-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
-
ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant17
-
ArtykułyPokaż książkę, zgarnij kawę! Lubaszka łączy siły z Wydawnictwem W.A.B i UroborosLubimyCzytać2
-
Artykuły„Muzea to miejsca cudów w zasięgu ręki” – wywiad z Thomasem Schlesserem, autorem książki „Oczy Mony”LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-20
2024-04-17
Czytana z konieczności po raz kolejny raz w życiu, ale nie bez przyjemności ;) Zawsze chętnie wracam do świata Muminków, ich beztroskiego życia i pełnych pozornych niebezpieczeństw przygód.
Będąc dzieckiem skupiałam się na aspekcie przygodowym i tej atmosferze niesamowitości, jaka towarzyszyła bohaterom w ich tymczasowym nowym domu. Teraz, z perspektywy osoby dorosłej i ze świadomością ukrytych znaczeń w prozie Tove Jansson, uważniej spoglądałam na marzycielskość Tatusia Muminka, troskę Mamusi Muminka, niezależność Włóczykija czy złośliwość Małej Mi, a postaci racjonalnego Homka, emocjonalnej Bufki, depresyjnej Filifionki i zasadniczego Paszczaka są bardzo wyraziste. Bardzo podobała mi się kreacja Włóczykija jako zastępczego ojca przygarniętej gromadki, odkrywanie tajemnic tajemniczego domostwa przez rodzinę Muminków i chaotyczna sztuka teatralna, która była kwintesencją ogólnego ducha prozy autorki, gdzie wszystko kończy się niezgodnie z planem, ale i tak kończy się dobrze ;)
Muminki nadają się zarówno dla małych, jak i dla dużych, i zawsze będę polecać ten cykl!
Czytana z konieczności po raz kolejny raz w życiu, ale nie bez przyjemności ;) Zawsze chętnie wracam do świata Muminków, ich beztroskiego życia i pełnych pozornych niebezpieczeństw przygód.
Będąc dzieckiem skupiałam się na aspekcie przygodowym i tej atmosferze niesamowitości, jaka towarzyszyła bohaterom w ich tymczasowym nowym domu. Teraz, z perspektywy osoby dorosłej i...
2024-04-17
Autorka podejmuje bardzo trudny temat i robi to z typową dla siebie delikatnością i dużym wyczuciem. Co może przeżywać osoba, która dowiaduje się, że ukochany ojciec, opiekuńczy dziadek i człowiek znany ze swojej wyjątkowej łagodności brał udział w największej zbrodni, jaką zna świat? Tego wulkanu emocji doświadcza właśnie Libby, 48-latka, ogromnie przywiązana do swojego ojca kobieta. Proces, który przypomina żałobę, jest drobiazgowo i realistycznie opisany - próby rozmowy i zrozumienia, niedowierzanie i strach, wreszcie wściekłość, krzywda i żal, a wszystko splątane ze sobą w niemożliwy kłąb. Konsekwencje odkrycia prawdziwej tożsamości ojca, a równocześnie teścia i dziadka dotykają całą rodzinę Libby - dorastające dzieci mierzą się z emocjami, które trudno im nawet nazwać. Po raz kolejny jestem pełna podziwu dla kunsztu autorki i jej gruntownego przygotowania z zakresu psychologii.
To ostatnie widać także w drugiej linii czasowej, ponieważ oprócz wydarzeń widzianych oczami dorosłej córki Hansa Brennera czytelnik otrzymuje również perspektywę tytułowego nazisty. 23-letni księgowy zostaje niespodziewanie wcielony w szeregi SS i wysłany do Sobiboru. Pojęcie, co tak naprawdę dzieje się w tym potwornym miejscu nie zajmuje mu dużo czasu, choć wcześniej starannie nie zastanawiał się nad wieloma aspektami traktowania Żydów przez faszystowskie władze. Czytelnik otrzymuje przykład obywatela III Rzeszy, którego zwykła, ludzka moralność zderza się w brutalny sposób ze skutkami retoryki nazistowskiej. Nie umniejszając cierpieniu ludzi, którzy w tym obozie zginęli, autorka skupia uwagę czytelnika na osobie stojącej po przeciwnej stronie. Bez usprawiedliwiania i tłumaczenia pokazuje, jak złożony jest ludzki umysł, kiedy próbuje sobie poradzić z otaczającą go okrutną rzeczywistością.
Książkę czytało się po prostu błyskawicznie, a opisywane wydarzenia i emocje bohaterów mocno na mnie oddziaływały. Obawiałam się trochę tej powieści ze względu na obecność nazistowskiego zbrodniarza i oddanie mu głosu - nie chciałam zbytnio go poznawać, ale niepotrzebnie się niepokoiłam, bo otrzymałam ciekawe, wiarygodne studium charakteru. To kolejna i, mam nadzieję nie ostatnia lekcja historii i ludzi w nią wplecionych od tej autorki. Szczerze polecam!
Autorka podejmuje bardzo trudny temat i robi to z typową dla siebie delikatnością i dużym wyczuciem. Co może przeżywać osoba, która dowiaduje się, że ukochany ojciec, opiekuńczy dziadek i człowiek znany ze swojej wyjątkowej łagodności brał udział w największej zbrodni, jaką zna świat? Tego wulkanu emocji doświadcza właśnie Libby, 48-latka, ogromnie przywiązana do swojego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-15
Florence jest ghostwriterką, która od roku, po ogromnym zawodzie miłosnym, nie jest w stanie dokończyć pisanej przez siebie dla sławnej autorki romansów książki. Nowy, przystojny redaktor jest jednak nieugięty - termin kończy się jutro albo będą konsekwencje. Na domiar złego telefon wzywa Florence do domu rodzinnego, gdzie umiera jedna z najbliższych jej osób. A w drzwiach staje duch rzeczonego redaktora...
Większość akcji dzieje się w domu lub wokół domu pogrzebowego, więc chyba można się spodziewać ponurej atmosfery? Nic z tych rzeczy! Powieść skrzy się od humoru słownego i sytuacyjnego, a miejsce, gdzie przygotowuje się zmarłych do ostatniej drogi okazuje się być bardzo pogodne. Główna bohaterka ze śmiercią jest oswojona od dzieciństwa, duchy to dla niej normalność, więc spotkanie Bena w sumie aż tak jej nie zaskakuje. Zdumiewa ją jednak, jakim okazuje się być człowiekiem i jak ciepła zawiązuje się między nimi relacja, mimo niefortunnego początku znajomości.
Przy czytaniu tej książki w oczach co chwila stawały mi łzy. Z uwagi na osobistą tragedię głównej bohaterki i myśli, które korespondowały z moimi jeszcze kilka lat temu, mocno przeżywałam jej stratę. Wzruszały mnie też wszystkie oznaki miłości, jaką okazywała sobie rodzina Day, ich siła i przywiązanie do siebie nawzajem. Do łez doprowadzały mnie także słowa i gesty wykonywane przez “ducha” Bena. Jest to więc niezmiernie ckliwa lektura. To w sumie mniej romans, a bardziej książka o żałobie i jej przeżywaniu, godzeniu się z odejściem, odnajdywaniu siły we wspomnieniach i rodzinie, choć rodząca się miłość między bohaterami też jest przepięknie opisana. Bardzo ją wszystkim polecam :)
Florence jest ghostwriterką, która od roku, po ogromnym zawodzie miłosnym, nie jest w stanie dokończyć pisanej przez siebie dla sławnej autorki romansów książki. Nowy, przystojny redaktor jest jednak nieugięty - termin kończy się jutro albo będą konsekwencje. Na domiar złego telefon wzywa Florence do domu rodzinnego, gdzie umiera jedna z najbliższych jej osób. A w drzwiach...
więcej mniej Pokaż mimo to
Trudno jest opisać fabułę tej książki i uniknąć spojlerów, skoro jest to 17,5 tom cyklu “Bractwo Czarnego Sztyletu” oraz bezpośrednia kontynuacja losów braci Cieni. Zwłaszcza w przypadku Treza jest to swoisty koniec odysei, który leczy złamane serca. Miałam zawsze ciepłe uczucia do tego bohatera, ze względu na ogrom cierpienia i udrękę, jakie musiał znosić przez większość swojego życia. Dlatego też to, co się dzieje w tym relatywnie krótkim tomie, jest tak zadowalające.
Akcja powieści rozgrywa się w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i to, co się tu dzieje, można rozpatrywać w kategoriach “świątecznego cudu”. Prawdę mówiąc, gdyby nie ta podszyta baśniowością atmosfera, to uczucie łączące parę głównych bohaterów nie tylko byłoby dalekie od idealnego, ale także oparte na z gruntu niewłaściwych podstawach. Czytelnik zdaje sobie z tego sprawę - razem z większością pozostałych bohaterów powieści. A pojawia się ich mnóstwo, w mniej lub bardziej epizodycznych rolach - Xhex objawia się w bardzo delikatnym jak na siebie wcieleniu, Rehv, dawno nie widziana postać, powraca, a szczególnie podoba mi się pojawienie się Rhage’a z Mary. Lassiter, jedna z najbardziej zagadkowych ostatnio postaci w cyklu, przechodzi sam siebie i sprawia, że jeszcze bardziej chcę go poznać w powieści jemu poświęconej. Miałam trochę problemów z polubieniem Therese, jednak po pewnym czasie uznałam jej postępowanie, które mi się nie podobało, za bardzo ludzkie. Popełnianie błędów i ich naprawianie to - poza głównym wątkiem romantycznym - ważny element fabuły.
Lektura jak zawsze wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że autorka jest mistrzynią w budowaniu złożonych, skomplikowanych psychologicznie postaci, a ich przeżycia wewnętrzne, myśli i rozterki potrafi opisać w wyjątkowy sposób. Dodatkowo fabuła, która obfituje w dramatyczne wydarzenia, wciąga i przytrzymuje czytelnika. Polecam, choć oczywiście od pierwszego tomu, a biorąc pod uwagę spodziewane wznowienie cyklu w nowym tłumaczeniu, w końcu po polsku, a nie tylko w oryginale :)
Trudno jest opisać fabułę tej książki i uniknąć spojlerów, skoro jest to 17,5 tom cyklu “Bractwo Czarnego Sztyletu” oraz bezpośrednia kontynuacja losów braci Cieni. Zwłaszcza w przypadku Treza jest to swoisty koniec odysei, który leczy złamane serca. Miałam zawsze ciepłe uczucia do tego bohatera, ze względu na ogrom cierpienia i udrękę, jakie musiał znosić przez większość...
więcej Pokaż mimo to