-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-10-15
2023-09-11
Jolanta Maria Kaleta zdecydowanie zaczyna wyrabiać sobie u mnie dobrą opinię. Rok temu czytałam pierwszy tom „Tronu we krwi”, czyli „Zdradę” i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona i co najlepsze bardzo dużo z tego pamiętałam, bo podczas czytania „Kłamstwa” dużo wątków nie było dla mnie nie jasnych jak się tego obawiałam.
Na tronie Polski – zasiadł Bolesław Krzywousty. Oślepił swojego przyrodniego brata Zbigniewa. Co doprowadziło do jego śmierci. Z tego powodu kościół nałożył na księcia klątwę. Ten w ramach pokuty wyruszył na pielgrzymkę na Węgry. Jednak czy zrobił to ze szczerego serca? Sambor z Łabędziów przejmuje opiekę nad synem zmarłego Zbigniewa i usynawia go, jednocześnie zmieniając mu imię z Lestek na Jaczemir. Chłopiec nie może nikomu się przyznać, kto jest jego prawdziwym ojcem. Nierozłączona do tej pory trójka przyjaciół: książę Bolesław, Sambor oraz Radomir już nie są sobie tak bliscy, a to wszystko za sprawą jednej kobiety. Sprawy państwowe również nie układają się po myśli Bolesława. Sąsiedzi ingerują w sprawy Polski, a wojna goni wojnę…
Wow… To jak autorka pomieszała fikcję z rzeczywistością bardzo mnie zaskoczyło. Oczywiście pozytywnie. Bardzo dobrze czytało mi się ten tom. Oczywiście jak w przypadku poprzedniego trafił na czas, kiedy nie miałam za bardzo przestrzeni na czytanie, ale nawet to nie zabrało mi przyjemności z lektury. Bohaterowie (historyczni oraz fikcyjni) są z krwi i kości. Irytują tak jakbyśmy z nimi przebywali. A już najbardziej irytowała mnie druga żona Bolesława Krzywoustego – Salomea. Nie mogłam znieść tej postaci. Jednak jednocześnie ją rozumiałam, bo chciała zapewnić swoim synom koronę.
To, co w pierwszej części również mi się podobało i było obecne w drugiej to, to jak autorka mieszała wierzenia słowiańskie z wiarą katolicką, która w dniu śmierci Bolesława Krzywoustego była obecna na ziemiach księstwa od 142 lat! Wydawałoby się, że to wystarczy, aby wiara chrześcijańska już zadomowiła się na ziemiach polskich. Nie jest tak. Bogowie słowiańscy ciągle mieszają się z wiarą katolicką, a królowie, książęta i cesarzowie prześcigają się w zdobywaniu kolejnych terytoriów, które nie wyznają tej samej wiary. Każdy chce wypaść jak najlepiej w oczach papieża.
„Kłamstwo” to fascynująca podróż, gdzie bohaterowie są z krwi i kości i wciągają nas w swój świat i intrygi. Ja wcale nie żałuję, że przeczytałam ten tom. Wręcz przeciwnie: żałuję, że nie mogłam czytać tyle ile chciałam. Od razu zabieram się za ostatni tom.
Jolanta Maria Kaleta zdecydowanie zaczyna wyrabiać sobie u mnie dobrą opinię. Rok temu czytałam pierwszy tom „Tronu we krwi”, czyli „Zdradę” i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona i co najlepsze bardzo dużo z tego pamiętałam, bo podczas czytania „Kłamstwa” dużo wątków nie było dla mnie nie jasnych jak się tego obawiałam.
Na tronie Polski – zasiadł Bolesław Krzywousty....
2022-06-16
Muszę być szczera i przyznać, że kompletnie się nie spodziewałam, że „Tron we krwi. Zdrada” tak bardzo przypadnie mi do gustu. Uważam, że jest to bardzo dobra książka. Dlaczego? Już Wam mówię!
Na tronie Polski zasiada Władysław Herman. Władzę pomaga sprawować mu Sieciech, – co wywołuje bunt. Na czele buntu staje starszy syn Władysława Zygmunt, wspierany przez młodszego brata Bolesława. Jednak czy mogą sobie ufać wzajemnie? Czyja krew splami tron Polski?
Nie spodziewałam się, że „Tron we krwi. Zdrada” spodoba mi się na tyle, aby chcieć przeczytać kolejny tom. Obawiałam się, że będzie duża ilość opisów bitew, ale to się nie wydarzyło. Dla wielu czytających to pójście na łatwiznę, ale moim zdaniem był to bardzo dobry ruch. Lepiej, że tego nie było niż miało być to zrobione po łebkach. Na dodatek spowolniłoby to akcję książki, która i tak nie jest specjalnie wartka. Posiada za to kilka nagłych zwrotów akcji. Mimo to książkę czytało mi się bardzo dobrze.
Podobało mi się, że autorka pomieszała wierzenia słowiańskie z chrześcijaństwem. Mam na myśli tu pokazanie, że wdrażanie chrześcijaństwa nie było wcale takie proste i mimo wiary w jednego Boga ludzie dalej nosili przy sobie różnego rodzaju medaliki czy figurki. Nie uważam, żeby to była pogarda dla chrześcijaństwa. Jolanta Maria Kaleta pokazała, że jeden wiek, – bo tyle minęło od chrztu Polski (symboliczna data 996) do śmierci Władysława I Hermana – to bardzo krótki okres czasu i nie wystarczy to na wykorzenienie wierzeń słowiańskich czy też innych. Podobało mi się to, co zrobiła i uważam to za plus tej książki.
Dodatkowo każda postać czy to fikcyjna czy historyczna dostała swój własny charakter i osobowość. Każdy ma swoje wady oraz zalety. Autorka nie zapomniała o tym, aby dostosować myślenie bohaterów do czasów, w których żyli, co bardzo ułatwia przeniesienie się do Polski z przełomu XI/XII wieku.
Mamy tu styczność nie tylko z intrygami, jakie snuli Zbigniew czy Bolesław, aby dostać tron Polski, ale mamy też knowania na dworze królewskim oraz poza nim. Dostajemy opis tradycji średniowiecznej Polski i to jak wyglądały wtedy realia życia.
Muszę przyznać, że jak na pierwsze spotkanie z Jolantą Marią Kaletą to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że aż tak podpasuje mi jej styl i opowiadana przez nią historia. Oczywiście książka mogłaby mi się podobać bardziej. Nie porwała mnie na tyle, aby dodać ją do ulubionych, ale spędziłam z nią dobrze czas i chętnie sięgnę po drugi tom.
"Nie masz na świecie nic bardziej przewrotnego jak los - odezwał się po chwili. - Najpierw uśmiecha się do ciebie zalotnie, daje ci wszystko, czego zapragniesz. A gdy już myślisz, żeś szczęśliwy, to zaczyna na ciebie warczeć z zajadłością wściekłego psa i zabiera wszystko, co wcześniej dał. A im więcej kiedyś ci sprzyjał, tym zajadlej atakuje. Z matki kochającej staje się nagle macochą." ~ Jolanta Maria Kaleta, Tron we krwi. Zdrada, Kraków 2022, s. 437-438.
Muszę być szczera i przyznać, że kompletnie się nie spodziewałam, że „Tron we krwi. Zdrada” tak bardzo przypadnie mi do gustu. Uważam, że jest to bardzo dobra książka. Dlaczego? Już Wam mówię!
Na tronie Polski zasiada Władysław Herman. Władzę pomaga sprawować mu Sieciech, – co wywołuje bunt. Na czele buntu staje starszy syn Władysława Zygmunt, wspierany przez młodszego...
Z wielką chęcią wzięłam się za ostatni tom serii "Tron we krwi". Byłam ogromnie ciekawa jak to wszystko zostało opisane.
Bolesław Krzywousty nie żyje. Zgodnie z jego wolą na tronie senioralnym zasiada Władysław, a synowie z drugiego małżeństwa otrzymują własne dzielnice. W historii Polski jest to nazywane rozbiciem dzielnicowym. Żaden z synów nie jest zadowolony z takiego rozwiązania. Władysław uważa, że to on powinien być księciem całego kraju, a bracia nie powinni mieć własnych dzielnic. Z kolei najstarszy syn z drugiego małżeństwa Bolesław Kędzierzawy, uważa, że to jemu należy się pełnia władzy. Sambor z Łabędziów też nie ma łatwego zadania. Przysięgał na łożu śmierci Bolesława Krzywoustego, że będzie wspierał pierworodnego syna. Jednak czy w związku z odkrytą tajemnicą może złamać obietnicę? I jak bardzo będzie go to kosztowało?
Autorka pokazała, że życie dworskie czy też królewskie nie jest proste, a w zasadzie składa się z samych intryg, kłamstw i spisków. Władysław za wszelką cenę chciał utrzymać władzę i pozbyć się przyrodnich braci z kraju. Próbuje szukać sojuszników poza granicami kraju. Niestety, ale rodzina jego żony nie jest skłonna do pomocy, bo osłabiona Polska jest Niemcom na rękę. Autorka pokazała jakie wydarzenia mogły mieć miejsce, ale nie zostały ujęte w żadnych oficjalnych kronikach - oczywiście z uwzględnieniem wierzeń słowiańskich i zjawisk nadprzyrodzonych, co już oczywiście jest fikcją literacką.
W dalszym ciągu mamy ukazaną wiarę pogańską, którą bardzo powoli wypiera chrześcijaństwo. Podobały mi się te fragmenty. Były naprawdę fascynujące - czytać o tym jak w imię Boga mordowano ludzi. Wielu niestety zapomina o tym krwawym elemencie historii chrześcijaństwa.
Czułam jednak pewien niedosyt. Jak dla mnie za dużo było wątków pobocznych, a za mało dworskiego życia Władysława czy jego braci. Rozumiem, że autorka chciała doprowadzić do końca wszystkie wątki, ponieważ to ostatni tom. Jednak zdecydowanie więcej wolałabym czytać o dworach królewskich. Pozostałe wątki zaczynały mnie momentami użyć.
Całą serię oceniam dobrze. Była ciekawa i przybliżała odrobinę historii - oczywiście, wiem, że wiele rzeczy było inaczej, ale przeczytanie trylogii zachęciło mnie do własnego poszukiwania informacji na ten temat.
Z wielką chęcią wzięłam się za ostatni tom serii "Tron we krwi". Byłam ogromnie ciekawa jak to wszystko zostało opisane.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBolesław Krzywousty nie żyje. Zgodnie z jego wolą na tronie senioralnym zasiada Władysław, a synowie z drugiego małżeństwa otrzymują własne dzielnice. W historii Polski jest to nazywane rozbiciem dzielnicowym. Żaden z synów nie jest zadowolony z takiego...