rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Z jakiego powodu czytam książki? Po pierwsze, żeby zgłębić interesujący mnie temat, po drugie, aby doświadczyć pewnych emocji i wreszcie po to, żeby zatopić się w lekturze, i oderwać się od otaczającej mnie rzeczywistości. Zdarza się, że sięgam po tytuł, który totalnie mnie zaskakuje. Tak właśnie było z pierwszą powieścią Joanny Lampki, czyli rozpoczynającą serię Mistrz Gry Gwiazdą Północy, Gwiazdą Południa. Miała być ona dla mnie szybką, niezobowiązującą wycieczką w świat fantastyki. O tym, że trafiłam na pozycję, która stanie się ważną częścią mojej biblioteczki, przekonałam się po lekturze zaledwie kilku stron książki. Nie zawiódł mnie także Pan Kamienia Wschodu, będący na jej kontynuacją, dlatego też z ogromną radością przywitałam trzecią część cyklu, o jakże obiecującym tytule – Królowa dzikusów.

Szalona i nieprzewidywalna, oddana sprawie, wierna przyjaciołom, często idąca pod prąd, zawsze odważnie stawiająca czoła wszelkim przeciwnościom – to te cechy Aline, czyli głównej bohaterki cyklu Mistrz Gry sprawiły, że bezpardonowo rozgościła się ona w moim sercu. Z zapartym tchem śledziłam jej brawurowe wyczyny na południu, gdzie przy okazji tajnej akcji wdała się w burzliwy romans z następcą tronu Ianem Lancasterem. Nie mniej interesujące były dla mnie jej przygody po powrocie do domu, gdzie musiała stawić czoła wyzwaniom, których nie spodziewała się ani ona, aż śledzący jej losy czytelnicy. W kolejnej powieści Joanny Lampki dane nam będzie obserwować Aline w zupełnie nowych rolach. Przy okazji czytelnicy będą mieli okazję jeszcze lepiej poznać Północ, której nie sposób opisać lepiej, niż zrobiła to jedna z bohaterek książki, jako “miejsce, gdzie przygoda zdarza się na śniadanie, na obiad i na kolację”.

Nowa książka Joanny Lampki to rewelacyjnie napisana powieść, której fabuła wciąga aż po ostatnią stronę. Doprawiona charakterystycznym, ciętym humorem lektura niespodziewanie (znowu!) okazała się być dla mnie emocjonalnym rollerem coasterem. Pełna zaskakujących zwrotów akcji historia Aline przepełniona jest poczuciem niepewności o przyszłość swoją i najbliższych, a zakończenie… No nie, takich rzeczy się po prostu nie robi czytelnikom! Nie zamierzam psuć Wam ani odrobinę przyjemności odkrywania historii głównej bohaterki, dlatego też nie powiem nic więcej na temat fabuły. Mogę Was jednak zapewnić, że po nieco mniej dynamicznym okresie w swoim życiu, w Królowej dzikusów Aline wraca do gry w wielkim stylu. Na potwierdzenie moich słów, a także po to, aby zobrazować Wam brawurowy styl, w jakim została napisana powieść jeszcze jeden cytat, opisujący główną bohaterkę “Ta to nawet w takim wypizdowie gołymi rękami potrafi sprawić, że nam granat wpadnie do kotła i z pięknego dnia zrobi się piekło na ziemi”.

Gorąco polecam Wam najnowszą powieść autorki bloga Szwajcarskie Blabliblu. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z serią Mistrz Gry, pojawienie się na rynku Królowej Dzikusów jest doskonałą okazją, żeby wreszcie nadrobić zaległości.

http://kulturacja.pl/2022/06/joanna-lampka-krolowa-dzikusow-recenzja/

Z jakiego powodu czytam książki? Po pierwsze, żeby zgłębić interesujący mnie temat, po drugie, aby doświadczyć pewnych emocji i wreszcie po to, żeby zatopić się w lekturze, i oderwać się od otaczającej mnie rzeczywistości. Zdarza się, że sięgam po tytuł, który totalnie mnie zaskakuje. Tak właśnie było z pierwszą powieścią Joanny Lampki, czyli rozpoczynającą serię Mistrz Gry...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja Pana Kamienia Wschodu rozgrywa się bezpośrednio po wydarzeniach z poprzedniej powieści. Jej główną bohaterkę spotykamy tym razem w domu, w Królestwie Żeglarzy. Przyjazd do ojczyzny po ukończeniu misji w Cesarstwie oznacza dla niej także powrót do życia w niezwykle konserwatywnym społeczeństwie, od którego już odwykła. Nie dane jej będzie jednak długo zagrzać miejsca wśród bliskich. Splot nieprzewidzianych wydarzeń sprawi, że dziewczyna będzie zmuszona do brawurowej ucieczki przed… własnym ojcem.

Czytelnicy będą towarzyszyli Aline w podróży na daleką północ. To, czy uda jej się znaleźć tam bezpieczne schronienie, zaważy o więcej niż jednym życiu. Główną bohaterkę czeka mnóstwo niebezpiecznych przygód, nowych wrażeń i prób, zdrowego w przenośni, jak i dosłownie.

Pan Kamienia Wschodu to książka, która zawiera wiele cech, które spodobały mi się w Gwieździe Południa, Gwieździe Północy. Są to przede wszystkim wartka akcja, niebanalny humor, główna bohaterka z krwi i kości, ale i doskonały sposób opisywania stworzonego przez autorkę powieści świata.

Choć tym razem Aline nie jest na misji jako agentka, jej życie wcale nie zwalnia tempa. Wręcz przeciwnie! Wygląda na to, że zmiana, to właściwie jedyna stała, jakiej Aline może spodziewać się po swojej przyszłości. Książka opisująca jej przygody pełna jest interesujących wątków, które nadają jej cechy romansu, powieści akcji, fantasy, ale i kryminału. Mnie zainteresowały m.in. opis koszmarnie patriarchalnego ustroju Królestwa Żeglarzy, sieć kłamstw oraz niepewność i rozdarcie towarzyszące Aline w związku z postacią byłego kochanka, ale i obecnego partnera, wojna między mocarstwami w tle, a także niezwykłe tradycje ludów Północy.

Jeśli sięgając po Pana Kamiennego Wschodu liczycie na kolejne spotkanie ze "sprytnym małpiszonem", jak zostaje określoną przez jedną z postaci Aline, nie zawiedziecie się. Główna bohaterka mimo konieczności dokonywania trudnych wyborów i wyjątkowo niesprzyjających wydarzeń nie daje złamać swojego ducha. Wciąż jest kobietą z ikrą, której nie da się nie lubić. Jej przygody brawurowo opisane przez autorkę powieści to znakomita lektura, którą gorąco Wam polecam.

http://kulturacja.pl/2021/08/pan-kamienia-wschodu/

Akcja Pana Kamienia Wschodu rozgrywa się bezpośrednio po wydarzeniach z poprzedniej powieści. Jej główną bohaterkę spotykamy tym razem w domu, w Królestwie Żeglarzy. Przyjazd do ojczyzny po ukończeniu misji w Cesarstwie oznacza dla niej także powrót do życia w niezwykle konserwatywnym społeczeństwie, od którego już odwykła. Nie dane jej będzie jednak długo zagrzać miejsca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwykła nastolatka, niezwykłe spotkanie. Szara rzeczywistość, w którą wkrada się zupełnie nieprawdopodobna historia dotycząca konfliktu na galaktyczną skalę. Jeden i drugi motyw pojawiał się już z sukcesem w literaturze. Tym razem do moich rąk trafiła książka, która je łączy. Ocalić każdą chwilę, to opublikowana przez Wydawnictwo Novae Res debiutancka powieść Justyny Spałek. Jakie wrażenie zrobiła na mnie potężna, bo ponad 600-stronicowa książka? Zapraszam do lektury recenzji.

Marcelina to zupełnie przeciętna, polska nastolatka. Dziewczyna nie jest nadzwyczaj piękna, nie posiada też inteligencji Einsteina. Ma za to oddaną grupę przyjaciół oraz kochającą rodzinę i to sprawia, że jest szczęśliwa. Pewnego dnia w jej życiu pojawia się jednak ktoś jeszcze. Tajemniczy, zabójczo przystojny nieznajomy burzy spokój panujący w otoczeniu bohaterki książki. Jego wizyta w domu Marceliny rozpoczyna serię dziwnych incydentów, których rodzice nastolatki nie zamierzają tłumaczyć. Prawda jednak zawsze znajdzie sposób, by wyjść na jaw i tak też dzieje się tym razem.

Will, bo tak nazywa się nieznajomy mężczyzna okazuje się być alienem - istotą, która przybyła na Ziemię, by pomóc jej mieszkańcom obronić się przed zagrażającymi jej osobnikami kolejnej obcej rasy, czyli hostibusami. Jakie jest źródło konfliktu? Co ma z nim wspólnego Marcelina? I kim właściwie jest Will? To tylko niektóre z pytań, na które dziewczyna będzie starała się znaleźć odpowiedzi. A kiedy wreszcie to zrobi… okaże się, że wszystko, w co wierzyła, jest inne, niż się wydawało.

Akcja powieści Ocalić każdą chwilę rozgrywa się w 2030 roku. Świat nie wydaje się wiele różnić od tego, w którym żyjemy obecnie. Czytelnik szybko dowiaduje się jednak, że są to tylko pozory. Autorka w dość interesujący sposób wprowadza nas z codzienność nastoletniej Marceliny. Szkoła, przyjaciele, rodzina - wszystko to opisane jest w przystępny sposób. Warto podkreślić, że autorka ustrzegła się infantylizmu w opisie relacji nastolatków. Owszem, przegadują się oni i żartują, a ich problemy bywają dla starszego czytelnika błahe, jednak nie ma tu sztuczności, przesady.

Z czasem życie głównej bohaterki bardzo się zmienia. Szarą rutynę zastępują niebezpieczne przygody, tajne misje, kosmiczne spotkania w bazach o skrzętnie skrywanych współrzędnych. Jeśli chodzi o ten spory z resztą fragment książki, to mam mieszane uczucia. Poziom akcji przypomina w nim sinusoidę. Dzieje się coś niespodziewanego, ale potem akcja "osiada". Wtedy nagle ktoś krzyczy "Znaleźli nas!" i wszyscy rzucają się do ucieczki, by wkrótce powtórzyć ten schemat. Nie przeczę, mamy tu sporo małych zwrotów akcji i ciekawych wątków. Zabrakło mi jednak płynach przejść między nimi.

To, co niewątpliwie jest według mnie zaletą powieści Ocalić każdą chwilę, to kreacja postaci. Bohaterowie książki są ciekawi i różnorodni. O każdym, nawet bohaterach pobocznych można powiedzieć coś ciekawego. Dzięki temu świat Marceliny wydaje się rzeczywisty, a nie tylko wykreowany. Nie polubiłam głównej bohaterki. Drażniła mnie na początku tym, że na każdym kroku panowała się w kłopoty, z których ktoś musiał ją ratować i do końca nie udało jej się zdobyć mojej sympatii. Co innego Will. W powieści tylko kilkukrotnie mamy okazję spojrzeć na świat z jego perspektywy, ale były to dla mnie bardzo interesujące fragmenty.

Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że Justyna Spałek pisze w sposób przystępny. W jej powieści nie znajdziemy rozwlekłych opisów i zbędnych dłużyzn. Dzięki sporej liczbie dialogów przez niektóre rozdziały dosłownie się "przelatuje", co w przypadku tak solidnej pozycji jest niewątpliwie plusem. W czasie lektury drażniły mnie jedynie dwie rzeczy. Pierwsza, to częste odwoływanie się do wyglądu bohaterów, które początkowo wprowadzało mnie w konsternację (blondyn, brunet… czy tylko ja nie przywiązuję do tego uwagi?). Druga kwestia, to kłujące czasem w oczy pompatyczne słownictwo, przez które niektóre zdania brzmiały dość sztucznie

Czy polecam książkę Justyny Spałek? Mimo pewnych wad, zdecydowanie tak. Coś sprawiło, że choć pewne aspekty powieści mnie drażniły, to jednak nie mogłam doczekać się jej końca. Chciałam wiedzieć, jak potoczą się losy Marceliny, co się stanie z "przystojnym blondynem" i jak rozwinie się akcja. Ostatecznie Ocalić każdą chwilę była dla mnie przyjemną lekturą, więc spokojnie mogę powiedzieć, że fani literatury z gatunku science-fiction mogą po nią sięgnąć i myślę, że nie będą żałować.
http://kulturacja.pl/2021/03/justyna-spalek-ocalic-kazda-chwile-recenzja/

Zwykła nastolatka, niezwykłe spotkanie. Szara rzeczywistość, w którą wkrada się zupełnie nieprawdopodobna historia dotycząca konfliktu na galaktyczną skalę. Jeden i drugi motyw pojawiał się już z sukcesem w literaturze. Tym razem do moich rąk trafiła książka, która je łączy. Ocalić każdą chwilę, to opublikowana przez Wydawnictwo Novae Res debiutancka powieść Justyny Spałek....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kopciuszek i szklany sufit Ellen Haun, Laura Lane
Ocena 5,3
Kopciuszek i s... Ellen Haun, Laura L...

Na półkach:

Choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, klasyczne, dobrze wszystkim znane bajki dla dzieci mają wiele ukrytych znaczeń. Hans Christian Andersen (autor m.in. Calineczki, Królewny na ziarnku grochu oraz Małej Syrenki) mawiał, że „jego baśnie to pudełka: dzieci oglądają opakowanie, a dorośli mają zajrzeć do wnętrza”. Oryginalne wersje jego historii, a także baśni np. Braci Grimm (Roszpunka, Kopciuszek, Czerwony Kapturek) były przesycone przemocą, która została współcześnie ograniczona np. w popularnych obecnie animacjach Disneya. Czy to oznacza, że teraz są to bajki niosące wyłącznie pozytywny przekaz oraz garść przestróg w stylu „nie rozmawiaj z nieznajomymi”? Lektura książki Kopciuszek i Szklany sufit przekonała mnie, że zdecydowanie nie.

Publikacja autorstwa Laury Lane oraz Ellen Haun składa się z dwunastu kilkustronicowych opowiadań. Są to alternatywne wersje takich bajek jak np. Piotruś Pan, Czerwony Kapturek czy też Mulan. Przyznam, że o ile tytuł książki wydał mi się intrygujący, to tytuł pierwszego rozdziału totalnie mnie zaskoczył. A brzmi on… „Mała syrenka dostaje waginę„. Z towarzyszącą mi sporą dozą zdziwienia zabrałam się do lektury. Szybko przekonałam się, że Kopciuszek i Szklany sufit nie jest zbiorem opowiadań, obok którego można przejść obojętnie. Autorki książki zmieniły fabułę (często tylko zakończenia) historii, by uwydatnić problemy, które do tej pory skrywały się za fasadą moralizatorskiej opowiastki dla najmłodszych.

Co znalazłyby dzieci, gdyby zajrzały jednak do pudełka wspomnianego przez duńskiego pisarza? Autorki najnowszej książki opublikowanej przez Wydawnictwo Albatros przekonują, że przede wszystkim stereotypy, patriarchalną wizję świata, w którym żyjemy, dyskryminację, a nawet mobbing. Uważacie, że to przesada i feministyczny bełkot? Zła macocha, piękna, potwornie bezradna księżniczka i koniecznie szlachetny, przystojny książę – oto postacie, które najczęściej spotykamy w klasycznych historiach dla dzieci. Główny cel niewiast? Znaleźć męża! Macoch? Uprzykrzyć życie pasierbicy! A co w tym czasie robią wspomniane książęta? Spieszą na ratunek rzeczonym królewnom. No ok, może jest kilka schematów, ale mobbing? A zastanawialiście się, czy Książę Filip zapytał Księżniczkę Aurorę o zgodę na pocałunek? A może wyraziła ją Królewna Śnieżka? Wspomniane przeze mnie kwestie to zresztą tylko niektóre z tematów, poruszanych w książce Kopciuszek i szklany sufit.

Oceniając zbiór opowiadań Wydawnictwa Albatros, muszę zwrócić uwagę na trzy kwestie.

Po pierwsze jest on porządnie wydany. Gruba okładka i solidny papier, na jakim zostały wydrukowane historie, robią bardzo dobre wrażenie. Mniej przypadły mi do gustu ilustracje, ale domyślam się, że wielu czytelnikom mogą się spodobać.

Druga sprawa to fabuła. Styl pisania autorek jest swobodny, więc książkę czyta się szybko. Mimo to nie do końca poczułam chemię ze wszystkimi bohaterami opowiadań. Są one jednak tak krótkie, że nawet te, które niespecjalnie mnie porwały, przeczytałam bez znużenia.

Ostatnia i moim zdaniem najważniejsza cecha książki Kopciuszek i szklany sufit to sfera „ideologiczna”. Każde z opowiadań ukazuje inny temat np. poznawanie swojej seksualności przez młodych ludzi lub problem społeczny, m.in. nierówność płac między kobietami i mężczyznami, ostracyzm wobec singielek, które nie planują zamążpójścia. Autorki kompletnie nie przejmują się tym „co wypada”. Mówią wprost co myślą i dlaczego.

Sądzę, że dla wielu czytelników, zwłaszcza o konserwatywnych poglądach, pozycja ta może wydać się nastawiona na szokowanie odbiorcy. Sama mimo liberalnych przekonań miałam takie odczucie, czytając jedno z opowiadań. Ostatecznie uważam jednak, że książka Wydawnictwa Albatros to pozycja interesująca, która może stanowić świetny pretekst do rozmowy na tematy światopoglądowe. I jako taką mogę ją spokojnie polecić właściwie każdemu. Myślę, że nawet osoby o lewicowych poglądach, uważające się za tolerancyjne, nie będą zawiedzione lekturą i wyniosą z niej coś nowego. W moim przypadku była to refleksja na temat zaimków używanych w przypadku osób niebinarnych. Jeśli więc nie uważacie LGBT+ za ideologię, nie boicie się potwora gender, a do tego feministki są dla was kobietami walczącymi o swoje prawa, a nie bandą frustratek, to nadal możecie spokojnie sięgnąć po książkę Kopciuszek i szklany sufit. W przeciwnym przypadku koniecznie powinniście ją przeczytać, bo może skłoni Was ona do rewizji podkładów, czego serdecznie Wam życzę.

http://kulturacja.pl/2021/02/laura-lane-ellen-haun-kopciuszek-i-szklany-sufit-recenzja/

Choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, klasyczne, dobrze wszystkim znane bajki dla dzieci mają wiele ukrytych znaczeń. Hans Christian Andersen (autor m.in. Calineczki, Królewny na ziarnku grochu oraz Małej Syrenki) mawiał, że „jego baśnie to pudełka: dzieci oglądają opakowanie, a dorośli mają zajrzeć do wnętrza”. Oryginalne wersje jego historii, a także baśni np. Braci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Komedia kryminalna to dla mnie zjawisko o tyle interesujące, co też jeszcze nie do końca poznane. Owszem, kryminały czytam chętnie i często, ale zwykle trup się w nich gęsto ściele, więc atmosfera bywa… grobowa. A tutaj nagle wpada mi do rąk powieść owszem, z morderstwem, ale i zapowiedzią, że będzie śmiesznie. Do książki Dywan z wkładką autorstwa Marty Kisiel podeszłam z ciekawością, ale bez wielkich oczekiwań. Tymczasem zamknęłam ją z zachwytem i żalem, że to koniec.

Główną bohaterką książki jest Teresa. Ma ona wiele twarzy. Matka, żona, synowa, księgowa, choleryczka, pasjonatka kasztanków i zagorzała przeciwniczka biegania – to tylko kilka z nich. Kobieta zdecydowanie nie jest natomiast typem kombinatora czy przestępcy. Codziennie obcując z zagadnieniami prawa (podatkowego, ale jednak) znakomicie wie, czym może skutkować jego omijanie, naginanie lub perfidne łamanie. A jednak splot wydarzeń sprawił, że postanowiła nie zgłaszać odpowiednim organom znaleziska w postaci „ludzkiej sajgonki”, czyli kłótliwego za życia sąsiada, po śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach zawiniętego w dywan. Jakby tego było mało, w sprawę zamieszani są w pewien sposób wszyscy członkowie rodziny Trawnych. Co z tego wyniknie? Zdecydowanie musicie przekonać się sami.



Kryminalna Kulturacja książka recenzja książka
Marta Kisiel. Dywan z wkładką – recenzja
4 lutego 2021 Agnieszka Satława 0 komentarzy komedia, kryminał, Marta Kisiel, Wydawnictwo W.A.B.Edit
Komedia kryminalna to dla mnie zjawisko o tyle interesujące, co też jeszcze nie do końca poznane. Owszem, kryminały czytam chętnie i często, ale zwykle trup się w nich gęsto ściele, więc atmosfera bywa… grobowa. A tutaj nagle wpada mi do rąk powieść owszem, z morderstwem, ale i zapowiedzią, że będzie śmiesznie. Do książki Dywan z wkładką autorstwa Marty Kisiel podeszłam z ciekawością, ale bez wielkich oczekiwań. Tymczasem zamknęłam ją z zachwytem i żalem, że to koniec.

Główną bohaterką książki jest Teresa. Ma ona wiele twarzy. Matka, żona, synowa, księgowa, choleryczka, pasjonatka kasztanków i zagorzała przeciwniczka biegania – to tylko kilka z nich. Kobieta zdecydowanie nie jest natomiast typem kombinatora czy przestępcy. Codziennie obcując z zagadnieniami prawa (podatkowego, ale jednak) znakomicie wie, czym może skutkować jego omijanie, naginanie lub perfidne łamanie. A jednak splot wydarzeń sprawił, że postanowiła nie zgłaszać odpowiednim organom znaleziska w postaci „ludzkiej sajgonki”, czyli kłótliwego za życia sąsiada, po śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach zawiniętego w dywan. Jakby tego było mało, w sprawę zamieszani są w pewien sposób wszyscy członkowie rodziny Trawnych. Co z tego wyniknie? Zdecydowanie musicie przekonać się sami.







Nie pamiętam kiedy ostatnio tak śmiałam się, czytając książkę. W czasie lektury powieści Marty Kisiel niekontrolowane, spontanicznie parsknięcia stały się dla mnie normą. Autorka stworzyła postaci, z krwi i kości, których nie da się nie polubić. Łatwo wpadająca w furię Teresa, gapowaty Andrzej, ideologicznie uświadamiająca otoczenie Zoja i dziecko Minecrafta, Maciejka to trzon rodziny Trawnych. W połączeniu z uprawiającą jogging i jogę oraz grywającą w planszówki (czym ostatecznie zdobyła moje serce) babcią Mirą tworzą przezabawną mieszankę wybuchową. Humor książki opiera się w dużej mierze na zestawieniu tak różnych postaci. Do tego mamy sporo obrazowych, kwiecistych porównań i mnóstwo komizmu sytuacyjnego. Poparzenie mrożoną czy też lodówka wydająca odgłosy niczym z filmu dla bardzo dorosłych odbiorców? To tylko niektóre sytuacje, z którymi muszą mierzyć się bohaterowie książki.

Dywan z wkładką napisany jest lekkim, bardzo przyjemnym w odbiorze stylem, dzięki czemu czyta się go ekspresowo. Humor to nie wszystko, co ma do zaoferowania autorka. Fabuła powieści jest interesująca, zagadka kryminalna niebanalna, a jej rozwiązanie zaskakujące, choć muszę przyznać, że dla mnie również nieco niewiarygodne. Faktem jednak jest, że świetnie śledzi się poczynania trzech pokoleń Trawych, zmierzających ku znalezieniu odpowiedzi na pytanie kto zabił? Warto wspomnieć też o licznych nawiązaniach do literatury. W czasie lektury trafimy zarówno na mrugnięcie okiem do fanów twórczości poważnej, jak i tej skierowanej do dzieci.

Podsumowując, jeżeli szukacie książki, która ma dostarczyć Wam przede wszystkim sporej dawki rozrywki, Dywan z wkładką to strzał w dziesiątkę. Dynamiczna, zabawna, pomysłowa fabuła wciągnie Was bez reszty. Niezależnie od tego, czy jesteście miłośnikami komedii kryminalnych, czy też jak ja, dopiero poznajcie ten gatunek, zdecydowanie polecam Wam najnowszą książkę Marty Kisiel.

http://kulturacja.pl/2021/02/marta-kisiel-dywan-z-wkladka-recenzja/

Komedia kryminalna to dla mnie zjawisko o tyle interesujące, co też jeszcze nie do końca poznane. Owszem, kryminały czytam chętnie i często, ale zwykle trup się w nich gęsto ściele, więc atmosfera bywa… grobowa. A tutaj nagle wpada mi do rąk powieść owszem, z morderstwem, ale i zapowiedzią, że będzie śmiesznie. Do książki Dywan z wkładką autorstwa Marty Kisiel podeszłam z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść Pełnia zapomnienia przenosi nas do świata opanowanego przez tajemniczą chorobę. Zapadają na nią wyłącznie dorośli. Nie wiadomo, w jaki sposób się rozprzestrzenia, czy jest zaraźliwa, ani dlaczego część osób się przed nią ustrzegło. Początkowo chorzy zapadają w letarg, przypominający depresję. Popadają w stan otępienia, przestają chodzić do pracy, dbać o siebie, z czasem nawet wstawać z łóżka. Pewnego dnia następuje przełom. Wszystkie podatne na zarazę osoby wpadają w amok. W panicznym biegu ruszają przed siebie, nie bacząc na porzucanych bliskich, przeszkody, ani rany, których doznają, np. przewracając się, lub spadając z wzniesienia. Amok kończy się, jak nożem uciął. Ci, którzy go przetrwali, powoli wracają do domów. Jest to zadanie trudne, ponieważ mają oni problemy z pamięcią. Ich amnezja mija, wspomnienia wracają częściowo lub wcale.

Fabuła powieść toczy się dwutorowo. Skupia się ona przede wszystkim na postaciach Beniego – zagubionego chłopca, który nie pamięta, co mu się przytrafiło, oraz Anety – pielęgniarki pracującej w szpitalu polowym, która pewnego dnia odnajduje dziecko. Kobieta sama poszukuje swojego syna. Zostawiła go pod opieką jego ojca. Niestety zarówno jej były partner, jak i dziecko, zniknęli bez śladu. Aneta i Beni to nie jedyne interesujące postaci w powieści. Oprócz nich poznajemy także m.in. Bruna. Jest to wojskowy, pracujący z Anetą. Jego żona zginęła w wypadku, a dwuletnie dziecko także zaginęło. W czasie lektury będziemy mieli okazję poznać wiele wspomnień bohaterów głównych i pobocznych. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, co nimi kieruje. Jedni chętnie się nimi dzielą, innych trzeba do tego namawiać. Jedni snują swoje opowieści spokojnie, inni emocjonalnie. Nasycenie powieści sporą liczbą interesujących postaci sprawia, że główna bohaterka nie egzystuje w próżni, a świat wokół niej wydaje się bardzo rzeczywisty.

Pełnia zapomnienia to powieść, w której emocje są jakby jednym z bohaterów. Autor w fascynujący sposób przedstawia osoby odporne na chorobę. Zdrowi muszą wziąć odpowiedzialność za losy reszty ludzkości. Jedni reagują strachem, inni mechanicznie uciekają w pracę, by nie myśleć o osobistych tragediach, a niektórzy okazują dużo serca ludziom wokół, na nowo odkrywając zapomniane strony swojej osobowości. Na kartach książki Bartosza Niegrebeckiego znajdziemy też świetne opisy dziecięcego spojrzenia na świat. Autor w interesujący sposób pokazał np. co daje im poczucie bezpieczeństwa oraz jak rysowanie pomaga pozbyć się nadmiaru emocji.

Powieść Pełnia zapomnienia to gruba, bo ponad 400-stronicowa książka, która ani na moment nie nuży. Wręcz przeciwnie! Początkowo poznajemy bohaterów i trudne realia, w których muszą się odnaleźć. Akcja rozgrywa się zaledwie kilka miesięcy po dramatycznych wydarzeniach. Nadal nikt nie zna odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania. Takie umiejscowienie fabuły w czasie sprawia, że możemy niemal poczuć się jak część opisywanego społeczeństwa. Tak jak bohaterowie zastanawiamy się co było przyczyną pandemii? Dlaczego część społeczeństwa była odporna? Czy sytuacja może się powtórzyć? Jak obronić się przed letargiem i następującym po nim amokiem? Pytań jest mnóstwo, odpowiedzi – niewiele.

Zamykając książkę Bartosza Niegrebeckiego czułam niedosyt. Nie wszystkie poruszone w niej kwestie zostały wyczerpująco wyjaśnione, nie na każde pytanie znalazłam do tej pory odpowiedź. Liczę jednak na to, że wszystkie niedomknięte wątki zostaną po prostu pociągnięte w kolejnych książkach tego autora. Pełnia zapomnienia to powieść, którą gorąco polecam nie tylko miłośnikom fantastyki, ale też każdemu czytelnikowi, który poszukuje intrygującej lektury, pełnej barwnych postaci oraz emocji – tych znajdziecie tu co niemiara!

http://kulturacja.pl/2021/01/bartosz-niegrebecki-pelnia-zapomnienia-recenzja/

Powieść Pełnia zapomnienia przenosi nas do świata opanowanego przez tajemniczą chorobę. Zapadają na nią wyłącznie dorośli. Nie wiadomo, w jaki sposób się rozprzestrzenia, czy jest zaraźliwa, ani dlaczego część osób się przed nią ustrzegło. Początkowo chorzy zapadają w letarg, przypominający depresję. Popadają w stan otępienia, przestają chodzić do pracy, dbać o siebie, z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze lubiłam historię. Już w szkole podchodziłam do niej jednak na własnych zasadach. Nazwiska kolejnych władców i wpływowych polityków, a także niezliczone ilości dat potyczek o ten, czy inny kawałek ziemi, szybko umykały mi z głowy. Za to niezwykłe historie o tym, jakie skarby były grzebane z faraonami, opowieść o heroicznym wyczynie maleńkiej grupy walecznych Spartan, czy też szczegóły jednego z najbliższych sukcesowi zamachu na Hitlera w Wilczym Szańcu, pamiętam do dziś. Uwielbiam poznawać dzieje ludzkości z mniej popularnej perspektywy np. kobiet, mniejszości, zwierząt. Dlatego właśnie, gdy dowiedziałam się o książce Historia świata na czterech łapach, autorstwa Mackenzi Lee, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.

Nie wiemy kiedy ani dlaczego dzikie i niezależne wilki przyłączyły się do człowieka, stając się przodkami psów. Wiadomo jednak, że to wydarzenie na zawsze odmieniło oblicze świata. I to na lepsze. Pięknie wydana, opatrzona rewelacyjnymi grafikami autorstwa Petry Eriksson Historia świata na czterech łapach to zbiór opowieści o czworonogach, które odcisnęły łapki w dziejach swoich dwunożnych towarzyszy.

Wśród psohaterów książki znajdziemy opowieści o znanych powszechnie czworonogach, takich jak filmowa Lessi, astronautka Łajka czy słynne psiaki Iwana Pawłowa. Oprócz tego, w czasie lektury trafimy na mnóstwo mniej znanych anegdot udowadniających, jak ważną rolę w dziejach świata odegrali najlepsi przyjaciele człowieka. Nawet w przypadku znanych mi opowieści, poznałam nowe szczegóły, które czasami zupełnie zmieniły mój pogląd na dane wydarzenie. Np. po lekturze książki Mackenzi Lee nigdy więcej nie powiem dobrego słowa na temat wspomnianego przeze mnie Pawłowa. Nie miałam pojęcia, jaką cenę zapłaciły psy za jego odkrycia. Opis przeprowadzanych przez niego makabrycznych eksperymentów utwierdził mnie w przekonaniu, że używanie zwierząt jako królików doświadczalnych to bestialstwo

W książce Historia świata na czterech łapach znajdziemy informacje o psiakach żyjących we wszystkich okresach historycznych – od starożytności po czasy współczesne. Każda z opowieści poprzedzona jest rysem historycznym okresu, w którym żył jej bohater. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, bo o ile każdy czytelnik pamięta np. wydarzenia z 11 września 2001 roku, to już o XVI-wiecznej Anglii może wiedzieć niewiele. Na końcu wielu historii znajdują się psypisy z ciekawostkami i informacjami uzupełniającymi. Wszystko to podane jest w lekki, bardzo przystępny i niezwykle dowcipny sposób. W książce znajdziemy takie kwiatki jak np. porównanie starożytnej Grecji do pijaka na imprezie, które jest… zaskakująco trafne. Dlaczego? Musicie przekonać się sami!

Książka opublikowana przez Wydawnictwo Media Rodzina to fascynująca lektura. Jej strony wypełnione są historiami o psach, będących narzędziami walki, towarzyszach najważniejszych postaci z dziejów ludzkości, psohaterach małego i dużego ekranu, a nawet czworonogach służących w wojsku jako np. kurierzy, poszukiwacze rannych na polach bitwy oraz dystrybutorzy produktów takich jak papierosy. Historia świata na czterech łapach to „must read” każdego miłośnika czworonogów. Będzie ona doskonałym wyborem także dla tych czytelników, którzy lubią poznawać nieoczywiste oblicza historii. Książka jest tak ładnie wydana, że świetnie sprawdzi się też na prezent dla każdego psiarza i nie tylko.

http://kulturacja.pl/2020/12/mackenzi-lee-historia-swiata-na-czterech-lapach-recenzja/

Zawsze lubiłam historię. Już w szkole podchodziłam do niej jednak na własnych zasadach. Nazwiska kolejnych władców i wpływowych polityków, a także niezliczone ilości dat potyczek o ten, czy inny kawałek ziemi, szybko umykały mi z głowy. Za to niezwykłe historie o tym, jakie skarby były grzebane z faraonami, opowieść o heroicznym wyczynie maleńkiej grupy walecznych Spartan,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Upiorne święta Jakub Bielawski, Robert Cichowlas, Jakub Ćwiek, Hanna Greń, Tomasz Hildebrandt, Graham Masterton, Adam Przechrzta, Artur Urbanowicz, Przemysław Wilczyński, Marek Zychla
Ocena 5,4
Upiorne święta Jakub Bielawski, Ro...

Na półkach:

„Groch z kapustą”
Do stworzenia świątecznej antologii strachu Wydawnictwo Akurat zaprosiło głównie polskich pisarzy. Wśród twórców opowiadań znajduje się tylko jedna autorka i tylko jeden zagraniczny pisarz, ale za to nie byle jaki. Już samo nazwisko Grahama Mastertona wystarczyło, by skutecznie przekonać mnie, że Upiorne święta to lektura warta uwagi. Na kartach książki znajdziemy istny „groch z kapustą”. Czytelnicy, którzy sięgną po zbiór opowiadań, trafią na miszmasz gatunkowy, który jednak splata się w spójną i momentami bardzo mroczną całość.

Uwaga na Mikołaja!
Upiorne święta otwiera Opowieść wigilijna Tomasza Hildebrandta. Autor zabiera nas do świata horroru, w którym panuje psychodeliczny, mroczny klimat. Nie wchodząc w szczegóły historii, zdradzę tylko, że podczas lektury będziemy świadkami pościgu, w czasie którego poczucie zagrożenia wręcz wylewa się z książki. Czy instynkt przetrwania wystarczy, by ofiara umknęła swojemu świątecznemu oprawcy? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Horror horrorem poganiany
W książce Upiorne święta znajdziemy wiele historii, które zaklasyfikowałabym pod względem gatunkowym jako horror. Jedną z nich jest intrygująca opowieść Już nie jesteś smutkiem, autorstwa Jakuba Ćwieka, która zaskoczyła mnie dość kuriozalnym zakończeniem. Prezent od Gwiazdora Roberta Cichowlasa to z kolei historia przepełniona niepokojącą, napiętą atmosferą. Spore zagęszczenie emocji, zwłaszcza w końcówce opowiadania sprawiło, że nie mogłam oderwać się od lektury. Kolejnym horrorem w świątecznym zbiorze jest Dom na końcu ulicy Przemysława Wilczyńskiego. Historia o mężczyźnie zamieniającym się w monstrum niespecjalnie przypadła mi do gustu. Na pewno spodoba się ona jednak fanom klasycznego, pełnego potworów horroru.

Magia świąt? Nie do końca…
W opublikowanym przez Wydawnictwo Akurat zbiorze znalazło się też miejsce dla historii, którą określiłabym jako opowieść przygodowa z elementami science fiction. Kontrakt Adama Przechrzty, bo o nim mowa, opowiada o zleceniu, którego podjął się pewien lingwista i tłumacz. Rozpoczynając współpracę z tajemniczą kobietą, o mocno zakamuflowanym wschodnim akcencie, mężczyzna nie zdaje sobie sprawy, że wda się w projekt, który odmieni jego życie. Jeśli macie ochotę przeczytać historię przypominającą przygody Indiana Jonesa (nie mamy tu biegania po dżungli, ale odkopywanie zaginionych, magicznych artefaktów już tak), to zdecydowanie polecam lekturę tej opowieści.

Przyszłość maluje się w ciemnych barwach
Jednym z moich ulubionych gatunków literackich jest powieść dystopijna. Zawsze chętnie poznaje nowe, jeszcze oryginalniejsze wizje przyszłości. Dlatego też z dużą radością zagłębiłam się w lekturze opowiadań Rezerwat Marka Zychli oraz Krótka historia na pożegnanie Jakuba Bielawskiego. Obie historie wciągnęły mnie od początku do końca. Intrygujące, niepokojące i zdecydowanie skłaniające do przemyśleń nad tym dokąd zmierza ludzkość opowiadania to jedne z moich ulubionych opowieści w zbiorze Wydawnictwa Akurat.

Znalazło się i miejsce dla kryminału
Wspomniałam na początku, że wśród autorów zaproszonych do stworzenia Upiornych świąt znajdziemy jedną autorkę. Hanna Greń i jej Pechowe święta to kryminał, który zaciekawia, ale nie porywa. Nie jest to opowiadanie złe, jednak przy innych, znacznie bardziej wciągających historiach wypada po prostu nijako.

„Pada śnieg, pada śnieg…”
87 centymetrów to czwarte opowiadanie w zbiorze Upiorne święta. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych historii, jakie w nim znajdziemy. Było to też pierwsze opowiadanie, które wzbudziło we mnie spore emocje. Fabuła historii stworzonej przez Artura Urbanowicza rozgrywa się na Suwalszczyźnie. Grasuje tam Bestia z Bieguna – seryjny zabójca dokonujący makabrycznych zbrodni, które spędzają sen z powiek okolicznym mieszkańcom. W czasie lektury poznajemy wydarzenia z kilku perspektyw. Będziemy towarzyszyć zrezygnowanemu policjantowi, który musi spędzić święta w pracy, przyszłemu mordercy, a także Maćkowi – nastolatkowi szykującemu się do niezwykle dla niego ważnej wigilijki w gronie znajomych. Podczas spotkania nastolatek ma zamiar przełamać lody z Jowitą – dziewczyną która mu się podoba. W jaki sposób splotą się losy bohaterów? Nie mam zamiaru psuć Wam przyjemności, jaką jest odkrywanie kolejnych fragmentów układanki, którą stworzył autor opowiadania. Zdradzę tylko, że bardzo spodobało mi się odmierzanie czasu do końca historii wysokością poziomu śniegu. Im więcej białego puchu, tym akcja bardziej się zagęszcza. Od samego początku opowieści „zżerała” mnie ciekawość, jaki finał będzie miało to opowiadanie… A zakończenie okazało się wyjątkowo zaskakujące i intrygujące. Zdecydowanie polecam Wam lekturę 87 centymetrów!

Gość specjalny nie zawodzi!
Na koniec dwa słowa na temat opowiadania stworzonego przez mistrza horroru – Grahama Mastertona. Czerwony rzeźnik z Wrocławia to krótka, ale bardzo treściwa historia. Raczej thriller psychologiczny niż horror, trzyma w napięciu, a zakończenie zaskakuje i wstrząsa czytelnikiem. Zdecydowanie opowiadanie to jest jednym z najlepszych historii znajdujących się w zbiorze Upiorne święta, który zresztą gorąco Wam polecam, jeśli jesteście miłośnikami literatury „spod ciemnej gwiazdy”. Kryminał, horror, thriller psychologiczny, czy wreszcie moja ulubiona dystopia – na kartach zbioru Wydawnictwa Akurat każdy czytelnik znajdzie coś w sam raz dla siebie.

http://kulturacja.pl/2020/12/upiorne-swieta-opracowanie-zbiorowe-recenzja/

„Groch z kapustą”
Do stworzenia świątecznej antologii strachu Wydawnictwo Akurat zaprosiło głównie polskich pisarzy. Wśród twórców opowiadań znajduje się tylko jedna autorka i tylko jeden zagraniczny pisarz, ale za to nie byle jaki. Już samo nazwisko Grahama Mastertona wystarczyło, by skutecznie przekonać mnie, że Upiorne święta to lektura warta uwagi. Na kartach książki...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wigilijne opowieści Tomasz Betcher, Jacek Galiński, Karolina Głogowska, Jagna Kaczanowska, Agnieszka Lis, Agnieszka Litorowicz-Siegert, Magdalena Majcher, Katarzyna Berenika Miszczuk, Martyna Raduchowska, Alek Rogoziński, Małgorzata Oliwia Sobczak, Milena Wójtowicz
Ocena 6,8
Wigilijne opow... Tomasz Betcher, Jac...

Na półkach:

Wigilijne opowieści to zbiór dwunastu opowiadań polskich autorów. Oprócz znakomitych, zabawnych, wzruszających, czasem skłaniających do refleksji historii, znajdziemy tu też ściśle powiązane z ich treścią przepisy na świąteczne potrawy. Krótka notatka o każdym z autorów pozwoli nam z kolei dowiedzieć się więcej na temat tych postaci polskiej sceny literackiej, których twórczości jeszcze nie mieliśmy okazji skosztować.

Na kartach książki Wigilijne opowieści możemy trafić na bohaterów od lat goszczących w domach polskich czytelników. Są wśród nich niepokorna staruszka stworzona przez Jacka Galińskiego, Zofia Wilkońska, która swoją energią i niebywałym hartem ducha zdobyła moje serce. Spotkamy tu też Szamankę od umarlaków Idę Brzezińską, która jest bohaterką wykreowaną przez Martynę Rudachowską oraz diabła Azazela Katarzyny Bereniki Miszczuk. Ci z Was, którzy znają i lubią te postaci zdecydowanie nie trzeba przekonywać, by zajrzeć do świątecznej antologii Wydawnictwa W.A.B., ale zachęcam do tego też czytelników, dla których tak jak dla mnie będzie to pierwsze spotkanie z tymi bohaterami.

W świątecznym zbiorze opowiadań każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Część historii utrzymana została w melancholijnym nastroju, jak np. otwierająca antologię Ostatnia gwiazdka Tomasza Betchera. Wśród krótkich opowiadań znalazły się też takie, które ubawiły mnie do łez. Bardzo spodobała mi się zwłaszcza kryminalna komedia stworzona przez Alka Rogozińskiego. Jego Sekretny składnik to jedno z moich ulubionych opowiadań w tym zbiorze. Warto jednak zajrzeć do każdego z nich, gdyż kryją się tam także historie odkrywające przed czytelnikiem np. niezwykłe zastosowanie świątecznych śledzi czy też przedstawiające interesujące konsekwencje paczkomatowej pomyłki (któż z nasz tego nie doświadczył?), przestrogę przed drażnieniem kobiety przez marudnego współmałżonka i wiele, wiele innych ciekawych historii. Wśród autorów współtworzących Wigilijne opowieści znajdziemy też opowiadania: Mileny Wójtowicz, Agnieszki Lis, Agnieszki Litorowicz-Siegert, Małgorzaty Oliwii Sobczak, Magdaleny Majcher, Jagny Kaczanowskiej, Karoliny Głogowskiej.

Świąteczna lektura Wydawnictwa W.A.B. to pozycja, którą mogę polecić właściwie każdemu czytelnikowi. Wigilijne opowieści zdecydowanie przypadną go gustu miłośnikom krótkich form literackich. Znani i lubiani polscy autorzy zabierają nas w nich we wspaniałą podróż do znanego nam, a jednak wciąż fascynującego świata. Po książkę tę powinni sięgnąć zwłaszcza Ci z Was, którzy poza ucztą duchową, szukają też sprawdzonych pomysłów na kulinarne specjały. Wśród dwunastu przepisów znajdziemy zarówno dania takie jak barszcz na zakwasie czy karp po żydowsku, jak i coś na deser, np. sernik budyniowy lub orzechowiec Basi.

http://kulturacja.pl/2020/12/opracowanie-zbiorowe-wigilijne-opowiesci-recenzja/

Wigilijne opowieści to zbiór dwunastu opowiadań polskich autorów. Oprócz znakomitych, zabawnych, wzruszających, czasem skłaniających do refleksji historii, znajdziemy tu też ściśle powiązane z ich treścią przepisy na świąteczne potrawy. Krótka notatka o każdym z autorów pozwoli nam z kolei dowiedzieć się więcej na temat tych postaci polskiej sceny literackiej, których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nikt z nas nie wie, co przyniesie przyszłość. Właśnie dlatego tak interesujące są dla wielu czytelników (w tym dla mnie) książki przedstawiające teorie na ten temat. Jedną z najnowszych powieści osadzonych w bliżej nieokreślonej przyszłości są Błyszczące sześciany autorstwa Dexa Carstera. Opublikowana przez Wydawnictwo Novae Res książka to pozycja, która powinna zainteresować każdego fana dystopii w literaturze. Nie jest to jednak powieść bez wad.

Głównym bohaterem książki jest Roger Orter. Jest on jednym z wielu mieszkańców miasta Aylon. Metropolia ta powstała w pogoni za eksplorantami – pełnymi tajemniczych, wykorzystujących supertechnologię fantów. Aby je zdobyć, należy przejść przez portal, który przenosi eksploratora do świata kreacji. Ich twórca jest nieznaną osobą, która poprzez swoje dzieła dostarcza społeczeństwu niezwykłe wynalazki, znacznie przyspieszając rozwój technologii, medycyny itd. Wydobycie fanta często wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem. Monopol na te wyprawy przejęła korporacja zwana Cybotreg. Posiadanie lub badanie skrzynek przez niezwiązane z nią osoby jest nielegalne. Nie trudno się domyślić, że mimo to wiele osób, w tym główny bohater powieści właśnie tym się zajmuje.

Niespełna trzydziestoletni mężczyzna jest jednym z najlepszych creseekerów w mieście. Oficjalnie zajmuje się programowaniem. Gdyby jego działalność została odkryta, czekałyby go nieprzyjemne konsekwencje. Eksploratorzy zrzeszeni w Cybotregu długo przygotowują się do podróży do świata Kreatora. Najlepsi z nich mają na koncie maksymalnie 4 wyprawy. Tymczasem Roger Orter, współpracujący jedynie z Shadem, specem od komputerów, odbył ich już kilkanaście. Sprzedaż wyniesionych przedmiotów na czarnym rynku to niebezpieczny, ale i bardzo intratny proceder. Bohater ma kochającą żonę Laurę, wspaniałe mieszkanie i furę pieniędzy. Dlaczego mimo to wciąż ryzykuje życie, przechodząc przez portale? Dla fantów? Dreszczyku emocji? A może tak jak deklaruje, chce dostarczyć społeczeństwu środki do walki z kalectwem, chorobami i biedą? Czy rewelacyjne wyniki Rogera mogą pozostać niezauważone, przez inwigilujący obywateli Aylonu Cyborteg i wreszcie samego Kreatora? Jak się zapewne domyślacie, sielankowe życie głównego bohatera książki Dexa Carstera szybko się kończy. To, w jakim kierunku ono podąży, sprawi, że mężczyzna zapragnie cofnąć się do chwili swojej pierwszej wyprawy i nigdy jej nie odbyć.

Błyszczące sześciany napisane są lekkim, przyjemnym w odbiorze językiem. Bardzo zainteresowały mnie stworzone przez tajemniczego Kreatora projekcje. Ze słów Rogera dowiadujemy się, że każda z nich jest inna, oryginalna i nieprzewidywalna. Osoba otwierająca skrzynkę sprawdzana jest zarówno pod względem wytrzymałości fizycznej, jak i psychicznej. Mimo że fabuła książki właściwie zbudowana jest na procesie eksploracji, doświadczamy zaledwie dwóch wypraw do alternatywnych rzeczywistości. Każda z nich przekonuje nas jednak, jak niebezpieczne są to podróże. Podobnie jak mieszkańcy Aylonu zastanawiamy się jaki cel miała osoba, która je stworzyła i nie będę ukrywać, że w końcu nasza ciekawość zostaje zaspokojona.

Książka Dexa Carstera była dla mnie lekturą nieco nierówną m.in. pod względem poziomu akcji. Początkowo czytało mi się ją błyskawicznie. Z czasem fabuła zaczęła się dłużyć. Szalone wyprawy bohatera zostały zastąpione jego rozterkami i przemyśleniami, a ja z nadzieją oczekiwałam na kolejne rozdziały, które jak miałam nadzieję, zyskają znów nieco tempa. W czasie lektury zmieniło się także moje spojrzenie na głównego bohatera powieści. Początkowo wydawał mi się on postacią interesującą, przebojową, o silnym charakterze. Z czasem przekonałam się, że jest on egoistą, skupiającym się wyłącznie na sobie. Oczywiście deklaruje, że jest inaczej, niemniej jego czyny przemawiają mocniej niż słowa. Świetnym przykładem takiej niekonsekwencji jest to, że Roger nazywa swoją żonę miłością życia, a jednocześnie nie ma problemu z tym, by momentami zwracać się do niej bez cienia szacunku (np. „głupia kobieto”). O ile na początku darzyłam mężczyznę sympatią, zmieniło się to pod koniec, choć zdecydowanie nie jest on przedstawiony jako czarny charakter.

Błyszczące sześciany to książka, która mnie nie zachwyciła, ale nie jest też złą lekturą. Uwielbiam powieści dystopijne i na tle wielu z nich wypada ona po prostu blado. Nie mogę jednak nie dodać, że koncepcja tajemniczych skrzynek jest na tyle oryginalna i interesująca, że chętnie przeczytałabym książkę rozwijającą ten temat.

http://kulturacja.pl/2021/01/dex-carster-blyszczace-szesciany-recenzja/

Nikt z nas nie wie, co przyniesie przyszłość. Właśnie dlatego tak interesujące są dla wielu czytelników (w tym dla mnie) książki przedstawiające teorie na ten temat. Jedną z najnowszych powieści osadzonych w bliżej nieokreślonej przyszłości są Błyszczące sześciany autorstwa Dexa Carstera. Opublikowana przez Wydawnictwo Novae Res książka to pozycja, która powinna...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zaginiona Księga Bieli Wesley Chu, Cassandra Clare
Ocena 7,5
Zaginiona Księ... Wesley Chu, Cassand...

Na półkach:

Literatura fantastyczna to dla mnie cudowny świat, w którym zdarzyć się może absolutnie wszystko. Chętnie zaglądam do dobrze znanych mi już alternatywnych rzeczywistości, ale i z przyjemnością poznaję nowe. Aż trudno mi uwierzyć, że do tej pory żadna książka Cassandry Clare nie trafiła w moje ręce. Zmieniło się to za sprawą Zaginionej Księgi Bieli. Jest to druga część cyklu Najstarsze Klątwy, należąca do serii Ze Świata Nocnych Łowców. Powieść autorstwa cenionej pisarki oraz nagradzanego licznymi wyróżnieniami Wesley’a Chu zaintrygowała mnie już od pierwszego spojrzenia na okładkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. A jak było dalej?

Pełna przygód obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami oraz magicznymi mocami bohaterów książka rozpoczyna się dynamicznie i tak też pozostaje już do ostatniej strony. W czasie lektury wybierzemy się w podróż do Szanghaju w towarzystwie Nocnego Łowcy Aleca oraz jego partnera, czarodzieja Magnusa. Zanim na co dzień mieszkający w Stanach Zjednoczonych bohaterowie przeniosą się na drugi koniec świata, doświadczą spotkania ze starym znajomym, który “wstanie z grobu”. W czasie tej wizyty dawny przyjaciel Magnusa ukradnie tytułową Księgę Bieli. Jakby tego było mało, Magnus zostanie zraniony magicznym sztyletem, który pozostawi na jego piersi świecącą ranę. Bohaterowie szybko przekonają się, jak wiele kłopotów może im ona sprawić. Aby wyjść cało z opresji i odzyskać bezcenny wolumin, Alec i Magnus będą musieli zostawić na jakiś czas swojego synka, Maxa i wyruszyć w niebezpieczną podróż. Towarzyszyć im będzie zgrana paczka Nocnych Łowców, którą miłośnicy tej serii powieści na pewno znają z poprzednich książek.

Zaginiona Księga Bieli to powieść, którą czytało mi się bardzo przyjemnie. Lekko napisana, okraszona sporą dozą humoru fabuła pozwala na zatopienie się w historii Aleca i Magnusa. Plusem jest też obecność grupy Nocnych Łowców, którzy są postaciami niezwykle barwnymi i różnorodnymi. Jace, Izabell oraz Simon to sympatyczne osoby, które chętnie poznałabym także w realnym świecie, jednak moje serce zdobył przede wszystkim pełen rozbrajającego humoru sarkastyczny język Clare. Co do głównych bohaterów, przyznam, że polubiłam Aleca, jednak uparty, ignorujący zagrożenie Magnus nieco mnie drażnił. Niezależnie od moich odczuć na ich temat nie można zaprzeczyć, że protagoniści powieści są osobami interesującymi.
Autorka powieści sporo miejsca poświęca relacji głównych bohaterów. Alec i Magnus to kochająca się para, która wspólnie wychowuje niespełna dwuletniego Maxa. Wyprawa do Szanghaju będzie doskonałą okazją do tego, by przypomnieć sobie jak wyglądało ich życie zanim pojawił się w nim rozbrykany brzdąc. Barwny opis trudów tacierzyństwa był dla mnie bardzo interesującym wątkiem, zwłaszcza, że synek mężczyzn zaczął już odkrywać swoje magiczne zdolności, co owocuje np. spacerami po suficie.

Książka opublikowana przez Wydawnictwo We need YA to lektura, którą poleciłabym spokojnie każdemu miłośnikowi literatury fantastycznej. Opisana w niej intryga nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak oczekiwałam, jednak pod wieloma względami jest to zdecydowanie książka, po którą warto sięgnąć. Należy też wziąć pod uwagę fakt, że nie jestem zaznajomiona z poprzednimi powieściami z serii Ze Świata Nocnych Łowców, co może mieć wpływ na moje odczucia. Chętnie jednak nadrobię zaległości i jeszcze raz sięgnę po przygody Magnusa i Aleca, by być przygotowana na nowe, niewątpliwie barwne perypetie tej pary.
http://kulturacja.pl/2021/01/cassandra-clare-wesley-chu-zaginiona-ksiega-bieli-recenzja/

Literatura fantastyczna to dla mnie cudowny świat, w którym zdarzyć się może absolutnie wszystko. Chętnie zaglądam do dobrze znanych mi już alternatywnych rzeczywistości, ale i z przyjemnością poznaję nowe. Aż trudno mi uwierzyć, że do tej pory żadna książka Cassandry Clare nie trafiła w moje ręce. Zmieniło się to za sprawą Zaginionej Księgi Bieli. Jest to druga część cyklu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak wiele osób, których dzieciństwo przypadło na lata 90., na pamięć znam kreskówki Disneya. Do dziś uwielbiam je i chętnie do nich wracam. Z radością przyjmuję też pojawienie się nowych bajek oraz alternatywnych historii, opartych na klasycznych baśniach. Na ekranach polskich kin gości właśnie aktorska wersja losów Mulan. Tymczasem w moje ręce wpadła książka W świecie iluzji. Jej bohaterką również jest najbardziej wojownicza spośród księżniczek dziewczyna. Opublikowana przez Wydawnictwo Egmont powieść jest kolejną już pozycją w serii Mroczna baśń. Wcześniejsze książki opowiadały historię m.in. Ariel, Aurory oraz Anny i Elsy. Czy Elizabeth Lim stworzyła opowieść, która skradnie serca miłośników bajek Disneya? Moje zdecydowanie udało jej się zdobyć.

Walka z Hunami pochłonęła już tysiące istnień. W pierwszym rozdziale książki W świecie iluzji trafiamy w sam środek ostatecznej bitwy, w czasie której rozstrzygają się losy Chińskiego Cesarstwa. Ci z czytelników, którym nie są obce przygody Mulan, wiedzą, że dzięki sprytowi oraz szczęściu, udało się jej dokonać niemożliwego – w pojedynkę zmieść potęgę wroga. Zwycięstwo okupione zostało jednak straszliwą ceną. W wyniku rany, zadanej mu przez Shan Yu, kapitan Shang umiera. Jedyną osobą, która nadal nie traci nadziei, na uratowanie dowódcy, jest ukrywająca się pod postacią Pinga, Mulan.

Żarliwe modlitwy wojowniczki zostają wysłuchane. Dziewczyna dostaje szansę na to, by wyrwać stojącego jedną nogą w grobie Shanga. W tym celu udaje się do krainy zwanej Diyu, by błagać władcę Zaświatów o życie dowódcy. Mulan nie może liczyć na ciepłe przywitanie zapracowanego króla Jamy. Udaje się jej jednak zwrócić uwagę marudnego boga, dzięki czemu proponuje jej on układ. Jeśli do świtu słońca dziewczyna odnajdzie Shanga i przyprowadzi go do bram Diyu, będą mogli odejść. Jeśli jednak Mulan zawiedzie, pozostanie w Zaświatach na zawsze. Czy dziewczyna zdoła uratować wojownika, który poświęcił się, by ratować jej życie? Żeby się tego dowiedzieć, musicie koniecznie sięgnąć po książkę Elizabeth Lim.

Czytając powieść W świecie iluzji czułam się jakbym przeniosła się do świata Mulan. Cudownie było przeżywać nowe przygody z wojowniczą dziewczyną. Autorce książki udało się stworzyć wciągającą fabułę pełną niespodziewanych zwrotów akcji. Jest ona spójna z historią bohaterki znanej mi z kreskówki Disney’a. Postać Mulan na nowo zachwyciła mnie swoją odwagą oraz wytrwałością. Poza nią, na kartach powieści spotkamy mnóstwo fascynujących bohaterów i stworzeń. Część z nich będzie chciała przeszkodzić w misji uratowania kapitana Shanga, inne staną się sprzymierzeńcami Mulan. Nie będzie ona zresztą kroczyć po krainie Diyu sama. Towarzyszyć jej będzie opiekun rodziny Li, nieco nadęty kamienny Lew Shishi. Podobnie jak Mushu, jest on postacią niezwykle barwną i zabawną.

W świecie iluzji to opowieść, która może być odbierana jako fascynująca powieść przygodowa, ale nie tylko. Niesie ona przesłanie i to nie jedno. Jest to historia o odkrywaniu swojego prawdziwego „ja”, o poświeceniu i wytrwałości w obliczu przeciwności, zwątpienia, a nawet zdrady. Do mojego serca najbardziej trafiły słowa wypowiedziane przez Panią Zapomnienia: „(…) tam, gdzie znajduje się prawdziwe piękno, znajdą się również siła, odwaga i wytrzymałość.” Myślę, że lektura najnowszej powieści Wydawnictwa Egmont dla każdego czytelnika może być nieco innym doświadczeniem, jestem jednak przekonana, że zawsze pozytywnym. Gorąco polecam Wam książkę W świecie iluzji. Sama chętnie sięgną po nowe, a także te już wydane powieści z serii Mroczna baśń.

http://kulturacja.pl/2020/10/elizabeth-lim-w-swiecie-iluzji-mroczna-basn-recenzja/

Jak wiele osób, których dzieciństwo przypadło na lata 90., na pamięć znam kreskówki Disneya. Do dziś uwielbiam je i chętnie do nich wracam. Z radością przyjmuję też pojawienie się nowych bajek oraz alternatywnych historii, opartych na klasycznych baśniach. Na ekranach polskich kin gości właśnie aktorska wersja losów Mulan. Tymczasem w moje ręce wpadła książka W świecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze chętnie sięgam po twórczość polskich pisarzy. Szczególnie lubię poznawać nowe autorki, tworzące kryminały i thrillery psychologiczne. Pomimo że powstało już ich kilka, do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki Nadii Szagdaj. Sytuacja zmieniła się, gdy do moich rąk trafiła Likwidacja – najnowszy kryminał autorki m.in. cyklu Kroniki Klary Schulz czy To nie jest amerykański film. Zaintrygowana opisem zatopiłam się w lekturze książki.

Niebezpieczne związki
Znajomości zawierane przez internet bywają inne, niż byśmy tego oczekiwali. Właśnie przekonała się o tym Kaja, która przyjechała do Opola, żeby spotkać poznanego na portalu randkowym Daniela. Mimo że wymienili oni tysiące wiadomości, mężczyzna zapomniał wspomnieć o jednym, istotnym szczególe – że jest żonaty. Efekt? Wkurzona kobieta. Jak wielką może mieć ona moc, przekonuje się obecnie zasiadająca u steru naszego państwa partia… Tymczasem Daniel będzie miał okazję dopiero zakosztować furii kobiety. Pragnący za wszelką cenę zachować wygodne, prowadzone u boku utrzymującej go żony, życie mężczyzna szybko przekona się, jak niebezpieczne mogą być relacje zawierane przez internet.

Przypadkowe spotkanie, które zmienia niejedno życie
Aby nie tracić weekendu, Kaja postanawia zostać w Opolu i zgodzić się na imprezowanie w towarzystwie Daniela i jego znajomych. Jedną z nowo poznanych osób jest Monika. Między kobietami od razu „przeskakuje iskra”. Tajemnicza Kaja intryguje i przyciąga nieco zahukaną nauczycielkę. Niczym ćma pędząca do płomienia, kobieta nie jest w stanie powstrzymać przemożnej potrzeby, by dowiedzieć się czegoś więcej o nowej znajomej. Rozwiedziona kobieta wciąż zmaga się z byłym mężem, który po rozstaniu wcale nie zniknął z jej życia. Kaja proponuje Monice pomoc. Jak się szybko okaże, nie będzie ona w pełni bezinteresowna.

Enigma – nieszkodliwa czy niebezpieczna?
Akcja powieści Likwidacja rozpoczyna się w maju. Krótki wstęp zaciekawia i sprawia, że czytelnik chce wiedzieć więcej o historii tajemniczej bohaterki. Tymczasem Nadia Szagdaj wprowadza retrospekcję, cofając nas do marca. To wtedy mamy okazję poznać Kaję – tajemniczą, intrygującą, czasem irytującą swoje otoczenie. Kobieta nie przejmuje się konwenansami. Bywa szorstka, do bólu szczera i nieprzewidywalna. Cechy te sprawiają, że postać Kai jest interesująca, a czytelnik w czasie lektury zadaje sobie pytanie – co kryje się za maską, którą nosi kobieta?

Warto!
W swojej najnowszej powieści Nadia Szagdaj snuje niezwykle ciekawą intrygę. Autorka powoli buduje napięcie. Wielowątkowa fabuła porusza kontrowersyjne tematy takie jak m.in. hejt, przemoc, alkoholizm, toksyczna miłość. Pisarka niespiesznie podsuwa czytelnikowi kolejne elementy układanki, stopniowo ukazując głębię stworzonych przez siebie postaci. Lekki styl pisania, zaskakujące zwroty akcji, liczne niedopowiedzenia i tajemnice oraz mnogość wątków, w tym także odrobina romansu z nutką tęczy, sprawiły, że nie mogłam oderwać się od lektury. Likwidacja to powieść, którą zdecydowanie polecam każdemu czytelnikowi doceniającemu złożoną fabułę oraz interesującą historię kryminalną kryjącą się pomiędzy wersami czytanej książki. Zaskakujące zakończenie to dodatkowa zaleta, która sprawia, że uważam, że naprawdę warto sięgnąć po powieść Wydawnictwa Dragon.

http://kulturacja.pl/2020/10/likwidacja-szagdaj-recenzja/

Zawsze chętnie sięgam po twórczość polskich pisarzy. Szczególnie lubię poznawać nowe autorki, tworzące kryminały i thrillery psychologiczne. Pomimo że powstało już ich kilka, do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki Nadii Szagdaj. Sytuacja zmieniła się, gdy do moich rąk trafiła Likwidacja – najnowszy kryminał autorki m.in. cyklu Kroniki Klary Schulz czy To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Legion to trzecia część serii Feliks Corvus. Dla mnie jest to pierwsza powieść Gerainta Jonesa, po którą miałam okazję sięgnąć. Dobrze się jednak złożyło, ponieważ jest ona prequelem doskonale przyjętych przez czytelników książek Krwawy las i Oblężenie. Jakie wrażenie wywarł na mnie opis losów walczącego w legendarnej armii żołnierza? Po lekturze książki opublikowanej przez Wydawnictwo Rebis nie mogę się doczekać, żeby dowiedzieć się, jakie dalsze przygody czekają rzymskiego legionistę.

Powieść Gerainta Jonesa rozpoczyna się w 1 roku nowej ery. Jej akcja rozgrywa się na terenach Panonii. To tutaj poznajemy rzymskiego legionistę Corvusa, który uczestniczy w swojej pierwszej, wyjątkowo dramatycznej potyczce. Prolog jest wstępem do równie ciekawej historii, która rozgrywa się 5 lat później. Do Corvusa, podobnie jak do jego towarzyszy broni, dociera coraz więcej plotek o zbliżającej się wielkiej wojnie. Rzym nigdy nie ma dość urodzajnych ziem, dlatego nowe podboje są kwestią czasu. Tym razem wraz z najpotężniejszą w historii armią, prowadzoną przez Tyberiusza, legionista ma przyczynić się do zawłaszczenia ziem kontrolowanych przez króla Mardoba. Początkowa radość, ekscytacja i nerwowe wyczekiwanie szybko przeradzają się w zawód, złość i rozczarowanie. Okazuje się bowiem, że legion głównego bohatera ma pozostać w forcie w Panonii, by sprawować kontrolę nad prowincją. Obserwując ruszającą na wojnę armię, nikt z pozostających w tyle żołnierzy nie zdaje sobie sprawy, z tego, że wkrótce wszystkie ich negatywne uczucia zostaną wyparte. Zbliżający się przeciwnik, którego zdradzieckiego uderzenia nikt się nie spodziewał stanie się realnym zagrożeniem nie tylko dla legionu Corvusa, ale też całej Italii.

Corvus to postać, której nie polubiłam „od pierwszego wejrzenia”. Gburowaty, małomówny, skłonny do przemocy, nawet bez wyraźnego powodu – takiego bohatera poznajemy w pierwszych rozdziałach powieści Legion. Z czasem zaczynają uwydatniać się także inne, zdecydowanie bardziej pozytywne cechy protagonisty książki. Corvus nosi w sobie ranę, która sprawia, że patrzy na świat przez bardzo ciemne okulary. Szaleńcza pogoń za walką jest dla niego sposobem na to, by nie myśleć. Mimo jego starań, na kartach powieści Gerainta Jonesa znajdziemy mnóstwo przemyśleń głównego bohatera. Początkowo niejasne motywy postępowania Corvusa, stopniowo stają się zrozumiałe. Autor powoli odkrywa przed czytelnikiem historię rzymskiego legionisty, sprawiając, że postać, która wydawała mi się prostacka, stała się osobą nie tylko dużo bardziej skomplikowaną, ale wręcz intrygującą.

Autor, były uczestnik wojny w Iraku doskonale czuje się w opisach wojskowej codzienności. Dosadne słownictwo i rubaszny, żołnierski humor wypełniają strony jego powieści. Książka pełna jest też brutalnych opisów walk, przeplatanych przemyśleniami głównego bohatera. Fabuła Legionu jest bardzo ciekawa, a liczne zwroty akcji sprawiają, że odłożenie go choć na chwilę jest nie lada wyzwaniem. Zakończenie powieści sprawiło, że zapragnęłam nadrobić lekturę książek, opisujących dalsze losy Corvusa. Niezależnie czy mieliście już okazję zetknąć się z bohaterem wykreowanym przez Gerainta Jonesa, czy też miałaby to być Wasza pierwsza styczność z jego twórczością, gorąco polecam Wam lekturę książki Legion.

http://kulturacja.pl/2020/11/geraint-jones-legion-recenzja/?fbclid=IwAR3g5aLCy0MV5tN5Z_UDH9kqU_Dc3f0qaI_O83GN0y0nSpozifJRMNJrFxk

Legion to trzecia część serii Feliks Corvus. Dla mnie jest to pierwsza powieść Gerainta Jonesa, po którą miałam okazję sięgnąć. Dobrze się jednak złożyło, ponieważ jest ona prequelem doskonale przyjętych przez czytelników książek Krwawy las i Oblężenie. Jakie wrażenie wywarł na mnie opis losów walczącego w legendarnej armii żołnierza? Po lekturze książki opublikowanej przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Polowanie to debiutancka powieść Tomasza Kamińskiego. Uwielbiam fantastykę, dlatego z ciekawością zabrałam się za lekturę książki nowego na polskiej scenie literackiej pisarza. Efekt? Ponad pięciuset stronicowe tomiszcze zostało przeze mnie pochłonięte w mgnieniu oka.

Kadrian jest rycerzem Zakonu Płonącej Wstęgi. Jako Strażnik przemierza świat, walcząc z monstrami powstałymi w wyniku uwolnienia magii po upadku czarodziei. Tym razem udaje się do Bermeld – znajdującego się na terenie Upadłych Mokradeł miasta, gdzie diabeł mówi dobranoc. Choć mężczyzna ma tajną misję, to nie ona przede wszystkim gna go do tego miejsca. Dawno, dawno temu Bermeld było jego domem. Kadrian opuścił je w dramatycznych okolicznościach. Po latach wraca, a wizyta w rodzimym miasteczku to dla „Wstęgi” istna podróż do przeszłości. Choć miasteczko rozrosło się, Strażnik co krok dostrzega znajome miejsca. Nadal mieszkają tu też osoby, które były obecne w życiu rycerza, gdy ten był jeszcze małym chłopcem, w tym także te, które go skrzywdziły. Pokusa, by się zemścić, jest ogromna. Tymczasem Bermeld zmaga się z nie lada problemem – wielka, śmiertelnie niebezpieczna bestia terroryzuje okolicę, porywając dzieci. Kadrian nie może stać bezczynnie w obliczu tej sytuacji. Postanawia odnaleźć stwora i się z nim rozprawić.
Polowanie to książka, którą czytało mi się znakomicie. Autor stworzył intrygującą fabułę, pełną fascynujących istot. Przebiegli Rakzaj, będący mieszaniną kotów i ludzi, to tylko jedna z wielu niezwykłych ras, które możemy spotkać na karta powieści i nie są oni wcale najbardziej zdumiewającymi mieszkańcami świata Kadriana. Uniwersum to pełne jest też fascynujących miejsc, takich jak np. cmentarzysko gigantów, zatopionych na wieki w pułapkach bagien.

Tomasz Kamiński ujął mnie kreacjami postaci – zarówno pierwszoplanowych, jak i pobocznych. Główny bohater to osoba, która intrygowała mnie od pierwszych stron powieści. Kadrian należy do niesławnego zakonu, któremu przypisywanych jest wiele strasznych czynów, takich jak palenie na stosie czarownic czy wyłapywanie innowierców. Mężczyzna zdaje się nie do końca przystawać do stereotypowego obrazu „Wstęgi”. W czasie lektury powoli poznajemy odpowiedź na pytanie, kim tak naprawdę jest Strażnik – czerpiącym z boskiej mocy rycerzem w służbie człowieka, czy religijnym fanatykiem, który nie zawaha się przed niczym, by zniszczyć każdego, kto ośmiela się mieć inne poglądy.

Nie tylko Kadrian jest ciekawym bohaterem. W czasie lektury równie mocno, jak jego historia, intrygowały mnie losy Łowcy, dowódcy Czerwonej Stali, czy wreszcie bestii. Monstrum wykreowane przez autora to bardzo interesujące stworzenie. Niezwykle inteligenta, zabójczo niebezpieczna istota przeraża i fascynuje. Nie jest ona tylko mało istotnym zwierzakiem, na które poluje dzielny wojak. Potwór z bagien to pełnoprawny bohater powieści i to bardzo, bardzo interesujący.

Polowanie Tomasza Kamińskiego to wielowątkowa historia, która bardzo mocno wciąga czytelnika. Autorowi udało się wzbudzić moje zainteresowanie ogromną ilością tematów poruszanych w powieści. Zaciekawiła mnie m.in. historia Bermeld rządzonego przez despotycznego włodarza, a także zasady Rygoru panującego w miasteczku, w ramach którego mieszkańcy dopuszczają się np. wypędzenia dziecka na bagna w środku nocy. Jedyną znaczącą wadą książki są literówki. Jest ich sporo, co może kłuć w oczy bardziej wyczulonych na tę kwestię czytelników.

Powieść opublikowana przez Wydawnictwo Initium to lektura w sam raz dla każdego miłośnika literatury fantastycznej i takim też osobom (choć nie tylko im) gorąco ją polecam.

http://kulturacja.pl/2020/11/tomasz-kaminski-polowanie-recenzja/

Polowanie to debiutancka powieść Tomasza Kamińskiego. Uwielbiam fantastykę, dlatego z ciekawością zabrałam się za lekturę książki nowego na polskiej scenie literackiej pisarza. Efekt? Ponad pięciuset stronicowe tomiszcze zostało przeze mnie pochłonięte w mgnieniu oka.

Kadrian jest rycerzem Zakonu Płonącej Wstęgi. Jako Strażnik przemierza świat, walcząc z monstrami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieliście już okazję sięgnąć po książki z serii Mroczna Strona? Jest to zbiór thrillerów i kryminałów różnych autorów, publikowanych przez Wydawnictwo Filia. Najnowsza powieść wyjątkowo mrocznej kolekcji to Kto chce ich śmierci? autorstwa Cary Hunter. Trzecia część cyklu opisującego losy detektywa Adama Fawley'a była dla mnie pierwszym spotkaniem z twórczością tej pisarki.

Wczesnym rankiem 4 stycznia 2018 roku detektyw Adam Fawley otrzymuje informację o pożarze, który niemal doszczętnie strawił ogromny dom. Działania prowadzone na miejscu zdarzenia wskazują na to, że w rezydencji zamieszkałej przez czteroosobową rodzinę, znajdowały się wyłącznie dzieci. Jeden z chłopców nie przeżył, drugi walczy o życie. Świąteczne ozdoby mogły przyspieszyć rozprzestrzenianie się ognia, ale śledczy już od początku są niemal pewni - wybuch pożaru nie był wypadkiem. Co stało się w domu, który jak na ironię nazywany był Felix House? Gdzie znajdują się rodzice dzieci? Kto i dlaczego przyczynił się do śmierci członków rodziny Esmodów? W toku śledztwa prowadzonego przez zespół detektywa Adama Fawley'a pojawia się coraz więcej wątków, które nie zawsze sprawiają, że policjanci mają wrażenie, jakby zbliżali się do uzyskania odpowiedzi na te i wiele innych pytań.

Kto chce ich śmierci? to bardzo przyjemnie napisany thriller psychologiczny. Jego fabuła toczy się wokół śledztwa w sprawie pożaru. Akcja rozgrywa się dwutorowo. Opisy w czasie rzeczywistym przeplatane są retrospekcjami, dzięki którym poznajemy Esmondów. Pierwsze rozdziały powieści wymagały ode mnie sporo skupienia. W toku postępowania pojawia się mnóstwo nazwisk śledczych. Osoby, które przeczytały poprzednie książki Cary Hunter, z pewnością nie będą miały tego problemu, ale nawet ci czytelnicy, którzy jak ja rozpoczną serię od tego momentu, będą w stanie w czasie lektury uzupełnić braki informacji na temat bohaterów. Co ciekawe, w książce Kto chce ich śmierci? znajdziemy nie tylko „czystą fabułę”, ale także transkrypcje rozmów telefonicznych, raporty straży pożarnej, fragmenty internetowych newsów czy policyjne rejestry. Są one interesującymi wstawkami, które dostarczają nowych informacji w bardzo atrakcyjny sposób, sprawiając, że czujemy się, jakbyśmy rzeczywiście uczestniczyli w śledztwie.

Choć w powieści Kto chce ich śmierci? nie znajdziemy wielu opisów brutalnych scen, to jednak lektura książki wzbudziła we mnie bardzo silne emocje. Mimo że śledztwo toczy się powoli i czasem możemy niemal poczuć frustrację policjantów, powieść pełna jest zaskakujących zwrotów akcji. Nasze podejrzenia padają na kolejne osoby i choć rozwiązanie zagadki tajemniczego pożaru może nie zaskoczy doświadczonych „literackich detektywów”, to zapewniam was, że jego okoliczności zjeżą Wam włosy na głowie. Ostatnie rozdziały powieści są lekturą zdecydowanie dla czytelników o mocnych nerwach. Ja bez wstydu przyznaję, że zamykając powieść, byłam wstrząśnięta. I właśnie dlatego na pewno sięgnę po kolejną część cyklu Detektyw Adam Fawley.

http://kulturacja.pl/2020/08/cara-hunter-kto-chce-ich-smierci-recenzja/

Mieliście już okazję sięgnąć po książki z serii Mroczna Strona? Jest to zbiór thrillerów i kryminałów różnych autorów, publikowanych przez Wydawnictwo Filia. Najnowsza powieść wyjątkowo mrocznej kolekcji to Kto chce ich śmierci? autorstwa Cary Hunter. Trzecia część cyklu opisującego losy detektywa Adama Fawley'a była dla mnie pierwszym spotkaniem z twórczością tej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dublerka Holly Brown, Sophie Hannah, Clare Mackintosh, B.A. Paris
Ocena 6,0
Dublerka Holly Brown, Sophie...

Na półkach:

Na pewno macie swoich ulubionych autorów. Ja także ich mam. Zastanawiałam się czasem, czy gdyby połączyć niesamowite umiejętności tkania pełnej grozy fabuły Stephena Kinga z brawurowym poczuciem humoru Andrzeja Sapkowskiego powstało by dzieło idealne... Niekoniecznie. Najlepszym przykładem na potwierdzenie moich słów jest opublikowana przez Wydawnictwo Albatros książka Dublerka, która wyszła spod pióra czterech bestsellerowych autorek kryminałów: Sophie Hannah, Clare Mackintosh, B.A. Paris (Dylemat, Na skraju załamania), Holly Brown.

Akcja powieści rozgrywa się w Akademii Sztuk Performatywnych imienia Orly Flynn. Uczęszczają do niej dziewczyny, które marzą o wielkiej karierze scenicznej. I choć uczennice odegrają niebagatelną rolę w powieści Dublerka, to nie one będą tak naprawdę jej głównymi bohaterkami. Już od pierwszych stron książki czytelnicy zostają zaznajomieni z wyjątkowo wybuchowym kwartetem „mamusiek”.

Kendall, Carolyn, Elise i Bronnie poznajemy podczas spotkania w gabinecie dyrektora szkoły. Jest ono związane ze znalezieniem wyjątkowo makabrycznej pozytywki, która wydaje się być wyszukaną groźbą skierowaną do Jess (córka Carolyn) – jednej z najzdolniejszych uczennic w szkole. W czasie tego spotkania odkrywamy przeszłość Wielkiej czwórki, czyli córek zebranych kobiet. Jeszcze rok temu dziewczyny były najlepszymi przyjaciółkami. Zawiść, zazdrość i wygórowane ambicje sprawiły, że Ruby (córka Kendall) zaczęła nękać Jess. Działania próbujących załagodzić sytuację Sadie i Bel nie odniosły skutku i grupa rozpadła się. Nowy rok szkolny miał być szansą do stworzenia nowych, pozbawionych negatywnych uczuć relacji. I wszystko wskazywało na to, że tak właśnie jest. Do czasu pojawienia się pozytywki. Aby ratować sytuację i udobruchać rozeźlone matki, dyrektor placówki postanawia wprowadzić do grupy nastolatek nową uczennicę, która może pomóc ustabilizować napiętą sytuację. Niestety pojawienie się Imogen tylko pogarsza sprawę. Tym razem matki dziewczyn nie zamierzają biernie patrzeć na poczynania uczennic. Do czego jest zdolna kobieta, które chcą chronić swoje dziecko? Tego możecie dowiedzieć się sięgając po książkę opublikowaną przez Wydawnictwo Albatros.

Dublerka to powieść niezła, ale nie wybitna. W czasie lektury cały czas towarzyszyło mi poczucie niedosytu. Brakowało mi przede wszystkim napięcia. Niby mamy tu historię, w której ktoś dybie na życie młodej dziewczyny. Na dodatek sprawcą może być najbliższa jej osoba. A jednak czytając powieść, wcale tego zagrożenia nie czułam. Znacznie mocniej akcentowanym uczuciem była dla mnie irytacja matek, które w końcu postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce. Robią to tak chaotycznie, że ujawniają przy okazji wszystkie swoje najskrytsze sekrety, a mają ich sporo. Zakończenie powieści rzeczywiście zaskakuje, a nawet pozostawia czytelnika w niepewności, co wydarzy się dalej. Nie jest ono jednak na tyle wstrząsające, żeby zatrzeć w mojej pamięci średnio interesującą fabułę do niego prowadzącą.

Lektura książki Dublerka nie była dla mnie do końca tym, czego się spodziewałam. Liczyłam na znacznie większą dawkę emocji, dynamiczną akcję, bogatą w zwroty akcji intrygę. Mimo to, książkę mogę polecić czytelnikom, którzy szukają lekkiego thrillera psychologicznego z niezbyt drastycznym wątkiem kryminalnym. Fani autorek może znajdą tu to, co sprawiło, że pokochali twórczość tych właśnie pisarek, więc i oni moim zdaniem powinni dać szansę Dublerce.

http://kulturacja.pl/2020/09/b-a-paris-sophie-hannah-clare-mackintosh-holly-brown-dublerka-recenzja/

Na pewno macie swoich ulubionych autorów. Ja także ich mam. Zastanawiałam się czasem, czy gdyby połączyć niesamowite umiejętności tkania pełnej grozy fabuły Stephena Kinga z brawurowym poczuciem humoru Andrzeja Sapkowskiego powstało by dzieło idealne... Niekoniecznie. Najlepszym przykładem na potwierdzenie moich słów jest opublikowana przez Wydawnictwo Albatros książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Psychoterapeutka autorstwa Helene Flood to książka, po którą sięgnęłam zaintrygowana opisem fabuły. Autorka powieści opublikowanej przez Wydawnictwo Agora zawodowo zajmuje się zagadnieniami poczucia winy, wstydu, przemocy. Czy norweskiej psycholożce udało się w interesujący sposób przelać na papier wszystkie te emocje, z którymi borykają się jej pacjenci?

Główną bohaterką powieści jest Sara. Kobieta mieszka wraz z mężem Sigurdem w domu, który wspólnie remontują. Z zawodu psychoterapeutka, prowadzi własną praktykę, przyjmując pacjentów w prywatnym gabinecie. Życie Sary płynie powoli i dość samotnie. Zapracowany mąż, wymagający pacjenci, irytacja z powodu przedłużającego się remontu domu – wszystko to składa się na monotonną codzienność bohaterki. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy pewnego dnia Sigurd znika. Mężczyzna miał wybrać się na wycieczkę z przyjaciółmi, ale nie dotarł na miejsce. Na dodatek pozostawił na sekretarce żony wiadomość, w której skłamał co do tego, gdzie się znajduje. Początkowe rozżalenie i złość kobiety, wkrótce przeradzają się w strach o życie ukochanego. Jakby tego było mało, Sarze wydaje się, że ktoś ją śledzi i przestawia przedmioty w jej domu. Czy zajmująca się na co dzień pomaganiem ludziom z problemami psychicznymi kobieta, sama zaczyna popadać w obłęd? O tym, musicie przekonać się sami, sięgając po Psychoterapeutkę.

Powieść Helene Flood to książka, która opowiada przede wszystkim o emocjach. Główna oś jej fabuły dotyczy tajemnicy zaginięcia Sigurda, jednak autorka nie skupia się na rozwikłaniu tej zagadki. W czasie lektury czytelnicy przede wszystkim zagłębiają się w psychikę Sary. Przyznam, że książka Psychoterapeutka mnie nie porwała. Niby mamy w niej niby wszystko to, co powinno zawierać się w thrillerze psychologicznym, a jednak zabrakło mi napięcia oraz płynności, dzięki której lekko by się ją czytało. Osoby, które z lubością analizują przeżycia literackich bohaterów, na pewno będą zadowolone z tego aspektu powieści. Jeśli jednak szukacie lektury, która zmrozi wam krew w żyłach, możecie poczuć się zawiedzeni. Niestety nie polubiłam głównej bohaterki, która wydawała mi się niekonsekwentna, irytująca i zdecydowanie zbyt rozchwiana emocjonalnie, jak na zawód, który wykonuje. Na plus dla autorki zaliczam fakt, że rozwiązanie zagadki zniknięcia Sigurda rzeczywiście mnie zaskoczyło. Reakcja protagonistki naprawdę, którą w końcu udaje jej się odkryć, jest dla mnie z kolei moralnie nie do zaakceptowania. Jak widać, książka Psychoterapeutka nie tylko traktuje o emocjach, ale także wzbudza je w czytelniku, co również uważam, za jej zaletę.

http://kulturacja.pl/2020/09/helene-flood-psychoterapeutka-recenzja/

Psychoterapeutka autorstwa Helene Flood to książka, po którą sięgnęłam zaintrygowana opisem fabuły. Autorka powieści opublikowanej przez Wydawnictwo Agora zawodowo zajmuje się zagadnieniami poczucia winy, wstydu, przemocy. Czy norweskiej psycholożce udało się w interesujący sposób przelać na papier wszystkie te emocje, z którymi borykają się jej pacjenci?

Główną bohaterką...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki World of Warcraft: Kronika t. 1 Robert Brooks, Matt Burns, Chris Metzen
Ocena 8,0
World of Warcr... Robert Brooks, Matt...

Na półkach:

World of Warcraft to stworzona przez Blizzard Entertainment gra komputerowa, która zdobyła serca i umysły milionów graczy. Osadzona jest ona w fantastycznym, pełnym niezwykłych istot uniwersum. Jej fabuła opiera się na konflikcie hordy orków z ludźmi, których światy (Azeroth i Draenor) zostają połączone poprzez magiczny portal. Historia uniwersum, w którym zwaśnione rasy toczą wojny, wykracza poza granice klasycznej rozrywki. Jest ona pełna niesamowitych mitów i intrygujących legend. World of Warcraft: Kronika. Tom I autorstwa Chrisa Metzena, Matta Burnsa i Roberta Brooksa to książka, w której zebrano najważniejsze informacje, dotyczące m.in. narodzin kosmosu oraz kształtowania się świata Azeroth.

Zanim zanurzysz się w świecie Warcrafta
Na pierwszych stronach książki World of Warcraft: Kronika. Tom I poznajemy podstawowe pojęcia niezbędne do zrozumienia przemian, które dokonywały się w tym fantastycznym uniwersum. Czytelnicy dowiedzą się z nich, jaką rolę w kształtowaniu wszechświata odegrały Światłość i Cień, czym jest Ład i Chaos, poznają Żywioły, Wymiary oraz najpotężniejsze istoty zamieszkujące kosmos.

Dawno, dawno temu, w bezkresnej przestrzeni...
Na początku była Światłość. I była Pustka. Ich wzajemne oddziaływanie dało początek dynamicznym przemianom, które odmieniły oblicze Wszechświata. Rozprzestrzeniająca się materia zmieniała się, aż wreszcie narodziło się życie... Kronika opublikowana przez Wydawnictwo Insignis bardzo dokładnie opisuje losy istot, które pojawiły się we Wszechświecie. Burzliwa historia tytanów, przedwiecznych bogów i demonów wciąga bez reszty. Kolejne rozdziały opisujące odkrycie świata Azeroth pełne są niesamowitych historii obfitujących w intrygi oraz zaskakujące zwroty akcji, a także opowieści o odwadze, zdradzie, żądzy władzy i innych, ponadczasowych kwestiach. Są one poruszone w sposób klasyczny, ale jednak ciekawy i świeży.

Historia, która zachwyca
World of Warcraft: Kronika. Tom I to fascynująca lektura. Jej autorzy postanowili zebrać w niej najważniejsze informacje dotyczące uwielbianego przez miliony graczy uniwersum. Mimo to udało im się uniknąć powtarzalności i podręcznikowej nudy. Książkę tę czyta się, jak najlepszą powieść fantasy. Pełne wszechpotężnych istot, mitycznych stworzeń, niezwykłych zjawisk i destrukcyjnych klątw tomiszcze powinno znaleźć się na półce każdego, kto uważa się, za miłośnika literatury fantastycznej.

Tę książkę można oceniać po okładce!
W opublikowanej przez Wydawnictwo Insignis kronice zakochałam sie od pierwszego wejrzenia. Zanim zabrałam się za lekturę tej przepięknej, wydanej w grubej okładce książki, zachwyciły mnie niesamowite ilustracje, które wypełniają jej strony oraz bardzo wysoka jakość wykonania. World of Warcraft: Kronika. Tom I będzie wyjątkową ozdobą każdej biblioteki. Jestem przekonana, że książka ta przypadnie do gustu nie tylko miłośnikom gry Blizzard Entertainment, ale spodoba się też każdemu, kto uwielbia przenosić się do pełnego mitycznych stworzeń świata fantasy.

http://kulturacja.pl/2020/09/chris-metzen-matt-burns-robert-brooks-world-of-warcraft-kronika-tom-i-recenzja/

World of Warcraft to stworzona przez Blizzard Entertainment gra komputerowa, która zdobyła serca i umysły milionów graczy. Osadzona jest ona w fantastycznym, pełnym niezwykłych istot uniwersum. Jej fabuła opiera się na konflikcie hordy orków z ludźmi, których światy (Azeroth i Draenor) zostają połączone poprzez magiczny portal. Historia uniwersum, w którym zwaśnione rasy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki World of Warcraft: Kronika t. 2 Robert Brooks, Matt Burns, Chris Metzen
Ocena 8,3
World of Warcr... Robert Brooks, Matt...

Na półkach:

Lektura World of Warcraft Kronika. Tom I była dla mnie taką przyjemnością, że krótko po jej skończeniu, sięgnęłam po jej kontynuację. Autorami książki są Chris Metzen, Matt Burns, Robert Brooks. Opublikowany przez Wydawnictwo Insignis zapis dziejów uniwersum War of Warcraft to pozycja, która koniecznie powinna znaleźć się na liście „must read” każdego, komu fantastyczna literatura w duszy gra. World of Warcraft Kronika. Tom II to lektura, od której nie sposób się oderwać.

Wiemy już jak powstał wszechświat. World of Warcraft Kronika. Tom I przybliżył nam też losy świata Azeroth. Stanie się on areną niezwykłych zdarzeń. Zanim jednak do tego dojdzie, World of Warcraft Kronika. Tom II przenosi nas na Draenor. Mimo że miejsce to nie posiada uśpionej duszy, tętni ono życiem. Przez tysiące lat, fauna i flora tego świata zmieniała się, by dać wreszcie początek rasie, która przejdzie do historii uniwersum Warcrafta. Orkowie, bo to o nich mowa to niezwykle waleczne stworzenia, które na drodze do wiecznej chwały muszą zmierzyć się z przeciwnikami takimi jak ogry oraz przybyły z gwiazd lud Draenei. Początkowo stroniący od czarów orkowie, szybko staną się ich zakładnikami. Czy ulegną magii spaczenia? Dokąd Hordę zaprowadzi Mroczny Portal? Czy po drugiej stronie znajdą to, czego szukają? Tego wszystkiego możecie się dowiedzieć, sięgając po kolejną (i mam nadzieję nie ostatnią) kronikę World of Warcraft.

Dzieje Azeroth oraz Draenoru to fascynujące historie, pełne zaskakujących zwrotów akcji, intryg, dylematów, bohaterów oraz antybohaterów. World of Warcraft Kronika. Tom II to lektura jeszcze bardziej dynamiczna niż tom rozpoczynający serię. Książkę tę czyta się ekspresowo. Jest ona zresztą nie tylko niezwykle ciekawa, ale także przepięknie wydana. Gruba oprawa, klimatyczne grafiki i wysokiej jakości papier, na którym została wydrukowana księga sprawiają, że robi ona na czytelniku ogromne wrażenie już od pierwszego spojrzenia. Najnowsza publikacja Wydawnictwa Insignis to pokaźnych rozmiarów tomiszcze, na które powinien sobie zarezerwować miejsce na półce nie każdy fan gry World of Warcraft i nie tylko.

http://kulturacja.pl/2020/09/chris-metzen-matt-burns-robert-brooks-world-of-warcraft-kronika-tom-ii-recenzja/

Lektura World of Warcraft Kronika. Tom I była dla mnie taką przyjemnością, że krótko po jej skończeniu, sięgnęłam po jej kontynuację. Autorami książki są Chris Metzen, Matt Burns, Robert Brooks. Opublikowany przez Wydawnictwo Insignis zapis dziejów uniwersum War of Warcraft to pozycja, która koniecznie powinna znaleźć się na liście „must read” każdego, komu fantastyczna...

więcej Pokaż mimo to