rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Z Houellebecqiem już tak jest z jednej strony obleśny, obrzydliwy, czasami wręcz przerażający, a z drugiej wyjątkowo trafnie analizujący współczesność i tak niesamowicie operujący słowem, że czasem warto przemęczyć kilkaset stron, dla kilku takich fragmentów, jak poniższy:
„Życie daje czasem człowiekowi szansę, ale jeśli jest się zbyt tchórzliwym albo niezdecydowanym, aby z niej skorzystać, życie zaczyna od nowa rozdawać karty. Jest taki moment, że można coś zrobić, żeby zdobyć szczęście. Moment trwa kilka dni, czasem tygodni albo miesięcy, ale następuje on raz i tylko raz. Nie można do niego wrócić, brak już miejsca na entuzjazm i pewność siebie i wiarę, pozostaje tylko łagodna rezygnacja, wzajemna i pełna smutku litość, niepotrzebne uczucie, że coś mogło się zdarzać, a nie okazaliśmy się po prostu godni daru, który został nam dany.”

Z Houellebecqiem już tak jest z jednej strony obleśny, obrzydliwy, czasami wręcz przerażający, a z drugiej wyjątkowo trafnie analizujący współczesność i tak niesamowicie operujący słowem, że czasem warto przemęczyć kilkaset stron, dla kilku takich fragmentów, jak poniższy:
„Życie daje czasem człowiekowi szansę, ale jeśli jest się zbyt tchórzliwym albo niezdecydowanym, aby z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam twórczość Pierre'a Lemaitre'a którego poznałem dzięki polecajce Zygmunta Miłoszewskiego, na którymś z jego spotkań autorskich. Pochłaniam wszystko, co napisał francuski pisarz od kryminałów np. „3 dni i jedno życie”, „Koronkowa robota” po cykl „Dzieci katastrofy” z fantastyczną, uhonorowaną Nagrodą Goncourtów książką „Do zobaczenia w zaświatach”, na pewno jedną z najlepszych rzeczy, jakie dane mi było przeczytać w ostatniej dekadzie.

W pierwszej powieści z zupełnie nowej serii „Lata chwały” czytelnicy zostają przeniesieni w okres tuż po zakończeniu II wojny światowej. Areną akcji jest trójkąt Bejrut-Paryż-Sajgon, gdzie toczą się burzliwe losy familii Pelletierów.

[ z opisu wydawcy]
"Louis Pelletier zbił fortunę na mydle. Ma nadzieję przekazać świetnie prosperującą fabrykę w Bejrucie najstarszemu synowi, Jeanowi. Ten jednak nie ma głowy do interesów i zamiast rozwijać rodzinne imperium, doprowadza je na skraj bankructwa. Jego żona marzy o Paryżu i splendorze wyższych sfer, więc namawia go na wyjazd. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego Jean powinien opuścić Bejrut – popełnił straszliwą zbrodnię.
Tymczasem najmłodszy syn Louisa, Etienne, zostaje wysłany do Sajgonu w interesach. Tam rozpoczyna śledztwo dotyczące przemytu towaru i gotówki dla Viet Minh, a dowody, które zebrał, stanowią realne zagrożenie dla jego życia.
Starszy od Etienne’a François wyjeżdża do Paryża i zostaje dziennikarzem. Jego kariera nabiera rozpędu, gdy bierze na warsztat sprawę brutalnego morderstwa aktorki, prawdopodobnie ofiary seryjnego zabójcy, który może być bliżej François, niż mu się wydaje.
Osiemnastoletnia Hélène podąża za braćmi do Paryża w poszukiwaniu przygód i wkrótce rzuca się w wir rozwiązłego studenckiego życia. Musi jednak szybko dorosnąć, kiedy zostaje wezwana do Indochin i kontynuowania śledztwa rozpoczętego przez Etienne’a.".

Pierre Lemaitre jak zawsze znakomicie łączy różne gatunki, powieść obyczajową i rodzinną sagę przeplata z wciągającymi wątkami kryminalnymi, a całość napisana jest w stylu nawiązującym do klasyki francuskiej literatury spod znaku Dumasa czy Hugo. Dla mnie osobiście zaskakujące jest to, że jeden z moich ulubionych autorów umieścił część akcji swojego nowego dzieła w Indochinach, opisując też kilka miejsc, które miałem okazję odwiedzić niedawno w czasie mojej podróży po Wietnamie. Za doskonałe, uważam również, pojawiające się w pewnym momencie zupełnie niespodziewane wątki splatające tę opowieść z bohaterami „Do zobaczenia w zaświatach”. Jest to mistrzowski manewr, który czyni tę i tak świetnie skonstruowaną książkę, jeszcze lepszą.

Uwielbiam twórczość Pierre'a Lemaitre'a którego poznałem dzięki polecajce Zygmunta Miłoszewskiego, na którymś z jego spotkań autorskich. Pochłaniam wszystko, co napisał francuski pisarz od kryminałów np. „3 dni i jedno życie”, „Koronkowa robota” po cykl „Dzieci katastrofy” z fantastyczną, uhonorowaną Nagrodą Goncourtów książką „Do zobaczenia w zaświatach”, na pewno jedną z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ułożona z lapidarnych zdań opowieść o rosyjskim imperializmie oraz obojętnym spojrzeniu obywateli tego kraju na bestialskie poczynania jego kolejnych władców. Doskonała analiza dokonana na podstawie krótkich kadrów z życia polskiego dziennikarza, który za wschodnią granicą spędził wiele czasu. Przypowieść o nieustannym powtarzaniu się historii i próbach rozciągania swego terytorium pod dumnymi hasłami "obrony ojczyzny" i niesienia innym "ruskiego miru"

Ułożona z lapidarnych zdań opowieść o rosyjskim imperializmie oraz obojętnym spojrzeniu obywateli tego kraju na bestialskie poczynania jego kolejnych władców. Doskonała analiza dokonana na podstawie krótkich kadrów z życia polskiego dziennikarza, który za wschodnią granicą spędził wiele czasu. Przypowieść o nieustannym powtarzaniu się historii i próbach rozciągania swego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na fali reminiscencji niedawnego pobytu w Azji południowo-wschodniej sięgam po wydaną w 2016 roku temu książkę Andrzeja Mellera, który ze swoją żoną Eleonorą mieszkał w Wietnamie kilka lat. Zbiór opowieści z długiej podróży jest może troszkę zdezaktualizowany i niepozbawiony wad, ale to jedna z nielicznych pozycji na naszym rynku wydawniczym na temat kraju, który bardzo powoli wyrasta na sporą turystyczną atrakcję dla Polaków.

Książka jest niestety trochę nierówna, mam wrażenie, że jej druga część jest znacznie ciekawsza niż początek. Autor, jak dla mnie czasami za bardzo skupia się na opisach przygód z półświatkiem, różnych obyczajowych perypetii, czy odlotów napotkanych osób. Z drugiej strony są w niej zawarte zajmujące i wciągające relacje z takich miejsc, jak Sa Pa, Hoi An, My Son czy Hanoi, bardzo przystępna analiza specyficznego ustroju kraju, w którym komunistyczna ideologia przeplata się z kapitalizmem, krótka opowieść o historii Wietnamu z uwzględnieniem wojen indochińskich oraz opis obyczajów mieszkańców, które mogą być zaskakujące dla osób przybywających z innych zakątków globu.

Na fali reminiscencji niedawnego pobytu w Azji południowo-wschodniej sięgam po wydaną w 2016 roku temu książkę Andrzeja Mellera, który ze swoją żoną Eleonorą mieszkał w Wietnamie kilka lat. Zbiór opowieści z długiej podróży jest może troszkę zdezaktualizowany i niepozbawiony wad, ale to jedna z nielicznych pozycji na naszym rynku wydawniczym na temat kraju, który bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Twórczość Ernaux to żywy dowód na to, że podział na literaturę męską i żeńską nie istnieje. Podobnie jak w przypadku wydanych wcześniej w Polsce „Bliskich” otrzymujemy 3 opowiadania o kobiecie, bardzo ocierające się o wątki autobiograficzne samej pisarki. Te przeplatające się wzajemnie historie są tak wyśmienicie napisane, że powszechny zachwyt nad książkami francuskiej autorki, czy nie tak dawna Nagroda Nobla zupełnie mnie nie dziwią.

„Zdarzenie” to jeden z najlepszych opisów niechcianej ciąży i nielegalnej aborcji, z jakim się zetknąłem, znany także z doskonałej ekranizacji sprzed kilku lat. Problemy, z którymi musi zmierzyć się studentka z lat 60., są przerażająco aktualne dziś, w dobie nieustających aborcyjnych debat we współczesnej Polsce.

„Pamięć dziewczyn” to spojrzenie z perspektywy dojrzałej kobiety na młodą licealistkę Annie wywodzącą się z klasy robotniczej, która w 1956 roku zostaje opiekunką na letnich koloniach, gdzie odkrywa świat kontaktów damsko-męskich. Ernaux obserwuje kilka lat z życia osoby, w której z początku trudno jej rozpoznać samą siebie. Annie powoli poznaje świat, odkrywa swoją kobiecość przeistaczając się z zahukanej dziewczyny w świadomą swojej drogi, wyzwoloną i niezwykle inteligentną przedstawicielką płci pięknej.

„Młody mężczyzna” to krótki, ale bardzo treściwy opis romansu ponad pięćdziesięcioletniej pisarki i wykładowczyni literatury z młodszym o kilka dekad mężczyzną, a jednocześnie próba odpowiedzi na pytanie, czy tego typu relacja może być w ogóle wartościowa dla obu stron. Choć to najsłabszy element tego zbioru opowiadań, to w zderzeniu z twórczością wielu popularnych słowokletów są to nadal pisarskie Himalaje.

Z niecierpliwością czekam na kolejne tłumaczenia książek Ernaux, bo są one literacką ucztą i ciekawym wyzwaniem intelektualnym, zarówno dla wielbicieli jej twórczości, jak i tych, którzy jak np. u nas Tomasz Terlikowski nie zgadzają się z nią światopoglądowo, ale cenią to jak portretuje ona przemiany społeczne, do jakich doszło w drugiej połowie XX wieku i na początku nowego milenium.

Twórczość Ernaux to żywy dowód na to, że podział na literaturę męską i żeńską nie istnieje. Podobnie jak w przypadku wydanych wcześniej w Polsce „Bliskich” otrzymujemy 3 opowiadania o kobiecie, bardzo ocierające się o wątki autobiograficzne samej pisarki. Te przeplatające się wzajemnie historie są tak wyśmienicie napisane, że powszechny zachwyt nad książkami francuskiej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czerwony śnieg na Etnie Jarosław Mikołajewski, Paweł Smoleński
Ocena 6,3
Czerwony śnieg... Jarosław Mikołajews...

Na półkach:

O wyspie zawieszonej poniekąd między Półwyspem Apenińskim i Afryką Północną piszą Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński. Jeden z nich całe życie poświęcił przemierzaniu Italii i na Sycylii był wielokrotnie, dla drugiego (zmarłego niedawno) ich wspólna podróż, była pierwszym pobytem w tym miejscu, bo zajmował się głównie tematyką Bliskiego Wschodu. Otrzymujemy dwojakie ujęcie Sycylii, bo Mikołajewski przedstawia jej bardziej poetycki obraz, a Smoleński, spoglądający na świat, nieco trzeźwiejszym i cynicznym wzrokiem reportażysty koncentruje się na jej mroczniejszym obliczu.

W książce znaleźć można ciekawe opowieści o Andrei Camillerim, autorze bestsellerowych książek o komisarzu Montalbano, dobrym znajomym Mikołajewskiego, Zerocalcare, popularnym rysowniku i autorze komiksów, czy Letizii Battaglii: legendarnej fotografce z Sycylii. Autorzy portretują też postaci mniej znane, które spotkali w drodze np. św. Emilio od kotów, ekscentryka z Naxos, czy „Kasię” Valentino z hotelu „Palladio” w tej samej miejscowości, autorkę niepowtarzalnej zupy rybnej z pomarańczami, córkę komunisty, który gościł u siebie m in. Karola Wojtyłę i Wiesławę Szymborską.

Na kartach książki pojawia się także temat bliskiej Sycylii Lampedusy i przybyszy z Afryki, spojrzenie na San Berillo w Katanii, dawną dzielnicę rozkoszy, teraz zajmowaną przez uchodźców. czy skrócony zapis historii mafii.

O wyspie zawieszonej poniekąd między Półwyspem Apenińskim i Afryką Północną piszą Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński. Jeden z nich całe życie poświęcił przemierzaniu Italii i na Sycylii był wielokrotnie, dla drugiego (zmarłego niedawno) ich wspólna podróż, była pierwszym pobytem w tym miejscu, bo zajmował się głównie tematyką Bliskiego Wschodu. Otrzymujemy dwojakie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli ktoś lubi filmy czy spektakle autorstwa Machulskiego to może w ciemno. Na pewno go nie zawiedzie ta komediowa acz pozbawiona taniego humoru w typie "bu cha cha, boki zrywać" książka z intrygą kryminalną osadzoną, gdzieś w latach 60. ubiegłego wieku w kręgach bezpieki. Czuć ducha Joanny Chmielewskiej i Aghaty Christie, jest fajny początek, rozwinięcie i brawurowy finał, a na dodatek epilog rozgrywający się kilkanaście lat później podczas karnawału Solidarności.

P.S. Polecam wesję audio w brawurowej interpretacji Maćka Stuhra.

Jeśli ktoś lubi filmy czy spektakle autorstwa Machulskiego to może w ciemno. Na pewno go nie zawiedzie ta komediowa acz pozbawiona taniego humoru w typie "bu cha cha, boki zrywać" książka z intrygą kryminalną osadzoną, gdzieś w latach 60. ubiegłego wieku w kręgach bezpieki. Czuć ducha Joanny Chmielewskiej i Aghaty Christie, jest fajny początek, rozwinięcie i brawurowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choć do książek o współczesnej polityce, w których świadkowie ujawniający szczegóły różnych wydarzeń występują anonimowo, podchodzę z lekką rezerwą to przyznaję, że w firmowanej przez Zbigniewa Parafianowicza, znawcy problematyki Europy Wschodniej „Polsce na wojnie” znalazło się kilka zaskakujących i dających do myślenia wątków dotyczących stosunków polsko-ukraińskich na najwyższym szczeblu w obliczu wojny za wschodnią granicą i ich ewolucji od euforycznej i bliskiej relacji w stronę bardzo chłodnej przyjaźni.

Choć do książek o współczesnej polityce, w których świadkowie ujawniający szczegóły różnych wydarzeń występują anonimowo, podchodzę z lekką rezerwą to przyznaję, że w firmowanej przez Zbigniewa Parafianowicza, znawcy problematyki Europy Wschodniej „Polsce na wojnie” znalazło się kilka zaskakujących i dających do myślenia wątków dotyczących stosunków polsko-ukraińskich na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Twardoch opowiada historię dwóch rodzin zamieszkujących pomiędzy Gliwicami i Rybnikiem, opowieść zaczyna się w końcówce XIX, ale zahacza o czasy o wiele dawniejsze, a kończy się w drugiej dekadzie trzeciego millenium. Losy obu familii przeplatają się na przestrzeni tego okresu, kiedy na małym wycinku Śląska, gdzie toczy się akcja książki kilka razy zmieniają się flagi łopoczące na sztandarach, języki urzędowe, czy imiona i nazwiska niektórych jej bohaterów. Klamrą spinającą w całość są postacie dwóch męskich przedstawicieli powiązanych za sobą rodów, żyjący w pierwszej dekadzie dwudziestego stulecia Josef Magnor oraz jego praprawnuk, Nikodem Demander.

Autor stworzył barwną opowieść na temat polskości, śląskości, niemieckości, pokazując jednocześnie olbrzymie znaczenie, jak i totalną abstrakcyjność tych pojęć. Zniewalającym zabiegiem literackim jest powierzenie roli wszystkowiedzącego narratora ziemi, po której stąpają za życia i w której czeluściach kończą po śmierci postacie uczestniczące w przedstawionych tutaj burzliwych wydarzeniach.

Twardoch opowiada historię dwóch rodzin zamieszkujących pomiędzy Gliwicami i Rybnikiem, opowieść zaczyna się w końcówce XIX, ale zahacza o czasy o wiele dawniejsze, a kończy się w drugiej dekadzie trzeciego millenium. Losy obu familii przeplatają się na przestrzeni tego okresu, kiedy na małym wycinku Śląska, gdzie toczy się akcja książki kilka razy zmieniają się flagi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę ukrywał, że ta chyba najbardziej doceniona w minionym roku zarówno przez czytelników, jak i krytyków książka nie trafiła do mnie z taką mocą jak poprzednia praca Joanny Kuciel-Frydryszak pt. „Służące do wszystkiego”. Absolutnie nie jest to krytyka, bo są to świetne pozycje wydawnicze, ale ich konstrukcja jest dokładnie taka sama i obie odnoszą się do problemu wykluczenia niższych warstw społeczeństwa, a w szczególności kobiet.

„Chłopki” to kolejny modnego w ostatnio w naszej literaturze trendu zapoczątkowanego bodajże przez „Ludową historię Polski” Adama Leszczyńskiego, a polegającego na odrzuceniu mitu, według którego wywodzimy się wszyscy od szlachetnie urodzonych, mieszkających w dworkach przedstawicieli arystokracji. Książki nowego nurtu pokazują, że korzenie większości naszych rodaków umiejscowione są nieco obok usytuowanych wśród kwitnących malw i malowanych na biało domostw możnych państwa, a mianowicie w czworakach lub po prostu na wsi.

Realia życia naszych prababć i babek, wyzyskiwanych ponad siły, pozbawionych dostępu do edukacji i podstawowego komfortu życiowego, bardziej przypominały losy niewolnika niż wolnych ludzi. Autorka opowiada również o niezwykłej sile wielu przedstawicielek chłopskiego stanu, którym pomimo wielu trudów, dzięki swojej nieziemskiej wręcz determinacji udało się emancypować lub chociaż wyrwać z zamkniętego kręgu swoich potomków.

Nie będę ukrywał, że ta chyba najbardziej doceniona w minionym roku zarówno przez czytelników, jak i krytyków książka nie trafiła do mnie z taką mocą jak poprzednia praca Joanny Kuciel-Frydryszak pt. „Służące do wszystkiego”. Absolutnie nie jest to krytyka, bo są to świetne pozycje wydawnicze, ale ich konstrukcja jest dokładnie taka sama i obie odnoszą się do problemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pod skórą mamy białą sierść,
w sercu tkwi złota strzała,
jesteśmy ranni, ale wciąż żyjemy”

Liza, Holenderka będąca potomkinią donieckich kozaków przekracza granicę pomiędzy Ukrainą a utworzoną przez prorosyjskich separatystów i nieuznawaną przez większość państw Ługańską Republiką Ludową. Kobieta dzierży w dłoni płótno z zapisanym na nim drzewem genealogicznym rodziny. Na prośbę swojej mieszkającej od wielu lat w Rotterdamie babci Aleksandry ma je złożyć na grobie spoczywającego w nieznanym miejscu Koli, ostatniego kozackiego przedstawiciela rodu, który zginął podczas wojny w Donbasie.

Saga rodzinna autorstwa holenderskiej autorki o ukraińskich korzeniach Lisy Weedy zawiera elementy łączące realizm magię. Jej główna bohaterka niczym Alicja z książki Lewisa Carrolla trafia do wyimaginowanego świata i zawieszonego między krainą żywych i umarłych pałacu, gdzie spotyka swojego nieżyjącego pradziadka Nikołaja, z którym odtwarza losy rodziny i miejsca, gdzie żyły poprzednie pokolenia kozackiego rodu Krasnowców.
Członkowie familii przeżyli wiele zakrętów historii, przejęcie władzy przez bolszewików, odebranie majątku w ramach kolektywizacji rolnictwa i walki z kułactwem, uczestniczyli w wojnie polsko-rosyjskiej w 1920 roku, doświadczyli tragedii Holodomoru, podczas drugiej wojny światowej musieli lawirować między Niemcami i Rosjanami, byli ofiarami wywózek do pracy przymusowej do Rzeszy lub ginęli na froncie wielkiej wojny ojczyźnianej, wiele lat później walczyli w Afganistanie, zmagali się z prozą życia w Sowieckim Sojuzie, a już współcześnie po nastaniu niepodległej Ukrainy okazało się, że czas względnego spokoju nie potrwa długo, bo nad ich ojczyznę znów nadciągają czarne chmury, które znów odmienią życie jej mieszkańców.

Książka jest niesamowitą opowieścią o historii Ługańska i całej Ukrainy od Rewolucji Październikowej, poprzez okres drugiej wojny światowej i czasy Związku Radzieckiego, aż po Pomarańczową rewolucję i wojnę w Donbasie.
Jej baśniowo-mroczna forma być może lepiej, niż jakaś poważna naukowa praca historyczna pozwala zrozumieć zawiłe losy naszych sąsiadów ze wschodu. Na pewno jest to udany powieściowy debiut autorki, która kilka dni temu wydała w Holandii swoją kolejną powieść pod tytułem „Dans dans revolutie”.

„Pod skórą mamy białą sierść,
w sercu tkwi złota strzała,
jesteśmy ranni, ale wciąż żyjemy”

Liza, Holenderka będąca potomkinią donieckich kozaków przekracza granicę pomiędzy Ukrainą a utworzoną przez prorosyjskich separatystów i nieuznawaną przez większość państw Ługańską Republiką Ludową. Kobieta dzierży w dłoni płótno z zapisanym na nim drzewem genealogicznym rodziny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W swoim debiucie Houellebecq opowiada o goryczy życia we współczesnym świecie, o samotności i frustracji w świecie korpo i wypaleniu w życiu osobistym i zawodowym, które dopada osoby w coraz młodszym wieku.

W tej krótkiej książce o trzydziestokilkuletnim informatyku pogrążającym się w depresji i świecie swoich seksualnych fantazji widać zaczątki stylu, który francuski pisarz rozwinął w swoich późniejszych utworach. Nawet jeśli bardzo akceptujemy narracyjne wywody autora, to ciężko odmówić mu literackiego polotu i zmysłu obserwacji zjawisk, które są obrazoburcze, niewygodne i spychane na margines.

Houellebecq jest mistrzem w opisywaniu otaczającego nas świata widzianego oczami mężczyzny będącego w jakimś kryzysie i niezależnie od tego, czy rozumiemy jego bohaterów, czy zupełnie się z nimi nie zgadzamy, to chyba każdy facet odnajdzie w tych postaciach maleńkie, choćby mierzące kilka mikronów odbicie własnej osoby.

W swoim debiucie Houellebecq opowiada o goryczy życia we współczesnym świecie, o samotności i frustracji w świecie korpo i wypaleniu w życiu osobistym i zawodowym, które dopada osoby w coraz młodszym wieku.

W tej krótkiej książce o trzydziestokilkuletnim informatyku pogrążającym się w depresji i świecie swoich seksualnych fantazji widać zaczątki stylu, który francuski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Leonardo da Vinci to postać tak jednorodna i nieciekawa, że autor zawarł jej życiorys w maleńkiej broszurce.

No dobra, żarty na bok.

Tak naprawdę Walter Issacson znany wcześniej jako autor poczytnych biografii Steve'a Jobsa, Alberta Einsteina czy Benjamina Franklina zmierzył się z próbą opowiedzenia o człowieku, do którego nagminnie dziś nadużywane słowo „geniusz” pasuje jak ulał. Amerykański pisarz pokazuje, że Da Vinci niesłusznie postrzegany przez wielu jako artysta traktował tę profesję raczej marginalnie, koncentrując się bardziej na innych dziedzinach swej działalności.
„Stworzył dwa najsłynniejsze w historii sztuki obrazy: Ostatnią Wieczerzę i Mona Lisę. Ale w swoich własnych oczach był w takim samym stopniu malarzem, co inżynierem i naukowcem. Z radosną pasją, która niekiedy graniczyła z obsesją, studiował anatomię, ornitologię, optykę, botanikę, geologię, hydrologię, badał skamieniałości i wymyślał nowe rodzaje broni. W ten sposób stał się archetypem człowieka renesansu”.

Issacson na ośmiuset stronach szczegółowo analizuje żywot, wszystkie dzieła innowatora, zarówno te artystyczne, które bardzo często nie zostały przez mistrza dokończone, jak i wynalazki, z których duża część nie została praktycznie wykorzystana za jego życia, a ludzkość wróciła do rpzwinięcia tych idei i ich realnego zastosowania dopiero kilka stuleci później. Całość wzbogacono o mnóstwo ilustracji, wiele przypisów i bibliografię. Warto się przemęczyć przez mniej ciekawe fragmenty opisujące wnikliwie różne techniczne aspekty, które być może nie zainteresują aż tak bardzo niewprawionego w danej materii czytelnika, bo finalnie Isaacson znów dowodzi, że umie w biografie. Na mnie czeka już kolejna cegła jego autorstwa, wydana niedawno po polsku książka o kontrowersyjnym multimilionerze Elonie Musku.

Leonardo da Vinci to postać tak jednorodna i nieciekawa, że autor zawarł jej życiorys w maleńkiej broszurce.

No dobra, żarty na bok.

Tak naprawdę Walter Issacson znany wcześniej jako autor poczytnych biografii Steve'a Jobsa, Alberta Einsteina czy Benjamina Franklina zmierzył się z próbą opowiedzenia o człowieku, do którego nagminnie dziś nadużywane słowo „geniusz” pasuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ukrywająca się pod pięknie brzmiącą łacińską nazwą yersinia pestis pałeczka dżumy była odpowiedzialna za jedną z największych plag w historii ludzkości, przez ówczesnych nazywaną wielkim pomorem, a potem znaną jako czarna śmierć. W połowie XIV wieku zaraza, której źródeł upatruje się w Azji Środkowej ogarnęła znaczną część tego kontynentu, a później zawędrowała do Europy, gdzie według niektórych źródeł doprowadziła do śmierci ponad 25 milionów osób.

Autor tej książki opisuje nie tylko przebieg choroby w największych europejskich miastach, ale kreśli też szerszy portret epoki, przywołując wiele interesujących zdarzeń czy postaci czasów średniowiecza. Mimo paru dłużyzn całkiem nieźle się to czyta.

Ukrywająca się pod pięknie brzmiącą łacińską nazwą yersinia pestis pałeczka dżumy była odpowiedzialna za jedną z największych plag w historii ludzkości, przez ówczesnych nazywaną wielkim pomorem, a potem znaną jako czarna śmierć. W połowie XIV wieku zaraza, której źródeł upatruje się w Azji Środkowej ogarnęła znaczną część tego kontynentu, a później zawędrowała do Europy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co mogłoby zainteresować mnie, a więc osobę raczej średnio zajmującą się transmisjami i tabelami wszelakich zawodów w zbiorze opowiadań poświęconych różnym dyscyplinom sportu. Być może to, że stworzył je mistrz w posługiwaniu się piórem słowa Ota Pavel, a wszystkie te historie o piłkarzach, hokeistach, alpinistach czy kolarzach to tak naprawdę opowieści o ludziach zmagających się z nieznośną lekkością bytu zwaną także życiem.

Może ta książka nie ujęła mnie równie mocno jak „Śmierć pięknych saren”, ale nadal jest to kawał świetnie napisanej literatury.

Co mogłoby zainteresować mnie, a więc osobę raczej średnio zajmującą się transmisjami i tabelami wszelakich zawodów w zbiorze opowiadań poświęconych różnym dyscyplinom sportu. Być może to, że stworzył je mistrz w posługiwaniu się piórem słowa Ota Pavel, a wszystkie te historie o piłkarzach, hokeistach, alpinistach czy kolarzach to tak naprawdę opowieści o ludziach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze autorskie i nieocenzurowane wydanie zbioru opowiadań czeskiego pisarza i dziennikarza sportowego pochodzącego z żydowsko-chrześcijańskiej rodziny, w której wraca do swego przypadającego na lata międzywojenne i okres drugiej wojny światowej dzieciństwa, spędzonego w Pradze i Buštěhradzie, ale zahacza również o czasy austro-węgierskiej monarchii, a później opisuje Czechosłowację po 1945 roku, czyli w dobie komunizmu.

Wbrew tytułowi opowiadania, które dało nazwę całemu temu zestawowi historii ich motywem przewodnim lub pobocznym jest pasja wędkarska autora, którą odziedziczył po ojcu, a więc zajęcie, którego fenomenu nigdy nie rozumiałem. Pewne jest też to, że po lekturze nie pobiegnę też do najbliższego sklepu wędkarskiego, aby zakupić sprzęt i pędzić na najbliższy akwen, co nie znaczy, że nie zachwycił mnie sposób, w jaki Pavel opisuje wszystkie procedury związane z łowieniem, obrabianiem i późniejszym spożywaniem ryb.

Oczywiście nie jest to tylko opowieść o karpiach, szczupakach i innych mieszkańcach rzek, bo otrzymujemy również nostalgiczne, a zarazem zabawne opisy ludzkich postaci w różnych sytuacjach życiowych na przestrzeni półwiecza, w czasie którego świat zmienił się nie do poznania.
Kapitalne są wspomnienia o ojcu, żydowskim komiwojażerze Leo Popperze, między innymi te, w których kupuje staw rybny, zostaje dystrybutorem lepu na muchy lub próbuje namówić znajomego malarza do namalowania portretu żony swojego zwierzchnika w firmie Electrolux, w której bez wzajemności się podkochuje. Równie piękne są reminiscencje, w których pojawiają się matka Hermina, zaradna pani domu, starsi bracia Jiří i Hugo, którzy w czasie wojny trafili do obozu koncentracyjnego czy przybrany wujek Karol Proszek, najlepszy przyjaciel ojca i przewoźnik rzeczny z Łęgów pod Branowem, u którego rodzina Popperów wielokrotnie spędzała wakacje.

„Śmierć pięknych saren” to kolejny dowód na to, że bliscy nasi sąsiedzi Czesi są jacyś inni. Ota Pavel, jak inni przedstawiciele tamtejszego pisarstwa potrafił w liryczny, ale również groteskowy sposób opowiadać o blaskach i cieniach ludzkiej egzystencji, a z prostych anegdot z życia wziętych stworzyć prawdziwe literackie. Absolutnie fantastyczne jest w tej książce nakreślenie obrazu świata, kiedy czas zdawał się płynąć znacznie wolniej i który przeminął bezpowrotnie. Wcale nie idealnego, bo często składającego się z biedy, trudu i znoju, wspominanego jednak z wielką dawką nostalgii.

Pierwsze autorskie i nieocenzurowane wydanie zbioru opowiadań czeskiego pisarza i dziennikarza sportowego pochodzącego z żydowsko-chrześcijańskiej rodziny, w której wraca do swego przypadającego na lata międzywojenne i okres drugiej wojny światowej dzieciństwa, spędzonego w Pradze i Buštěhradzie, ale zahacza również o czasy austro-węgierskiej monarchii, a później opisuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawdzięczająca tytuł wojskowemu określeniu drutu żyletkowego „Koncertina” to niewiele ponad 150 stron niezwykle bogatych w treść traktujących o spotkaniu do którego nie doszłoby, gdyby nie wojna w Syrii i jej dalsze konsekwencje w postaci kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Całość awieszona gdzieś pomiędzy reporterską relacją, esejem na temat podróży autora do krajów Północnej Afryki i biograficznej historii z dwóch odległych sobie kulturalnie, a jednak czasami bardzo zbieżnych światów. Rozdziały przeplatane są poezją i pracami plastycznymi Syryjki przebywającej w jednym z ośrodków dla nieleganych imigrantów na Podlasiu, która trafiła tam z lasu w strefie granicznej. Młoda, utalentowana plastycznie kobieta w poprzednim wcieleniu, jako członkini damasceńskiej rodziny z klasy średniej żyła na wyższym poziomie niż wywodzący się z małopolskiej wioski autor tej dojmującej opowieści o ludzkich losach i dramatach, które potrafią w jednej chwili wywrócić życie do góry nogami. Bardzo pouczające szczególnie gdy wojna jest gdzieś obok w sąsiednim kraju.

Zawdzięczająca tytuł wojskowemu określeniu drutu żyletkowego „Koncertina” to niewiele ponad 150 stron niezwykle bogatych w treść traktujących o spotkaniu do którego nie doszłoby, gdyby nie wojna w Syrii i jej dalsze konsekwencje w postaci kryzysu na polsko-białoruskiej granicy. Całość awieszona gdzieś pomiędzy reporterską relacją, esejem na temat podróży autora do krajów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najlepszych reporterskich książek tego roku, przeczytałem ją dość dawno, a wracam do niej myślami teraz w po obejrzeniu „Czasu krwawego księżyca” Martina Scorsesego, kompletnie innej opowieści z odmiennego czasu i miejsca, ale tak jak książka Tomasza Patory pokazująca, do jakich niewytłumaczalnych i amoralnych czynów prowadzi ludzi rządza pomnażania majątku.

Niebywała siła rażenia reportażu znanego z anteny TVN dziennikarza, który po ponad dwóch dekadach wraca do swoich relacji ze słynnej afery w łódzkim pogotowiu, które wtedy wyniosły go na dziennikarskie szczyty, leży w tym, że autor pochodzi z miasta, gdzie wydarzenia te miały miejsce i rozumie je od podszewki. Świetnie oddaje klimat Łodzi w czasach przemiany, gdy doszło tam do ekonomicznego upadku i nie było chyba żadnej rodziny, której nie dotknąłby problem bezrobocia. Jednocześnie w dobie raczkującego kapitalizmu wszystko stawało się towarem, dla niegodziwców pozbawionych skrupułów zatrudnionych w pogotowiu ratunkowym również ludzie zwłoki, popyt na „skórki” ze strony zakładów funeralnych sprawił, że zaczęli mordować oni pacjentów, wstrzykując im pavulon. Przerażające jest to, że Patora udowadnia, że podobny proceder miał miejsce także w innych miejscach, a nie tylko w Łodzi, która była potem stygmatyzowana przez lata jako zdegenerowane miasto.

Spojrzenie z perspektywy czasu wcale nie napawa optymizmem, bo okazuje się, że to jedna z wielu afer w naszym kraju, której zapomniano wnikliwie rozliczyć. Ukarano w zasadzie płotki, a prawdziwi mocodawcy często nie ponieśli żadnych znaczących konsekwencji, niektórzy z nich zrobili nawet karierę w biznesie i polityce. Choć wprowadzono różne rozwiązania prawne to przekazywanie informacji o zgonach firmom pogrzebowym trwa w mniejszym lub większym stopniu do dziś.

Jedna z najlepszych reporterskich książek tego roku, przeczytałem ją dość dawno, a wracam do niej myślami teraz w po obejrzeniu „Czasu krwawego księżyca” Martina Scorsesego, kompletnie innej opowieści z odmiennego czasu i miejsca, ale tak jak książka Tomasza Patory pokazująca, do jakich niewytłumaczalnych i amoralnych czynów prowadzi ludzi rządza pomnażania...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Urban. Biografia Dorota Karaś, Marek Sterlingow
Ocena 7,7
Urban. Biografia Dorota Karaś, Marek...

Na półkach:

Biografia określanego mianem „człowieka, którego Polacy kochają nienawidzić” czy Goebbelsem stanu wojennego, osoby która twierdziła, że nie posiada sumienia, a jeśli już to czyste, bo nieużywane, cynika, prowokatora notorycznego kłamcy, a jednocześnie autora kultowych tekstów publikowanych pod pseudonimami Jerzy Kibic, Jan Rem, Magma.
Biografia byłego rzecznika rządu z czasów PRL, redaktora naczelnego tygodnika „NIE”, wyjątkowej, ale niezwykle inteligentnej kanali, to pasjonująca podróż przez prawie sto lat historii naszego kraju, która zaczyna się w przedwojennej Łodzi, gdzie Urban przyszedł na świat jako syn żydowskiego wydawcy, a kończy zupełnie współcześnie. Niezależne od opinii czytelnika na temat kontrowersyjnego bohatera tej książki, nie da się nie zauważyć, że uczestniczył bezpośrednio lub był świadkiem wielu ważnych wydarzeń, przez, co jest to naprawdę wciągająca lektura.

Biografia określanego mianem „człowieka, którego Polacy kochają nienawidzić” czy Goebbelsem stanu wojennego, osoby która twierdziła, że nie posiada sumienia, a jeśli już to czyste, bo nieużywane, cynika, prowokatora notorycznego kłamcy, a jednocześnie autora kultowych tekstów publikowanych pod pseudonimami Jerzy Kibic, Jan Rem, Magma.
Biografia byłego rzecznika rządu z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Udana kontynuacja szpiegowskiej serii, tym razem girl power z małą pomocą mężczyzn kontra zakamuflowana rosyjska agentura w polskim rządzie. W tle programy do inwigilacji społeczeństwa i wyrafinowane gry asów wywiadu. Miłośnicy Le Carré, Forsytha, Higginsa czy Herrona mogą wchodzić w ciemno.

Udana kontynuacja szpiegowskiej serii, tym razem girl power z małą pomocą mężczyzn kontra zakamuflowana rosyjska agentura w polskim rządzie. W tle programy do inwigilacji społeczeństwa i wyrafinowane gry asów wywiadu. Miłośnicy Le Carré, Forsytha, Higginsa czy Herrona mogą wchodzić w ciemno.

Pokaż mimo to