Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stefan Waydenfeld
2
7,4/10
Pisze książki: powieść historyczna, biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 1925 (data przybliżona)Zmarły: 2011 (data przybliżona)
Urodził się w 1925 r. w Otwocku. W 1940 r. wraz z rodziną został deportowany do ZSRR. Po długiej tułaczce po terenach sowieckiego imperium, zwolnieni na mocy "amnestii", przedostali się do Iranu. Tam Stefan poznał swą przyszłą żonę. Wstąpił do wojska i brał udział w walkach we Włoszech, także pod Monte Cassino. Po wojnie podjął naukę, studiował w Bolonii, Paryżu, a w końcu ukończył medycynę w Dublinie. Nie chcąc wracać do Polski pozostającej w strefie wpływów ZSRR, razem z żoną osiadł w Anglii. Zmarł w Londynie w 2011 roku
7,4/10średnia ocena książek autora
183 przeczytało książki autora
286 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Droga lodowa. Od zesłania do wolności. Odyseja Polaków
Stefan Waydenfeld
8,0 z 117 ocen
372 czytelników 15 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Droga lodowa. Od zesłania do wolności. Odyseja Polaków Stefan Waydenfeld
8,0
"Lodowa droga" to jeden z wielu dokumentów na temat deportacji i gehenny Polaków w czasie drugiej wojny światowej. Wspomnienia pozostają na długo w pamięci czytelnika i dzięki poruszającej treści, i dopracowanej formie, której wielką zaletą jest narracja, prowadzona z perspektywy dorastającego chłopaka.
Bohaterami książki są autor i jego rodzice, ale opowieść nie skupia się tylko na nich. Poznajemy wielu Polaków, których los rzucił na tereny Związku Radzieckiego. Wojenna tułaczka, koszmar przymusowej pracy ponad siły, głód, ziąb, wszędobylskie robactwo, wyniszczające choroby i obawa o jutro to codzienność, z którą bohaterowie starają się walczyć w miarę możliwości. Chcą nie tylko przetrwać, ale i zachować godność, która w tych skrajnych warunkach sprowadza się do dbania o higienę i nieulegania atawistycznym odruchom. Jedno i drugie jest ciężkie, niemal heroiczne.
"Lodowa droga" to także zbiorowy portret Rosjan, którzy - jak wiele razy podkreśla autor - żyją w kraju terroru, ciągłej inwigilacji i korupcji. Stalinowskie absurdy często doprowadzają do tragedii, ale czasami pomagają wyjść Polakom z opresji (zwłaszcza, gdy pomóc może łapówka lub jakaś intryga).
Czyta się tę książkę szybko, mimo iż nie jest to lektura lekka. Losy postaci są jednak tak wciągające jak fabuła najlepszej powieści. I nic dziwnego, gdyż reżyserami wszystkich opisanych wypadków stały się tu Życie i Historia.
Wpływ na odbiór na pewno ma też narracja i postawa autora, który - jako dorastający chłopiec - z jednej strony musiał szybko wydorośleć, z drugiej jednak nieraz ulegał czarowi przygody i nowych znajomości z rówieśnikami.
Droga lodowa. Od zesłania do wolności. Odyseja Polaków Stefan Waydenfeld
8,0
Otwock pod Warszawą. To tu wojna zastała rodzinę Waydenfeldów. 1 września 1939 roku ich świat runął. Władysław Waydenfeld, dotąd szanowany lekarz, zasilił szeregi polskiej armii, aby stawić czoło hitlerowcom. Czesława Waydenfeld, dotąd laborantka, na rozwój wydarzeń czekała w domu. Stefan Waydenfeld wyruszył na wschodnie ziemie Polski, aby tam odnaleźć ojca, wstąpić do armii i walczyć w obronie swojej ojczyzny. A przecież Stefan miał tylko czternaście lat!
Pińsk na Polesiu. To tu połączyła się prawie cała rodzina Waydenfeldów. Spotkali się wszyscy, oprócz starszego brata Stefana, którego wojna zaskoczyła poza granicami Polski. To tu zaczęła się ich tułaczka, którą poznajemy z relacji Stefana. I może dlatego, że narratorem jest ten nastoletni chłopiec, tę straszną gehennę zmiękcza jego młodzieńcze podejście do świata. Mimo trudnych momentów i niewyobrażalnie ciężkich sytuacji czytelnik nie czuje się przytłoczony doświadczeniami polskich zesłańców. A doświadczenia były i bolesne, i niebezpieczne, i drastyczne, i zawiłe. Jednym słowem katorżnicze. Bo innym słowem nie można określić tego, że ci ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia swojego domu, zapakowani do wagonów towarowych i bez żadnych, choćby najmniejszych wyjaśnień wywiezieni w głąb obcego państwa. Warunki w podróży pozostawiały wiele do życzenia. Głód, brud, choroby … Nie wszyscy dojechali do celu. A ci co dojechali byli zmuszani do ciężkiej pracy ponad siły, za którą otrzymywali głodowe wynagrodzenie, które ledwie starczało na głodowe racje żywnościowe. I tak, przywitani przez nowych gospodarzy hasłem: tu będziecie teraz żyć zagospodarowali się w barakach…
Sybir. Autor bardzo ciekawie opowiada o tym, jak wyglądało ich życie na zesłaniu. Po pierwszym szoku rodzina Waydenfeldów zaczęła funkcjonować w nowej rzeczywistości. Lekarz, laborantka i czternastoletni chłopiec zostali pognani do pracy przy wyrębie lasu. Dla mnie to niepojęte. Ale jak się okazało, praca w lesie to nic w porównaniu z konserwacją lodowej drogi, którą można było przeprowadzać wyłącznie nocą. To nic, że temperatura sięgała wtedy nawet -40 stopni. Właśnie to wspomnienie pozostawiło w Stefanie największe emocje. Nic gorszego już nie mogło go spotkać … ale do pracy trzeba było iść. W przeciwnym wypadku sąd, wyrok i wywózka do łagru. A z gułagu mało kto wychodził.
Amnestia. Słowo, które zostało podawane z ust do ust. Słowo, na które czekali tak długo. Słowo, które dało nadzieję. Mogli opuścić miejsce swojej zsyłki. Mogli jechać do dowolnego radzieckiego miasta. Wraz z uzyskaniem wolności skończyły się jedne problemy, a zaczęły się kolejne. Dokąd jechać? Jak wrócić do kraju? Czy tam w ogóle można wrócić? Jak się wydostać z tego miejsca? Przywieziono ich pociągiem, a teraz zostali pozostawienie sami sobie. Jak zbudować tratwę? Skąd wziąć kartki na chleb?
Kwasza, Kotłas, Gorki, Saratow, Astrachań, Saratow, Aktiubińsk, Kyzył Orda, Turkiestan, Szarapchana, Czymkent, Taszkent, Samarkanda, Czirakczi, Krasnowodsk. To były ich przystanki w pogodni za generałem Andersem. Jedynie w nim cała nadzieja. Jedynie z nim uda im się wyjść z tego przeklętego kraju.
A później Pahlawi, Teheran, Bagdad, Habbanija, Port Said i w końcu Europa Zachodnia. Ostatnim przystankiem Stefana Waydenfelda pozostała Wielka Brytania.
Niesamowita książka o niebywale bogatym bagażu doświadczeń jednej rodziny. Dzieciństwo i wczesna młodość autora książki były niezwykle barwne i szczęśliwe. Pochodził z dobrego domu, w którym życie toczyło się na odpowiednio wysokim poziomie. Później musiał przystosować się do skrajnie odmiennych warunków życia. Jego rodzice, bogatsi o doświadczenia rewolucji bolszewickiej, inaczej przyjmowali zsyłkę. Biorąc pod uwagę fakt, że Stefan pochodził z rodziny zasymilowanych polskich Żydów, uzasadnionym jest stawiane przez niego pytanie, które zło było mniejsze. Czy zsyłka w głąb ZSRR czy groźba getta i Holocaustu na terenie okupowanej przez hitlerowców Polski?
Muszę przyznać, że Stefan Waydenfeld ma bardzo lekkie pióro. Książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem i ciężko się od niej oderwać. Tak jak pisałam na początku, dzięki temu, że historię poznajemy z perspektywy młodzieńca została ona siłą rzeczy zmiękczona. Poczucie humoru autora i jego trafne spostrzeżenia uczyniły tę książkę wyjątkową. Stała się świetnym świadectwem o tym, jak życie tylu Polaków zostało zmienione jednym rozkazem. Rozkazem NKWD.
https://monikaolgaczyta.blogspot.com/