rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Natknęłam się na tę książkę całkiem przypadkowo. Przeczytałam. I jestem w szoku.
Dlaczego, pytam, dlaczego jedna z najpiękniejszych książek, jakie dane mi było przeczytać, kurzyła się gdzieś na zapomnianej półce szkolnej biblioteki? Dlaczego nie stawia jej się obok lektur obowiązkowych? Dlaczego Wania Biełow, Oleg ,,Wielodzietny Brat’’ czy Miszeńka nie figurują na niespisanej liście literackich wzorów do naśladowania, o których tyle się mówi w szkole i poza nią? Nie rozumiem tego.
Ta malutka książeczka, te trzy opowiadania - ,,Na tyłach jak na tyłach’’ (,,W tyłu, kak w tyłu’’), ,,Trzeci w piątym rzędzie’’ (,,Trietij w piatom riadu’’) oraz ,,Przedwczoraj i pojutrze’’ (,,Pozawcziera i posliezawtra’’) – to jak opowieść starego przyjaciela. Opowieść o bólu, o wojnie i przedwczesnym dorastaniu, o oddaniu i naprawianiu błędów, ale przede wszystkim o człowieczeństwie. O niezwykłych więziach między niezwykłymi ludźmi. A bijące z każdej strony serdeczne porozumienie daje ci nie tyle nadzieję, co wiarę, że i ty jesteś niezwykłym człowiekiem.
I niezachwianą pewność, że czytasz niezwykłą książkę.

Natknęłam się na tę książkę całkiem przypadkowo. Przeczytałam. I jestem w szoku.
Dlaczego, pytam, dlaczego jedna z najpiękniejszych książek, jakie dane mi było przeczytać, kurzyła się gdzieś na zapomnianej półce szkolnej biblioteki? Dlaczego nie stawia jej się obok lektur obowiązkowych? Dlaczego Wania Biełow, Oleg ,,Wielodzietny Brat’’ czy Miszeńka nie figurują na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Był czerwiec. Niemcy. Sprawy zaczynały się psuć.''

To jedna z tych historii, które już na zawsze pozostają w sercu.

,,Tak, wojna, ten zły szef, rozkazywała zza mych pleców.
>>Rób swoje, rób swoje<<.
Nadlatywały bomby - a wraz z nimi i ja.''

Przez ostatnie kilkadziesiąt stron łzy stale ciekły po mojej twarzy.
Opowieść o przywiązaniu, słowach, spóźnionych pocałunkach, akordeonie, skradzionych książkach, chłopcu o włosach żółtych jak cytryna.

,,Niebo nade mną pociemniało nagle i, przysięgam, zobaczyłem na nim czarny znak swastyki. Chwiał się nad ziemią.
- Heil Hitler - powiedziałem, znikając wśród drzew. Za mną został siedzący na zwłokach pluszowy miś.''

Opowieść spisana dymem i krwią, snuta w rytmie uderzeń serca Śmierci.
Jeszcze jeden cios w zamieszkującą każdą duszę nieśmiałą wiarę
w ludzkość... Śmierć jest tu postacią najbardziej ludzką...

,,Kto mu ulży po tym, jak zrabowano jego życie? Kto go ukoi, gdy dywan życia wyrwano mu spod śpiących stóp?
Nikt.
Zostałem mu tylko ja.
A ja nie jestem dobrym opiekunem, szczególnie gdy łóżko jest ciepłe,
a moje ręce lodowate. Niosłem go ostrożnie obróconą w gruzy ulicą, niosłem ze łzą w oku i śmiertelnie ciężkim sercem.''

,,Był czerwiec. Niemcy. Sprawy zaczynały się psuć.''

To jedna z tych historii, które już na zawsze pozostają w sercu.

,,Tak, wojna, ten zły szef, rozkazywała zza mych pleców.
>>Rób swoje, rób swoje<<.
Nadlatywały bomby - a wraz z nimi i ja.''

Przez ostatnie kilkadziesiąt stron łzy stale ciekły po mojej twarzy.
Opowieść o przywiązaniu, słowach, spóźnionych pocałunkach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Błogosławieni umarli, na których deszcz pada''.
Ta Książka od dawna tkwiła na mojej niespisanej liście obowiązkowych lektur ,,odchamiających''. Byłam więc zachwycona, gdy nadludzkim nakładem sił, pod groźbą pogrzebania żywcem, udało mi się wygrzebać ją z tylnej półki szkolnej biblioteki. Później przyszedł żal i rozbawienie. ,,WIELKI Gatsby''? O ironio. To nie książka. To książeczka.
Za dzieło Fitzgeralda zabrałam się więc z lekkim powątpiewaniem. Jak można opowiedzieć pełną historię w tak cieniutkiej książce...?
O, ja niewierna.
Swój błąd zrozumiałam już na pierwszych stronach. Ta historia.. Historia ludzi, miłości, zapomnienia, iluzji, zwiędłych kwiatów zaściełających chodnik... Pełna historia tragicznej miłości.
Ta Książka po prostu nie zawiera ani jednego zbędnego słowa.
Każde zdanie się smakuje, przyswaja, przeżywa.
Mimo że historia miłości Gatsby'ego i Daisy pozostawia na języku gorzki smak zawiedzionych nadziei, warto ją poznać.

,,Błogosławieni umarli, na których deszcz pada''.
Ta Książka od dawna tkwiła na mojej niespisanej liście obowiązkowych lektur ,,odchamiających''. Byłam więc zachwycona, gdy nadludzkim nakładem sił, pod groźbą pogrzebania żywcem, udało mi się wygrzebać ją z tylnej półki szkolnej biblioteki. Później przyszedł żal i rozbawienie. ,,WIELKI Gatsby''? O ironio. To nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku Książkę czytało się po prostu przyjemnie (jeśli to w ogóle możliwe w przypadku dystopii...).
Jest niesamowite, nieco przerażające miejsce, świetni bohaterowie, ciekawy żargon, genialne dialogi i relacje między postaciami. Miałam więc powody, by sądzić, że będzie to miła, wieczorna lektura. Cóż, kolejne godziny czytania z wypiekami na twarzy i włosami stojącymi dęba pozbyły mnie wszelkich złudzeń.
Za trafny opis Książki posłużyć może cytat z niej samej:

,,To jest straszne. Dlaczego te smrodasy chcą, żebyśmy to pamiętali? Dlaczego nie możemy tu żyć i być szczęśliwi?''.

Chwała Ci, Alby, zdefiniowałeś fandomowe życie!
Ta książka wkroczyła z butami w moje życie, ale jestem wdzięczna! Za moich nowych przyjaciół, Newta, Thomasa i Minho. Za każdy uśmiech, każdą łzę, każdy atak paniki, każdy cios wymierzony w moją naiwną wiarę w szczęśliwe zakończenie. Za wypaczenie obrazu Jasia i Małgosi. Za motywację do biegania (muszę być w dobrej formie, gdybym tak trafiła do Labiryntu...). Za satysfakcję spowodowaną brakiem zrozumienia na twarzy mojej przyjaciółki, kiedy kazałam jej ,,zawrzeć twarzostan''.
Moje życie stało się lepsze.

,,-Chcę coś jednak powiedzieć.
-No to mów, twojamać - odpowiedział mu Newt.''

Poważnie, kocham tę książkę. Kocham Newta. Kocham Jamesa Dashnera (co nie oznacza, że nie pomstowałam na niego przy końcu książki i że nie skopę mu tyłka, jeśli Newtowi coś się stanie).

Nie zastanawiaj się dłużej, świerzuchu. Jeśli nie sięgniesz po ,,Więźnia Labiryntu'', to będzie naprawdę cholernie głupie z Twojej strony.

,,Uważajcie na siebie (...). I nie dajcie się zabić''

Na początku Książkę czytało się po prostu przyjemnie (jeśli to w ogóle możliwe w przypadku dystopii...).
Jest niesamowite, nieco przerażające miejsce, świetni bohaterowie, ciekawy żargon, genialne dialogi i relacje między postaciami. Miałam więc powody, by sądzić, że będzie to miła, wieczorna lektura. Cóż, kolejne godziny czytania z wypiekami na twarzy i włosami stojącymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako miłośniczka fantastyki bez reszty zakochana w prozie takich Mistrzów jak George R.R. Martin czy Andrzej Sapkowski, czuję się nieco zawiedziona...
Nie owijajmy w bawełnę, początek nie jest dobry. Zniechęca, przynajmniej mnie. Dużo gadania nie na temat i nadużywanie słów ,,głupia dupa''. Ale później jest tylko lepiej! Kiedy Achaja przechodzi przemianę z księżniczki bez charakteru w prawdziwą wojowniczkę, Zaan zaskakuje swoimi genialnymi pomysłami, a Wirus (ehh, to imię...) wnosi nieco okraszonego humorem mroku... nie można się oderwać!
Nie jest to fantastyka najwyższych lotów, ale zachęcam do przeczytania!
Chętnie sięgnę po kolejne części...
PS Jedna rzecz przyciągała moją uwagę podczas czytania... Niepokojące nadużywanie znaków interpunkcyjnych. Ile można stawiać wykrzykników!!! Czy to potrzebne?!!!

Jako miłośniczka fantastyki bez reszty zakochana w prozie takich Mistrzów jak George R.R. Martin czy Andrzej Sapkowski, czuję się nieco zawiedziona...
Nie owijajmy w bawełnę, początek nie jest dobry. Zniechęca, przynajmniej mnie. Dużo gadania nie na temat i nadużywanie słów ,,głupia dupa''. Ale później jest tylko lepiej! Kiedy Achaja przechodzi przemianę z księżniczki bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przez całe wakacje ta książka mnie prześladowała. Była w każdej księgarni, do której poszłam. Niezmiennie stała bezczelnie na półce, nęcąc mnie: ,,Kup mnie wreszcie, do pisarza nędzy, na co czekasz?''. No to kupiłam.
Od pierwszych stron bardzo polubiłam Deana. Opowiadał tę historię takim pięknym językiem, przelewając swą duszę na stronice książki. Stał się moim kolejnym literackim przyjacielem, z którym utożsamiam się jak z mało kim.
Książka ogólnie jest napisana bardzo dobrze. Wydarzenia, opisane przez Deana z takimi emocjami, naprawdę wstrząsają czytelnikiem. A przynajmniej mną. Nad tą książką uroniłam niejedną łzę, a przez całą lekturę towarzyszył mi podziw dla grupki dzieciaków i nastolatków, potrafiących przetrwać kataklizm. Może i rzeczywiście im się poszczęściło, że trafili do dobrze zaopatrzonego sklepu, ale to nie zmienia faktu, że na ich miejscu od dawna leżałabym martwa w rynsztoku.
Ta książka naprawdę głęboko mnie poruszyła i obudziła jakieś dziwne uczucia i myśli, o których istnieniu w zakątkach mojego umysłu nie miałam pojęcia.
Nie mogłam się oderwać. Kiedy czytałam na dworze, a wieczorem zaczęło się robić zimno, wolałam marznąć, niż oderwać się od książki. Dopiero zmrok zmusił mnie do ucieczki do domu, ku lampce (ludzkie oczy... eh, kijowa robota).
ZDECYDOWANIE polecam.

Przez całe wakacje ta książka mnie prześladowała. Była w każdej księgarni, do której poszłam. Niezmiennie stała bezczelnie na półce, nęcąc mnie: ,,Kup mnie wreszcie, do pisarza nędzy, na co czekasz?''. No to kupiłam.
Od pierwszych stron bardzo polubiłam Deana. Opowiadał tę historię takim pięknym językiem, przelewając swą duszę na stronice książki. Stał się moim kolejnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedno słowo: MAJSTERSZTYK.
Ta Książka w każdym calu jest perfekcyjna, choć to może nie najlepsze słowo. Prawdziwe piękno nie jest przecież idealne, tylko...prawdziwe? niewysłowione? niepojęte?
Język jest tak niewyobrażalnie piękny... Nie potrafię opisać tego inaczej... Nawet najzwyklejsze zdania, typu opis codziennych prac, są skonstruowane tak, że po prostu przyjemnie jest je czytać. W powieści mowa jest o książkach, które zmieniają ludzi, trafiają prosto do serca i duszy. I to jest jedna z nich.

Nie będę opisywać fabuły, bo po to się czyta książki. Wiedzcie tylko, że to powieść tak wielowątkowa, wielowarstwowa i zaskakująca, że niczego nie można być pewnym. Już myślisz, że rozwiązałeś zagadkę, a tu wszystko obraca się o 180 stopni, a tobie pozostaje tylko niewysłowiony zachwyt nad kunsztem literackim Autora. Ja całkowicie zatraciłam się w świecie Książki, a kiedy jakiś po dwakroć przeklęty członek rodziny śmiał zakłócić mi spokój podczas czytania, chwile zajmowało mi przypomnienie sobie, gdzie jestem. Kim jestem. Bo duszą wciąż byłam w Barcelonie. To jest właśnie magia, podróż w czasie.

Ktoś kiedyś spytał mnie, o czym jest ta książka. Nie od razu odpowiedziałam, no bo co tu powiedzieć? Hm... ,,Cień wiatru'' jest o literaturze. O zawiłości i złożoności międzyludzkich więzi. O potędze przeszłości, o sile pamięci. O ludzkich tragediach, rozgrywających się na całym świecie we wszechobecnym cieniu wiatru...

Istnieje mnóstwo książek, które po prostu TRZEBA przeczytać, chociażby po to, by pozbyć się gorzkiej świadomości, że omija cię coś niezwykłego. ,,Cień wiatru'' do nich należy.
Ta książka w jakiś subtelny sposób mnie odmieniła. Moje spojrzenie na świat. I jestem wdzięczna. Wrócę do niej, jak Bóg da, jeszcze nie raz, witając ją jak starego przyjaciela i Wielkiego Mistrza.

Wam życzę tego samego. Tego nabożnego zachwytu, ilekroć przypomnicie sobie chwile spędzone na Cmentarzu Zapomnianych Książek.

Jedno słowo: MAJSTERSZTYK.
Ta Książka w każdym calu jest perfekcyjna, choć to może nie najlepsze słowo. Prawdziwe piękno nie jest przecież idealne, tylko...prawdziwe? niewysłowione? niepojęte?
Język jest tak niewyobrażalnie piękny... Nie potrafię opisać tego inaczej... Nawet najzwyklejsze zdania, typu opis codziennych prac, są skonstruowane tak, że po prostu przyjemnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dom tajemnic Chris Columbus, Ned Vizzini
Ocena 7,2
Dom tajemnic Chris Columbus, Ned...

Na półkach: ,

,,Dom Tajemnic'' to bardzo dobra, wciągająca książka. Mimo że porównywanie jej do ,,Harry'ego Pottera'' wydaje mi się tak odpowiednie, jak zestawienie bazgrołów z tyłu zeszytu z freskami Kaplicy Sykstyńskiej, przeczytałam ją dwa razy i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Lektura wciąga od pierwszych stron, akcja bardzo szybko się rozwija. Bohaterowie są świetni, ja bardzo szybko ,,zaprzyjaźniłam się'' z trójką rodzeństwa. Kordelia jest cudowna, choć zdarzają jej się potknięcia. Bren to... typowy młodszy (dla mnie młodszy) brat. A Eleanor, choć najmłodsza i działająca impulsywnie, jest nad wiek rozgarnięta i często to ona znajduje wyjście z trudnej sytuacji. Słowem: każdy znajdzie coś dla siebie.

Książka nie jest może wybitna, ale spodoba się zaczytanemu miłośnikowi przygód, jak również każdemu, kto szuka ucieczki od szkoły, pracy, rzeczywistości...
Z ,,Domem Tajemnic'' nie będziecie się nudzić.

,,Dom Tajemnic'' to bardzo dobra, wciągająca książka. Mimo że porównywanie jej do ,,Harry'ego Pottera'' wydaje mi się tak odpowiednie, jak zestawienie bazgrołów z tyłu zeszytu z freskami Kaplicy Sykstyńskiej, przeczytałam ją dwa razy i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Lektura wciąga od pierwszych stron, akcja bardzo szybko się rozwija. Bohaterowie są świetni, ja bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak gdzieś do połowy (no może trochę więcej...) książka była idealna. Tak zabawna, że dosłownie tarzałam się ze śmiechu, a kto zna Johna Greena z innych powieści, ten wie, że jego humor jest inteligentny i wprost rozbrajający. No, ale to nie zmienia faktu, że po prostu nie widzę powodu, dla którego bohaterowie tak zachwycają się Margo i rzucają się, by jej szukać i ratować (ignorując fakt, że ona sama UCIEKŁA, a zdarzało jej się to już niejednokrotnie i jakoś zawsze wracała z podkulonym ogonkiem cała i zdrowa). Jak dla mnie obiekt westchnień Q (który jest bardzo inteligentnym, zabawnym, po prostu porządnym chłopakiem) to po prostu rozwydrzona, denerwująca nastolatka, która ma trochę za wysokie mniemanie o sobie samej (a posiadanie tak beznadziejnych rodziców usprawiedliwia jej wady tylko w małym stopniu).

Książka mega zabawna i wciągająca. Aczkolwiek zakończenie (tudzież jego brak) jest wybitnie irytujące. Jedynie wzgląd na wcześniejsze, cudowne momenty, powstrzymał mnie od ciśnięcia nią o ścianę po przeczytaniu tej niezadowalającej (mówiąc eufemistycznie) końcówki.
Za to potrąciłam kilka gwiazdek.

Jednakowoż warto przeczytać tę książkę, by pośmiać się z Bena (jego piwnego miecza, kaca i załatwiania potrzeb do butelki po piwie), minivanowej depresji Q, czy Radarowej wersji perpetuum mobile. No i oczywiście Chucka Monobrew.

Polecam. Może brak tu... hm... sensu, ale na pewno się uśmiejecie.

Podpisano: Zaczytana Nemezis z sąsiedztwa

Tak gdzieś do połowy (no może trochę więcej...) książka była idealna. Tak zabawna, że dosłownie tarzałam się ze śmiechu, a kto zna Johna Greena z innych powieści, ten wie, że jego humor jest inteligentny i wprost rozbrajający. No, ale to nie zmienia faktu, że po prostu nie widzę powodu, dla którego bohaterowie tak zachwycają się Margo i rzucają się, by jej szukać i ratować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie powiem, żeby ta książka podbiła moją duszę i umysł, złapała mnie w swe sidła czy co tam jeszcze niesamowita książka może z czytelnikiem zrobić. Mimo to czytało się ją bardzo przyjemnie.

Jestem wielką miłośniczką fantastyki, więc sceny typu uczeń i nauczyciel gadają o magii nad stertą grubych książek - automatycznie wywołują mój rozmarzony uśmiech. Jednak czytając tę książkę, o dziwo, nie myślałam o tym, jak fajnie byłoby być magiem, o nie. Ja chciałabym być Złodziejką.
No bo wyobraźcie sobie: przemykacie zacienionymi uliczkami slumsów, za pasem macie sztylety, wytrychy w kieszeniach, zadanie do wykonania... Czego chcieć więcej? Dodajcie do tego znajomość wszystkich możliwych tajnych przejść w mieście i widoczek na pościg o poranku, z którego wyjdziecie cało i jeszcze tego dnia wieczorem będziecie się śmiać ze swych prześladowców, siedząc z przyjaciółmi nad kubkiem spylu...

Naprawdę warto przenieść się do tego tajemniczego świata szpiegów, magów i Złodziei, by przeżyć wraz z nimi niesamowite przygody.

Przewodnik po żargonie slumsów, zamieszczony na końcu, to bardzo fajny dodatek i uzupełnienie całości. Wykrzyknik ,,Eja!'' na stałe wszedł do mojego słowniczka i, niech to szlag, nie mogę się go pozbyć.
Do grona bohaterów literackich, którym poświęcam myśli i marzenia, dołączyli zaś dwaj nowi: Cery i Dannyl. Obaj są cudowni (i powiązani ze Złodziejami... przypadek?). Z niecierpliwością czekałam na wszystkie fragmenty poświęcone im lub opowiedziane z ich punktu widzenia. A jest ich, dzięki niech będą Trudi Canavan, całkiem sporo.

Zachęcam gorąco do przeczytania, miło spędzicie czas. Na przystawkę jeden z moich ulubionych fragmentów (samo życie - potwierdzi każdy, kto kiedykolwiek znalazł się w takiej sytuacji gdy został przyłapany na gorącym węszeniu ;D):

,,Gapiąc się na tego mężczyznę, Dannyl czuł jak jego umysł rozszczepia się na dwoje. Jedna jego część mamrotała jakieś wyjaśnienia, druga zaś przypatrywała się bezradnie, jak ta pierwsza robi z siebie kompletnego głupca.''

Nie powiem, żeby ta książka podbiła moją duszę i umysł, złapała mnie w swe sidła czy co tam jeszcze niesamowita książka może z czytelnikiem zrobić. Mimo to czytało się ją bardzo przyjemnie.

Jestem wielką miłośniczką fantastyki, więc sceny typu uczeń i nauczyciel gadają o magii nad stertą grubych książek - automatycznie wywołują mój rozmarzony uśmiech. Jednak czytając tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam się, że bardzo często płaczę nad książkami. Ale jeszcze chyba nad żadną nie przelałam tyle słonej wody, co nad drugim tomem ,,Nawałnicy mieczy''. Doradzam czytanie jej w samotności, bo u mnie lektura urozmaicona była piskami przerażenia, jękami zaskoczenia, łkaniem, głośnymi przekleństwami miotanymi pod adresem bohaterów i samego Autora, okrzykami zachwytu, głośnym śmiechem czy też dopingiem zwieńczonym pełnym zadowolenia ,,TAK JEST! Dobrze jej tak!''.

Nooo więęęc... Książka że paluszki lizać. NICZEGO już nie można być pewnym, wyjaśniają się intrygi z pierwszej części sagi. Bohaterowie padają jak muchy. Fani klną, krzyczą, płaczą, płaczą, płaczą... O ile akurat nie są zajęci zbieraniem szczęki z podłogi.

Coś niesamowitego.

A w mojej siostrze odezwał się ironiczny potwór. Podarowała mi tę książkę na Święta z dopiskiem pod dedykacją: ,,Wesołych Świąt Z Pieśnią Lodu i Ognia''. W e s o ł y c h ? Cóż, JEJ było bardzo wesoło, kiedy pytała mnie, rozbeczany wrak człowieka, kto tym razem wyciągnął kopytka...

Cóż, przeczytajcie, a dowiecie się, co to znaczy ZWROT AKCJI. I R.I.P. dla wszystkich poległych, których nie wymienię tu z dwóch powodów. Po pierwsze: nie chcę spoilerować. Po drugie: spisanie ich wszystkich zajęłoby mi całą noc, a książki same się przecież nie przeczytają ;) .

Valar morhulis.

Przyznam się, że bardzo często płaczę nad książkami. Ale jeszcze chyba nad żadną nie przelałam tyle słonej wody, co nad drugim tomem ,,Nawałnicy mieczy''. Doradzam czytanie jej w samotności, bo u mnie lektura urozmaicona była piskami przerażenia, jękami zaskoczenia, łkaniem, głośnymi przekleństwami miotanymi pod adresem bohaterów i samego Autora, okrzykami zachwytu, głośnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Naparzania się o Żelazny Tron ciąg dalszy, impreza się rozkręca...
Rozpisywać się nie będę, bo co tu pisać? Książka niesamowita, przeczytajcie i tyle. Powiem tylko, że po skończeniu jej w środku nocy, miałam ochotę wyskoczyć z łóżka i biec do najbliższej księgarni (czyli jakieś 23km od mojego domu - mam pecha...) po kontynuację.

O dziwo, Śmierć miała w tej części lichutkie zbiory... Nie dajcie się zwieść, to jest dopiero pierwszy tom trzeciej części. W drugim zaspokoicie rządzę krwi, zaręczam Wam to.

Valar morghulis.

Naparzania się o Żelazny Tron ciąg dalszy, impreza się rozkręca...
Rozpisywać się nie będę, bo co tu pisać? Książka niesamowita, przeczytajcie i tyle. Powiem tylko, że po skończeniu jej w środku nocy, miałam ochotę wyskoczyć z łóżka i biec do najbliższej księgarni (czyli jakieś 23km od mojego domu - mam pecha...) po kontynuację.

O dziwo, Śmierć miała w tej części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Godna kontynuacja ,,Gry o tron'', intryg i wyrzynania (tudzież fizycznego bądź psychicznego torturowania) co fajniejszych bohaterów ciąg dalszy. Dla mnie bomba!
Bitwa Pięciu Królów, emocje sięgają zenitu, klnę jak szewc, przewracając kolejne strony, śledzona spojrzeniami zaniepokojonego rodzeństwa, grającego nieopodal w Eurobussines... Ahhh, wakacyjne posiadówki z książką, coś pięknego... Zwłaszcza z TĄ książką. Zwroty akcji, że hu hu, proszę siadać.
Ostrzegam, poza wartką akcją i znanymi już, wspaniałymi bohaterami, dostaniecie solidnego kopa w rzyć. Ale nie obawiajcie się! W następnych częściach będzie gorzej!
Miłej lektury! (no bo zakładam, że jeśli macie choć tyle rozumu, ile bogowie dali ropusze, czym prędzej sięgniecie po tę książkę ;) )

Godna kontynuacja ,,Gry o tron'', intryg i wyrzynania (tudzież fizycznego bądź psychicznego torturowania) co fajniejszych bohaterów ciąg dalszy. Dla mnie bomba!
Bitwa Pięciu Królów, emocje sięgają zenitu, klnę jak szewc, przewracając kolejne strony, śledzona spojrzeniami zaniepokojonego rodzeństwa, grającego nieopodal w Eurobussines... Ahhh, wakacyjne posiadówki z książką,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku chyba każdy nowy czytelnik czuje się trochę niepewnie. Tylu bohaterów, tyle rodów, tyle miejsc, łolaboga, jak ja to spamiętam...?
Proszę się nie zrażać! Mnie też nawiedzały takie myśli, a teraz jestem taka oblatana w tym świecie, że mogę na luzie wyrecytować domenę, herb, historię, znaki szczególne i wszystkich znanych członków dowolnego rodu, z uwzględnieniem jego stosunku do innych rodów i odniesienia do rozbudowanej, zaskakującej sukcesji Żelaznego Tronu. Możecie sobie wyobrazić, jaką satysfakcję czuję z tego powodu, zważywszy na początkową niepewność.

Dołączenie do tego świata było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Naprawdę, dzień, w którym weszłam do Matrasa uzbrojona w urodzinowe pięć dych od taty (no i własny kapitalik...), a wyszłam z nowiutkim czarnym tomiszczem (no i kilkoma innymi...), odmienił moje życie.

Jednak winna Ci jestem ostrzeżenie, nieuświadomiony, nowy czytelniku. Kiedy przeczytasz ,,Grę o tron'', nie uwolnisz się już ze szponów ,,Pieśni Lodu i Ognia''. George R.R. Martin będzie miał Cię w garści, a musisz wiedzieć, że to bezlitosny morderca. Gorąco zachęcam do przeczytania jego książek, obiecuję zabawne, mądre, rozczulające, po prostu m o c a r n e momenty. Niemniej jednak... będziesz cierpiał. Będziesz bardzo cierpiał.
Ale cierpienie uszlachetnia, nie?
Nie zastanawiaj się więc już, od tego są maesterzy. Uzbrój się za to w poduchę (do wyładowania frustracji), coś mocniejszego - w moim przypadku sok malinowy - (na ukojenie nerwów), melisę (na przepitkę) i pudło chusteczek. Pędź do księgarni i wydaj pół stówy na jedną z najlepszych książek, jakie dane mi było przeczytać.

No, czytaj sobie grzecznie, baw się ładnie ze Starkami, nie zaczynaj z Lannisterami, i niech Ci do głowy nie przyjdzie pytać Neda Starka o radę w j a k i e j k o l w i e k sprawie, gdyż najprawdopodobniej zakończy się to Twoją honorową, acz wyjątkowo bolesną śmiercią.

Valar morghulis.

Na początku chyba każdy nowy czytelnik czuje się trochę niepewnie. Tylu bohaterów, tyle rodów, tyle miejsc, łolaboga, jak ja to spamiętam...?
Proszę się nie zrażać! Mnie też nawiedzały takie myśli, a teraz jestem taka oblatana w tym świecie, że mogę na luzie wyrecytować domenę, herb, historię, znaki szczególne i wszystkich znanych członków dowolnego rodu, z uwzględnieniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnęłam po tę książkę po przeczytaniu pierwszej części ,,Kłamcy'' z nadzieją, że kontynuacja będzie równie dobra. Pomyliłam się. Jest jeszcze lepsza.
Nie ma się co zastanawiać, po prostu to przeczytajcie!
A ta okładka... Wiadomo, że nie ocenia się książki po okładce, ale w tym przypadku można przymrużyć na to oko. No bo powiedzcie, czy obok czegoś tak pięknego można przejść obojętnie?

Jedna mała rada: Zanim weźmiecie się za ,,Boga marnotrawnego'', zachęcam do przeczytania mitu o zabójstwie Baldra. Jest krótki i ciekawy, a bez jego znajomości nie załapałabym jednego żartu w tej książce.

Sięgnęłam po tę książkę po przeczytaniu pierwszej części ,,Kłamcy'' z nadzieją, że kontynuacja będzie równie dobra. Pomyliłam się. Jest jeszcze lepsza.
Nie ma się co zastanawiać, po prostu to przeczytajcie!
A ta okładka... Wiadomo, że nie ocenia się książki po okładce, ale w tym przypadku można przymrużyć na to oko. No bo powiedzcie, czy obok czegoś tak pięknego można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Może przemawia przeze mnie moja obsesja na punkcie nordyckiej mitologii i różnych wyobrażeń aniołów, ale po prostu uwielbiam tę książkę. Loki jest bohaterem wykreowanym tak prawdziwie, że podczas czytania zawsze czuję, jakby siedział obok mnie, żując wykałaczkę i licząc swój puchaty zarobek. Pewnie po chwili rozstrzeliłby mi łeb za czytanie o nim, ale i tak pozostaje jednym z moich ulubionych bohaterów literackich.
Archaniołowie też są świetni, ale Michała, z jego ognistym mieczem i skłonnością do przemocy, wolałabym raczej nie spotkać.

Może przemawia przeze mnie moja obsesja na punkcie nordyckiej mitologii i różnych wyobrażeń aniołów, ale po prostu uwielbiam tę książkę. Loki jest bohaterem wykreowanym tak prawdziwie, że podczas czytania zawsze czuję, jakby siedział obok mnie, żując wykałaczkę i licząc swój puchaty zarobek. Pewnie po chwili rozstrzeliłby mi łeb za czytanie o nim, ale i tak pozostaje jednym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem stuprocentowym flanaganowcem, uwielbiam całą ,,Drużynę'' (no i oczywiście ,,Zwiadowców'').
Ale ten tom... To. Jest. Dopiero. Moc. Sarkazm, wartka akcja, tragedia, Stig bez koszulki. Ideał. Wszystko, za co kochamy Johna Flanagana.
Odnośnie tej tragedii: zdarzy się coś nie do końca zaskakującego, ale chwytającego za serce i wyciskającego łzy. Ale bez obaw. Wujek John słynie z tego, że potrafi nastraszyć, ale w przeciwieństwie do innych autorów, którzy dobiliby szlochającego czytelnika, on przytuli go, pocieszy i wynagrodzi takim zakończeniem, że pokrzywdzony będzie się serdecznie śmiał.
A zakończenie jest po prostu bezbłędne, wywołujące szczery śmiech i głupkowaty uśmiech na twarzy przez następną godzinę.

Moim zdaniem najlepszy tom ,,Drużyny''.

Jestem stuprocentowym flanaganowcem, uwielbiam całą ,,Drużynę'' (no i oczywiście ,,Zwiadowców'').
Ale ten tom... To. Jest. Dopiero. Moc. Sarkazm, wartka akcja, tragedia, Stig bez koszulki. Ideał. Wszystko, za co kochamy Johna Flanagana.
Odnośnie tej tragedii: zdarzy się coś nie do końca zaskakującego, ale chwytającego za serce i wyciskającego łzy. Ale bez obaw. Wujek John...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Wiara w Boga to otwarcie się, wyzwolenie, głęboka ufność, czysta miłość - ale czasami tak trudno było kochać.''

Tę książkę powinien przeczytać każdy, czy to wierzący, czy ateista. Jest o Bogu. Pi, chłopiec wyznający trzy religie (co jest troszeczkę niepokojące, ale i godne podziwu), doskonale naświetla sprawy związane z wiarą, ale i raczy wieloma ciekawymi informacjami na temat zwierząt, które totalnie zmieniły moje zdanie o nich (,,Ptaki wcale nie są wolne.''). Dowiedziałam się, jak inni postrzegają religię chrześcijańską i tarzałam się ze śmiechu. Zobaczcie sami:
,,Jak to? Cała ludzkość grzeszy, a Syn Boży ma za to płacić? Próbowałem sobie wyobrazić ojca, jak mówi do mnie: - Piscine, lew zakradł się do zagrody lam i zabił dwie sztuki. Wczoraj inny rozszarpał garnę. W zeszłym tygodniu dwa lwy pożarły wielbłąda. Tydzień wcześniej dopadły kilka bocianów i czapli. A czy wiemy na pewno, kto uprowadził naszego aguti? Nie można dłużej tego tolerować. Trzeba coś zrobić. Pomyślałem, że lwy odpokutują za swoje grzechy, jeśli rzucę im ciebie na pożarcie. - Dobrze, ojcze, to słuszne i logiczne rozwiązanie. Daj mi tylko chwilę, żebym się umył. - Alleluja, mój synu. - Alleluja, ojcze.''

Słowem: prosty, lekki język, przyjemny humor. Niesamowita historia.

A kłótnia między księdzem, imamem i panditem była po prostu bezbłędna.

Na zachętę mój ukochany fragment:

,,W takich chwilach próbowałem się pozbierać. Dotykałem turbanu, który zrobiłem ze strzępów koszuli, i mówiłem głośno:
- TO JEST BOŻY PRZYODZIEWEK!
Wskazywałem na Richarda Parkera i mówiłem:
- TO JEST BOŻY KOT!
Wskazywałem szalupę i mówiłem:
- TO JEST BOŻA ARKA!
Rozkładałem szeroko ręce i mówiłem:
- TO JEST BOŻA ROLA!
Wskazywałem na niebo i mówiłem:
- TO JEST BOŻE UCHO!
I w ten sposób przypominałem sobie o dziele stworzenia i moim w nim miejscu.
Ale boży turban stale się odwijał. Boży przyodziewek się rozpadał. Boży kot ciągle stanowił zagrożenie. Boża arka była więzieniem. Boża rola powoli brała mnie w posiadanie. Boże ucho najwyraźniej nie słuchało.''

Przeczytajcie, naprawdę warto.

,,Wiara w Boga to otwarcie się, wyzwolenie, głęboka ufność, czysta miłość - ale czasami tak trudno było kochać.''

Tę książkę powinien przeczytać każdy, czy to wierzący, czy ateista. Jest o Bogu. Pi, chłopiec wyznający trzy religie (co jest troszeczkę niepokojące, ale i godne podziwu), doskonale naświetla sprawy związane z wiarą, ale i raczy wieloma ciekawymi informacjami...

więcej Pokaż mimo to