Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na początku nie polubiliśmy się, mimo iż kocham zarówno wiktoriański klimat jak i literaturę grozy. I dużo czasu zajęło mi oswojenie się ze stylem autora. Jeźdźca bez głowy czytałam bez entuzjazmu. Myslałam, że szybko nam pójdzie. Może dlatego że nastawiłam się na jakąś wciągającą mroczną historię pełną tajemnic, a tu okazało się że autor przeciągnął mnie przez całą masę zbędnych opisów, w dodatku odskoczni od głównego tematu było tyle, że zaczęłam już przewracać oczami 🙄 na końcu pojawił się owy 'mroczny' element całej opowieści. To nie było to ...

Pozytywnie zaskoczyły mnie natomiast pozostałe dwa opowiadania, a szczególnie Rip Van Winkle. Może nie były to upiorne opowiadania, ale nie zostały już tak rozwleczone, były ciekawe i miały w sobie to coś co mnie wciągnęło.

Upiorny narzeczony opisów miał więcej, ale również pozytywnie mnie zaskoczył, w połowie pogubiłam się ciutkę, ale na końcu wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Ah ta miłość 🙃

Jest to nieduży tomik, bardzo ładnie wydany, w sam raz na wakacyjną przejażdżkę pociągiem.
Mimo iż moje spotkanie z autorem początkowo nie należało do udanych i zabrakło między nami iskry, to pozostałe dzieła mogę śmiało polecić 😊 napewno Was zaciekawią.

Na początku nie polubiliśmy się, mimo iż kocham zarówno wiktoriański klimat jak i literaturę grozy. I dużo czasu zajęło mi oswojenie się ze stylem autora. Jeźdźca bez głowy czytałam bez entuzjazmu. Myslałam, że szybko nam pójdzie. Może dlatego że nastawiłam się na jakąś wciągającą mroczną historię pełną tajemnic, a tu okazało się że autor przeciągnął mnie przez całą masę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Letni wiatr niesie w sobie zapach ziemi, ziół i kwiatów.

… Na Łysej Górze tętni życie. Ludzie czują w powietrzu miłość oraz wolność i składają cześć starym bóstwom. Ogień liże ich bose stopy i łydki, podpala rąbki dziewczęcych sukienek, osmala lekko nogawki pijanych miłością mężczyzn. Las i przestrzeń wkoło wypełnione są magicznymi stworzeniami, demonami i zwierzętami. Niedaleko w lesie, tu i tam, miękki mech ugina się pod ciężarem ludzkich dłoni, pośladków i stóp zmęczonych poszukiwaniem kwiatu paproci…

tak było zanim…

Panna. Gołoborze - to pierwszy tom serii o młodej czarownicy Nawojce, zamieszkującej okolice Łysej Góry.
Wychowana przez babkę, starszą kapłankę Miełę, wyrasta na jej następczynię – uzdrowicielkę i czarownicę. Babka przekazuje młodej dziewczynie całą swoją wiedzę, a gdy jej życie zaczyna dobiegać końca – obdarowuje ją również całą swoją mocą.

W tym samym czasie na Łysej Górze, w miejscu kultu słowiańskiej społeczności powstaje budowla klasztoru, do którego wprowadzają się mnisi benedyktyńscy. Wiara w Nowego Boga zaczyna rozlewać się po okolicznych wioskach, zarażając sobą coraz większą liczbę mieszkańców. Nie prośbą lecz groźbą i sianiem postrachu.
Nowa wiara zaczyna się ścierać ze starymi bóstwami. Poganie opierają się nowym porządkom i po cichu, z daleka od mnisich oczu i uszu, nadal kultywują swoje dawne tradycje.

Nawojka, wybrana przez Welesa na obrończynię starego ładu, przeciwstawia się przyjezdnym i ich rządom. Wsparta przez inne kapłanki i czarownice z okolicznych wsi, walczy o zachowanie swojego dziedzictwa i wszystkiego co z nim związane. Gdzieś tam po drodze, pojawia się również miłość.

Czy Nawojce uda się ocalić to, co dla niej najcenniejsze? Jaki los ją czeka i jak zakończy się ta walka?

Czy odważysz się zagłębić w świat młodej czarownicy i posmakować życia dawnych Słowian?

Powieść zawiera w sobie mnóstwo wiedzy opartej na konkretnych źródłach. Została napisana pięknym słowiańskim językiem i jest napakowana wiedzą. Ma niesamowity klimat. Przewracając kolejne strony niemalże czułam zapach ziół i kwiatów oraz powiew letniego powietrza.

Prawdziwa przyjemność czytania, gratka dla wielbicieli słowiańskiej mitologii. Porywa czytelnika, pochłania, zaraża swoim klimatem, skutecznie odrywa od codzienności.

Jedna z lepszych książek przeczytanych w tym roku. Piękne wydanie, słowiańskie symbole, okładka aksamitna w dotyku. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, głodna dalszych losów bohaterów.
Gorąco ją Wam polecam!

Letni wiatr niesie w sobie zapach ziemi, ziół i kwiatów.

… Na Łysej Górze tętni życie. Ludzie czują w powietrzu miłość oraz wolność i składają cześć starym bóstwom. Ogień liże ich bose stopy i łydki, podpala rąbki dziewczęcych sukienek, osmala lekko nogawki pijanych miłością mężczyzn. Las i przestrzeń wkoło wypełnione są magicznymi stworzeniami, demonami i zwierzętami....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cztery wiedźmy
Cztery ostrzeżenia
Cztery klątwy
Krew. Zaraza. Ciemność. Rzeź.

Immanuelle Moore – dziecko zrodzone z grzechu. Owoc miłości białej kobiety i czarnoskórego mężczyzny z Peryferii. Mieszkanka małej odciętej od świata miejscowości otoczonej Czarnolasem, w którym czai się zło. Mimo trudności jakie niesie jej życie, Immanuelle stara się być posłuszna i przestrzega ustanowionych przez Kościół Świętych Reguł.
Pewnego dnia dziewczyna zostaje wysłana na targ, aby sprzedać jedno ze zwierząt należące do rodziny. Gdy po nieudanej sprzedaży prowadzi barana powrotną drogą do domu, nad jej głową rozpętuje się burza, a zwierzę ucieka spłoszone w zakazany las. Immanuelle starając się zapobiec nieszczęściu, wbiega do Czarnolasu aby ratować barana, lecz zamiast niego spotyka wiedźmy, które wręczają jej oprawiony w skórę tajemniczy dziennik.
Niebawem na Betel spadają plagi, jedna po drugiej. Każda kolejna zbiera coraz większe żniwo, zarówno wśród mieszkańców jak i zwierząt. Dziewczyna zaczyna rozumieć zależność pomiędzy tym co się dzieje, a zawartością dziennika i nią samą. Dociera do niej również, że tylko ona jest w stanie ocalić mieszkańców Betel i zatrzymać tragiczne w skutkach plagi.
Co zawiera w sobie tajemniczy dziennik, który otrzymała dziewczyna? Czy uda jej się ustalić skąd wzięły się plagi oraz dlaczego i przez kogo zostały rzucone? Co tak naprawdę ukrywa się w Czarnolesie i jaki ma wpływ na mieszkańców Betel? Kto odważy się pomóc dziewczynie pokonać całe zło, skoro za najmniejszy związek z czarami rządzący tutejszą społecznością prorok karze stosem?

Czytając kolejne rozdziały Godziny wiedźm miałam wrażenie, że staję się częścią tajemnicy. Bardzo zżyłam się z główną bohaterką i mocno przeżywałam emocjonalnie wszystkie wydarzenia. Być może wynika to z mojego zamiłowania do natury, lasu oraz średniowiecza.
Mamy tutaj prawdziwą mieszankę gatunków, więc całość może być nieco trudna do określenia. Według mnie jest to powieść zaliczająca się do literatury pięknej z domieszką grozy i … delikatnego romansu. Znajdziemy tu opisy codziennego życia oraz wartości wyznawanych przez mieszkańców. Jest Światło i Ciemność. Jest magia, są wiedźmy i klątwy. Widać też wyraźnie nakreślony rasizm oraz walkę kobiet o równość.

Gdzieś natknęłam się na informację, że jest to debiut. Jeśli tak, to uważam, że jest bardzo udany. Autorka bardzo postarała się, aby ubrać treść w piękno, emocje i uczucia. Czytając kolejne rozdziały czułam silną ciekawość. Chciałam wiedzieć JUŻ i TERAZ jakie będzie zakończenie, ale powieść uczy cierpliwości - nie narzuca szybkiej akcji, nie przeciąga też w nieskończoność. Dziwnie było przewrócić kartkę ostatniego rozdziału, poczułam niedosyt i chęć poznania dalszych losów bohaterów. Jednak po przemyśleniach uważam, że powieść została zakończona we właściwym miejscu i czasie, choć pozostawiając mnie zamyśloną i z uśmiechem na ustach :)

Na zakończenie napiszę, że warto. Zdecydowanie był to miło spędzony czas przy lekturze. Znajdzie się tu też coś dla okładkowych smakoszy, bowiem oprawa książki jest dopracowana w każdym calu. Powieść na pewno trafi na moją listę najlepszych książek roku.
Gorąco polecam!

Cztery wiedźmy
Cztery ostrzeżenia
Cztery klątwy
Krew. Zaraza. Ciemność. Rzeź.

Immanuelle Moore – dziecko zrodzone z grzechu. Owoc miłości białej kobiety i czarnoskórego mężczyzny z Peryferii. Mieszkanka małej odciętej od świata miejscowości otoczonej Czarnolasem, w którym czai się zło. Mimo trudności jakie niesie jej życie, Immanuelle stara się być posłuszna i przestrzega...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki, w których główny bohater ma dosyć trudne dzieciństwo i czas dorastania są mi bardzo bliskie. Może dlatego bardzo często podświadomie na nie trafiam i staram się wczuć w życie głównej bohaterki lub bohatera. Szczególnie bliskie pod tym względem są mi właśnie nastoletnie dziewczynki. I mniej istotny jest w tym przypadku gatunek książki, ale właśnie to coś, ten element, który mnie przyciąga.

Taka właśnie jest tytułowa Anna, która z pozoru jest zwyczajną nastolatką i za taką siebie uważa. Dziewczynka ma dosyć skomplikowaną sytuację. Jej mama zniknęła, kiedy Anna była jeszcze mała. Z racji upływu czasu pamięć związana z wyglądem mamy zatarła się dziewczynce, a zdjęcia kobiety jak na złość żyją jakby własnym życiem i w wyniku kaprysu zakrywają sobie oczy lub znikają pozostawiając puste miejsca! Jej tata pracuje wciąż i wciąż, przez co dziewczynka ma z nim bardzo ograniczony kontakt, który dodatkowo utrudnia jeszcze złośliwa macocha. Eliza, bo o niej właśnie chciałabym wspomnieć, jest kobietą chłodną, interesowną i przesadnie dbającą o wygląd do tego stopnia, że zaniedbuje swoje relacje z rodziną w tym również z własną córką – siostrą Anny. Za mało? Dorzućmy jeszcze zamieszkanie w obcym kraju jakim jest Szwajcaria oraz zmianę szkoły, znajomych oraz nauczycieli. Co jeszcze może pójść nie tak?

Pewnego dnia Anna dostaje tajemniczą przesyłkę. Zauważa również, że zaczynają przytrafiać się jej dziwne rzeczy. Oprócz przyziemnych problemów jakimi uraczyło ją życie, dziewczynka zaczyna się zastanawiać co się z nią takiego dzieje i nie bardzo wie co z tym wszystkim począć. No bo komu powiedzieć o tych wszystkich znakach, księgach i sytuacjach? No przecież nikt jej nie uwierzy na słowo, a już tym bardziej jej rodzice. Jedyną osobą, której Anna może się zwierzyć jest jej przyjaciółka, ale ta niestety mieszka w Anglii. Kiedy Anna wraz z wycieczką szkolną przekracza bramy Zamczyska Interlaken, wydarzenia zaczynają nabierać tempa.

Co skrywają podziemia zamku i co znajdą tam uczestnicy wycieczki szkolnej?
Dlaczego nagle pracownik zamku zaczyna zwracać się do dziewczynki jak do ważnej osobistości?
Czym są te tajemnicze znaki, które zaczęła widywać Anna i co one oznaczają?
I gdzie zniknęły wszystkie oczy ze zdjęć jej ukochanej mamy?

Fabuła płynie dwutorowo i wciąga w wydarzenia od pierwszych stron. Dzięki temu czytelnik jest zaangażowany w akcję od samego początku i nie ma miejsca na nudę. Miejscami wydarzenia opisane są nieco chaotycznie, przez co musiałam wczytać się dokładniej w tekst. Nie pasowały mi również pewne drobne szczegóły typu przekleństwa młodzieży (mimo że ocenzurowane), po prostu według mnie one do tej powieści nie pasują. Całe szczęście jest ich bardzo mało.

Przedstawiony w książce świat jest ciekawy i intrygujący. W świecie Anny aż kipi od magii, dziwnych sytuacji i tajemnic.
Uważam, że jest to udany debiut, choć treść domaga się nałożenia odrobiny ładu i składu.
Moją uwagę zwróciła cudowna szata graficzna. I nie mówię tutaj tylko o okładce, ale o całym projekcie (strona www, social media, zdjęcia). Okładka książki zachwyciła mnie. Jest cudowna, piękna, kolorowa. Taka właśnie powinna być. Powinna urzekać i przyciągać.

Według mnie jest to powieść idealna dla starszych dzieci i młodszych nastolatków. Zapewniam, że czeka Was podczas lektury niezła zabawa. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i życzę autorce dużo weny przy tworzeniu kolejnych części serii.

Książki, w których główny bohater ma dosyć trudne dzieciństwo i czas dorastania są mi bardzo bliskie. Może dlatego bardzo często podświadomie na nie trafiam i staram się wczuć w życie głównej bohaterki lub bohatera. Szczególnie bliskie pod tym względem są mi właśnie nastoletnie dziewczynki. I mniej istotny jest w tym przypadku gatunek książki, ale właśnie to coś, ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Drugi tom fenomenalnej powieści za mną.
W kolejnym tomie czytelnik od razu zostaje wciągnięty w wir intryg i niebezpieczeństw. Poznajemy tutaj przeszłość Thorna, jego matkę i odkrywamy tajemnice jego twardego i cynicznego charakteru. Zmianom ulegną również relacje pomiędzy nim a Ofelią, ale jeśli myślicie że będzie łatwo i liczycie na gorący, namiętny romans to... chyba jeszcze nie czas na to.
.
Trudne narzeczeństwo Ofelii zbliża się ku końcowi, niestety w przygotowaniach do ślubu przeszkadzają dziewczynie listy z pogróżkami i znikający mieszkańcy Księżycowa. Kiedy z Księżycowa znika sam ambasador Archibald, sprawy przybierają dramatyczny obrót i wszystko mocno przyśpiesza. Ofelia zostaje wplątana w poszukiwania zaginionych, a w trudnym śledztwie pomaga jej Thorn. W wyniku wydarzeń oboje dochodzą do zaskakujących i makabrycznych odkryć. Życie i nadwątlona już reputacja obojga wisi na włosku.
.
Co jeszcze musi zrobić Ofelia, aby wyciągnąć obydwoje z beznadziejnej sytuacji? Czy dojdzie do długo wyczekiwanego ślubu? Czy Faruk ma inne plany związane z przyszłością Thorna i z jego narzeczoną? Co z tym wszystkim ma wspólnego sam Bóg?
.
Drugi tom Lustrzanny trzyma w napięciu do samego końca. Na szczęście mam pod ręką kolejny tom i zabieram się do czytania. Mam też nadzieję, że uda mi się odespać zarwaną czytaniem nockę.

Drugi tom fenomenalnej powieści za mną.
W kolejnym tomie czytelnik od razu zostaje wciągnięty w wir intryg i niebezpieczeństw. Poznajemy tutaj przeszłość Thorna, jego matkę i odkrywamy tajemnice jego twardego i cynicznego charakteru. Zmianom ulegną również relacje pomiędzy nim a Ofelią, ale jeśli myślicie że będzie łatwo i liczycie na gorący, namiętny romans to... chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy ktoś z Was widział kiedyś ducha?
Bardzo lubię opowieści o duchach, mój nastoletni syn także i bardzo zainteresowała nas pewna książka autorstwa Anny Jurczyńskiej - NIE WSZYSTKO O STRASZENIU.
Myślę, że w życiu nic nie przytrafia się przypadkowo. Kiedyś bardzo często zwiedzaliśmy z rodziną zamki w Polsce i jakież moje zdziwienie było, kiedy czytając ten przewodnik trafiałam na opowieści o duchach w miejscach, w których bywaliśmy bardzo regularnie i często.

Książka zawiera opis czterdziestu duchów, na które możemy się natknąć w różnych miejscach w Polsce. Jest to zbiór opowieści i legend, okraszony nutką historii na temat miejsc, które nawiedzają duchy. Bardzo przypadła mi do gustu legenda o Zakochanych z Tuczna – pewnie dlatego, że jest o miłości. Bardzo polubiłam również historię o Karecie z kardynałem pojawiającej się na Zamku w Lipowcu i szczerze mówiąc, bardzo chętnie się tam wybiorę. Może ją zobaczę na własne oczy? Interesująco brzmi historia o Czerwonym Upiorze z Grodźca – byłam tam kiedyś i zwiedzałam to miejsce i chciałabym tam jeszcze wrócić.
Szlachetny Błazen z Bolkowa – bardzo poruszająca opowieść pełna intryg i niedomówień skradła moje serce. No i wielki słynny zamek krzyżacki w Malborku pełen duchów, który regularnie co kilka lat odwiedzam.

W książce znajdziecie również opisy duchów zwierzęcych, np. psów. Interesująca jest historia kamienicy „Pod złotym Psem” we Wrocławiu, gdzie nad wejściem głównym widnieje figurka złotego psa.

Legendy o duchach to przeważnie smutne i nieszczęśliwe historie, ale bardzo ciekawe. Wielu z nas lubi opowieści dziwne i niewyjaśnione. Spotkanie z duchem dla większości ludzi jest czymś nowym. Człowiek boi się rzeczy, których istnienia nie potrafi wyjaśnić, dlatego jeśli ktoś z Was lubi poczuć adrenalinę, polecam wycieczkę wraz z tym przewodnikiem po naszych polskich strasznych miejscach.
Prawdziwym smaczkiem są tutaj ilustracje. Duże, piękne ilustracje Aleksandry Lisek dodające przewodnikowi odpowiedniego klimatu. Rysunki Czerwonego Upiora oraz Szlachetnego błazna spodobały mi się najbardziej.
Przewodnik informuje nie tylko o tym gdzie, ale również i kiedy możemy spotkać ducha oraz wyjaśnia kwestie związane z zachowaniem się w takich sytuacjach. Znajdziemy tutaj również trochę wiedzy na temat sprzętu, który powinniśmy ze sobą zabrać oraz uwaga: źródła wykorzystane przy pisaniu poradnika. Prawdziwa wisienka na torcie, zachęta do dalszych poszukiwań i zapoznania się bliżej z historią poszczególnych miejsc.

My już zaplanowaliśmy wiosenny wypad do Zamku w Bytowie, gdzie można spotkać jednego z opisanych duchów. A Wy gdzie chcielibyście się wybrać w celu spotkania z duchem?

Czy ktoś z Was widział kiedyś ducha?
Bardzo lubię opowieści o duchach, mój nastoletni syn także i bardzo zainteresowała nas pewna książka autorstwa Anny Jurczyńskiej - NIE WSZYSTKO O STRASZENIU.
Myślę, że w życiu nic nie przytrafia się przypadkowo. Kiedyś bardzo często zwiedzaliśmy z rodziną zamki w Polsce i jakież moje zdziwienie było, kiedy czytając ten przewodnik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dom na Kurzych łapach. Książka, którą powinni przeczytać wszyscy - starsze dzieci, nastolatkowie jak i dorośli. Książka, która uderza w serce, robi w nim dziurę i pozostawia gorzki żal. Jest to powieść o miłości, o wdzięczności i odpowiedzialności. O czymś, czego brakuje wielu ludziom.

Na co dzień ludzie nie doceniają tego, co posiadają. Nie są wdzięczni. Dopiero wtedy, gdy utracą coś lub kogoś cennego, zaczynają myśleć o tym, co mogli zmienić. I ta prawda sprawia, że ludzie mają potem straszny żal do siebie, serce boli, głowa pęka od myśli. Ale często jest już niestety za późno.

Człowiek uczy się na błędach. Szkoda tylko, że te błędy potrafią być tak przykre i tragiczne w skutkach.
Człowiek dzięki błędom się zmienia. Nie zawsze, ale często tak jest. Szkoda tylko, że potem musi dźwigać cały ten ciężar na swoim sumieniu, póki sobie sam nie wybaczy. A wybaczyć sobie jest trudno.

Powieść niesie w sobie przestrogę i jasny przekaz. Doceniajmy to, co już posiadamy i bądźmy za to wdzięczni. Starajmy się być odpowiedzialni za to co robimy.

Książkę kupiłam dla syna. Niestety jako roztrzepany nastolatek nie dokończył jej, a szkoda. Przeczytałam książkę ja. I kupiłam kolejne powieści tej autorki w ciemno. Na pewno się nie zawiodę.

Dom na Kurzych łapach. Książka, którą powinni przeczytać wszyscy - starsze dzieci, nastolatkowie jak i dorośli. Książka, która uderza w serce, robi w nim dziurę i pozostawia gorzki żal. Jest to powieść o miłości, o wdzięczności i odpowiedzialności. O czymś, czego brakuje wielu ludziom.

Na co dzień ludzie nie doceniają tego, co posiadają. Nie są wdzięczni. Dopiero wtedy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Pewnie niejeden z nas słyszał o tunelu i światełku na końcu. Niejeden z nas słyszał również o tym, że to tylko zwykła przedśmiertna halucynacja spowodowana przez pewne substancje i jest wytłumaczalna naukowo. Tymczasem jeszcze nie wytłumaczono dlaczego ludzie widzą nie tylko swoje ciała po wyjsciu z nich, ale także widzą i słyszą to, co sie dzieje na korytarzu szpitalnym za drzwiami, o czym rozmawiali jego najbliźsi w tamtej chwili, ani tez tego, dlaczego ludzie kojarzą miejsca i czas który wydarzyl sie lata przed ich urodzeniem. Oni tam kiedyś już byli!
Dr Michael Newton, autor książki jest dyplomowanym hipnoterapeutą prowadzacym prywatną praktykę poświęconą tzw regresji. Wprowadzając swoich pacjentow w stan hipnozy, cofa ich umysły do poprzednich wcieleń. Dowiadujemy się od nich kim byli w poprzednich wcieleniach, jak wygląda świat po drugiej stronie i to ze wszystkimi szczegółami , a takze o tym, czym zajmują się dusze po opuszczeniu ciala. Nie jest dla mnie zaskakujące to, że te opowieści są podobne do siebie. Jak widać prawie każdy z nas trafia w to samo miejsce, nic wiec dziwnego że ludzie opisują je podobnie.
W książce zostały również poruszone tematy duchów, samobójstw, czyśćca, Boga, nauki oraz karmy. Jest to jedna z ciekawszych pozycji, które udało mi sie na ten temat przeczytac. Wiem, że autor napisal więcej książek o wędrówkach dusz i zamierzam przeczytać je wszystkie. Wspaniała dla znawców tematu, a także dla niedowiarków 🙂
Okładka przepiękna, klimatyczna. Bardzo przyjemnie się czyta, dostepny jest również audiobook
Polecam, jest świetna 😊

Czy zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Pewnie niejeden z nas słyszał o tunelu i światełku na końcu. Niejeden z nas słyszał również o tym, że to tylko zwykła przedśmiertna halucynacja spowodowana przez pewne substancje i jest wytłumaczalna naukowo. Tymczasem jeszcze nie wytłumaczono dlaczego ludzie widzą nie tylko swoje ciała po wyjsciu z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasem się zastanawiam, co musi mieć w sobie książka, aby za każdym razem kiedy sobie o niej przypominamy – wywoływała uczucie tęsknoty. Takie wiecie, uczucie… że coś już było, że minęło i było diabelnie fajne, ale niestety przygoda już się skończyła.
Czy mowa tutaj o ciekawym rozbudowanym świecie? Może chodzi o fabułę, o dialogi? A może o bohaterów oraz spójność z otaczającym ich światem?

Po przeczytaniu pierwszego tomu Lustrzanny mogę śmiało stwierdzić, że niczego tutaj nie zabrakło. Mamy ciekawy i rozbudowany steampunkowy świat, przedstawiony w postaci planety rozdartej na małe i duże strzępy. Mamy bardzo ciekawych bohaterów – niekoniecznie miłych, których życie usiane jest intrygami i niebezpieczeństwami. Mamy też zalążek przyszłego, trudnego związku dwóch młodych osób, niezdarnej introwertycznej Ofelii oraz gburowatego i cynicznego Thorna.

Akcja do połowy książki toczy się powoli, nie spieszy się i pozwala czytelnikowi delektować się wszystkimi szczegółami, którymi częstuje autorka. Prawdziwa uczta dla wyobraźni.

W drugiej połowie książki akcja znacznie przyspiesza, dużo się dzieje i zaczynamy być wciągani w prawdziwy świat intryg zasnuty iluzjami. Tajemnice wydają się tańczyć w myślach, przenikają umysł, a intrygi bawią się naszymi emocjami, zadając ciosy szponami.

Pierwszy tom jest w zasadzie tylko wstępem do tego, co ma się wydarzyć. Jest przy tym tak napakowany detalami, że postanowiłam przeczytać Zimowe zaręczyny … jeszcze raz. I tak prawdę mówiąc nie śpieszę się teraz już nigdzie, ponieważ zaczynam przeczuwać, że będę miała po tej powieści kaca książkowego. Chcę cieszyć się tym cudownym światem, jego magią i bohaterami jak najdłużej. Chcę delektować się szczegółami i dobrze je zapamiętać, abym nie musiała zastanawiać się w kolejnych rozdziałach, co takiego mi umknęło. No i strasznie zżera mnie ciekawość, co będzie dalej :)

Czasem się zastanawiam, co musi mieć w sobie książka, aby za każdym razem kiedy sobie o niej przypominamy – wywoływała uczucie tęsknoty. Takie wiecie, uczucie… że coś już było, że minęło i było diabelnie fajne, ale niestety przygoda już się skończyła.
Czy mowa tutaj o ciekawym rozbudowanym świecie? Może chodzi o fabułę, o dialogi? A może o bohaterów oraz spójność z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czerwona baśń Wiktoria Korzeniewska, Agnieszka Wajda
Ocena 7,7
Czerwona baśń Wiktoria Korzeniews...

Na półkach: , ,

Pamiętam, że byłam jej bardzo ciekawa i również to, ze nie można było jej dostać. Czekałam na nią i zastanawiałam się, czy tylko taka piękna, czy treść mnie nie zawiedzie?
W końcu dotarła . Ładnie zapakowana w ozdobny sznureczek, z piękną zakładką.
Zanim przysiadłam do niej, oswajałam się chwilę z jej obecnością na moim regale, a potem.... przepadłam.
Nie napiszę Wam wiele, bo tę książkę po prostu trzeba wziąć do ręki i poczuć wyciekającą z niej magię. Trzeba otworzyć ją i zobaczyć ten cudowny taniec liter. Mnie czasem po prostu brakuje słów. Spróbujcie sami zagłębić się w ten piękny tajemniczy las i przygotować się na spotkanie z tym, co w nim mieszka....

Pamiętam, że byłam jej bardzo ciekawa i również to, ze nie można było jej dostać. Czekałam na nią i zastanawiałam się, czy tylko taka piękna, czy treść mnie nie zawiedzie?
W końcu dotarła . Ładnie zapakowana w ozdobny sznureczek, z piękną zakładką.
Zanim przysiadłam do niej, oswajałam się chwilę z jej obecnością na moim regale, a potem.... przepadłam.
Nie napiszę Wam wiele,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No dobra. Kolejna kocia ksiażka za mną. Tym razem o niebo lepsza i przyjemniejsza.
Mam totalnego bzika na punkcie kotów, więc ta lektura to była czysta przyjemność.
Na codzień oglądam sporo kotów w domu, u znajomych, w internecie (kocham kocie memy i kompilacje na YT) uwielbiam też pozostałe książki z tej serii. Rozumiecie więc, że musiałam to przeczytać.
Książkę napisał... kot. Poważny, z przerostem ego (jak każdy kot), typowy mały koci terrorysta, leń patentowany i niewdzięcznik. W zasadzie mogłabym go porównać do swojego kota, tylko że mój jest bardziej leniwy i nie zrzuca przedmiotów i kwiatków z półek. Co innego ten młodszy, ale to osobny temat.
Typowy Kot to coś w rodzaju pamiętnika, zapisków kociego zycia z ludźmi pod jednym dachem. Wszystkie sytuacje, scenki rodzajowe, zachowania są opisane z punktu widzenia kota na podstawie obserwacji i wspólnego życia pod jednym dachem z tymi zwierzakami.
Plusy? Jest to na pewno książka pełna humoru. Odnajdzie się tutaj każdy kociarz czy kociara (i kot)
Książkę też śmiało można polecić osobom, która z kotami dopiero zaczyna wspólne życie.
Jestem na tak. Minusów nie zauważyłam, żadnych.
Oprócz humorystycznych treści można dostrzec przestrogi i dosyc istotne informacje jak postępować z kotami.
Ilustracje i okładka dopełniają całość. Rzadko kiedy wystawiam opinię książkom, ale tą chciałam, więc musiałam i szczerze polecam.

No dobra. Kolejna kocia ksiażka za mną. Tym razem o niebo lepsza i przyjemniejsza.
Mam totalnego bzika na punkcie kotów, więc ta lektura to była czysta przyjemność.
Na codzień oglądam sporo kotów w domu, u znajomych, w internecie (kocham kocie memy i kompilacje na YT) uwielbiam też pozostałe książki z tej serii. Rozumiecie więc, że musiałam to przeczytać.
Książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ah, koty.
Koty są ze mną właściwie od dziecka, odkąd pamiętam zawsze towarzyszył mi któryś z moich kotów. Jako dziecko, nastolatka, a później dorosła już osoba, przynosiłam do domu różne znajdy - ku niezadowoleniu mojej mamy, które zostawały z nami na dłużej lub krócej.
Kiedy więc dostałam od wydawnictwa propozycję zrecenzowania książki "Sekretny język kotów", nie zastanawiałam się długo, ponieważ książka dotyczy kociej komunikacji z człowiekiem, zwierzętami i otoczeniem. Dotyczy więc również mnie i moich kotów.

Autorka książki Susanne Shotz jest fonetyczką, czyli naukowcem zajmującym się dźwiękami mowy ludzkiej. W swojej książce wykorzystuje nabytą wiedzę i zachowania własnych kotów w celu bliższego poznania kociego języka i mowy ich ciała.

Żyjąc na co dzień z kotami nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak różnorodny jest koci sposób komunikacji. Podchodzimy do sprawy bardziej intuicyjnie i wydaje nam się że dobrze rozumiemy się ze swoimi pupilami. Kłopoty pojawiają się wtedy, gdy kot zaczyna sprawiać problemy w naszym otoczeniu. I w takich właśnie sytuacjach okazuje się najczęściej, że my jako ludzie, nie mamy zielonego pojęcia o kociej psychice, o ich problemach i przyczynach tych złych zachowań. Większość ludzi nie radzi sobie z tym, nazywając kota złośliwym, brudasem lub agresywnym kotem. A przecież wszystko ma swoje przyczyny. Koty to indywidualiści. Oznacza to, że nie jesteśmy w stanie nic tym zwierzętom narzucić, ale ich dobrą stroną jest to, że mimo swojej natury potrafią okazywać uczucia, jeśli żyje im się z człowiekiem dobrze i zabiegają wtedy o kontakt z nami właśnie w postaci wydawania odgłosów czy konkretnych zachowań.
W książce znajdziemy dużo naukowych wyjaśnień odnośnie kociej mowy, jej brzmienia i różnic pomiędzy miauczeniem, mruczeniem i innymi odgłosami wydawanymi przez koty, znajdziemy tam także ilustracje i opisy sytuacji, podczas których koty "mówią" do nas lub innych kotów, do siebie lub innego otoczenia. Okazuje się, że tak jak w przypadku ludzi, koci język jest mocno związany z mową ciała i że wiele kocich zachowań jesteśmy w stanie zweryfikować nawet ich nie słysząc. Takim przykładem może być np mój kocur, który nie wydaje prawie żadnych dźwięków prócz mruczenia podczas głaskania i warczenia na inne moje koty, a mimo tego doskonale oboje się rozumiemy. Czasem wystarczy tylko uważniejsze spojrzenie w kocie oczy i wtedy wiem czy Wasyl prosi mnie o jedzenie, o pozwolenie wejścia na kolana czy o wypuszczenie na dwór.

Całość jest podzielona na działy. Każdy z nich omawia inny odgłos i zachowanie z nim związane.
Jest też kilka działów napisanych typowym naukowym językiem, które mogą wydać się nieco bardziej wymagające w skupianiu się na treści, ale jak sama autorka pisze, można je po prostu pominąć. Dotyczą one wykresów, tabel, "wymawiania" przez koty spółgłosek i samogłosek, ruchów kociej krtani, dźwięków nosowych w tym oddechu oraz różnic pomiędzy kotami domowymi, a dużymi dzikimi kotami.
Na końcu książki mamy wielką tabelę z podziałem odgłosów, oraz odnośniki do strony internetowej projektu prowadzonego przez autorkę i jej przyjaciół naukowców.

Dzięki książce zaczęłam bardziej zwracać uwagę na zachowanie moich kotów. Mimo, iż potrafię się z moim kocurem porozumieć bez słów, to jednak mam spore braki w komunikacji z moją przygłuchą kotką. A i z kocurem pewnie zrozumielibyśmy się jeszcze lepiej, gdybym dokładniej przeanalizowała jego zachowania i mowę ciała.

Książka jest dobrą pozycją przede wszystkim dla wielbicieli i właścicieli kotów. Są w niej opisane również rozwiązania niektórych problemów między kotami lub kotem i człowiekiem.
Wzbogacona ilustracjami i wykresami stanowi spójną całość i w bardzo przyjemny sposób wprowadza czytelnika w koci świat.
Osobiście nie przepadam za pozycjami naukowymi, ale ze względu na to że właśnie jest ona o kotach, bardzo mnie zainteresowała i jestem pewna, że przyda się wielu osobom, których ciekawi koci punkt widzenia świata i sposób komunikacji z jego otoczeniem.
Dodatkowym smaczkiem jest bardzo ładne wydanie, śliczna matowa okładka w ciekawej kolorystyce, co na pewno ucieszy wielbicieli papierowych książek oraz tych osób, których wygląd okładki powoduje odruch sięgnięcia po książkę.
To tyle ode mnie, resztę doczytajcie już sami. Warto :)

Ah, koty.
Koty są ze mną właściwie od dziecka, odkąd pamiętam zawsze towarzyszył mi któryś z moich kotów. Jako dziecko, nastolatka, a później dorosła już osoba, przynosiłam do domu różne znajdy - ku niezadowoleniu mojej mamy, które zostawały z nami na dłużej lub krócej.
Kiedy więc dostałam od wydawnictwa propozycję zrecenzowania książki "Sekretny język kotów", nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No bo przecież każdy lubi pieski. Szczególnie te małe, z wszystkiego zadowolone, merdające ogonkami i patrzące wesołymi oczkami. Szczeniaczki lubi każdy. No, prawie każdy....
a już na pewno lubią je dzieci. I dobrze, bo książka „Był sobie szczeniak Bailey” skierowana jest głównie do nich.
Książka opowiada o szczenięcych latach psa Bailey'a, którego późniejsze losy możemy poznać w kolejnej części pt. „Był sobie pies”.
Autorem obydwu książek jest William Bruce Cameron. Nie udało mi się znaleźć zbyt wielu informacji o tym autorze, ale wiem jedno – pisze on znakomite powieści o zwierzętach. Miałam okazję się z nimi dobrze zapoznać, a moje dzieci je wręcz uwielbiają.

Co do samej książki, już na początku porusza ona dosyć istotne sprawy, ważne przede wszystkim dla przyszłych posiadaczy psa, takie jak wybór hodowli, odpowiedzialność za zwierzę i zagrożenia ze strony człowieka wynikające z niewiedzy. Zagrożenia, z których człowiek nie zawsze sobie zdaje sprawę decydując się na zakup psa.
Bailey – młody i ciekawski szczeniak rasy Golden Retriever postanawia poznać świat. Będąc wychowankiem jednej z dużych hodowli, pewnego dnia samodzielnie dokonuje wyboru i ucieka w świat pełen niebezpieczeństw. Na swojej drodze spotyka m. in mamę Ethana - chłopca, który zostaje jego najlepszym przyjacielem.

Książka jest napisana z punktu widzenia młodziutkiego psa, jest więc w niej wiele zabawnych sytuacji, myśli i psich trosk, opisanych prostym dziecięcym językiem. Bailey, nie zawsze umiejący trafnie ocenić sytuację, prowadzony głównie instynktem, pomaga chłopcu przezwyciężać problemy oraz przetrwać trudne chwile i poważne kłopoty.
Autor bardzo ładnie opisuje przyjaźń między psem a człowiekiem, kładąc nacisk na to, jak bezwarunkowa potrafi być taka miłość psa do człowieka.
Czego mi w tej opowiesci zabrakło? Dosyć często mam okazję czytać dziecięce książki, więc wiem, że autorzy piszący dla dzieci potrafią lepiej wczuć się w rolę małego bohatera. Gdzieś mi tutaj zabrakło takiego typowo dziecięcego słowotwórstwa, myślenia... no ale w końcu za bohatera mamy małego psiaka, a nie małego człowieka.

Opowieść jest urocza. Uważam że właśnie takie historie o przyjaźni ludzi i zwierząt, dzieci powinny poznać. Dzięki takim książkom uczą się i wpajają sobie ważne wartości, poznają dobre i złe strony ludzi oraz ich wybory i konsekwencje. Oceniam dosyć wysoko 7/10 i polecam wszystkim młodszym i starszym dzieciakom oraz ich rodzicom. Moim zdaniem warto :)

No bo przecież każdy lubi pieski. Szczególnie te małe, z wszystkiego zadowolone, merdające ogonkami i patrzące wesołymi oczkami. Szczeniaczki lubi każdy. No, prawie każdy....
a już na pewno lubią je dzieci. I dobrze, bo książka „Był sobie szczeniak Bailey” skierowana jest głównie do nich.
Książka opowiada o szczenięcych latach psa Bailey'a, którego późniejsze losy możemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przede wszystkim książka powinna mieć inny wstęp, ponieważ nie śmieszy. Owszem, jest tutaj kilka opowiastek, które wywołują uśmiech na twarzy, ale tylko na krótką chwilę.
Książka miała być śmieszna a jest.... zepsuta.
Są to krótkie scenki rodzajowe, anegdotki i historyjki spisane jedna po drugiej. Prawie każda kartka =inna historyjka. I może pomysł sam w sobie nie jest taki zły, zamiar był dobry i może nawet udało by się zrobić z książki coś fajnego, tylko zabrakło tutaj tzw wisielczego humoru tak osobliwego, który jest nieodłącznym elementem tego typu literatury, napisanej po to by czytelnika rozśmieszyć. Jeśli treść zawarta w niej nie śmieszy, to co robi? Przygnębia. Wiele historii w książce po prostu nie jest śmieszna, jest wręcz przygnębiająca i smutna. Znam inne książki o podobnej tematyce, które są napisane dużo lepiej i naprawdę fajnie się je czyta. Zmęczyłam się trochę czytaniem tej książki :)

Przede wszystkim książka powinna mieć inny wstęp, ponieważ nie śmieszy. Owszem, jest tutaj kilka opowiastek, które wywołują uśmiech na twarzy, ale tylko na krótką chwilę.
Książka miała być śmieszna a jest.... zepsuta.
Są to krótkie scenki rodzajowe, anegdotki i historyjki spisane jedna po drugiej. Prawie każda kartka =inna historyjka. I może pomysł sam w sobie nie jest taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To może ja coś napiszę od siebie, ponieważ problem zakażenia borelią niestety - dotyczy również mnie.
Książka porusza ważny problem, jakim jest szybko rozprzestrzeniająca się w ostatnich latach choroba zwana Boreliozą. Brak profilaktyki lekarskiej oraz brak skutecznego leczenia tej choroby (antybiotyki), zmusza chorych do szukania alternatyw, w tym metod naturalnych, co okazuje się bardzo skuteczną formą walki z tą chorobą oraz koinfekcjami.
Autor kładzie nacisk przede wszystkim na wzmacnianie odporności organizmu w taki sposób i przy użyciu takich specyfików, aby organizm mógł się obronić. Bo odporny organizm potrafi pokonać tę infekcję sam.
Książka porusza wiele ważnych kwestii jakimi są dieta, zioła, odpoczynek, ruch. To wszystko ma bardzo duży wpływ na zmniejszenie objawów, uodpornienie i w końcu pozbycie się choroby. Oczywiście zdarzają się nawroty i o tym również autor napisał, ale i na nawroty choroby znajdą się sposoby.
Jako jedna z osób zakażonych i stosujących terapię ziołową i dietę uważam że warto tę książkę przeczytać, bardzo polecam.

To może ja coś napiszę od siebie, ponieważ problem zakażenia borelią niestety - dotyczy również mnie.
Książka porusza ważny problem, jakim jest szybko rozprzestrzeniająca się w ostatnich latach choroba zwana Boreliozą. Brak profilaktyki lekarskiej oraz brak skutecznego leczenia tej choroby (antybiotyki), zmusza chorych do szukania alternatyw, w tym metod naturalnych, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

- o bobrach? Wzięłaś się za zoologię?
- tak, o Bobrach – odpowiadając na pytanie mojego męża, podsunęłam mu książkę pod nos.
- aaah... o takich bobrach! Świetna okładka, wiesz?

Książkami wydawnictwa Genius Creations zainteresowałam się całkiem niedawno, w momencie gdy natknęłam się na fanpage i ich ostatnie premiery. Składając wizytę na stronie www wydawnictwa pomyślałam, że fajnie byłoby przeczytać coś z proponowanych pozycji. Dosłownie kilka dni później pokazała się informacja o dacie premiery książki Krzysztofa Piersy „Kosmiczne Bobry i zemsta Księżycowej Szarańczy. Okładka? Wow... od razu wiedziałam, że akurat TA książka na pewno mnie zainteresuje. Kiedy dostałam książkę w swoje łapki byłam szczęśliwa. I trwam w tym szczęściu dalej, mając ją na swojej półce :)
Sympatyczna fotka autora, wieloletniego pasjonata fantastyki w steampunkowym stroju dodała 5+/5 do mojego zadowolenia.


SORA - planeta ludzi i Mik-Maków – przesympatycznych bobrowatych stworzeń, które w dosyć szybki sposób awansowały z roli ludzkiej przekąski, poprzez niewolnictwo, aż do niezależnej i żwawo rozwijającej się rasy. Niestety, bobrowate stworzonka nie cieszą się szacunkiem wśród zacofanych technologicznie ludzi.
Sora jest jedną z planet nękanych przez inwazje Księżycowej Szarańczy – międzyplanetarnego robactwa próbującego zasiedlić pobliskie planety oraz ją samą. Coraz częstsze ataki Szarańczy zmuszają ludzi do zaakceptowania Mik-Maków i ich wynalazków oraz podjęcia wspólnych działań przeciw inwazji. Jednym z tych działań jest wspólna misja ludzi i bobrowatych statkiem kosmicznym, w celu zdobycia materiałów do budowy armii Kolosów, na której czele staje Mik – Mak Yonzi Chamarovitch. Przewracając kolejne kartki powieści jesteśmy świadkami kiełkującej przyjaźni pomiędzy Yonzim, a kapitanem Hajmirem Genzelmayerem – przedstawicielem ludzkiej rasy.

Jak to się wszystko potoczy?

Do wrogów mieszkańców Sory dołącza jeszcze CZAS.
Czy załodze statku uda się wrócić na czas i dostarczyć w porę potrzebne materiały, aby pokonać inwazję?

Co jeszcze wydarzy się załodze statku po drodze? I co w tym czasie będzie się działo na Sorze??

Kosmiczne Bobry i zemsta Księżycowej Szarańczy autorstwa Krzysztofa Piersy to bardzo dobry debiut, pełen wartkiej akcji i ważnych przesłań, z barwnymi, bardzo ciekawymi postaciami – zarówno głównymi jak i tymi w tle. W książce znajdziecie również bogate opisy broni, Mik-Makowych konstrukcji oraz innych sąsiadujących z Sorą planet i ich mieszkańców. Wisienką na torcie są fajnie narysowane ilustracje. Połączenie fantasy ze space operą daje naprawdę dobrą wybuchową mieszankę, która zadowoli i młodszych i starszych czytelników. Z bólem zamknęłam po przeczytaniu książkę i oczekuję na dalsze przygody Kosmicznych Bobrów.
Bardzo polecam!

- o bobrach? Wzięłaś się za zoologię?
- tak, o Bobrach – odpowiadając na pytanie mojego męża, podsunęłam mu książkę pod nos.
- aaah... o takich bobrach! Świetna okładka, wiesz?

Książkami wydawnictwa Genius Creations zainteresowałam się całkiem niedawno, w momencie gdy natknęłam się na fanpage i ich ostatnie premiery. Składając wizytę na stronie www wydawnictwa pomyślałam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może zacznę od tego, że chyba nigdy nie wyrosnę z tego typu książek. Może to i dobrze, bo dzięki temu doskonale wiem co podsunąć pod nos swoim dzieciom. Po kilku przeczytanych POWAŻNIE napisanych książkach, zawsze łapię za coś lekkiego z przygodą - głównie dla starszych dzieci i młodzieży, tak dla relaksu.

Do rzeczy.
Książka to debiut i przez połowę książki odczuwa się to bardzo wyraźnie. Przede wszystkim rzucają się w oczy niepotrzebne opisy, lub są one wstawione w nieodpowiednim miejscu. Pojawia się też sporo dziwnie opisanych sytuacji, z odczuciem jakby były napisane na szybko na kolanie. Kolejna sprawa to odzywki między bohaterami, czasem są naprawdę dziwne :)
W następnych rozdziałach jest coraz lepiej, im głębiej w książkę, tym naprawdę powieść robi się bardziej interesująca i coraz lepiej napisana.
Książka ma bardzo dużo wspólnych elementów z powieścią dla dzieci Brandona Mull'a. Być może jest to zbieg okoliczności, a być może mocna inspiracja - tego nie wiem. Wspólnymi elementami są: brama, teren zamknięty, na którym żyje bardzo dużo osobliwości, rodzeństwo (młodszy brat i starsza siostra), członek rodziny sprawujący opiekę podczas wakacyjnej przygody oraz kilka innych elementów o których już nie będę się rozpisywać. Czy już wiecie którą powieść mam na myśli? :)
Jeśli chodzi o sam pomysł, jest bardzo dobry. Dwójka rodzeństwa zostaje wprowadzona w świat Cmentarzyska, poznaje jego mieszkańców i opiekunkę.
Kiedy dochodzi do katastrofy, oboje wraz z opiekunką oraz innymi postaciami dają z siebie wszystko by uratować osobliwy świat oraz jego mieszkańców. W trakcie walki rodzeństwo zbliża się do siebie i szybko dorasta psychicznie, w dzieciach rodzą się cenne wartości. Poza tym mamy bardzo ciekawe postacie tam występujące. mnie osobiście bardzo przypadły do gustu Kostucha oraz Ponury.

Zakończenie zwiastuje nam ... mam nadzieję kolejny tom powieści :)
Okładka - cudowna, kochana, dopracowana. Ilustracje na szóstkę z plusem, szczególnie sama Śmierć! Brawo dla ilustratora!

Bardzo polecam starszym dzieciom, młodzieży oraz dorosłym :)
No i czekam na kolejny tom, bo mi mało. Na pewno go kupię.

Może zacznę od tego, że chyba nigdy nie wyrosnę z tego typu książek. Może to i dobrze, bo dzięki temu doskonale wiem co podsunąć pod nos swoim dzieciom. Po kilku przeczytanych POWAŻNIE napisanych książkach, zawsze łapię za coś lekkiego z przygodą - głównie dla starszych dzieci i młodzieży, tak dla relaksu.

Do rzeczy.
Książka to debiut i przez połowę książki odczuwa się to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oesu, jaka to była słodka opowieść! 💕 Jak już udało mi się bezstresowo położyć z książką w ręku to połknęłam ją prawie w jeden wieczór i dokończyłam następnego dnia rano.
Autorka zaskoczyła mnie swoim stylem, pisząc dosłownie wcieliła się w dziecko, naśladując jego sposób myślenia, postępowania i przeżywania dziecięcych emocji.
Książeczka napisana dla dzieci, ale też dla starszych dzieci i dla tych, co lubią czytać książki dla dzieci. Zostaje na półce i poczeka, aż moja córa podrośnie na tyle, żeby jej tę książkę przeczytać ☺️

Oesu, jaka to była słodka opowieść! 💕 Jak już udało mi się bezstresowo położyć z książką w ręku to połknęłam ją prawie w jeden wieczór i dokończyłam następnego dnia rano.
Autorka zaskoczyła mnie swoim stylem, pisząc dosłownie wcieliła się w dziecko, naśladując jego sposób myślenia, postępowania i przeżywania dziecięcych emocji.
Książeczka napisana dla dzieci, ale też dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

WYPYCHACZ ZWIERZĄT - całkiem przyjemny zbiór opowiadań Jarosława Grzędowicza. Opowiadania autora mają dosyć smutny charakter i z tego co słyszałam to wszystkie są takie.
Ze zbioru najbardziej przypadły mi do gustu:

1. Hobby ciotki Konstancji (bo lubię o duchach), krótkie i konkretne, bardzo sympatyczne opowiadanko.
2. Buran wieje z tamtej strony - dla mnie rewelacja. Prawie do samego końca zżerała mnie ciekawość, która racja będzie prawdziwa. Zakończenie mnie zupełnie zaskoczyło. A że lubię klimaty Rosji to dodatkowo dodało smaku całemu opowiadaniu !
3. Pocałunek Loisetty. To było złe, a jednocześnie wspaniałe.
4. Wypychacz zwierząt. Creepy, to w sumie lubię. Krótkie i dobre.
5. Weekend w Spestreku - kobiety powariowały. Rany, jak mi było żal tego gościa, a przecież chciał tylko dobrze. Ale powoli chyba idziemy w tę stronę, co zaczyna mnie martwić.
6. Trzeci Mikołaj. To akurat było z całej książki najbardziej pozytywne. Marzenia się naprawdę spełniają :)
7. Wilcza zamieć. Najpierw klęłam. Nie lubię opowiastek wojennych z ubootami w tle. No i czemu dopiero na końcu zrobiło się tak fajnie? Jeden wspólny element mnie zaintrygował - swastyka. Wiecie co wspólnego ma swastyka z wikingami? Co oznaczała swastyka zanim została wykorzystana przez nazistów? I czy w rzeczywistości hełmy wikingów były wyposażone w rogi? ;)

Całość czyta się przyjemnie, aczkolwiek pewnie nie każdemu opowiadania Grzędowicza przypadną do gustu ze względu na ich specyficzny charakter. Polecam jednak bardzo, całkiem niezła mieszanka gatunków.

WYPYCHACZ ZWIERZĄT - całkiem przyjemny zbiór opowiadań Jarosława Grzędowicza. Opowiadania autora mają dosyć smutny charakter i z tego co słyszałam to wszystkie są takie.
Ze zbioru najbardziej przypadły mi do gustu:

1. Hobby ciotki Konstancji (bo lubię o duchach), krótkie i konkretne, bardzo sympatyczne opowiadanko.
2. Buran wieje z tamtej strony - dla mnie rewelacja....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ulubione opowiadania: Śmierć Szczurołapa oraz Przespać piekło.

Ulubione opowiadania: Śmierć Szczurołapa oraz Przespać piekło.

Pokaż mimo to