-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
Lubię klasykę. Lubię klasykę? W każdym razie zawsze warto sprawdzić, czy klasyka zasłużyła na to miano. W przypadku pozycji jaką są Metamorfozy przeżyłam jedną z najpiękniejszych niespodzianek w życiu. To ożywcza porcja ambrozji wprost z Olimpu, to nektar spływający z kielicha Muz na nasze wargi. Jestem zachwycona, że rodzaj ludzki wydał literaturę tak orzeźwiającą i bezpretensjonalną, a zarazem pełną posiadającą głębokie przesłanie.
Lubię klasykę. Lubię klasykę? W każdym razie zawsze warto sprawdzić, czy klasyka zasłużyła na to miano. W przypadku pozycji jaką są Metamorfozy przeżyłam jedną z najpiękniejszych niespodzianek w życiu. To ożywcza porcja ambrozji wprost z Olimpu, to nektar spływający z kielicha Muz na nasze wargi. Jestem zachwycona, że rodzaj ludzki wydał literaturę tak orzeźwiającą i...
więcej mniej Pokaż mimo toDała mi to pani bibliotekarka, gdy byłam jeszcze w podstawówce. Szokujące ;))) Ta pani chyba nie do końca wiedziała, o czym traktuje powieść. Seks z chłopcem na dachu - to jedyna scena, która pozostała w mojej pamięci. Jakieś okruchy wspomnień. Tylko tytuł wciąż ma ten urok...
Dała mi to pani bibliotekarka, gdy byłam jeszcze w podstawówce. Szokujące ;))) Ta pani chyba nie do końca wiedziała, o czym traktuje powieść. Seks z chłopcem na dachu - to jedyna scena, która pozostała w mojej pamięci. Jakieś okruchy wspomnień. Tylko tytuł wciąż ma ten urok...
Pokaż mimo toCzytałam, czytałam, czytałam i czytałam. Aż w końcu stwierdziłam, że idę na kawę. Potem czytałam, czytałam i zaczęłam ziewać. Tak gdzieś przy III tomie. Wolę Robinsona Cruzoe.
Czytałam, czytałam, czytałam i czytałam. Aż w końcu stwierdziłam, że idę na kawę. Potem czytałam, czytałam i zaczęłam ziewać. Tak gdzieś przy III tomie. Wolę Robinsona Cruzoe.
Pokaż mimo toNigdy nie doczytałam do końca, ale kocham ten świat, gdzie wszytko może się zdarzyć. Uwielbiam fantazję, której brak granic. Uwielbiam baśnie i światy tak odległe, jak to się tylko da. Z tego powodu czytam tylko kilka książek rocznie. Tę czytam i czytam od wielu lat...
Nigdy nie doczytałam do końca, ale kocham ten świat, gdzie wszytko może się zdarzyć. Uwielbiam fantazję, której brak granic. Uwielbiam baśnie i światy tak odległe, jak to się tylko da. Z tego powodu czytam tylko kilka książek rocznie. Tę czytam i czytam od wielu lat...
Pokaż mimo toTo moja ulubiona książka. Jest jeszcze w niej fantazja, której brak wszelkim gatunkowym potworkom pisanym w ramach nurtu czy to fantasy czy każdego innego wybranego przez autora z góry, zanim zabiera się do fabuły. Caroll po prostu usiadł i napisał. Bez zastanawiania się, czy to ma sens. Bo czy to ma sens?
To moja ulubiona książka. Jest jeszcze w niej fantazja, której brak wszelkim gatunkowym potworkom pisanym w ramach nurtu czy to fantasy czy każdego innego wybranego przez autora z góry, zanim zabiera się do fabuły. Caroll po prostu usiadł i napisał. Bez zastanawiania się, czy to ma sens. Bo czy to ma sens?
Pokaż mimo toTo jest rakieta! Wbiło mnie w fotel. Polecam, chociaż sens powieści dopiero do mnie dociera. Faktem jest, że zgodnie z opisem, ma to głęboki podtekst ezoteryczny. Ale nic dosłownie. To chyba największa zaleta książki, że temat wędrówki dusz jakby tylnymi drzwiami jest nam prezentowany. Nagle zaskakuje: jesteśmy w tym, ten opis w jakiś sposób trafia :)
To jest rakieta! Wbiło mnie w fotel. Polecam, chociaż sens powieści dopiero do mnie dociera. Faktem jest, że zgodnie z opisem, ma to głęboki podtekst ezoteryczny. Ale nic dosłownie. To chyba największa zaleta książki, że temat wędrówki dusz jakby tylnymi drzwiami jest nam prezentowany. Nagle zaskakuje: jesteśmy w tym, ten opis w jakiś sposób trafia :)
Pokaż mimo to
Śmiałam się, uśmiechałam i znów się śmiałam. Szwejk to nie materiał na męża. Całe szczęście że wciąż po świecie chodzą mężczyźni, którzy mężami wcale nie chcą zostać. Bo jeśli ktoś wymyślił Szwejka, to sam Szwejka w sobie nosić musiał. Brawo Hasek!
Śmiałam się, uśmiechałam i znów się śmiałam. Szwejk to nie materiał na męża. Całe szczęście że wciąż po świecie chodzą mężczyźni, którzy mężami wcale nie chcą zostać. Bo jeśli ktoś wymyślił Szwejka, to sam Szwejka w sobie nosić musiał. Brawo Hasek!
Pokaż mimo to