Dwaj bracia Ben Elton 7,8
Opowieść o miłości, honorze, oddaniu sprawie i wyborach mniejszego zła dla ratowania życia.
Wyobraź sobie, że masz 13-15 lat. Jacyś ludzie mówią Ci, że nie wolno Ci chodzić tam, gdzie chcesz. Mieszkać tam, gdzie mieszkasz, albo chciałbyś mieszkać. Być z tym/tą, z kim chcesz być. Na domiar złego Twoi rodzice zostają wyrzuceni z pracy, bo różnią się od innych. A ci inni to przecież do wczoraj Twoi sąsiedzi, przyjaciele, środowisko, w którym się obracałeś/aś od zawsze. W takiej sytuacji zostają postawieni Paul, Otto i Dagmara. Dwóch braci i ich ukochana od szóstego roku życia. Zawsze razem. Trójka Żydów w przededniu wybuchu II wojny światowej w Berlinie. Trójka dzieciaków, która musiała dorosnąć w tempie ekspresowym.
My, współcześni, doskonale zdajemy sobie sprawę, co się wtedy wydarzyło, dlaczego, do czego to doprowadziło. My, dzisiaj, z perspektywy czasu, ze znajomością historii. Oni wtedy żyli w swojej codzienności. Dla nich wszystko zmieniało się powoli, choć konsekwentnie. Kto wie, do czego nas doprowadzą obecne wydarzenia za kilka lat…
Zatem co w tej powieści jest wartościowego, skoro my to wszystko znamy, wiemy? Mnie urzekła sama historia braci, bo jest nieoczywista. Zaskakujące są też ich losy w prawie-dorosłym życiu, wymuszonym przez wojnę. Podejmowali zaskakujące i ryzykowne decyzje dla wyższych celów. I nie tylko oni, bo tam przedstawione są również sylwetki ich matki, ojca Dagmary, ich przyjaciółki Silke. Wszyscy oni okazują się być bohaterami swoich czasów, chociaż do nich zupełnie nie aspirowali. Wciągnęłam się w tę powieść również dlatego, że opowiada o Niemczech w czasie rodzącego się faszyzmu, a z takimi książkami na polskim rynku mamy do czynienia stosunkowo rzadko. I to było ciekawe doświadczenie, upiorne, ponieważ obserwujemy lata, długie lata gotowania żaby i chyba w pewnym momencie przestajemy się zastanawiać, jak doszło do września 1939. To staje się naturalną koleją rzeczy. Niestety…
Ta opowieść ma też walor uniwersalny, ponieważ uczy nas, że nigdy nie wiemy, jak zachowamy się w sytuacji ekstremalnej. Na ile będziemy gotowi poświęcić się dla kogoś? I czy ma znaczenie, kim ten ktoś jest dla nas? Czy tłumaczy nas wiek, pozycja społeczna, płeć, wyznanie, przynależność rasowa? Czy usprawiedliwia działanie lub jego brak? Elton rozprawia się też z takim syndromem utraconej szansy. Nigdy nie dowiemy się, co mogłoby się stać, gdyby wojna nie wybuchła. Gdyby to, że bohaterowie są Żydami, nie miało żadnego znaczenia. Gdyby… gdyby…
Jako że powieść jest pisana współcześnie, przez autora piszącego po angielsku, to nie ma to znamion klasycznej powieści wojennej. Nie przytłacza nas, nie dominuje w niej smutek i ból. Oczywiście do pozytywnych nie należy, ale czyta się ją bardzo sprawnie, bez swoistego moralnego kaca. Ja jestem czytelnikiem bohaterów – dla mnie żadna fabuła się nie broni, jeśli postacie są słabo napisane. I odwrotnie. Tutaj chciałam poznawać ich kolejne kroki, śledziłam ich poczynania, chętnie do nich wracałam. Bardzo też podobała mi się różnorodność ich charakterów.
Polecam tę książkę każdemu, kto po pierwsze lubi czytać o tym okresie historii a po drugie lubi sagi rodzinne. Na pewno jest to powieść o ludziach na tle wielkiej polityki, światowych zmian, którzy normalnie żyją i starają się funkcjonować codziennie mimo tego, jak bardzo wszystko wokół się zmienia. A to jest właśnie jej wartość.