Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czy są tu miłośnicy rysowania i uroczych, słodkich kotków?

KOTY KAWAII Naucz się rysować krok po kroku 75 kociaków to urocza propozycja od Olive Yong @bichi.mao , która przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom kotów, lubiącym rysowanie.

KAWAII to japońska koncepcja, mająca swój początek w latach 70 ubiegłego wieku, która oznacza "słodycz" i odnosić się może do sztuki, kaligrafii czy mody. Estetyka KAWAII to proste czarne kontury, kolory pastelowe, zaokrąglone, urocze postaci z dużymi głowami i małym tułowiem.

Początek tego uroczego, artystycznego przewodnika to kilka praktycznych porad dotyczących narzędzi oraz technik rysowania/ kolorowania, natomiast przeważająca część to 75 pomysłów- samouczków na urocze kotki kawaii.

Znajdziemy tu kotki klasyczne w przeróżnych pozach, kotki z akcesoriami ( kot z włóczką, kot z gryzaczkiem, kot i ptaszek, uczeń, kocykowiec), oraz kotki w niezwykłych przebraniach (kotozaur, kot jednorożec, syrenokot, kot diabełek). Ciekawym rozdziałem jest przegląd kocich ras, oraz koty jako jedzenie ( koci makaronik, muffinkot, kotuccino).

Proste i jasne instrukcje zachęcą do rysowania najmłodszych miłośników sztuki oraz osoby rozpoczynające przygodę z rysowaniem, a zabawne kocięta z pewnością wywołają niejeden uśmiech na twarzy.

Czy są tu miłośnicy rysowania i uroczych, słodkich kotków?

KOTY KAWAII Naucz się rysować krok po kroku 75 kociaków to urocza propozycja od Olive Yong @bichi.mao , która przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom kotów, lubiącym rysowanie.

KAWAII to japońska koncepcja, mająca swój początek w latach 70 ubiegłego wieku, która oznacza "słodycz" i odnosić się może do sztuki,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wagan i jego paczka "Wataha", gdy tylko zajdzie słońce wymiatają w tańcu z ogniem, jednak w szkole są dręczeni przez „Elitę"-ekipę bogatych uczniów, dla których przemoc to forma rozrywki. Jest rok 2008, rozpoczyna się druga klasa, a w małomiasteczkowym liceum zawiązują się nowe sympatie i antypatie. Jak to bywa w tym wieku, młodzież zaczyna dostrzegać wszystkie aspekty swojej seksualności, co wywołuje wiele nieprzyjemnych konsekwencji. Tak jak czytamy na okładce (z oznaczeniem 16+) w książce występują bardzo trudne tematy, takie jak przemoc, homofobia, transfobia, samobójstwo i molestowanie seksualne. Nie brakuje układów i układzików oraz jak to w małych miejscowościach bywa- ogromnego wpływu księży.
"Dzwonek na długą przerwę" to książka, która za sprawą rewelacyjnego oddania klimatu tamtych lat i niebywałego realizmu, przeniosła mnie w czasy mojego dorastania, ponieważ sama kończyłam liceum w roku 2007 i na własnej skórze odczułam jak okrutni potrafią być rówieśnicy. Na szczęście, tak jak Wagana, otaczała mnie grupa przyjaciół i ten czas wspominam wspaniale, ale widziałam i słyszałam wiele, i dziś pracując w szkole z dziećmi widzę, z jak wieloma trudnościami młodzi ludzie muszą mierzyć się samotnie.

Aż trudno mi uwierzyć w to, że tyle się przez ten czas zmieniło. Adrianna Szymańska- Zacheja w swoja powieść powplatała wiele smaczków, które osoby z roczników90 z pewnością wyłapią. To czas słuchania muzyki na Winampie, rozmowy na gg, brak YT, facebooka, instagrama czy tiktoka. To z jednej strony świat, w którym ludzie spędzają czas wolny w realu, (więc teoretycznie znają się lepiej), z drugiej to dużo mniejszy dostęp do informacji, brak tolerancji dla innego spojrzenia na świat, wiejskie zabobony.

"Dzwonek na długą przerwę" pokazuje trudną stronę dorastania na początku lat 2000. To książka brutalna, dosadna, ale i nieprzerysowana, szczera, prawdziwa. Jestem bardzo ciekawa jak odbierze ja współczesna młodzież, bo chociaż sporo się zmieniło, to jednak problemy poruszone w roku 2008 są cały czas aktualne.

Wagan i jego paczka "Wataha", gdy tylko zajdzie słońce wymiatają w tańcu z ogniem, jednak w szkole są dręczeni przez „Elitę"-ekipę bogatych uczniów, dla których przemoc to forma rozrywki. Jest rok 2008, rozpoczyna się druga klasa, a w małomiasteczkowym liceum zawiązują się nowe sympatie i antypatie. Jak to bywa w tym wieku, młodzież zaczyna dostrzegać wszystkie aspekty...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna opowieść autorstwa Marka Zychli przepięknym wydaniem i intrygującą okładką zdecydowanie przyciąga uwagę. Chociaż nie warto oceniać książki po okładce, to jednak może być ona świetną podpowiedzią, małym spojlerem lub dobrym podsumowaniem.

Jak to u Marka Zychli bywa, fabułę trudno zarysować bez spojlerowania, bo tutaj każdy detal ma znaczenie. Czerwony kolor, biała kotka, zamykanie okien- każda drobnostka została tu mieszczona w konkretnym celu i dla spójnej całości. Historię poznajemy poprzez zarys portretów psychologicznych rezydentów mieszkających w zabytkowej, irlandzkiej placówce opiekuńczej, oraz historię wolontariusza Bartka, który przyleciał do pracy z Polski, a także postać Sammy. Autor niezwykle szczegółowo i empatyczne opisał bohaterów "Strychnicy", ja poczułam najsilniejszą więź z Johnem i Bartem, których losy najmocniej mnie poruszyły. Marek Zychla rewelacyjnie oddał stany psychiczne bohaterów, zwracając uwagę na ich lęki, problemy z funkcjonowaniem oraz na to, w czym są wyjątkowi. Spokojny, przepełniony emocjami początek stopniowo przeradza się w COŚ, co trudno wyjaśnić racjonalnie i ogarnąć umysłem. Zwyczajna placówka zamieszkana przez grono niezwykle wrażliwych i wyjątkowych ludzi powoli pozwala odkryć swoją tajemnicę, a szaleństwo przeradza się w okrutną prawdę, z którą czas się zmierzyć.

Początek "Strychnicy", który leniwie wprowadził mnie w klimat historii podobał mi się najbardziej , a szczegółowością i sposobem opisu bohaterów przypominał mi klimat historii pisanych przez S. Kinga. Część druga to z kolei mroczne moce i połączenie światów niczym pierwsze sezony serialu "Stragner Things". Tu rzeczywistość miesza się z legendą, prawda z klątwą, zdrowie z poplątaniem zmysłów, racjonalność z tym, w co trudno uwierzyć.

Kolejny raz jestem pod ogromnym wrażeniem i wiem, że zostanie ono ze mną na długo. Marek Zychla bawi się gatunkami, miesza szarą rzeczywistość i fantastyczną grozą, a przy tym uwrażliwia na ważne i trudne tematy.

Już zawsze malutkie świetliki przywiodą jedną myśl, a na koty będę patrzyła nieco podejrzliwie;)

Kolejna opowieść autorstwa Marka Zychli przepięknym wydaniem i intrygującą okładką zdecydowanie przyciąga uwagę. Chociaż nie warto oceniać książki po okładce, to jednak może być ona świetną podpowiedzią, małym spojlerem lub dobrym podsumowaniem.

Jak to u Marka Zychli bywa, fabułę trudno zarysować bez spojlerowania, bo tutaj każdy detal ma znaczenie. Czerwony kolor, biała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż nigdy nie przepadałam za westernami, a historia Meksyku nie jest czymś, w czym jestem zorientowana, to świetnie dopracowana okładka i barwione na czerwono brzegi zachęciły mnie do zapoznania się z twórczością Jacka Ketchuma, ponieważ literatura grozy jest czymś po co sięgam chętnie, a Jack Ketchum jest uznawany za mistrza grozy i horroru. Tematem głównym "Przeprawy" jest niewolnictwo. Autor ukazuje oblicza handlu ludźmi, sadyzmu i potwornego cierpienia, jakie człowiekowi może zgotować tylko drugi człowiek.

Arizona, rok 1848 i czas zakończenia wojny meksykańskiej. Reporter Marion T. Bell i zwiadowca John Charles Hart poprzez zbieg okoliczności trafiają na siebie, a później na młodą i mocno ranną Meksykankę. Elena opowiada im swoją historię toczącą się w obozie niewolników, w której nie brakuje brutalności i okrucieństwa, które wyrządzili jej i jej młodszej siostrze ludzie, a Hart i Bell postanawiają jej pomóc w zemście.

Ketchum nie raczy swoich czytelników pięknymi zdaniami i rozbudowanymi opisami. Pisze konkretnie, surowo, obrazowo. Taki styl od samego początku nadaje jego opowieści konkretnego charakteru i wyznacza prosty tor. Opisy są brutalne i dosłowne, bo takie okrucieństwo aby wybrzmieć nie potrzebuje wielu słów. Chociaż chętnie sięgam po horrory to sposób, w jaki pisze Ketchum sprawił, że wyszłam poza swoją strefę komfortu, więc ta historia z pewnością zostanie ze mną na dłużej. Mroczna, krwawa, obrzydliwie brutalna i dosłowna, a przy tym bardzo dynamiczna i przepełniona trudnymi emocjami- fani tego rodzaju odczuć literackich z pewnością po tej lekturze będą usatysfakcjonowani.
Książka jest bardzo krótka, do pochłonięcia jednym tchem, jednak pomimo szybkości czytania z pewnością nie należy do lekkiej literatury rozrywkowej. To książka dosłowna i oszczędna w słowach, ale dzięki temu pozostawia nam miejsce na własne przemyślenia. interesującym elementem "Przeprawy" są wplecione w tekst wierzenia meksykańskie, czego uważam, że było odrobinę za mało, a jest to coś, co mnie bardzo zainteresowało.

Chociaż nigdy nie przepadałam za westernami, a historia Meksyku nie jest czymś, w czym jestem zorientowana, to świetnie dopracowana okładka i barwione na czerwono brzegi zachęciły mnie do zapoznania się z twórczością Jacka Ketchuma, ponieważ literatura grozy jest czymś po co sięgam chętnie, a Jack Ketchum jest uznawany za mistrza grozy i horroru. Tematem głównym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeżeli tak jak ja jesteście miłośnikami "Trylogii z Korfu" i innych książek autorstwa Geralda Durrella, to z pewnością zaintryguje Was książka napisana przez Margo, czyli straszą siostrę ekscentrycznego Gerrego, która nie ustępuje bratu jeżeli chodzi o talent pisarski.

"Co się stało z Margo?" od wydawnictwa NOIR SUR BLANC to nieprawdopodobnie zabawne perypetie, dotyczące życia zwariowanej rodzinki Durrellów, które tym razem opisuje ze swojej perspektywy Margaret Durrell. Kiedy w roku 1947 Margo po rozwodzie wraca wraz z synami do Wielkiej Brytanii, pod wpływem chwili kupuje posiadłość i postanawia założyć w Bournemouth porządny pensjonat. Bardzo szybko okazuje się jednak, że zwariowani ludzie przyciągają do siebie innych zwariowanych ludzi, więc pojawiający się najemcy są tak samo ekscentryczni jak wszyscy Durrellowie. Malarze, muzycy, para młodych pielęgniarek, będąca prawdziwą wyrocznią pani Briggs, dziwaczna Harriet, obcokrajowcy przemycający zwierzęta i sąsiedzi donoszący o prowadzeniu burdelu pod przykrywką pensjonatu- tu nie ma nudy! Do tego wszystkiego pojawiający się od czasu do czasu (wraz z dziwnymi zwierzętami sam Gerald), myszy, koty oraz małpy. Do tego niesforni synowie, ciągle krytykująca wszystko, mieszkająca w pobliżu pensjonatu matka i niespodziewana epidemia ospy... W pensjonacie nic nie jest takim, jak się być wydaje. Intryga goni intrygę a kłótnia kłótnię, ale jedno jest pewne- bardzo trudno znaleźć zwyczajnego i porządnego lokatora!

Rękopis książki został odkryty na strychu przez wnuczkę samej Margo i po 35 latach od spisania ujrzał światło dzienne w latach 90, wnosząc do obrazu życia rodziny Durrellów mnóstwo zabawnych szczegółów, ciekawostek i trochę zupełnie innej perspektywy.

Zabawna, zaskakująca i bardzo przyjemna w odbiorze książka, która z pewnością nie raz wywoła uśmiech na twarzy czytelnika i bez wątpienia przeniesie każdego do lat 60 ubiegłego wieku i małego, do nadmorskiego miasteczka leżącego w Wielkiej Brytanii.

Jeżeli tak jak ja jesteście miłośnikami "Trylogii z Korfu" i innych książek autorstwa Geralda Durrella, to z pewnością zaintryguje Was książka napisana przez Margo, czyli straszą siostrę ekscentrycznego Gerrego, która nie ustępuje bratu jeżeli chodzi o talent pisarski.

"Co się stało z Margo?" od wydawnictwa NOIR SUR BLANC to nieprawdopodobnie zabawne perypetie, dotyczące...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Debiut literacki Oliwii Panek to typowy romans, w którym dwoje ludzi musi zostawić za sobą przykrą przeszłość, aby móc zacząć życie od nowa i wejść w kolejną, dobrą relację. Oczywiście nie jest to bajka, więc na ścieżkach głównych bohaterów pojawia się sporo przeszkód i zakrętów, zanim ich wspólna droga zaczyna być prosta.

Aubrey Lee ma dopiero 21 lat, ale w życiu przeszła wiele. Śmierć partnera, leżący w śpiączce synek i znienawidzona rozpoznawalność sprawiają, że młoda dziewczyna nie potrafi w swoim życiu dostrzec szczęścia. Na Rega Stana wpada całkiem przypadkiem, lecz bardzo szybko okazuje się, że tych dwoje coś do siebie przyciąga i nie jest to tylko praca czy muzyka.

"W Rytmie uczuć" to krótka historia, którą bardzo szybko się czyta i chociaż sam pomysł oraz wstęp bardzo mnie zaciekawiły, to jest to jednak kolejna, szablonowa opowiastka miłosna jakich wiele. Bohaterów zdecydowanie da się lubić, ale brakuje tu czegoś, co wyróżniłoby tę książkę na tle innych, podobnych. Jeżeli jednak lubicie typowe historie miłosne, w których od samego początku wiadomo jak wszystko się skończy, to perypetie Aubrey i Rega powinny przypaść Wam do gustu.

Z jednej strony nic mnie tu nie zaskoczyło, z drugiej książkę czytało mi się całkiem przyjemnie. Mam też wrażenie, że coś mi tu zgrzyta, ponieważ autorka porusza bardzo poważne tematy, takie jak śmierć, choroba dziecka czy ucieczka z miejsca wypadku, ale po drugiej stronie tego wszystkiego są dorośli bohaterowie zachowujący się jak duże dzieci. Ja mam mieszane uczucia, ale myślę, że może to dlatego, że książka adresowana jest do zdecydowanie młodszego czytelnika niż ja. Na uwagę zasługują tu; zabawny wątek z szaloną ex dziewczyną oraz nauka akceptacji swoich wad, co jest dziś ogromnym problemem wielu młodych ludzi.

Bardzo lubię motywy muzyczne przewijające się w literaturze, lubię też gdy książka jest przyjemną rozrywką, która nie wymaga ode mnie umysłowego wysiłku i myślę, że każdy, od czasu do czasu potrzebuje takiej comfort book.

Debiut literacki Oliwii Panek to typowy romans, w którym dwoje ludzi musi zostawić za sobą przykrą przeszłość, aby móc zacząć życie od nowa i wejść w kolejną, dobrą relację. Oczywiście nie jest to bajka, więc na ścieżkach głównych bohaterów pojawia się sporo przeszkód i zakrętów, zanim ich wspólna droga zaczyna być prosta.

Aubrey Lee ma dopiero 21 lat, ale w życiu przeszła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna, fioletowa okładka oraz intrygujący tytuł to pierwsze elementy, które zwróciły moją uwagę i zachęciły do lektury. Bardzo lubię polską fantastykę, dlatego z wysokimi oczekiwaniami sięgnęłam po "Instytut Absurdu" autorstwa Justyny Sosnowskiej od wydawnictwa SQN i muszę przyznać, że bawiłam się bardzo dobrze, pomimo tego, że nie jest to jednak książka w moim guście.
Eliza Żaczek to młoda, pewna siebie, ambitna dziewczyna, która marzy o tym, aby usamodzielnić się, zamieszkać w mieście i zacząć studia dziennikarskie. Niestety wszechświat ma dla niej nieco inny plan i szybko niweczy to, co Eliza ciężko wypracowała. Dziewczyna przez niedopełnienie formalności nie dostaje się na wymarzony kierunek, ale w zamian za to odkrywa istnienie Instytutu Absurdu, w którym zostaje stażystką. W ciągu kilku dni jej świat staje na głowie, a absurd goni absurd, jednak bardzo szybko okazuje się, że młoda Eliza w tym dziwacznym środowisku idealnie się odnajduje i staje się niezwykle pomocna.

Książkę czytało mi się szybko i przyjemnie, jednak sarkazm i poczucie humoru bohaterów niestety nie przypadły mi do gustu, a mnogość żartu była dla mnie przytłaczająca.
Bardzo lubię polskie Urban Fantasy, bardzo mocno kibicuję polskim autorom książek fantastycznych, i tutaj sam pomysł oraz fabuła podobają mi się bardzo, jednak nie lubię takiego stylu pisania i takiego humoru. W połączeniu z fantastyką wolę klimaty mroczne i ponure, a w Instytucie zdecydowanie więcej jest humoru niż grozy ( w końcu to INSTYTUT ABSURDU). Pomimo tego, że nie jest to książka, która mnie zachwyciła, uważam, że jest bardzo dobrze napisana i nie żałuję ani jednej minuty poświęconej na tę przygodę. Ogromnym plusem, na który muszę na koniec zwrócić uwagę są liczne nawiązania do baśni, legend i wierzeń słowiańskich, co akurat zawsze bardzo doceniam.

Komu polecam "Instytut Absurdu"?
Miłośnikom literatury lekkiej i zabawnej; wielbicielom fantastyki, magii i komedii; każdemu, kto szuka książki zabawnej, niewymagającej i rozrywkowej.

Piękna, fioletowa okładka oraz intrygujący tytuł to pierwsze elementy, które zwróciły moją uwagę i zachęciły do lektury. Bardzo lubię polską fantastykę, dlatego z wysokimi oczekiwaniami sięgnęłam po "Instytut Absurdu" autorstwa Justyny Sosnowskiej od wydawnictwa SQN i muszę przyznać, że bawiłam się bardzo dobrze, pomimo tego, że nie jest to jednak książka w moim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Charles Bukowski w zupełnie innym wydaniu!

Słynący z rozwiązłego trybu życia i szczerych do bólu wierszy Charles Bukowski, pod koniec swojego życia dał się namówić na zwyczajne spisywanie dziennika. Wiedział, że jest nieuleczalnie chory i zbliża się jego koniec, ale doceniał to co pod koniec ofiarował mu los. W dość nieregularnie prowadzonych w latach 1991-1993 zapiskach, zaczął dokumentować codzienne, zwyczajne wydarzenia, przeplatając je refleksjami na temat swojego życia, przeszłości, pisania, sławy oraz szeroko pojętego sensu życia.

Do tej pory znałam Bukowskiego tylko od poetyckiej strony i z początku zastanawiałam się, czy na pewno chcę sięgnąć po taka prozę- jak dobrze, że to zrobiłam, bo w takiej wersji Bukowski jeszcze bardziej pokazał swoje "ja". W tych zapiskach wydaje się być zupełnie szczery, otwarty, bezpośredni i dosłowny, chociaż jest to też pewnie podyktowane tym, że nieco uporządkował swoje życie, znalazł miłość, hobby i po prostu dorósł. Podczas czytania miałam wrażenie, że nie czytam książki, tylko przeglądam jego zapiski schowane na dnie starej szuflady. Znakomitym dopełnieniem tekstów Charlesa są rysunki autorstwa Roberta Crumba- amerykańskiego twórcy komiksów, który świetnie pokazał za pomocą kreski fragmenty z życia ekscentrycznego pisarza. Poza zmianą formy wyrazu jest tu też zdecydowanie mniej wulgaryzmów, obrzydliwych scen i sprośnych sytuacji, jednak pozostało to, co najważniejsze- umiejętność opisywania uczuć i faktów w bardzo prosty, unikatowy i oczywiście dosadny sposób.

Chociaż zawsze czułam, że Bukowski w swoich wierszach pisze, co mu na sercu leży i w duszy gra, to po lekturze zbioru "Gdy kota nie ma, myszy harcują" czuję, że znam go i rozumiem dużo bardziej niż wcześniej.
Ten niewielki zbiór prywatnych zapisków to lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników twórczości Charlesa Bukowskiego i idealne podsumowanie jego życia prywatnego oraz dorobku pisarskiego.

Charles Bukowski w zupełnie innym wydaniu!

Słynący z rozwiązłego trybu życia i szczerych do bólu wierszy Charles Bukowski, pod koniec swojego życia dał się namówić na zwyczajne spisywanie dziennika. Wiedział, że jest nieuleczalnie chory i zbliża się jego koniec, ale doceniał to co pod koniec ofiarował mu los. W dość nieregularnie prowadzonych w latach 1991-1993 zapiskach,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Park Jurajski Zaginiony Świat" to drugi tom kultowej serii "Park Jurajski" autorstwa Michaela Crichtona, który świetnie rozwija wydarzenia zapoczątkowane na Isla Nublar. Sklonowane dinozaury żyjące na odciętej od świata wyspie ponownie zagrażają ludzkości, natomiast rząd Kostaryki oraz Richard Levine decydują się zachować jak najwięcej informacji na temat tych prehistorycznych zwierząt, więc na wyspę wyrusza ekspedycja. Kiedy po pewnym czasie nikt nie daje znaku życia, znany z pierwszej części nieustraszony Ian Malcolm, wraz z grupą znajomych, wyrusza z misją ratunkową. Koszmar powraca, na wyspie Isla Sorna nikt nie może czuć się bezpiecznie, a żyjące tam od lat dinozaury są jeszcze bardziej nieprzewidywalne niż te, które zamieszkiwały Park Jurajski.

"Zaginiony świat" znacznie różni się od tomu pierwszego i tą część czytało mi się zdecydowanie lepiej. Michael Crichton tym razem niebezpieczną i dynamiczną przygodę okrasił ogromna ilością ciekawej wiedzy przyrodniczej, naukowej i medycznej, skupiając się na tajemnicach ewolucji. Bardzo interesują mnie takie tematy i chociaż nie jestem w stanie ocenić, jak bardzo, to co przeczytałam w książce, jest spójne z tym, co mówią badania naukowe, to cały czas czułam, że Crichton zna się na rzeczy.
Akcja "Zaginionego Świata" toczy się kilka lat po wydarzeniach opisanych w tomie pierwszym, ale na odciętych od świata wyspach Isla Nublar i Isla Sorna czas zatrzymał się, a natura zajęła się sama sobą.

To był bardzo przyjemny powrót do Parku Jurajskiego i chociaż kiedyś widziałam ekranizację, a podczas lektury miałam przebłyski wielu scen, to jednak abym mogła ocenić to, jak książka i ekranizacja różnią się lub są do siebie podobne, musiałabym wrócić ponownie do filmu.
Bardzo podobało mi się tempo, opisy były w punkt, a ciekawostki przyrodnicze zdecydowanie dodawały wszystkiemu autentyczności, jednak przy moich kłopotach z szybkim męczeniem się wzroku znalazłam jeden ogromny minus- bardzo mała czcionka, która była dla mnie utrapieniem.

"Park Jurajski Zaginiony Świat" to drugi tom kultowej serii "Park Jurajski" autorstwa Michaela Crichtona, który świetnie rozwija wydarzenia zapoczątkowane na Isla Nublar. Sklonowane dinozaury żyjące na odciętej od świata wyspie ponownie zagrażają ludzkości, natomiast rząd Kostaryki oraz Richard Levine decydują się zachować jak najwięcej informacji na temat tych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Szkoła Magicznych Zwierząt" autorstwa Margit Auer, to seria przygodowych książek dla dzieci, po którą od dawna chciałam sięgnąć. Motyw szkoły, magiczne zwierzęta i piękne okładki to coś, co zdecydowanie przyciągało moją uwagę i po lekturze pierwszego tomu utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to seria, którą zdecydowanie warto poznać.

Kiedy w zwyczajnej szkole pracę zaczyna niezwykła nauczycielka, nauka staje się magiczną przygodą. Pewnego dnia w szkole w Winterstein panna Cornfield zapowiada przyjazd niezwykłego człowieka. Ma ich odwiedzić Mortimer Morrison, który podróżuje po świecie w poszukiwaniu magicznych zwierząt. Ich magia polega na tym, że potrafią rozmawiać z człowiekiem, którego obierają sobie za najlepszego przyjaciela na całe życie. Każdy uczeń marzy o tym, aby otrzymać magiczne zwierze, jednak na początek zwierzaki trafiają do dwójki uczniów czujących się wykluczonych z grupy- do niezdarnego Benniego i zagubionej w nowej szkole Idy.

Magiczne zwierze to bratnia dusza na całe życie i niezwykła tajemnica oraz początek fascynującej przygody!

Początek serii wciągnął mnie już od pierwszych stron i coś czuję, że to zaledwie wstęp do niezwykle fascynujących przygód!

Seria adresowana jest do dzieci w wieku +8 lat, ale starszym miłośnikom przygód i zwierząt też powinna przypaść do gustu.

To właśnie takie książki przypominają mi, za co, pomimo tego, że mam 36 lat, tak chętnie wracam do literatury dziecięcej. Od tej historii nie mogłam się oderwać i już nie mogę doczekać się kolejnego dnia w klasie panny Cornfield.

A Wy, jakie magiczne zwierze chcielibyście otrzymać?

"Szkoła Magicznych Zwierząt" autorstwa Margit Auer, to seria przygodowych książek dla dzieci, po którą od dawna chciałam sięgnąć. Motyw szkoły, magiczne zwierzęta i piękne okładki to coś, co zdecydowanie przyciągało moją uwagę i po lekturze pierwszego tomu utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to seria, którą zdecydowanie warto poznać.

Kiedy w zwyczajnej szkole pracę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Możesz więcej, niż myślisz Martyna Broda, Karolina Stępień-Cach
Ocena 10,0
Możesz więcej,... Martyna Broda, Karo...

Na półkach:

Możesz więcej niż myślisz" autorstwa Karoliny Stępień- Cach i Martyny Brody, to niewielka książeczka, która skrywa w sobie dużo dobra.

Dzisiaj świat ciągle gdzieś pędzi, a my próbujemy dotrzymać mu kroku. Otaczają nas w nadmiarze dane, informacje i bodźce, przez co czujemy się często zagubieni, zmęczeni, przesyceni wiadomościami i nie jest nam z tym dobrze.

"Możesz więcej niż myślisz" to świetnie skonstruowany poradnik, który zawiera odrobinę teorii, 11 kompletnych wizualizacji oraz kilka ćwiczeń wraz z miejscem na własne notatki. Książka jest bardzo ciekawa pod kątem opracowania graficznego, ponieważ kierowana jest do młodzieży. Może być przewodnikiem dla rodziców, nauczycieli i wychowawców, sportowców, ale i skarbnicą pomysłów dla nastolatka, który potrzebując wyciszenia, resetu czy odpoczynku będzie mógł sam sięgnąć po ulubione wizualizacje. Dzięki wizualizacjom, które czerpią z technik relaksacyjnych możemy poprawić koncentrację, opanować złość, stres, złagodzić napięcia, zrelaksować się, wyciszyć i dobrze wypocząć.

Wizualizacje zamieszczone w tej książce bardzo często odsyłają do świata spokojnego, do więzi z naturą, do tego, co pierwotnie jest człowiekowi znane i dla niego dobre. Dla mnie rewelacyjnym uzupełnieniem książki są nagrania do przeprowadzania wizualizacji, do których dostęp otrzymujemy po zeskanowaniu kodu QR zamieszczonego na tyle okładki. Spokojny głos i stonowana muzyka sprawiły, że o wiele łatwiej i mocniej weszłam w daną wizualizację niż wtedy, gdy czytałam ją sama.

Książka "Możesz więcej niż myślisz" była dla mnie ciekawym wstępem do tematu, a do nagrań będę często wracała z przyjemnością.

Książka adresowana jest do czytelników w wieku +12, dzieci młodsze również mogą spróbować samych wizualizacji, ponieważ krótkie (3-5minutowe) nagrania będą odpowiednie nawet dla dziesięciolatka.

Możesz więcej niż myślisz" autorstwa Karoliny Stępień- Cach i Martyny Brody, to niewielka książeczka, która skrywa w sobie dużo dobra.

Dzisiaj świat ciągle gdzieś pędzi, a my próbujemy dotrzymać mu kroku. Otaczają nas w nadmiarze dane, informacje i bodźce, przez co czujemy się często zagubieni, zmęczeni, przesyceni wiadomościami i nie jest nam z tym dobrze.

"Możesz więcej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Może komuś, kto magii nie bierze na poważnie, mogłoby wydać się dziwne, gdybym napisała, że od dziecka wyczuwałam ją wokół siebie. Tak samo jak autorka książki "Magia naturalna" , już jako mała dziewczynka czułam silną więź z naturą. Przyciągały mnie baśnie, mity, wierzenia słowiańskie czy indiańskie i czułam, że jest to coś wyjątkowego. Gdy podrosłam stwierdziłam, że była to tylko wybujała wyobraźnia, jednak jako dorosła kobieta czuję, że to właśnie będąc kilkuletnią dziewczynką miałam rację.

"Magia Naturalna" autorstwa Lindsay Squire ( prowadzącej bardzo ciekawy profil na instagramie @thewitchoftheforest), to cudownie wydane kompendium wiedzy na temat magii naturalnej. Tutaj każda czarownica, która chce zgłębić tajemnice magii płynącej z natury znajdzie wszystko, by zacząć praktykować. Ja, moją wewnętrzną siłę czułam zawsze, pomimo tego, że nie znałam teorii, jednak teraz wiem, że dzięki tak usystematyzowanej wiedz,y mogę wykrzesać z siebie o wiele więcej.
Ten przepięknie zilustrowany podręcznik zdecydowanie pomoże każdej osobie, która jest czarownicą z szafy na miotły, stać się czarownicą praktykującą i świadomą swojej siły.
Tak, wiem, że osobom, których ten temat nie interesuje może wydawać się to śmieszne ( tak samo jak wiara w Wielkanocnego Króliczka czy Wróżkę Zębuszkę), ale nie każdy może mieć tego rodzaju dar.

"Magia Naturalna" to krótkie, konkretne rozdziały ozdobione kolorowymi grafikami, które krok po kroku pokazują, jakie możliwości daje magia. Na początku Lindsay podpowiada jak zacząć, a następnie krótko przedstawia rytuały związane z Kołem Roku, oraz czynności, które warto wykonywać zgodnie z fazami księżyca. Kolejny rozdział to obszerne wprowadzanie do tematu zaklęć, a kolejny podpowiada jak praktykować, kiedy jeszcze nie wyszło się ze swojej szafy (ciche sabaty). Kolejna część to rozdział, który mnie zainteresował najbardziej, ponieważ jest to część poświęcona tematyce ziół i ich magicznym właściwościom, natomiast końcówka poświęcona jest wróżeniu ( tarot, wahadełko, wróżenie z fusów) z czym ja nie czuję się w żaden sposób związana.

Jestem zachwycona tym, co udało mi się dzięki tej książce odkryć i z niecierpliwością czekam na kolejną z tej magicznej serii.

Może komuś, kto magii nie bierze na poważnie, mogłoby wydać się dziwne, gdybym napisała, że od dziecka wyczuwałam ją wokół siebie. Tak samo jak autorka książki "Magia naturalna" , już jako mała dziewczynka czułam silną więź z naturą. Przyciągały mnie baśnie, mity, wierzenia słowiańskie czy indiańskie i czułam, że jest to coś wyjątkowego. Gdy podrosłam stwierdziłam, że była...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trojaczki z Bambusowego Królestwa,młode pandy Duch, Łodyga i Ulewa, są gotowe aby zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem i wejść w rolę Smoczych Mówców. Najpierw jednak muszą odnaleźć się nawzajem, ujawnić prawdę i poznać tajemnicę, którą skrywa w swoim wnętrzu Smocza Góra. Prawda, która po długim czasie zostaje ujawniona, jest dla wszystkich niebywałym szokiem. Chociaż wyjaśnia wszystko, a także daje początek nowej ery w Bambusowym Królestwie, to jednak coś czuję, prawdziwe kłopoty dopiero przed trojaczkami. Zaskakujące zakończenie sytuacji z okrutnym Zachodem, oraz pomoc, która nadchodzi w ostatnim momencie, to zdecydowanie najciekawszy element całej serii, na który warto było tyle czekać.

"Wyprawa do Smoczej Góry" to trzeci tom serii "Bambusowe Królestwo" autorstwa Erin Hunter i jednocześnie bez wątpienia mój ulubiony. Początek serii, czyli tom "Ocaleni z potopu" bardzo mnie zaintrygował i w ciekawy sposób wprowadził w dziki świat pand, tom drugi " Rzeka sekretów" niestety odrobinę wynudził opisami i przeciągającą się wędrówką i brakiem akcji, natomiast tym razem od lektury nie mogłam się oderwać! Oczywiście nadal mamy tu sporo treści skupionych na wędrówce i poszukiwaniach, ale poza opisami sporo się dzieje. Erin Hunter tym razem wyjaśnia wiele wątków pobocznych, a na koniec rozwija historię podłego Zachoda, dodając przy tym nutkę niepokoju o dalsze losy Bambusowego Królestwa i żyjących w nim zwierząt. Wydaje mi się, że jest tu też więcej brutalnych scen niż w tomach poprzednich ,a akcja toczy się w zdecydowanie szybszym tempie i pełna jest interesujących zwrotów.

Jestem bardzo ciekawa tego, co wydarzy się dalej, jak również zastanawiam się nad tym, ile tomów finalnie będzie liczyć cała seria.

Młodzieżowa fantastyka, której bohaterami są dzikie zwierzęta, to seria, która z pewnością zasługuje na uwagę!

Trojaczki z Bambusowego Królestwa,młode pandy Duch, Łodyga i Ulewa, są gotowe aby zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem i wejść w rolę Smoczych Mówców. Najpierw jednak muszą odnaleźć się nawzajem, ujawnić prawdę i poznać tajemnicę, którą skrywa w swoim wnętrzu Smocza Góra. Prawda, która po długim czasie zostaje ujawniona, jest dla wszystkich niebywałym szokiem. Chociaż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolorowa, przyciągająca wzrok okładka, z której sam autor uśmiecha się do nas z błyskiem w oku ( łudząco przypominając postać ekscentrycznego profesora z bajkowej Akademii), to nie zapowiedź książki dla dzieci. To niezwykle inspirująca skarbnica pomysłów, z której czerpać mogą rodzice oraz nauczyciele, którzy pragną dobrych zmian w polskiej szkole i chociaż mają dobre pomysły, często boją się zawalczyć o ich realizację.

Jakub Tylman to nauczyciel, który kocha robić to, co robi. Dzięki niemu w szkole dużo się dzieje, nauka staje się przyjemnością, a kolorowa przestrzeń wyzwala w uczniach radosną kreatywność. Każdy, kto związany jest z edukacją wie, że zmiany są potrzebne. Jako nauczyciele oraz rodzice możemy albo zgodzić się z tym, że jest jak jest, możemy narzekać i komentować, możemy liczyć na reformy i decyzje odgórne, albo sami możemy zadziałać. Czasami wystarczy jeden dobry pomysł i odrobina chęci, aby w szkole powstało coś co ją wyróżni, a uczniów zmotywuje do nowych działań, pozwoli odkryć talenty, pokaże różne drogi i da miejsce do rozwoju.

Jakub Tylman w książce "Jak pokolorować szkołę" pokazuje drogę jaką sam przeszedł, aby znaleźć swoje miejsce w polskim systemie edukacji. Kiedy tylko znalazł placówkę, której dyrekcja oraz rodzice byli otwarci na nowe wyzwania- maszyna ruszyła! Bardzo szybko okazało się, że w zwyczajnej podstawówce można stworzyć Dyniową Farmę oraz hodować renifery. W szkole powstało prawdziwe kino, czytelnia, pracownia cukiernicza, pracownie LEGO ,studio nagrań oraz najprawdziwsza redakcja. Wprowadzone do szkoły kolory i ciekawe pracownie wyzwoliły w dzieciach to, co skrywało się gdzieś głęboko, gdy tylko grzecznie siedziały w szkolnych ławkach.

"Jak pokolorować szkołę" to książka, którą przeczytać powinien każdy, kto widzi potrzebę zmian. Próbować zawsze warto, bo nagrodą za to będzie nie tylko uśmiech dzieci, ale też lepsza przyszłość dla nas wszystkich, bo odważni, kreatywni, pełni pasji młodzi ludzie, którzy wyrosną z naszych uczniów i naszych dzieci, zmienią świat na lepszy.

Kolorowa, przyciągająca wzrok okładka, z której sam autor uśmiecha się do nas z błyskiem w oku ( łudząco przypominając postać ekscentrycznego profesora z bajkowej Akademii), to nie zapowiedź książki dla dzieci. To niezwykle inspirująca skarbnica pomysłów, z której czerpać mogą rodzice oraz nauczyciele, którzy pragną dobrych zmian w polskiej szkole i chociaż mają dobre...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Eva Andersen ma prawie 14lat i chociaż bardzo chciałaby być zwyczajna nastolatką, to jest dziewczyną, którą za sprawą kanału prowadzonego przez jej rodziców na YouTubie, zna każdy. "Wszystko o Evie" to pomysł na życie i zarabianie pieniędzy dla rodziców i niestety koszmar dla samej Evy. Eva dostaje mnóstwo gadżetów, jest sławna i rozpoznawana, jednak nie ma nic do powiedzenia w sprawie tego jak ma wyglądać jej dzień. To rodzice rozdają karty i decydują o wszystkim, od ubioru i fryzury, do tego co Eva ma zjeść i gdzie się pokazać. Rodzice nastolatki świetnie się bawią prowadząc życie influencerów, jednak gdy Eva zaczyna wkraczać w okres dojrzewania czara się przelewa. Cały świat śledzi moment w którym dziewczyna dostaje pierwszego okresu i chociaż Eva wyraźnie sygnalizuje rodzicom jak bardzo źle się z tym czuje, są nieugięci, ponieważ im bardziej intymne wystawiają filmiki, tym zasięgi są większe. Zdesperowana nastolatka postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zaczyna robić co tylko może, aby kanał "Wszystko o Evie" przestał istnieć.

"Dziewczyna w realu" to książka napisana fenomenalnie dobrze, przez co czyta się ją z ogromnym zaangażowaniem w uczucia Evy. Tamsin Winter w tej młodzieżowej, lekkiej i zabawnej w odbiorze historii zawarła wiele istotnych kwestii. Oczywiście głównie wybrzmiewa tu problem braku prywatności dzieci i nastolatków w przypadku, gdy mają oni #instarodziców, ale pomijając kwestie aktywnego prowadzenia social-mediów mamy tu obraz tego, jakie problemy pojawiają się u nastolatków, których rodzice nie chcą wysłuchać i zrozumieć.

Ja od książki nie mogłam się oderwać i mogę bez wahania napisać, że jest ona tak samo dobra jak i ważna.
Świat mediów społecznościowych potrafi wciągnąć i gdy zasięgi rosną zawsze przychodzi apetyt na więcej. Trzeba tylko zastanowić się nad tym, czy prywatność warto sprzedać za kolejny flakonik markowych perfum albo darmowe kupony na pizzę.

"Dziewczyna w realu" to książka adresowana do nastolatków (13+) ale i do dorosłych czytelników, którzy może dzięki lekturze zastanowią się, czy warto iść w sharenting, czy może jednak pokazywać w sieci nieco mniej, zwłaszcza, kiedy dziecko wyraźnie sygnalizuje, że nie ma na to ochoty.

Eva Andersen ma prawie 14lat i chociaż bardzo chciałaby być zwyczajna nastolatką, to jest dziewczyną, którą za sprawą kanału prowadzonego przez jej rodziców na YouTubie, zna każdy. "Wszystko o Evie" to pomysł na życie i zarabianie pieniędzy dla rodziców i niestety koszmar dla samej Evy. Eva dostaje mnóstwo gadżetów, jest sławna i rozpoznawana, jednak nie ma nic do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trey Anderson to ten przystojny i popularny chłopak, który chodzi z piękną i najbardziej popularną dziewczyną ze szkoły. W Corden College należy do śmietanki towarzyskiej, ale popołudniami pracuje w rodzinnej, popadającej w problemy finansowe, niszowej księgarni Kraina Czarów, założonej przez jego pradziadka.

Ariel Spencer to kolorowy ptak. Artystka o czerwonych włosach, wiecznie pobrudzona farbą. Ariel marzy o tym, aby po ukończeniu szkoły średniej dostać się do prestiżowej akademii Artists’ Studio. Niestety wygórowane wpisowe, zmusza dziewczynę do poszukania dodatkowej pracy, a niefortunny zbieg okoliczności (alb przeznaczenie) sprawia, że Ariel rozpoczyna okres próbny w Krainie Czarów. Chociaż Trey i Ariel w szkole znają się tylko z widzenia, w księgarni zaczynają odkrywać, że całkiem sporo ich łączy. Pracując nad wspólnym projektem robią dużo dobrego dla lokalnej społeczności, rodzinnego biznesu i co najważniejsze dla samych siebie i dla siebie nawzajem.

"Miłość w Krainie Czarów" to romantyczna, świąteczna historia miłosna, adresowana do nastolatków w wieku +16, która choć dość przewidywalna, to jednak wartościowa. Abiola Bello porusza tu w bardzo przystępny i ciekawy sposób mnóstwo problemów z którymi borykają się nastolatkowie z różnych środowisk. Trey- popularny ale wycofany, jeżeli chodzi o swoje pasje i Ariel- artystyczna dusza z niską samooceną spowodowaną nadwagą, razem postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i wyjść z kłopotów finansowych. Pierwszy raz miałam okazję czytać romans młodzieżowy z czarnoskórymi bohaterami, co również wyróżnia tę książkę spośród wielu.

"Miłość w Kranie Czarów" to urocza, lekka, klimatyczna, romantyczna opowieść, która przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi literatury młodzieżowej, muzyki oraz malarstwa.
To książka idealna na świąteczny czas, bo chociaż nie jest wymagająca, to niesie w swojej treści dużo dobrego.

Trey Anderson to ten przystojny i popularny chłopak, który chodzi z piękną i najbardziej popularną dziewczyną ze szkoły. W Corden College należy do śmietanki towarzyskiej, ale popołudniami pracuje w rodzinnej, popadającej w problemy finansowe, niszowej księgarni Kraina Czarów, założonej przez jego pradziadka.

Ariel Spencer to kolorowy ptak. Artystka o czerwonych włosach,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Swoją najnowszą książkę Dorota Sumińska rozpoczyna od listu adresowanego do niespodziewanie zmarłego męża i jednocześnie najlepszego przyjaciela, i już po tym niezwykle osobistym wstępie można wyczuć, że będzie to książka zupełnie inna niż wszystkie poprzednie publikacje autorki.

Książki Doroty Sumińskiej uwielbiam- zarówno te adresowane do małych dzieci, jak i te pisane dla dorosłych czytelników. Dorota Sumińska o świecie zwierząt opowiada w sposób wyjątkowy! Jest w tym dużo nauki, ale styl pisania i słownictwo, którym się posługuje z pewnością trafiają do każdego, przeciętnego czytelnika. Kiedy czytam książki Pani Doroty zawsze jestem pod wrażeniem różnorodności i szczegółowości tej wiedzy, oraz szacunku do każdej najmniejszej cząstki przyrody, który czuć w każdym zdaniu.

"Moje życie z Tomkiem" to zupełnie inna bajka, a w zasadzie nie bajka, tylko smutna rzeczywistość osoby, która musi iść do przodu w momencie, w którym ktoś bardzo ważny nagle umiera i świat w jednej chwili staje w miejscu. Chociaż nigdy nie poznałam Tomasza, po tej lekturze czuje się tak, jakbym znała go bardzo dobrze. Zadziwiające jest to, że zwyczajne, dobre życie bez efektu WOW, może być tak inspirujące. Zapiski Doroty Sumińskiej ukazują jak żył Tomasz i jakim był człowiekiem prywatnie oraz zawodowo. Czytając wspomnienia zebrane przez autorkę wiele razy czułam na skórze ciarki, ponieważ wyczytałam między słowami ogromny ból, tęsknotę, poczucie niesprawiedliwości i utraconych planów na wspólną drogę przez kolejny etap życia. Tomasz Wróblewski z pewnością zasłużył na tak przepiękne pożegnanie. Dzięki tej książce w jakiś sposób wspomnienia dotyczące tego, co w jego życiu było najlepsze, zostaną miedzy nami na zawsze, nawet wtedy, gdy również odejdą wszyscy, którzy mieli okazję poznać go osobiście.
"Moje życie z Tomkiem" to książka która zaskoczyła mnie ogromnie, wzruszyła niesamowicie, skłoniła do rozważań na temat kruchości naszego życia i przypomniała mi o tym, aby każdy dzień przeżywać na 100%.

Swoją najnowszą książkę Dorota Sumińska rozpoczyna od listu adresowanego do niespodziewanie zmarłego męża i jednocześnie najlepszego przyjaciela, i już po tym niezwykle osobistym wstępie można wyczuć, że będzie to książka zupełnie inna niż wszystkie poprzednie publikacje autorki.

Książki Doroty Sumińskiej uwielbiam- zarówno te adresowane do małych dzieci, jak i te pisane...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

David Foenkinos, wykorzystując światowy fenomen Harrego Pottera, stworzył opowieść o dorastaniu przepełnionym rozczarowaniem, bólem, poczuciem porażki i beznadziei, która chociaż jest fikcją literacką, została napisana tak, że wydaje się być nieprawdopodobnie realistyczna.
Młody Matrin Hill, który towarzyszy ojcu podczas jego pracy na planie filmowym, zostaje zauważony przez producenta przygotowującego się do pracy nad pierwszym filmem z serii Harry Potter. Martin, chociaż nie jest aktorem przechodzi zaskakująco dobrze kolejne etapy castingu, lecz w momencie, gdy rola Harrego Pottera zaczyna być na wyciągnięcie ręki, zostaje obsadzona przez zupełnie innego chłopca. Z roku na rok Harry Potter staje się coraz bardziej popularny, a dziecięcy aktorzy wcielający się w głównych bohaterów serii zyskują życie w blasku fleszy i sławy. Filmowy Harry z dnia na dzień stał się gwiazdą wielkiego formatu,, natomiast Martin został tym, który zawsze będzie żył w cieniu Pottera.

Po przeczytaniu książki "Numer drugi" mam mieszane uczucia. Historia jest napisana bardzo dobrze i bardzo realistycznie. Podczas lektury miałam wrażenie, że czytam prawdziwy pamiętnik Martina Hilla, ale gdzieś w głowie ciągle miałam to, że jest to przecież zupełnie zmyślona postać i fikcyjna sytuacja. Decydując się a lekturę byłam przekonana, że będą to prawdziwe wspomnienia aktora, który tamtego castingu nie wygrał, lub opowieść inspirowana historią prawdziwą, więc gdy przeczytałam zamieszczoną na wstępie informację "(...) a przedstawiona tu fabuła jest całkowicie fikcyjna." poczułam się odrobinę oszukana. Może gdyby w trakcie kampanii promującej książkę od samego początku zostało to wyraźnie zaznaczone moje oczekiwania wobec tej historii byłyby inne, a tym samym odbiór również. Pomimo rozczarowania książkę czytało się bardzo dobrze. Porusza ona ważny temat - stan psychiczny osoby borykającej się z odrzuceniem i poczuciem beznadziei co w dzisiejszych czasach staje się coraz częstszym problemem. Polecam zwłaszcza fanom Harrego Pottera jako swego rodzaju ciekawostkę, ponieważ nie brakuje tu odniesień do prawdziwych wydarzeń, a nawet pojawia się wzmianka o Polsce.

David Foenkinos, wykorzystując światowy fenomen Harrego Pottera, stworzył opowieść o dorastaniu przepełnionym rozczarowaniem, bólem, poczuciem porażki i beznadziei, która chociaż jest fikcją literacką, została napisana tak, że wydaje się być nieprawdopodobnie realistyczna.
Młody Matrin Hill, który towarzyszy ojcu podczas jego pracy na planie filmowym, zostaje zauważony...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Cztery pory magii Aneta Jadowska, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz, Milena Wójtowicz
Ocena 7,1
Cztery pory magii Aneta Jadowska, Mar...

Na półkach:

"Każda pora roku ma swoją magię, a każda bohaterka swoje demony"

"Cztery pory magii" od wydawnictwa SQN to zbiór czterech magicznych, demonicznych, przesiąkniętych słowiańskością we współczesnym wydaniu opowiadań, z których każde toczy się w ściśle określonej porze roku. Magię odnajdujemy wczesną wiosną ( biorąc udział w bardzo nietypowych przygotowaniach do ślubu ), czujemy ją latem ( spacerując przez świat z Czarownicą i Latawcem ), w listopadowym deszczu ( próbując opanować niezwykle silne, ogniste moce ), w grudniu ( wybierając się wraz z grupą przyjaciół do wynajętego domku ).

Aneta Jadowska, Marta Kisiel, Magdalena Kubasiewicz i Milena Wójtowicz to autorki tworzące rewelacyjną, polską fantastykę. Ich historie przepełnione są słowiańskimi elementami, humorem i zagadkami kryminalnymi, co jest połączeniem idealnym i zawsze się sprawdza. W tym zbiorze każde opowiadanie jest zupełnie inne, każde rozgrywa się w czasie jednej z pór roku, a jako całość tworzą magiczne koło roku i spójną całość. Każde opowiadanie czytało mi się rewelacyjnie, natomiast moim faworytem jest pierwsza historia ( "Cicha woda" Magdaleny Wójtowicz ), gdzie pomimo grozy, rozlewu krwi i bardzo poważnej sytuacji niesamowicie się ubawiłam!
Jako miłośniczka opowiadań, fantastyki, magii, wierzeń słowiańskich oraz osoba mocno kibicująca polskim autorom, nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie! Dodatkowo twarda oprawa w moim ulubionym kolorze i przepiękne grafiki umieszczone na okładce i stronach tytułowych, stworzone przez Agatę Wawryniuk, zdecydowanie zachęcają do sięgnięcia po ten tytuł.

Myślę, że dla wszystkich miłośników książek pisanych przez wspomniane wcześniej autorki będzie to wspaniały prezent, ale dla osób, które twórczości tych autorek nie znają, może to być świetna zachęta do odkrycia innych książek!
Jeżeli kiedykolwiek szukaliście książki, która sprawdzi się jako upominek dla książkoholika na każdą możliwą okazję- myślę, że już nie musicie szukać!

"Każda pora roku ma swoją magię, a każda bohaterka swoje demony"

"Cztery pory magii" od wydawnictwa SQN to zbiór czterech magicznych, demonicznych, przesiąkniętych słowiańskością we współczesnym wydaniu opowiadań, z których każde toczy się w ściśle określonej porze roku. Magię odnajdujemy wczesną wiosną ( biorąc udział w bardzo nietypowych przygotowaniach do ślubu ),...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Opowieści z Uroczyska Zbiór baśni prosto ze świata Hazel Wood" -to jak wskazuje sam tytuł, książka zawierająca przeróżne baśnie związane z uniwersum "Hazel Wood" . Będzie to "wisienka na torcie" dla wszystkich miłośników dylogii "Hazel Wood", chociaż czytelnicy, którzy nie znają poprzednich książek serii (a bardzo lubią baśnie przeznaczone dla dorosłych czytelników), odnajdą się w tej lekturze bez najmniejszego problemu i z pewnością nie poczują się zawiedzeni. "Hazel Wood" skradło mi serce, "Kraina Nocy" nie przypadła mi do gustu, natomiast "Opowieści z Uroczyska" to w 100% moje klimaty! Książka zdecydowanie przebiła moje oczekiwania zarówno pod względem treści jak i oprawy graficznej. Od opowieści spisanych przez babcię głównej bohaterki dwóch poprzednich książek nie mogłam się oderwać i może jest to trochę wina tego, że ogromnie kocham wszelakie mroczne baśnie, ale też magia i mrok, które kryją się na kartach tych historii są niesamowicie metafizyczne i intrygujące, a jednocześnie są to w jakiś sposób historie, które dotykają zwyczajnych ludzkich spraw i głęboko skrywanych trosk.

Melissa Albert uraczyła swoich czytelników dwunastoma różnorodnymi historiami, w których nie brakuje magii, mroku ale i brutalności oraz niezwykle zaskakujących zakończeń. Każda z opowieści jest krótka i została opatrzona tajemniczą ilustracją, natomiast brzegi stron zdobią elementy graficzne, nawiązujące do każdej z opowieści. "Opowieści z Uroczyska" to książka idealna na długie, deszczowe, ponure wieczory, z pewnością działająca na wyobraźnię, dająca do myślenia i wprowadzająca ponury, mglisty klimat. Dodatkowo okładka wygląda obłędnie i świetnie pasuje do poprzednich książek serii.
To moje czwarte i zarazem najlepsze spotkanie z twórczością Melissy Albert i mam ogromną nadzieję na to, że nie ostatnie!

"Opowieści z Uroczyska Zbiór baśni prosto ze świata Hazel Wood" -to jak wskazuje sam tytuł, książka zawierająca przeróżne baśnie związane z uniwersum "Hazel Wood" . Będzie to "wisienka na torcie" dla wszystkich miłośników dylogii "Hazel Wood", chociaż czytelnicy, którzy nie znają poprzednich książek serii (a bardzo lubią baśnie przeznaczone dla dorosłych czytelników),...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to