rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Książka powstała w 1957 roku i to widać, choćby w sposobie prezentacji wyników naukowych - czy ktoś jeszcze pamięta, co czego służyły przezrocza? To powieść opisująca zagrożenie dla naszej planety, jakim jest zjawisko kosmiczne nazywane “czarną chmurą”. W fabułę wpleciono również wątki polityczne, ale nie przyćmiewają one zbytnio głównej osi, którą jest nauka i jej uniwersalność na skalę wszechświata. W powieści prezentowane jest bowiem ciekawe spojrzenie na możliwości i powiązania różnych nauk.

To, co nazywam “starą fantastyką” charakteryzuje (z pewnymi wyjątkami) określony schemat, który również w tej powieści jest widoczny, czyli postawienie na fabułę i szybką akcję przy ograniczeniu do minimum psychologicznych implikacji wydarzeń, jakie są opisywane. Zarówno osobiste tragedie, jak i gigantyczne zagrożenie życia na Ziemi są opisywane sucho, bez większych emocji, z naciskiem na naukowe rozważania ich przyczyn i skutków. Postaci pozostają często tylko nazwiskami na papierze, które wygłaszają pewne kwestie lub uczestniczą w rozmowie. Dlatego też czytając tę powieść byłam jedynie ciekawa, co się wydarzy, ale do żadnego z bohaterów nie sposób się było przywiązać.

Doceniam i polecam, bo można się z nią zapoznać, ale moim ulubieńcem nie została.

Książka powstała w 1957 roku i to widać, choćby w sposobie prezentacji wyników naukowych - czy ktoś jeszcze pamięta, co czego służyły przezrocza? To powieść opisująca zagrożenie dla naszej planety, jakim jest zjawisko kosmiczne nazywane “czarną chmurą”. W fabułę wpleciono również wątki polityczne, ale nie przyćmiewają one zbytnio głównej osi, którą jest nauka i jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To wyjątkowo ważna książka i uważam, że każdy powinien ją przeczytać.

Ten komiks w prosty, szybki i dobitny sposób pokazuje, z czym muszą się mierzyć osoby cierpiące na depresję, m.in. natrętnymi myślami, anhedonią, przytłaczającym ciężarem zwykłych czynności. To wgląd w psychikę osoby z chorobą psychiczną, której stygmę nadal odczuwamy w społeczeństwie, choć na szczęście z biegiem czasu sytuacja się poprawia. Wskazuje też sposoby, jak ją przezwyciężyć, w tym rolę osób bliskich. Przedstawia proces terapii poznawczo-behawioralnej, kolejne stadia osiągania równowagi psychicznej, wzmacniające myśli i przekonania. To podróż, której celem - i to trudne do pojęcia - jest po prostu życie.

Książki o depresji zawsze traktuję bardzo osobiście, ale ta szczególnie do mnie trafiła. Dostrzegłam w niej nie tylko własne schematy myślowe i przeżycia z najgorszego okresu mojego życia, ale także przypomniałam sobie, jak bardzo odkrywcza i przełamująca była terapia, z której czerpię po dziś dzień, mimo że zakończyła się wiele lat temu. Dlatego mogę powiedzieć - tak, tak właśnie wygląda depresja i tak właśnie wygląda wydobywanie się z niej. Nie jest to łatwe i wymaga czasu, ale na końcu tej drogi jest nadzieja na lepsze jutro.

Jeżeli więc ktoś chce się dowiedzieć, co może odczuwać osoba cierpiąca na tę chorobę, to jest to idealna pozycja. Jeżeli podejrzewasz lub wiesz, że cierpisz na depresję, to pozycja idealna dla Ciebie. Bardzo polecam!

To wyjątkowo ważna książka i uważam, że każdy powinien ją przeczytać.

Ten komiks w prosty, szybki i dobitny sposób pokazuje, z czym muszą się mierzyć osoby cierpiące na depresję, m.in. natrętnymi myślami, anhedonią, przytłaczającym ciężarem zwykłych czynności. To wgląd w psychikę osoby z chorobą psychiczną, której stygmę nadal odczuwamy w społeczeństwie, choć na szczęście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po trylogię “The Chronicles od Alice” sięgałam z obawą, że będzie to lektura zbyt psychodeliczna, abym mogła ją dobrze zrozumieć, lub że będzie zbyt brutalna. I tak, rzeczywistość, w jakiej żyje Alicja jest pełna grozy i krwi, jednak sposób prowadzenia narracji jest standardowy i liniowy, co wpływa na komfort czytania i pozwalało po prostu zanurzyć się w lekturze.

W Stary Mieście, gdzie dzieje się większość akcji pierwszego tomu, władzę sprawują gangi rządzone żelazną ręką przez bossów, trwa nieustanna rywalizacja o terytoria, a kobiety są żywym towarem. W tym retellingu “Alicji w Krainie Czarów” i “Alicji po drugiej stronie lustra” klasyczni bohaterowie otrzymują zupełnie nowe role - Alicja jest pacjentką szpitala psychiatrycznego na wzór londyńskiego Bedlam, Królik, Gąsienica i Cheshire to bezwzględni szefowie gangów, a w drugim tomie pojawiają się także Biała i Czerwona Królowa. To świat, gdzie magia jest zakazana, a jednak objawia się w wielu miejscach w okrutnej formie.

Na tym tle rozgrywa się powolny, ale nieuchronny proces dojrzewania głównej bohaterki. Alicja jest tu dorosłą kobietą, która po 10 latach spędzonych w odosobnieniu, skrzywdzona nie tylko przez obcych, ale i przez najbliższych, uczy się życia na nowo. Odkrywa własne możliwości, analizuje przeszłość i walczy ze skutkami wyrządzonych jej krzywd. W tym procesie pomaga jej Topornik, towarzysz z sąsiedniej celi i szalony morderca, których los połączył nierozerwalnymi więzami. Miłość, która łączy tych dwoje i która jest tak delikatnie opisana w kolejnych tomach, jest jednym z najpiękniejszych elementów fabuły i jednym z powodów, dla którego zakochałam się w tym cyklu. Pozostali bohaterowie są również wyraziści i wiarygodni, przy czym szczególnie spodobał mi się Cheshire - to skomplikowana, nie zawsze sympatyczna postać, której obecność jest wyczuwalna w każdej z trzech powieści.

To jeden z najlepszych retellingów, jakie przeczytałam w życiu. Polecam gorąco, choć ze względu na treści (przemoc seksualna, tortury) książki są raczej przeznaczone dla dojrzałych czytelników.

Po trylogię “The Chronicles od Alice” sięgałam z obawą, że będzie to lektura zbyt psychodeliczna, abym mogła ją dobrze zrozumieć, lub że będzie zbyt brutalna. I tak, rzeczywistość, w jakiej żyje Alicja jest pełna grozy i krwi, jednak sposób prowadzenia narracji jest standardowy i liniowy, co wpływa na komfort czytania i pozwalało po prostu zanurzyć się w lekturze.

W Stary...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Interesujące spojrzenie na mitologię (nie tylko, choć w przeważającej części) słowiańską oraz związane z legendami i mitami wytwory popkultury, z akcją osadzoną we współczesnej Polsce. W tej zabawnej, lekkiej powieści poznajmy młodą stażystkę w Polskim Instytucie Przypadków Absurdalnych, pannę Elizę Żaczek (vel. Elizaczek) oraz jej współpracowników - wampira, wilkołaka, rusałkę, wiedźmę... Olbrzym wędrujący po mieście, magiczny bluszcz czy atak moli książkowych w bibliotece uniwersyteckiej to sprawy, którymi mogą się zająć tylko niezwykli inspektorzy.

Książka jest ciekawie skonstruowana. Na tle typowego polskiego życia biurowego rozgrywają się wydarzenia magiczne i niecodzienne, a kolejne rozdziały przenoszą bohaterów do kolejnych miast wojewódzkich. W perypetiach młodej, raczkującej w fantastycznej instytucji Elizie towarzyszą kolejni starsi koledzy i koleżanki, w zależności od specjalizacji - książka jest podzielona według kolejnych spraw trafiających na biurka inspektorów. Bardzo podoba mi się życzliwa atmosfera, jaka panuje w instytucie - żarty są pozbawione złośliwości, wzajemna pomoc jest na porządku dziennym, a przywary poszczególnych postaci przyjmowane są ze zrozumieniem. W takim otoczeniu nawet niebezpieczne przygody pozbawione są ostrości, za to można skupić się na przekomarzaniach bohaterów. Styl pisania jest lekki i dowcipny, a lektura idealna na odprężenie.

Książkę mogę polecić amatorom cozy fantasy. Chcę jednak zaznaczyć, że jest to dopiero pierwszy tom cyklu (dylogii, trylogii...) o nieokreślonej liczbie tomów. Sporo wątków urwanych jest w połowie i pozostawionych bez odpowiedzi. Sama z ciekawością sięgnę po kolejny tom, kiedy już się ukaże :)

Interesujące spojrzenie na mitologię (nie tylko, choć w przeważającej części) słowiańską oraz związane z legendami i mitami wytwory popkultury, z akcją osadzoną we współczesnej Polsce. W tej zabawnej, lekkiej powieści poznajmy młodą stażystkę w Polskim Instytucie Przypadków Absurdalnych, pannę Elizę Żaczek (vel. Elizaczek) oraz jej współpracowników - wampira, wilkołaka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Trudno jest opisać fabułę tej książki i uniknąć spojlerów, skoro jest to 17,5 tom cyklu “Bractwo Czarnego Sztyletu” oraz bezpośrednia kontynuacja losów braci Cieni. Zwłaszcza w przypadku Treza jest to swoisty koniec odysei, który leczy złamane serca. Miałam zawsze ciepłe uczucia do tego bohatera, ze względu na ogrom cierpienia i udrękę, jakie musiał znosić przez większość swojego życia. Dlatego też to, co się dzieje w tym relatywnie krótkim tomie, jest tak zadowalające.

Akcja powieści rozgrywa się w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i to, co się tu dzieje, można rozpatrywać w kategoriach “świątecznego cudu”. Prawdę mówiąc, gdyby nie ta podszyta baśniowością atmosfera, to uczucie łączące parę głównych bohaterów nie tylko byłoby dalekie od idealnego, ale także oparte na z gruntu niewłaściwych podstawach. Czytelnik zdaje sobie z tego sprawę - razem z większością pozostałych bohaterów powieści. A pojawia się ich mnóstwo, w mniej lub bardziej epizodycznych rolach - Xhex objawia się w bardzo delikatnym jak na siebie wcieleniu, Rehv, dawno nie widziana postać, powraca, a szczególnie podoba mi się pojawienie się Rhage’a z Mary. Lassiter, jedna z najbardziej zagadkowych ostatnio postaci w cyklu, przechodzi sam siebie i sprawia, że jeszcze bardziej chcę go poznać w powieści jemu poświęconej. Miałam trochę problemów z polubieniem Therese, jednak po pewnym czasie uznałam jej postępowanie, które mi się nie podobało, za bardzo ludzkie. Popełnianie błędów i ich naprawianie to - poza głównym wątkiem romantycznym - ważny element fabuły.

Lektura jak zawsze wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że autorka jest mistrzynią w budowaniu złożonych, skomplikowanych psychologicznie postaci, a ich przeżycia wewnętrzne, myśli i rozterki potrafi opisać w wyjątkowy sposób. Dodatkowo fabuła, która obfituje w dramatyczne wydarzenia, wciąga i przytrzymuje czytelnika. Polecam, choć oczywiście od pierwszego tomu, a biorąc pod uwagę spodziewane wznowienie cyklu w nowym tłumaczeniu, w końcu po polsku, a nie tylko w oryginale :)

Trudno jest opisać fabułę tej książki i uniknąć spojlerów, skoro jest to 17,5 tom cyklu “Bractwo Czarnego Sztyletu” oraz bezpośrednia kontynuacja losów braci Cieni. Zwłaszcza w przypadku Treza jest to swoisty koniec odysei, który leczy złamane serca. Miałam zawsze ciepłe uczucia do tego bohatera, ze względu na ogrom cierpienia i udrękę, jakie musiał znosić przez większość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czytana z konieczności po raz kolejny raz w życiu, ale nie bez przyjemności ;) Zawsze chętnie wracam do świata Muminków, ich beztroskiego życia i pełnych pozornych niebezpieczeństw przygód.

Będąc dzieckiem skupiałam się na aspekcie przygodowym i tej atmosferze niesamowitości, jaka towarzyszyła bohaterom w ich tymczasowym nowym domu. Teraz, z perspektywy osoby dorosłej i ze świadomością ukrytych znaczeń w prozie Tove Jansson, uważniej spoglądałam na marzycielskość Tatusia Muminka, troskę Mamusi Muminka, niezależność Włóczykija czy złośliwość Małej Mi, a postaci racjonalnego Homka, emocjonalnej Bufki, depresyjnej Filifionki i zasadniczego Paszczaka są bardzo wyraziste. Bardzo podobała mi się kreacja Włóczykija jako zastępczego ojca przygarniętej gromadki, odkrywanie tajemnic tajemniczego domostwa przez rodzinę Muminków i chaotyczna sztuka teatralna, która była kwintesencją ogólnego ducha prozy autorki, gdzie wszystko kończy się niezgodnie z planem, ale i tak kończy się dobrze ;)

Muminki nadają się zarówno dla małych, jak i dla dużych, i zawsze będę polecać ten cykl!

Czytana z konieczności po raz kolejny raz w życiu, ale nie bez przyjemności ;) Zawsze chętnie wracam do świata Muminków, ich beztroskiego życia i pełnych pozornych niebezpieczeństw przygód.

Będąc dzieckiem skupiałam się na aspekcie przygodowym i tej atmosferze niesamowitości, jaka towarzyszyła bohaterom w ich tymczasowym nowym domu. Teraz, z perspektywy osoby dorosłej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorka podejmuje bardzo trudny temat i robi to z typową dla siebie delikatnością i dużym wyczuciem. Co może przeżywać osoba, która dowiaduje się, że ukochany ojciec, opiekuńczy dziadek i człowiek znany ze swojej wyjątkowej łagodności brał udział w największej zbrodni, jaką zna świat? Tego wulkanu emocji doświadcza właśnie Libby, 48-latka, ogromnie przywiązana do swojego ojca kobieta. Proces, który przypomina żałobę, jest drobiazgowo i realistycznie opisany - próby rozmowy i zrozumienia, niedowierzanie i strach, wreszcie wściekłość, krzywda i żal, a wszystko splątane ze sobą w niemożliwy kłąb. Konsekwencje odkrycia prawdziwej tożsamości ojca, a równocześnie teścia i dziadka dotykają całą rodzinę Libby - dorastające dzieci mierzą się z emocjami, które trudno im nawet nazwać. Po raz kolejny jestem pełna podziwu dla kunsztu autorki i jej gruntownego przygotowania z zakresu psychologii.

To ostatnie widać także w drugiej linii czasowej, ponieważ oprócz wydarzeń widzianych oczami dorosłej córki Hansa Brennera czytelnik otrzymuje również perspektywę tytułowego nazisty. 23-letni księgowy zostaje niespodziewanie wcielony w szeregi SS i wysłany do Sobiboru. Pojęcie, co tak naprawdę dzieje się w tym potwornym miejscu nie zajmuje mu dużo czasu, choć wcześniej starannie nie zastanawiał się nad wieloma aspektami traktowania Żydów przez faszystowskie władze. Czytelnik otrzymuje przykład obywatela III Rzeszy, którego zwykła, ludzka moralność zderza się w brutalny sposób ze skutkami retoryki nazistowskiej. Nie umniejszając cierpieniu ludzi, którzy w tym obozie zginęli, autorka skupia uwagę czytelnika na osobie stojącej po przeciwnej stronie. Bez usprawiedliwiania i tłumaczenia pokazuje, jak złożony jest ludzki umysł, kiedy próbuje sobie poradzić z otaczającą go okrutną rzeczywistością.

Książkę czytało się po prostu błyskawicznie, a opisywane wydarzenia i emocje bohaterów mocno na mnie oddziaływały. Obawiałam się trochę tej powieści ze względu na obecność nazistowskiego zbrodniarza i oddanie mu głosu - nie chciałam zbytnio go poznawać, ale niepotrzebnie się niepokoiłam, bo otrzymałam ciekawe, wiarygodne studium charakteru. To kolejna i, mam nadzieję nie ostatnia lekcja historii i ludzi w nią wplecionych od tej autorki. Szczerze polecam!

Autorka podejmuje bardzo trudny temat i robi to z typową dla siebie delikatnością i dużym wyczuciem. Co może przeżywać osoba, która dowiaduje się, że ukochany ojciec, opiekuńczy dziadek i człowiek znany ze swojej wyjątkowej łagodności brał udział w największej zbrodni, jaką zna świat? Tego wulkanu emocji doświadcza właśnie Libby, 48-latka, ogromnie przywiązana do swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Florence jest ghostwriterką, która od roku, po ogromnym zawodzie miłosnym, nie jest w stanie dokończyć pisanej przez siebie dla sławnej autorki romansów książki. Nowy, przystojny redaktor jest jednak nieugięty - termin kończy się jutro albo będą konsekwencje. Na domiar złego telefon wzywa Florence do domu rodzinnego, gdzie umiera jedna z najbliższych jej osób. A w drzwiach staje duch rzeczonego redaktora...

Większość akcji dzieje się w domu lub wokół domu pogrzebowego, więc chyba można się spodziewać ponurej atmosfery? Nic z tych rzeczy! Powieść skrzy się od humoru słownego i sytuacyjnego, a miejsce, gdzie przygotowuje się zmarłych do ostatniej drogi okazuje się być bardzo pogodne. Główna bohaterka ze śmiercią jest oswojona od dzieciństwa, duchy to dla niej normalność, więc spotkanie Bena w sumie aż tak jej nie zaskakuje. Zdumiewa ją jednak, jakim okazuje się być człowiekiem i jak ciepła zawiązuje się między nimi relacja, mimo niefortunnego początku znajomości.

Przy czytaniu tej książki w oczach co chwila stawały mi łzy. Z uwagi na osobistą tragedię głównej bohaterki i myśli, które korespondowały z moimi jeszcze kilka lat temu, mocno przeżywałam jej stratę. Wzruszały mnie też wszystkie oznaki miłości, jaką okazywała sobie rodzina Day, ich siła i przywiązanie do siebie nawzajem. Do łez doprowadzały mnie także słowa i gesty wykonywane przez “ducha” Bena. Jest to więc niezmiernie ckliwa lektura. To w sumie mniej romans, a bardziej książka o żałobie i jej przeżywaniu, godzeniu się z odejściem, odnajdywaniu siły we wspomnieniach i rodzinie, choć rodząca się miłość między bohaterami też jest przepięknie opisana. Bardzo ją wszystkim polecam :)

Florence jest ghostwriterką, która od roku, po ogromnym zawodzie miłosnym, nie jest w stanie dokończyć pisanej przez siebie dla sławnej autorki romansów książki. Nowy, przystojny redaktor jest jednak nieugięty - termin kończy się jutro albo będą konsekwencje. Na domiar złego telefon wzywa Florence do domu rodzinnego, gdzie umiera jedna z najbliższych jej osób. A w drzwiach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W drugim tomie przygód Matthew Corbetta autor zabiera czytelnika do XVIII-wiecznego Nowego Jorku - do jego ciemnych, oświetlanych jedynie świeczkami uliczek, pośród których czai się zabójca zwany Maskerem. Matthew Corbett, 23-letni asystent sędziego, pochłonięty przez własną krucjatę przeciwko zarządcy sierocińca, w którym się wychował, przypadkiem staje się świadkiem morderstwa. W zgodzie ze swoją naturą, która nie pozwala mu pozostawić pytań bez odpowiedzi, angażuje się w śledztwo. Równocześnie zwraca na siebie uwagę osób, dzięki którym wytyczona zostaje jego przyszłość...

Autor tworzy całą sieć powiązań i wzajemnie zazębiających się tajemnic, których odkrywanie jest fascynującą, choć czasami drastyczną podróżą. W powieści nie brakuje plastycznych, bardzo szczegółowych, często obrzydliwych i nie pozostawiających wiele wyobraźni obrazów życia codziennego mieszkańców mieszkańców miasta z różnych warstw społecznych. Co mi się bardzo podobało, to kolejny etap dojrzewania, w dalszym ciągu młodego przecież bohatera - Matthew musi dokonywać trudnych wyborów osobistych i ich skutki będą na pewno widoczne w kolejnych tomach cyklu.

Mimo rozbudowanych opisów czytanie się nie nudzi, za to można wejść głębiej w przedstawiony świat. Doskonała jest także kreacja bohaterów - żadna z postaci nie jest idealna, a Matthew to pełen wątpliwości zwykły człowiek, który dopiero uczy się, jak postępować w pewnych sytuacjach. W bohaterach literackich zawsze najbardziej nierealna wydaje mi się być niewzruszona pewność siebie, a tu jej zdecydowanie nie znalazłam, więc postaci są po prostu bardzo realistyczne. Autentyczność to znak szczególny tego cyklu, więc uważam go również za wartościowy pod względem historycznym.

Z niecierpliwością będę czekać na kolejny tom, a ten mocno wszystkim polecam :)

W drugim tomie przygód Matthew Corbetta autor zabiera czytelnika do XVIII-wiecznego Nowego Jorku - do jego ciemnych, oświetlanych jedynie świeczkami uliczek, pośród których czai się zabójca zwany Maskerem. Matthew Corbett, 23-letni asystent sędziego, pochłonięty przez własną krucjatę przeciwko zarządcy sierocińca, w którym się wychował, przypadkiem staje się świadkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

W czwartym, ostatnim tomie “Blood Dagger Legacy” poznajemy bliżej Boone’a, szóstego członka zespołu wojowników następnego pokolenia wampirów, zwerbowanego i przeszkolonego do walki przez Bractwo Czarnego Sztyletu. Młody arystokrata z ambiwalentnym stosunkiem do swego pochodzenia i skomplikowanej relacji z ojcem staje w obliczu zbrodni - ktoś zabija kobiety z rasy w jednym z nocnych klubów w Caldwell. Zmuszony do udziału w śledztwie u boku członków Bractwa poznaje Helanię, introwertyczkę prowadzącą własne dochodzenie po śmierci ukochanej siostry...

Fabuła tego tomu bezpośrednio nawiązuje do wydarzeń z “The Savior” i konsekwencji pewnej decyzji Boone’a. Jak zwykle w tym cyklu, książka oferuje emocjonalny rollercoaster - bohaterowie odczuwają stratę, niepewność i strach, ale także nadzieję i miłość, a ja, jako czytelniczka, przeżywam wszystkie emocje razem z nimi. To wszystko dzięki unikalnemu, żywemu językowi i stylowi autorki, który mnie osobiście nigdy nie pozostawia obojętnym na to, jakie uczucia targają bohaterami jej powieści. Głębia desperacji, dno depresji, rozchwianie emocjonalne czy miłosne uniesienia - to wszystko jest oddane bardzo plastycznie i z odpowiednim do sytuacji wyczuciem.

Ucieszyło mnie mocno, że przedstawiono bardziej szczegółowo Bandę Bękartów, która do tej pory stanowiła, poza Xcorem i Throe, dość jednolitą masę i już teraz jestem ciekawa, jakie przygody autorka zaplanowała dla jej członków w następnych tomach cyklu. Pozostało kilka drobnych, niezakończonych problemów, które prawdopodobnie będą eksplorowane w przyszłości. Autorce również po raz kolejny udało się mnie zaskoczyć - do samego końca nie wiedziałam, jak rozwiną i zakończą się najważniejsze wątki.

To było bardzo dobre zakończenie tego podcyklu. Polecam, choć ze względu na treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia, tylko pełnoletnim czytelni(cz)kom, no i zalecam oczywiście rozpocząć czytanie od początku całego cyklu o Bractwie Czarnego Sztyletu :)

W czwartym, ostatnim tomie “Blood Dagger Legacy” poznajemy bliżej Boone’a, szóstego członka zespołu wojowników następnego pokolenia wampirów, zwerbowanego i przeszkolonego do walki przez Bractwo Czarnego Sztyletu. Młody arystokrata z ambiwalentnym stosunkiem do swego pochodzenia i skomplikowanej relacji z ojcem staje w obliczu zbrodni - ktoś zabija kobiety z rasy w jednym z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

W siedemnastym tomie z cyklu “Bractwo Czarnego Sztyletu” autorka skupia się głównie na potrzebie przynależności. Zarówno Murhder, wykluczony z Bractwa dwadzieścia lat wcześniej za czyny popełnione pod wpływem szaleństwa, jak i John Matthew, jeden z najmłodszych członków społeczności skupionej wokół króla rasy, mają problem z zakotwiczeniem się z rzeczywistości, choć radzą sobie z tym w zupełnie innych sposób. Xhex, ukochana Johna, wraca do trudnej i pełnej cierpienia przeszłości, którą dzieli z Murhderem. Równocześnie młoda naukowczyni zatrudniona w firmie biomedycznej natrafia na ślad tajnych medycznych eksperymentów przeprowadzanych na ludziach z anomaliami genetycznymi...

Jest to jeden z moich ulubionych tomów tego cyklu. Mamy tu przepiękny romans wampira i zwykłej kobiety, wyjaśnienie i rozwinięcie wątków, które pojawiają się w poprzednich powieściach (zwłaszcza dotyczący tajemniczej postaci Eliahu Rathboone’a), a także konkluzja dotycząca kolejnego niebezpieczeństwa, jakie zagraża wszystkim bohaterom. Dużą rolę w tej powieści odgrywa postrzeganie wszystkich bohaterów, członków Bractwa, ich rodzin i przyjaciół, jako wspólnoty połączonej głęboki więziami. Cały cykl jest logiczny, przemyślany, ze skrupulatnie rozpisanymi szczegółami, które okazują się mieć znaczenie i są eksplorowane długo po tym, jak pojawiły się po raz pierwszy wiele książek wcześniej. Dużo przestrzeni zajmują przemyślenia bohaterów, rozterki, wątpliwości co do siebie i najbliższych oraz podejmowanie niełatwych decyzji.

Polecam zdecydowanie, choć tylko pełnoletnim czytelni(cz)kom oraz, ze względu na kolejność książek w cyklu i masę zazębiających się wątków, mocno zalecam rozpocząć czytanie od pierwszego tomu.

W siedemnastym tomie z cyklu “Bractwo Czarnego Sztyletu” autorka skupia się głównie na potrzebie przynależności. Zarówno Murhder, wykluczony z Bractwa dwadzieścia lat wcześniej za czyny popełnione pod wpływem szaleństwa, jak i John Matthew, jeden z najmłodszych członków społeczności skupionej wokół króla rasy, mają problem z zakotwiczeniem się z rzeczywistości, choć radzą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Duran, wieloletni więzień osadzony w podziemiach przez lorda przestępczego świata oraz Ahmare, instruktorka samoobrony, zmuszeni są do współpracy. On napędzany chęcią zemsty, ona koniecznością pomocy bratu - razem ruszają w podróż w celu przeniknięcia do tajnej siedziby kultu. Po drodze nabierają do siebie zaufania, a ich relacja szybko ewoluuje w coś więcej...

W tej dość krótkiej (w porównaniu do innych z cyklu) powieści poruszony został problem sekt, wpływów i nieograniczonej władzy ich dowódców, oraz psychologicznej trudności wyzwolenia się z ich okowów. Poza tym analizuje, do czego można się posunąć w obronie najbliższych i jakie to ma skutki dla psychiki ludzkiej. Na tym tle rozgrywa się oczywiście romans - dość błyskawiczny i pozbawiony niuansów, ale dopasowany do specyfiki gatunku wampirów i tego, w jaki sposób łączą się oni w pary.

W tej książce mamy autorka po raz pierwszy właściwie zaprezentowała bohaterów w kompletnie innym otoczeniu, niż to, w jakim był osadzony cały cykl. Ani razu nie pojawiają się znane z poprzednich tomów postaci - dwa razy tylko wspomniane są Bractwo i Wrath. Jest to zupełnie nowa odsłona wampirzego świata, osadzona w pewnym oddaleniu od Caldwell, w ukrytych przed okiem króla i jego towarzyszy lokalizacjach. Jest to też jedna z najbrutalniejszych powieści cyklu - jeżeli ktoś jest wrażliwy na sceny tortur, zalecam ostrożność przy wyborze tej lektury. Trochę była za krótka, żebym mogła się bardziej przywiązać do bohaterów, ale to był dobry powrót do cyklu po dłuższej przerwie.

Duran, wieloletni więzień osadzony w podziemiach przez lorda przestępczego świata oraz Ahmare, instruktorka samoobrony, zmuszeni są do współpracy. On napędzany chęcią zemsty, ona koniecznością pomocy bratu - razem ruszają w podróż w celu przeniknięcia do tajnej siedziby kultu. Po drodze nabierają do siebie zaufania, a ich relacja szybko ewoluuje w coś więcej...

W tej dość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W tej książce napotkałam na jeden z najlepiej rozegranych motywów “od wrogów do kochanków” - bezkompromisowy, namacalny, nie pozostawiający złudzeń co do motywów i zachowania bohaterów. Izzy i Lucas pracują w recepcji hotelu Forest Manor, serdecznie się przy tym nie znosząc. Rok ich “współpracy” - od pamiętnego przyjęcia bożonarodzeniowego - jest wypełniony złośliwościami i przytykami wymierzonymi w siebie nawzajem. Taka relacja nie zachęca nawet do poznania bohaterów, bo kto polubiłby tak niesympatyczne postaci? A jednak każde z nich skrywa tajemnice nie tylko przed sobą nawzajem, ale także przed samymi sobą. Stopniowo zagłębiając się w życie osobiste, myśli i emocje dwójki nieprzyjaciół poznajemy ich prawdziwe oblicze.

Z wielką przyjemnością czytałam tę książkę. Izzy i Lucas zostali wykreowani bardzo fachowo, z psychologicznym autentyzmem i głębią, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia życiowe, wychowanie i pochodzenie - Lucas jest rodowitym Brazylijczykiem, więc obserwacja, jak się odnajduje na brytyjskiej prowincji, jest naprawdę fascynującym przeżyciem. Bohaterowie się zmieniają, dojrzewają, dużo rozmawiają i w końcu wyjaśniają wszystkie nieporozumienia, z pomocą bliskich osób. Ciekawie jest też czytać o życiu hotelowym, pracownikach, dla których miejsce pracy jest tak naprawdę drugim domem, a pracownicy tworzą trochę dysfunkcyjną rodzinę, a także stałych gościach, z którymi pracownicy nawiązują przyjacielskie stosunki.

Cała akcja dzieje się w okolicach Bożego Narodzenia, więc to idealna pozycja na ten czas roku - ciepła, zabawna i trochę pikantna. Bardzo ją polecam!

W tej książce napotkałam na jeden z najlepiej rozegranych motywów “od wrogów do kochanków” - bezkompromisowy, namacalny, nie pozostawiający złudzeń co do motywów i zachowania bohaterów. Izzy i Lucas pracują w recepcji hotelu Forest Manor, serdecznie się przy tym nie znosząc. Rok ich “współpracy” - od pamiętnego przyjęcia bożonarodzeniowego - jest wypełniony złośliwościami i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Autorka ma niesamowity talent do tworzenia bardzo niebohaterskich bohaterów - często bezradnych, przepełnionych zwykłymi ludzkimi wątpliwościami i strachem, a równocześnie sympatycznych, bliskich czytelnikowi. Tak też jest i w tym przypadku.

W krótkim retellingu baśni o “Śpiącej królewnie” poznajemy Ropuszkę, dziewczynę-żabę, która strzeże od wielu, wielu lat tajemniczego kasztelu otoczonego ciernistym płotem oraz uprzejmego, łagodnego rycerza Halima, któremu robi się niedobrze na widok krwi. Ich relacja rozwija się bardzo naturalnie, niespiesznie, aż miło obserwować, jak wzajemnie się poznają. Równocześnie poznajemy historię samej Ropuszki - od porwania do Magicznej Krainy przez wychowanie i naukę, aż do otrzymania zadania, które nie do końca idzie zgodnie z planem. Mnie szczególnie ujęły najmłodsze lata bohaterki u wodnic, które, mimo krwiożerczej natury i różnic gatunkowych zajmują się nią jak własnym dzieckiem, obdarowując bezinteresowną miłością.

To kolejne dzieło autorki, z którym miałam okazję się zapoznać i choć blisko mu do ukochanej przeze mnie “Pokrzywy i kości”, to nie ujęło mnie równie mocno, za co chyba można winić długość - to bardziej nowelka, niż powieść i nie obraziłabym się o trochę więcej tej historii. Ale i tak polecam, bo to świetna próbka stylu T. Kingfisher - z wychodzącą poza schematy fabułą, ujmującymi bohaterami i szczyptą makabry.

Autorka ma niesamowity talent do tworzenia bardzo niebohaterskich bohaterów - często bezradnych, przepełnionych zwykłymi ludzkimi wątpliwościami i strachem, a równocześnie sympatycznych, bliskich czytelnikowi. Tak też jest i w tym przypadku.

W krótkim retellingu baśni o “Śpiącej królewnie” poznajemy Ropuszkę, dziewczynę-żabę, która strzeże od wielu, wielu lat tajemniczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

XVI wiek, Wenecja, początki renesansu i czas, w którym rodzą się nowe idee. W centrum opisywanych w fabule wydarzeń znajdują się trzydziestokilkuletni malarz, Giorgio Barbarelli, znany w naszych czasach pod imieniem Giorgione, oraz tajemniczy kolor, Książę Orientu. Miłość, intryga, zdrada i obsesja - to w skrócie motywy tej powieści.

Autorowi udało się tchnąć życie w Giorgione, nazywanego na kartach książki Zorzo, tworząc sympatycznego, opiekuńczego i spokojnego człowieka, którego pasją jest tworzenie, a największą wartością w twórczości kolor. Niezmiernie podoba mi się kreacja tego bohatera, który bardzo troszczy się o pomocników w swojej pracowni, a rzucony w wir niespodziewanych wydarzeń stara się przede wszystkim postępować właściwie. Przy okazji czytelnik ma okazję dowiedzieć się więcej o samym twórcy, jego obrazach, akcie tworzenia, znaczeniu i pochodzeniu barw czy funkcjonowania pracowni malarskich w tamtych czasach. Oprócz niego w powieści pojawiają się Michał Anioł czy Leonardo da Vinci, więc poznajemy nie tylko jednego twórcę tego okresu, lecz szersze ich grono.

Styl jest bardzo przyjemny, a język przystępny, miejscami kwiecisty i ładnie oddający emocje bohaterów. Z początku jednak trudno mi było się dobrze wgryźć w lekturę - było to czytanie z chęci poznania, ale bez emocjonalnego zaangażowania. Historia wydawała mi się trochę banalna - ot, nieuchwytny skarb, zakazany romans, walka o wpływy, w skrócie nie są to tematy, które jakoś specjalnie mnie pociągają. Zaangażowałam się dopiero pod koniec, ale za to jaki to był koniec - niesamowity zwrot akcji, stawiający na głowie wszystko, co do tamtej chwili sądziłam o fabule i niektórych bohaterach, zmuszający do przebudowania swoich sądów i przekonań. Sprawiło to, że kończyłam lekturę ze łzami w oczach i podniosło moją ocenę książki bardzo na plus.

Książkę więc bardzo polecam :)

XVI wiek, Wenecja, początki renesansu i czas, w którym rodzą się nowe idee. W centrum opisywanych w fabule wydarzeń znajdują się trzydziestokilkuletni malarz, Giorgio Barbarelli, znany w naszych czasach pod imieniem Giorgione, oraz tajemniczy kolor, Książę Orientu. Miłość, intryga, zdrada i obsesja - to w skrócie motywy tej powieści.

Autorowi udało się tchnąć życie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do tej książki przyciągnęła mnie głównie okładka i sugestywny tytuł. Kiedy zaś przeczytałam w opisie o zakazanej miłości i opiekuńczości głównego bohatera, nie mogłam nie dodać tej książki do swojej listy. Lektura zajęła mi jeden dzień i cóż, była to bardzo dobra pozycja, choć z pewnymi zastrzeżeniami.

Mimo, że powieść jest romansem z motywem różnicy wieku i rozpoczyna się w szkole baletowej z pozycji nauczyciel-uczennica, to tak naprawdę głównym tematem jest radzenie sobie z trudnym, czasami wręcz traumatycznym dzieciństwem, i tragedią weryfikującą życiowe plany. Autorka wplata w fabułę kwestie zdrowia psychicznego i możliwości pomocy, wskazując na rolę specjalistów w tym zakresie, co bardzo sobie cenię. Lea uczy się stawiania granic i dbania o własny dobrostan psychiczny, przy udziale ukochanego, przyjaciół i psychoterapeutów. Romans jest poprowadzony bardzo delikatnie, z wyczuciem granic i z świadomością zasad, jakie ograniczają kontakty Lei i Cedrika. Ich miłość może rozwijać się bez ograniczeń gdzieś od połowy książki, kiedy to zmienia się ich sytuacja, więc nie ma w tej historii nadużyć.

Historia podobała mi się bardzo, w trakcie czytania po prostu się przez nią płynęło . Mój zarzut, choć może wynika to ze specyfiki gatunku, dotyczy doskonałości Cedrika i płochliwości Lei. Cedrik jest aż zbyt dobry - zawsze czuły, uważający, cierpliwy, zawsze broniący ukochanej przed krzywdą, jest to właściwie stały motyw ich kontaktów. Paradoksalnie więc, coś, co mnie przyciągnęło do książki, teraz mnie odepchnęło - po prostu miałam przesyt. Mam też wrażenie, że przez całą książkę nie napotkałam na ani jedną poważną różnicę zdań pomiędzy zakochanymi, co wydaje mi się lekko nierealne.

Podsumowując, jest to piękna opowieść, z głębszym przesłaniem, ale też trochę bajkowa. Polecam fankom romantycznych, otulających historii :)

Do tej książki przyciągnęła mnie głównie okładka i sugestywny tytuł. Kiedy zaś przeczytałam w opisie o zakazanej miłości i opiekuńczości głównego bohatera, nie mogłam nie dodać tej książki do swojej listy. Lektura zajęła mi jeden dzień i cóż, była to bardzo dobra pozycja, choć z pewnymi zastrzeżeniami.

Mimo, że powieść jest romansem z motywem różnicy wieku i rozpoczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Podchodziłam do tej dylogii z dużą rezerwą - coś w opisie powodowało, że być może nie będzie to książka dla mnie. I nie mogłam bardziej się pomylić w swojej ocenie...

Przede wszystkim zwróciłam uwagę na język i styl - piękny, literacki, z dobrze wyważonymi akcentami. Fabuła jest wielowątkowa, skomplikowana, z mnogością bohaterów, a historia każdej postaci jest tak samo ciekawa. Mimo przeskoków pomiędzy kolejnymi narratorami nie męczy to w trakcie czytania, bo wszyscy mają taki sam wkład w postęp akcji, a sporo wydarzeń się ładnie zazębia. Przejście od zagadki zaginionych dzieci do wydarzeń, które zmieniają oblicze Cadence jest płynne i logiczne, a każdy wątek, każda historia poboczna mają znaczenie. Wątek romantyczny dotyczy nie jednej pary, jest przepięknie, delikatnie przedstawiony i choć miłość jest ważnym i istotnym elementem fabuły, to jednak w żadnym miejscu nie jest przytłaczająca. Obserwowanie historii Jacka i Adairy, młodych bohaterów powieści, a także Torina i Sidry, małżonków z rozsądku, było naprawdę fascynujące i wzruszające. Postaci są bardzo dobrze psychologicznie skonstruowane, przeżywają słabości i rozterki typowe dla każdego człowieka, mierzą się z tragediami, które stawiają pod znakiem zapytania wszystko, co osiągnęli i jakimi ludźmi chcą być.

Na osobne zdanie zasługuje kreacja duchów wyspy - moim zdaniem po prostu genialna. Duchy Cadence są namacalne i kreują rzeczywistość wyspiarzy - wiatry przenoszą podsłuchane rozmowy, wzgórza się poruszają skracając lub wydłużając drogę, a ogień gaśnie, jeżeli ma taki kaprys. Mnie szczególnie urzekły momenty, kiedy bohaterowie zwracali się do siebie poprzez wiatr, przekazując przy tym mnóstwo emocji. Wspaniała jest także przejawiona postać duchów, są one wyjątkowo dopracowane i pasujące do swoich żywiołów, a równocześnie unikalne i jedyne w swoim rodzaju.

Praktycznie wszystko mi się w tych książkach zachwyciło i trafiły do grona jednych z najlepszych przeczytanych przeze mnie fantasy z wątkiem romantycznym w życiu. Ogromnie polecam!

Podchodziłam do tej dylogii z dużą rezerwą - coś w opisie powodowało, że być może nie będzie to książka dla mnie. I nie mogłam bardziej się pomylić w swojej ocenie...

Przede wszystkim zwróciłam uwagę na język i styl - piękny, literacki, z dobrze wyważonymi akcentami. Fabuła jest wielowątkowa, skomplikowana, z mnogością bohaterów, a historia każdej postaci jest tak samo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta powieść trochę przypomina mi “Bastion” Stephena KInga, choć nie jest tak monumentalna i wielowątkowa. Mamy postapokaliptyczne Stany Zjednoczone, całkowicie wyludnione przez śmiercionośnego wirusa, a w nich dwóch osamotnionych nastolatków, Jamie’ego i Andrew. Obaj skrywają bolesne tajemnice i boją się sobie zaufać, a jednak w niedługim czasie stają się nierozłączni. Wspólna podróż odsłania prawdziwą naturę ich uczuć, a przy okazji stawia w szeregu różnorodnych sytuacji, jakie mogą ich spotkać tylko w świecie po wyniszczającej ludzkość katastrofie.

Z początku czytałam tę powieść trochę beznamiętnie - bez większych emocji. Prawdziwa karuzela rozpoczyna się jednak od pierwszego spotkania z obcymi. Za każdym razem niepewność i strach, czy nowo napotkany człowiek będzie stosował prawo dżungli, czy jednak pozostaną w nim ludzkie odruchy. Do tego dochodzi reprezentacja LGBT i wszystkie uprzedzenia z nią związane, więc droga naszych bohaterów przez kolejne stany Ameryki nie jest wcale łatwa. To taka powieść drogi, z bardzo delikatnie rozwijającą się pierwszą miłością pomiędzy dwojgiem młodych ludzi w rzeczywistości pozbawionej nadziei.

Ostatecznie bardzo mi się tak książka podobała. Polecam ją starszym nastolatkom i dorosłym - każdy powinien tu znaleźć coś dla siebie.

Ta powieść trochę przypomina mi “Bastion” Stephena KInga, choć nie jest tak monumentalna i wielowątkowa. Mamy postapokaliptyczne Stany Zjednoczone, całkowicie wyludnione przez śmiercionośnego wirusa, a w nich dwóch osamotnionych nastolatków, Jamie’ego i Andrew. Obaj skrywają bolesne tajemnice i boją się sobie zaufać, a jednak w niedługim czasie stają się nierozłączni....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kto pamięta postać ciastka ze Sherka? Tutaj jest ich dostatek i choć różnią się od tego przywołanego, to jednak analogia mnie nasunęła się sama. W powieści występują zarówno mały, dość rezolutny Ciastek, jak i pokaźne chlebowe golemy, a wszystko za sprawą 14-letniej czarodziejki posługującej się wypiekową magią. W świecie, gdzie magia wszelkiego rodzaju jest powszechna, bardzo różnorodna i nie zawsze dobrze przyjmowana Mona, nasza bohaterka i narratorka, zmuszona jest przez okoliczności do bohaterskich działań, na które wcale nie ma ochoty.

W tej powieści, podobnie jak w mojej ulubionej “Pokrzywie i kości”, dominuje styl przyziemno-makabryczny. Który autor bowiem zwróci uwagę na to, że bohater z przerażenia może się zmoczyć, a widok kościanego konia zostanie przyjęty z ulgą? Za to właśnie cenię tę autorkę - jej bohaterowie nie są nieodkrytymi herosami, ale zwykłymi ludźmi, bez aspiracji wykraczających poza zwyczajne życie. Każde ich działanie poza strefą komfortu jest dokładnie takie, jakie podejmowałby przeciętny czytelnik heroicznych opowieści, czyli z trudem, metodą prób i błędów, przepełniony strachem i wątpliwościami. Magia używana w powieści jest często pełna grozy, choć równocześnie opisana jest w przystępny, a czasami zabawny sposób, który dodaje jej zwyczajności. To sprawia, że jest to proza jedyna w swoim rodzaju, świeża, stanowiąca mieszankę cozy-fantasy z horrorem, która mnie bardzo przypadła do gustu.

Polecam tę książkę lubiącym grozę starszym nastolatkom i dorosłym, a sama z niecierpliwością będę czekać na kolejną książkę autorki :)

Kto pamięta postać ciastka ze Sherka? Tutaj jest ich dostatek i choć różnią się od tego przywołanego, to jednak analogia mnie nasunęła się sama. W powieści występują zarówno mały, dość rezolutny Ciastek, jak i pokaźne chlebowe golemy, a wszystko za sprawą 14-letniej czarodziejki posługującej się wypiekową magią. W świecie, gdzie magia wszelkiego rodzaju jest powszechna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Jeżeli ktoś ma ochotę na romans w stylu Jane Austen, gdzie każdy gest i słowo mają znaczenie, to jest to odpowiednia książka. Bohaterowie spętani konwenansami panującymi w wiktoriańskiej Anglii, początki walki o równouprawnienie kobiet, biblioteka i miłość do książek. To po części książka o książkach, ale w tym znaczeniu, że nawet najwspanialsze lektury nie zastąpią prawdziwego życia, choć są one ważnym elementem rzeczywistości zarówno Animant, jak i Thomasa Reeda. Wszystko toczy się niespiesznie, z dużą ilością przemyśleń po stronie Ani, ale czytelnik szybko się orientuje, że również pan Reed “bije się z myślami”.

Z początku nie polubiłam się z główną bohaterką, która wydawała mi się bardzo arogancka. Po jakimś czasie rozmyło się to jednak, tym bardziej, że Ani analizuje dość krytycznie swoje zachowanie i dochodzi do trzeźwych wniosków. Powieść jest bardzo ładnie napisana, z logiką i smakiem, a równocześnie z współczesnymi akcentami, których w oryginalnych utworach próżno szukać, ale które dodawały realności opisywanym sytuacjom. Końcówka trochę się dłużyła - w sumie wiadomo było, że już niewiele nowego się wydarzy, ale trochę trwało, zanim autorka zdecydowała się na szczęśliwy finał.

Książka godna polecenia na kilka dni niezobowiązującej, lekkiej lektury - zarówno dla młodzieży, jak i dla dorosłych :)

Jeżeli ktoś ma ochotę na romans w stylu Jane Austen, gdzie każdy gest i słowo mają znaczenie, to jest to odpowiednia książka. Bohaterowie spętani konwenansami panującymi w wiktoriańskiej Anglii, początki walki o równouprawnienie kobiet, biblioteka i miłość do książek. To po części książka o książkach, ale w tym znaczeniu, że nawet najwspanialsze lektury nie zastąpią...

więcej Pokaż mimo to