-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2014-01-16
2017-02-02
Na początku trochę przestraszyła mnie objętość książki i ten drobny druk. Obawiałam się, że jak to niekiedy w przypadku takich "opasłych tomiszczy" pisanych drobnym drukiem bywa, książka będzie nieciekawa. Ale na szczęście się myliłam!
Powieść mimo trudnej tematyki, jaką podejmuje, czyta się niemal jednym tchem. Znakomicie ukazana jest tu rzeczywistość Niemiec w okresie przedwojennym jak i w czasie II Wojny Światowej. A w tym świecie, który nieuchronnie zmierza do tragedii, dzieją się losy dwóch braci, ich rodziny, pięknej Dagmary i walecznej Sillke. Jest pierwsza miłość, są pierwsze pocałunki...Wzloty i upadki...Ot, zwyczajne życie, nad którym wisi złowroga chmura rodzącego się a w końcu wybuchającego z destrukcyjną siłą nazizmu i antysemityzmu.
Zakończenie? Zaskakujące! I dla niektórych może być nawet odrobinę wkurzające ;-)
Po prostu - powieść warta polecenia, warta przeczytania...
Idealna na długie, zimowe wieczory...
Idealna na półkę w domowej biblioteczce...
Na początku trochę przestraszyła mnie objętość książki i ten drobny druk. Obawiałam się, że jak to niekiedy w przypadku takich "opasłych tomiszczy" pisanych drobnym drukiem bywa, książka będzie nieciekawa. Ale na szczęście się myliłam!
Powieść mimo trudnej tematyki, jaką podejmuje, czyta się niemal jednym tchem. Znakomicie ukazana jest tu rzeczywistość Niemiec w okresie...
2016-12-04
Znakomita pozycja! I choć opisane w książce wydarzenia nie należą do tych najprzyjemniejszych, to książkę czyta się zaskakująco lekko i szybko. Sama przeczytałam ja w jeden wieczór.
Są to wspomnienia chłopca, który miał niebywałe szczęście zostać kolejnym uratowanym przez bohaterskiego Schindlera. Wspomnienia te dostarczają wielu emocji - od strachu i smutku aż po radość. Czyta się je jednym tchem...
Po prostu...świetnie napisana książka!
Polecam każdemu!
Acha. "Kac książkowy" gwarantowany. ;-) Sama łapałam się na tym, że zaczynając nową książkę, wciąż myślę o bohaterach i wydarzeniach z tej.
Znakomita pozycja! I choć opisane w książce wydarzenia nie należą do tych najprzyjemniejszych, to książkę czyta się zaskakująco lekko i szybko. Sama przeczytałam ja w jeden wieczór.
Są to wspomnienia chłopca, który miał niebywałe szczęście zostać kolejnym uratowanym przez bohaterskiego Schindlera. Wspomnienia te dostarczają wielu emocji - od strachu i smutku aż po radość....
2016-03-31
Sięgnęłam po tą książkę z ciekawości. Z ciekawości, kim jest ten człowiek, ten ksiądz, którym wszyscy się zachwycają...Jaki jest "onkocelebryta", który poprowadził tak piękny i mądry wykład na Przystanku Woodstock w 2015 roku...
Szczerze mówiąc, myślałam, że Kaczkowski będzie w niej mówił o straszeniu ogniem piekielnym, że będzie ona utrzymana w takim...charakterystycznym dla niektórych duchownych słodko - uduchowionym, oderwanym od rzeczywistości, stylu. Na szczęście, srogo się myliłam! :-)
Ta książka to prawdziwa petarda! A sam główny bohater (że tak to określę)to osoba niezwykle inteligentna, oczytana...Wygłaszająca niezwykle trafne, mądre i przede wszystkim zdradzające szerokie horyzonty myślowe opinie.
Niezmiernie bawiły mnie jego opowieści z lat młodości i co tu dużo mówić - zaskakiwały, bo uległam chyba stereotypowi wymądrzającego się, grzeczniutkiego "outsidera"- okularnika. Grzeczny to raczej nie był za bardzo...I całe szczęście!
Smuciły mnie opowieści o chorobie, o hospicjum...O tej paskudnej chorobie...Zaskakiwały czasem kontrowersyjne i nieprzejednane opinie np. o in vitro czy aborcji...Jednak każda opinia na dany temat poparta była rozsądnymi argumentami, które nie oscylowały tylko i wyłącznie wokół kościelnej doktryny i filozofii, ale też dotykały innych dziedzin nauki.
Mimo nieuchronności losu...mimo świadomości, że pozostało mu tyle a tyle lat życia...Z kart tej książki bije optymizm. Takie...pogodzenie się z losem i jednoczesna walka o każdy dzień, walka, by przeżyć go "na pełnej petardzie". Poleciłabym tą książkę każdemu, kto zmaga się z chorobą, jakąkolwiek...
Cóż mogę więcej dodać? Szalenie inteligentny człowiek, z poczuciem humoru, z dystansem do siebie, z śmiało wypracowanymi sądami...Szalenie inteligentna książka, dzięki której poszerzyłam swój zasób mądrych słów...
Ksiądz Jan Kaczkowski zmarł, niestety, w te święta Wielkanocne...Ale pozostawił po sobie wiele dobra...I wiele mądrych słów, zapisanych zapewne nie tylko w tej książce.
Była to moja pierwsza książka z jego dorobku i sądzę, ze do niej wrócę, bo żeby się w nią w pełni zagłębić, żeby więcej zrozumieć...Trzeba ją przeczytać dwa razy. Lub trzy. I na pewno sięgnę po inne jego literackie dokonania.
Polecam tą książkę każdemu: katolikowi, antyklerykałowi, agnostykowi, ateiście...Warto! To petarda, która może "rozwalić" myślenie czytelnika na drobne kawałeczki!
I oby więcej takich mądrych ludzi, mądrych księży(!!!) wśród nas było...
Sięgnęłam po tą książkę z ciekawości. Z ciekawości, kim jest ten człowiek, ten ksiądz, którym wszyscy się zachwycają...Jaki jest "onkocelebryta", który poprowadził tak piękny i mądry wykład na Przystanku Woodstock w 2015 roku...
Szczerze mówiąc, myślałam, że Kaczkowski będzie w niej mówił o straszeniu ogniem piekielnym, że będzie ona utrzymana w takim...charakterystycznym...
2016-03-12
"Nagroda COSTA dla książki roku", krzyczy napis na okładce...Ten napis i ciekawa, mroczna okładka, przyciągnęły mą uwagę do tej książki na bibliotecznej półce.
I, niestety, jak dla mnie, sprawdziło się porzekadło "nie oceniaj książki po okładce".
Po nagrodzonej prestiżową nagrodą literacką książce spodziewam się czegoś więcej...Wartkiej akcji, niesamowitych bohaterów, lekkiego dreszczyku emocji, szczypty "dekadencji" i zagadkowych mądrości. Niestety. Akcja ciągnie się tutaj jak przysłowiowe flaki z olejem, główny bohater to dziwna postać, która przez kilkadziesiąt pierwszych stron nie robi nic innego, jak tylko rozmyśla, je, śpi i zachwyca się córką gospodarzy, u których wynajmuje pokój. Potem jest wcale nie lepiej...Jest...nudno. Po prostu. Może i sam styl narracji, dla mnie nieco chaotyczny i jakiś taki...niespójny? wpływa na łatwość przyswajania zawartych w książce treści?
Nie wiem. Brakuje "tego czegoś" w tej książce, co sprawia, że czytelnik od pierwszej do ostatniej strony nie może się oderwać od gorączkowego czytania i zastanawiania się "co dalej?".
Jest sennie...ogólnie nawet przyjemnie...ale po takiej książce spodziewałam się większego dreszczyku emocji, niepokoju i szczypty chociaż grozy. Często łapałam się na tym, ze z niecierpliwością przewracałam strony, pomijając niektóre, przydługawe akapity i opisy czegoś/kogoś/jakiś wydarzeń.
Po prostu - dla mnie książka przeciętna, ale dla koneserów gatunku, który reprezentuje, będzie znakomita!
Ja niestety, nie dałam rady dobrnąć do końca powieści.
"Nagroda COSTA dla książki roku", krzyczy napis na okładce...Ten napis i ciekawa, mroczna okładka, przyciągnęły mą uwagę do tej książki na bibliotecznej półce.
I, niestety, jak dla mnie, sprawdziło się porzekadło "nie oceniaj książki po okładce".
Po nagrodzonej prestiżową nagrodą literacką książce spodziewam się czegoś więcej...Wartkiej akcji, niesamowitych bohaterów,...
2016-01-30
Przeczytałam wiele książek o tematyce II Wojny Światowej. Czy to ściśle faktograficznych czy to powieści lub pamiętników.
Ale żadna inna nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak dzieło Swietłany. Książka wcisnęła mnie w fotel, wywołała ogrom różnych emocji. Niby tyle już o niej przeczytałam, że nic w tej tematyce nie powinno robić na mnie wrażenia czy też szokować...Ale jednak! Wojna opowiedziana z punktu widzenia kobiet...Przedstawiających to, czego w wojnie mężczyźni nie dostrzegają albo dostrzegają, ale nie potrafią tego w taki sposób opisać...Jest zupełnie inną wojną, choć przecież tą samą...I robi piorunujące wrażenie!
Żaden mistrz gatunku nie mógłby wymyślić gorszego horroru od tego, który opisują cytowane w książce kobiety...Tyle, ze ten horror wydarzył się naprawdę.
Opowieści tych kobiet przerażają i szokują nawet wytrawnych znawców tematyki wojennej...Może dlatego, że kobiety opisują to zupełnie inaczej, niż mężczyźni?
Często łapałam się na tym, ze przy czytaniu płaczę albo kręcę głową z niedowierzania...Tak...Ta książka chyba bardziej niż inne pokazuje całe okrucieństwo wojny, cały jej bezsens, tragedię...Całe piekło wojny. Wojna nie ma w sobie nic z kobiety. To prawda. Jest najczystszym złem i choć kreuje bohaterów, to nie ma też w sobie nic z bohaterstwa.
Książka pozostaje w sercu na długo a w pamięci pozostanie chyba na zawsze.
Znakomity dokument. Szokujący i wywołujący cały kalejdoskop emocji.
Polecam! Bo żadne słowa nie oddadzą odczuć i emocji po przeczytaniu tej książki.
Przeczytałam wiele książek o tematyce II Wojny Światowej. Czy to ściśle faktograficznych czy to powieści lub pamiętników.
Ale żadna inna nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak dzieło Swietłany. Książka wcisnęła mnie w fotel, wywołała ogrom różnych emocji. Niby tyle już o niej przeczytałam, że nic w tej tematyce nie powinno robić na mnie wrażenia czy też szokować...Ale...
2015-03-04
Niby nie ocenia się książki po okładce, ale to właśnie okładka tejże książki przyciągnęła mą uwagę w bibliotece.
I nie minęło wiele stron, jak zakochałam się w tej książce bez pamięci!
Znajdziemy tam wiele opowieści, w których nie brakuje elementów groteski, fantastyki, grozy, a także dawnych legend, ludowych podań i wierzeń...Po prostu majstersztyk! Jest baśniowo, mrocznie...jest urokliwie i pięknie.
Każda opowieść jest inna, każda inaczej zaskakuje i pozwala poznać znanych pisarzy od zupełnie innej, pisarskiej strony...
Pozycja idealna na długie, zimowe czy też jesienne wieczory, kiedy za oknem hula wiatr, a my siedzimy wtuleni w koc i z kubkiem gorącego napoju w rękach.
Opowieści zawarte w książce zachwycają, przerażają, czasem zasmucają a przede wszystkim pozwalają na wspaniałe oderwanie się od rzeczywistości i wędrówkę w świat pełen magii, grozy...
Coś cudownego!
Książka n tyle mnie zachwyciła, że spędziłam trochę czasu na upolowanie jej w Internecie. I teraz dumnie pręży swój grzbiet na mej półce. ;-)
Niby nie ocenia się książki po okładce, ale to właśnie okładka tejże książki przyciągnęła mą uwagę w bibliotece.
I nie minęło wiele stron, jak zakochałam się w tej książce bez pamięci!
Znajdziemy tam wiele opowieści, w których nie brakuje elementów groteski, fantastyki, grozy, a także dawnych legend, ludowych podań i wierzeń...Po prostu majstersztyk! Jest baśniowo,...
2016-01-25
Gdy tylko widzę na bibliotecznej półce książkę Lisy Gardner, sięgam po nią bez wahania, w ciemno i zaraz po powrocie z biblioteki zatapiam się w czytaniu. Dla mnie jej nazwisko jest równoznaczne z dobrym kryminałem czy thrillerem.
I tutaj też tak było. Zobaczyłam, wypożyczyłam i...no cóż. Muszę przyznać, że tym razem jak nigdy przedtem w przypadku tej pisarki, czytając "Złap Mnie" zwyczajnie się nudziłam...
Jest fajny pomysł, jest intrygująca postać, jest mądra policjantka, są niespodziewane zwroty akcji...Ale niestety. Właśnie ta "akcja" nie dzieje się zbyt szybko...Ona po prostu spaceruje w tempie żółwim, z rzadka tylko wykonując epileptyczne podskoki. Jest w niej za dużo przysłowiowego "lania wody"...Czasem opisy pewnych zdarzeń czy akcji można byłoby znacznie skrócić, co przydałoby książce wartkości.
Po praz pierwszy w przypadku tej autorki szybciej przewracałam strony, tylko pobieżnie prześlizgując się po słowach, by szybciej dojść do kolejnego akapitu czy rozdziału. A to już w moim przypadku jest niepokojące. Mężnie dotrwałam niemal do końca książki, ale i tak samego zakończenia nie doczytałam, bo wg mnie było zbyt rozwlekłe.
Fabuła jest dość zawiła,lecz to akurat w przypadku tej książki jest plusem, bo pomimo tego, że bywało nudno, to jednak byłam ciekawa co dalej, o co w tym albo tamtym chodzi i w rezultacie czytałam dalej.
Podsumowując: moim zdaniem nie jest to najlepsze literackie dokonanie tej pisarki. Lecz nie powstrzyma mnie to przed sięgnięciem po kolejne powieści Lisy Gardner, bo kto jak kto, ale ona mistrzowsko potrafi budować napięcie, stwarzać czytelnikowi odpowiedni poziom narastającej grozy czy poczucia zagrożenia i kreować zdecydowanych i klarownie nakreślonych bohaterów.
Gdy tylko widzę na bibliotecznej półce książkę Lisy Gardner, sięgam po nią bez wahania, w ciemno i zaraz po powrocie z biblioteki zatapiam się w czytaniu. Dla mnie jej nazwisko jest równoznaczne z dobrym kryminałem czy thrillerem.
I tutaj też tak było. Zobaczyłam, wypożyczyłam i...no cóż. Muszę przyznać, że tym razem jak nigdy przedtem w przypadku tej pisarki, czytając...
2016-01-15
Lubię się bać. Najlepiej za pomocą książek. Dlatego z chęcią sięgnęłam po powieść Łukasza Henela. Niby nie ocenia się książki po okładce, ale jednak to ona, z krwistym "ON", przyciągnęła mą uwagę.
Oczywiście, zadbałam o odpowiedni klimat do czytania...Typu: trochę świec, za oknem ciemna, słotna noc...Nawet odpowiednią muzykę sobie włączyłam (którąś z płyt Nox Arcana)...I zatopiłam się w mroczne odmęty leśne, przesycone ludowymi wierzeniami, upiorami i strzygami...
Początek lekko już wzbudził mój niepokój, choć był dość przewidywalny. Potem akcja przybrała na dynamice, zaczęło się dziać coraz bardziej, krwawiej, dziwniej i straszniej.
Pomijam tu postać głównego bohatera, który czasem działał mi na nerwy swym niedorzecznym zachowaniem, powodował uniesienie brwi w niemym zdziwieniu...Dziwak miotający się bez ładu i składu po kartach całej powieści. Ale...gdyby główny bohater nie był takim "miotaczem" to pewnie nic ciekawego by się nie działo. Tak w ogóle zauważam, że często bohaterzy horrorów czy to filmowych, czy to książkowych, często postępują irracjonalnie. I zawsze, ale to zawsze zejdą do ciemnej piwnicy, zamiast uciekać, albo wlezą w las, zamiast zrobić to samo, co ci schodzący do piwnicy. ;-)
Powieść powoli, acz z coraz większą dawką zdrowego strachu się rozwija. Często łapałam się na tym, że w trakcie czytania serce wali mi jak młot a w gardle zasycha. Czyli jest dobrze! :-)
I cała ta otoczka mitycznych, pogańskich wierzeń, zabobonów, którą tak bardzo w powieściach lubię...Miodzio!
Czasem powieść czyta się jakby śniło się koszmarny sen na jawie...Strach snuje się powoli, otula czytelnika niczym mgła, najpierw delikatnie a potem...niemal zaczyna dusić. Boisz się spojrzeć w okno. Szczególnie, że ów "ON" jest czymś nie do końca określonym, czymś na wskroś złym i przerażającym...
Zakończenie powieści dość zaskakujące...Dziwaczne? Może. Ale na pewno inne, niż bym się spodziewała. I niepokojący epilog...
Ogólnie książka bardzo dobra dla tych, którzy lubią się zdrowo bać i podskakiwać w łóżku na niespodziewane szczeknięcie psa przez sen ;-).
I choć główny bohater postępuje czasem jak zmanierowana damulka, która sama nie wie czego chce, i robi coś nie wiedząc właściwie dlaczego, to i tak jest ok, bo właśnie takie zachowanie jest chyba wpisane w główne cechy bohaterów tego typu powieści ;-)
Zawiodą się natomiast na tej powieści ci, którzy spodziewają się flaków rozmazywanych po ścianach i suficie, tryskających jak fontanna hektolitrów krwi i mordów rodem z najmroczniejszych wieków średniowiecza...Lecz straszenie bez nadmiaru krwi i flaków jest po stokroć bardziej przerażające!
Lubię się bać. Najlepiej za pomocą książek. Dlatego z chęcią sięgnęłam po powieść Łukasza Henela. Niby nie ocenia się książki po okładce, ale jednak to ona, z krwistym "ON", przyciągnęła mą uwagę.
Oczywiście, zadbałam o odpowiedni klimat do czytania...Typu: trochę świec, za oknem ciemna, słotna noc...Nawet odpowiednią muzykę sobie włączyłam (którąś z płyt Nox Arcana)...I...
2015-12-26
Podróż przez trzy Ameryki...Jak dla mnie, wspaniała przygoda, której autorowi zazdroszczę i sama chciałabym przeżyć (tyle że na siodle jakiegoś Harleya). Dlatego też ochoczo sięgnęłam po tą książkę i niezwłocznie zatopiłam się w lekturze.
Co prawda, czytałam już parę książek podróżniczych o Ameryce, ale o tym mogłabym czytać bez końca!
No i cóż. Chyba zbyt wiele sobie obiecywałam, szczególnie, że miałam w pamięci książki innych autorów o Ameryce.
Książka jest dobra. Ale jest bardzo "męska" w swej narracji. W tym sensie, że Gorazdowski, choć docenia piękno widoków, to najwięcej miejsca poświęca opisom stanu technicznego auta, stanu dróg, skali dostępności internetu i warunków pogodowo - bytowych. Cóż. Dlatego też pozostawia pewien niedosyt.
Często opisy jakiś walorów turystycznych tudzież widoków czy piękna przyrody, są dość lakoniczne i kończą się nagle i niespodziewanie, pozostawiając wiele niedopowiedzeń. Mam wrażenie, że można by o tym czy owym napisać więcej, rozwinąć bardziej...
Autor opisuje wszystko dość obrazowo, ale jest tego za mało. Za mało dokładniejszych opisów odwiedzanych miejsc, za mało bogatszych opisów piękna przyrody trzech Ameryk. A zbyt wiele za to opisów o tym, gdzie był internet a gdzie go nie było, kto spał w aucie a kto prowadził, jak się auto sprawowało itp. Najbogatsze chyba opisy danych miejsc pochodzą od osób, którym autor pozwolił to uczynić na łamach swej książki - najczęściej byli to ci, u których gościł.
Cóż. Książka ogólnie dobra, taka "techniczna". Jeśli ktoś chce się wybrać w taką podróż, znajdzie tam wiele przydatnych, konkretnych i dobrych wskazówek i porad. Nic, tylko pakować się i wyruszać!
Jednak jak dla mnie, książka pozostawia zbyt duży niedosyt. I brak jest podpisów pod fotografiami, trzeba dokładnie czytać treść, by wiedzieć, co dane zdjęcie przedstawia. A i tak czasem ma się wątpliwości.
Jednakowoż polecam. Osobiście znalazłam w tej książce aż dwa miejsca, w których mogłabym zamieszkać...W jednym miejscu jest jedna z największych księgarni na świecie i mnóstwo lokalnych browarów z dobrym piwem bez chemii ;-)...Z kolei drugie miejsce...To taki raj na ziemi: jest ciepło, jest morze, są góry i piękne widoki. :-D
Podróż przez trzy Ameryki...Jak dla mnie, wspaniała przygoda, której autorowi zazdroszczę i sama chciałabym przeżyć (tyle że na siodle jakiegoś Harleya). Dlatego też ochoczo sięgnęłam po tą książkę i niezwłocznie zatopiłam się w lekturze.
Co prawda, czytałam już parę książek podróżniczych o Ameryce, ale o tym mogłabym czytać bez końca!
No i cóż. Chyba zbyt wiele sobie...
2016-01-12
Nie będę tu wstawiać krótkiego streszczenia książki, bowiem zrobili to już poprzednicy i przejdę od razu do recenzji.
Jako miłośniczka ciepła, wiosny i lata, z błogą przyjemnością czytam książki, których akcja dzieję się w miejscach, w których jest tak zimno, że aż mózg zamarza i przestaje jasno myśleć ;-) Błogość wzmaga fakt, że zatapiając się w takowej lekturze, siedzę w ciepełku a obok mnie śpi pies.
Po tą książkę sięgnęłam z równą przyjemnością i błogością. I już od pierwszych stron, które zaczynają się zgoła niewinnie i spokojnie, dałam się wciągnąć w mroczny i zimny świat śniegu i lodu.
Nie ma w tej książce akcji, która pędzi jak rozpędzone Pendolino...Nie...Nie ma też krwi kapiącej zewsząd i latających flaków...I na całe szczęście! Akcja toczy się dość spokojnie...Powoli wpędzając czytelnika w coraz większy strach...Szczególnie, gdy czyta się ją po zmroku...Im dalej w stronice, tym więcej strachu, tym częściej człowiek łapie się na tym, że z lekkim lękiem spogląda w okno...Uczucie strachu towarzyszy czytelnikowi nieustannie od momentu, gdy bohaterowie powieści stawiają stopy w Gruhuken.
Nie bez znaczenia jest fakt, że powieść utrzymana jest w ulubionym przeze mnie stylu narracji, prowadzonym przez jednego z członków wyprawy w formie dziennika...
I ta ciemność...Wręcz wyciągająca swe macki ze stron książki...I główny bohater, który do końca nie wie, czy to wszystko, co się dzieje, nie jest wytworem zmęczonej wszechogarniającą ciemnością i samotnością wyobraźni...
Cóż mogę więcej dodać? Bardzo dobra pozycja dla tych, którzy lubią się bać. Porządnie bać.
Choć ja, przy całym moim strachu, który odczuwałam, bardzo martwiłam się o psy, a szczególnie o tego jednego, który stał się towarzyszem Jacka...
Polecam! Wysmakowana powieść, obejmująca czytelnika strachem stopniowo, powoli, lecz z sugestywną siłą...
Nie będę tu wstawiać krótkiego streszczenia książki, bowiem zrobili to już poprzednicy i przejdę od razu do recenzji.
Jako miłośniczka ciepła, wiosny i lata, z błogą przyjemnością czytam książki, których akcja dzieję się w miejscach, w których jest tak zimno, że aż mózg zamarza i przestaje jasno myśleć ;-) Błogość wzmaga fakt, że zatapiając się w takowej lekturze, siedzę w...
2015-01-06
Szeroko rozumiana tematyka II Wojny Światowej stanowi przedmiot mojej pasji, toteż z wielką chęcią sięgnęłam po "List z Powstania". Autorka nie zawiodła. Już w prologu spowodowała,że moja ciekawość została solidnie rozbudzona. W kolejnych rozdziałach misternie konstruowana fabuła umiejętnie mą ciekawość podsycała i nie pozwoliła ani na chwilę jej zgasnąć. A im bliżej było finału, tym bardziej płonęłam żądzą ostatecznego zaspokojenia ciekawości.
W tej książce jest wszystko, co lubię w powieściach tego typu: wątek wojenny, trochę historii, ale bez zbędnego patosu i oceniania Powstania, szczypta miłości, spora dawka tajemnicy, kilka szczypt strachu i zaskakujący finał.
Książka, z którą z niekłamaną przyjemnością można zasiąść w ulubionym fotelu i absolutnie zatracić się w świecie wykreowanym przez autorkę. A że książkę czyta się zaskakująco lekko, łatwo i bardzo przyjemnie...to stanowi ona idealną pozycję dla tych, którzy chcą poczuć odrobinę dreszczyku emocji(ale nie za dużo), trochę pogłówkować i zrelaksować się po ciężkim dniu, zapominając o całym świecie.
Jest to pierwsza książka tej autorki, ale po przeczytaniu "Listu z Powstania" na pewno sięgnę po inne dokonania pisarki.
Znakomita książka.
Szeroko rozumiana tematyka II Wojny Światowej stanowi przedmiot mojej pasji, toteż z wielką chęcią sięgnęłam po "List z Powstania". Autorka nie zawiodła. Już w prologu spowodowała,że moja ciekawość została solidnie rozbudzona. W kolejnych rozdziałach misternie konstruowana fabuła umiejętnie mą ciekawość podsycała i nie pozwoliła ani na chwilę jej zgasnąć. A im bliżej było...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-04-14
Jedna z tych znakomitych książek w temacie Polaków na Syberii. Napisana świetnym językiem, czyta się ją "lekko, łatwo i przyjemnie", gdyż autor ma wielki talent do prowadzenia narracji. Książkę czyta się jak powieść, choć jest to zbiór wspomnień autora...Plastyczność opisów miejsc zesłania,ciekawe i czasem niebanalne charakterystyki występujących w tej książce postaci, emocje, wzruszenia, walka i nadzieja...To wszystko tworzy książkę niemal doskonałą. Nierzadko z jej kart wieje arktycznym chłodem, czasem czytaniu jej czytelnikowi towarzyszy wzruszenie i złość...
Jest to piękna - i prawdziwa - opowieść nie tylko losach zesłańców, lecz także o walce o byt, niezłomności, nikczemności, także o ludzkiej dobroci i bezinteresowności, wytrwałości i nadziei...Nadziei trwającej mimo czasem wszechogarniającej beznadziei.
Moim zdaniem - jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym temacie.
Absolutnie godna polecenia!
Jedna z tych znakomitych książek w temacie Polaków na Syberii. Napisana świetnym językiem, czyta się ją "lekko, łatwo i przyjemnie", gdyż autor ma wielki talent do prowadzenia narracji. Książkę czyta się jak powieść, choć jest to zbiór wspomnień autora...Plastyczność opisów miejsc zesłania,ciekawe i czasem niebanalne charakterystyki występujących w tej książce postaci,...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-14
Jak na Mistrza Horroru, książka ta jest bardzo zaskakująca. Nie ma w niej krwi wylewającej się z każdej strony, nie ma przerażających potworów czy innych straszydeł. To książka zaskakująco nostalgiczna...w wielu momentach ciepła i wzruszająca. Po raz pierwszy zdarzyło mi się, bym przy książce Kinga ocierała łzę, płynącą niespodziewanie po policzku...To, co dla mnie w tej ksiażce jest najlepsze, to to,że z jej kart płynie niezmierzona tęsknota, do tego, co było, do tego, co się utraciło...Nostalgia...dobroć...Szczególnie wzruszają momenty z śmiertelnie chorym, bardzo młodym bohaterem tej książki...Jak puszczanie latawca i radość chłopca z tej na pozór banalnej czynności..Jego wizyta w tytułowym "Joyland". Pojawia się tu wątek kryminalny, są niespokojne duchy...Lecz w głównej mierze jest to książka obyczajowa z wątkiem kryminalnym...Ciepła, nostalgiczna, wzruszająca...Tak jakby King chciałby tym razem załagodzić nieco swój wizerunek Króla Horroru i pokazać się z tej bardziej wrażliwej strony...Moim zdaniem, książka bardzo dobra, choć zaskakująca - przynajmniej dla tych, którzy przyzwyczajeni są do mrocznej i brutalnej twórczości ego autora. Lecz warto przeczytać. Bo czasem największym horrorem dla człowieka jest jego codzienność - niespełnione nadzieje, nieodwzajemnione miłości i choroba, która potrafi zabrać każdego...
Jak na Mistrza Horroru, książka ta jest bardzo zaskakująca. Nie ma w niej krwi wylewającej się z każdej strony, nie ma przerażających potworów czy innych straszydeł. To książka zaskakująco nostalgiczna...w wielu momentach ciepła i wzruszająca. Po raz pierwszy zdarzyło mi się, bym przy książce Kinga ocierała łzę, płynącą niespodziewanie po policzku...To, co dla mnie w tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-10-20
Moim zdaniem, wspaniała książka. Napisana bardzo przyjemnym językiem, niezwykle ciepła, nostalgiczna..a zarazem tragiczna i przerażająca. Stopniuje napięcie już od początkowych stron - bo mimo opisywanych poprawnych stosunków Polaków z Ukraińcami, cały czas, gdzieś na plecach, czuje się oddech zbliżającego się zagrożenia. Urzekające opisy Świąt Bożego Narodzenia - takich, jakich już nie ma i nie będzie, niestety,rozczulające opisy pierwszych miłości bohaterów, tak niecodziennie silnych,namiętnych i..trwałych. Przy czytaniu tej książki towarzyszył mi cały kalejdoskop emocji - od rozczulenia, zachwytu, po wzruszenie, płacz, wściekłość i smutek. Wspaniała książka. Bez zadęcia, bez patetyczności. Choć smutna i tragiczna, opisuje jednocześnie jakąś część wspaniałego, pełnego ciepła, wyjątkowego świat, którego teraz już nie ma. A szkoda. Bo takie Święta, jakie były udziałem mieszkańców Okopów, sama chciałabym przeżyć.
Moim zdaniem, wspaniała książka. Napisana bardzo przyjemnym językiem, niezwykle ciepła, nostalgiczna..a zarazem tragiczna i przerażająca. Stopniuje napięcie już od początkowych stron - bo mimo opisywanych poprawnych stosunków Polaków z Ukraińcami, cały czas, gdzieś na plecach, czuje się oddech zbliżającego się zagrożenia. Urzekające opisy Świąt Bożego Narodzenia - takich,...
więcej mniej Pokaż mimo toJedna z moich ulubionych. Radość mego dzieciństwa, pociecha w dorosłości. Warto przeczytać nawet po kilka razy.
Jedna z moich ulubionych. Radość mego dzieciństwa, pociecha w dorosłości. Warto przeczytać nawet po kilka razy.
Pokaż mimo to
Książka niebezpiecznie wciąga już od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać, nawet, jeśli na zegarze jest już 2 w nocy a my idziemy na szóstą do pracy...Lecz czymże jest niewyspanie wobec tak rewelacyjnej opowieści? Osobom o wrażliwych żołądkach odradzam czytanie tej książki przy jedzeniu...Nie brakuje tu bowiem nieco makabrycznych opisów...;-) Jednak opisy te jak i cała opowieść zwarta w tejże książce pozwalają nam spojrzeć na pośmiertne procesy naszego ciała z perspektywy anatomopatologa, kryminalistyka czy wreszcie patologa...I co ważne, wszystko to jest opisane przystępnym językiem, bez zalewu skomplikowanych i niezrozumiałych dla laika terminów medycznych.
Rzeczy, które dzieją się na tej farmie, mają na pewno niebagatelne znaczenie dla szeregu nauk, które pozwalają wyjaśnić to, co dzieje się z ludzkim ciałem po śmieci...Pozwalają także śledczym wyjaśnić, w jaki sposób i kiedy doszło do śmierci danej osoby, pozwalają ustalić okoliczności...
A dla zwykłego czytelnika jest to fascynująca, choć także makabryczna, podróż do świata, który na co dzień jest dla nas zamknięty i niedostępny...Mimo swego klimatu, książka fascynuje i nie pozwala o sobie zapomnieć lepiej niż niejeden kryminał czy horror...
I bardzo jaskrawo pokazuje, jak bardzo my, ludzie, jesteśmy częścią łańcucha pokarmowego, częścią przyrody i ekosystemu...A na co dzień właściwie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Można zaryzykować stwierdzenie, że po śmierci z samego szczytu łańcucha pokarmowego spadamy na sam jego koniec...
Ta książka chyba nikogo nie pozostawi obojętnym...I czasem tylko przez głowę może przemknąć pytanie "czy śmierć to rzeczywiście koniec...i nie ma po niej nic?". Odpowiedź na to pytanie znają tylko "lokatorzy" "Trupiej Farmy".
Polecam!
Książka niebezpiecznie wciąga już od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać, nawet, jeśli na zegarze jest już 2 w nocy a my idziemy na szóstą do pracy...Lecz czymże jest niewyspanie wobec tak rewelacyjnej opowieści? Osobom o wrażliwych żołądkach odradzam czytanie tej książki przy jedzeniu...Nie brakuje tu bowiem nieco makabrycznych opisów...;-) Jednak opisy te jak i...
więcej Pokaż mimo to