-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-14
2024-05-09
Pomysł na antologię jako taką jest bardzo ciekawy, myślę, że mimo wszystko nie jest łatwo napisać tekst na raptem 300 znaków. Jednak sporo „opowiadań” jest raczej nudnych, „bezbeckich” czy po prostu średnich – ale i tak warto sięgnąć z czystej ciekawości, bo przeczytanie tego nie zajmie dużo czasu, a można znaleźć kilka perełek. Mimo pewnego narzekania i tak daję wysoką ocenę na zachętę.
Wymienię właśnie kilka tych perełek, na które według mnie warto zwrócić uwagę: „Wiadomość ostatniego dnia” Beaty Baran, „Miejsce na dom rodzinny” Jędrzeja Chrząstka, „Szepty” Adama Figurskiego, „Pan M. przybywa do miasta” Konrada Hyżego, „Śpiąca królewna” Aleksandry Jung, „Stara wiedźma” i „Poszukiwania” Anny Kłodnickiej, „Przeprawa” Filipa Artura Kowalskiego, „Rozwój” Krzysztofa Marcińskiego, „Efekt obserwatora” i „To nie jest multiświat dla mnie” Adama Raglana.
Pomysł na antologię jako taką jest bardzo ciekawy, myślę, że mimo wszystko nie jest łatwo napisać tekst na raptem 300 znaków. Jednak sporo „opowiadań” jest raczej nudnych, „bezbeckich” czy po prostu średnich – ale i tak warto sięgnąć z czystej ciekawości, bo przeczytanie tego nie zajmie dużo czasu, a można znaleźć kilka perełek. Mimo pewnego narzekania i tak daję wysoką...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-30
Numer zalicza się raczej do tych średnich. Witold Vargas to jak zwykle nic specjalnego, za to Agnieszka Klęczar trzyma poziom jak zawsze. Tekst Joanny Kułakowskiej o „Jezuitkach Diuny” to strasznie zmarnowany potencjał – temat ogólnie bardzo ciekawy, ale w tym wydaniu to było miałkie. Jednak jeszcze gorszy był artykuł Pauliny Jasik o „Cyberpunkowej Femme Fatale” – była to nieudolna próba tłumaczenia się feministkom z tego co lubi się oglądać (zupełnie niepotrzebnie). Dalej też nijak na czele z wywiadami, na plus jak zwykle teksty Rafała Kosika i Łukasza Orbitowskiego. Opowiadania też takie średnie i niezapadające w pamięć.
Numer zalicza się raczej do tych średnich. Witold Vargas to jak zwykle nic specjalnego, za to Agnieszka Klęczar trzyma poziom jak zawsze. Tekst Joanny Kułakowskiej o „Jezuitkach Diuny” to strasznie zmarnowany potencjał – temat ogólnie bardzo ciekawy, ale w tym wydaniu to było miałkie. Jednak jeszcze gorszy był artykuł Pauliny Jasik o „Cyberpunkowej Femme Fatale” – była to...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-12
Może zbyt dużego doświadczenia z Sandersonem nie mam, ale jak na razie mogę stwierdzić, że mam pewien z nim problem. Nie jest problem z samą historią, bo grzechem byłoby powiedzenie, że jest słabym pisarzem. Jednak jest on dość męczący i zawsze muszę sobie zrobić dłuższą przerwę tak mniej więcej w połowie lektury, a po tym powrocie „smakuje” ona o wiele lepiej – tak też było i tym razem.
Każe z trzech opowiadań, z których składa się ta książka, były dobre, chociaż moje serce skradło ostatnie „Legion: Kłamstwa patrzącego” – według mnie była tam największa stawka emocjonalna i zagrożenie wobec bohaterów (w rozumieniu aspektów, więc nie do końca realnych) było prawdziwe, tak samo ciekawy i pouczający jest końcowy morał.
Pierwsze opowiadanie „Legion” również zasługuje na wyróżnienie głównie z tego względu, że tematy religii w fantastyce nie są za często poruszane, a jak są to z reguły w mierny sposób (w rozumieniu religii chrześcijańskiej). Zaś „Legion: Pod skórą”, mimo że było dobrą historią, to jak dla mnie trochę za długą i po pewnym czasie męczącą – gdzieś w połowie wytraca swoją dynamikę. Ostatecznie oczywiście polecam – Sanderson wart jest czytania.
Może zbyt dużego doświadczenia z Sandersonem nie mam, ale jak na razie mogę stwierdzić, że mam pewien z nim problem. Nie jest problem z samą historią, bo grzechem byłoby powiedzenie, że jest słabym pisarzem. Jednak jest on dość męczący i zawsze muszę sobie zrobić dłuższą przerwę tak mniej więcej w połowie lektury, a po tym powrocie „smakuje” ona o wiele lepiej – tak też...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-05
Ten numer jest niezwykłym rozczarowaniem, publicystyka jest miałka a Artur Olchowy w swoim artykule „Homo sapiens magicae” pogrąża się już w jakichś oparach absurdu, chociaż pierwsza część z poprzedniego numeru dawała nadzieje na coś ciekawszego. Zaś sam temat przewodni tego numeru został po prostu zmarnowany, szkoda, że za niego nie wziął się ktoś kompetentny w tematyce religii. A wywiad z Michelem Gondrym czyta się, jakby z nim rozmawiał jakiś nastolatek, a nie profesjonalny dziennikarz.
Proza w wydaniu zarówno polskim jak i zagranicznym jest również nieporozumieniem, może poza opowiadaniem Davide Camparsiego „Nie samym chlebem” – chociaż ono też pozostawiało trochę do życzenia. Zdecydowanie najgorsze utwory, jakie czytałem w ostatnim czasie, podczas lektury ich wszystkim miałem w głowie cytat z „Konwentu fantastycznego” Andrzeja Miszczaka: „Boże mój, [...], niech to się już skończy”. Mimo wszystko największym rozczarowaniem była Switałana Taratorina z „Życiem Marii i Olgi. Apokryfem nowego świata” – po wschodnioeuropejskim fantasty, którego jestem fanem, spodziewałem się czegoś więcej.
Ten numer jest niezwykłym rozczarowaniem, publicystyka jest miałka a Artur Olchowy w swoim artykule „Homo sapiens magicae” pogrąża się już w jakichś oparach absurdu, chociaż pierwsza część z poprzedniego numeru dawała nadzieje na coś ciekawszego. Zaś sam temat przewodni tego numeru został po prostu zmarnowany, szkoda, że za niego nie wziął się ktoś kompetentny w tematyce...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-20
Zacznę od tego, że to jest moim zdaniem najlepszy numer „Nowej Fantastyki”, jaki do tej pory czytałem. Publicystyka była na wysokim poziomie i każdy artykuł wnosił coś ciekawego (wyjątkiem jest tu kolejna przygoda „Lila i Puta”, którą niezmiennie uważam za straszny bezbek).
Z prozy polskiej o dziwo każde opowiadanie mi się podobało. Chętnie przeczytałbym jakiś rodzaj kontynuacji „Biesa kwantowego” Miki Modrzyńskiej i „Selkie” Przemysława Gula – nigdy wielkim fanem urban fantasy nie byłem, ale akurat te historie przypadłby mi do gustu, więc wielki plus i szacunek dla autorów.
Jeżeli chodzi o prozę zagraniczną to „Szlam” Anthony’ego M. Ruda i „Przed lustrem” Valentino Poppiego to jest klasa sama w sobie. Styl Valentino Poppiego już mi się spodobał w opowiadaniu „Biuro Rzeczy Zagubionych” w „NF 09/2023”, więc mogę jedynie powiedzieć, że chętnie przeczytałbym coś więcej jego pióra. Zaś ostatnie opowiadanie „Złomiarze” Laviego Tidhara było po prostu średnie, co nie znaczy jednak, że było słabe. Tak jak wspomniałem na początku, to wydanie uważam za bardzo dobre.
Zacznę od tego, że to jest moim zdaniem najlepszy numer „Nowej Fantastyki”, jaki do tej pory czytałem. Publicystyka była na wysokim poziomie i każdy artykuł wnosił coś ciekawego (wyjątkiem jest tu kolejna przygoda „Lila i Puta”, którą niezmiennie uważam za straszny bezbek).
Z prozy polskiej o dziwo każde opowiadanie mi się podobało. Chętnie przeczytałbym jakiś rodzaj...
W tym numerze wyjątkowo cała publicystyka, poza może artykułami około Falloutowymi była bardzo miałka. Natomiast warto zauważyć, że Mateusz Wielgosz i Łukasz Czernecki bujają trochę w oparach absurdu w swoich tekstach, aż dziwne, że pierwszy tekst trafił do zakładki „nauka”. Szczególny zaś nacisk kładę na Czarneckiego, który pisze kilka zdań o krucjatach, będąc zaczadzonym mitami o nich.
Jeżeli chodzi o prozę zarówno polską jak i zagraniczną, była ona na dość wysokim poziomie i każde opowiadanie dobrze mi się czytało. Na plus wyróżniłbym może „Pięć posklejanych pająków” Michała Brzozowskiego i „Bibliotekę na bezludnej wyspie” Erica M. Witcheya.
W tym numerze wyjątkowo cała publicystyka, poza może artykułami około Falloutowymi była bardzo miałka. Natomiast warto zauważyć, że Mateusz Wielgosz i Łukasz Czernecki bujają trochę w oparach absurdu w swoich tekstach, aż dziwne, że pierwszy tekst trafił do zakładki „nauka”. Szczególny zaś nacisk kładę na Czarneckiego, który pisze kilka zdań o krucjatach, będąc zaczadzonym...
więcej Pokaż mimo to