Mieszka w Seattle w stanie Waszyngton. Postcyberpunkowy kultowy pisarz SF stworzył alternatywny świat, w którym Arabia Saudyjska staje się dominującym mocarstwem, a Ameryka fundamentalistycznym zaściankiem. Więcej niż połowa zabawy podczas czytania tej książki pochodzi z odkrywania wszystkich misternie przemyślanych konsekwencji wypływających z założonej tezy.http://home.att.net/~Storytellers/
Przede wszystkim od książki z daleka powinni się trzymać ludzie niezainteresowani historią i kulturą USA, oraz ludzie obojętni (a nawet negatywnie podchodzący) do wszelkich kwestii rasowych w Stanach. "Kraina Lovecrafta" choć mocno osadzona w klimacie pulpowej grozy, okultyzmu i mitologii Cthulhu, to jeszcze mocniej osadzona jest w temacie rasowej segregacji z początku XX wieku oraz w kulturze Afroamerykańskiej z tego okresu.
Prostym językiem serwując: to antologia kilku czarnoskórych bohaterów, którzy muszą się mierzyć nie tylko z czarno magicznymi siłami z innych wymiarów, ale też - a może przede wszystkim - z rasizmem białego człowieka. Dlatego rozumiem, że polski Czytelnik może mieć duuuuży problem z chłonięciem historii.
Skupiając się jednak na warstwie fantastycznej tych opowiadań (połączonych ze sobą postaciami bohaterów w jedną całość) trzeba zauważyć zarówno dużą miłość autora do twórczości Lovecrafta, jak i dużą wyobraźnię w tworzeniu spójnego tła dla poczynań bohaterów. Matt Ruff wykorzystuje teorie naukowe, różne mitologie, czarną magię łącząc je w kreatywny i swobodny sposób.
Pochwaliłem? Pochwaliłem. I co autorze? Nie każdy biały człowiek jest taki zły i niedobry.
Howard Phillips Lovecraft jest znany przede wszystkim ze swoich utworów grozy, który inspirowały kolejne pokolenia twórców. Jednakże w jego tekstach pobrzmiewają często motywy jego osobistych uprzedzeń rasowych. Ten temat postanowił wykorzystać Matt Ruff w swojej książce.
Książka ta to tak naprawdę zbiór opowiadań, chociaż twórca określa ją powieścią. Akcja wszystkich osadzona jest w latach 50. w USA, a głównymi bohaterami są dwudziestoletni czarnoskóry Atticus Turner oraz jego znajomi.
W tytułowej „Krainie Lovecrafta” Atticus udaje się do miejscowości Ardham, gdzie ma przebywać jego zaginiony ojciec. Na miejscu jednak okazuje się, że jest to swego rodzaju pułapka.
Opowiadania przez większość czasu świetnie buduje klimat mieszając ze sobą grozę i wątki rasistowskie. Jednakże kiedy zostaje ujawnione o co tak naprawdę chodzi, to fabuła staje się niezamierzenie śmieszna. Zmarnowany potencjał.
W „Snach w domu wiedźmy” Letycja Dandridge, koleżanka Atticusa kupuje dom w dobrej dzielnicy. Plotki jednak głoszą, że jest on nawiedzony.
Jest to bardzo typowa opowieść będą wariacją historii o nawiedzonym domu. Tutaj to jednak groza nie stoi na pierwszym planie, a raczej wątki komediowe. Bardzo przeciętne.
„Księga Abdullaha” przedstawią historię bractwa wolnomularskiego, które usiłuje wykraść Księgę Imion.
Jest tutaj parę ciekawych pomysłów jako chociażby miejsce ukrycia księgi. Jednakże są one dosyć słabo wykorzystane.
„Hippolita zakłóca porządek wszechświata” to dosyć prosta historia o podróży na inną planetę. Wielka szkoda, że twórca nie pokusił się o dokładniejsze przedstawienie innego świata i nie okazał się bardziej kreatywny. Doceniam jednak pewien przewrotny motyw w końcówce.
„Jekyll w Hyde Parku” to wariacja na temat historii o doktorze Jekyllu i panu Hydzie, z tym że tutaj to czarna kobieta pod wpływem mikstury staje się biała. Wykorzystane są tu bardzo typowe tropy dla tego typu opowieści. Ciekawszym motywem jest współpraca bohaterki z jednym z antagonistów.
O wiele bardziej zapadł mi w pamięć „Wąski dom”, w którym to Atticus razem z ojcem ruszają w poszukiwaniu zaginionego członka bractwa. Spodobał mi się motyw przewrotnych życzeń, a także bardzo smutnego losu tamtejszych duchów.
„Horacy i diabelska lalka” opowiada o synu Hippolity, który jest dręczony przez policję. Motyw klątwy jest tu bardzo ciekawy, ale niestety problem zostaje zbyt łatwo rozwiązany.
Ostatni tekst czyli „Znamię Kaina” stara się połączyć wątki ze wszystkich opowiadań, żeby doprowadzić całość do wielkiego finału. Doceniam tutaj konsekwencję autora w realizacji własnych pomysłów, ale niestety ostateczne starcie wypada bardzo rozczarowująco.
Temat połączenia Lovecrafta i rasizmu lat 50 w USA miał spory potencjał. Niestety zamiast tego powstał zbiór dosyć przeciętnych tekstów grozy i science-fiction. Gdyby nie tematyka rasowa, to prawdopodobnie książka wyleciałaby mi z pamięci zaraz po lekturze.