-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
Proza Brite jest jak tabliczka czekolady - najlepiej smakować po kawałeczku, wtedy starczy na długo.
Podoba mi się - może to będzie za duży spojler, ale po raz pierwszy przy zakończeniu można się uśmiechnąć. Same postaci także dało się polubić, choć mam wrażenie, że Brite (świadomie lub nie) dręczy swoje bohaterki właśnie z powodu ich płci. Trevor i Zach momentami wydawali się dość nieautentyczni jako przedstawiciele tej grupy wiekowej (raz zbyt dziecinni, raz zbyt dojrzali, ale właściwie w tym wieku człowiek często jest rozdarty między jednym a drugim, więc może się za bardzo czepiam), ale jednak uroczy. Kawałki opisujące wizytę (?) w Birdland są rewelacyjne, tak naprawdę można je interpretować zarówno w kategorii wydarzeń na tle opowieści prawdziwych (bardziej konwencja horroru) albo fikcyjnych (jeśli założymy, że były to tylko halucynacje, mamy tu raczej do czynienia z podejściem psychologicznym).
Osobiście bardzo lubię Brite, zwłaszcza ten styl - mieszanka odrobiny mocnej makabry, pięknych metafor i chwilami dość rynsztokowego języka w jakiś dziwny sposób trafia w moją estetykę. Nie zmienia to faktu, że nie każdemu może to pasować, a dodatkowo należy wyciągnąć z szuflady oznaczenie 18+ - sceny są, w dodatku nie zawsze apetycznie opisane, ale w pokręcony sposób dodaje to historii tego pokracznego magnetyzmu, w jaki obfitują książki autora. Za to przemyślenia o miłości rozczulające - ale uwaga, w sam raz dla lekkich dziwaków, nie zwolenników wzniosłego języka i patosu.
Proza Brite jest jak tabliczka czekolady - najlepiej smakować po kawałeczku, wtedy starczy na długo.
Podoba mi się - może to będzie za duży spojler, ale po raz pierwszy przy zakończeniu można się uśmiechnąć. Same postaci także dało się polubić, choć mam wrażenie, że Brite (świadomie lub nie) dręczy swoje bohaterki właśnie z powodu ich płci. Trevor i Zach momentami wydawali...
Słyszałam o tej książce, ale nic mnie na nią nie przygotowało. Momentami ogromnie prawdziwa, kiedy indziej absurdalna ponad pojęcie, tak czy inaczej, niesamowicie wciąga.
Opowieści w powieści także przykuwają uwagę, "Pensjonat Grillparzer" ma w sobie coś z szaleństwa Carrolla i jego bulterierów.
Wbrew pozorom, "Świat według Garpa" wydaje się także nadzwyczaj ważnym dziełem, jeśli chodzi o kobiety, prawa kobiet i uczucia kobiet. W mojej ocenie powieść zakrawa wręcz momentami na apel feministyczny, choć zupełnie nie w taki sposób, jakiego byście się spodziewali.
Nie ma sensu opowiadać wszystkiego w jednym komentarzu, bo zachwytów nie zrozumie ten, kto nie czytał. Od siebie dodam tylko, że ubawiłam się sytuacją z gołębiem i jestem pod wrażeniem postaci Roberty Muldoon. A szczególne ukłony należą się Irvingowi za tę kwestię Roberty: "Nigdy nie przypuszczałam, jakie to świnie z tych mężczyzn, dopóki nie zostałam kobietą."
Słyszałam o tej książce, ale nic mnie na nią nie przygotowało. Momentami ogromnie prawdziwa, kiedy indziej absurdalna ponad pojęcie, tak czy inaczej, niesamowicie wciąga.
Opowieści w powieści także przykuwają uwagę, "Pensjonat Grillparzer" ma w sobie coś z szaleństwa Carrolla i jego bulterierów.
Wbrew pozorom, "Świat według Garpa" wydaje się także nadzwyczaj ważnym...
Drugi tom podobał mi się bardziej, ale i bardziej mnie poirytował. Nie zrozumcie mnie źle - historia nadal jest bardzo wciągająca, ale nie lubię takiego spiętrzania różnych różności - kolejny złol jest gorszy od poprzedniego, każdy uwielbia Lisbeth Salander (chyba że jest wywrotową szują), wszystkie kobiety lecą na Blomkvista, wszyscy tacy mądrzy i tacy lojalni za wszelką cenę, tyle zbiegów okoliczności, wszyscy tak zaskakują otwartością seksualną.
Książki Larssona zapewniają rewelacyjną rozrywkę, ale jednak są troszkę plastikowe, "życzeniowe", obfitują w postaci w pewien sposób wyidealizowane. Znów czepiam się nie dlatego, że książka jest zła, ale z tego względu, że obiecywano mi kontynuację arcydzieła, a dostałam niezłe, sprytnie napisane czytadełko.
Duży plus za zmianę autorki przekładu - poprzednia tłumaczka była po prostu fatalna i rozsiewała wszędzie językowe kwiatki, z nową polubiłyśmy się znacznie bardziej.
Drugi tom podobał mi się bardziej, ale i bardziej mnie poirytował. Nie zrozumcie mnie źle - historia nadal jest bardzo wciągająca, ale nie lubię takiego spiętrzania różnych różności - kolejny złol jest gorszy od poprzedniego, każdy uwielbia Lisbeth Salander (chyba że jest wywrotową szują), wszystkie kobiety lecą na Blomkvista, wszyscy tacy mądrzy i tacy lojalni za wszelką...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPonownie plus za język. Książka dość okrutna, nieco baśniowa, powieść o trudnej miłości, tożsamości, samotności... wszystko okraszone odrobiną groteski i (uwaga, wrażliwi!) kilkoma nie zawsze ładnymi i miłymi dla czytelnika scenami seksu. Polecić można głównie fanom stylu Brite, ale także wampirów - tutaj to niesamowicie atrakcyjne, ale i niebzepieczne stworzenia. Próżne, narcystyczne, niektóre nieco głupie, a wszystkie - bez celu w życiu, który zastępują sobie zabawą lub obserwacją zmieniającej się rzeczywistości. Jak zwykle, są one także pyszne, zepsute i lubią wpędzać innych w kłopoty. Tym, co Brite wymyślił całkowicie od siebie, jest wpływ alkoholu na wampiry - wysokoprocentowe trunki działają prawie jak trucizna. Ogółem, specyficzna powieść.
Ponownie plus za język. Książka dość okrutna, nieco baśniowa, powieść o trudnej miłości, tożsamości, samotności... wszystko okraszone odrobiną groteski i (uwaga, wrażliwi!) kilkoma nie zawsze ładnymi i miłymi dla czytelnika scenami seksu. Polecić można głównie fanom stylu Brite, ale także wampirów - tutaj to niesamowicie atrakcyjne, ale i niebzepieczne stworzenia. Próżne,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Typowa książka Amelie - kto nie lubi autorki, u tego nic się nie zmieni, kto przepada - nie rozczaruje się zbytnio. Standardowo, słodko-gorzka. Nie będę opowiadać o zakończeniu, ale zdziwiła mnie jego delikatność plus niezbyt realistycznie zarysowana intryga jednej z bohaterek, niestety, ale to jest jakiś minus.
Ogólnie byłam zaintrygowana i przerażona pomysłem - toż to czysta dystopia. Czy nie jest tak, że już w tej chwili wyrzucamy sobie wzajemnie brak człowieczeństwa i raczej nas to bawi niż przeraża? Można powiedzieć, że książka jest warta przeczytania, interesująca, dotykająca w wielu momentach zarówno problemów jednostkowych, jak i społecznych, jakie dotyczą także nas. Bardzo podobał mi się choćby moment, w którym jedna z postaci podsumowuje siebie jako "pustą". Nie przemówił do mnie za to w tym miejscu typowo nothombowski model - intryga krążąca wokół protagonistki, antagonistki i jeszcze dwóch, trzech postaci - reszta zasadniczo się nie liczy. A szkoda, bo w tym przypadku powieść zyskałaby na przedstawieniu ludzkich dylematów większej ilości osób.
Ogółem uważam, że historii w tym klimacie nigdy za mało, im więcej ich czytamy, tym bardziej uświadamiamy sobie, jaką niewiadomą stanowilibyśmy w podobnej sytuacji. Decyzja, czy sięgnąć po tę opowieść, należy jednak do każdego potencjalnego czytelnika.
Typowa książka Amelie - kto nie lubi autorki, u tego nic się nie zmieni, kto przepada - nie rozczaruje się zbytnio. Standardowo, słodko-gorzka. Nie będę opowiadać o zakończeniu, ale zdziwiła mnie jego delikatność plus niezbyt realistycznie zarysowana intryga jednej z bohaterek, niestety, ale to jest jakiś minus.
Ogólnie byłam zaintrygowana i przerażona pomysłem - toż to...
Jeszcze trzy lata temu nie potrafiłam jej docenić, ale ostatnio wróciłam do niej myślami. Gorzka, przytłaczająca opowieść, jakkolwiek przewrotnie by to nie brzmiało, coraz bardziej lubię takie czytać. Lekturze towarzyszy zdanie: "Jak trudno jest być..." - i w miejsce wielokropka podstawiamy sobie "smutną", "cierpiącą", "lesbijką", "kobietą", "obywatelką Niemiec z tamtego czasu", "człowiekiem", oraz wiele innych. Musimy mieć duże zapasy nadziei, aby przebrnąć przez tę książkę, bo zostawi nas ona prawie całkiem bezradnych, gołych, owiniętych jedynie białym kawałkiem materiału - nie na znak czystości, ale jako symbol kapitulacji. Ciężka historia.
Jeszcze trzy lata temu nie potrafiłam jej docenić, ale ostatnio wróciłam do niej myślami. Gorzka, przytłaczająca opowieść, jakkolwiek przewrotnie by to nie brzmiało, coraz bardziej lubię takie czytać. Lekturze towarzyszy zdanie: "Jak trudno jest być..." - i w miejsce wielokropka podstawiamy sobie "smutną", "cierpiącą", "lesbijką", "kobietą", "obywatelką Niemiec z tamtego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Gdyby była to po prostu książka o uczuciu i radzeniu sobie z reakcją społeczeństwa, ocena byłaby wyższa. Znacznie.
Tak... literatura erotyczna to coś zupełnie nie dla mnie, ale widząc nazwisko "Wilde" nie mogłam odpuścić - i właściwie teraz jestem zdegustowana obecnością tego nazwiska na okładce. Wiadomo, że tania sensacja przyciąga - a prawda jest taka, że Wilde to autor, co najwyżej, domniemany, a opinie znawców są dość podzielone. Style trudno mi porównać, jako że twórczość tego autora do tej pory poznałam tylko bardzo powierzchownie. Pewne podobieństwa istnieją, ale to za mało - ile razy już zdarzyło się, że ktoś inspirował się stylem innego twórcy?
Historia przyzwoita, lubię właśnie tego typu zakończenia. Sposób pisania też momentami bardzo ładny, schludny i pełen wdzięku, nad niektórymi porównaniami musiałam się pochylić dłużej, bo mnie ujęły, spodobały mi się także liczne odwołania do mitologii i kultury antycznej.
Najsłabszym punktem są właśnie epizody erotyczne, czy wręcz pornograficzne w tym przypadku. Trudno mnie zniesmaczyć, ale w niektórych momentach naprawdę czułam się zażenowana - sytuacja z butelką i wizyta w domu uciech to moi faworyci, jeśli chodzi o ranking obleśnych i kuriozalnych opisów. Jeśli czyta się takie rzeczy w "American Psycho", to się komponuje, styl jest uzasadniony, służy czemuś - tutaj natomiast wydaje się to całkowicie zbędne, stylistycznie da się tę rozbieżność porównać do przejścia z królewskiego rozarium na pole, po którym trzeba biegać z widłami i roztrząsać gnój.
Gdyby była to po prostu książka o uczuciu i radzeniu sobie z reakcją społeczeństwa, ocena byłaby wyższa. Znacznie.
Tak... literatura erotyczna to coś zupełnie nie dla mnie, ale widząc nazwisko "Wilde" nie mogłam odpuścić - i właściwie teraz jestem zdegustowana obecnością tego nazwiska na okładce. Wiadomo, że tania sensacja przyciąga - a prawda jest taka, że Wilde to autor,...
Trudno zgodzić mi się z powyższą opinią - tak mogła napisać jedynie osoba, która z innymi dziełami P. Z. Brite się nie zetknęła i nie posiada żadnej wiedzy o autorze. Książki Brite nie należą do łatwych i zakładam, że mają szansę dotrzeć do niewielu osób - nie dość, że niezbyt popularne, to jeszcze dość ciężkie, pełne specyficznego napięcia, o zwrotach akcji utrzymanych zawsze w jednym tonie. Autor łączy makabrę, niekiedy wręcz groteskę z niesamowitym bogactwem językowym, pięknem porównań i nietypowych spostrzeżeń, a wszystko to okrasza więcej niż odrobiną fantastyki z unoszącym się duchem gotycyzmu w tle. Zdecydowanie warto sięgnąć po te książki, choćby ze względu na niesamowitą ucztę dla zmysłów - prawie słyszymy szelest opisywanych tkanin i niemal widzimy głębię opisywanych kolorów. Ostrzegam jednak, że nie są to książki dla wrażliwych, znajdzie się tam i naturalizm, czasem ujęty w dość odrażający sposób - a jednak to ta niesamowita mieszanka subtelności i koszmaru sprawia, że chcemy w to dalej brnąć. Odnośnie samej książki - nie zetknęłam się z serią, która stanowiła inspirację do napisania powieści, ale myślę, że mogę z czystym sumieniem polecić "Serce Łazarza" każdemu, kto jest w stanie docenić bogactwo warstwy językowej, niezłą narrację i nie zrazi się wątkami LGBT oraz pojawiającymi się tu i ówdzie kałużami krwi lub splotami jelit.
Trudno zgodzić mi się z powyższą opinią - tak mogła napisać jedynie osoba, która z innymi dziełami P. Z. Brite się nie zetknęła i nie posiada żadnej wiedzy o autorze. Książki Brite nie należą do łatwych i zakładam, że mają szansę dotrzeć do niewielu osób - nie dość, że niezbyt popularne, to jeszcze dość ciężkie, pełne specyficznego napięcia, o zwrotach akcji utrzymanych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zapada na długo w pamięć, nie tylko z powodu szokującej fabuły, ale i wspaniałego stylu autora. Ta książka to doskonały przykład nurtu znanego jako splatterpunk, ale przesiąknięty niezwykle lirycznymi, dokładnymi opisami, co sprawia, że można określić ją jako wyjątkową. Obawiam się, że wielu osobom może nie przypaść do gustu, jako że znajduje się w niej sporo makabry, grozy, opowieść momentami balansuje na granicy dobrego smaku, porusza także tematy tabu, jednak zdecydowanie warto. Umiłowanie brzydoty i jednocześnie drzemiącego w niej piękna, apoteoza zbrodni, triumf siły, rozkład człowieczeństwa, równowaga między życiem i śmiercią, sztuka dążenia do celu, plugawa i zarazem uświęcona miłość - oto, czym jest i o czym jest ta książka.
Zapada na długo w pamięć, nie tylko z powodu szokującej fabuły, ale i wspaniałego stylu autora. Ta książka to doskonały przykład nurtu znanego jako splatterpunk, ale przesiąknięty niezwykle lirycznymi, dokładnymi opisami, co sprawia, że można określić ją jako wyjątkową. Obawiam się, że wielu osobom może nie przypaść do gustu, jako że znajduje się w niej sporo makabry,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to