Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

"Każdy ma swoje własne wielkie marzenie.
Niektórzy mają ich nawet kilka.
Czasem zbieramy się na odwagę i próbujemy je spełnić.
Najważniejsze jest to, aby sięgając gwiazd nie przegapić tego, co pojawia się całkiem blisko".

Tym krótkim wstępem Dobrosława Rurańska zaprasza rodziców i dzieci do przygody z Księżycem. Przygody, w której gęsto nie tylko od ilustratorskich smaczków, ale i całego spektrum emocji. Marzeniem głównego bohatera jest bliskie spotkanie z Księżycem. Sympatyczny stworek co noc wzdycha do krągłego satelity i wymyśla rozmaite sposoby na przedostanie się do kosmosu. Kiedy okazuje się, że wszelkie starania na nic, stworek pogrąża się w rozpaczy. Nie obawiajcie się jednak, autorka nie zostawi głównego bohatera skąpanego we łzach, ale skąpanego w… Tego Wam nie zdradzę. Kurtyna.

Pełną recenzję tej wyjątkowej książki znajdziecie na blogu: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-gwiazdka/

"Każdy ma swoje własne wielkie marzenie.
Niektórzy mają ich nawet kilka.
Czasem zbieramy się na odwagę i próbujemy je spełnić.
Najważniejsze jest to, aby sięgając gwiazd nie przegapić tego, co pojawia się całkiem blisko".

Tym krótkim wstępem Dobrosława Rurańska zaprasza rodziców i dzieci do przygody z Księżycem. Przygody, w której gęsto nie tylko od ilustratorskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięcioletni Albert Albertson doskonale wie, ile radości sprawia wiązanie. Poprzedniego dnia nauczył się wiązać kokardy i właśnie trenuje na potęgę, by na przyjście najlepszych przyjaciół przygotować coś wyjątkowego. Albert ćwiczy nową umiejętność, wiążąc sznurowadła, kokardy, fartuch kuchenny taty oraz szalik wokół głowy misia. Tata jest dumny z syna, bo ten radzi sobie znakomicie. Zadowolenie taty jest tym większe, że wreszcie wszelkie obowiązki związane ze z węzłami i supłami przejmie Albert, tym samym tata przestanie być… uwiązany.

Resztę recenzji przeczytacie na blogu: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-gwiazdka/

Pięcioletni Albert Albertson doskonale wie, ile radości sprawia wiązanie. Poprzedniego dnia nauczył się wiązać kokardy i właśnie trenuje na potęgę, by na przyjście najlepszych przyjaciół przygotować coś wyjątkowego. Albert ćwiczy nową umiejętność, wiążąc sznurowadła, kokardy, fartuch kuchenny taty oraz szalik wokół głowy misia. Tata jest dumny z syna, bo ten radzi sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak się ma gang Mikołajów (w dodatku fałszywych!) do całorocznej zabawy? Ano ma się znakomicie za sprawą nieszablonowego ujęcia tematu przez autorkę, Nikę Jaworowską-Duchlińską. Gang fałszywych Mikołajów. Historia nosy reniferom mrożąca, skądinąd wielce pouczająca to zeszyt aktywnościowy, w którym nakreślono opowieść z tytułowym gangiem w tle, pełną białych plam i znaków zapytania. Młody czytelnik wciela się jednocześnie w role detektywa i rysownika. W zależności od tego, w jakim stopniu da się ponieść wyobraźni, historia będzie bardziej stonowana lub szalona i nieprzewidywalna, jak sam pomysł na książkę.

Bo kto by pomyślał, żeby wykorzystać motyw 20 oszustów, którzy o każdej porze roku podszywają się pod inne postaci (wiosną są Marzannami, latem robaczkami świętojańskimi, jesienią pomarańczowymi dyniami, a zimą – jak już wiadomo – Mikołajami)? Na szczęście pomyślała o tym Nika Jaworowska-Duchlińska.

Więcej o autorce i książce przeczytacie na blogu: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-gwiazdka/

Jak się ma gang Mikołajów (w dodatku fałszywych!) do całorocznej zabawy? Ano ma się znakomicie za sprawą nieszablonowego ujęcia tematu przez autorkę, Nikę Jaworowską-Duchlińską. Gang fałszywych Mikołajów. Historia nosy reniferom mrożąca, skądinąd wielce pouczająca to zeszyt aktywnościowy, w którym nakreślono opowieść z tytułowym gangiem w tle, pełną białych plam i znaków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gwiazdkowy wieczór nie byłby taki sam, gdyby nie dziecięca wiara w Świętego Mikołaja. To właśnie brodatemu staruszkowi dedykowane są rysunkowe lub odręcznie pisane niewprawioną jeszcze dłonią listy. Tomek, jeden z bohaterów opowiadania Danuty Parlak, też tworzy taką listę, ale żeby cokolwiek na niej umieścić, długo się zastanawia. Bo jak spośród wielu upragnionych rzeczy wybrać tę jedyną, najbardziej wymarzoną? Nieco łatwiejsze zadanie ma Wojtek, który doskonale wie, co sam chciałby dostać, jednak zupełnie nie ma pomysłu, jakim podarunkiem Mikołaj mógłby uszczęśliwić mamę. Tymczasem Mikołaj pracuje w pocie czoła, by wszystkie dziecięce marzenia zmieścić w swoim wielkim worze. Kiedy wszystko jest już gotowe, wyrusza, by wypełnić coroczną misję i obdarować milusińskich prezentami. Nagle zdaje sobie sprawę, że prezentów nigdzie nie ma.

— Zz… zz… zgu… zgubiłem prezenty — wychlipał Mikołaj.

Więcej o książce przeczytacie na blogu Dżin z tomikiem: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-gwiazdka/

Gwiazdkowy wieczór nie byłby taki sam, gdyby nie dziecięca wiara w Świętego Mikołaja. To właśnie brodatemu staruszkowi dedykowane są rysunkowe lub odręcznie pisane niewprawioną jeszcze dłonią listy. Tomek, jeden z bohaterów opowiadania Danuty Parlak, też tworzy taką listę, ale żeby cokolwiek na niej umieścić, długo się zastanawia. Bo jak spośród wielu upragnionych rzeczy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gwiazdka z nieba Marcin Minor, Przemysław Wechterowicz
Ocena 7,7
Gwiazdka z nieba Marcin Minor, Przem...

Na półkach: ,

Czy i w Waszych domach najmłodsi członkowie rodziny odpowiedzialni są za wypatrywanie na niebie pierwszej gwiazdki? A gdyby tak w wigilijny wieczór gwiazdka skrzyła się nie wysoko ponad chmurami, a w przydomowym ogrodzie lub pośrodku polany? Właśnie w takich okolicznościach Gwiazdkę znajduje pochłonięta zabawą Orzesznica. Najpierw z oddali obserwuje migocącą istotę, by po krótkiej chwili zbliżyć się i zaprosić ją do wspólnych harców i pląsów. Orzesznica i Gwiazdka z miejsca stają się sobie bliskie. Tańczą i wirują, przykuwając wzrok mieszkańców lasu. Nagle niebo przykrywa gęsta warstwa chmur, a Gwiazdka przygasa z tęsknoty za domem. Orzesznica, mimo ogromnej sympatii jaką obdarzyła nową przyjaciółkę, postanawia ze wszystkich sił pomóc Gwiazdce znów unieść się wysoko ponad chmury.

Pełną recenzję "Gwiazdki z nieba" przeczytacie na blogu: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-gwiazdka/

Czy i w Waszych domach najmłodsi członkowie rodziny odpowiedzialni są za wypatrywanie na niebie pierwszej gwiazdki? A gdyby tak w wigilijny wieczór gwiazdka skrzyła się nie wysoko ponad chmurami, a w przydomowym ogrodzie lub pośrodku polany? Właśnie w takich okolicznościach Gwiazdkę znajduje pochłonięta zabawą Orzesznica. Najpierw z oddali obserwuje migocącą istotę, by po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lot Osvalda to elegancko wydana książka w naprawdę dużym formacie (jeśli znacie Mapy Mizielińskich, to jest to właśnie taka wielkość!). Warstwa tekstowa nie robi aż tak dużego wrażenia, prostota tekstu nie przekłada się na jego liryczność i poetyckość. Tym, co wyróżnia Lot Osvalda pośród innych książek dla dzieci w wieku przedszkolnym, jest w największym stopniu oryginalna, ograniczona palet barw oraz wielkoformatowa rozkładówka z serca dżungli. To bardzo ładna książka, którą przeczytacie z większą lub mniejszą przyjemnością, ale do której raczej nie będziecie regularnie wracać; nietypowy wątek miłosny na drugim planie to trochę za mało, żeby przykuć na dłużej uwagę najmłodszych czytelników.

Całość recenzji na blogu: http://dzinztomikiem.pl/ksiazka-z-dwoma-kolorami-lot-osvalda-thomas-baas/

Lot Osvalda to elegancko wydana książka w naprawdę dużym formacie (jeśli znacie Mapy Mizielińskich, to jest to właśnie taka wielkość!). Warstwa tekstowa nie robi aż tak dużego wrażenia, prostota tekstu nie przekłada się na jego liryczność i poetyckość. Tym, co wyróżnia Lot Osvalda pośród innych książek dla dzieci w wieku przedszkolnym, jest w największym stopniu oryginalna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym, co wyróżnia przewodnik po sztuce Michaela Birda spośród innych popularyzatorskich tytułów tego typu (nie tylko dla dzieci, ale w ogóle), jest sposób poprowadzenia narracji. Autor unika specjalistycznego żargonu, nie uprawia rozważań teoretycznych i powstrzymuje się od interpretowania poszczególnych wytworów ludzkiej wyobraźni i rąk, a mimo to po lekturze Gwiaździstej nocy Vincenta i innych opowieści czytelnik czuje, że po raz pierwszy sztuka przemówiła do niego w tak bezpośredni i osobisty sposób. Poszczególne rozdziały to bardzo nastrojowe, działające na wyobraźnię opowieści, w których artysta ukazany jest jako człowiek z krwi i kości, z poplamionymi farbą rękawami, pogrążony w rozmyślaniach, dyskutujący z osobami zlecającymi zamówienie lub szukający inspiracji na spacerze w górach. W tekstach pojawia się bardzo dużo dialogów, które ożywiają narrację i sprawiają, że opowieść „rozgrywa się w tu i teraz naszej wyobraźni” – jak pisze sam autor w przedmowie do książki.
Niezwykła wyobraźnia autora i umiejętność wczucia się w psychikę postaci odległych nie tylko w przestrzeni, ale przede wszystkim w czasie sprawiają, że „Gwiaździsta noc Vincenta i inne opowieści” Michaela Birda to naprawdę wyjątkowa książka, którą czyta się z zapartym tchem jak najlepszy zbiór opowiadań. Przekazana w tak oryginalny sposób wiedza ma szansę zostać w pamięci o wiele dłużej niż suche, encyklopedyczne fakty. Dopełnieniem interesujących treści są niezwykłe akwarelowe obrazy Kate Evans, na których ilustratorka pokazała wiele zakulisowych – prawdopodobnych, rzecz jasna – okoliczności, w których powstawały opisane przez Michaela Birda dzieła sztuki. Poszczególne opowieści są jednak zaledwie słownymi impresjami, przystawkami przed głównym daniem, ale o nie czytelnik musi zadbać już sam. Mnie już cieknie ślinka!

Tym, co wyróżnia przewodnik po sztuce Michaela Birda spośród innych popularyzatorskich tytułów tego typu (nie tylko dla dzieci, ale w ogóle), jest sposób poprowadzenia narracji. Autor unika specjalistycznego żargonu, nie uprawia rozważań teoretycznych i powstrzymuje się od interpretowania poszczególnych wytworów ludzkiej wyobraźni i rąk, a mimo to po lekturze Gwiaździstej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Teatrzyki” nie są lekturą jednorodną i na ich przykładzie doskonale widać, jak bardzo na odbiorze tekstów przez kolejne pokolenia może zaciążyć ich zanurzenie w bieżących wątkach społeczno-obyczajowych. Z tego właśnie powodu tom zamykający cykl Dzieł wszystkich jest najmniej uniwersalnym zbiorem utworów poety, który może się nie doczekać czytania dzieciom na głos od deski do deski. Tym niemniej warto przekonać się, jak pisał Brzechwa zaangażowany, żeby jeszcze bardziej docenić jego uniwersale „Bajki samograjki”. Dla nich samych, a także dla wspaniałych ilustracji Magdaleny Kozieł-Nowak warto mieć „Teatrzyki” w swojej biblioteczce.

Całość recenzji: http://dzinztomikiem.pl/ksiazka-ze-scenami-brzechwa-dzieciom-dziela-wszystkie-teatrzyki/

„Teatrzyki” nie są lekturą jednorodną i na ich przykładzie doskonale widać, jak bardzo na odbiorze tekstów przez kolejne pokolenia może zaciążyć ich zanurzenie w bieżących wątkach społeczno-obyczajowych. Z tego właśnie powodu tom zamykający cykl Dzieł wszystkich jest najmniej uniwersalnym zbiorem utworów poety, który może się nie doczekać czytania dzieciom na głos od deski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy nie wiesz, co czytać berbeciom,
które w lot łapią humor i żarty,
Weź Agnieszkę Osiecką dzieciom –
tom jest naprawdę uwagi warty.
Proza i wiersze (z przewagą prozy)
dla dzieci starszych niż przedszkolaki
wedle naszej najlepszej prognozy
wzmogą apetyt na dowcip wszelaki.

Jest tu o ptaku zrodzonym z gliny,
(co zwał się z obca Eugeniusz Bluberd)
który ze szwedzkiej przybył krainy,
by być z Agnieszką na dobre i złe.

Jest także Dixie czerwona jak mak
(czyli samochód z sercem w gaźniku),
która z rodzeństwem wybrała się w świat,
gdzie dziwnych przygód miała bez liku.

Na ciut szalonych lekcjach fizyki
(z teorią lepszą niż w podręczniku)
poznacie wzór na ogon diabelski,
który jednakże… nie ma wyniku.

W pokarmowym łańcuchu litości
z lwem i lisem, kogutem, dżdżownicą
jest Pantoflisko (bez możliwości
zjedzenia nikogo zasadniczo).

Gdy jesień spłynie deszczu strugami,
a mokry szarak czmychnie pod sosny,
radość uleci wraz z żurawiami.
I jak tu przetrwać znowu do wiosny?

Kolęda myszki nie trwa zbyt długo,
ot raptem tyle, by zjeść opłatek.
Mysie rodzeństwo uległo szarugom,
no i zasnęło – bom – na ostatek.

Gdy ci się przyśni sen bardzo mały,
ledwie widoczny, tyci okruszek,
idź do optyka po okulary –
tam, gdzie już chętnych czeka wianuszek.

Młody samolot z mewy zrodzony
pisał pamiętnik w błękicie nieba.
Nie miał Ptakowiec dzieci ni żony –
oprócz latania wiele nie trzeba.

I to już wszystko – osiem utworów
zamkniętych w pięknej twardej oprawie.
Barwne obrazy, co zdobią tom ów,
są jak szalona fantazja na jawie.
To Wasiuczyńska je zmalowała,
pędzla mistrzyni niedościgniona.
Szata graficzna Osieckiej cała
wprost arcydzieła nosi znamiona.

Książka z gruntu zabawna – „Agnieszka Osiecka dzieciom” Agnieszka Osiecka
Karolina Wrzesień 27, 2017 No Comments
Kiedy nie wiesz, co czytać berbeciom,
które w lot łapią humor i żarty,
Weź Agnieszkę Osiecką dzieciom –
tom jest naprawdę uwagi warty.
Proza i wiersze (z przewagą prozy)
dla dzieci starszych niż przedszkolaki
wedle naszej najlepszej prognozy
wzmogą apetyt na dowcip wszelaki.


Jest tu o ptaku zrodzonym z gliny,
(co zwał się z obca Eugeniusz Bluberd)
który ze szwedzkiej przybył krainy,
by być z Agnieszką na dobre i złe.


„Dzień dobry, Eugeniuszu”
Jest także Dixie czerwona jak mak
(czyli samochód z sercem w gaźniku),
która z rodzeństwem wybrała się w świat,
gdzie dziwnych przygód miała bez liku.


„Dixie”
Na ciut szalonych lekcjach fizyki
(z teorią lepszą niż w podręczniku)
poznacie wzór na ogon diabelski,
który jednakże… nie ma wyniku.


„Wzór na diabelski ogon”
W pokarmowym łańcuchu litości
z lwem i lisem, kogutem, dżdżownicą
jest Pantoflisko (bez możliwości
zjedzenia nikogo zasadniczo).


„Pantoflisko”
Gdy jesień spłynie deszczu strugami,
a mokry szarak czmychnie pod sosny,
radość uleci wraz z żurawiami.
I jak tu przetrwać znowu do wiosny?


„Zaszumiało jesienią”
Kolęda myszki nie trwa zbyt długo,
ot raptem tyle, by zjeść opłatek.
Mysie rodzeństwo uległo szarugom,
no i zasnęło – bom – na ostatek.


„Kolęda myszki”
Gdy ci się przyśni sen bardzo mały,
ledwie widoczny, tyci okruszek,
idź do optyka po okulary –
tam, gdzie już chętnych czeka wianuszek.


„Szczególnie małe sny”
Młody samolot z mewy zrodzony
pisał pamiętnik w błękicie nieba.
Nie miał Ptakowiec dzieci ni żony –
oprócz latania wiele nie trzeba.


„Ptakowiec”
I to już wszystko – osiem utworów
zamkniętych w pięknej twardej oprawie.
Barwne obrazy, co zdobią tom ów,
są jak szalona fantazja na jawie.
To Wasiuczyńska je zmalowała,
pędzla mistrzyni niedościgniona.
Szata graficzna Osieckiej cała
wprost arcydzieła nosi znamiona.




Każdy utwór ma własną identyfikację graficzną obok numeru strony.

Jedyna rozkładówka, a na niej międzygwiezdny kot pasażerski z utworu „Ptakowiec”.
Szykujcie brzuchy, słowne łasuchy,
po tom Księgarni sięgnijcie presto!
Z Agnieszką żadnej nie będzie skuchy,
bo słowa nie tuczą i to jest to!

Kiedy nie wiesz, co czytać berbeciom,
które w lot łapią humor i żarty,
Weź Agnieszkę Osiecką dzieciom –
tom jest naprawdę uwagi warty.
Proza i wiersze (z przewagą prozy)
dla dzieci starszych niż przedszkolaki
wedle naszej najlepszej prognozy
wzmogą apetyt na dowcip wszelaki.

Jest tu o ptaku zrodzonym z gliny,
(co zwał się z obca Eugeniusz Bluberd)
który ze szwedzkiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stokrotka lada dzień ma przekroczyć szkolne mury i zasilić szeregi pierwszoklasistów, ale w przeciwieństwie do starszej o dwa lata siostry Krysi, na której pierwszy września nie robi żadnego wrażenia, nieśmiała Stokrotka z lękiem myśli o nowym otoczeniu oraz nowych koleżankach i kolegach. Z pomocą przychodzi jej ciocia, która wręcza dziewczynce małego misia mieszczącego się w kieszonce swetra. Pluszak, nazwany pieszczotliwie Misiaczkiem, dodaje otuchy Stokrotce nie tylko na lekcjach, ale i w każdej innej sytuacji.

Książka Miry Jaworczakowej składa się z blisko czterdziestu krótkich, niezależnych rozdziałów, które mimo że nie zachowują ciągłości fabularnej, wyraźnie odzwierciedlają upływ czasu: od dni poprzedzających rozpoczęcie roku szkolnego poprzez kolejne pory roku aż do ostatniego tygodnia wakacji po pierwszej klasie. Czytelnik ma okazję zaobserwować zmiany, jakie dokonały się w Stokrotce na przestrzeni roku: stała się odważniejsza, pewniejsza siebie i bardziej otwarta na kontakty z rówieśnikami. A przede wszystkim dowiedziała się, jak wygląda życie ucznia – poznała jego blaski (pochwały nauczycieli, dobre oceny, wycieczki klasowe) i cienie (kreska w dzienniku za spóźnienie, lęk przed promocją do następnej klasy). Autorka poświęciła również sporo miejsca na opis relacji panujących w rodzinie Stokrotki, a w szczególności lekkiej zazdrości o starszą, przebojową siostrę.

Trzeba to wyraźnie podkreślić – język Miry Jaworczakowej po ponad pięćdziesięciu latach od premiery książki prawie się nie zestarzał. Albo inaczej – autorce udało się nie podkreślać w Stokrotce charakterystycznych elementów rzeczywistości lat 60. ubiegłego wieku, które mogłyby utrudnić odbiór tekstu współczesnym czytelnikom.

Stokrotka lada dzień ma przekroczyć szkolne mury i zasilić szeregi pierwszoklasistów, ale w przeciwieństwie do starszej o dwa lata siostry Krysi, na której pierwszy września nie robi żadnego wrażenia, nieśmiała Stokrotka z lękiem myśli o nowym otoczeniu oraz nowych koleżankach i kolegach. Z pomocą przychodzi jej ciocia, która wręcza dziewczynce małego misia mieszczącego się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Weronika i Wawrzyniec chodzili razem do przedszkola, ale potem stracili się z oczu na długie lata. Kiedy wpadli na siebie przypadkowo podczas letniego oberwania chmury, nie od razu się rozpoznali, ale błyskawicznie między nimi zaiskrzyło, Weronika była tego absolutnie pewna! Cóż z tego, skoro chłopak nie dał później znaku życia, mimo że dobrze wiedział, gdzie ją może spotkać. Z braku lepszych planów na lato Weronika decyduje się na wyjazd do wujostwa do Gdyni, żeby pod ich nieobecność zająć się mieszkaniem, zwierzętami i roślinami. W drodze na dworzec spotyka Wawrzyńca… To sam początek bardzo burzliwej znajomości pełnej nadziei i rozczarowań, mniejszych i większych tajemnic, tysiąca fochów, ale przede wszystkim lęku o życie najbliższych osób.

To świetnie napisana współczesna powieść o miłości, która nie tylko porusza czułe struny wspomnień z własnych miłosnych uniesień, ale także uświadamia, jak ważne jest to, żeby na bieżąco doceniać ludzi, którzy nas otaczają. Bardzo spodobała mi się delikatność, z jaką autorka sportretowała rodzącą się miłość, jej niezwykły zmysł obserwacji i wyobraźnia uczuciowa dosłownie ścięły mnie z nóg, bo wielokrotnie miałam wrażenie, że pisze o rzeczach bardzo mi bliskich. Zachowam tę książkę na przyszłość dla moich córek, a na razie podsunę ją siostrze, mamie i teściowej. A w międzyczasie doczytam pozostałe powieści autorki.

Przeczytaj więcej na: http://dzinztomikiem.pl/ksiazka-z-drzenia-serc-zadzwon-kocham-cie-anna-lacina/

Weronika i Wawrzyniec chodzili razem do przedszkola, ale potem stracili się z oczu na długie lata. Kiedy wpadli na siebie przypadkowo podczas letniego oberwania chmury, nie od razu się rozpoznali, ale błyskawicznie między nimi zaiskrzyło, Weronika była tego absolutnie pewna! Cóż z tego, skoro chłopak nie dał później znaku życia, mimo że dobrze wiedział, gdzie ją może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to zbiór 46 krótkich (maksymalnie dwustronicowych) tekstów popularnonaukowych z następującymi po nich zadaniami do wykonania, które luźno krążą wokół tematów związanych z dziećmi. Można wyodrębnić wśród nich kilka grup tematycznych, np.: dzieciństwo znanych postaci, edukacja, księżniczki i książęta kiedyś i dziś czy zwyczaje kulinarne. Jednak zdecydowana większość tekstów to samotnie dryfujące po falach oceanu wiedzy łódeczki niosące informacje na temat zagadnień od Sasa do Lasa: historia nocnika na przestrzeni wieków, emotikony, zooterapia, encyklopedie, środki lokomocji, pomnik Małego Powstańca w Warszawie czy Wiedeńska Orkiestra Warzywna.

Zapominając na chwilę o wprowadzającym w błąd tytule publikacji (oraz nieco naciąganych tytułach poszczególnych rozdziałów w taki sposób, aby pojawiało się w nich słowo „dziecko” odmienione przez wszystkie możliwe przypadki), rozpatrywałabym książkę Katarzyny Sowuli raczej w kategoriach literackiej bombonierki: podobnie jak identyczne z zewnątrz czekoladki kryją w sobie rozmaite nadzienia, tak skonstruowane według jednego modelu rozdziały niosą różnorodne treści – wszystkie tak samo smakowite! Cukiernicza metafora pozwala ponadto rozpatrywać brak spisu treści jako dodatkowy atut książki Katarzyny Sowuli – nigdy nie wiadomo, na co trafisz.

Ta książka to naprawdę piękna i interesująca pozycja, która spodoba się wszystkim dociekliwym i ciekawym świata przedszkolakom i uczniom podstawówki. To, że jej tytuł ma się nijak do tekstu rozdziałów, w żaden sposób nie umniejsza jej wartości. Skoro nie powinno się oceniać książek po okładce, to równie dobrze można zastosować tę zasadę do tytułu; dobra treść zawsze się obroni. Polecamy!

Całość recenzji dostępna tutaj: http://dzinztomikiem.pl/ksiazka-z-wiedzy-o-swiecie-jak-dzieci-zmieniaja-swiat-ciekawostki-i-zadania-katarzyna-sowula/

Jest to zbiór 46 krótkich (maksymalnie dwustronicowych) tekstów popularnonaukowych z następującymi po nich zadaniami do wykonania, które luźno krążą wokół tematów związanych z dziećmi. Można wyodrębnić wśród nich kilka grup tematycznych, np.: dzieciństwo znanych postaci, edukacja, księżniczki i książęta kiedyś i dziś czy zwyczaje kulinarne. Jednak zdecydowana większość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pan Elegant Lis" to naprawdę wyjątkowa postać. Słynący z rudej kity lis wyróżnia się na tle mieszkańców lasu nie tylko przez soczyście pomarańczowe futro, ale i niespotykane pośród konarów hobby. Lis jest nieskromnym artystą-stylistą, który przy pomocy piórek tworzy kreacje i dodatki dla lokalnej fauny: wiewiórce proponuje pióropusz, kretowi ozdobny kołnierz, a borsukowi płaszcz. Wyobraźnia Pana Eleganta pozwala mu nawet stworzyć środek lokomocji dla napotkanej mrówki! Prawdziwe wyzwanie pojawia się jednak w chwili, gdy obiecujący kreator mody spotyka pingwina. Czy i w tym egzotycznym przypadku lisowi uda się znaleźć twórcze rozwiązanie?

Trochę Hałasu z Głębi Lasu to, podobnie jak historie Smoczka Loczka, całokartonowe opowiastki przeznaczone dla najmłodszych czytelników. Przeplatające się w komiksach losy zwierzęcych bohaterów wciągają od pierwszej strony, a kontrastowe kolory sprawiają, że książeczki na długie minuty przyciągają wzrok już półtorarocznych malców. Małe dłonie łatwo radzą sobie z formatem (choć pewnie radziłyby sobie jeszcze lepiej, gdyby rogi książeczek były zaokrąglone). Jednak największym atutem i jednocześnie nowatorskim pomysłem jest zastosowanie w serii prostych rymów (parzystych w przypadku Pani Detektyw Sowy i krzyżowych – w Panu Łasuchu Misiu i Panu Elegancie Lisie), dzięki którym o sowie, misiu i lisie czyta się rytmicznie i melodyjnie. Rytm chwilami zaburzony jest przez dysharmonię w liczbie sylab, ale to niuans, który w żaden sposób nie utrudnia dzieciom odbioru. Wyzwanie mogą natomiast stanowić niektóre wyrazy (ambaras, przyodziać, buszować), formy czasowników (zwlekając, wyciągnąwszy, aleśmy narozrabiali) i związki wyrazowe (czuć krzepę, krzyk mody, trzymać za słowo), które z pewnością będą źródłem wielu pytań.

Pełna recenzja opublikowana z okazji Światowego Dnia Publicznego Czytania Komiksów dostępna jest tutaj:
http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-dymkami-seria-moj-pierwszy-komiks-wydawnictwo-tadam/

"Pan Elegant Lis" to naprawdę wyjątkowa postać. Słynący z rudej kity lis wyróżnia się na tle mieszkańców lasu nie tylko przez soczyście pomarańczowe futro, ale i niespotykane pośród konarów hobby. Lis jest nieskromnym artystą-stylistą, który przy pomocy piórek tworzy kreacje i dodatki dla lokalnej fauny: wiewiórce proponuje pióropusz, kretowi ozdobny kołnierz, a borsukowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pan Łasuch Miś" jest łasuchem, jak sama nazwa wskazuje, ale łasuchem bardzo aktywnym. Tuż po wschodzie słońca kieruje się, by… nie, nie najeść się do syta, ale poćwiczyć! Po udanym treningu siłowym niedźwiadek zagląda do wielkiej dziupli i chowa coś w tajemniczym pakunku w celu przygotowania (równie tajemniczej) niespodzianki. Trzymając pakunek w łapie, kontynuuje gimnastykę. Tym razem jest to bieg długodystansowy, ale już nie w pojedynkę, a z pszczołami na ogonie. Te są przekonane, że miś ma coś, co należy do nich. Zdeterminowane ścigają niedźwiadka po całym lesie, ale czy uda im się go dogonić?

Pełna recenzja opublikowana z okazji Światowego Dnia Publicznego Czytania Komiksów dostępna tutaj:
http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-dymkami-seria-moj-pierwszy-komiks-wydawnictwo-tadam/

"Pan Łasuch Miś" jest łasuchem, jak sama nazwa wskazuje, ale łasuchem bardzo aktywnym. Tuż po wschodzie słońca kieruje się, by… nie, nie najeść się do syta, ale poćwiczyć! Po udanym treningu siłowym niedźwiadek zagląda do wielkiej dziupli i chowa coś w tajemniczym pakunku w celu przygotowania (równie tajemniczej) niespodzianki. Trzymając pakunek w łapie, kontynuuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Pani Detektyw Sowa" opowiada historię rezolutnej sówki, która spieszy na pomoc mieszkańcom lasu w rozwiązywaniu leśnych łamigłówek. Tym razem pani detektyw dowiaduje się o zniknięciu żołędzi z dębu. Wygląda na to, że nikt poza sową nie jest w stanie pomóc, więc dzielna ptaszyna rusza do akcji. Za dnia i w nocy przeczesuje okolicę i przepytuje kolejne zwierzęta, ale po żołędziach ani śladu. Poszukiwania przerywa niespodziewana ulewa, która zmusza sówkę do szukania… schronienia. Czy pani detektyw poczeka cierpliwie aż przestanie padać, czy zanurzy się w strugach deszczu, by wypełnić misję?

Pełna recenzja opublikowana z okazji Światowego Dnia Publicznego Czytania Komiksów dostępna tutaj:
http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-dymkami-seria-moj-pierwszy-komiks-wydawnictwo-tadam/

"Pani Detektyw Sowa" opowiada historię rezolutnej sówki, która spieszy na pomoc mieszkańcom lasu w rozwiązywaniu leśnych łamigłówek. Tym razem pani detektyw dowiaduje się o zniknięciu żołędzi z dębu. Wygląda na to, że nikt poza sową nie jest w stanie pomóc, więc dzielna ptaszyna rusza do akcji. Za dnia i w nocy przeczesuje okolicę i przepytuje kolejne zwierzęta, ale po...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bardzo straszna czkawka Maciej Jasiński, Piotr Nowacki
Ocena 8,1
Bardzo straszn... Maciej Jasiński, Pi...

Na półkach: ,

"Smoczek Loczek. Bardzo straszna czkawka" to historia z naszego (i Waszego z pewnością też) podwórka: nie dość, że opisuje przypadłość znaną każdemu dziecku, to jeszcze odtwarza ją w znanym schemacie relacji między dziećmi a rodzicami, które – jak się okazuje – w świecie smoków są dokładnie takie same jak w świecie ludzi. Mimo przestróg mamy smoczek Loczek skacze po jedzeniu i po raz pierwszy w życiu dostaje czkawki. Zupełnie nie wie, jak ma sobie z nią poradzić. Siostra wyjaśnia mu w naukowy sposób (spójrzcie na cudowną planszę edukacyjną!), jak powstaje czkawka u smoków, i podsuwa pomysł na jej usunięcie. Niestety zaproponowany przez nią sposób nie działa, podobnie zresztą jak rada spotkanego później kolegi. Propozycja taty wydaje się kusząca, ale w ten sposób mama dowie się o nieposłuszeństwie Loczka. Co tu robić?

Pełna recenzja z okazji Światowego Dnia Publicznego Czytania Komiksów na stronie: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-dymkami-seria-moj-pierwszy-komiks-wydawnictwo-tadam/

"Smoczek Loczek. Bardzo straszna czkawka" to historia z naszego (i Waszego z pewnością też) podwórka: nie dość, że opisuje przypadłość znaną każdemu dziecku, to jeszcze odtwarza ją w znanym schemacie relacji między dziećmi a rodzicami, które – jak się okazuje – w świecie smoków są dokładnie takie same jak w świecie ludzi. Mimo przestróg mamy smoczek Loczek skacze po...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Smoczek Loczek. Na ratunek księżniczce Maciej Jasiński, Piotr Nowacki
Ocena 8,1
Smoczek Loczek... Maciej Jasiński, Pi...

Na półkach: ,

"Smoczek Loczek. Na ratunek księżniczce" to klasyczna baśniowa historia z uwięzioną księżniczką w tle, tyle że pisana ze… smoczego punktu widzenia. W takim wydaniu księżniczka zieje ogniem, jej oprawcą jest zły rycerz, a na ratunek rusza oczywiście smok. Zabawa konwencjami – nawet jeśli nieczytelna dla małych odbiorców – z pewnością rozbawi dorosłych, natomiast motyw bezinteresownego pomagania innym to piękna lekcja życzliwości dla wszystkich. Jak myślicie, w jaki sposób można pokonać czarny charakter, mając do dyspozycji jedynie tort marchewkowy?

Pełna recenzja z okazji Światowego Dnia Publicznego Czytania Komiksów na stronie: http://dzinztomikiem.pl/ksiazki-z-dymkami-seria-moj-pierwszy-komiks-wydawnictwo-tadam/

"Smoczek Loczek. Na ratunek księżniczce" to klasyczna baśniowa historia z uwięzioną księżniczką w tle, tyle że pisana ze… smoczego punktu widzenia. W takim wydaniu księżniczka zieje ogniem, jej oprawcą jest zły rycerz, a na ratunek rusza oczywiście smok. Zabawa konwencjami – nawet jeśli nieczytelna dla małych odbiorców – z pewnością rozbawi dorosłych, natomiast motyw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Publikacja Heca w kurniku, czyli krzyżówki, labirynty, kolorowanki i inne zabawy ortograficzne dla dzieci to czarno-biały zeszyt zabaw, w którym głównymi bohaterami autorka uczyniła słowa. I to słowa nie byle jakie, a prawdziwe wyzwania ortograficzne dla dzieci w wieku 6–10 lat (choć podejrzewam, że niejeden nastolatek będzie musiał przy nich pogłówkować). W odróżnieniu od słowników czy podręczników Heca w kurniku nie zawiera żadnych definicji, dymków z cyklu „zapamiętaj”, ani nawet słowa „wyjątek”. W myśl zasady nauka przez zabawę autorka zabiera młodych czytelników do świata łamigłówek, rebusów, krzyżówek i labiryntów; do niczego nie zmusza, nie narzuca kolejności, ani nawet nie proponuje sprawdzania odpowiedzi (choć lista z rozwiązaniami znajduje się na końcu książki). Zaproponowana forma tak daleka od oceniania pozwala dzieciom w pełni oddać się zabawie, a w razie błędów samodzielnie dojść do prawidłowego rozwiązania. By jak najlepiej wykorzystać potencjał publikacji, warto mieć pod ręką naostrzone kredki lub flamastry, ponieważ część zadań językowych ściśle związana jest z kolorowaniem.

Pełna recenzja wraz ze zdjęciami dostępna pod tym linkiem: http://bit.ly/2ga4Jky

Publikacja Heca w kurniku, czyli krzyżówki, labirynty, kolorowanki i inne zabawy ortograficzne dla dzieci to czarno-biały zeszyt zabaw, w którym głównymi bohaterami autorka uczyniła słowa. I to słowa nie byle jakie, a prawdziwe wyzwania ortograficzne dla dzieci w wieku 6–10 lat (choć podejrzewam, że niejeden nastolatek będzie musiał przy nich pogłówkować). W odróżnieniu od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Okazuje się, że równie mocno jak ludzie marzą o psach, psy marzą o tym, by być z ludźmi. Czasami wystarczy przypadek, żeby mogło się to zdarzyć, a czasami trzeba się trochę rozejrzeć. Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, od wczesnego szczenięctwa zastanawiał się, kiedy wreszcie pojawi się ktoś, kto go przygarnie i nada mu imię. Pierwszego imienia nie pamięta, ale potrafi przywołać miłe wspomnienia z czasów, kiedy był blisko mamy i pięciorga rodzeństwa. Wspomina ciepło budy i skromne, ale smaczne posiłki w postaci kaszy gryczanej z tłuszczem (a czasem i kawałka kości!). Uwielbiał tulić się do mamy, a z braćmi i siostrami godzinami hasać po podwórzu, bawiąc się to w berka, to w chowanego. Z całego miotu to Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, był najśmielszy i najbardziej ufny. Dlatego kiedy pewnego dnia w okolicy domu pojawiło się dziwne warczące stworzenie, z którego wysiedli ludzie, szczeniak podbiegł do nich jako jedyny z rodzeństwa, by jak najszybciej spełnić swoje marzenie. Okazało się, że Gruby Głos i Piskliwy Głos, jak opisuje ludzi, wcale nie są wyśnionymi przyjaciółmi, a miejscu, do którego trafił Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, daleko do ideału.

Już pierwszego dnia w nowym domu pies poczuł, jak silną rękę ma Gruby Głos i w okrutny sposób przekonał się, że do domu państwa nie wolno mu się zbliżać nawet na krok. Szczeniak mógł odpoczywać w budzie, która jednak kompletnie różniła się od tej, którą pamiętał. Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, wyczuwał w tym miejscu przerażenie i ból – zresztą te same emocje towarzyszyły odtąd i jemu.

Im bardziej szczeniak przypominał dorosłego psa, tym mniej uwagi poświęcał mu Piskliwy Głos. Natomiast Gruby Głos każdego dnia wynajdywał okazję, by wyrządzić psu krzywdę. Ot tak, za nic (a może za wszystko?). Zdarzały się sytuacje, w których Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, doskonale wiedział, za co dostaje karę – ta jednak zawsze była niewspółmierna do czynu. Za pogryzienie starego gumowca pies najpierw został brutalnie pobity, a następnie siłą zawleczony pod budę, gdzie zaciśnięto mu na szyi pętlę z drutu. By dać szczeniakowi nauczkę, Gruby Głos przestał regularnie przynosić Lolkowi jedzenie. Wycieńczenie wyostrzało zmysły i osłabiało precyzję psa, dlatego gdy któregoś dnia Gruby Głos wyciągnął rękę z jedzeniem w stronę Lolka, ten nieumyślnie chwycił palec zamiast smakołyka. Cała złość Grubego Głosu przelała się na psinę w postaci ciosu zadanego siekierą. Oprócz piekącego bólu Lolek poczuł coś jeszcze – szansę na ucieczkę...

To tylko część recenzji, którą przygotował Dżin. Więcej znajdziecie na stronie:
http://dzinztomikiem.pl/ksiazka-z-niebieska-linia-lolek-adam-wajrak-niespodzianka-od-ilustratora-mariusza-andryszczyka/

Okazuje się, że równie mocno jak ludzie marzą o psach, psy marzą o tym, by być z ludźmi. Czasami wystarczy przypadek, żeby mogło się to zdarzyć, a czasami trzeba się trochę rozejrzeć. Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, od wczesnego szczenięctwa zastanawiał się, kiedy wreszcie pojawi się ktoś, kto go przygarnie i nada mu imię. Pierwszego imienia nie pamięta, ale potrafi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja książki rozgrywa się na Dzikim Zachodzie. Właśnie tam pośród piachu, kaktusów i kamieni Jon Klassen osadza dwa żółwie i jeden kapelusz wzbudzający pożądanie obu kompanów. Przyglądają mu się, przymierzają, stwierdzają, że obu jest w nim do twarzy. W końcu przyjaciele zgodnie przyznają, że skoro kapelusz jest jeden, a ich jest dwóch, to powinni zostawić kapelusz za sobą i iść dalej. Czy ten prosty plan się powiedzie?

Historia żółwi i kapelusza podzielona została na trzy części: Kapelusz, Zachód słońca, Noc. Na narrację jest tutaj więcej miejsca niż w przypadku poprzednich dwóch części trylogii z uwagi na wydłużenie książki z 32 do 48 stron. Klassen oprawił swą opowieść niezwykle zgraną paletą barw, która idealnie oddaje upływające snującym się żółwiom godziny. Kolory subtelnie przechodzą od przydymionego pudrowego różu przez ciemniejące pomarańcze i brązy zachodzącego słońca do czerni nieba rozświetlonego migocącymi gwiazdami.

Podobnie jak w przypadku wcześniej wydanych książek Jona Klassena w „O! Kapelusz” kluczową rolę odgrywa lekko nieobecny wyraz twarzy bohaterów i zdające się mówić wszystko oczy. Spojrzenia żółwi budują napięcie niemal jak w filmach Tarantino. Brakuje tylko muzyki z westernu „Dobry, zły i brzydki”, ale tę pewnie niejeden czytelnik podświadomie nuci w trakcie lektury. Książki łączy także duży i wyraźny krój pisma, co czyni je atrakcyjnymi dla dzieci rozpoczynających przygodę z samodzielnym czytaniem...

To tylko część recenzji, którą przygotował Dżin. Więcej znajdziecie na stronie:
http://dzinztomikiem.pl/ksiazka-z-glowy-o-kapelusz-jon-klassen/

Akcja książki rozgrywa się na Dzikim Zachodzie. Właśnie tam pośród piachu, kaktusów i kamieni Jon Klassen osadza dwa żółwie i jeden kapelusz wzbudzający pożądanie obu kompanów. Przyglądają mu się, przymierzają, stwierdzają, że obu jest w nim do twarzy. W końcu przyjaciele zgodnie przyznają, że skoro kapelusz jest jeden, a ich jest dwóch, to powinni zostawić kapelusz za sobą...

więcej Pokaż mimo to