-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać14
-
ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
2020-06-07
2020-06-07
2020-06-07
2020-06-07
2020-06-07
Ostatnio staram się uzupełnić swoje braki jeśli chodzi o romanse paranormalne. Skuszona dobrymi ocenami i recenzjami, sięgnęłam po książkę ,,Piękni i martwi" autorstwa Yvonne Woon. Postaram się przedstawić Wam moje wrażenia po przeczytaniu tej pozycji
Renee wiedzie spokojne i szczęśliwe życie w słonecznej Kalifornii. Jest członkinią szkolnej drużyny lacrosse'a, ma oddaną przyjaciółkę, a relacje z pewnym uroczym chłopakiem układają się wyjątkowo dobrze. Sytuacja zmienia się całkowicie w dniu jej szesnastych urodzin, kiedy odnajduje w lesie ciała swoich rodziców. Dziewczyna musi porzucić życie, jakie do tej pory znała i przeprowadzić się na drugi koniec Stanów, by rozpocząć naukę w elitarnej szkole z internatem - Akademii Gottfrieda, gdzie tajemnice mnożą się na każdym kroku, a surowe reguły dotyczą wszelkich aspektów. Poznaje tam skrytego i niezwykle przystojnego Dantego,przy którym czuje się wyjątkowo. Nie wie, że ta znajomość zmusi ją do podjęcia najtrudniejszej decyzji.
Tytuł jednoznacznie wskazuje, że natkniemy się tu na wampiry, zombie czy inne, temu podobne milutkie stworki. Autorka tchnęła trochę świeżości do motywu nieumarłych. Są to ludzie, którzy umarli, zanim przekroczyli granicę dorosłości, jaką jest wieku dwudziestu jeden lat. Ich dusza opuszcza ciało i przenika do ciała nowo narodzonego dziecka, podczas gdy oni muszą błąkać się po świecie, nie potrafiąc niczego poczuć, docenić piękna. Nieumarły ma tylko dwadzieścia jeden lat, by odnaleźć swoją duszę, po tym czasie ginie. Oprócz tych dosyć istotnych wad, mają oni także znaczące zalety - nie muszą jeść, ani spać, a ich uroda, siła i inteligencja zostaje zwielokrotniona po śmierci i odrodzeniu się.
Ponieważ to paranormal, fabuła kręci się wokoło wątku miłosnego. Jak dla mnie - fajerwerków tutaj nie było... Starania Renee, by zdobyć Dantego były co najmniej żałosne - ,,Będę robiła specjalnie błędy, żeby nie zrezygnował z naszych korepetycji", czyli nie ma to, jak pokazać się z jak najlepszej strony... Szesnastolatka przeżyła ten ogłupiający rodzaj miłości, przed wizją którego drżą wszyscy rodzice interesujący się losem swoich dzieci. Nie widzę przyjaciółki-współlokatorki przez dwa dni? Nie ważne! Pomyślmy lepiej jak wymknąć się na spotkanie z moim ukochanym!Zakończenie było koszmarne, nie potrafiłam się doszukać w nim za grosz jakiejkolwiek logiki. Dziewczyna oddaje mu jego duszę, a on co robi? Za jej pomocą popełnia samobójstwo... Jak dla mnie to szczyt głupoty. Gdyby powiedzmy poczekał te dwadzieścia jeden lat, ona była już w początkowych fazach rozkładu, proszę bardzo. A tak? Nic nie zyskali, stracili tylko całkiem dużą ilość czasu, jaką mogli spędzić razem. Miłość platoniczna to przecież też miłość.
Poza miłością łączącą dwójkę bohaterów, mamy tutaj także motyw szkolnych tajemnic i odkrywania prawdy o śmierci rodziców bohaterki. Żaden z nich mnie nie poruszył, ale z drugiej strony nie były one irytujące. Niektórych rozwiązań domyśliłam się wcześniej, ale poza tym tematy te nie były strasznie przewidywalne.
Bohaterowie nie wzbudzili we mnie praktycznie żadnych emocji, oprócz Renee, która irytowała wzdychaniem do Dantego. Rozumiem, że chłopak może się podobać, ale to był prawie patologiczny podziw. Sam nieumarły był dla mnie... mdły. I to chyba jedyne, co potrafię o nim powiedzieć.
Będę chyba jedną z nielicznych, ale z pełna mocą oświadczam, że książka ta niczym się nie wyróżnia spośród morza paranormali. Część drugą przeczytam, jeśli wpadnie w moje ręce w wyjątkowo atrakcyjnej cenie.
Ostatnio staram się uzupełnić swoje braki jeśli chodzi o romanse paranormalne. Skuszona dobrymi ocenami i recenzjami, sięgnęłam po książkę ,,Piękni i martwi" autorstwa Yvonne Woon. Postaram się przedstawić Wam moje wrażenia po przeczytaniu tej pozycji
Renee wiedzie spokojne i szczęśliwe życie w słonecznej Kalifornii. Jest członkinią szkolnej drużyny lacrosse'a, ma oddaną...
2020-06-07
2020-06-07
2020-06-07
,,Niewidzialna" okazała się niestety nudną i niesamowicie przewidywalną książką. Nie była ona na tyle nudna, żebym nie mogła dotrwać do jej końca, ale odczuwałam zniechęcenie przy lekturze. Na szczęście była ona na tyle krótka, że przeczytałam ją całą za jednym razem; nie wiem czy potrafiłabym znaleźć motywację, by ją dokończyć, gdybym przerwała czytanie.
Jednym z największych przestępstw, jakie autorka może popełnić przy tworzeniu książki z silnie zarysowanym wątkiem miłosnym, jest według mnie złe dobranie bohaterów w przypadku trójkąta miłosnego. To przestępstwo zostało popełnione niestety w serii o przygodach Jacindy. Nie mogłam się zmusić do kibicowania faworyzowanemu Willowi ani nie mogłam opanować ekscytacji, kiedy to Cassian ,,był przy sterze". Ten brak zgodności z panią Jordan za skutkował odczuwaniem jeszcze mniejszej przyjemności przy czytaniu kontynuacji ,,Ognistej".
Muszę przyznać, że brak zakończenia trylogii na polskim rynku, nie odbił się jakoś niekorzystnie na mojej psychice - nie wyrywam sobie włosów z głowy, nie zasypuję wydawnictwa tonami maili, nie sprawdzam maniakalnie, czy pojawiły się może jakieś nowe informację o ,,Hiden". Może kiedyś najdzie mnie ochota na przeczytanie trzeciej części w oryginale, ale to zdecydowanie nie jest jeszcze ta chwila.
,,Niewidzialna" okazała się niestety nudną i niesamowicie przewidywalną książką. Nie była ona na tyle nudna, żebym nie mogła dotrwać do jej końca, ale odczuwałam zniechęcenie przy lekturze. Na szczęście była ona na tyle krótka, że przeczytałam ją całą za jednym razem; nie wiem czy potrafiłabym znaleźć motywację, by ją dokończyć, gdybym przerwała czytanie.
Jednym z...
Do przeczytania książki Leonarda Patrignaniego skłoniła mnie przede wszystkim jej cudowna okładka. Wszyscy znamy jednak odnoszące się do tego przysłowie - ,,nie oceniaj książki po okładce". Czy zostałam ukarana rozczarowaniem i niedosytem za złamanie tej, niemal świętej dla czytelników, zasady? Zaraz się o tym przekonacie.
Alex i Jenny to typowi współcześni nastolatkowie. Chłopak jest kapitanem drużyny koszykarskiej w jednej z mediolańskich szkół, a dziewczyna zamieszkująca Melbourne, zdobywczynią wielu medali w zawodach pływackich. Jedynym, co ich wyróżnia, jest tajemnicza choroba na tle neurologicznym. Podczas kolejnego ataku ich przypadłości, odkrywają, że utraty przytomności i słyszane przez nich głosy nie są symptomami schorzenia, a... łączącą ich telepatyczną więzią. Od tej chwili życie dwójki zmienia się na zawsze, zrobią wszystko, by w końcu móc się ze sobą spotkać. Jednak co jeśli najbardziej oczekiwany dzień w ich życiu sprawi, że odkryją mrożącą krew w żyłach wiedzę, która położy cień na ich przyszłości?
Przy tej książce nie sposób jest nie wspomnieć o jej wydaniu. Okładka jest przepiękna, kartki papieru są sztywne i grube ( dla jednych może to być zaletą, dla innych wadą, mi niestety raczej to przeszkadzało ) - w ten sposób za 268-stronnicową książkę musimy zapłacić 44,90zł... Nie było możliwości, bym pozwoliła sobie na jej kupno. Zdziwił mnie więc fakt, że przy tak dbałym wydaniu, mój egzemplarz miał zdublowane aż osiem kartek. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką sytuacją i aż do końca książki bałam się, że te dodatkowe strony zostały wklejone zamiast kluczowych, końcowych i nie uda mi się poznać zakończenia historii. Teraz po przeczytaniu książki, wolę chyba udawać, że rzeczywiście tak się stało i zabrakło mi tych ośmiu kartek wyjaśnienia...
Książkę czyta się szybko i przyjemnie, ale nie mogłam uciec wrażeniu, że czytam jakieś opowiadanie zamieszczone na blogu przez wyjątkowo uzdolnionego autora, ponieważ ,,Wszechświaty" charakteryzują się dokładnie tym, co czytane przeze mnie blogi - akcja rozpoczyna się, a fabuła rozwija się tak samo, czyli zdecydowanie za szybko. Nie pasował mi również brak konsekwencji - na początku narrator równo traktował postaci Alexa i Jenny, ale potem wyraźnie skupił się na chłopaku. Wydaje mi się, że gdyby autor poświęcił trochę więcej czasu na stworzenie spokojnego wprowadzenia do historii, zrównał ze sobą postaci głównych bohaterów i dodał nieco więcej opisów, książka tylko by na tym zyskała.
Nie mogę zbyt dużo powiedzieć o postaciach wykreowanych przez pana Patrignaniego, gdyż o samej kreacji ciężko jest tutaj mówić. Zdawkowo opisane są historie niektórych bohaterów, a z podejmowanych przez nich działań nie można za dużo o ich charakterze wywnioskować.
,,Wszechświaty" są debiutem literackim włoskiego artysty ( musiał on chyba dostać całkiem pokaźną sumę od Apple'a za te wszystkie kryptoreklamy w książce... ), więc będę dla niego wyrozumiała aż do czasu przeczytania kolejnej części tej serii. Sam pomysł na książkę był dobry i gdyby nie te potknięcia, mogłaby się stać jedną z moich ulubionych. Wierzę, że kolejny tom ukróci wszystkie moje zastrzeżenia i pozostanie mi tylko zanurzyć się bez pamięci w... Pamięci.
Do przeczytania książki Leonarda Patrignaniego skłoniła mnie przede wszystkim jej cudowna okładka. Wszyscy znamy jednak odnoszące się do tego przysłowie - ,,nie oceniaj książki po okładce". Czy zostałam ukarana rozczarowaniem i niedosytem za złamanie tej, niemal świętej dla czytelników, zasady? Zaraz się o tym przekonacie.
Alex i Jenny to typowi współcześni nastolatkowie....
Sięgnęłam po ,,Paranormalność" skuszona dobrymi recenzjami, ale z drugiej strony nie oczekiwałam od niej zbyt wiele. Słówko ,,paranormal" zamieszczone w opisie książki, które oznacza wszelkie magiczne lub niezwykłe istoty żyjące na ziemi, jakoś niemiło przechodziło mi przez gardło. Jednak już po pierwszych paru stronach, wiedziałam, że nie pożałuję swojego wyboru.
Evie to (nie)normalna nastolatka uwięziona w świecie dorosłych. Jej niespotykany dar, umożliwiający jej patrzenie przez iluzje wytwarzane przez paranormali, sprawił, że stała się wyjątkowo cenna dla Międzynarodowej Agencji Nadzoru nad Istotami Paranormalnymi - musi jeździć na misje i rejestrować rzesze wampirów, wiedźm, wilkołaków czy innych dziwacznych stworzeń. Tymczasem ona pragnie jedynie odrobiny normalności! Licealne szafki, bale, randki i prawo jazdy, rodzina - to wszystko jest dla niej nieosiągalne. Smutne, przepełnione rutyną życie zmienia się, kiedy do Centrali włamuje się tajemniczy chłopak, który jest zagadką nawet dla samej szesnastolatki. Kiedy na świecie zaczynają ginąć paranormale, podejrzenia wszystkich kierują się na Lenda i tylko Evie próbuje go bronić. Ale czy sympatia do więźnia może się dobrze skończyć?
Kiedy czytam o tych wszystkich walecznych szesnastolatkach, które dzielnie ratują świat, łapię chandrę. Bo jak to jest możliwe, że one w moim wieku robią tyle wspaniałych rzeczy, a ja wciąż śmieję się niepowstrzymanie, kiedy oglądam zdjęcia kotków w internecie? Evie jest inna - widać w niej ten naturalny konflikt dorosłości z dziecinnością, jaki przeżywa większość osób mające te naście lat. Jest to też jedna z niewielu bohaterek, których poczucie humoru przypadło mi do gustu. Śmiech nie był biernym opisem sytuacji w książce, ja też bawiłam się razem z bohaterami. Dziewczyna jest niezwyczajnie zwyczajna i to też było świetne - pomimo tej całej magicznej otoczki wokół niej, wciąż pozostawała postacią, którą z chęcią spotkałabym na szkolnym korytarzu.
Lend wydawał mi się takim uroczym chłopakiem z sąsiedztwa. Polubiłam go, co tu dużo mówić. Cały watek miłosny przypadł mi do gustu. Znowu nasuwa mi się słowo ,,normalny". Bo znowu mamy zestawienie tych wszystkich miłości silniejszych niż strach, czas, śmierć, przeznaczenie ( niepotrzebne skreśl ) mamy delikatne uczucie, które powoli kiełkuję na kolejnych kartkach książki.
Jedyną postacią, która mi się nie spodobała był Reth. Nie potrafiłam znaleźć logiki w jego postępowaniu, może dopiero kolejne tomy przyniosą jakieś wyjaśnienie
Podsumowując, ,,Paranormalność" to naprawdę dobra książka. Jeśli jednak oczekujecie na książkowego Oskara, możecie się zawieść. Nie jest to arcydzieło, nie jest to historia, jakiej jeszcze nigdy nie słyszeliście, nie jest to opowieść, która wstrząśnie Waszym życiem. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czyta się błyskawicznie, z wymalowanym na twarzy uśmiechem.
Gorąco polecam! :)
Sięgnęłam po ,,Paranormalność" skuszona dobrymi recenzjami, ale z drugiej strony nie oczekiwałam od niej zbyt wiele. Słówko ,,paranormal" zamieszczone w opisie książki, które oznacza wszelkie magiczne lub niezwykłe istoty żyjące na ziemi, jakoś niemiło przechodziło mi przez gardło. Jednak już po pierwszych paru stronach, wiedziałam, że nie pożałuję swojego wyboru.
Evie to...
Książkę tę wybrałam sobie jako prezent od szkoły za dobre wyniki w nauce. Muszę przyznać, że wywołała ona we mnie o wiele więcej przemyśleń niż niejedna lekcja, której byłam uczestniczką. ,,W sieci" brzydzi się wręcz prostymi działaniami, w których dwa plus dwa jest zawsze równe cztery. Czerń i biel zmieszały się z sobą bezpowrotnie, a wybory, których dokonują główni bohaterowie, mogą stanowić jedynie pretekst do naszych własnych burz mózgów.
,,W sieci", choć tak podobne, jest jednak całkowicie różne od ,,Deklaracji", co bardzo mi się spodobało, bo większość serii, które przeczytałam jednak trzyma się dosyć sztywnych ram, które z jednej strony nierozerwalnie spajają poszczególne tomy, a z drugiej trochę ograniczają kreatywność twórcy. ,,Ciężar" akcji spadł głównie na Petera, a ja z entuzjazmem zareagowałam na tę zmianę. Nie wyobrażam sobie niekończących się opisów opieki nad Benem w wykonaniu Anny, co stałoby się prawdopodobnie podstawą książki przy zachowaniu obecnej fabuły. Mam jednak nadzieję, że akcja w ,,Jutrze" będzie się toczyła dodatkowe parę lat później, kiedy Ben nie będzie dla dziewczyny tak absorbujący i uda jej się stać się trochę bardziej dynamiczną postacią.
Od wydarzeń dziejących się w książce rozpoczynającej cykl minął około rok i upływ tego czasu jest wyraźnie widoczny, głównie w postawie bohaterów. Obydwoje wyraźnie dojrzali, wydorośleli, stracili też trochę na swej dziecinnej naiwności, a ich uczucia nabrały głębi. Nie oznacza to, że stali się oni jakimś rodzajem nadludzi, pozbawionymi wszelkich przywar i wad. Cały czas popełniają błędy, ale są przy tym całkowicie naturalni, ponieważ autorka przedstawiła to w taki sposób, że nawet ja byłam przekonana, że postąpili dobrze, do czasu, kiedy cała prawda wyszła na jaw. Nieco cukierkowy wątek Jude'a, koniec końców przypadł mi do gustu, mam nadzieję, że jego postać rozwinie się jeszcze bardziej w zakończeniu trylogii, ponieważ myślę, że swoim zachowaniem mógłby całkiem dużo namieszać.
Chociaż, tak jak w pierwszej części, zakończenie zdecydowanie nie jest cliffhngerem, to nie mogę się już doczekać, co Gemma Malley przygotowała dla czytelnika w ,,Jutrze" i szczerze żałuję, że nie mogę natychmiast wziąć się za lekturę tej książki.
Książkę tę wybrałam sobie jako prezent od szkoły za dobre wyniki w nauce. Muszę przyznać, że wywołała ona we mnie o wiele więcej przemyśleń niż niejedna lekcja, której byłam uczestniczką. ,,W sieci" brzydzi się wręcz prostymi działaniami, w których dwa plus dwa jest zawsze równe cztery. Czerń i biel zmieszały się z sobą bezpowrotnie, a wybory, których dokonują główni...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to