Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Kapitan Ameryka: Nowy Porządek John Cassaday, John Ney Rieber
Ocena 6,0
Kapitan Ameryk... John Cassaday, John...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 5/10
Scenariusz: John Ney Rieber

Komiks napisany ku pokrzepieniu serc, odwołujący się bezpośrednio do wydarzeń z 11 września 2001 roku i ataków terrorystycznych na World Trade Center. „Nowy porządek” sięga pełnymi garściami do zasobów słynnego amerykańskiego patriotyzmu, eksplorując jednak ten temat w dość nachalnym stylu. Niestety nie obyło się bez sporej dawki pretensjonalności oraz budzącego lekkie zażenowanie patosu. Być może Amerykanie potrzebują swego rodzaju terapii, pozwalającej odbudować poczucie wspólnoty oraz podkreślić świadomość narodowej dumy. Jestem w stanie to zrozumieć. Niewykluczone, że gdyby coś takiego wydarzyło się w Polsce, miałbym podobne odczucia. Tego nie wiem. Wiem jedynie, że można było osiągnąć cel bez wykorzystywania taniej propagandy oraz sztucznych emocji, które wylewają się z kart tego komiksu w nadmiernych ilościach. Wymownym było już samo wykorzystanie w tej historii Kapitana Ameryki – komiksowego symbolu cnót wszelakich z wyidealizowaną miłością do ojczyzny na czele. Wzięcie na tapet innego herosa nie miałoby na pewno takiej siły wyrazu, z drugiej strony być może jednak nie poruszyłoby aż takich pokładów wspomnianego patosu. Mimo, że w tym akurat względzie Rieber poszedł po linii najmniejszego oporu, to trudno mieć do niego o to jakiekolwiek pretensje. Trzeba też obiektywnie przyznać, że sama historia (gdy już przymknąć oko na całą tę pompatyczną otoczkę) jest stosunkowo sprawnie opowiedziana. Co prawda trochę rwana fabularnie, ale nadal całkiem intrygująca. Na album ten składają się dwie połączone ze sobą historie, których punktami kulminacyjnymi są bezpośrednie pojedynki Kapitana Ameryki z dowodzącymi grupami zamachowców bossami (format przypominający troszkę platformowe gry komputerowe). Postać finalnego łotra wzorowana była na legendarnych islamskich asasynach i mam wrażenie, że jej potencjał nie został do końca wykorzystany. Moim zdaniem Rieber zbyt mocno zanonimizował tę postać. Z jednej strony rozumiem zamysł scenarzysty, polegający na chęci pozostawienia ostatecznego zła niedookreślonym, z drugiej jednak zabieg ten zdewaluował w moim przekonaniu bardzo istotny aspekt osobistego i emocjonalnego podłoża motywacji kierujących terrorystą.

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: John Cassaday
Tusz: John Cassaday, Richard Starkings
Kolor: Dave Stewart

Jestem coraz większym fanem twórczości Johna Cassaday’a, a pracą nad „Nowym porządkiem” amerykański rysownik złapał u mnie kilka kolejnych punktów. Największą siłą ilustracji do tego albumu jest ich pozorna prostota oraz znakomite wręcz kadrowanie. Na osobną pochwałę zasługuje wizualizacja zgliszcz Centerville – małego miasteczka będącego celem ataku grupy zamachowców oraz areną pojedynku Kapitana Ameryki z ich przywódcą Fajsalem Al-Tarikiem.

WYDANIE – 7/10
W bonusach warto przede wszystkim zwrócić uwagę na dwa ciekawe teksty znajdujące się na końcu albumu. W pierwszym z nich John Ney Rieber opowiada o wpływie zamachów z 11 września na swoją twórczość, a także o powiązanej z tym wydarzeniem genezie „Nowego porządku”. Scenarzysta czyni bardzo szczere wyznanie na temat przesłania jakie miał nieść za sobą ten album, oraz poczucia porażki wynikającego z uzyskania niewystarczających efektów swoich starań. „Początki Kapitana Ameryki” opisują już genezę samego herosa. Z tego artykułu można dowiedzieć się między innymi czemu oryginalnie prostokątna tarcza protagonisty musiała zostać przeprojektowana i ma teraz okrągły kształt. Galeria okładek natomiast to dość szumna nazwa dla zaledwie jednej ilustracji przedstawiającej ikoniczny portret Kapitana Ameryki autorstwa Johna Cassaday’a, stworzony na potrzeby okładki 133 zeszytu (numer specjalny wydany rok po wydarzeniach z 11 września) magazynu komiksowego Wizard.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Scenarzysta – John Ney Rieber o 11 września i Nowym porządku”
• Galeria okładek – Kapitan Ameryka
• Artykuł „Początki – Kapitan Ameryka”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 20 sierpień 2013
• Tłumacz: Jacek Drewnowski
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 168
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-768-8
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Captain America vol.4 #1 – „Enemy, part 1: Dust” (czerwiec 2002)
• Captain America vol.4 #2 – „Enemy, part 2: One Nation” (lipiec 2002)
• Captain America vol.4 #3 – „Enemy, part 3: Soft Targets” (sierpień 2002)
• Captain America vol.4 #4 – „Warlords, part 1” (wrzesień 2002)
• Captain America vol.4 #5 – „Warlords, part 2: Above the Law” (październik 2002)
• Captain America vol.4 #6 – „Warlords, part 3” (grudzień 2002)

PODSUMOWANIE
Doszedłem do wniosku, iż nawet jeśli uważam, że w „Nowym porządku” jest zdecydowanie zbyt wiele patosu oraz sztucznych emocji, to dla amerykańskiego fana komiksu z gatunku superhero, był to album bardzo potrzebny. Czasem bowiem taka przerysowana emanacja patriotyzmu może być najlepszym remedium na traumę. Lekiem pozwalającym chociaż na chwilę załagodzić ból, zjednoczyć przy tym niemal całe społeczeństwo i pozwolić tym ludziom poczuć znowu jakże ważną dla nich narodową dumę. W związku z faktem, że ja nie jestem Amerykaninem i wydarzenia za 11 września (jakkolwiek straszne i wstrząsające) nie dotknęły mnie osobiście tak bardzo jak obywateli Stanów Zjednoczonych, nie mogłem poczuć tej historii aż tak intensywnie. Nie znaczy to jednak, że innym czytelnikom się to nie uda. Jestem skłonny polecić ten album, ale głównie ze względu na bardzo fajną oprawę graficzną autorstwa Johna Cassaday’a (rysunki) oraz Dave’a Stewarta (kolory). Chociażby właśnie dla świetnych ilustracji warto przeczytać ten komiks. A nuż przy okazji opowieść ta wywoła w kimś jakieś głębsze emocje? I tego właśnie wypada mi chyba życzyć tym wszystkim, którym w ręce wpadnie ten komiks.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 5/10
Scenariusz: John Ney Rieber

Komiks napisany ku pokrzepieniu serc, odwołujący się bezpośrednio do wydarzeń z 11 września 2001 roku i ataków terrorystycznych na World Trade Center. „Nowy porządek” sięga pełnymi garściami do zasobów słynnego amerykańskiego patriotyzmu, eksplorując jednak ten temat w dość nachalnym stylu. Niestety nie obyło się bez...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Iron Man: Pięć Koszmarów Matt Fraction, Salvador Larroca
Ocena 6,8
Iron Man: Pięć... Matt Fraction, Salv...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

SCENARIUSZ - 6/10
Scenariusz: Matt Fraction

Całkiem przyzwoite studium postaci Tony’ego Starka wychodzące od tytułowych pięciu koszmarów zaprzątających myśli protagonisty. Bohater jawi się tutaj jako człowiek z głębokim poczuciem odpowiedzialności za efekty własnej pracy. Postęp technologiczny do którego się przyczynił, może działać zarówno na korzyść ludzkości, jak i na jej szkodę. Stark obawia się, że jego wynalazki mogą trafić w nieodpowiednie ręce, przynosząc chaos i spustoszenie. Niniejszy komiks opowiada o sytuacji, w której wszystkie najgorsze obawy bohatera znajdują swe urzeczywistnienie. Iron Man stawia czoła wyjątkowemu terroryście, który dodatkowo żywi bardzo głęboką osobistą niechęć do Starka. Najmocniejszymi stronami tego komiksu są zręcznie budowane napięcie, dynamiczna akcja oraz niezłe kreacje zarówno głównego bohatera jak i jego nemezis Ezekiela Stane’a. Niestety w fabule „Pięciu koszmarów” znalazło się również miejsce dla szeregu drobiazgów, które zdecydowanie mi się nie podobały. Przede wszystkim chodzi o sporą ilość różnego rodzaju przegięć, które ujawniały się na różnych polach. Przede wszystkim wszechobecne technologiczne bajery, zaczęły przesłaniać samą intrygę oraz osobisty wymiar starcia Tony’ego ze Ezekielem. Dodatkowo Matt Fraction chciał pokazać jak bardzo inteligentni i wszechstronni ludzie stają naprzeciw siebie i zwyczajnie przekombinował. Jak się okazuje Tony Stark jest arcymistrzem szachowym (Fischer, Carlsen czy Kasparow mogą się schować), a Stane zajmował się projektowaniem broni biologicznej od dziewiątego roku życia. Taaaa… Moim zdaniem bez tych bzdur historia funkcjonowałaby równie dobrze, unikając przy tym znacznych pokładów jakże irytującej pretensjonalności.

ILUSTRACJE - 8/10
Szkic: Salvador Larroca
Tusz: Salvador Larroca
Kolor: Frank D’Armata, Stephane Peru

Bardzo ładne ilustracje Salvadora Larrocy, w których główną rolę odgrywa głęboka i intensywna kolorystyka. Być może nawet czasami jest ona przesadnie natężona, a barwy zbyt ciemne i za mocno ze sobą kontrastujące, na szczęście takie wrażenie przynoszą jedynie pojedyncze ujęcia. Cała reszta kadrów broni się znakomicie, szczególnie gdy widnieje na nich zbroja Iron Mana.

WYDANIE – 7/10
Okładki wydań zeszytowych wyglądają świetnie. Wydaje mi się, że Larroca po prostu lubi rysować zbroję Iron Mana i w tej konwencji sprawdza się znakomicie. Na końcu albumu jest krótki tekst opowiadający o drodze zawodowej hiszpańskiego artysty, a także kilka okładek alternatywnych. Wśród ośmiu ilustracji kilka jest wręcz genialnych, a na miejsce na podium moim skromnym zdaniem zasłużyły prace Ryana Meinderinga, Travisa Charesta oraz Gabrielle’a Dell’Otto.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… Wydarzenia prowadzące do Invincible Iron Man: Pięć koszmarów”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Rysownik – Salvador Larroca”
• Galeria – Okładki alternatywne

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 2 sierpień 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 192
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-767-1
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• The Invincible Iron Man vol.2 #1 – „The Five Nightmares, part 1 – Armageddon Days” (lipiec 2008)
• The Invincible Iron Man vol.2 #2 – „The Five Nightmares, part 2 – Murder, Inc.” (sierpień 2008)
• The Invincible Iron Man vol.2 #3 – „The Five Nightmares, part 3 – Pepper Potts at the End of the World” (wrzesień 2008)
• The Invincible Iron Man vol.2 #4 – „The Five Nightmares, part 4 – Neutron Bomb Heart” (październik 2008)
• The Invincible Iron Man vol.2 #5 – „The Five Nightmares, part 5 – Code Black” (listopad 2008)
• The Invincible Iron Man vol.2 #6 – „The Five Nightmares, part 6 – Irrational Actors” (grudzień 2008)
• The Invincible Iron Man vol.2 #7 – „The Five Nightmares, Epilogue – Clifton Pollard” (styczeń 2009)

PODSUMOWANIE
Kolejny bardzo ładnie zilustrowany i całkiem nieźle napisany komiks o Iron Manie w cyklu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Godny następca „Extremis”, w którym główny bohater po raz kolejny stawia czoła niezwykle groźnemu terroryście. Matt Fraction bardzo fajnie ukazał głównych bohaterów „Pięciu koszmarów” – odkrywającego w sobie spore pokłady odpowiedzialności Tony’ego Starka oraz otumanionego chęcią zemsty Ezekiela Stane’a. Album ten aspirował do tego, by być czymś więcej, niż tylko kawałkiem dobrej rozrywki, niestety pewne drobne potknięcia nie pozwoliły w pełni zrealizować tych ambicji. Nie zmienia to jednak faktu, że „Pięć koszmarów” to dobry komiks z gatunku superhero. Polecam.

6/10 – DOBRY

SCENARIUSZ - 6/10
Scenariusz: Matt Fraction

Całkiem przyzwoite studium postaci Tony’ego Starka wychodzące od tytułowych pięciu koszmarów zaprzątających myśli protagonisty. Bohater jawi się tutaj jako człowiek z głębokim poczuciem odpowiedzialności za efekty własnej pracy. Postęp technologiczny do którego się przyczynił, może działać zarówno na korzyść...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tajna Wojna Brian Michael Bendis, Gabriele Dell'Otto
Ocena 6,7
Tajna Wojna Brian Michael Bendi...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Brian Michael Bendis

Przepełniony akcją thriller szpiegowski bazujący na intrydze opartej o political-fiction. Grupa superbohaterów stawia czoła konsekwencjom tajnej misji, jaką wykonywali rok wcześniej na terenie Latverii. Co ciekawsze owa misja była tak tajna, że nikt o niej nie pamięta. Nikt oprócz pułkownika Nicholasa Fury’ego… Fabuła „Tajnej wojny” rozpoczyna się od mocnego uderzenia i początkowo robi znakomite wrażenie. Jest tajemnica oraz zręcznie budowane napięcie, podkreślone przez umiejętne przetasowywanie obecnych wydarzeń z powoli naprowadzającymi na trop spisku retrospekcjami. Ciekawie prezentuje się również oryginalna forma narracji. Tradycyjny ciąg fabularny przetykany jest stenogramami z rozmów i przesłuchań, a także wyciągami z kartoteki S.H.I.E.L.D. (okraszonymi komentarzami samego Fury’ego) opisującymi poszczególne postacie występujące w tej historii. Akcja nabiera tempa z każdą kolejną stroną, ale… No właśnie, z czasem opowieść ta zaczyna jednak nieco podupadać. Po początkowej tajemnicy nie ma śladu, do rozwiązania zagadki prowadzi już tylko prosta droga, bez żadnych zakrętów lub choćby próby mylenia tropów. Na tle reszty bohaterów bardzo blado wypada miotający się Wolverine. Również motywacje głównego czarnego charakteru ostatecznie okazują się być całkiem trywialne. Na plus natomiast efektowność finalnej wielkiej bitwy oraz rozkminki na temat nieuchronności prowadzenia działań wojennych w czasach pozornego pokoju.

ILUSTRACJE - 8/10
Szkic: Gabriele Dell’Otto
Tusz: Gabriele Dell’Otto
Kolor: Gabriele Dell’Otto

Gabriele Dell’Otto znany jest jako znakomity twórca okładek i plakatów. To właśnie jego dzieło znajduje się na brzegach opraw poszczególnych tomów Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, ale dopiero po zebraniu wszystkich numerów można w pełni cieszyć oczy fantastyczną ilustracją włoskiego artysty. Na szczęście jest jeszcze „Tajna wojna”, która w całości została narysowana właśnie przez Dell’Otto. I jest to kawał świetnej roboty. Ręcznie malowane kadry robią wrażenie. Jedynym drobnym minusem jest zbyt mało zróżnicowana kolorystyka niektórych ujęć, co sprawia, że są one nieco mniej przejrzyste.

WYDANIE – 7/10
Najfajniejszym bonusem (chociaż tak naprawdę jest on integralną częścią fabuły) jest baza danych S.H.I.E.L.D. opisująca pokrótce wszystkie postacie występujące w tym komiksie. Na końcu albumu znalazło się również miejsce na trzystronicowy tekst przybliżający sylwetkę Briana Michaela Bendisa – od skromnych początków w Caliber Press, po miano jednego z najgorętszych scenarzystów w uniwersum Marvela. Dalej warsztat artysty, czyli projekty postaci autorstwa Gabriele’a Dell’Otto (ilustracje wraz z komentarzami). Na samym końcu natomiast graficzna perełka, czyli galeria ilustracji włoskiego artysty przedstawiająca kilkanaście znakomitych plakatów z marvelowskimi postaciami w rolach głównych.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Baza danych S.H.I.E.L.D. zaprojektowana przez Patricka McGratha
• Artykuł „Scenarzysta – Brian Michael Bendis”
• Warsztat artysty – Projekty postaci autorstwa Gabriele’a Dell’Otto
• Galeria – Ilustracje Gabriele’a Dell’Otto

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 18 lipiec 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 192
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-766-4
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Secret War vol.1 #1 – „Book One” (kwiecień 2004)
• Secret War vol.1 #2 – „Book Two” (lipiec 2004)
• Secret War vol.1 #3 – „Book Three” (październik 2004)
• Secret War vol.1 #4 – „Book Four” (maj 2005)
• Secret War vol.1 #5 – „Book Five” (grudzień 2005)

PODSUMOWANIE
Utrzymany w konwencji thrillera szpiegowskiego z mocnym tłem politycznym porządny komiks superbohaterski z dużą liczbą różnych postaci, oraz sporą dawką dynamicznej akcji. „Tajna wojna” początkowo dawała nadzieję na znakomitą opowieść, z czasem jednak intryga zaczęła przygasać, by ostatecznie zostać wypartą przez efektowne mordobicie. Niepokojący klimat zagrożenia dość szybko się ulotnił, zabrakło mi też jakiegoś poważnego twista na sam koniec. W zamian otrzymałem znakomitą oprawę graficzną oraz kilka ciekawych rozważań na temat kontrowersyjnych metod walki z terroryzmem. Ogólnie dobry komiks, który miał jednak potencjał być czymś znacznie więcej, niż tylko solidną rozrywką. Tak czy inaczej polecam.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Brian Michael Bendis

Przepełniony akcją thriller szpiegowski bazujący na intrydze opartej o political-fiction. Grupa superbohaterów stawia czoła konsekwencjom tajnej misji, jaką wykonywali rok wcześniej na terenie Latverii. Co ciekawsze owa misja była tak tajna, że nikt o niej nie pamięta. Nikt oprócz pułkownika Nicholasa Fury’ego…...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki New X-Men: Z jak Zagłada Grant Morrison, Frank Quitely, Ethan Van Sciver
Ocena 6,7
New X-Men: Z j... Grant Morrison, Fra...

Na półkach: , ,

4/10 – NIJAKI

SCENARIUSZ - 4/10
Scenariusz: Grant Morrison

Przejmując serię „New X-Men” Grant Morrison postanowił dokonać w świecie mutantów swoistej rewolucji, która jednak moim skromnym zdaniem nie wyszła tej serii na dobre. Większość pomysłów zaproponowanych przez szkockiego scenarzystę zwyczajnie nie przypadła mi do gustu. Najbardziej istotną zmianą był coming out profesora Xaviera jako mutanta, odkrycie przed światem prawdziwej natury prowadzonej przez niego szkoły dla młodych talentów, a także szerokie jej otwarcie na nowych adeptów. Morrison postanowił jeszcze mocniej rozbudować społeczność mutantów, co sprawiło, że instytut Xaviera ewoluował z półtajnej uczelni dla nieprzeciętnych studentów, w pełni jawne przytulisko zrzeszające hordy coraz to bardziej dziwacznych osobników. Moim zdaniem ten daleko idący przełom sprawił, że X-Men utracili jeden z największych atutów – swoją wyjątkowość. Stali się jednymi z wielu. Zdecydowanie wolałem czasy, kiedy gen mutacji w uniwersum Marvela był czymś zdecydowanie mniej pospolitym… Główny wątek tej historii skupia się na starciu X-Men z żerującą na mutantach istotą, która sama określa się jako przedstawiciel kolejnego etapu ewolucji. Utkana przez Morrisona intryga ma swoje dobre momenty, takie jak zagłada mutantów z Genoshy (chociaż brakowało mi w tym wszystkim jakichkolwiek głębszych emocji), czy też niezły cliffhanger na samym końcu albumu. Całościowo jednak fabuła wydała mi się nazbyt pretensjonalna i w kilku aspektach mocno przekombinowana.

ILUSTRACJE - 5/10
Szkic: Frank Quitley, Ethan Van Sciver
Tusz: Tim Townsend, Mark Morales, Dan Green, Prentiss Rollins
Kolor: Brian Haberlin, Hi-Fi Design

O ile specyficzny styl Franka Quitleya ogólnie jest całkiem znośny, to w tym konkretnym komiksie jakoś mi nie podpasował. Największy problem stanowi dla mnie marny design postaci oraz kostiumów. Pomysł na odzianie bohaterów w jakieś puchowe kurteczki jest dla mnie totalnie chybiony. Wolverine z rozpiętą kufajką pod którą świeci jedynie jego goły tors, wygląda niczym zaginiony członek Village People. Emma Frost prezentuje stylóweczkę stojącej pod latarnią pani lekkich obyczajów, natomiast wizjer Cyclopsa przypomina mi otwór w który wkładało się kiedyś płyty DVD do komputera. Brrrr... Koncepcyjne koszmarki. Oprócz prac wspomnianego Quitleya jeden epizod narysowany został przez Ethana Van Scivera. Gość teoretycznie jest całkiem spoko, ale... No właśnie, rysownik ten posługuje się wyrazistą i czytelną kreską, która jednak sprawia na mnie wrażenie jakiejś takiej nienaturalnie sztywnej. W ilustracjach Van Scivera brakuje mi swoistej lekkości, która nadaje rysunkom uroku.

WYDANIE – 7/10
W albumie tym można znaleźć trzy całkiem ciekawe artykuły. Pierwszy przybliża sylwetkę scenarzysty Granta Morrisona, traktując nie tylko o wyczynach zawodowych Szkota, ale również zahaczając o prywatne aspekty jego życia, wspominając między innymi o zainteresowaniu okultyzmem. Artykuł którego bohaterem jest rysownik Frank Quitley (a właściwie Vincent Deighan) opisuje pokrótce drogę zawodową szkockiego artysty. Ostatni tekst przybliża natomiast genezę pomysłów Granta Morrisona na serię New X-Men. Mowa tu między innymi o metodzie doboru członków drużyny, koncepcji nowych uniformów oraz idei stojącej za rewolucją jaka dotknęła prowadzoną przez Xaviera uczelnię. Poza bonusami tekstowymi znajdzie się również kilka stron z wstawkami graficznymi. Jest narysowana przez Quitleya ilustracja promująca serię (powiedziałbym, że raczej średnia), a także szkicownik przedstawiający ewolucję designu niektórych postaci.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do New X-Men: Z jak Zagłada”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Scenarzysta – Grant Morrison”
• Artykuł „Rysownik – Frank Quitley”
• Galeria – Rysunek promujący serię New X-Men
• Szkicownik – Projekty postaci do serii New X-Men
• Artykuł „Scenarzysta – Jak Grant Morrison wprowadził X-Men w XXI wiek”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 4 lipiec 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 112
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-765-7
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• New X-Men vol.1 #114 – „E is for Extinction”, part 1 (lipiec 2001)
• New X-Men vol.1 #115 – „E is for Extinction”, part 2 (sierpień 2001)
• New X-Men vol.1 #116 – „E is for Extinction: Conclusion” (wrzesień 2001)
• New X-Men vol.1 #117 – „Danger Rooms” (październik 2001)

PODSUMOWANIE
No nie urzekła mnie ta historia… X-Men w wersji Granta Morrisona to nie jest już ta sama ekipa, której przygody tak bardzo kiedyś lubiłem czytać. Wygląda na to, że jestem zatwardziałą konserwą, ponieważ rewolucja jaka dokonała się w świecie mutantów, okazała się być dla mnie zbyt daleko idąca. Wysyp nowych studentów (co gorsza często wręcz karykaturalnych postaci) w szkole Xaviera odebrał X-Menom pozytywny aspekt wynikający ze swego rodzaju elitarności. Kiedyś można było dobrze poznać wszystkich uczniów Profesora X, teraz w ogromnej większości są oni jedynie bladym tłem dla kilku podstawowych bohaterów. Fabularnie run Morrisona nie powala na kolana, ilustracje też raczej bardzo średnie. Niestety, mimo szczerych chęci, nie jestem w stanie polecić tego albumu.

4/10 – NIJAKI

SCENARIUSZ - 4/10
Scenariusz: Grant Morrison

Przejmując serię „New X-Men” Grant Morrison postanowił dokonać w świecie mutantów swoistej rewolucji, która jednak moim skromnym zdaniem nie wyszła tej serii na dobre. Większość pomysłów zaproponowanych przez szkockiego scenarzystę zwyczajnie nie przypadła mi do gustu. Najbardziej istotną zmianą był coming out...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Punisher: Witaj ponownie, Frank część 1 Steve Dillon, Garth Ennis
Ocena 7,2
Punisher: Wita... Steve Dillon, Garth...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Garth Ennis

Scenariusze Gartha Ennisa słyną z bezkompromisowych treści, wartkiej akcji często wypełnionej scenami brutalnej przemocy oraz sporych pokładów czarnego humoru. Czy w całym panteonie bohaterów Marvela jest więc inny bohater niż Punisher, który bardziej pasowałby do schematu opowiadania historii preferowanego przez „Szalonego Irlandczyka”? Śmiem wątpić. Run Ennisa jest dokładnie taki, jak można się było spodziewać. Pierwszy tom „Witaj ponownie, Frank” to trochę zwariowana opowieść o walce protagonisty z nowojorską mafią, dowodzoną przez wyjątkowo wredną mamę Gnucci. Siła tego komiksu tkwi w fabularnej prostocie, specyficznym poczuciu humoru oraz konkretnej rozpierdusze. Ennis nie sili się tu na kreowanie jakiejś złożonej intrygi. On prostu brnie z akcją do przodu niczym buldożer, często zahaczając o brawurowe rozwiązania. Mimo wielu przegięć facet ma jednak na tyle wyczucia, by nigdy nie przekroczyć granicy nadmiernej karykaturalności. Nawet jeśli przy budowaniu postaci Punishera nadużywa motywu milczącego twardziela, a żołnierzy mafii przedstawia jako gapowatych półgłówków, to zawsze mieści się w ramach akceptowalnej konwencji. W związku z faktem, że główna oś fabularna jest bardzo prosta, dla urozmaicenia historii Ennis dołożył też kilka wątków pobocznych, które zdecydowanie ożywiły tę historię. W jednym z nich gościnny występ zalicza Daredevil.

ILUSTRACJE - 6/10
Szkic: Steve Dillon
Tusz: Jimmy Palmiotti
Kolor: Chris Sotomayor

Steve Dillon był stałym współpracownikiem Gartha Ennisa (m.in. „Kaznodzieja”) i obaj rozumieli się znakomicie. Ilustracje są proste, czytelne i bardzo dobrze pasują do opowiadanej historii. Całość wieńczy żywa kolorystyka autorstwa Chrisa Sotomayora. Nie ma co się doszukiwać artyzmu w oprawie graficznej do tego albumu. Ot, solidne rzemiosło.

WYDANIE – 7/10
W bonusach artykuł o początkach Punishera opisujący jak ten ewoluował z podrzędnego zbira na jedną z bardziej popularnych postaci w uniwersum Marvela. Okładki wydań zeszytowych (przecudne prace Tima Bradstreeta) tym razem nie poprzedzają każdego rozdziału, a zostały zamieszczone na końcu albumu w formie galerii złożonych z miniatur (dzięki czemu załapały się też dwie alternatywki autorstwa Steve’a Dillona). Na samym końcu galeria przedstawiająca różne interpretacje wyglądu bohatera, począwszy od projektu Rossa Andru z „The Amazing Spider-Man” #129, w którym to komiksie Punisher pojawił się po raz pierwszy.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do Punisher: Witaj ponownie, Frank, część 1”
• Artykuł „Początki – Punisher”
• Galeria okładek – Punisher: Witaj ponownie, Frank
• Galeria – Punisher

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 21 czerwiec 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 144
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-764-0
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• The Punisher vol.5 #1 – „Welcome Back, Frank” (kwiecień 2000)
• The Punisher vol.5 #2 – „Badaboom, Badabing” (maj 2000)
• The Punisher vol.5 #3 – „The Devil by the Horns” (czerwiec 2000)
• The Punisher vol.5 #4 – „Wild Kingdom” (lipiec 2000)
• The Punisher vol.5 #5 – „Even Worse Things” (sierpień 2000)
• The Punisher vol.5 #6 – „Spit out of Luck” (wrzesień 2000)

PODSUMOWANIE
Pierwszy tom „Witaj ponownie, Frank” to po prostu kawałek dobrej, niezobowiązującej rozrywki. Unurzany w bezkompromisowej przemocy komiks pełen akcji i czarnego humoru. Osobiście wolę ennisową adaptację Punishera w wersji MAX, gdzie scenarzysta nie ma założonego kagańca cenzury, ale i przy tej wersji bawiłem się całkiem dobrze. Polecam.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Garth Ennis

Scenariusze Gartha Ennisa słyną z bezkompromisowych treści, wartkiej akcji często wypełnionej scenami brutalnej przemocy oraz sporych pokładów czarnego humoru. Czy w całym panteonie bohaterów Marvela jest więc inny bohater niż Punisher, który bardziej pasowałby do schematu opowiadania historii preferowanego przez...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz część 2 Ed Brubaker, Steve Epting, Michael Lark
Ocena 7,2
Kapitan Ameryk... Ed Brubaker, Steve ...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Ed Brubaker

Druga odsłona „Zimowego żołnierza” to w dalszym ciągu bardzo przyzwoita rozrywka utrzymana w konwencji superbohaterskiego thrillera sensacyjno-szpiegowskiego. Brubaker buduje intrygę na bazie political-fiction, tym razem jednak oprócz współczesności areną wydarzeń są lata przypadające na okres zimnej wojny (w pierwszej części fabuła odnosiła się do czasów II Wojny Światowej). Komiks ten skupia się bezpośrednio na osobie tytułowego Zimowego żołnierza, odkrywając już niemal wszystkie związane z tą postacią sekrety, które scenarzysta zręcznie budował w pierwszym tomie. Co ważne Brubakerowi udało się wykreować pełnowymiarowe postacie, które ciekawie rozwijają się w trakcie tej opowieści. Sama intryga nie zawodzi, chociaż jednocześnie nie zachwyca nieoczywistymi zwrotami akcji. Większość rozwiązań jest bowiem dość oczywista. Może poza jednym finalnym twistem, który bardzo fajnie spuentował ten album. Do całokształtu nie pasuje mi jedynie wątek kosmicznej kostki (mimo, że jest kluczowy w całej historii), która w tym dość realistycznym (jak na standardy superhero) thrillerze, jest jednak motywem nieco nazbyt fantastycznym.

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: Steve Epting, Michael Lark
Tusz: Steve Epting, Mike Perkins, Michael Lark
Kolor: Frank D’Armata

Oglądanie zarówno prac Steve’a Eptinga, jak i Michaela Larka to czysta przyjemność. Obaj ci panowie wespół ze znakomitym kolorystą – Frankiem D’Armatą gwarantują bardzo wysoki poziom oprawy graficznej. Co ważne Epting i Lark posługują się na tyle podobnym stylem, że przejścia pomiędzy rysowanymi przez nich kadrami są bardzo płynne.

WYDANIE – 7/10
Na końcu komiksu aż trzy dodatkowe teksty. Pierwszy z nich traktuje o znakomitym rysowniku Steve’e Eptingu, tłumacząc między innymi dlaczego otrzymał on w uniwersum Marvela przydomek niezawodnego „artysty-zabójcy”. Drugi opowiada pokrótce o historii pracy zawodowej (między innymi o powiązaniach z Kapitanem Ameryką) scenarzysty Eda Brubakera. Ostatni natomiast przybliża niezwykle burzliwą ewolucje postaci pomocnika Kapitana Ameryki – Bucky’ego Barnesa. Poza dodatkowymi tekstami moim zdaniem warto zwrócić uwagę na znakomitą okładkę wydania zeszytowego do Captain America #12 autorstwa Steve’a Eptinga.

DodatkiI:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do drugiego tomu Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Rysownik – Steve Epting”
• Artykuł „Scenarzysta – Ed Brubaker”
• Artykuł „Początki – Bucky”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
• Data wydania: 6 czerwiec 2013
• Tłumacz: Jacek Drewnowski
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 144
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-763-3
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Captain America vol.5 #8 – „The Winter Soldier”, part 1 (wrzesień 2005)
• Captain America vol.5 #9 – „The Winter Soldier”, part 2 (październik 2005)
• Captain America vol.5 #11 – „The Winter Soldier”, part 3 (listopad 2005)
• Captain America vol.5 #12 – „The Winter Soldier”, part 4 (grudzień 2005)
• Captain America vol.5 #13 – „The Winter Soldier”, part 5 (styczeń 2006)
• Captain America vol.5 #14 – „The Winter Soldier: Conclusion”, part 6 (kwiecień 2006)

PODSUMOWANIE
Brubakerowi udało się sprawić, bym zainteresował się postacią Kapitana Ameryki. Scenarzysta wycisnął z protagonisty tyle ile się dało. Sprawił, że ten jednowymiarowy i kojarzący mi się z nieznośnym patosem heros, zyskał ludzką twarz. „Zimowy żołnierz” nie jest może szczytowym osiągnięciem Brubakera, ale to solidny thriller sensacyjny z całkiem przyzwoitą intrygą i niezłym finałem. W dodatku całość została zilustrowana przez ekipę pierwszorzędnych artystów. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko polecić ten album pozostałym czytelnikom.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Ed Brubaker

Druga odsłona „Zimowego żołnierza” to w dalszym ciągu bardzo przyzwoita rozrywka utrzymana w konwencji superbohaterskiego thrillera sensacyjno-szpiegowskiego. Brubaker buduje intrygę na bazie political-fiction, tym razem jednak oprócz współczesności areną wydarzeń są lata przypadające na okres zimnej wojny (w pierwszej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Marvels Kurt Busiek, Alex Ross
Ocena 8,2
Marvels Kurt Busiek, Alex R...

Na półkach: , ,

9/10 – WYBITNY

FABUŁA - 9/10
Scenariusz: Steve Darnall, Alex Ross, Kurt Busiek

Zapierająca dech w piersiach kronika uniwersum Marvela, będąca hołdem dla złotej (lata '38-'56), srebrnej ('56-'70) oraz brązowej ('70-'84) ery komiksu, czyli czasów w których powieści ilustrowane o superherosach się narodziły, rozkwitły i osiągnęły apogeum swojej popularności. „Marvels” to tocząca się na przełomie dekad oryginalna historia przedstawiona z perspektywy zewnętrznego obserwatora – fotografa Phila Sheldona. Album ten ukazuje wieloaspektowy wymiar opowieści. Z jednej strony to epicka kronika najważniejszych (ikonicznych) wydarzeń z historii uniwersum Marvela, będąca jednocześnie wnikliwą prezentacją rozwoju koncepcji powieści graficznych. Z drugiej natomiast to bardzo osobista opowieść zwykłego człowieka, któremu przyszło żyć w niezwykłych czasach. „Marvels” składa się z czterech części oraz noszącego numer zero krótkiego prologu (wyjątkowo napisanego przez Steve’a Darnella i Alexa Rossa, pozostałe epizody wyszły spod ręki Kurta Busieka), przedstawiającego genezę jednego z pierwszych marvelowskich herosów – Ludzkiej Pochodni. Początek właściwej opowieści przypada na czasy II Wojny Światowej, ukazując głównie propagandową rolę jaką w tamtych czasach pełnił komiks. Pierwsi superbohaterowie (m.in. Kapitan Ameryka, Ludzka Pochodnia, Namor) są szlachetni, honorowi i nieskazitelni, a dodatkowo wspomagają aliantów w walce z nazistami. Nic więc dziwnego, że spotykają się z entuzjastyczną reakcją społeczeństwa. Kolejna odsłona tego albumu jest moim zdaniem najlepszą i najbardziej emocjonalną częścią „Marvels”. Pojawia się nowy rodzaj bohaterów (mutanci), który jednak nie cieszy się sympatią ogółu. W tym odcinku poruszone zostają tematy dyskryminacji oraz wykluczenia społecznego, które dodatkowo zostają spotęgowane przez zestawienie reakcji społeczności na znienawidzonych X-Men w kontrze do uwielbianych przez to samo środowisko członków Fantastycznej Czwórki. Busiek sięga głęboko w naturę problemu, ukazując najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy. W końcu czyż nie jest tak, że nienawidzimy tego czego nie znamy i czego się boimy? Część trzecia ukazuje nowy rodzaj niebezpieczeństwa z jakim musieli zmierzyć się herosi – globalne zagrożenie ze strony potężnej istoty pozaziemskiej. Pojawienie się Galactusa było kolejną rewolucją w prowadzeniu opowieści graficznych. Busiek znowu wykorzystuje klasyczny marvelowski motyw, ale nie tylko po to, by go odświeżyć, ale również pokazać na jego tle ludzkie przywary, obawy oraz słabości. Ostatni epizod, opowiadający o śmierci Gwen Stacy, to mój drugi ulubiony z całego albumu. Bardziej kameralny i intymny, a co za tym idzie silnie działający na emocje. Mam wrażenie, że wielu czytelników, a nawet pracowników Marvela nie mogło pogodzić się z decyzją o uśmierceniu dziewczyny Spider-Mana. Scenarzysta z wyczuciem wykorzystuje tę nostalgię, budując wzruszającą opowieść, będącą jednocześnie znakomitą puentą dla tego fantastycznego albumu.

ILUSTRACJE - 10/10
Szkic: Alex Ross
Tusz: Alex Ross
Kolor: Alex Ross

Alex Ross pracował nad tym albumem przez okrągły rok i efekt jego pracy jest zachwycający. Ultra realistyczne podejście do ilustracji (żaden tam pop-art) oraz niesamowita dbałość o najmniejszy nawet szczegół olśniewają. Każdy kadr to absolutne arcydzieło, a mnie brakuje słów na opisanie tych cudeniek. To po prostu trzeba zobaczyć. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że Ross ukrył w swych rysunkach sporo dodatkowych smaczków i warto mieć oczy otwarte śledząc pojedyncze ujęcia. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to na kartach „Marvels” można między innymi doszukać się postaci pochodzących nawet z konkurencyjnego DC Comics – Clarka Kenta oraz Lois Lane.

WYDANIE – 8/10
Każdy rozdział tego komiksu poprzedzony jest komentarzem twórców albumu (Kurt Busiek, Alex Ross), bądź innych ważnych dla wydawnictwa postaci (Stan Lee, John Romita). Teksty te stanowią znakomite uzupełnienie treści albumu. Na końcu znalazło się również miejsce na dwa dodatkowe artykuły, z których jeden opisuje proces tworzenia „Marvels”, drugi natomiast przedstawia od kuchni warsztat mistrza Alexa Rossa. Dopiero ten okraszony ilustracjami, zdjęciami i komentarzami tekst uzmysławia jaki ogrom pracy artysta włożył w powstanie tego albumu. Na końcu kilka klasycznych okładek z marvelowskich komiksów (Fantastic Four vol.1 #1, Amazing Fantasy vol.1 #15, Avengers vol.1 #4, X-Men vol.1 #1). Podejrzewam, że każdy fan spotkał się kiedyś z oryginałami. Teraz można podziwiać te same kadry w wersji niezrównanego Alexa Rossa.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Przedmowa – Stan Lee
• Komentarz – Kurt Busiek
• Komentarz – Alex Ross
• Komentarz – John Romita
• Artykuł „Początki – Tworzenie Marvels”
• Artykuł „Warsztat artysty – Alex Ross opowiada o pracy nad Marvels”
• Galeria okładek

Szczegóły wydania:
Wydawca: Hachette Polska
Wydawca oryginalny: Marvel Comics
Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
Seria: -
Data wydania: 23 maj 2013
Tłumacz: Maciej Nowak-Kreyer
Format: 170 x 260 mm
Liczba stron: 224
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 978-83-7739-762-6
Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Marvels vol.1 #0 – „The Origin of the Human Torch” (sierpień 1994)
• Marvels vol.1 #1 – „A Time of Marvels” (syczeń 1994)
• Marvels vol.1 #2 – „Monsters” (luty 1994)
• Marvels vol.1 #3 – „Judgement Day” (marzec 1994)
• Marvels vol.1 #4 – „The Day She Dies” (kwiecień 1994)

PODSUMOWANIE
Urzekająca rozmachem oraz oszałamiająca graficznie kronika komiksu superbohaterskiego ze stajni Marvela. Nostalgiczna, wielowątkowa i mądra opowieść ujmująca w czterech rozdziałach najważniejsze wydarzenia w wydawniczej historii „Domu Pomysłów”. Komiks wybitny, poparty tytaniczną pracą Kurta Busieka (scenariusz) oraz Alexa Rossa (ilustracje). Absolutny „must have” dla każdego fana superbohaterskich powieści ilustrowanych. Gorąco polecam!

9/10 – WYBITNY

FABUŁA - 9/10
Scenariusz: Steve Darnall, Alex Ross, Kurt Busiek

Zapierająca dech w piersiach kronika uniwersum Marvela, będąca hołdem dla złotej (lata '38-'56), srebrnej ('56-'70) oraz brązowej ('70-'84) ery komiksu, czyli czasów w których powieści ilustrowane o superherosach się narodziły, rozkwitły i osiągnęły apogeum swojej popularności. „Marvels” to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Avengers: Impas Alan Davis, Gary Frank, Mike Grell, Geoff Johns, Dan Jurgens, Ivan Reis
Ocena 6,3
Avengers: Impas Alan Davis, Gary Fr...

Na półkach: , ,

4/10 – NIJAKI

FABUŁA - 4/10
Scenariusz: Geoff Johns, Dan Jurgens, Mike Grell

Wielowątkowa opowieść, w której scenarzyści z jednej strony podejmują próbę nakreślenia złożonej intrygi politycznej (tu pierwszoplanowe role odgrywają Thor i Iron Man), z drugiej natomiast starają się rozwinąć nieco charakterystyki kilku członków Avengers (tu natomiast uwaga skupia się głównie na osobach Ant-Mana oraz Waleta Kier). W obu tych przypadkach motorem napędzającym fabułę są napięcia między herosami. O ile pomysł sam w sobie jest całkiem fajny, to realizacja moim zdaniem wypada już bardzo przeciętnie. Konflikt polityczno-militarny będący tłem dla niezwykle efektownego starcia Thora z Iron Manem jest pełnym banałów pokazem pretensjonalności. Daleko idąca symplifikacja w przedstawieniu dyktatorskiej tyranii w fikcyjnym nadbałtyckim państwie, nie pozwoliła na właściwe ukazanie dramatycznych realiów w jakich żyją mieszkańcy Slorenii. Wygląda na to, że celem scenarzystów (z Geoffem Johnsem na czele ekipy) było po prostu doprowadzić do spektakularnego mordobicia boga gromów z miliarderem okutanym w żelazną zbroję. Logika stojąca za motywacjami obu herosów została zdeprecjonowana na tyle mocno, że ci w swoim zachowaniu bardziej przypominali rozchwianych emocjonalnie nastolatków, niźli odpowiedzialnych za losy świata superherosów. Nieco lepiej prezentują się wątki Ant-Mana oraz Waleta Kier, chociaż i tutaj nie obyło się bez drażniących uproszczeń oraz sztucznych emocji. Konflikt między tymi dwoma herosami ma wydumane podłoże, a stanowiący jego konkluzję finalny epizod jest zwyczajnie słabiutki.

ILUSTRACJE - 5/10
Szkic: Gary Frank, Alan Davis, Steve Sadowski
Tusz: Jon Sibal, Mark Farmer, Robin Riggs, Andrew Currie
Kolor: Chris Sotomayor, Dave Kemp

Z całego komiksu najlepiej prezentują się dwa pierwsze epizody rysowane przez Gary’ego Franka. Brytyjczyk posługuje się wyrazistą kreską, zachowując przy tym odpowiednią staranność w odwzorowaniu szczegółów. Właśnie owej dbałości o detale najbardziej brakuje mi w pracach Alana Davisa. Odpowiedzialny za tytułową trzyczęściową mini-serię rysownik mimo kilku efektownych ujęć nie wybija się ponad rzemieślniczą przeciętność. Ilustrujący ostatni epizod Steve Sadowski poziomem równa do wspomnianego wcześniej Davisa. Moim zdaniem obaj panowie prezentują bardzo średni poziom warsztatu.

WYDANIE – 7/10
Album wydany w tradycyjnym dla Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela bardzo solidnym formacie. W bonusach warto zwrócić uwagę na zamieszczony na samym końcu artykuł przybliżający sylwetkę Geoffa Johnsa. W tym okraszonym kilkoma ilustracjami trzystronicowym tekście oprócz podsumowania działalności zawodowej Johnsa, można przeczytać o tym na co scenarzysta zwraca szczególną uwagę pisząc jakąś serię i dlaczego duży wpływ na jego twórczość miały takie klasyki jak „Daredevil” w wersji Franka Millera oraz „Potwór z bagien” Alana Moore’a. Pozostałe dodatki to już standardowe dla cyklu wstawki. „Echa z przeszłości…” skupiają się na trójce pierwszoplanowych postaci występujących w tym albumie – Thorze, Ant-Manie oraz Walecie Kier. Poprzedzające każdy epizod okładki wydań zeszytowych nie robią jakiegoś specjalnego wrażenia. Największy potencjał i siłę wyrazu ma ta narysowana przez Alana Davisa na potrzeby „Thor” #58.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do Avengers: Impas
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Scenarzysta – Geoff Johns”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 9 maj 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 140
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-761-9
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• The Avengers vol.3 #61 – „The Powers That Be!” (luty 2003)
• The Avengers vol.3 #62 – „Broken Hearts” (luty 2003)
• Thor vol.2 #58 – „Standoff”, part 1 (marzec 2003)
• Iron Man vol.3 #64 – „Standoff”, part 2 (marzec 2003)
• The Avengers vol.3 #63 – „Standoff”, part 3 (marzec 2003)
• The Avengers vol.3 #76 – „Full House” (luty 2004)

PODSUMOWANIE
„Impas” to komiks który próbuje podejmować poważne tematy, ale moim zdaniem robi to w sposób mało przekonujący. Przedstawiony w nim obraz ciemiężącej własny lud dyktatury jest nazbyt uproszczony, wręcz infantylny. Również próba wniknięcia w psychikę niektórych postaci okazała się zwyczajnie banalna. Wszystko to sprawiło, że nie byłem usatysfakcjonowany ani efektowną akcją, ani zalążkiem wydawałoby się poważnej intrygi. Zbyt wiele elementów nie zagrało zarówno w warstwie fabularnej jak i dość przeciętnej oprawie graficznej, bym mógł polecić ten komiks.

4/10 – NIJAKI

FABUŁA - 4/10
Scenariusz: Geoff Johns, Dan Jurgens, Mike Grell

Wielowątkowa opowieść, w której scenarzyści z jednej strony podejmują próbę nakreślenia złożonej intrygi politycznej (tu pierwszoplanowe role odgrywają Thor i Iron Man), z drugiej natomiast starają się rozwinąć nieco charakterystyki kilku członków Avengers (tu natomiast uwaga skupia się głównie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz część 1 Ed Brubaker, Steve Epting, Michael Lark, John Paul Leon, Tom Palmer
Ocena 7,2
Kapitan Ameryk... Ed Brubaker, Steve ...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Ed Brubaker

„Zimowy żołnierz” to thriller sensacyjny obsadzony w ramach opowieści superbohaterskiej. Fabuła tego komiksu oparta jest na wątku politycznej intrygi, której źródło sięga jeszcze czasów II Wojny Światowej (stąd liczne retrospekcje z tamtego okresu). Ed Brubaker całkiem nieźle odnajduje się w takim formacie i nawet jeśli uważam, że intryga bazuje na kilku oczywistych schematach, to tę pełną tajemnic opowieść o utraconej przyjaźni czyta się naprawdę bardzo przyjemnie. Przede wszystkim scenarzysta odświeżył nieco postać Kapitana Ameryki, modyfikując ją na potrzeby dotarcia do nowego pokolenia czytelników, którzy nie łykają już propagandy o okutanym w gwieździsty sztandar symbolu cnót wszelakich. Oczywiście protagonista zachował swoje przymioty – patriotyzm, odwagę i męstwo, ale dzięki zabiegom Brubakera zyskał też znacznie więcej autentyzmu. Kapitan przedstawiony został jako wykonujący swoje obowiązki żołnierz, który musi czasem wykonać brudną robotę, lub iść na niewygodne kompromisy. Takie podejście do tego herosa mnie osobiście bardzo pasuje, sprawia bowiem, że staje się on zdecydowanie bardziej ludzki. Intryga osnuta wokół tytułowego Zimowego żołnierza (on sam pojawia się praktycznie tylko przez chwilę) jest sprawnie poprowadzona, aczkolwiek dla nierozeznanego czytelnika wątek niejakiego Jacka Monroe’a może być początkowo niezrozumiały. Dopiero ostatni rozdział tego albumu wyjaśnia większość zawiłości związanych z tym osobnikiem. W gruncie rzeczy ów finalny epizod to smutna i dość przygnębiająca puenta dla tego naprawdę dobrego komiksu.

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: Steve Epting, Michael Lark, John Paul Leon
Tusz: Steve Epting, Michael Lark, John Paul Leon
Kolor: Frank D’Armata

Steve Epting oraz pojawiający się w cenach retrospekcji Michael Lark wykonali kawał znakomitej roboty. Obaj świetnie uzupełniają się z odpowiedzialnym za kolorystykę Frankiem D’Armatą. Złapałem się na tym, że wielokrotnie przeglądałem niektóre ujęcia, podziwiając kunszt artystów odpowiedzialnych za oprawę graficzną do „Zimowego żołnierza”. W pracach obu panów rzuca się w oczy przede wszystkim znakomite kadrowanie oraz fantastyczna praca efektem cienia. Ostatni epizod rysowany przez Johna Paula Leona wypada już zdecydowanie gorzej, niemniej to nadal przynajmniej przyzwoity poziom.

WYDANIE - 7/10
Tym razem zdecydowanie więcej bonusów graficznych przedstawiających prace Steve’a Eptinga – między innymi kilka projektów postaci Zimowego żołnierza oraz galeria składająca się ze szkiców okładek. Jest też jeden całkiem istotny tekst, w którym scenarzysta Ed Brubaker wspomina między innymi o źródle swojego sentymentu do Kapitana Ameryki, a także niepisanym prawie dotyczącym martwych marvelowskich bohaterów (opisując jednocześnie czemu zdecydował się tę regułę złamać).

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria – Plakat promocyjny
• Galeria okładek – Captain America #6 – alternatywna okładka
• Galeria – Projekty postaci Zimowego Żołnierza
• Artykuł „Scenarzysta – Ed Brubaker na temat Kapitana Ameryki”
• Galeria – Szkice okładek

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
• Data wydania: 29 kwiecień 2013
• Tłumacz: Jacek Drewnowski
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 174
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-760-2
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Captain America vol.5 #1 – „Out of Time”, part 1 (styczeń 2005)
• Captain America vol.5 #2 – „Out of Time”, part 2 (luty 2005)
• Captain America vol.5 #3 – „Out of Time”, part 3 (marzec 2005)
• Captain America vol.5 #4 – „Out of Time”, part 4 (kwiecień 2005)
• Captain America vol.5 #5 – „Out of Time”, part 5 (maj 2005)
• Captain America vol.5 #6 – „Out of Time”, part 6 (czerwiec 2005)
• Captain America vol.5 #2 – „The Lonsome Death of Jack Monroe” (lipiec 2005)

PODSUMOWANIE
Dzieło Eda Brubakera to napisany w dobrym stylu mariaż powieści superbohaterskiej z sensacyjno-szpiegowskim thrillerem. Mimo że scenariusz oparty jest w dużej mierze na nieco przetartych już kliszach, to pierwszy tom „Zimowego żołnierza” czyta się naprawdę dobrze. Brubaker przedstawia dramat człowieka spoza czasu, który zmuszony jest znowu stawić czoła bolesnej przeszłości. O istotności i wpływie tego dzieła na całe uniwersum Marvela najlepiej świadczy fakt, że jeden z filmów należących do franczyzy MCU (Marvel Cinematic Universe) oparty został właśnie na kanwie tej opowieści (nosi zresztą nawet ten sam tytuł). Polecam, a sam powoli zabieram się za drugi tom „Zimowego żołnierza”.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Ed Brubaker

„Zimowy żołnierz” to thriller sensacyjny obsadzony w ramach opowieści superbohaterskiej. Fabuła tego komiksu oparta jest na wątku politycznej intrygi, której źródło sięga jeszcze czasów II Wojny Światowej (stąd liczne retrospekcje z tamtego okresu). Ed Brubaker całkiem nieźle odnajduje się w takim formacie i nawet jeśli...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Batman: Sekta Jim Starlin, Bernie Wrightson
Ocena 7,1
Batman: Sekta Jim Starlin, Bernie...

Na półkach: , ,

5/10 – PRZECIĘTNY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Jim Starlin

Niniejszy komiks opowiada o destrukcyjnym wpływie sekt religijnych na ludzkie życie, skupiając się w szczególności na dwójce pierwszoplanowych postaci. Diakon Blackfire przedstawiony został tutaj jako ktoś na styl niesławnych Charlesa Mansona lub Jim Jonesa – charyzmatycznym guru, cierpiącym na kompleks mesjasza fałszywym prorokiem, skupiającym wokół siebie podatne na wpływy słabsze jednostki, które łatwo można zmanipulować i wykorzystać do własnych niecnych celów. Batman został natomiast ukazany w sposób bezprecedensowy. Rzadko bowiem zdarza się, by akurat ten bohater okazywał jakiekolwiek słabości w tak jawny sposób. Złamany, przestraszony, niepewny siebie i swojej roli heros sprawia przygnębiające wrażenie. Sama historia ma całkiem spory potencjał. Najmocniejszymi jej stronami są sprawnie budowane napięcie oraz niepokojący klimat. Starlin całkiem trafnie przestawił również nastroje społeczne, skupiając się na reakcjach zwykłych ludzi na działania Blackfire’a i dowodzonej przez niego bandy bezdomnych. Gorzej natomiast wypada finał tej opowieści, który zwyczajnie nie dojeżdża. Rozwiązanie wątku Diakona Blackfire’a wydało mi się być niekompletne. Brakowało pełniejszego wyjaśnienia genezy czarnego charakteru lub chociaż położenia nieco większego nacisku na osnucie go aurą tajemnicy. Starlin miał całkiem fajny pomysł na opowieść, ale moim zdaniem nie zadbał wystarczająco o dwa bardzo ważne elementy fabuły – zabrakło mi tu zarówno nieco bardziej sensownego wprowadzenia na scenę postaci Blackfire’a, jak i błyskotliwej puenty wieńczącej tę historię.

ILUSTRACJE - 3/10
Szkic: Bernie Wrightson
Tusz: Bernie Wrightson
Kolor: Bill Wray

Srogie rozczarowanie… Bernie Wrightson był bez wątpienia znakomitym rysownikiem. Aby się o tym przekonać, wystarczy poszukać w internecie jego znakomitych ilustracji zdobiących chociażby jedno z wydań „Frankensteina”. Urzekające niezwykłą szczegółowością rysunki do tej książki, a także prace przy powieści Stephena Kinga „Rok wilkołaka”, ugruntowały pozycję Wrightsona jako mistrza w sztuce ilustrowania gatunku horroru. Sięgając po niniejszy komiks spodziewałem się więc poziomu artystycznego ocierającego się o geniusz. Otrzymałem niestety rysowane na kolanie byle jakie prace, okraszone dodatkowo koszmarnie brzydką kolorystyką. Z jakiegoś powodu komiks ten przypomina mi „Powrót mrocznego rycerza” Franka Millera, który pod względem graficznym również pozostawia wiele do życzenia. O ile jednak Miller nigdy nie miał jakiegoś wielkiego talentu rysowniczego, to Wrightson był przecież pieprzonym geniuszem. Czemu więc rysując „Sektę” popełnił taki paździerz? Nie rozumiem…

WYDANIE – 6/10
Bardzo ładnie wydany album, ale oprócz bardzo ciekawego wstępu napisanego przez Jima Starlina, nie ma w nim praktycznie żadnych innych bonusów. Zdecydowanie mniejszy zawód niż w przypadku ilustracji, ale i tak spodziewałem się nieco więcej.

Dodatki:
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Wstęp autorstwa Jima Starlina
• Biogramy twórców okraszone ilustracjami Bernie’ego Wrightsona

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Egmont Polska
• Wydawca oryginalny: DC Comics
• Cykl: -
• Seria: -
• Data wydania: 20 styczeń 2021
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 200
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-281-5935-8
• Cena okładkowa: 79,99 zł

Zawartość:
• Batman: The Cult vol.1 #1 – „Ordeal” (sierpień 1988)
• Batman: The Cult vol.1 #2 – „Capture” (wrzesień 1988)
• Batman: The Cult vol.1 #3 – „Escape” (październik 1988)
• Batman: The Cult vol.1 #4 – „Combat” (listopad 1988)

PODSUMOWANIE
Sięgając po ten komiks nastawiałem się na przepyszną komiksową ucztę i o ile w sferze scenariuszowej otrzymałem całkiem przyzwoite danie, to warstwa graficzna „Sekty” okazała się być ciężką do przełknięcia, niezwykle gorzką pigułką. Ta wydana oryginalnie w 1988 roku miniseria ma jakiś swój urok, który opiera się głównie na specyficznym, przesiąkniętym deliryczną grozą klimacie. Historia ta została w mojej głowie na nieco dłużej, ponieważ poruszyła ciekawy temat niebezpiecznych religijnych sekt oraz ich wpływu na jednostki. Mimo to nie rozpaliła jednak moich zmysłów. Reasumując, można przeczytać, ale nie należy spodziewać się nie wiadomo czego. Lektura raczej tylko dla zagorzałych fanów Mrocznego Rycerza.

5/10 – PRZECIĘTNY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Jim Starlin

Niniejszy komiks opowiada o destrukcyjnym wpływie sekt religijnych na ludzkie życie, skupiając się w szczególności na dwójce pierwszoplanowych postaci. Diakon Blackfire przedstawiony został tutaj jako ktoś na styl niesławnych Charlesa Mansona lub Jim Jonesa – charyzmatycznym guru, cierpiącym na kompleks mesjasza...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kosz pełen głów Joe Hill, Dave Stewart
Ocena 7,3
Kosz pełen głów Joe Hill, Dave Stew...

Na półkach: , ,

7/10 – BARDZO DOBRY

FABUŁA - 7/10
Scenariusz: Joe Hill

Całkiem sympatyczny horror z ciekawie nakreśloną fabułą, która opiera się na kilku nieoczekiwanych zwrotach akcji oraz bardzo zręcznie stopniowanym napięciu. Nawet mimo faktu, że im dalej w las, tym fabuła „Kosza pełnego głów” robi się w niektórych aspektach nieco przewidywalna, to ostatecznie Joe Hill i tak potrafi zaskoczyć paroma niespodziewanymi twistami. Nie ma więc czasu na nudę. Scenarzysta z wyczuciem porusza się na granicy gatunków horroru, kryminału oraz czarnej komedii (kilka momentów znakomitego humoru sytuacyjnego). Początkowo sielankowy klimat tej historii bardzo szybko przeistacza się w mroczny horror. Największą siłą prozy Hilla są jednak naturalne, dowcipne dialogi, oraz umiejętność budowania zmyślnej, wielowarstwowej intrygi. Na plus zaliczyłbym także budzącą sympatię główną bohaterkę, która z każdą kolejną stroną ewoluuje w dość niespodziewanym kierunku, świetny pomysł wyjściowy, a także nawiązania do nordyckiej mitologii, które nadają tej opowieści dodatkowego smaczku. Muszę przyznać, że przebrnąłem przez „Kosz pełen głów” bardzo gładko i z dużą dozą przyjemności, a dzięki temu komiksowi zwrot „gadające głowy” nabrał dla mnie zupełnie nowego znaczenia…

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: Leomacs, Riccardo La Bella
Tusz: Leomacs, Riccardo La Bella
Kolor: Dave Stewart

Niniejszy komiks zdobi miła dla oka oprawa graficzna autorstwa Leomacsa (szkice i tusz) oraz Dave’a Stewarta (kolory). Włoski artysta mocno skupia się na mimice rysowanych postaci, podkreślając tym emocjonalny aspekt tej historii. Leomacs daje radę zarówno w kadrach budzących grozę, jak i tych lżejszych, pełnych humoru scenach. Mam też nieodparte wrażenie, że jedna z rysowanych przez niego postaci nieprzypadkowo przypomina granego przez Johna Cazale’ego jednego z bohaterów „Pieskiego popołudnia” (film w reżyserii Sidneya Lumeta z 1975 roku). Obaj mają nawet tak samo na imię. Moim zdaniem to nie może być przypadek.

WYDANIE – 7/10
W bonusach dwa krótkie wywiady z twórcami, a w nich nie tylko o pracy nad „Koszem pełnym głów”, ale również ogólnie o fascynacji gatunkiem horroru. Dodatkowo znakomite ilustracje do okładek wydań zeszytowych (autorstwa Reiko Murakami), oraz ich alternatywnych wersji – wśród twórców między innymi cudne prace Joshuy Middletona, Tuly Lotay oraz Gabriela Rodrigueza (sprytne nawiązanie do genialnej serii „Locke & Key”).

Dodatki:
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria okładek alternatywnych
• Czerwony tusz – wywiad z Joe’em Hillem, wraz ze szkicami postaci autorstwa Leomacsa
• Czerwony tusz – wywiad z Leomacsem, rysownikiem „Kosza pełnego głów”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Egmont Polska
• Wydawca oryginalny: DC Comics
• Cykl: DC Black Label (Hill House Comics)
• Seria: -
• Data wydania: 20 styczeń 2021
• Tłumacz: Paulina Braiter
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 184
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-281-4900-7
• Cena okładkowa: 69,99 zł

Zawartość:
• Basketful of Heads vol.1 #1 (grudzień 2019)
• Basketful of Heads vol.1 #2 (styczeń 2020)
• Basketful of Heads vol.1 #3 (luty 2020)
• Basketful of Heads vol.1 #4 (marzec 2020)
• Basketful of Heads vol.1 #5 (kwiecień 2020)
• Basketful of Heads vol.1 #6 (maj 2020)
• Basketful of Heads vol.1 #7 (lipiec 2020)

PODSUMOWANIE
„Kosz pełen głów” to utrzymana w klimacie horroru niezwykle przewrotna i oryginalna opowieść o zbrodni i karze. Po absolutnie fantastycznej serii „Locke & Key”, Joe Hill dostarcza kolejną porcję niebanalnej, ciekawej rozrywki w formie powieści graficznej. Wygląda na to, że syn Stephena Kinga znakomicie odnajduje się również w tej formie sztuki. Mariaż pisarza z wydawnictwem DC rozpoczyna się od mocnego uderzenia, skutecznie zachęcając do sięgnięcia po kolejne odsłony cyklu Hill House Comics. Polecam.

7/10 – BARDZO DOBRY

FABUŁA - 7/10
Scenariusz: Joe Hill

Całkiem sympatyczny horror z ciekawie nakreśloną fabułą, która opiera się na kilku nieoczekiwanych zwrotach akcji oraz bardzo zręcznie stopniowanym napięciu. Nawet mimo faktu, że im dalej w las, tym fabuła „Kosza pełnego głów” robi się w niektórych aspektach nieco przewidywalna, to ostatecznie Joe Hill i tak potrafi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki The Amazing Spider-Man: Ostatnie łowy Kravena J. M. DeMatteis, Bob McLeod, Bob Sharen, Mike Zeck
Ocena 7,6
The Amazing Sp... J. M. DeMatteis, Bo...

Na półkach: , ,

8/10 – REWELACYJNY

FABUŁA - 8/10
Scenariusz: J. M. DeMatteis

Jestem bardzo bliski stwierdzenia, że J. M. DeMatteis to najlepszy scenarzysta, jaki kiedykolwiek parał się pisaniem historii o Spider-Manie, a „Ostatnie łowy Kravena” to jedno z jego szczytowych osiągnięć. Ta niezwykle klimatyczna opowieść o życiu, śmierci oraz poszukiwaniu sensu istnienia zaliczana jest do klasyki komiksu superbohaterskiego nie bez przyczyny. DeMatteis jako jeden z nielicznych scenarzystów potrafi w sposób rzetelny i autentyczny nakreślić rys psychologiczny postaci, i tyczy się to nie tylko głównego bohatera, ale również, a może nawet przede wszystkim, występującego w tej opowieści czarnego charakteru. Z tymże należy pamiętać, że wspomniany łotr nie jest tu figurą jednoznaczną. Kraven nie jest typowym komiksowym łajdakiem, którego motywacje są prozaiczne, a charakterystyka płytka. Jego starcie z protagonistą nie należy też do kolejnych banalnych potyczek dwóch gości w śmiesznych trykotach. To fascynująca analiza ludzkiej duszy, w której dominują tematy poszukiwania własnej tożsamości (Kraven) oraz strachu przed śmiercią i reakcji jaką ona wywołuje (Spider-Man). DeMatteis chyba jako pierwszy w tak wiarygodny sposób ukazał obawy człowieka kryjącego się pod maską Spider-Mana. Wiecznie błaznujący Pajęczak ustąpił tym razem miejsca facetowi, który zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, wie, że ma mnóstwo do stracenia, a mimo to wciąż podejmuje ryzyko. Wszystko w imię ciążącego na nim poczucia ogromnej odpowiedzialności. Nie można też zapomnieć o trzecim uczestniku tego dramatu, będącemu tłem dla konfrontacji Spider-Mana z Kravenem, stanowiącemu jednocześnie symbol wszelakich lęków – Verminowi. W moim przekonaniu to właśnie on jest katalizatorem dla rozwoju charakterystyki dwójki głównych postaci. „Ostatnimi łowami Kravena” DeMatteis dobitnie pokazuje, że komiks superbohaterski to może być coś znacznie więcej niż tylko i wyłącznie tania rozrywka.

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: Mike Zeck
Tusz: Bob McLeod
Kolor: Janet Jackson, Bob Sharen, Mike Zeck

Zdobiąca ten album klasyczna kreska Mike’a Zecka to kawałek naprawdę bardzo solidnej roboty. Ilustracje znakomicie wpisują się w klimat tej opowieści, a subtelne zmiany w mimice rysowanych postaci świetnie oddają emocje w nich buzujące. Wiele zastosowanych w tym komiksie ujęć, pomimo oszczędnych środków wyrazu, stanowi popis kunsztu Zecka.

WYDANIE - 7/10
Po wcześniejszym tomie WKKM („Upadek Avengers”), gdzie liczba bonusów była nieco ograniczona, wydawnictwo Hachette powraca do dobrych praktyk i zwiększa objętość dodatków. Nie ma co się rozwodzić nad tradycyjnymi wstępami oraz galerią okładek wydań zeszytowych (ilustracje poprzedzające każdy epizod), lepiej od razu przejść na koniec albumu, by tam znaleźć rzeczy najciekawsze. Rozpoczyna się co prawda od dość szpetnej grafiki przedstawiającej pierwszy projekt Kravena (rysunek Steve’a Ditko pochodzący z 1964 roku), ale dalej jest już znacznie lepiej. Tekst przybliżający sylwetkę rysownika Mike’a Zecka, a przede wszystkim ten traktujący o „Ostatnich łowach” w spojrzeniu scenarzysty J. M. De Matteisa, to już solidna dawka ciekawostek. Dalej można zaznajomić się z galerią przedstawiająca ewolucję wizerunku Kravena (leginsy w panterkę rządzą!) oraz schemat drzewa genealogicznego Krawinowów (jak widać w piętrzeniu powiązań rodzinnych Marvel jest niebezpiecznie bliski koncepcji przyświecającym bzdurnym operom mydlanym).

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do Amazing Spider-Man: Ostatnie łowy Kravena”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria – Kraven Łowca
• Artykuł „Rysownik – Mike Zeck”
• Artykuł „Scenarzysta – J. M. DeMatteis w ‘Ostatnich łowach Kravena’”
• Artykuł „Drzewo genealogiczne – Kraven Łowca”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 11 kwiecień 2013
• Tłumacz: Marek Starosta
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 150
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-759-6
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Web of Spider-Man vol.1 #31 – „The Coffin” (październik 1987)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #293 – „Crawling” (październik 1987)
• Peter Parker, The Spectacular Spider-Man vol.1 #131 – „Descent” (październik 1987)
• Web of Spider-Man vol.1 #32 – „Resurrection” (listopad 1987)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #294 – „Thunder” (listopad 1987)
• Peter Parker, The Spectacular Spider-Man vol.1 #132 – „Ascending” (listopad 1987)

PODSUMOWANIE
„Ostatnie łowy Kravena” to należąca do klasyki gatunku pełna symboliki, kameralna, toczona w niespiesznym tempie opowieść o cienkiej granicy między życiem a śmiercią, oraz często niezwykle trudnym poszukiwaniu własnej tożsamości. Jak na komiks superbohaterski jest to świetnie napisana, głęboka i pełna emocji historia. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych albumów o Spider-Manie, do którego raz na jakiś czas lubię wrócić. Gorąco polecam nie tylko fanom powieści graficznych.

8/10 – REWELACYJNY

FABUŁA - 8/10
Scenariusz: J. M. DeMatteis

Jestem bardzo bliski stwierdzenia, że J. M. DeMatteis to najlepszy scenarzysta, jaki kiedykolwiek parał się pisaniem historii o Spider-Manie, a „Ostatnie łowy Kravena” to jedno z jego szczytowych osiągnięć. Ta niezwykle klimatyczna opowieść o życiu, śmierci oraz poszukiwaniu sensu istnienia zaliczana jest do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Avengers: Upadek Avengers Michael Avon Oeming, Brian Michael Bendis, Jim Cheung, Frank D'Armata, Steve Epting, David Finch, Gary Frank, Michael Gaydos, Morry Hollowell, Jack Kirby, Stan Lee, David Mack, Alex Maleev, Mike Mayhew, Steve McNiven, Danny Miki, Mark Morales, George Pérez, Mike Perkins, Justin Ponsor, Eric Powell, Darick Robertson, Bob Sharen, Lee Weeks
Ocena 6,8
Avengers: Upad... Michael Avon Oeming...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Brian Michael Bendis, Stan Lee

Raz na jakiś czas w komiksach superbohaterskich musi dojść do trzęsienia ziemi. Bohater, lub tak jak w tym przypadku grupa bohaterów, ma niemalże obowiązek zmierzyć się z czymś, co cytując klasyczny tekst z blurbów, odmieni ich życie na zawsze. W Marvelu prawdopodobnie doszli do wniosku, że seria Avengers dobrnęła do ściany, trzeba było ją nieco odświeżyć i w tym celu niezbędny był jakiś konkretny przełom. Odpowiedzialność za przeprowadzenie rewolucji w świecie Mścicieli spadła na barki jednego z najgorętszych w owym czasie scenarzystów rynku komiksowego – Briana Michaela Bendisa. Moim zdaniem Amerykanin poradził sobie z tym niełatwym przecież zadaniem całkiem przyzwoicie. „Upadek Avengers” toczy się w bardzo szybkim tempie, a intryga jest naprawdę nieźle nakreślona – do samego końca trudno odgadnąć, kto jest źródłem kłopotów w jakie wpadli Avengersi. Kiedy prawda wychodzi na jaw, okazuje się ona być naprawdę zaskakująca. Bendis wyszedł poza oklepany schemat starcia dobrych ze złymi, nie bał się też podjąć odrobiny ryzyka i sięgnął po mocne środki przekazu. Nie wahał się uśmiercić kilku bohaterów, a innym mocno nadszarpnąć psychikę. Naprawdę niewiele brakowało, by w albumie tym obyło się też bez zbędnej pretensjonalności, niestety ostatni epizod okazał się być nic nie wnoszącym do całokształtu pokazem nieco tandetnego iście amerykańskiego patosu. Jeśli jednak pominąć ten finalny zeszyt, to „Upadek Avengers” pod względem scenariuszowym jawi mi się jako całkiem dobry komiks.

ILUSTRACJE - 5/10
Szkic: David Finch, Oliver Coipel, Jack Kirby, George Pérez, Alex Maleev, Steve Epting, Lee Weeks, Michael Gaydos, Eric Powell, Darick Robertson, Mike Mayhew, David Mack, Gary Frank, Michael Avon Oeming, Jim Cheung, Steve McNiven
Tusz: Danny Miki, Dick Ayers, Mike Perkins, Alex Maleev, Steve Epting, Lee Weeks, Michael Gaydos, Eric Powell, Darick Robertsone, Mike Mayhew, David Mack, Gary Frank, Michael Avon Oeming, Mark Morales
Kolor: Frank D’Armata, Bob Sharen, Brian Reber, Morry Hollowell, Eric Powell, Andy Troy, Pete Pantazis, Justin Ponsor, David Mack

Gros ilustracji do tego komiksu wyszło spod ręki Davida Fincha, z którym, nie ukrywam, mam spory problem. Nie miałbym większych „ale” do pracy Kanadyjczyka, gdyby ten przynajmniej jako tako nauczył się odwzorowywać twarze rysowanych przez siebie postaci. Niestety z jakiegoś powodu Finch nie nabył, tej wydawałoby się kluczowej umiejętności, w stopniu przynajmniej zadowalającym. Ciężko patrzy mi się na oblicza bohaterów z tymi nienaturalnie rozstawionymi wąskimi oczkami i dziwnie powykrzywianymi ustami… Żałuję, że głównym rysownikiem „Upadku Avengers” nie został mianowany pojawiający się w retrospekcjach znakomity Oliver Coipel. Prace francuskiego artysty są przynajmniej o klasę lepsze od bardzo przeciętnych dzieł kanadyjskiego wyrobnika. No cóż, w przeciwieństwie do Fincha, doceniam natomiast pracę kolorysty Franka D’Armaty, który wykonał całkiem niezłą robotę przy tym albumie. Oprócz dwóch wcześniej wymienionych rysowników, dzięki przedrukowi kilku stron z Avengers #16 (1965 rok), swoje przysłowiowe pięć minut w tym komiksie ma także legendarny Jack Kirby. Ostatni epizod jest natomiast ukłonem w stronę grupy ilustratorów, którzy mieli kiedyś okazję pracować przy serii. Każdy z nich dostał kilka stron na pokazanie swego kunsztu. Poziom jest różny, ale na kilka nazwisk warto zwrócić szczególną uwagę – Alex Maleev, Steve Epting, David Mack, Gary Frank, Jim Cheung czy Steve McNiven to naprawdę klasowi zawodnicy.

WYDANIE - 7/10
W bonusach godny uwagi jest jedynie tekst, w którym Bendis opowiada o tym, kiedy pierwszy raz wpadł na pomysł tej historii i co nim kierowało przy jej pisaniu. Poza tym jedynie standardowe dla cyklu pomniejsze dodatki. Jakby troszkę bardziej ubogo niż w poprzednich tomach cyklu…

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do albumu Upadek Avengers”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Scenarzysta Brian Michael Bendis o Upadku Avengers”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 28 marzec 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 160
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-758-9
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Avengers vol.1 #500 – „Avengers Disassembled: Chaos”, part 1 (wrzesień 2004)
• Avengers vol.1 #501 – „Avengers Disassembled: Chaos”, part 2 (październik 2004)
• Avengers vol.1 #502 – „Avengers Disassembled: Chaos”, part 3 (listopad 2004)
• Avengers vol.1 #503 – „Avengers Disassembled: Chaos”, part 4 (grudzień 2004)
• Avengers Finale vol.1 #1 – „1st Story” (styczeń 2005)

PODSUMOWANIE
Brian Michael Bendis doprowadził do upadku Avengers w sposób spektakularny. Scenarzyście udało się przede wszystkim dźwignąć wątek przewodni tej opowieści. Bendis wykreował opartą na solidnie stopniowanym napięciu zmyślną intrygę, której finał okazał się być naprawdę mocnym uderzeniem. Szkoda jedynie, że reszta fabuły oparta została głównie na dość siermiężnej akcji. Dzieje się dużo i w bardzo szybkim tempie, ale jakoś tak bez większej finezji. Myślę, że głębsza eksploracja źródła zamieszania, dała by tej historii znacznie więcej, niż kolejne puste, ale jakże niezwykle efektowne mordobicie. W ogólnym odbiorze nie pomaga też bardzo przeciętna oprawa graficzna, której pierwszoplanową postacią jest niezbyt ceniony przeze mnie David Finch. Reasumując, można wyciągnąć z tego komiksu kilka fajnych elementów i jeśli przymknąć oko na pewne niedoskonałości, to „Upadek Avengers” na tyle daje rade, że jestem skłonny polecić ten album szerszej grupie odbiorców.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Brian Michael Bendis, Stan Lee

Raz na jakiś czas w komiksach superbohaterskich musi dojść do trzęsienia ziemi. Bohater, lub tak jak w tym przypadku grupa bohaterów, ma niemalże obowiązek zmierzyć się z czymś, co cytując klasyczny tekst z blurbów, odmieni ich życie na zawsze. W Marvelu prawdopodobnie doszli do wniosku, że seria...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Thor: Odrodzenie Olivier Coipel, Laura Martin, Mark Morales, Paul Mounts, Joseph Michael Straczynski
Ocena 6,7
Thor: Odrodzenie Olivier Coipel, Lau...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: J. Michael Straczynski

Straczynski otrzymał zadanie przygotować nowe otwarcie dla serii „Thor” i z tego zadania wywiązał się przyzwoicie. Udało mu się całkiem sensownie wytłumaczyć przebudzenie się herosa ze stanu hibernacji, w jakim ten się znajdował od czasu Ragnaroku. Ponowne powołanie do życia nordyckiego boga gromów, było również dla scenarzysty okazją do zredefiniowania tej postaci i w tym aspekcie też poszło mu niezgorzej. Straczynski nie zrealizował jakiejś wielkiej rewolucji, niemniej dokonał kilku drobnych zmian, z których najbardziej istotną wydaje się być umiejscowienie Asgardu w sąsiedztwie położonego gdzieś na uboczu niewielkiego amerykańskiego miasteczka. Fakt ten okazał się być źródłem wielu zabawnych wydarzeń, wprowadzając na karty tego komiksu sporą dawkę całkiem fajnego humoru. Zabieg ten stanowił jednocześnie przeciwwagę dla samego bohatera, który w wersji Straczynskiego jest oszczędną w słowa postacią pełną smutku i melancholii. Nie może być w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, jakiej to straty protagonista dopiero co doświadczył. Ogólnie uważam, że najciekawszymi elementami „Odrodzenia” jest właśnie kreacja Thora oraz jego starcie z Iron Manem. Ta emocjonalna potyczka najlepiej ukazuje nowe oblicze potężnego herosa, który staje przed zadaniem odszukania i przywołania do życia pozostałych przedstawicieli swojego rodu.

ILUSTRACJE - 8/10
Szkic: Oliver Coipel
Tusz: Mark Morales
Kolor: Laura Martin, Paul Mounts

Oprawa graficzna na bardzo wysokim poziomie, o co zadbał niezwykle utalentowany rysownik Oliver Coipel, wspierany przez bardzo solidnego inkera oraz parę znakomitych kolorystów. Thor w wersji francuskiego artysty nie jest wymuskanym gogusiem, wręcz przeciwnie, ma mocne, surowe i niezbyt atrakcyjne rysy twarzy, co moim zdaniem jest jak najbardziej trafnym rozwiązaniem. Ogólnie Coipel wykazuje się niezbędną dla dobrego rysownika intuicją, kiedy trzeba potrafi podkręcić tempo akcji, gdy wymagana jest odrobina dramatyzmu, nadaje kadrom odpowiedniej powagi, ale potrafi również odnaleźć się w scenach humorystycznych, sprawiając, że są jeszcze bardziej zabawne. Zdecydowanie jestem fanem kreski tego pana.

WYDANIE - 7/10
Tym razem nieco więcej bonusów graficznych, na które składają się głównie okładki alternatywne (wśród twórców m.in. Gabriele Dell’Otto, Lee Bermejo oraz Michael Turner). Poza nimi tradycyjne już dla cyklu WKKM krótkie artykuły, z których jeden opisuje wydarzenia prowadzące do historii z tego albumu, drugi natomiast przedstawia pokrótce jak doszło do tego, że jeden z mitologicznych nordyckich bogów trafił na karty komiksów ze stajni Marvela. Dodatkowo parę zdań o jednym z najpopularniejszych obecnie rysowników komiksowych – odpowiedzialnym za warstwę graficzną do „Odrodzenia” francuskim artyście Oliverze Coipelu.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… Wydarzenia prowadzące do Thor: Odrodzenie”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria okładek – okładki alternatywne
• Artykuł „Początki – Thor”
• Artykuł „Artysta – Oliver Coipel”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 15 marzec 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 152
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-757-2
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Thor vol.3 #1 – „Brakka-Dooooom!” (wrzesień 2007)
• Thor vol.3 #2 – „Diner” (październik 2007)
• Thor vol.3 #3 – „Everything Old is New Again” (listopad 2007)
• Thor vol.3 #4 – „No Borders” (grudzień 2007)
• Thor vol.3 #5 – „Special Delivery” (styczeń 2008)
• Thor vol.3 #6 – „Wandering Dogs” (luty 2008)

PODSUMOWANIE
„Odrodzenie” nie jest historią wielce przełomową, to po prostu całkiem przyzwoity restart serii „Thor”. Atrakcyjnie zilustrowana przyjemna opowieść, która jednak nie niesie za sobą jakichś wielce rewolucyjnych treści. Ot, lekkie i przystępne dla każdego odbiorcy superbohaterskie czytadło napisane z humorem i bez sztucznego piętrzenia niepotrzebnych wątków. Śmiało można brać do łapek i czytać. Polecam.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: J. Michael Straczynski

Straczynski otrzymał zadanie przygotować nowe otwarcie dla serii „Thor” i z tego zadania wywiązał się przyzwoicie. Udało mu się całkiem sensownie wytłumaczyć przebudzenie się herosa ze stanu hibernacji, w jakim ten się znajdował od czasu Ragnaroku. Ponowne powołanie do życia nordyckiego boga gromów, było...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Hulk: Niemy krzyk Peter David, Dale Keown, Bob McLeod, Glynis Wein
Ocena 6,6
Hulk: Niemy krzyk Peter David, Dale K...

Na półkach: , ,

4/10 – NIJAKI

FABUŁA - 4/10
Scenariusz: Peter David

Dla serii „The Incredible Hulk” Peter David ma status scenarzysty kultowego. Facet pracował przy tej serii przed dwanaście długich lat i przez ten czas napisał wiele naprawdę fajnych historii z udziałem zielonego (tudzież szarego) olbrzyma. Moim skromnym zdaniem „Niemy krzyk” jednak się do nich nie zalicza. Album ten skupia się na temacie wewnętrznej walki jaką Bruce Banner prowadzi ze swoim alter-ego (w tym przypadku nawet z dwoma jego wersjami) i to akurat jest bardzo fajny temat przewodni. Niestety ten wiodący motyw nie został przedstawiony w sposób nader satysfakcjonujący, a starcia jakie protagonista toczy wewnątrz swego umysłu długimi fragmentami są po prostu nudne. Nie pomagają też wątki poboczne, które w dużej mierze oparte są na nie do końca dobrze przemyślanych rozwiązaniach – to że kosmici rozmawiają między sobą w języku angielskim jest chyba najlepszym przykładem takiego absurdu. Ogólnie w komiksie tym dzieje się naprawdę sporo, wszystko jednak w dość chaotycznym tonie. I tu trzeba pamiętać, ze „Niemy krzyk” nie jest odrębną historią, która ma swój początek i koniec, a jedynie wyrwanym z szerszego kontekstu fragmentem toczącej się serii. Niektóre wątki nie znajdą więc w tym albumie swego rozwiązania. Wpierw dochodzi do krótkotrwałej reaktywacji zespołu Defenders (Hulk, Doctor Strange oraz Namor stawiają czoła magowi z innego wymiaru), następnie pojawia się poplątany do granic możliwości wątek miłosny Bruce’a i Betty, a przez strony tego albumu przewijają się też Skrulle, Rick Jones, doktor Samson oraz motyw super samochodu i jego tajemniczego kierowcy Prometeusza. Fabuła toczy się więc w przaśnym klimacie i bez większych uniesień, aż do finalnego epizodu. Ten bowiem jest zdecydowanie najciekawszy z całego komiksu. Pełen emocji, posiadający głębsze dno i ukazujący wiarygodną genezę dysocjacyjnych zaburzeń osobowości protagonisty. Peter David w całkiem ciekawy sposób rozwinął pomysł, opisany wcześniej przez innego scenarzystę Billa Mantlo. Szkoda jedynie, że pierwsze siedem zeszytów nie jest nawet w połowie tak dobrych jak ten ostatni.

ILUSTRACJE - 4/10
Szkic: Dale Keown
Tusz: Bob McLeod, Sam de la Rosa
Kolor: Glynis Oliver

Identycznie jak w przypadku scenarzysty, również odpowiedzialny za warstwę graficzną Dale Keown jest wiele znaczącą postacią dla The Incredible Hulk. Niestety w przypadku „Niemego krzyku” kanadyjski rysownik nie za bardzo ma się czym pochwalić. Prosta kreska Keowna nie rzuca na kolana, a w warstwie designersko-koncepcyjnej jest wręcz dramatycznie źle. Wizerunek niektórych postaci jest często zwyczajnie obciachowy – Samson w swoim czerwonym wdzianku przypomina jednego z bohaterów bajki o He-Manie, a supernowoczesny samochód podążający tropem Hulka wygląda co najwyżej na projekt dziesięciolatka.

WYDANIE - 7/10
Najważniejsze dodatki znajdują się tradycyjnie na samym końcu albumu, a są nimi trzy teksty i jeden bonus graficzny. Pierwszy artykuł traktuje o genezie bohatera i chyba nie będzie żadną tajemnicą fakt, że największą inspiracją dla Stana Lee przy tworzeniu Hulka, były dwie postacie wywodzące się z klasycznych powieści grozy – „Frankenstein” autorstwa Mary Shelley oraz „Dr Jekyll i pan Hyde” Roberta Louisa Stevensona. Kolejne dwa teksty przybliżają dorobek twórców (scenarzysty Petera Davida i rysownika Dale Keowna), przypominając jednocześnie o ogromnym wpływie, jaki obaj wywarli na serię The Incredible Hulk. Na sam koniec dwie strony z rysunkami przedstawiającymi różne wcielenia, jakie na przestrzeni lat przybierał protagonista.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do The Incredible Hulk: Niemy krzyk”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Początki – Hulk”
• Artykuł „Scenarzysta – Peter David”
• Artykuł „Rysownik – Dale Keown”
• Galeria – Hulk

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 28 luty 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 198
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-756-5
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• The Incredible Hulk vol.1 #370 – „Strange Matters” (czerwiec 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #371 – „Strange But True” (lipiec 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #372 – „He’s Back” (sierpień 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #373 – „Mending Fences” (wrzesień 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #374 – „No Autographs” (październik 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #375 – „Night of the Living Skrulls” (listopad 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #376 – „Personality Conflict” (grudzień 1990)
• The Incredible Hulk vol.1 #377 – „Honey, I Shrunk the Hulk” (styczeń 1991)

PODSUMOWANIE
„Niemy krzyk” nie jest szczytowym osiągnięciem dla serii The Incredible Hulk zarówno pod względem fabularnym jak i graficznym. Wydaje mi się, że gdyby nie zawarta w ostatnim epizodzie ciekawa konkluzja, historia ta prawdopodobnie w ogóle przeszłaby bez większego echa. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że scenarzysta od samego początku dążył do przedstawienia takiego rozwiązania, niestety w międzyczasie wielokrotnie zbłądził, posługując się pełnymi niedorzeczności rozwiązaniami, które położyły nawet te nieźle zapowiadające się wątki. Jak dla mnie bardzo nijaki album, który mimo niezłego przecież finalnego rozstrzygnięcia, nie jest godny polecenia.

4/10 – NIJAKI

FABUŁA - 4/10
Scenariusz: Peter David

Dla serii „The Incredible Hulk” Peter David ma status scenarzysty kultowego. Facet pracował przy tej serii przed dwanaście długich lat i przez ten czas napisał wiele naprawdę fajnych historii z udziałem zielonego (tudzież szarego) olbrzyma. Moim skromnym zdaniem „Niemy krzyk” jednak się do nich nie zalicza. Album ten...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Uncanny X-Men: Mroczna Phoenix Terry Austin, John Byrne, Chris Claremont, Bob Sharen, Glynis Wein
Ocena 7,2
Uncanny X-Men:... Terry Austin, John ...

Na półkach: , ,

8/10 – REWELACYJNY

FABUŁA - 8/10
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne

„Mroczna Phoenix” epickim klasykiem superbohaterskiej powieści graficznej jest… Dzieło Chrisa Claremonta i Johna Byrne’a to absolutny klasyk opowiadający o nieokiełznanej i deprawującej potędze, która trafiła w ręce nieprzygotowanej na to młodej kobiety. Ewolucja postaci Jean Grey i buzujący w niej wewnętrzny konflikt pomiędzy łagodną naturą, a podsycaną przez czynniki zewnętrzne głęboko ukrytą mroczną stroną osobowości, prezentuje się tutaj wręcz znakomicie. Zresztą wszystkie postacie tego dramatu nakreślone są przynajmniej przyzwoicie – każdy z członków X-Men jest inny, ale razem tworzą coś na kształt rodziny i tę szczególną więź między bohaterami widać już od pierwszych stron. Scenarzyści świetnie budują napięcie, idealnie regulując tempem tej opowieści. Momenty wypełnione akcją przetykane są drobnymi spowolnieniami, by chwilę później ponownie wejść na wysokie obroty. X-Men wpierw toczą dość kameralny bój z członkami tajemniczego Hellfire Club gdzieś za kulisami siedziby złoczyńców, by następnie stawić czoła straży imperialnej Shi’ar w niezwykle widowiskowym kosmicznym pojedynku. Mimo tej potężnej wolty scenarzystom udało się zachować fabularną ciągłość opowiadanej historii, co z pewnością nie było łatwym zadaniem. Oba starcia są niezwykle efektowne, a finał tej historii niesie za sobą spory ładunek emocjonalny. Do pozytywnych aspektów tego komiksu zaliczam również debiuty nowych mutantów – Dazzler oraz Kitty Pryde, a także genialną wręcz koncepcję wspomnianego wcześniej Hellfire Club. Tajne stowarzyszenie kryjące się za woalem klubu dla dżentelmenów (coś na wzór lóż masońskich), wprowadza na karty tego komiksu pewną dozę tajemniczości oraz niepowtarzalny klimat.

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: John Byrne
Tusz: Terry Austin
Kolor: Bob Sharen, Glynis Wein

Klasyka komiksowej ilustracji w najlepszym możliwym wydaniu. Znakomita kreska Johna Byrne’a, to jeden z największych atutów tego albumu. Niestety z poziomem nie zawsze dojeżdża kolorystyka. Taka jednak była specyfika komiksów z tamtych czasów (wczesne lata osiemdziesiąte), że paleta barw często bywała mocno ograniczona. Tak czy inaczej nie przeszkadza to cieszyć się niezwykle atrakcyjną warstwą graficzną „Mrocznej Phoenix”, tak samo jak pewne archaizmy w designie kostiumów niektórych postaci – Cyclops w pirackich butach i z majtkami nałożonymi na spodnie jest tego najlepszym przykładem. Na drugim biegunie natomiast świetne projekty strojów (wzorowane na osiemnastowiecznych kreacjach) członków Hellfire Club.

WYDANIE - 7/10
W bonusach jest trochę o początkach marvelowskich mutantów („Galeria bohaterów”) oraz o wielce zasłużonej dla serii X-Men parze twórców. Szczególnie ten drugi tekst jest bardzo wartościowy, opowiada bowiem o arkanach współpracy Claremonta i Byrne’a, która jak się okazuje nie zawsze należała do łatwych i przyjemnych. Na sam koniec zapierająca dech w piersiach, znakomita ilustracja Alexa Rossa, stworzona specjalnie na potrzeby pięćsetnego numeru serii Uncanny X-Men.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… wydarzenia prowadzące do Uncanny X-Men: Mroczna Phoenix”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Galeria bohaterów – X-Men”
• Artykuł „Twórcy – Chris Claremont i John Byrne”
• Okładka alternatywna autorstwa Alexa Rossa

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 13 luty 2013
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 192
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-755-8
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• The Uncanny X-Men vol.1 #129 – „God Spare the Child…” (styczeń 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #130 – „Dazzler” (luty 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #131 – „Run for Your Life!” (marzec 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #132 – „And Hellfire is Their Name!” (kwiecień 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #133 – „Wolverine: Alone!” (maj 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #134 – „Too Late, the Heroes!” (czerwiec 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #135 – „Dark Phoenix” (lipiec 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #136 – „Child of Light and Darkness! (sierpień 1980)
• The Uncanny X-Men vol.1 #137 – „The Fate of the Phoenix” (wrzesień 1980)

PODSUMOWANIE
Czy „Mroczna Phoenix” to najlepsza historia z udziałem X-Men? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że to jedna z najciekawszych opowieści o mutantach jaką ja miałem okazję czytać. Fajnie było do niej wrócić po niemalże trzydziestu latach (pierwszy raz ukazała się ona w Polsce dzięki legendarnemu wydawnictwu TM-Semic na początku lat dziewięćdziesiątych). Mimo upływającego czasu nie straciła ona nic na swojej atrakcyjności i bawiłem się przy niej tak samo dobrze wtedy jak i teraz. Nie będę już przedłużał, po prostu polecam!

8/10 – REWELACYJNY

FABUŁA - 8/10
Scenariusz: Chris Claremont, John Byrne

„Mroczna Phoenix” epickim klasykiem superbohaterskiej powieści graficznej jest… Dzieło Chrisa Claremonta i Johna Byrne’a to absolutny klasyk opowiadający o nieokiełznanej i deprawującej potędze, która trafiła w ręce nieprzygotowanej na to młodej kobiety. Ewolucja postaci Jean Grey i buzujący w niej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki The Amazing Spider-Man: Narodziny Venoma Tom DeFalco, Ron Frenz, Greg LaRocque, Todd McFarlane, David Michelinie, Jim Mooney, George Roussos, Joe Rubinstein, Christie Scheele, Bob Sharen, Louise Simonson, Glynis Wein
Ocena 6,6
The Amazing Sp... Tom DeFalco, Ron Fr...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Tom DeFalco, Roger Stern, Louise Simonson, David Micheline

Historia narodzin Venoma jest takim komiksowym „składakiem”, czyli albumem pozszywanym z kilku często luźno powiązanych ze sobą zeszytów w serii „The Amazing Spider-Man” (plus jeden epizod z „Web of Spider-Man”) wydanych na przestrzeni czterech lat. Historia ta rozpoczyna się w momencie, gdy superboahterowie wracają na Ziemię po zamieszaniu z Beyonderem, opisanym w spektakularnym marvelowskim evencie „Secret Wars”. Pajęczak nie wie wtedy jeszcze, że przywieziony z Battleworldu nowy kostium, jest tak naprawdę kosmicznym symbiontem, który okaże się dla herosa źródłem sporych kłopotów. Czytając ten komiks zagłębiłem się więc nie tylko w prezentowany przez poszczególnych scenarzystów rozwój koncepcji na postać symbionta, która przeobraziła się w jednego z najgroźniejszych i jednocześnie najbardziej fascynujących wrogów Spider-Mana – Venoma, ale również doświadczyłem, jak przez te cztery lata ewoluował sposób prowadzenia fabuły w komiksach superbohaterskich. Nie da się bowiem ukryć, że pierwsze zeszyty składające się na ten album mocno cierpią na komiksową oldskulowość. Narracja jest pretensjonalna, dialogi rażą oczywistościami, zachowania i reakcje bohaterów bywają dziwne, a brak logiki momentami jest nader widoczny. Do tego niektóre z rozwiązań ocierają się o śmieszność – teoretycznie dowcipna akcja z zastępczym kostiumem pożyczonym od Fantastycznej Czwórki, okazała się być w praktyce żartem na poziomie marnego suchara. Na szczęście im dalej w las, tym jest coraz lepiej. Ostatnie epizody autorstwa Davida Micheline’a to już absolutny sztos. To jak scenarzysta wprowadza na scenę postać Venoma i przedstawia jego pierwsze starcie ze Spider-Manem zasługuje na słowa najwyższego uznania. Biorąc pod uwagę fakt, że są w tym komiksie momenty, kiedy motyw kosmicznego pasożyta stanowi jedynie tło fabuły, znalazło się w niej również miejsce dla rozwinięcia kilku innych wątków. Spider-Man stawia więc czoła kolejnym groźnym wrogom – Pumie i Vulturionsom, na tapecie pojawiają się też Kingpin, Hobgoblin oraz niejaki Rose. Bohatera nie omijają również perypetie miłosne, Peter Parker zostaje bowiem uwikłany w romantyczne relacje z Mary Jane oraz Felicią Hardy (Black Cat). Niestety w związku ze wspomnianym wcześniej formatem „składaka”, niektóre wątki nie doczekały się swojego rozwiązania, co w ostatecznym rozrachunku okazuje się być nieco rozczarowujące. Tak czy inaczej, dzieje się naprawdę sporo i często całkiem ciekawie.

ILUSTRACJE - 5/10
Szkic: Ron Frenz, Greg LaRocque, Todd McFarlane
Tusz: Brett Breeding, Josef Rubinstein, Jim Mooney, Todd McFarlane
Kolor: Glynis Wein, Christie Scheele, Bob Sharen, George Roussos

Identycznie jak w sferze fabularnej, również w warstwie graficznej widoczny jest spory postęp pomiędzy zeszytami inaugurującym i wieńczącym ten album. Ron Frenz jest autorem rysunków do pierwszych pięciu epizodów i to jego prace są wyznacznikiem dla ostatecznej oceny jaką przyznałem temu komiksowi za ilustracje. Niestety klasyczna kreska Frenza nie ma w sobie ani grama błysku, ponadto została wsparta przez zupełnie nieciekawą kolorystykę, więc trudno silić się na zachwyty. Dwa ostatnie zeszyty wyglądają już jednak pod tym względem dużo lepiej. Pierwszy, narysowany przez operującego przyjemnym klasycznym stylem Grega LaRocque’a jest bardzo miły dla oka, ale dopiero dzieła Todda McFarlane’a robią naprawdę świetne wrażenie. Prace Kanadyjczyka to prawdziwe klasyki komiksowej ilustracji. Fajnie było przypomnieć sobie tę oryginalną kreskę mistrza Todda, która wzbudzała mój zachwyt w czasach, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem.

WYDANIE - 7/10
W bonusach tradycyjnie dla cyklu WKKM jest całkiem interesująco. Krótki tekst „Echa z przeszłości…” jest bardzo pożyteczny, zwięźle opisuje bowiem wydarzenia z eventu „Secret Wars”, który dość często przywoływany jest na kartach niniejszego komiksu. Jeśli ktoś nie miał okazji zapoznać się z tym wydarzeniem, szybko nadrobi najbardziej istotne fakty. Jeśli chodzi o galerię okładek wydań zeszytowych, to nie ma specjalnie na czym zawiesić oka, ponieważ większość z nich jest zwyczajne nijaka. Najciekawsze dodatki kryją się jak zwykle na samym końcu albumu. Artykuł „Początki – Venom” ujawnia kilka ciekawych newsów na temat genezy złoczyńcy, a tekst „Scenarzysta – Tom DeFalco” jest krótką biografią wielce zasłużonego dla serii „The Amazing Spider-Man” autora. Ostatnie strony zdobi rozkładówka przedstawiająca kilka nadprogramowych pajęczych kostiumów.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… Wydarzenia prowadzące do Spider-Man: Narodziny Venoma”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Artykuł „Początki – Venom”
• Artykuł „Scenarzysta – Tom DeFalco”
• Galeria artystów – Kostiumy Spider-Mana

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 5 luty 2013
• Tłumacz: Marek Starosta
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 160
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-754-1
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• The Amazing Spider-Man vol.1 #252 – „Homecoming” (maj 1984)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #256 – „Introducing… Puma!” (wrzesień 1984)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #257 – „Beware the Claws of Puma!” (październik 1984)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #258 – „The Sinister Secret of Spider-Man’s New Costume!” (listopad 1984)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #259 – „All My Pasts Remembered!” (grudzień 1984)
• Web of Spider-Man vol. 1 #1 – „Til Death Do Us Part!” (kwiecień 1985)
• The Amazing Spider-Man vol.1 #300 – „Venom” (maj 1988)

PODSUMOWANIE
„Narodziny Venoma” to całkiem przyzwoity wielowątkowy komiks, którego główną osią fabularną jest geneza jednej z najciekawszych postaci z panteonu wrogów Spider-Mana. Mimo kilku widocznych wad, album ten daje jednak całkiem sporo czytelniczej satysfakcji. Poziom rośnie z każdą kolejną stroną, a składający się nań ostatni zeszyt jest już absolutnie hitowym wydarzeniem. Cenię ten komiks tym bardziej, że stanowi on dla mnie sentymentalną podróż do czasów młodzieńczych, kiedy zaczytywałem się w opowieściach graficznych publikowanych przez kultowe wydawnictwo TM-Semic. Polecam, szczególnie takim dinozaurom jak ja.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Tom DeFalco, Roger Stern, Louise Simonson, David Micheline

Historia narodzin Venoma jest takim komiksowym „składakiem”, czyli albumem pozszywanym z kilku często luźno powiązanych ze sobą zeszytów w serii „The Amazing Spider-Man” (plus jeden epizod z „Web of Spider-Man”) wydanych na przestrzeni czterech lat. Historia ta rozpoczyna się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wolverine Chris Claremont, Frank Miller, Joe Rubinstein, Paul Smith, Glynis Wein, Bob Wiacek
Ocena 6,4
Wolverine Chris Claremont, Fr...

Na półkach: , ,

4/10 – NIJAKI

FABUŁA - 4/10
Scenariusz: Chris Claremont

Logan wyrusza do Japonii w poszukiwaniu swojej ukochanej Mariko. Na miejscu okazuje się, że aby spłacić swoje długi, ojciec dziewczyny zmusił ją do poślubienia mafijnego bossa. Nie mogący pogodzić się z takim stanem rzeczy Wolverine, chce odzyskać swoją kobietę. Aby to zrobić będzie musiał stawić czoła nie tylko ojcu dziewczyny, ale również „Dłoni” - organizacji zrzeszającej zawodowych zabójców. Japoński epizod w przygodach Logana nigdy mnie specjalnie nie fascynował i być może dlatego ten komiks nie wywarł na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Scenariusz Claremonta zawiera wszystkie niedoskonałości oldskulowych marvelowskich produkcji, z absurdalnymi wątkami romansowymi oraz nieznośnie afektowaną narracją na czele. Komiks ten jest krótki, a fabuła oparta została w dużej mierze na stereotypach. Skoro akcja rozgrywa się w Japonii, to obowiązkowo pojawiają się motywy honoru i zemsty, do tego setki świetnie wyszkolonych wojowników ninja, których i tak główny bohater bez problemu rozkłada na łopatki. „Wolverine” mógłby się jeszcze bronić niepowtarzalnym klimatem, ale przez swą fabularną sztampowość i w tym aspekcie album ten specjalnie nie porywa.

ILUSTRACJE - 4/10
Szkic: Frank Miller
Tusz: Josef Rubinstein
Kolor: Glynis Wein, Lynn Varley

W warstwie graficznej da się zauważyć sporo niedostatków. Ilustracje w „Wolverine” są do bólu proste, a sporo kadrów sprawia wrażenie wykonanych niechlujnie. Najlepszym tego przykładem jest częsty brak drugiego planu – jego rolę w większości przypadków pełni po prostu puste tło. W ogólnym odbiorze nie pomaga też uboga kolorystyka, która wyróżnia się jedynie irytującym łączeniem barw.

WYDANIE - 7/10
Zaledwie 96 stron. To niewiele biorąc pod uwagę inne komiksy wydane w cyklu WKKM. W bonusach warto zwrócić szczególnie uwagę na krótki tekst przedstawiający wizję Wolverine’a, jaka przyświecała Chrisowi Claremontowi przy pisaniu scenariusza do tego komiksu. Drugi z artykułów przybliża genezę powstania tego jednego z najbardziej popularnych marvelowskich bohaterów. Galeria artystów ukazuje natomiast ewolucję kostiumu w jakim paraduje Logan – począwszy od projektu Herba Trimpe'a (pierwsze pojawienie się herosa w The Incredible Hulk #181).

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… Dotychczasowe dzieje Wolverine’a”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria artystów – Wolverine
• Artykuł „Początki – Wolverine”
• Artykuł „Scenarzysta – Chris Claremont na temat Wolverine’a”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: 28 styczeń 2013
• Tłumacz: Jacek Drewnowski
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 96
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-553-4
• Cena okładkowa: 39,99 zł

Zawartość:
• Wolverine vol.1 #1 – „I’m Wolverine” (wrzesień 1982)
• Wolverine vol.1 #2 – „Debts and Obligations” (październik 1982)
• Wolverine vol.1 #3 – „Loss” (listopad 1982)
• Wolverine vol.1 #4 – „Honor” (grudzień 1982)

PODSUMOWANIE
Miesięcznik „Wizard” zakwalifikował ten komiks do setki najlepszych historii obrazkowych wszech czasów. Na jakiej podstawie? Nie mam zielonego pojęcia. „Wolverine” to w moim przekonaniu komiks całkiem nijaki, w dodatku z bardzo przeciętną oprawą graficzną. Można go polecić jedynie najbardziej zagorzałym fanom gatunku.

4/10 – NIJAKI

FABUŁA - 4/10
Scenariusz: Chris Claremont

Logan wyrusza do Japonii w poszukiwaniu swojej ukochanej Mariko. Na miejscu okazuje się, że aby spłacić swoje długi, ojciec dziewczyny zmusił ją do poślubienia mafijnego bossa. Nie mogący pogodzić się z takim stanem rzeczy Wolverine, chce odzyskać swoją kobietę. Aby to zrobić będzie musiał stawić czoła nie tylko ojcu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Iron Man: Extremis Warren Ellis, Adi Granov
Ocena 6,7
Iron Man: Extr... Warren Ellis, Adi G...

Na półkach: , ,

7/10 – BARDZO DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Warren Ellis

Z laboratorium firmy FuturePharm ginie dawka Extremis, tajemnej surowicy, która została wynaleziona na potrzeby wojskowego projektu, mającego na celu stworzenie super żołnierza. Serum trafia w ręce terrorystów i zostaje wstrzyknięte jednemu z nich, dzięki czemu mężczyzna zyskuje potężne moce i przeistacza się w nadludzką maszynę do zabijania. Iron Man zmuszony jest stawić czoła niezwykle niebezpiecznemu terroryście. Warren Ellis postanowił przewietrzyć nieco genezę bohatera, przenosząc ją do współczesności oraz narzucając jej obecnie funkcjonuje standardy opowiadania historii obrazkowych. Tym razem heros nie ratuje całego świata przed zagrażającym mu złem obcego pochodzenia, ale stawia czoła wrogowi wewnętrznemu, uosabiającemu to mniej ładne oblicze Amerykańskiego społeczeństwa. Zarówno postać Tony’ego Starka, jak i czarnego charakteru zostały całkiem nieźle ukazane pod względem psychologicznym. Iron Man nie jest bohaterem idealnym, ma swoje wady i niechlubną historię, ale ciągle próbuje być lepszy. Mallenem kieruje natomiast złość, żal oraz chęć zemsty, a jego pogłębiające się szaleństwo ma swoje klarowne źródło w traumie jaką przeżył w młodości. Wszystko to powoduje, że jego konfrontacja z protagonistą (symbolizującym według Mallena uciskający jednostkę system) nabiera znacznie głębszego, niemal osobistego wymiaru. Jedynym poważny minusem „Extremis” jest moim zdaniem tytułowa surowica i możliwości jakie za sobą niesie. W moim przekonaniu koncepcja serum jest mocno przekombinowana i aby nie zepsuć sobie odbioru całości, trzeba lekko przymknąć oko na ten aspekt historii.

ILUSTRACJE - 10/10
Szkic: Adi Granov
Tusz: Adi Granov
Kolor: Adi Granov

Genialne rysunki Adiego Granova są pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy przy czytaniu tego komiksu. Kunszt pochodzącego z Bośni artysty szczególnie widoczny jest w rysowanych przez niego twarzach, gdzie realistycznie ukazana mimika, doskonale odzwierciedla emocje jakie w danym momencie targają bohaterami. Absolutnie urzekającą oprawę graficzną dopełnia miła dla oka pastelowa kolorystyka, dzięki której ilustracje nabierają pewnego rodzaju „gładkości”. O niezwykłej skrupulatności bośniackiego artysty niech świadczy fakt, że sześć zeszytów na jakie składa się ta mini-seria wydanych zostało w ciągu prawie półtora roku. Ilustracje do „Extremis” są wymuskane do granic możliwości, ponieważ Granov każdym pojedynczym kadrem dążył do doskonałości… i wielokrotnie udało mu się ją osiągnąć. Chapeau bas!

WYDANIE - 7/10
Poza tradycyjnymi dla Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela bonusami w postaci krótkiego wstępu dyrektora wydawniczego Panini oraz galerią okładek zeszytowych (przecudne prace Adiego Granova), w albumie tym znajdują się dwa artykuły traktujące o jego twórcach – ten o rysowniku w formie krótkiego wywiadu, w którym artysta opowiada nie tylko o pracy przy niniejszym komiksie, ale również o swoim zaangażowaniu w filmy spod znaku MCU. Dodatkowo przegląd zbroi Iron Mana, począwszy od oryginalnej szarej zaprojektowanej w latach sześćdziesiątych przez Jacka Kirby’ego i Dona Hecka, a skończywszy na współczesnych pancerzach w jakich bohater występował w komiksach wydanych już w XXI wieku.

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria – Iron Man
• Artykuł „Scenarzysta – Warren Ellis”
• Artykuł „Rysownik – Adi Granov”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: Grudzień 2012
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 160
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-202-7
• Cena okładkowa: 29,99 zł

Zawartość:
• The Invincible Iron Man vol.4 #1 – „Extremis, part 1” (styczeń 2005)
• The Invincible Iron Man vol.4 #2 – „Extremis, part 2” (luty 2005)
• The Invincible Iron Man vol.4 #3 – „Extremis, part 3” (marzec 2005)
• The Invincible Iron Man vol.4 #4 – „Extremis, part 4” (październik 2005)
• The Invincible Iron Man vol.4 #5 – „Extremis, part 5” (marzec 2006)
• The Invincible Iron Man vol.4 #6 – „Extremis, part 6” (kwiecień 2006)

PODSUMOWANIE
„Extremis” to bardzo dobry komiks, stanowiący nowe otwarcie dla całej serii o Iron Manie. Świeżości nadało jej uwspółcześnienie postaci bohatera. Warren Ellis zmienił pewne szczegóły w stosunku do oryginalnej historii, dzięki czemu geneza superbohatera stała się bardziej przystępna dla nowego pokolenia czytelników. Sama opowieść jest całkiem intrygująca, ma swoje wzloty i parę ciekawych twistów, ale to przepiękne ilustracje Adiego Granova są bezsprzecznie największą ozdobą tego albumu. Polecam.

7/10 – BARDZO DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Warren Ellis

Z laboratorium firmy FuturePharm ginie dawka Extremis, tajemnej surowicy, która została wynaleziona na potrzeby wojskowego projektu, mającego na celu stworzenie super żołnierza. Serum trafia w ręce terrorystów i zostaje wstrzyknięte jednemu z nich, dzięki czemu mężczyzna zyskuje potężne moce i przeistacza się w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Astonishing X-Men: Obdarowani John Cassaday, Laura Martin, Joss Whedon
Ocena 7,3
Astonishing X-... John Cassaday, Laur...

Na półkach: , ,

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Joss Whedon

Pod nieobecność Profesora Xaviera X-Men reaktywują się pod wodzą Cyclopsa oraz Emmy Frost. Głównym zadaniem nowej drużyny, w której skład wchodzą jeszcze Beast, Wolverine i Shadowcat, jest edukacja młodych mutantów oraz ocieplenie stosunków z ludźmi. Realizacji tego celu nie ułatwia informacja o wynalezieniu rewolucyjnej kuracji, mogącej cofnąć skutki mutacji. Fakt ten sprawia, że społeczność mutantów zostaje podzielona na dwa obozy i nawet w szeregach X-Men zdarzają się z tego tytułu konflikty. Odkąd pamiętam w serii X-Men często wałkowana była problematyka braku tolerancji, wykluczenia społecznego oraz ludzkiej obawy przed odmiennością. Nie zawsze jednak poruszanie tego delikatnego tematu ukazane było na łamach komiksu w sposób absorbujący i nieszablonowy. Na szczęście „Obdarowanym” w tej kwestii nie wiele można zarzucić, a całą zasługę należy przypisać scenarzyście Jossowi Whedonowi, który okrasił fabułę niebanalnymi dialogami oraz wykreował ciekawe i różnorodne postacie. Rozterki jakie targają bohaterami oraz częste tarcia pomiędzy poszczególnymi członkami zespołu w większości przypadków ukazane zostały w sposób wiarygodny i dodają całej historii sporo kolorytu. Pod tym względem zdecydowanie lepiej prezentują się nie szczędzące sobie ciętych ripost panie, konflikty w męskim gronie kończą się bowiem przeważnie efektownym, aczkolwiek zupełnie niepotrzebnym mordobiciem. Whedonowi udało się również całkiem nieźle przedstawić dwa niezwykle pokręcone wątki miłosne. Do minusów „Obdarowanych” zaliczyłbym natomiast postać Orda (nigdy nie przepadałem za kosmitami w komiksach o superbohaterach) oraz zmartwychwstanie jednego z herosów (według mnie jak ktoś umarł, to martwy zostać powinien). Gwoli sprawiedliwości muszę przyznać, że oba wątki są bardzo istotne dla rozwoju fabuły, ale chyba wolałbym, by były zastąpione przez jakieś inne rozwiązania.

ILUSTRACJE - 7/10
Szkic: John Cassaday
Tusz: John Cassaday
Kolor: Laura Martin

Nauczyłem się doceniać kunszt Johna Cassaday’a. To naprawdę bardzo solidny rysownik i sam się sobie dziwię, że wcześniej uważałem go za przeciętniaka. Cenię rzetelność i staranność jego klasycznej kreski, a jedyne co mi się nie podobało, to wizerunek Orda, który wygląda trochę jak Shrek w średniowiecznej zbroi. Cała reszta prezentuje się jak najbardziej ok. Partnerująca rysownikowi Laura Martin również odwaliła kawał dobrej roboty. Kolorystyka jest bowiem nienachalna i bardzo przyjemna dla oka.

WYDANIE - 7/10
Wielka Kolekcja Komiksów Marvela wydawana jest w bardzo porządnym formacie, a ilość zawartych w każdym albumie dodatków wydaje się być całkiem satysfakcjonująca. Najciekawszymi bonusami są zdecydowanie dwa teksty znajdujące się na samym końcu albumu – pierwszy traktuje o scenarzyście Jossie Whedonie, jego twórczości oraz powiązaniach z komiksem, drugi przybliża genezę oraz rozwój koncepcji przyświecającej motywowi szkoły dla młodych talentów Xaviera. Warto zwrócić również uwagę na okładki wydań zeszytowych autorstwa Johna Cassaday’a, które urzekają prostotą oraz siłą wyrazu (szczególnie te do numerów 2, 4 i 6).

Dodatki:
• Wstęp autorstwa Marco M. Lupoi’ego – dyrektora wydawniczego Panini (Europa)
• Artykuł „Echa z przeszłości… Wydarzenia prowadzące do „Astonishing X-Men: Obdarowani”
• Galeria okładek wydań zeszytowych
• Galeria okładek alternatywnych w wykonaniu Johna Cassaday’a i Gabriele Dell’Otto
• Artykuł „Scenarzysta – Joss Whedon”
• Artykuł „Początki – Szkoła dla młodych talentów Xaviera”

Szczegóły wydania:
• Wydawca: Hachette Polska
• Wydawca oryginalny: Marvel Comics
• Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
• Seria: -
• Data wydania: Grudzień 2012
• Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
• Format: 170 x 260 mm
• Liczba stron: 160
• Okładka: Twarda
• Papier: Kredowy
• Druk: Kolor
• ISBN-13: 978-83-7739-201-0
• Cena okładkowa: 29,99 zł

Zawartość:
• Astonishing X-Men vol.3 #1 – „Gifted, part 1” (lipiec 2004)
• Astonishing X-Men vol.3 #2 – „Gifted, part 2” (sierpień 2004)
• Astonishing X-Men vol.3 #3 – „Gifted, part 3” (wrzesień 2004)
• Astonishing X-Men vol.3 #4 – „Gifted, part 4” (październik 2004)
• Astonishing X-Men vol.3 #5 – „Gifted, part 5” (listopad 2004)
• Astonishing X-Men vol.3 #6 – „Gifted, part 6” (grudzień 2004)

PODSUMOWANIE
„Obdarowani” to bardzo dobry komiks superbohaterski, który oprócz odrobiny niezłej rozrywki w nienachalny i łatwo przyswajalny sposób przedstawia istotne zagadnienia natury społeczno-kulturowej. Początek runu Whedona to naprawdę dobre otwarcie dla kolejnych przygód marvelowskich mutantów. Ten wielowątkowy komiks powinien zadowolić zarówno fanów efektownej akcji, jak i tych poszukujących nieco głębszych treści. Moim zdaniem warto przeczytać. Polecam.

6/10 – DOBRY

FABUŁA - 6/10
Scenariusz: Joss Whedon

Pod nieobecność Profesora Xaviera X-Men reaktywują się pod wodzą Cyclopsa oraz Emmy Frost. Głównym zadaniem nowej drużyny, w której skład wchodzą jeszcze Beast, Wolverine i Shadowcat, jest edukacja młodych mutantów oraz ocieplenie stosunków z ludźmi. Realizacji tego celu nie ułatwia informacja o wynalezieniu rewolucyjnej...

więcej Pokaż mimo to