rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Spodziewałam się czegoś innego, ambitniejszego. Jestem w stanie zrozumieć, że książki dedykowane młodzieży nie będą posiadały poziomu dojrzalszych, ale ot choćby zachowanie logiki powinno cechować wszystko co zostanie wydane. Książki winny wznosić nas na wyższe poziomy, rozwijać słownictwo, wyobraźnię, umiejętności odczuwania. Nie zaś odwrotnie. Nie zaniżajmy pułapu kolejnym pokoleniom w i tak już ubogim w słowa i emocje świecie.

Dałam tak WIELE gwiazdek za pomysł, bo ten był naprawdę dobry. Z początku rzecz jasna. Potem wszystko co szczególne i wartościowe w powieści poszło na bok, na rzecz uczuć/ nie uczuć( bo sami nie wiedzą czego dokładnie chcą) dwójki głównych bohaterów. I dodam, że młodzi bohaterowie zachowują się tak samo niedojrzale jak dorośli w tej książce. Miało być ciekawie, mrocznie i walecznie. Jest nijako do bólu.

Na domiar złego autorka wydaje kolejny cykl książek. Zgadniecie? Tak, kolejny cykl osadzony w tym samym świecie. Te same dylematy, tragizm na potęgę i uczucia niezdecydowanych bohaterów w samym centrum. Nie można by napisać czegoś nowego? Świeżego? Masa innych autorów nie idzie na skróty i potrafi stwarzać nowe światy całkiem płodnie.

Nie doczytałam do końca. Nie dlatego, że nie mogłam przebrnąć. Zwyczajnie przestało mi zależeć na bohaterach i to jest chyba w tym wszystkim najsmutniejsze. To największy cios dla pisarza.

Polecam tym mniej wymagającym.

Spodziewałam się czegoś innego, ambitniejszego. Jestem w stanie zrozumieć, że książki dedykowane młodzieży nie będą posiadały poziomu dojrzalszych, ale ot choćby zachowanie logiki powinno cechować wszystko co zostanie wydane. Książki winny wznosić nas na wyższe poziomy, rozwijać słownictwo, wyobraźnię, umiejętności odczuwania. Nie zaś odwrotnie. Nie zaniżajmy pułapu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Daję aż 3 gwiazdki z pomysł....tylko 3, za niewykorzystanie go ani trochę.

Miłość. To temat przewodni wielu powieści, niekiedy staje się on rdzeniem całej historii. Samo uczucie jest, jak każdy sam się przekonał, wzniosłe, pełne patosu, wręcz filozoficzne. Niestety. Kiedy buduje się powieść, akcję i wszystkie inne wątki poboczne tylko na miłości, wychodzi niezrozumiały i nudny bełkot. Z wielu pozytywnych komentarzy wnioskuję, że niektórych mogła porwać ta historia(czego ja osobiście nie zrozumiem), ale na litość (!), kiedy czytamy jedynie o uczuciach, dorzucimy garść tragizmu i szczyptę niepewności nie będzie się dało przełknąć! I pozostanie tylko "drżenie", konwulsyjne.

Dodatkowym minusem książki jest jej nierealność. Rozumiem, że gatunek paranormal czy fantasy, rządzą się swoimi prawami. Zmienia się otoczenie, pojawiają się zadziwiające postacie i rodzi się magia, ale ludzki umysł zawsze pozostaje ten sam. Żaden człowiek, zwłaszcza młody i w okresie buntu, dodatkowo wrzucony w nową sytuację i świat, nie przyjmie tego od razu do wiadomości. Bez nikłego choćby niedowierzania, dostajemy tylko naiwną bajeczkę do poduszki.

Książka mnie nie porwała, nie powaliła. Zniechęciła mnie do sięgnięcia po kolejne części.

Daję aż 3 gwiazdki z pomysł....tylko 3, za niewykorzystanie go ani trochę.

Miłość. To temat przewodni wielu powieści, niekiedy staje się on rdzeniem całej historii. Samo uczucie jest, jak każdy sam się przekonał, wzniosłe, pełne patosu, wręcz filozoficzne. Niestety. Kiedy buduje się powieść, akcję i wszystkie inne wątki poboczne tylko na miłości, wychodzi niezrozumiały i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do napisania opinii o Elantris podchodziłam kilkakrotnie, bo czy można przelać kotłujące się w sercu uczucia na papier? Przed momentem zakończyłam ostatnie wersety powieści, rozstałam się z jej bohaterami, życząc im szczęścia. Po raz kolejny, ponieważ Elantris czytałam wielokrotnie, odkładam tę książkę zalana łzami. Łzami szczęścia, żalu, dumy.
Właściwie to od strony 620 do samego końca zapomniałam, że istota ludzka powinna cyklicznie wdychać i wydychać powietrze.

Elantris to powieść o miłości, przyjaźni i nienawiści. To historia ludzkich serc, w ich niekończącej się wędrówce przez życie. Historia wewnętrznych transformacji oraz tych bardziej fizycznych walk o lepsze jutro. Brandon Sanderson, padam przed nim na kolana, stworzył cudowną, wielowymiarową powieść, w której zawarł wszelkie emocje świata. Dosyć niebezpieczna kumulacja, jeżeli nie masz przy sobie odpowiedniej ilości chusteczek...Oczywiście nie zabraknie także humoru, który rozładuje napiętą do granic możliwości atmosferę.

Nie istnieją we wszechświecie słowa godne określić to dzieło. Wspomnę więc tylko kilka istotnych rzeczy. Świat przedstawiony w powieści jest majstersztykiem, choć wiadomo, że w jednym tomie( nawet tak sporawym) nie da się opisać wszystkiego tak dokładnie jak byśmy chcieli. Dlatego żałuję, że nie powstało więcej książek w świecie Opelonu, ot choćby coś na temat młodości Hrathena, Sarene czy samego Fjordenu i Wyrna. Nawet postać Dilafa zasługiwałaby na osobną historię.
Sam opis podziałów hierarchicznych Fjordenu jest zachwycający. Podobnie jest z konstrukcją i historią odłamów religijnych w książce, która skłania człowieka do wielu przemyśleń. Tu wtrącę cytat:

"Keseg uczył jedności. Ale co miała myśli? Jedność umysłów, jak uważa mój lud? Jedność miłości, jak głoszą wasi kapłani? Czy jedność posłuszeństwa, w którą wierzą Derethi? W końcu zaczynam się zastanawiać, jak to możliwe, by ludzkość tak skomplikowała całkiem prostą koncepcję."

Dochodzi do tego średniowieczny klimat, dworskie intrygi i życie codzienne. Same smaczki.

Druga kwestia to właśnie postacie. Nie spotkacie tutaj płaskich, jednowymiarowych postaci, jakich w dzisiejszych latach przybywa w literaturze. Każdy z bohaterów ma odmienny charakter, swoją przeszłość i motywację do działań. Nie sposób nie pokochać większości z nich, kiedy z rozdziału na rozdział stajemy się cichymi obserwatorami ich wewnętrznych walk i przemian. Ja osobiście posiadam całą grupę ulubionych postaci, pod przywództwem Hrathena. Zwłaszcza po tym, krótkim fragmencie, który rozbił moje serce na kawałeczki:
"Ciemność zamykała się nad Hrathenem. Odsunął od siebie wszystkie pytania. Jego wzrok i całą świadomość wypełniła zatroskana twarz Sarene. Kobiety, która go zniszczyła. Dla niej odrzucił wszystkie kłamstwa, w które wierzył przez całe życie.
Nigdy się nie dowie, że ją pokochał.
Żegnaj, moja księżniczko, pomyślał."

Opisy w książce są barwne ale nie przesadzone, nie nudzą jak w co poniektórych pozycjach. Całą historię, dla wzbogacenia poznajemy z perspektywy trzech głównych postaci: Raodena, Sarene oraz Hrathena, choć pod koniec tych perspektyw pojawia się nieco więcej. Wygląda to jak przeskakiwanie pomiędzy umysłami postaci. Taka konstrukcja nie wprowadza chaosu, a wręcz pomaga zrozumieć poszczególnych bohaterów w ich dążeniach. Był taki moment, że zrozumiałam(ale tylko na chwilkę) postępowanie Dilafa.

Kolejny z licznych plusów to oczywiście magia! W każdej książce Brandona Sandersona poznajemy inny jej rodzaj i nadziwić się nie mogę jak ten pan to robi. Choć istnieje słowo idealnie pasujące do ludzi jego pokroju- GENIUSZ! Mamy tu specyficzny rodzaj magii, której konstrukcji od podstaw uczy nas Raoden, właściwie uczymy się razem z nim. I niech nikt nie zaprzecza, że w trakcie czytania Elantris nie próbował choć raz narysować w powietrzu dowolny Aon ;). Mamy legendę, upadek magicznego królestwa oraz związane z Dor istoty - Aony (Ashe rządzi ;)).

Nic tylko zabierać się za czytanie!! Osobiście na pewno nie raz jeszcze powrócę do Elantris.

"Nie- odezwała się po chwili.- Kiedy będziecie mówić o tym człowieku, niech wszyscy wiedzą, że zginął w naszej obronie. Mówcie zatem, że oprócz wszystkiego innego, Hrathen, gyorn Shu-Dereth, nie był naszym wrogiem. Był naszym zbawcą."

Do napisania opinii o Elantris podchodziłam kilkakrotnie, bo czy można przelać kotłujące się w sercu uczucia na papier? Przed momentem zakończyłam ostatnie wersety powieści, rozstałam się z jej bohaterami, życząc im szczęścia. Po raz kolejny, ponieważ Elantris czytałam wielokrotnie, odkładam tę książkę zalana łzami. Łzami szczęścia, żalu, dumy.
Właściwie to od strony 620 do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ubrał ją w stroje damy. Ogłosił ją żoną wśród paryskiej socjety, ale ona miała naturę złodziejki.
A kiedy stanął na balkonie i spojrzał w dół, uświadomił sobie, że skradła mu serce."

Tak samo jak ta książka, skradła serce mnie. Przeczytałam wiele opinii, tych mniej lub bardziej pochlebnych. Zamierzam bronić tych pozytywnych.

Książka od pierwszego do ostatniego słowa jest przede wszystkim romansem z dużą, acz wysmakowaną, erotyką. Wszelkie momenty intymne są napisane w sposób delikatny i romantyczny, nie ma tu miejsca na "porno" jak to pisali niektórzy czytelnicy.

jeżeli chodzi o treść, to powieść skupia się przede wszystkim na emocjach i wewnętrznych konfliktach głównych bohaterów. Tak jest zawsze w romansach i po to czasami po nie sięgamy, by móc odpocząć od skomplikowanych wątków i intryg. Dlatego nie rozumiem złych opinii. Romans ma być skomplikowany i bogaty jedynie pod względem przeżyć wewnętrznych bohaterów i tego się od niego wymaga. Oczywiście mile widziane są rozbudowane inne wątki, ale nie są wymagane.

Dostaliśmy to na co powinniśmy liczyć i ja jestem w pełni zadowolona z tej niezobowiązującej znajomości z książką. Chętnie sięgnę po inne tytuły autorki, gdy tylko zapragnę relaksu okraszonego odrobiną pikanterii.

Polecam

"Ubrał ją w stroje damy. Ogłosił ją żoną wśród paryskiej socjety, ale ona miała naturę złodziejki.
A kiedy stanął na balkonie i spojrzał w dół, uświadomił sobie, że skradła mu serce."

Tak samo jak ta książka, skradła serce mnie. Przeczytałam wiele opinii, tych mniej lub bardziej pochlebnych. Zamierzam bronić tych pozytywnych.

Książka od pierwszego do ostatniego słowa jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Jej oczy wypełniły się łzami. Nie będzie miłości, nie będzie pasji. Nie może pokochać wampira."


Do przeczytania książki zabierałam się spory kawał czasu, bo kilka miesięcy. Wielokrotnie omijałam ją w bibliotece, gdzie nieśmiało, ale nachalnie, zerkała na mnie z regału. Czytałam opinie, zdania były podzielone, więc się wahałam. Jednak zawsze, kiedy zwrócę uwagę na daną książkę, choćby minimalnie, przyjdzie taki moment, że ją przeczytam.
Pochłonęłam ją, bo inaczej nazwać się tego nie da, w jeden dzień. Nie dlatego, że była tak inspirująca czy genialnie napisana. Przeciwnie, okazała się przyzwoitym czytadłem na takie dni jakie widzimy za oknem. Szare i ponure, często deszczowe. Bo ta książka, nie wiem jak inne z serii, wnosi mnóstwo radości oraz humoru do serca.

Ubawiłam się czytając każdą stronę. Być może dialogi nie zawsze mnie powalały, ale wyłowiłam kilka kąsków, które zapamiętam, i które zawsze mnie rozweselą. Książka jest sprawnie napisana. Postacie są bardzo ciekawe i kilka polubiłam na prawdę mocno (choćby Connor, za jego kilt ;)).

Główna bohaterka, Shanna, jest bardzo barwną postacią. Nie daje sobą manipulować, dąży do wcześniej obranego celu i nie przekonują ją słowa, a czyny. Ile razy spotkaliśmy się w książkach typu paranormal romanse ze schematem:
-O nie, jesteś wampirem!
-Owszem, jestem.
-A to w porządku, jak to jest?

Rozumiecie, takie "łyknięcie" wiedzy, która naturalnie powinna bohaterkę wprawić w stan przedzawałowy, tymczasem w wielu książkach, nastoletnie bohaterki przechodzą po takim wyznaniu do porządku dziennego w kilka minut.

Lub druga kwestia, która mnie w tego typu powieściach irytuje. Fakt, że główni bohaterowie z łatwością odgadują prawdziwe tożsamości swych oblubieńców. Znajdują odpowiedzi w książkach, modnym teraz google itp. No, ale gdyby faktycznie tak łatwo było rozszyfrować stworzenia nadnaturalne to czy byłyby w stanie ukrywać się przed nami setki lat?

Tu jest inaczej. Shanna nie daje sobie przegadać, że Roman żyje, skoro leży w jej łóżku zimny i bez pulsu. ("Czy pan... nie obejrzy ciała?" lub "I proszę nie kłaść żadnych rzeczy w moim pokoju, póki są tam zwłoki.") jeszcze zabawniejsze są jej dywagacje na temat powodu zgonu Romana.
Oto pierwszy:
"-Niósł mnie?
(...)
Shanna osunęła się na posłanie u stóp Romana. O Boże, była dla niego za ciężka. Przyprawiła go o atak serca.
-To straszne. To ja... Ja go zabiłam.
(...)
-Nigdy więcej nie tknę pizzy."

Oraz drugi:
"-Podawałaś mu znieczulenie?
(...)
-O Boże! A jeśli zabiłam go znieczuleniem?"

Shanna jest trzeźwo myślącą dziewczyną, która w trakcie trwania książki zmienia swoje zdanie, przekonania, ale robi to z głową. Wie czego chce, a czego nie. Nie akceptuje np. gryzienia i tego się trzyma. A na samą wieść o wampirach wpada w szok i nie chce uwierzyć w takie rewelacje.

Książka jest świetna, choć minusem jest, jak dla mnie, zbyt szybki finał. Ale to tylko jedno zastrzeżenie. Na pewno sięgnę po kolejne części tejże serii.

ZACHĘCAM

"Jej oczy wypełniły się łzami. Nie będzie miłości, nie będzie pasji. Nie może pokochać wampira."


Do przeczytania książki zabierałam się spory kawał czasu, bo kilka miesięcy. Wielokrotnie omijałam ją w bibliotece, gdzie nieśmiało, ale nachalnie, zerkała na mnie z regału. Czytałam opinie, zdania były podzielone, więc się wahałam. Jednak zawsze, kiedy zwrócę uwagę na daną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jestem Nie(z)godna. I nie można mnie kontrolować."

Powyższy cytat powinien być przestrogą dla tych czytelników, którzy wymagają od książki choćby najniższego, przyzwoitego poziomu. Bo ta "pozycja literacka", moim zdaniem nie posiada żadnego.

Autorka jak obiecała w cytacie, nie potrafiła kontrolować powieści. Całość przypomina olbrzymi, niszczycielski kataklizm, który, tak jak w realnym świecie pozostawia po sobie gruzy, tak nasz umysł pozostawia niestabilny i kruchy.

Ale do rzeczy. Kiedy zobaczyłam zapowiedzi wielkiego kinowego hitu(ha, ha), postanowiłam sama zapoznać się z tematem. Kolejna fascynująca dystopia, przewyższająca (o bogowie...) Igrzyska Śmierci, brzmiała kusząco, a że zawsze zabieram się w pierwszej kolejności za pierwowzór, udałam się do biblioteki. A tam, długa kolejka do wypożyczenia. Poczekałam cierpliwie 2 miesiące, szykując się na wielce ambitne dzieło, no bo jak inaczej wytłumaczyć to zainteresowanie? Zasiadłam wieczorem do czytania...

Przebrnęłam przez całość w dwa dni, ale nie dlatego, że było to interesujące, ale po to, by jak najszybciej się z ową pozycją pożegnać. Nigdy nie zarzucam czytania gdy już zacznę, choćby nie wiem jakie cierpienia czyhały między linijkami tekstu. Brzmi jak masochizm...

Pomyślałam, że może chociaż film zmyje nieco posmak goryczy i ciężar rozczarowania, w końcu rzadko kiedy przykładają się do ekranizacji. Kolejna nadzieja została zdeptana!

Bohaterowie są tak płascy, że mogłoby ich w ogóle nie być. Dwójka głównych bohaterów cierpi na wyraźne rozdwojenie jaźni, reszta nie różni się od siebie niczym, więc nawet nie zapamiętałam jednego imienia. Fabuła jest jednym wielkim chaosem i pasmem bezsensownych sytuacji, które nie mówią nam nic o otaczającym świecie, czy o samych postaciach. Język, pomijając literówki, błędy stylistyczne....a jest ich sporo, jest nie prosty, a prostacki. Dialogi trącą głupotą.
Nie wiem jak ktokolwiek mógł wyłowić z tego tekstu cytaty. No chyba, że takie:

"-Jesteś człowiekiem Tris?
-Nie jestem jednorożcem."

Rozumiem, że miało być zabawnie?

Daję trzy gwiazdki tylko dlatego, że sam pomysł mógł wznieść tę powieść nie na wyżyny, ale z pewnością wyżej, ale autorka to SPAPRAŁA.

"Jestem Nie(z)godna. I nie można mnie kontrolować."

Powyższy cytat powinien być przestrogą dla tych czytelników, którzy wymagają od książki choćby najniższego, przyzwoitego poziomu. Bo ta "pozycja literacka", moim zdaniem nie posiada żadnego.

Autorka jak obiecała w cytacie, nie potrafiła kontrolować powieści. Całość przypomina olbrzymi, niszczycielski kataklizm, który,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Osobiście dzielę czytane przeze mnie książki na trzy kategorie:
1)Nie do przetrawienia - to te, które odkładam po połowie czytania, zaraz po stwierdzeniu, że moje szare komórki przystępują do zmasowanego samobójstwa. Wiem, że powinno się zakończyć, książkę, nawet tę iście pustą, ale czasami na prawdę się nie da.
2)Książki na jeden raz - powieści, które szybko mi się czyta, wręcz je połykam i zazwyczaj więcej do nic nie wracam. Zaspokajają moją ciekawość, ale nie są niczym więcej niż odetchnięciem od codzienności na kilka sekund.
3)Książki posiadające duszę - te, które całkowicie pochłaniają zmysły, pozwalając żyć w wyimaginowanym świecie, wykreowanym pomiędzy wierszami dzieła. Zapadające w pamięć nie na miesiąc, ale na lata. Powieści, do których wraca się wielokrotnie, za każdym razem odnajdując coś nowego, co przeoczyło się za pierwszym razem.

To właśnie te ostatnie czytam zazwyczaj najwolniej, nie chcąc przeoczyć choćby przecinka w zdaniu. Zawsze obawiam się, że skończą się one zbyt szybko.

Książkę "Zatruty tron" zaliczam do powieści posiadających duszę i jestem wdzięczna autorce za stworzenie rzeczywistości tak realistycznej, postaci które można dotknąć. Już po przeczytaniu 40-tu stron, wpadłam do wartkiego strumienia akcji. Odliczałam sekundy dzielące mnie od możliwości przeczytania choćby akapitu.

Nie będę rozpisywać się o fabule, postaciach itd. Nie ma słów, które pozwoliłyby mi na wyrażenie mojego szacunku i zachwytu.

Jeszcze raz dziękuję autorce, za napisanie powieści, którą można oddychać.

Osobiście dzielę czytane przeze mnie książki na trzy kategorie:
1)Nie do przetrawienia - to te, które odkładam po połowie czytania, zaraz po stwierdzeniu, że moje szare komórki przystępują do zmasowanego samobójstwa. Wiem, że powinno się zakończyć, książkę, nawet tę iście pustą, ale czasami na prawdę się nie da.
2)Książki na jeden raz - powieści, które szybko mi się czyta,...

więcej Pokaż mimo to