Najnowsze artykuły
Artykuły
Jon Fosse: Pisanie uratowało mi życieKonrad Wrzesiński2Artykuły
Świąteczny prezentownik, czyli pomysł na prezent. Literatura obyczajowa i romansLubimyCzytać1Artykuły
Mary Sue, czyli przekleństwo pisarzaSonia Miniewicz51Artykuły
7 mroźnych książek, które musisz przeczytać tej zimyKonrad Wrzesiński31
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stefan Waydenfeld

2
7,4/10
Pisze książki: powieść historyczna, biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 1925 (data przybliżona)Zmarły: 2011 (data przybliżona)
Urodził się w 1925 r. w Otwocku. W 1940 r. wraz z rodziną został deportowany do ZSRR. Po długiej tułaczce po terenach sowieckiego imperium, zwolnieni na mocy "amnestii", przedostali się do Iranu. Tam Stefan poznał swą przyszłą żonę. Wstąpił do wojska i brał udział w walkach we Włoszech, także pod Monte Cassino. Po wojnie podjął naukę, studiował w Bolonii, Paryżu, a w końcu ukończył medycynę w Dublinie. Nie chcąc wracać do Polski pozostającej w strefie wpływów ZSRR, razem z żoną osiadł w Anglii. Zmarł w Londynie w 2011 roku
7,4/10średnia ocena książek autora
182 przeczytało książki autora
285 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Droga lodowa. Od zesłania do wolności. Odyseja Polaków
Stefan Waydenfeld
8,0 z 116 ocen
370 czytelników 15 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Droga lodowa. Od zesłania do wolności. Odyseja Polaków Stefan Waydenfeld 
8,0

Otwock pod Warszawą. To tu wojna zastała rodzinę Waydenfeldów. 1 września 1939 roku ich świat runął. Władysław Waydenfeld, dotąd szanowany lekarz, zasilił szeregi polskiej armii, aby stawić czoło hitlerowcom. Czesława Waydenfeld, dotąd laborantka, na rozwój wydarzeń czekała w domu. Stefan Waydenfeld wyruszył na wschodnie ziemie Polski, aby tam odnaleźć ojca, wstąpić do armii i walczyć w obronie swojej ojczyzny. A przecież Stefan miał tylko czternaście lat!
Pińsk na Polesiu. To tu połączyła się prawie cała rodzina Waydenfeldów. Spotkali się wszyscy, oprócz starszego brata Stefana, którego wojna zaskoczyła poza granicami Polski. To tu zaczęła się ich tułaczka, którą poznajemy z relacji Stefana. I może dlatego, że narratorem jest ten nastoletni chłopiec, tę straszną gehennę zmiękcza jego młodzieńcze podejście do świata. Mimo trudnych momentów i niewyobrażalnie ciężkich sytuacji czytelnik nie czuje się przytłoczony doświadczeniami polskich zesłańców. A doświadczenia były i bolesne, i niebezpieczne, i drastyczne, i zawiłe. Jednym słowem katorżnicze. Bo innym słowem nie można określić tego, że ci ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia swojego domu, zapakowani do wagonów towarowych i bez żadnych, choćby najmniejszych wyjaśnień wywiezieni w głąb obcego państwa. Warunki w podróży pozostawiały wiele do życzenia. Głód, brud, choroby … Nie wszyscy dojechali do celu. A ci co dojechali byli zmuszani do ciężkiej pracy ponad siły, za którą otrzymywali głodowe wynagrodzenie, które ledwie starczało na głodowe racje żywnościowe. I tak, przywitani przez nowych gospodarzy hasłem: tu będziecie teraz żyć zagospodarowali się w barakach…
Sybir. Autor bardzo ciekawie opowiada o tym, jak wyglądało ich życie na zesłaniu. Po pierwszym szoku rodzina Waydenfeldów zaczęła funkcjonować w nowej rzeczywistości. Lekarz, laborantka i czternastoletni chłopiec zostali pognani do pracy przy wyrębie lasu. Dla mnie to niepojęte. Ale jak się okazało, praca w lesie to nic w porównaniu z konserwacją lodowej drogi, którą można było przeprowadzać wyłącznie nocą. To nic, że temperatura sięgała wtedy nawet -40 stopni. Właśnie to wspomnienie pozostawiło w Stefanie największe emocje. Nic gorszego już nie mogło go spotkać … ale do pracy trzeba było iść. W przeciwnym wypadku sąd, wyrok i wywózka do łagru. A z gułagu mało kto wychodził.
Amnestia. Słowo, które zostało podawane z ust do ust. Słowo, na które czekali tak długo. Słowo, które dało nadzieję. Mogli opuścić miejsce swojej zsyłki. Mogli jechać do dowolnego radzieckiego miasta. Wraz z uzyskaniem wolności skończyły się jedne problemy, a zaczęły się kolejne. Dokąd jechać? Jak wrócić do kraju? Czy tam w ogóle można wrócić? Jak się wydostać z tego miejsca? Przywieziono ich pociągiem, a teraz zostali pozostawienie sami sobie. Jak zbudować tratwę? Skąd wziąć kartki na chleb?
Kwasza, Kotłas, Gorki, Saratow, Astrachań, Saratow, Aktiubińsk, Kyzył Orda, Turkiestan, Szarapchana, Czymkent, Taszkent, Samarkanda, Czirakczi, Krasnowodsk. To były ich przystanki w pogodni za generałem Andersem. Jedynie w nim cała nadzieja. Jedynie z nim uda im się wyjść z tego przeklętego kraju.
A później Pahlawi, Teheran, Bagdad, Habbanija, Port Said i w końcu Europa Zachodnia. Ostatnim przystankiem Stefana Waydenfelda pozostała Wielka Brytania.
Niesamowita książka o niebywale bogatym bagażu doświadczeń jednej rodziny. Dzieciństwo i wczesna młodość autora książki były niezwykle barwne i szczęśliwe. Pochodził z dobrego domu, w którym życie toczyło się na odpowiednio wysokim poziomie. Później musiał przystosować się do skrajnie odmiennych warunków życia. Jego rodzice, bogatsi o doświadczenia rewolucji bolszewickiej, inaczej przyjmowali zsyłkę. Biorąc pod uwagę fakt, że Stefan pochodził z rodziny zasymilowanych polskich Żydów, uzasadnionym jest stawiane przez niego pytanie, które zło było mniejsze. Czy zsyłka w głąb ZSRR czy groźba getta i Holocaustu na terenie okupowanej przez hitlerowców Polski?
Muszę przyznać, że Stefan Waydenfeld ma bardzo lekkie pióro. Książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem i ciężko się od niej oderwać. Tak jak pisałam na początku, dzięki temu, że historię poznajemy z perspektywy młodzieńca została ona siłą rzeczy zmiękczona. Poczucie humoru autora i jego trafne spostrzeżenia uczyniły tę książkę wyjątkową. Stała się świetnym świadectwem o tym, jak życie tylu Polaków zostało zmienione jednym rozkazem. Rozkazem NKWD.
https://monikaolgaczyta.blogspot.com/
Droga lodowa. Od zesłania do wolności. Odyseja Polaków Stefan Waydenfeld 
8,0

Odyseja rodziny Wajdenfeldów to historia wielu polskich rodzin- deportowanych na wschód, na Sybir, w nieznane. Wydawać by się mogło, że po amnestii Polaków powrót z miejsca zesłania będzie już tylko formalnością, jednak w ZSRR nic nie mogło być proste i oczywiste. Tułaczka rodziny i znajomych, przerzucanie z miejsca do miejsce, niepewność komu można zaufać, obawa przed Rosjanami...
Niepojęta jest dla mnie siła Wajdenfeldów i wielu innych w podobnej sytuacji. Rodzina Stefana przetrwała, zdołali utrzymać się razem i przy tym- nie stracić nadziei i wiary w przyszłość. Autor książki i właściciel zawartych w niej wspomnień napisał przy tym powieść lekkim językiem, przystępnym każdemu, a mimo tego nie zgubił jej esencji- zatrważających poczynań Rosjan.
To nie jest książka tylko dla wielbicieli historii, rzekłabym, że jest nawet na odwrót. Ktoś, kto wcześniej nie interesował się tym tematem, może w łatwy sposób poznać losy Polaków w trakcie II wojny światowej.