Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

[współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo ]

Powiem Wam szczerze, że chyba jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu z oceną książki, jak w tym przypadku. Zacznę od tego, że moje oczekiwania co do tego tytułu, a to co faktycznie dostałam, to jakaś przepaść.

Taylor-Verse jest napisane przez absolutną fankę Taylor Swift, co czuć od samego początku. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że momentami nie da się tego czytać. Zdania są skonstruowane w tak wymuszenie wysublimowany sposób, że niekiedy trudno wyłuskać z nich prawdziwy sens. Mam też wrażenie, że autorka momentami dodaje swoją filozofię do treści z twórczości Taylor.

Każdy rozdział jest omówieniem płyty Taylor. I zamysł jest wspaniały! Nastawiałam się, że zrozumiem wiele więcej, niż dotychczas. Myślałam, że uda mi się odkryć część siebie w jej piosenkach. Niestety jednak czuję, że treść każdego omawianego albumu, jest kalką poprzedniego. Takie masło maślane, to chyba najlepsze określenie.

Wiecie, nie nazwałabym się Swiftie. Nie jestem wielką fanką Taylor, ale chciałam tą książką przybliżyć sobie jej fenomen. Zrozumieć być może to, co mi umykało. Chciałam zakochać się w jej twórczości tak, jak zakochani są najwięksi fani. Niestety i mówię to naprawdę z bólem, ale ta książka zadziałała na mnie wręcz przeciwnie - nie poczułam większej sympatii do Taylor.

Myślę, że jest to pozycja od fanki dla fanów. Swifties, którzy kochają Taylor bezgranicznie mogą być usatysfakcjonowani tą pozycją. Zrozumieją wszystkie zawarte w niej ciekawostki i omawiane easter eggi. Osoby, które nie uważają się za wielkich fanów twórczości artystki mogą być rozczarowani tak, jak ja. Jako osoba, która lubi jej muzykę, ale nie jest wielce zaznajomiona z niuansami jej twórczości nie potrafiłam zrozumieć mimo wszystko pewnych kwestii fenomenu piosenkarki.

Na ogromny plus i czapkę z głów zasługuje wydanie. Jak możecie zauważyć na kolejnych zdjęciach, ma ono ogrom detali. Książka ta jest niesamowicie dopracowana i przyciąga uwagę swoimi smaczkami wizualnymi. To akurat bardzo mi się podoba! Ale dla mnie osobiście tutaj plusy się kończą, nad czym bardzo ubolewam.

[współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo ]

Powiem Wam szczerze, że chyba jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu z oceną książki, jak w tym przypadku. Zacznę od tego, że moje oczekiwania co do tego tytułu, a to co faktycznie dostałam, to jakaś przepaść.

Taylor-Verse jest napisane przez absolutną fankę Taylor Swift, co czuć od samego początku. Nie byłoby w tym nic...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @wydawnictwomando ]

Przychodzę do Was z kolejną książką z serii Flory Steele i ponownie bawiłam się świetnie. Ta seria ma w sobie coś, co działa bardzo pokrzepiająco!

Tym razem bohaterowie udają się do Kornwalii. Dla Flory ten wyjazd miał być zasłużonym urlopem i odpoczynkiem od dotychczasowych wydarzeń. Dla Jacka miał to być czas pracy nad książką, do której się zobowiązał umową. Wyszło, jak można się domyślić, poniekąd inaczej i przeznaczenie wylosowało dla tego duetu kolejną sprawę do rozwiązania. Chciałoby się rzec, że nieszczęścia działają na tę dwójkę jak magnes! Jednak niezmiennie błyskotliwość Flory i zdrowy rozsądek Jacka to idealne połączenie, a ja uwielbiam historie z tej serii, ponieważ dają mi ogrom komfortu. Ten tytuł, tak jak i poprzednie, bardzo angażuje i wręcz przenosi do Anglii lat 50-tych.

Klasycznie podczas zagłębiania się w opowieść poznajemy kilka potencjalnych osób, które mogłyby mieć motyw do popełnienia zbrodni i mimo, że akcja tym razem dzieje się w Kornwalii, a nie w Abbeymead jak poprzednio, to wcale nie zwalnia tempa i nie traci swojego uroku. Flora i Jack po raz trzeci stają na wysokości zadania i krok po kroku odkrywają co stało się w małej wiosce Treleggan.

Bardzo przyjemnie było też obserwować jak ich relacje, tym razem w odosobnionym wyjeździe, zaczynają się zacieśniać. To urocze i wręcz platoniczne! Ale ponownie, nie uświadczycie tutaj wątku romantycznego.

Również tym razem bohaterowie drugoplanowi zostali świetnie wykreowani oraz zaangażowani w fabułę. Nie są natrętni i dopchnięci do fabuły na siłę. Każdy z nich ma swoje odpowiednie miejsce i rolę do odegrania, co uwielbiam!

Książki z tej serii można czytać niezależnie, ale ja polecam iść w kolejności od pierwszej wydanej. Jesteśmy wtedy bardziej zżyci z bohaterami oraz świadomi ich cech charakteru i z czym zmagali się dotychczas!

Historia jest schematyczna i przewidywalna, ale nie odbiera to przyjemności w odkrywaniu tajemnicy, ani śledzenia przygód bohaterów.
To urocza i przyjemna pozycja, idealna na kilka wieczorów, aby zrelaksować się przy czymś, co da nam mnóstwo komfortu. Serdecznie Wam polecam!

[współpraca reklamowa @wydawnictwomando ]

Przychodzę do Was z kolejną książką z serii Flory Steele i ponownie bawiłam się świetnie. Ta seria ma w sobie coś, co działa bardzo pokrzepiająco!

Tym razem bohaterowie udają się do Kornwalii. Dla Flory ten wyjazd miał być zasłużonym urlopem i odpoczynkiem od dotychczasowych wydarzeń. Dla Jacka miał to być czas pracy nad książką,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak ja się cudownie przy tym bawiłam! Ta książka wywołała we mnie całą kaskadę emocji 🥺

Opowieść zaczyna się niespiesznie, ale systematycznie się rozkręca. Dzięki pięknym opisom jedzenia, zapachów i kolorów przenosimy się w głąb tej historii i od razu zostajemy wciągnięci w niesamowity klimat Saverio. To piękna wyspa, nieubłaganie zbliżająca się do kataklizmu, od którego uchronić ją może tylko wybrana. Jest nią młoda, posiadająca śmiercionośną moc Alessa.

To, ile emocji siedzi w tej bohaterce i czemu musi stawić czoła jest naprawdę niesamowicie wykreowane. Kibicuje się jej od samego początku często nie rozumiejąc, jak ludzie mogą być tak okrutni i małostkowi. Historia ta pokazuje jak egoistyczni są ci, którzy się boją. Ogromnie współczułam Alessie, ale i niesamowicie w nią wierzyłam. Odizolowana od wszystkich gasła w swoich komnatach niczym więzień, a miała być przecież tą najważniejszą.

Na szczęście na horyzoncie pojawia się Dante, który okazuje się jej jedynym sprzymierzeńcem oraz prywatnym ochroniarzem. Jest on istnym promykiem nadziei, ale i ostoją w narastającym przerażeniu. Pokazuje Alessie do czego tak naprawdę jest zdolna, o czym zdążyła już zapomnieć.

Relacja tej dwójki jest idealnie wykreowana. Ich gry i przepychanki słowne to złoto. To relacja z tych, których nie ma się dość, wręcz przeciwnie. Czuje się tę chemię między nimi, ale nie jest ona wymuszona, a niesamowicie naturalna i przyciągająca.

Jeśli miałabym wskazać czym ta opowieść stoi, to powiedziałabym, że są to relacje właśnie. Autorka prześwietnie je wykreowała. Od tych służbowych, przyjacielskich, aż po romantyczne. Jest to książka, która nie wciska czytelnikowi w twarz tego, co powinien wiedzieć. To po prostu czuć i to jest wspaniałe.

Nie znajdziecie tutaj gorącego wątku romantycznego, chociaż niejednokrotnie serce zabije Wam szybciej. Nie znajdziecie tutaj pełnych uniesień wyznań miłości, ale znajdziecie to, co zadziała jak plaster na Wasze serce. Niczego tej książce nie brakuje, emocji jest masa i jestem pewna, że uronicie kilka łez podczas zapoznawania się z tą historią 🥺💜

Jak ja się cudownie przy tym bawiłam! Ta książka wywołała we mnie całą kaskadę emocji 🥺

Opowieść zaczyna się niespiesznie, ale systematycznie się rozkręca. Dzięki pięknym opisom jedzenia, zapachów i kolorów przenosimy się w głąb tej historii i od razu zostajemy wciągnięci w niesamowity klimat Saverio. To piękna wyspa, nieubłaganie zbliżająca się do kataklizmu, od którego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Ta książka wciągnęła mnie od samego początku. Nie mogłam przestać o niej myśleć i doczekać się kiedy do niej wrócę, gdy tylko musiałam ją odłożyć. Wnętrze jest krótkie, ale bardzo treściwe i odpowiednio wyważone! Nic tu nie jest przeciągnięte, a idealnie na swoim miejscu!

Ten tytuł pochłania się w trybie natychmiastowym. Rozdziały są odpowiedniej długości, a na dodatek wynikają jeden z drugiego, przez co nie jesteśmy wybijani z rytmu skokami w fabule.

Bohaterowie są absolutnie wspaniali. Niby różni, ale łączy ich więcej, niż myślą. I naprawdę z przyjemnością obserwowało się rozwój ich relacji.
Kendall jest taką bohaterką, z którą niejedna z nas może się utożsamić. Jest zapalonym molem książkowym, który pracuje w bibliotece uniwersyteckiej. Uwielbiane książki przekłada na wiele sytuacji życiowych.
Vincent to nietypowy sportowiec. Jest kapitanem drużyny koszykarskiej, ale jest zdecydowanie inny od swoich kumpli z zespołu. Potrafi być bezpośredni, ale to połączenie poczucia humoru i wrażliwości najbardziej mnie w nim urzekły. Czuję, że skradnie Wasze serca 🤭

Przyjaciele głównych bohaterów też mają swoje miejsce w tej historii. Najbardziej polubiłam przyjaciółki Kendall, które potrafiły wylać jej kubeł zimnej wody na głowę kiedy trzeba, ale też potrzymać za rękę, jeśli wymagała tego sytuacja.

Uwielbiam to, że motyw książek oraz poezji przewijał się przez całą opowieść i był to tak naprawdę jej fundament. Myślę, że wszystkie książkary zostaną tym kupione. Sama chętnie sprawdzałam dzieła wymienianych poetów! Lubię takie zabiegi, gdy poruszany temat nie jest zrealizowany po macoszemu, a przedstawiony tak, że czytelnik chce się w niego wgłębić nawet na własną rękę. Autorka naprawdę odrobiła lekcje. Wszystko było zwięźle i sensowne wplecione w fabułę.

Sama historia jest dość prosta w swoich założeniach, ale to w niczym nie przeszkadza i uważam, że niczego jej nie brakuje. Jest urocza, zabawna, wciągająca i bawiłam się naprawdę świetnie. Jest to książka, która trafia na listę moich komfortowych tytułów, do których z ogromną przyjemnością będę wracać!

17+!

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Ta książka wciągnęła mnie od samego początku. Nie mogłam przestać o niej myśleć i doczekać się kiedy do niej wrócę, gdy tylko musiałam ją odłożyć. Wnętrze jest krótkie, ale bardzo treściwe i odpowiednio wyważone! Nic tu nie jest przeciągnięte, a idealnie na swoim miejscu!

Ten tytuł pochłania się w trybie natychmiastowym. Rozdziały...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @wydawnictwonowabasn ]

Przyznaje, że nie mogłam się wkręcić w te książkę. Bałam się, że nie kliknie między nami i że się z nią przemęczę. Na szczęście męczyć się nie musiałam i bawiłam się świetnie!

Pierwsze wydanie miało miejsce w 2005 roku i totalnie to widać. Jest lekki chaos, specyficzny język, wysublimowany klimat. Tu po prostu czuć, że odbywamy podróż do literackiej przeszłości. Nie jest to złe, absolutnie! Ale jeśli planujecie po nią sięgnąć to nastawcie się, że konsumuje się ją trochę inaczej niż aktualne dzieła.

Mamy tutaj narrację trzecioosobową, a autorka skacze po perspektywach różnych bohaterów, ale są to głównie pov: Beth, Wrath’a, Butch’a i Pana X. Najbardziej przypadły mi te ze strony Beth i Wrath’a (szczególnie jego🙂‍↕️). Sama narracja mi nie przeszkadzała, bo książka jest napisana takim językiem, że sprawnie pochłania się rozdziały, ale przez spory kawałek gubiłam się w tych mieszanych perspektywach i odbierało mi to przyjemności z czytania. Potem jednak przestałam zwracać na to większą uwagę.

Historia jest ciekawie poprowadzona. Znajdziemy tutaj zagadkę kryminalną, zwaśnione bractwa, klimat rodem z Matrixa (no tak mi się kojarzy przez te okulary i skórzane ciuchy). Dużo testosteronu i terytorializmu ze strony męskich bohaterów oraz czasami wątpliwe decyzje głównej zainteresowanej, czyli Beth. Dlaczego wątpliwe? Cóż, czasami dużo jej nie trzeba było, aby poszła w ciemno z obcym gościem. Wszystko też działo się niesamowicie szybko. W połowie książki zdałam sobie sprawę, że minęło raptem kilka dni, a nie tygodni, jak obstawiałam.

Cieszę się, że wydawnictwo postanowiło zrobić wznowienie tej serii, bo z ciekawością ją nadrobię! Tak, jak nie mogłam poczuć tej książki na początku, tak potem nie mogłam jej odłożyć i rozumiem, dlaczego skradła wtedy tyle serc. Mnie kupiła najbardziej poczuciem humoru! Jest super 🤌🏻

Jeśli na myśl o wampirach widzicie te ze Zmierzchu, to szybciutko wyjaśniam: wyobraźcie sobie odzianego w skórzane ciuchy Edwarda z długimi, czarnymi włosami i ciemnymi okularami. Aha! No i jest ogromny. Taki wiecie, dwumetrowy bad guy. Teraz jesteście gotowi 🕶️

18+🌶️

[współpraca reklamowa @wydawnictwonowabasn ]

Przyznaje, że nie mogłam się wkręcić w te książkę. Bałam się, że nie kliknie między nami i że się z nią przemęczę. Na szczęście męczyć się nie musiałam i bawiłam się świetnie!

Pierwsze wydanie miało miejsce w 2005 roku i totalnie to widać. Jest lekki chaos, specyficzny język, wysublimowany klimat. Tu po prostu czuć, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo ]

Pisze to z bólem serca, ale niestety „Każdym skrawkiem duszy” nie będzie moim ulubieńcem. Zaznaczę, że patrzę na nią ze świeżej perspektywy, bo czytałam ją po raz pierwszy mimo, że w oryginale została wydana w 2014 roku.

Zacznę od tego, że miałam ogromne wymagania co do tego tytułu. Tyle się nasłuchałam, że książki autorki są świetne, łamią serca i gdy na początkowych rozdziałach wylałam trochę łez to pomyślałam, że zapowiada się super! A potem moje oczekiwania zaczęły spadać.

Po pierwsze nieodpartym uczuciem było to, że ta książka źle się zestarzała. Dialogi były specyficzne, niektóre zdania dziwnie skonstruowane, pojawiały się też zbędne powtórzenia (jak nieszczęsna katatonia), co skutecznie studziło mój zapał. Do tego doszło dość stereotypowe zbudowanie postaci, które przez całą książkę nie uległo praktycznie zmianie, po prostu mnie męczyło.

Tak samo jak męczyło mnie nieustanne odpychanie i przyciąganie się głównych bohaterów. Wiecie, rollercoastery emocjonalne w takich książkach są wspaniałe, ale tutaj miało się po prostu wrażenie, że wszystko jest na siłę. Wybijało mnie z rytmu również ciągle powtarzanie jakim Josh nie jest łamiącym serca objawieniem wśród innych chłopaków, jaki to nie jest seksowny bad boy ze złą reputacją.

Jednak mimo swoich wad książka mnie wciągnęła i wzruszyła, tak jak na początku, tak i na końcu. Zagrała na czułych strunach, ponieważ tematyka rodzin wojskowych jest niesamowicie emocjonująca. Obecnie mogę stwierdzić, że na pewno chętnie sięgnę po kolejne tomy choćby z ciekawości, żeby zobaczyć jak warsztat autorki się rozwijał, bo „Każdym skrawkiem duszy” był debiutem autorki, ale niestety ta książka mimo, że była w porządku do przeczytania, nie zostanie w moim serduszku na dłużej. Jestem jednak pewna, że te 10 lat temu byłabym tą historią zachwycona.

Myślę, że ta historia znajdzie swoich zwolenników, więc nie odradzam zapoznania się z nią. Wręcz przeciwnie! Może Was skomplikowany świat Ember i Josha porwie w swoje ramiona bardziej, niż mnie ♥️

[współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo ]

Pisze to z bólem serca, ale niestety „Każdym skrawkiem duszy” nie będzie moim ulubieńcem. Zaznaczę, że patrzę na nią ze świeżej perspektywy, bo czytałam ją po raz pierwszy mimo, że w oryginale została wydana w 2014 roku.

Zacznę od tego, że miałam ogromne wymagania co do tego tytułu. Tyle się nasłuchałam, że książki autorki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem Wam, że ogromnie żałuję, że dałam tej książce leżakować na półce od dnia premiery i dopiero teraz się za nią zabrałam.

Tak naprawdę zostawiłam ją „na później”, bo hype, który powstał wokół najpierw Fourth Wing, a potem Iron Flame zadziałał na mnie odwrotnie, niż powinien i po prostu bałam się sięgnąć po ten pierwszy tom. Bałam się, że mnie rozczaruje, nie porwie tak bardzo, ale muszę powiedzieć, że ta obawa była bezpodstawna, bo przepadłam na dobre.

Wczoraj skończyłam i nie mogę przestać o tej książce myśleć. Podobało mi się tutaj absolutnie wszystko: od bohaterów pierwszo- i drugoplanowych, po wykreowany świat i smoki, z którymi w takiej ilości miałam do czynienia po raz pierwszy. W ogóle motyw tego, że to smoki są górą ogromnie przypadł mi do gustu.

Historia jest prowadzona tak, że wciąga już od samego początku i przenosimy się do świata elitarnej, acz brutalnej uczelni wojskowej, w której to przetrwają najsilniejsi i najbardziej sprytni. Niejednokrotnie wstrzymywałam oddech w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń, a syndrom „jeszcze jednego rozdziału” towarzyszył mi przez cały czas.

Ale żeby nie było aż tak kolorowo, to jedna kwestia irytowała mnie przez 3/4 książki, a było to nagminne podkreślanie i wciskanie w oczy czytelnikowi, że Vi jest krucha, mała, słaba, delikatna i tak dalej. Zrozumiałam za pierwszym razem i uważam, że ciągłe podkreślanie tej kwestii zadziałało odwrotnie, niż miało. Wiem, że było to celowym zabiegiem aby konkretne wydarzenia odpowiednio wybrzmiały, ale czułam się trochę tak, jakby ktoś stał mi nad głową i upewniał się, czy na pewno zrozumiałam, że Vi jest krucha i słaba, a mimo to przeszła ogromną drogę.

Reasumując, czy mam kaca po tej książce? TAK.
Czy chcę swojego smoka? TAK.
Czy muszę kupić IF i nie zwlekać z przeczytaniem? ZDECYDOWANIE.

Jeśli jeszcze jakimś cudem zwlekaliście z przeczytaniem Fourth Wing, tak jak ja, to koniecznie to zmieńcie i zabierzcie się za czytanie! Nie będziecie żałować! Ja się podpisuję po tym wszystkim, ogromnie polecam 🐉🖤

Powiem Wam, że ogromnie żałuję, że dałam tej książce leżakować na półce od dnia premiery i dopiero teraz się za nią zabrałam.

Tak naprawdę zostawiłam ją „na później”, bo hype, który powstał wokół najpierw Fourth Wing, a potem Iron Flame zadziałał na mnie odwrotnie, niż powinien i po prostu bałam się sięgnąć po ten pierwszy tom. Bałam się, że mnie rozczaruje, nie porwie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Przyszedł ten dzień! W końcu opowiem Wam o moim pierwszym patronacie i mam nadzieję przekonam Was, dlaczego warto sięgnąć po tę książkę!

„Powiedz tak” to młodzieżówka, która kryje w sobie ogrom humoru, świetnie wykreowanych bohaterów (Jimena i Vitaly forever), bardzo wciągającą treść i przesłanie, które niezwykle porusza. Ma dla mnie wszystko to, co dobra młodzieżówka powinna zawierać, a do tego świetny styl autorki, który sprawia, że przez treść się płynie.

Wciągnęłam się w tę historię od samego początku, bo nie sposób inaczej! Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń z życia niesamowicie energicznej, siedemnastolatki Jimeny. Szybko się okazuje, że nic nie jest takie, jak powinno. Nic nie jest pewne, stabilne. Dziewczynie grozi deportacja, a ona stara się myśleć logicznie i znaleźć rozsądne wyjście, mimo swojego młodego wieku.

Gdybym miała określić tę książkę jednym słowem, to byłoby to słowo HUMOR. Historia jest przezabawna! Dla mnie to idealne wyważenie, bo mimo poruszania poważnych problemów, dostajemy zabawną i uroczą opowieść, której nie chce się odkładać na bok.
Słów kilka o głównych bohaterach:

🌸 Jimena: romantyczna, porywcza dusza, która uważa, że małżeństwo może być wspaniałe, dać szczęście i spokój. To dziewczyna, która pod maską popularnej laski, której wszystko się udaje, jest wrażliwa, delikatna i niesamowicie czuła.

🌸 Vitaly: twardo stawiający kroki młody mężczyzna, dla którego nauka jest fundamentem. Nie wierzy w związek małżeński. Uważa, że szczęście można znaleźć gdzieś indziej. Mimo swoich poglądów, jest niesamowicie cierpliwy i troskliwy.

Oboje są jak ogień i woda, ognisty temperament i stoicki spokój. Razem tworzą idealnie wyważone połączenie, jak słony karmel!

Pamiętam, że jak zaczęłam czytać PDF przed podjęciem decyzji o objęciu książki patronatem, zastanawiałam się jak kwestia nielegalnego pobytu głównej bohaterki może zostać przestawiona w tak lekkiej i przyjemnej książce. Ale wiecie co? To tak totalnie ze sobą gra: lekka treść z fajnym humorem i życiowe kwestie oraz problemy, którym główna bohaterka musi stawić czoła. I w jednym momencie śmiejesz się z kolejnego błyskotliwego tekstu, a następnie kiwasz głową rozumiejąc z czym się zmaga i ogromnie jej współczujesz.

Przy „Powiedz tak” śmiałam się w głos, niedowierzałam, ekscytowałam się i wzruszałam. Przeżyłam cały kalejdoskop emocji, a od książki nie mogłam się oderwać. Znajdziemy tu nawet nawiązania do malarzy z różnych epok!

Opowieść jest krótka i pochłania się tę książkę błyskawicznie, a historia Jimeny zasługuje na to, żeby dać jej szansę. Mam nadzieję, że Was również oczaruje tak, jak mnie 🌸💕 Powiedzcie Jimenie TAK i poznajcie jej losy!

Książka 14+!

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Przyszedł ten dzień! W końcu opowiem Wam o moim pierwszym patronacie i mam nadzieję przekonam Was, dlaczego warto sięgnąć po tę książkę!

„Powiedz tak” to młodzieżówka, która kryje w sobie ogrom humoru, świetnie wykreowanych bohaterów (Jimena i Vitaly forever), bardzo wciągającą treść i przesłanie, które niezwykle porusza. Ma dla...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @gorzka.czekolada.wydawnictwo ]

Wiecie, jest mi strasznie przykro. Po skończeniu „To, co chcemy zostawić za sobą” dotarło do mnie, że to już koniec przygód w Knockemout. Jak żyć?! Ta seria zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę, ale dzisiaj swoją chwilę chwały ma ostatni tom serii.

Tym razem śledzimy losy Sloane oraz Luciana i powiedzieć, że ta książka jest wręcz naelektryzowana emocjami, to jak nic nie powiedzieć. Z poprzednich tomów wiemy, że ta dwójka nie pała do siebie sympatią, jednak dopiero w tym tomie wchodzimy w głąb tej relacji i śledzimy z obu perspektyw przebieg wydarzeń. A dzieje się ich cała masa, jak to u Lucy Score bywa! Absolutnie nie ma czasu na nudę, na przestoje, nierówne tempo. Nic się nie dłuży mimo, że książka ma prawie 700 stron! Jeśli mam być szczera, nie obraziłabym się, gdyby była miała kolejne 200 😂

Ten romans nie jest słodki, usłany kwiatkami. To nie jest wyidealizowana historia o miłości. Znajdziemy tu ogrom starych, niewyleczonych ran, które najpierw trzeba rozgrzebać. Mamy poważne problemy, z którymi zmagają się bohaterowie takie jak strata, żałoba, samotność. Jednak nie brakuje również ciekawych wątków, dochodzenia po nitce do kłębka i wspaniałych, przezabawnych chwil! Ta książka żyje, tutaj wszystko ma swoje ręce i nogi. Pojawiają się też bohaterowie z poprzednich tomów i rozgrzewają serca, a powrót do tego świata, to jak powrót do domu. Tutaj wszystko działa jak dobrze naoliwiona maszyna.

Drugi tom ostudził mój zapał do tej serii, ale Lucian i Sloane zdecydowanie mi to wynagrodzili. Myślę, że postawiłabym te książkę na równi z pierwszą. Zdarzają się okazjonalnie niefortunne określenia na różne intymne części ciała, ale według mnie natężenie tego nie jest aż tak ogromne, jak w poprzednich tomach. Wspominam o tym, bo sporo osób mnie o to pytało!

Naprawdę przepadłam – to było absolutnie świetne! Lucian i Sloane są idealnym połączeniem. Enemies to lovers? I TO JAKIE! Czytałam ich historię z ogromną przyjemnością i polecam z całego serduszka!

Pamiętajcie, że jest to książka 18+ i zawiera sceny oraz słownictwo nieodpowiednie dla osób poniżej tego wieku.

[współpraca reklamowa @gorzka.czekolada.wydawnictwo ]

Wiecie, jest mi strasznie przykro. Po skończeniu „To, co chcemy zostawić za sobą” dotarło do mnie, że to już koniec przygód w Knockemout. Jak żyć?! Ta seria zdecydowanie zasługuje na Waszą uwagę, ale dzisiaj swoją chwilę chwały ma ostatni tom serii.

Tym razem śledzimy losy Sloane oraz Luciana i powiedzieć, że ta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Przychodzę dzisiaj pogadać Wam trochę, o drugim tomie serii „Beyond the Play”. Bohaterami są tym razem Penny oraz Cooper i niech nie zwiedzie Was piękna okładka! To książka 18+ i wręcz ocieka spicy scenami 🌶️

Sam zamysł historii przypadł mi do gustu: córka trenera po traumatycznych wydarzeniach w swoim życiu tworzy listę, którą chce realizować z odpowiednim partnerem, aby odzyskać kontrolę nad swoim życiem erotycznym. Partnerem okazuje się jeden hokeistów, który należy do drużyny jej ojca i jak możecie się domyślić, nie jest to plan idealny.

To wszystko brzmi fajnie, ale czegoś mi tutaj zabrakło i coś nie zagrało tak, jak myślałam. To znaczy sama historia w sobie była prosta, ale przyjemna, jednak sposób jej prowadzenia był czasami dla mnie męczący. Dlaczego? Myślę, że powodem były wspomniane przeze mnie sceny erotyczne, które są wręcz fundamentem tej książki i przez to mam wrażenie czułam czasami przesyt. Było ich po prostu zbyt dużo i jeśli mam być szczera, zbyt opisowo.

Bohaterowie są wykreowani tak, że nie da się ich nie lubić. Od samego początku wciągają nas w świat swoich problemów i własnych motywacji. Penny choć niepozorna, to bardzo ambitna dziewczyna, która nosi ogromny ciężar w sercu, natomiast Cooper choć wyidealizowany, rozgrzewa serduszko!

Tutaj, tak jak w pierwszym tomie, narracja jest prowadzona z perspektywy obu bohaterów, co ja osobiście uwielbiam, bo wprowadza to fajną dynamikę – tak też było w tym przypadku.

Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, oprócz wszelkich scen różnorakich zbliżeń mamy tutaj wątki rodzinne, sprawy związane z karierą, które są naprawdę ciekawe! A końcówka sprawiła, że autentycznie miałam łzy w oczach, bo poruszyła moje czułe struny. Osobiście jednak bardziej podobał mi się pierwszy tom z Bex i Jamesem.

Mimo wszystko jeśli spodobał Wam się ten świat i chcecie poznać kolejną historię z serii, to sięgnijcie po Ucieczkę i sprawdźcie sami! Przygotujcie się proszę na naprawdę sporą ilość różnorakich scen zbliżeń 🌶️

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Przychodzę dzisiaj pogadać Wam trochę, o drugim tomie serii „Beyond the Play”. Bohaterami są tym razem Penny oraz Cooper i niech nie zwiedzie Was piękna okładka! To książka 18+ i wręcz ocieka spicy scenami 🌶️

Sam zamysł historii przypadł mi do gustu: córka trenera po traumatycznych wydarzeniach w swoim życiu tworzy listę, którą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @editio.red ]

Q: Jaka książka poprawiła Ci ostatnio humor?

Ja, odpowiadając na to pytanie, śmiało mogę wskazać „Riley Thorn i powiew przeszłości”. Była to historia wciągająca od początku do końca. Czuć, że Lucy Score miała na nią pomysł i skrupulatnie go realizowała. Nic się w tempie nie rozjechało, wszystko było płynne i każda sytuacja sensownie wychodziła z drugiej. A humor? Jak zawsze top tier 🤝🏻

Uwielbiam styl autorki, szczególnie w serii z Riley Thorn. To jest tak specyficzny sposób przedstawiania wydarzeń, bohaterów, zagadki kryminalnej, zwrotów akcji, że łapię się za głowę. Jednak zdaję sobie nadal sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu ten sposób prowadzenia opowieści oraz jej humor. Ale właśnie on wpisuje się idealnie w mój i czytając perypetie całej ekipy: od zakochanych w sobie Riley i Nicka, jego współpracowników, po całą geriatrię (🤌🏻😂), czułam się jakbym oglądała dobry sitcom!

Jeśli chodzi o historie to tym razem w życiu Riley i Nicka pojawia się pewna osoba, która sprawia, że nadal nie mogą wytchnąć od nieustannych problemów. Zakup nowego domu miał okazać się wspaniałym początkiem, a jest wręcz tykającą bombą. Ilość spraw, które spadły im w związku z tym wszystkim na głowę (czasami dosłownie) mogłabym wymieniać do końca recenzji! Ale należy im się absolutny szacunek za wytrwałość, serio.

Nie mogę też oprzeć się wrażeniu, że Nick Santiago, to taka trochę łagodniejsza wersja Knoxa Morgana z serii Knockemout. Nie mówię, że to źle (absolutnie! 😏), ale faktycznie czuć momentami, jakby połączyły się te dwa uniwersa.

Zwroty akcji oraz sama fabuła były tak abstrakcyjne, że totalnie nieironicznie podziwiam kunszt autorki i to, że była w stanie wymyślić coś tak absurdalnego, co będzie świetnie działać i bawić czytelników.

Bo ta książka jest niesamowicie absurdalna, naprawdę! Jednak w tak dobry i intrygujący sposób, że nie można jej odłożyć. I uważam, że był to najlepszy tom ze wszystkich trzech! Drugi moim zdaniem był potknięciem, ale trzeci zdecydowanie wszystko wynagradza. I liczę, o czym mówi sama autorka, że to nie koniec przygód naszej „wybitnej inaczej” paczki bohaterów! 😂 Bardzo polecam!

[współpraca reklamowa @editio.red ]

Q: Jaka książka poprawiła Ci ostatnio humor?

Ja, odpowiadając na to pytanie, śmiało mogę wskazać „Riley Thorn i powiew przeszłości”. Była to historia wciągająca od początku do końca. Czuć, że Lucy Score miała na nią pomysł i skrupulatnie go realizowała. Nic się w tempie nie rozjechało, wszystko było płynne i każda sytuacja sensownie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo ]

Przychodzę do Was z najsłodszą premierą jutrzejszego dnia, co w połączeniu z dzisiejszymi Walentynkami jest absolutnie czarującą mieszanką, po którą zdecydowanie warto sięgnąć! Raz na jakiś czas mam ochotę na cozy fantasy. Na coś, co otuli mnie niczym ciepły kocyk i zabierze na przygodę, przy której będę się świetnie bawić. I wiecie co? Taką książką jest właśnie „Coś jakby magia”.

Mamy tutaj świetnie wykreowanych bohaterów: piekareczkę (jak mawiała Iliana) Aurelię, łowczynię głów Ilianę, trollkę Kad i księcia Markota. Każdy z nich jest inny, wyjątkowy. Każde z nich pochodzi z innych klas społecznych, a mimo to łączy ich wspólny cel, który ze strony na stronę sprawia, że i my się angażujemy i stajemy częścią ich opowieści. I może to moje błędne skojarzenie, ale miałam tu taki trochę vibe Kopciuszka! A to przez Panią Basil, która za każdym razem niesamowicie podnosi ciśnienie swoją bezdusznością, wyzyskując Aurelię do granic.

Sama historia jest bardzo lekka i prosta w swoich założeniach, a ja uwielbiam ją za to, jak w łatwy sposób przekazuje najważniejsze wartości bez zbędnego wyolbrzymiania. W iście bajkowym stylu, razem z bohaterami odkrywamy, co tak naprawdę jest ważne i że przyjaźń potrafi przybierać różne formy, ale nadal być tym samym. A miłość? Mimo, że się przed nią zapieramy, bierze z zaskoczenia i.. jest piękna. I niech Was nie zmyli jej słodycz! Potrafi zaskoczyć zwrotami akcji.

Ciekawym wątkiem była oczywiście tytułowa magia, ponieważ została wykreowana w inny sposób niż zwykle, a mianowicie nikt za nią nie goni i nikt jej nie pożąda. Magia potrafi przynieść więcej szkody, niż pożytku - w taki sposób myślą mieszkańcy królestwa. Ale czy na pewno? Czy coś, co zaczyna być zapomniane i nie jest praktykowane, jest całkowicie niepotrzebne? Żeby się o tym przekonać musicie sięgnąć po tę wspaniałą przygodę, która umili Wam wieczory i sprawi, że pośmiejecie się z ciętych ripost Iliany, zaskakujących przemyśleń nieporadnego księcia, bezpośredniości Kad, a wielkie, acz zmęczone serce Aurelii wzruszy Was niejednokrotnie! No i część akcji dzieje się w piekarni! 🍪 Czego chcieć więcej! 💕

[współpraca reklamowa @mustread.wydawnictwo ]

Przychodzę do Was z najsłodszą premierą jutrzejszego dnia, co w połączeniu z dzisiejszymi Walentynkami jest absolutnie czarującą mieszanką, po którą zdecydowanie warto sięgnąć! Raz na jakiś czas mam ochotę na cozy fantasy. Na coś, co otuli mnie niczym ciepły kocyk i zabierze na przygodę, przy której będę się świetnie bawić. I...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem tak, gdybym nie przerzuciła się na audio, to w życiu nie byłabym w stanie skończyć tej książki. Nie mogłam wkręcić się w świat od samego początku, właściwie do samego końca. Główny wątek książki był dla mnie naprawdę nudny i czekałam do końca w sumie sama nie wiem na co.

Bardzo przeszkadzało mi to, że poruszane były ważne (tak mi się przynajmniej wydawało) kwestie dotyczące konfliktu północy z południem, ale zabrakło mi wgryzienia się w ten temat i rozszerzenie go. Odnoszę wrażenie, że było to wspomniane tylko po to, aby podkreślić rozbieżność w podejściu do życia Effy i Prestona - głównych bohaterów Studium Zatracenia.

Tak samo zabrakło mi pogłębienia wątku domniemanej choroby psychicznej głównej bohaterki. To od początku była tajemnicza materia i nie byłoby w tym nic złego, gdyby ten wątek był poprowadzony w ciekawszy i bardziej intensywny sposób.

Mam wrażenie, że zbiegło się tutaj połączenie baśniowości z książek dla dzieci, z fantastyką dla starszego czytelnika i wyszedł twór, którego po prostu nie mogę kupić. Zabrakło mi jakiejś intensywności, tempa. Wątki były wprowadzane i kończone bez żadnego wydźwięku. Strasznie kojarzy mi się ta pozycja z Czarownicą od Finbara Hawkinsa. Ta książka również była baśniowa, ale przekombinowana.

Co na plus, to podobał mi się wątek dyskryminacji kobiet w świecie nauki i sztuki oraz jak został on rozwiązany. Jak również to, że faktycznie czuć było duchotę, stęchliznę i wszechobecną wodę, która działa na wyobraźnię czytelnika.

Podsumowując ten chaotyczny wywód (wybczcie, ale ciężko mi nawet zebrać myśli w przypadku tego tytułu) książka nie była ani porywająca, ani zaskakująca. Bohaterowie mnie nie ciekawili i tak naprawdę wymęczyłam tę historię do końca, bo miałam nadzieje, że czymś jeszcze zdoła mnie zaskoczyć. NIby nie miałam żadnych oczekiwań, a i tak czuję się rozczarowana.

Czy polecam? Niestety nie. Uważam, że są ciekawsze pozycje z lepiej wykreowanym światem, bohaterami i historią.

Powiem tak, gdybym nie przerzuciła się na audio, to w życiu nie byłabym w stanie skończyć tej książki. Nie mogłam wkręcić się w świat od samego początku, właściwie do samego końca. Główny wątek książki był dla mnie naprawdę nudny i czekałam do końca w sumie sama nie wiem na co.

Bardzo przeszkadzało mi to, że poruszane były ważne (tak mi się przynajmniej wydawało) kwestie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wow, to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy pomyślę sobie o historii Iris i Romana. Ale ta książka była wyjątkowa! Chociaż przyznaję, że z początku wcale tak nie myślałam, wcale tego nie czułam.

Początkowo nie mogłam się wkręcić w tę historię. Podobała mi się, ale nie czułam się oczarowana. W końcu jednak przyszedł ten moment, gdy nie mogłam jej odłożyć. Gdy czytałam stronę po stronie, niczym Iris, która w kółko czytała list od tajemniczego nadawcy. Wtedy zapałałam do tej historii miłością! I na pewno zostanie ze mną na długi, długi czas.

Divine Rivals stoi świetnie wykreowanymi bohaterami. Dawno tak bardzo nie czułam się zżyta z nimi, jak w przypadku właśnie tego tytułu. Iris była absolutnie niesamowita: odważna, ambitna, śmiała w swojej nieśmiałości, ogromnie wrażliwa. Stara dusza w młodym ciele. To, ile musiała przejść ściska mnie za serce nawet teraz, jak o tym pomyślę.

Roman natomiast na początku działał mi na nerwy dokładnie tak, jak działał na nerwy Iris 😂🤌🏻 Ale kawałek po kawałku dawał się odkrywać czytelnikowi jako bohater, który kradnie serca swoim charakterem i sposobem bycia. Nie mam mu totalnie nic do zarzucenia! Materiał na męża, zgłaszam go!

Bohaterki drugoplanowe również mają swoją ważną rolę, którą czuć i która ma sens. Nic nie jest tutaj przypadkowe, a każdy element historii ma swoje odpowiednie wybrzmienie. Pensjonat Marisol to takie miejsce, w którym i ja chciałabym się schować przed światem.

Sama historia ukazuje realia wojny bogów i wojna ta, jak to zwykle bywa, w największym stopniu dotyka cywili. Co jest niesamowicie przykre i wstrząsające mimo, że to fantastyka.

Motyw wysyłania listów był bardzo romantyczny i tworzył tę historię od początku, do końca. Naprawdę nie sądziłam, że aż tak mnie to kupi! A styl, w jakim napisana jest ta książka jest czarujący.

Powiem Wam tak: nie zastanawiajcie się i czytajcie te książkę, bo naprawdę warto. Iris i Roman zasługują na Waszą uwagę!

Wow, to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy pomyślę sobie o historii Iris i Romana. Ale ta książka była wyjątkowa! Chociaż przyznaję, że z początku wcale tak nie myślałam, wcale tego nie czułam.

Początkowo nie mogłam się wkręcić w tę historię. Podobała mi się, ale nie czułam się oczarowana. W końcu jednak przyszedł ten moment, gdy nie mogłam jej odłożyć. Gdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przychodzę do Was z recenzją historii, która była świetna, ciężka i aż lepiąca się od ohydztwa i tajemnicy! Ociekała mrokiem, niepokojem. Była duszna i wciągająca. Była inna i niesamowicie mnie zachwyciła.

Nie nudziłam się podczas czytania ani przez chwilę przez genialne tempo. Książka sama w sobie nie jest długa, a przez historię się płynie, bo jest tak skonstruowana, że po prostu czuje się nieodparte uczucie, aby dowiedzieć się kolejnego okruszka tajemnicy. Przez cały czas chce się złączyć wszystko w całość.

Mamy tutaj pierwszoosobową narrację, którą prowadzi najmłodsza z sióstr, Iris i to ona skradła całe moje serce, choć pozostałe dwie siostry są równie odurzające - to chyba najlepsze i najbardziej pasujące do historii ich określenie. I mimo, że książka stoi długimi rozdziałami, to nie przeszkadzało mi to tutaj w ogóle, a zazwyczaj mam z tym problem.

Relacja między Iris, Vivi i Grey jest tajemnicza i trochę dziwna, a każda z sióstr na tyle inna, że niesamowitym jest jak razem tworzą idealną całość. Nie spodziewałam się również tylu obrazowych opisów, które sprawiały że pod nosem co rusz powtarzałam „O FUJ”, serio.

Muszę przyznać, że zaczęłam tę książkę totalnie nie wiedząc w jaką stronę ona pójdzie i nie spodziewałam się tego, co dostałam. Zaskoczył mnie ten mrok! Historia jest bardzo specyficzna i zadziałała na moją głowę do tego stopnia, że miałam koszmary dwie noce z rzędu! Jednak nie jest to książka, która jest straszna, powiedziałabym raczej, że podczas czytania czuć taki przyjemny dreszczyk niepokoju.

Pasowało mi tutaj wszystko i naprawdę z czystym sercem mogę polecić tę książkę, jeśli macie ochotę na nieszablonową opowieść, w której się zatracicie. Siostry Hollow namieszały mi w głowie, odurzyły swoją mocą i na pewno nie zapomnę o nich przez długi czas. Jeśli szukacie czegoś z dobrze poprowadzoną intrygą, nierozwiązaną zagadką z przeszłości i chcecie poczuć przy tym chociaż odrobinę niepokoju, to zdecydowanie sięgajcie po „Dom sióstr marnotrawnych”.

Przychodzę do Was z recenzją historii, która była świetna, ciężka i aż lepiąca się od ohydztwa i tajemnicy! Ociekała mrokiem, niepokojem. Była duszna i wciągająca. Była inna i niesamowicie mnie zachwyciła.

Nie nudziłam się podczas czytania ani przez chwilę przez genialne tempo. Książka sama w sobie nie jest długa, a przez historię się płynie, bo jest tak skonstruowana, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo się czaiłam na te książkę i finalnie skusiłam się na audio. Muszę przyznać, że tak mnie wciągnęła, że dzięki niej wysprzątałam szafy przed nowym rokiem, więc to już o czymś świadczy! 😂

Zacznę od tego, że audiobook jest zrealizowany fenomenalnie! Lektorka zrobiła niesamowitą robotę i dodała treści odpowiedniej energii, dzięki czemu całość była niezwykle wciągająca.

Zupełnie szczerze - nie spodziewałam się takiej historii. To było moje pierwsze spotkanie z autorką i kurcze, na pewno nie ostatnie! Sposób kreowania wydarzeń, plot twisty, trzymanie w niepewności i nieustanne budowanie napięcia, to naprawdę coś, co mnie zachwyciło.

Główna bohaterka - June Hayward przedstawiona została w taki sposób, że miałam ochotę nakrzyczeć jej w twarz, żeby się wzięła za siebie. Pałałam do niej absolutną antypatią i nadal, gdy tylko sobie o niej pomyślę, to czuję ciary żenady na całym ciele. Ciągłe wybielanie się, tłumaczenie swoich zachowań w tak nieetyczny sposób! Ale właśnie dzięki temu ta książka ma to coś, ten smaczek, który sprawia, że chce się śledzić dalsze losy June, która tak skrupulatnie i z zimną krwią krok po kroku osiąga to, czego pragnęła. Nie bójcie się jednak, nic tutaj nie jest zero-jedynkowe, a poziom szaleństwa sięga zenitu.

Co również bardzo mnie oczarowało to cały wątek pracy w wydawnictwie. Swoistego korporacyjnego wyścigu szczurów i tego, jak szybko sprawy mogą nabrać innego obrotu. Bardzo ważny jest tutaj również szeroko omawiany rasizm, który bardzo daje do myślenia.

To było coś zupełnie innego, świeżego i tak bardzo mi potrzebnego. Polecam z całego serduszka, ale przygotujcie się, że niejednokrotnie podniesie się Wam ciśnienie!

Długo się czaiłam na te książkę i finalnie skusiłam się na audio. Muszę przyznać, że tak mnie wciągnęła, że dzięki niej wysprzątałam szafy przed nowym rokiem, więc to już o czymś świadczy! 😂

Zacznę od tego, że audiobook jest zrealizowany fenomenalnie! Lektorka zrobiła niesamowitą robotę i dodała treści odpowiedniej energii, dzięki czemu całość była niezwykle...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przychodzę do Was z recenzją książki, której byłam ogromnie ciekawa i powiem Wam tak: nie spodziewałam się, że ta historia mnie tak wciągnie od początku do końca!

Zacznę od tego, że absolutnie uwielbiam każdego bohatera z Układu, serio. Każdy z nich był świetnie wykreowany, autentyczny i miałam wrażenie, jakbym przeżywała to wszystko razem z nimi. Oczywiście pierwsze skrzypce grają tutaj główni bohaterowie – Hannah i Garret, ale pozostali również zasługują na uwagę!

Sama historia jest z założenia prosta i nie udziwniona na siłę: mamy tutaj dwójkę studentów, którzy mają swoje problemy, zaczynają dochodzić do pewnego porozumienia, aby każde z nich wyciągnęło coś dla siebie. I wiem, że brzmi to sztampowo, ale totalnie takie nie było. Myślę, że to dzięki temu, że główni bohaterowie są bardzo dobrze poprowadzeni, mają swój rozum, nie podejmują głupich decyzji, a relacja miedzy nimi była przegenialnie przedstawiona i uwierzyłam w nią od początku. I ta chemia między nimi! Top tier 🤌🏻

Kolejna kwestia, która sprawiała mi ogrom przyjemności, to humor! Niejednokrotnie parskałam śmiechem po kolejnym tekście naszej głównej bohaterki albo reakcji Garreta. On sam zresztą nie był jej dłużny! Miałam czasami jednak wrażenie, że niektóre teksty średnio się zestarzały, ale nie odebrało mi to przyjemności z czytania.

Muszę jednak zwrócić uwagę, że nie mamy tutaj TW, a zdecydowanie powinny się one pojawić, bo poruszany jest bardzo ważny wątek, który dotknął główną bohaterkę i brakowało ostrzeżenia przed rozpoczęciem lektury.

Reasumując to książka, której nie chce się odkładać na bok, bo wciąga niesamowicie i nie chce wyjść z głowy. Fake dating świetnie poprowadzony, relacje między bohaterami cudowne, sama historia interesująca, a układ w który wchodzą wcale nie jest taki trywialny. Nic tutaj nie działo się za szybko lub bez powodu. Uważam, że to naprawdę świetny romans z dobrą dawką humoru! Jeśli nie czytaliście Układu, to musicie to koniecznie nadrobić to wznowienie! 💕

Przychodzę do Was z recenzją książki, której byłam ogromnie ciekawa i powiem Wam tak: nie spodziewałam się, że ta historia mnie tak wciągnie od początku do końca!

Zacznę od tego, że absolutnie uwielbiam każdego bohatera z Układu, serio. Każdy z nich był świetnie wykreowany, autentyczny i miałam wrażenie, jakbym przeżywała to wszystko razem z nimi. Oczywiście pierwsze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @editio.red ]

Q: Czujecie już świąteczny nastrój?

Muszę powiedzieć, że trochę tę książkę wymęczyłam, bo jak widzieliście w poprzednim poście - zmagam się z zastojem czytelniczym. Ale czy moje wymęczenie książki jest tylko tym spowodowane? Nie do końca, bo tytuł który widzicie na zdjęciu miał tu swoją rolę. I już Wam mówię jaką.

O ile bohaterowie są świetnie wykreowani, jak to w twórczości Lucy Score bywa, o tyle miałam wrażenie, że w przypadku tej historii, tempo akcji było absolutnie rozwleczone. Nie czułam się momentami zaangażowana i miałam wrażenie, że cała zagadka kryminalna stała w miejscu. Zadziałało to na mnie okropnie, bo w ogóle nie ciągnęło mnie do tego świata.

Jeśli chodzi o samą zagadkę, to myślę że w pierwszym tomie była ona lepiej poprowadzona, przez co była po prostu ciekawsza i bardziej intrygująca. Tutaj tego nie czułam, wręcz miałam wrażenie, że została wrzucona bez większego pomysłu i dopracowania.

Co natomiast ogromnie podoba mi się w książkach Score, to humor, który trafia idealnie w moje tony. Banda staruszków, która mieszka w jednym budynku z głównymi bohaterami to dla mnie zawsze dobry pomysł 😂 Mięknie mi serce, gdy czytam o rezolutnych dziadkach i babciach, dla których wiek to tylko liczba!

W tym tomie mamy więcej jasnowidztwa Riley. Zaczyna ona bardziej do siebie dopuszczać te kwestię i coraz bardziej godzi się z darem, który odziedziczyła. No i babcia Riley skutecznie daje się jej we znaki! Co też było przyjemnym urozmaiceniem.

Miło było śledzić rozwój wewnętrzny Nicka Santiago, który już w pierwszym tomie skradł moje serduszko. Nick to taki bohater, którego się uwielbia od początku i jest zdecydowanie wartością dodaną do tej historii. Rzekłabym wręcz, że równowagą w chaosie kreowanym przez emerytów, rodzinę Riley, jak i ją samą 😂

Reasumując liczyłam na coś więcej w tym drugim tomie z serii o Riley Thorn i dlatego jakoś tego nie poczułam. Całość była w porządku i warto się z nią zapoznać, jeśli czytaliście poprzedni, ale uważam, że właśnie pierwszy tom prezentował się dużo ciekawiej.

[współpraca reklamowa @editio.red ]

Q: Czujecie już świąteczny nastrój?

Muszę powiedzieć, że trochę tę książkę wymęczyłam, bo jak widzieliście w poprzednim poście - zmagam się z zastojem czytelniczym. Ale czy moje wymęczenie książki jest tylko tym spowodowane? Nie do końca, bo tytuł który widzicie na zdjęciu miał tu swoją rolę. I już Wam mówię jaką.

O ile bohaterowie są...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Przychodzę dzisiaj do Was z książką, z którą spędziłam kilka ostatnich wieczorów i muszę powiedzieć, że bawiłam się naprawdę fajnie!

Nie będę czarować, na początku nie mogłam się wkręcić. Po pierwszych stronach miałam wrażenie, że autorka sama nie wiedziała jak ugryźć i zacząć tę historię. Wyczuwałam pędzenie z fabułą podczas pierwszych stron, aby szybko było wszystko jasne, a dopiero potem była ona naprowadzana na odpowiednie tory. I właśnie gdy akcja zaczęła się trochę osadzać, to zaczęłam czerpać z niej przyjemność.

Książka ta stoi krótkimi rozdziałami, które zdecydowanie robią robotę, bo oprócz dodania akcji tempa, sprawiają, że ma się syndrom „jeszcze jednego rozdziału” co powoduje, że pochłaniamy jeden za drugim. Dla mnie to ogromny plus! Kolejny za narrację prowadzoną z perspektywy James’a i Bex.

Jeśli chodzi o bohaterów to według mnie wygrywa tutaj James. Ogromnie przypadł mi do gustu, ponieważ był bardzo fajnie przedstawiony i poprowadzony. Podobały mi się jego wartości, charakter i bezinteresowność. Był takim słoneczkiem tej historii, serio! W końcu to typ opiekuńczego sportowca 🤭

Bex natomiast jakoś mnie nie kupiła. Nie była to zła postać, ale myślę że nie miała zbyt wiele do zaoferowania jak na główną bohaterkę. Była momentami irytująca, a jej zachowania dość chaotyczne. I mimo, że to fake dating, to nie spodziewałam się takiego pędu i ewidentnego przyciągania bohaterów na tak wczesnym etapie. Brakowało mi też zakończenia jakoś wątku z korepetycjami, od których wszystko się zaczęło.

Uważam też, że na początku książki powinny znaleźć się TW. Było tu kilka tematów, które zasługują na oflagowanie. Mowa była o krzywdzeniu siebie, problemach psychicznych i lekach, więc myślę że to bardzo ważne, aby dać taką informację dla czytelników.

Podsumowując „Pierwsza próba” to prosta, ale urocza i ciepła opowieść, po którą warto sięgnąć, jeśli lubicie romanse uniwersyteckie! Mimo, że wszystko już było, to historia Jamesa i Bex zasługuje na uwagę! Śledziłam ich losy z zainteresowaniem i mimo pewnych potknięć naprawdę dobrze się bawiłam! 🏈📷

[współpraca reklamowa @wydawnictwo.yana ]

Przychodzę dzisiaj do Was z książką, z którą spędziłam kilka ostatnich wieczorów i muszę powiedzieć, że bawiłam się naprawdę fajnie!

Nie będę czarować, na początku nie mogłam się wkręcić. Po pierwszych stronach miałam wrażenie, że autorka sama nie wiedziała jak ugryźć i zacząć tę historię. Wyczuwałam pędzenie z fabułą podczas...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przychodzę do Was z książką iście halloweenową, którą wpakowałam na sam koniec sezonu 😂 I powiem Wam, bawiłam się naprawdę super!

Mamy tutaj motyw dziwnego, starego domu, dwóch obcych sobie współlokatorów i legendy krążącej o miejscu, w którym zamieszkali. Sami bohaterowie początkowo wydają się specyficzni, ale z każdą kolejną stroną przywiązujemy się do nich i chętnie śledzimy jak potoczy się ich relacja budowana na samych tajemnicach i niedopowiedzeniach.

Jagoda to szara myszka, która ogromnie boi się wyjść ze swojej strefy komfortu. Współprowadzi ze swoją przyjaciółką sklep rękodzielniczy, w którym sprzedaje wydziergane przez siebie swetry i próbuje stanąć na nogi, bo własny biznes to ciężki kawałek chleba.

Martin to Amerykanin polskiego pochodzenia. Doskonale posługuje się językiem polskim, ponieważ jego rodzice kładli na to nacisk. W związku z pewnymi wydarzeniami zamieszkuje przy ulicy Wietrznej razem z Jagodą i cóż, jest tajemniczy, ale intrygujący. Strasznie czułam od niego klimat Edwarda Cullena i początkowo też myślałam, że autorka poszła w tę wampirzą stronę z jego kreacją 😂

Historia jest bardzo wciągająca, lekka, ale nie zabraknie w niej szczypty niepewności, co tak naprawdę dzieje się w domu na Wietrznej. Bohaterowie są ciekawi i zdecydowanie kradną sympatię od pierwszych stron. Sceny ich zbliżeń zostały przedstawione w odpowiedni, nieodpychający sposób, więc to również na plus.
Mamy tutaj także bohaterów drugoplanowych, którzy są przerysowani, czasami męczący, ale był to ich urok, który tylko spajał wszystko w całość.

Narracja jest prowadzona z dwóch perspektyw: Jagody i Martina, co uwielbiam, bo mamy możliwość na bieżąco poznawać uczucia i spostrzeżenia bohaterów.

Jeśli macie ochotę wcisnąć coś jeszcze w klimacie halloweenowo-jesieniarskim, to ta książka jest fajną propozycją na wieczór! Szybko się czyta, jest napisana przyjemnym językiem, więc jeśli lubicie romanse z motywem paranormalnym, to “Piękny i martwy” przypadnie Wam do gustu! 🧡

Przychodzę do Was z książką iście halloweenową, którą wpakowałam na sam koniec sezonu 😂 I powiem Wam, bawiłam się naprawdę super!

Mamy tutaj motyw dziwnego, starego domu, dwóch obcych sobie współlokatorów i legendy krążącej o miejscu, w którym zamieszkali. Sami bohaterowie początkowo wydają się specyficzni, ale z każdą kolejną stroną przywiązujemy się do nich i chętnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to