-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-14
2024-05-05
2024-04-23
2024-04-13
2016-12-31
2024-03-30
2024-03-24
2024-03-17
2024-02-24
2024-02-18
2024-02-12
2024-01-30
2024-01-30
2024-01-20
2024-01-16
2024-01-12
Autorka bardzo ładnie poprowadziła relację romantyczną pomiędzy głównymi bohaterami, a motyw tajemniczego korespondenta jest jednym z moich ulubionych w książkach w ogóle. Po przeczytaniu czuję się jakaś taka rozbita- to głównie opowieść romantyczna z delikatnie zarysowanym tłem wojny z perspektywy przeciętnego człowieka i towarzyszącej mu codzienności, ale to wszystko jest napisane w punkt i z zachowaniem dobrego tempa. Poniekąd kojarzy mi się z ukochanymi "Listami do utraconej"- trochę ze względu na motyw z pisaniem listów, a trochę ze względu na emocje jakich dostarczyły mi obie książki. 8/10 z serduszkiem i chęcią poznania drugiego tomu.
Autorka bardzo ładnie poprowadziła relację romantyczną pomiędzy głównymi bohaterami, a motyw tajemniczego korespondenta jest jednym z moich ulubionych w książkach w ogóle. Po przeczytaniu czuję się jakaś taka rozbita- to głównie opowieść romantyczna z delikatnie zarysowanym tłem wojny z perspektywy przeciętnego człowieka i towarzyszącej mu codzienności, ale to wszystko jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-09
Kasie West zdążyła podbić moje serce w ciągu kilku pierwszych minut, jakie upłynęły mi podczas czytania jej najwcześniejszej książki. I choć od tego czasu minęło sporo miesięcy, ta pozycja dalej się utrzymuje, a nawet wzmacnia. Po trzech przeczytanych tytułach jestem w stanie stwierdzić, że Kasie West to autorka, która idealnie sprawdzi się zarówno u młodszych jak i u starszych czytelników. Jestem pewna, że gdybym czytała jej książki jako młodsza wersja siebie, powiedzmy 13-14 lat- byłabym tak samo zachwycona jak teraz.
Tym razem spotykamy się z Lily, dziewczyną która ma w sercu muzykę, a w życiu rozgardiasz. Mieszkając w trójką rodzeństwa oraz szalonymi rodzicami nie ma mowy o nudzie. Pewnego dnia na nudnej lekcji chemii zapisuje wers piosenki ulubionego, acz niszowego zespołu i następnego dnia ze zdziwieniem stwierdza, że ktoś dopisał kolejny. Fan? W tej zwyczajnej szkole znajduje się jeszcze jeden miłośnik takiej muzyki? Ławkowa korespondencja trwa nadal, cały czas rozrastając się o coraz bardziej prywatne szczegóły z życia osobistego. I im dłużej Lily pisze z nieznajomym, tym bardziej przekonuje się, że naprawdę go lubi i chciałaby się z im spotkać. Ale wie też, że w listach jest bardziej odważną wersją siebie i trudno będzie o taką samą postawę, gdzie dojdzie do spotkania twarzą w twarz.
Lekcja chemii została początkiem wielu książkowych i filmowych romansów- weźmy na przykład "Idealną chemię", pierwszy tytuł który wpadł mi do głowy. Piękna książka, do której wracałam już dwukrotnie i jeszcze wrócę, swój początek też ma na tym najwidoczniej nudnym przedmiocie. Nie wiem dlaczego autorów fascynuje akurat ta dziedzina nauki, a nie na przykład biologia, ale wiem że zrodziła wiele uczuć. I oby tak dalej!
Książki Kasie West w zasadzie są do siebie podobne, ale różnią się wątkiem przewodnim. "Chłopak na zastępstwo" połączył w sobie miłość do teatru i sztuki. "Chłopak z sąsiedztwa" to pasja do piłki nożnej i sportów jak tako. "P.S. I like you" to zamiłowanie do muzyki. Jeśli spośród nich miałabym wybrać moje zainteresowanie, to bez dwóch zdań podzieliłabym je z Lily. Muzyka jest bardzo ważnym elementem mojego życia i uwielbiam słuchać ludzi, których nie słuchają wszyscy dookoła. Chociaż gust mój i Lily diametralnie się od siebie różni, poczułam w niej bratnią duszę. Czasem bywa ciężko- jak się słucha tego co niszowe, to i porozmawiać nie bardzo jest z kim, więc taki ławkowy korespondent bardzo by mi się przydał ;)
Na początku zastanawiałam się, dlaczego Wydawnictwo nie przetłumaczyło tytułu i zostawiło ten zagraniczny. Przecież bardzo łatwo można by go spolszczyć. Nie mam na to pytanie odpowiedzi, ale już się do niego przyzwyczaiłam i w sumie nawet mi pasuje. Tym bardziej, że w książce, pod koniec pokazuje się to zdanie-swoją drogą bardzo urocza scena, do której wracałam kilkukrotnie :)
O stylu autorki pisałam już wielokrotnie, ale będę to powtarzać aż do znudzenia- te książki się połyka. Są napisane lekko i przyjemnie, ale w żadnym wypadku nie są naiwne czy infantylne. Podoba mi się też to, że Kasie nie przesadza- pisze o zwykłych ludziach, o perypetiach nastolatek, o ich życiu codziennym. I jasne jest to, że głównym wątkiem jest ten miłosny- książka skupia się na poszukiwaniu szczęścia, na budowaniu relacji i potem związku. Ale nie jest to postępowanie znaczące tyle co "nie mam chłopaka, jestem beznadziejna". Lily, Charlie oraz Gia- one są dowartościowane i w sumie nie potrzebują chłopaka. Ale kiedy już takiego poznają- wiedzą, że swój czas chciałyby poświęcić także i dla niego.
Przeczytałam tę książkę w ciągu kilku godzin i zarwałam dla niej noc. A robię to naprawdę rzadko, ponieważ sen jest dla mnie najważniejszy. Sam fakt, że poświęciłam na tę książkę czas po północy, świadczy o tym jak bardzo mi się podobała i jak bardzo nie mogłam się od niej oderwać. Kasie West już tak ma, że porywa mnie na kilka godzin i przykuwa do swoich książek, a potem zwraca mnie rodzinie z nalepką "Nie rozmawiam, ciągle żyję w innym świecie". Zabawne dialogi, mądre przesłanie i dobra zabawa- tego doświadczycie sięgając po książki tej amerykańskiej autorki.
Kasie West zdążyła podbić moje serce w ciągu kilku pierwszych minut, jakie upłynęły mi podczas czytania jej najwcześniejszej książki. I choć od tego czasu minęło sporo miesięcy, ta pozycja dalej się utrzymuje, a nawet wzmacnia. Po trzech przeczytanych tytułach jestem w stanie stwierdzić, że Kasie West to autorka, która idealnie sprawdzi się zarówno u młodszych jak i u...
więcej Pokaż mimo to