Ito. Przy okazji jest również jednym z najobrzydliwszych, ale to tylko jedna z wielu jego zalet, polecam!

8/10

Miasto Nagrobków to dziewiąty tom serii "Junji Ito - Kolekcja Horrorów" wydawanej przez J.P Fantastica.
Tym razem w nasze ręce wpada łącznie jedenaście opowiadań.

Tym razem Ito nie bawi się w półśrodki i od razu uderza czytelnika najmocniejszym opowiadaniem, którym jest tytułowe Miasto Nagrobków. Pozostałe również nie odstają poziomem. Widać również na tle poprzednich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bezgłowe Rzeźby są już siódmym tomem serii "Junji Ito - Kolekcja Horrorów" wydawanej przez J.P Fantastica.
Tym razem w nasze ręce poza tytułowymi Bezgłowymi Rzeźbami otrzymujemy również jedenaście innych opowiadań.

Obcowanie z tomem siódmym przypomina gotowanie żaby.
Pierwsze opowiadania są - jak na standardy autora - dość lekkie. Poznajemy historię starej analogowej płyty, która uzależnia każdego, kto ją chociaż raz usłyszy, albo miasto map z ogarniętymi szaleństwem mieszkańcami.
Dziwni obłąkani ludzie, koszmarny sny i przeklęte przedmioty to już jest klasyka do której nas przyzwyczaił Ito.
W drugiej połowie dopiero zaczyna się rozkręcać prawdziwa karuzela szaleństwa. Opowiadanie Bezgłowe Rzeźby jest jednym z najdziewniejszych i najupiorniejszych historii w porfolio japończyka, a Dreszcze jednym z najohydniejszych - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Warto wyróżnić jeszcze Strach na Wróble, który przybiera kształt zmarłego, obok którego grobu akurat tytułową kukłę się postawi.
Prawdziwą wisienką na torcie jest jednak "List Pożegnalny".
Opowiadanie jest to hołdem dla klasycznych, japońskich horrorów, których głównymi bohaterami są Yurei - mściwe duchy skrzywdzonych za życia kobiet, których najbardziej charakterystyczną cechą są długie, opadające na twarz, czarne jak smoła włosy.

Mimo iż autor mocno powiela schematy jego opowiadania mają w sobie COŚ przez co nie potrafię się od nich oderwać. Nie wiem czy są to porąbane, graniczące z absurdem i kiczem pomysły, czy krytyczne spojrzenie na japońskie społeczeństwo, a może wszystkie te elementy po trochu.
Całe szczęście, że czeka na mnie na półce kolejne opowiadanie Ito, bo czuję, że mój głód na japoński horror nie został jeszcze zaspokojony.

8/10

Bezgłowe Rzeźby są już siódmym tomem serii "Junji Ito - Kolekcja Horrorów" wydawanej przez J.P Fantastica.
Tym razem w nasze ręce poza tytułowymi Bezgłowymi Rzeźbami otrzymujemy również jedenaście innych opowiadań.

Obcowanie z tomem siódmym przypomina gotowanie żaby.
Pierwsze opowiadania są - jak na standardy autora - dość lekkie. Poznajemy historię starej analogowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wzorowa kontynuacja losów królowej Hatszepsut, która z naiwnej dziewczyny powoli przeistacza się w wyrachowanego i pragmatycznego polityka.
Konflikt pomiędzy naszą bohaterką, a jej okrutnym bratem się zaostrza. Jest to najbardziej trzymający w napięciu tom.
Szkoda tylko Senenmuta, którego rola w trzecim tomie została mocno zmarginalizowana.

8.5/10

Wzorowa kontynuacja losów królowej Hatszepsut, która z naiwnej dziewczyny powoli przeistacza się w wyrachowanego i pragmatycznego polityka.
Konflikt pomiędzy naszą bohaterką, a jej okrutnym bratem się zaostrza. Jest to najbardziej trzymający w napięciu tom.
Szkoda tylko Senenmuta, którego rola w trzecim tomie została mocno zmarginalizowana.

8.5/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie dość, że utrzymała poziom poprzednika to jeszcze wprowadziła do świata nowe, intrygujące postacie.
Oko Horusa coraz bardziej przypomina starożytną Grę o Tron, a każdy kolejny tom obnaża nowe intrygi na dworze królewskim. Trzyma wysoki kunszt artystyczny, literacki i zachęca do sięgnięcia po następne tomy.

8/10

Nie dość, że utrzymała poziom poprzednika to jeszcze wprowadziła do świata nowe, intrygujące postacie.
Oko Horusa coraz bardziej przypomina starożytną Grę o Tron, a każdy kolejny tom obnaża nowe intrygi na dworze królewskim. Trzyma wysoki kunszt artystyczny, literacki i zachęca do sięgnięcia po następne tomy.

8/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Endymion jest kontynuacją dylogii Hyperiona.
Bez znajomości poprzedników, nawet nie ma sensu za niego się zabierać.

Endymion opowiada zupełnie nową historię skupioną wokół trójkąta:
Enei - dziewczynki wokół, której rozgrywa się cała akcja,
Raula Endymiona - jej stróża i zarazem głównego bohatera
Ojca kapitana De Soyi - głównego antagonisty, który będzie prześladował naszych bohaterów do samego końca.

Tym co wyróżnia Endymiona od pozostałych dwóch części jest znacznie prostsza i rozwleczona fabuła.
Jest to w mojej opinii największa wada trzeciej części.
Wokół tułaczki naszych bohaterów skupia się cała historia i nie zmienia się to aż do samego końca. Zdecydowanie brakuje tu polotu, jaki towarzyszył poprzednim częściom.
Ten drobny mankament sprawił, że Endymion był jedną z najdłużej czytanych przez mnie książek w życiu.
Dopiero końcówka przynosi solidną dawkę adrenaliny i to tutaj Endymion w pełni pokazuje swój potencjał.

Mimo wszystko jeżeli skończyliśmy Upadek Hyperiona, warto również sięgnąć po te pozycje. Mimo wyraźnie słabszej fabuły i bohaterów, Endymion broni się kunsztem literackim i znacząco wzbogaca uniwersum.

7/10

Endymion jest kontynuacją dylogii Hyperiona.
Bez znajomości poprzedników, nawet nie ma sensu za niego się zabierać.

Endymion opowiada zupełnie nową historię skupioną wokół trójkąta:
Enei - dziewczynki wokół, której rozgrywa się cała akcja,
Raula Endymiona - jej stróża i zarazem głównego bohatera
Ojca kapitana De Soyi - głównego antagonisty, który będzie prześladował...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ambitne sci-fi dla wymagającego czytelnika.
Cieżki, naukowy język znakomicie się uzupełnia z rozterkami moralnymi bohaterów.

Ambitne sci-fi dla wymagającego czytelnika.
Cieżki, naukowy język znakomicie się uzupełnia z rozterkami moralnymi bohaterów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Manga bardzo starannie narysowana i pod kątem artystycznym jest dopięta na ostatni guzik.
Postacie są wielowymiarowe i intrygujące.
Pierwszy tom jest zaledwie wprowadzaniem do uniwersum i ciężko o samej fabule mówić coś więcej.
Znakomite preludium. Mam nadzieję, że taki poziom - albo i jeszcze wyższy - utrzyma się do samego końca.

Ocena: 8/10

Manga bardzo starannie narysowana i pod kątem artystycznym jest dopięta na ostatni guzik.
Postacie są wielowymiarowe i intrygujące.
Pierwszy tom jest zaledwie wprowadzaniem do uniwersum i ciężko o samej fabule mówić coś więcej.
Znakomite preludium. Mam nadzieję, że taki poziom - albo i jeszcze wyższy - utrzyma się do samego końca.

Ocena: 8/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Gałęziste jest drugą powieścią Urbanowicza, która wskoczyła na moją półkę. Pierwszą był Inkub, który pomimo kilku mankamentów całkowicie mnie kupił niesamowitą historią, mocno inspirowaną polskimi legendami o czarownicach.
Czytając Gałęziste: Wersję Poprawioną wróciłem do korzeni bowiem jest to debiut Urbanowicza, ulepszony i uzupełniony znakomitymi ilustracjami.

Gałęziste jest pod wieloma względami bardzo podobne do Inkuba. Znowu mamy dwójkę bohaterów, którzy znaleźli się na totalnym odludziu. Cierpią na halucynacje, a pikanterii dodaje fakt, że właściciele gospody w której się zatrzymali z dnia na dzień zachowują się coraz dziwniej.

Urbanowicz potrafi zbudować klimat jak mało kto. Kiedy opisuje gęsty las suwalski to nie mamy wątpliwości, że znajdujemy się w lasach suwalskich. Jednak prawdziwą wisienką na torcie jest opis monstrów z jakimi nasi bohaterowie się zmagają. Są to często oślizgłe, człekokształtne, powykrzywiane monstra porzuszające się na czworaka, łudząco przypominające upiorną Reagan ze słynnej sceny na schodach w Egzorcyście. Nie jestem już na tym etapie, żeby mnie takie rzeczy jeszcze przerażały, ale jestem przekonany, że co wrażliwsi czytelnicy mogliby już w tym momencie zamknąć książkę. Jeszcze jednym drobnym elementem, który zadecydował za tak wysoką oceną jest fakt, że pewne wydarzenia w Gałęzistym możemy odczytywyać w sposób naukowy, albo fantastyczny. Niestety, na ostatnich stronach autor trochę to popsuł i nie da się ukryć, że Pan Urbanowicz jednak preferuje tą drugą interpretacje i nawet osoby o bardziej naukowym spojrzeniu muszą ją przyjąć.

Jednak w tej beczce miodu znajduje się również łyżka dziegciu. Przy opinii Inkuba narzekałem na infantylne zachowanie śledczego. Jednak jest to nic przy parze głównych bohaterów Gałęzistego. W szczególności Tomek jest niesamowicie odpychającym, aspołecznym typem którego ciężko polubić. Rozumiem zamysł autora, który chciał na samym końcu pokazać przemianę bohatera, ale nie zmienia to faktu, że komuś takiemu ciężko kibicować. Pod tym względem lepiej prezentuje się Karolina, ale ona również sprawia wrażenie osoby mocno zamkniętej w swojej bańce. Brakowało mi również głębszej charakterystyki ich wyglądu.

Podsumowujac. Gałęziste jest bardzo przyzwoitym i trzymającym w napięciu horrorem mocno czerpiącym z polskich legend. Mimo przeszło 400-stron, książkę przeczytałem w kilka wieczorów, ale prawdziwą bombą jest zakończenie, które aż prosi się o kontynuacje. Z kolei wydanictwo Vesper jak zwykle nie zawiodło i po raz kolejny dostarczyło nam znakomicie wydany horror z klimatycznymi ilustracjami. Za tak staranne przygotowanie książki 0.5 pkt. w górę.

Ocena: 8/10

Gałęziste jest drugą powieścią Urbanowicza, która wskoczyła na moją półkę. Pierwszą był Inkub, który pomimo kilku mankamentów całkowicie mnie kupił niesamowitą historią, mocno inspirowaną polskimi legendami o czarownicach.
Czytając Gałęziste: Wersję Poprawioną wróciłem do korzeni bowiem jest to debiut Urbanowicza, ulepszony i uzupełniony znakomitymi ilustracjami.

Gałęziste...

więcej Pokaż mimo to