Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Piotr C. w formie. Tym razem miło i przyjemnie.

Piotr C. w formie. Tym razem miło i przyjemnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągające, ciekawe, no może trochę przekombinowana końcówka, ale co tam.

Wciągające, ciekawe, no może trochę przekombinowana końcówka, ale co tam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chwilami naiwne, ale... Fajnie napisane, szybko się czyta, akcja wciąga - jest rozrywka. Dla mnie na plus.

Chwilami naiwne, ale... Fajnie napisane, szybko się czyta, akcja wciąga - jest rozrywka. Dla mnie na plus.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam ewidentny problem. Fabuła okej - to, że jej życie tak wyglądało - niczyja wina. Dwa - język okej. Trzy - kwestie źródeł - bomba. Niby wszystko gra a jednak męczyłam ją i męczyłam i tylko czekałam, aż zacznie się proces. Chyba z Panią Cherezińską po prostu mi nie po drodze :-)

Mam ewidentny problem. Fabuła okej - to, że jej życie tak wyglądało - niczyja wina. Dwa - język okej. Trzy - kwestie źródeł - bomba. Niby wszystko gra a jednak męczyłam ją i męczyłam i tylko czekałam, aż zacznie się proces. Chyba z Panią Cherezińską po prostu mi nie po drodze :-)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nudne i długie jak flaki z olejem. Zmarnowany potencjał, tak naprawdę, przez większość czasu śmierdzi ze dziury w ścianie i tyle. Nie warto.

Nudne i długie jak flaki z olejem. Zmarnowany potencjał, tak naprawdę, przez większość czasu śmierdzi ze dziury w ścianie i tyle. Nie warto.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nic nadzwyczajnego, ale dobrze się czytało, wątki też sprawnie połączone.

Nic nadzwyczajnego, ale dobrze się czytało, wątki też sprawnie połączone.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Podeszłam z lekką obawą, ale lektura ciekawa. Wciągnęła mnie, zaciekawiła, aczkolwiek ksywy czarownic (Bunia i Betka) bardzo psuły klimat.

Podeszłam z lekką obawą, ale lektura ciekawa. Wciągnęła mnie, zaciekawiła, aczkolwiek ksywy czarownic (Bunia i Betka) bardzo psuły klimat.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Im dalej od Lipowa, tym gorzej :-) ot czytadło do pociągu ze zmarnowanym potencjałem.

Im dalej od Lipowa, tym gorzej :-) ot czytadło do pociągu ze zmarnowanym potencjałem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Początki były ciężkie ze względu na język i styl, który do mnie nie przemawiał. Potem już jakoś poszło. Szału nie było, historyjki niektóre ciekawe, niektóre przeciętne, niektóre podkreślające jakimi debilami są ludzie. Wpływu na me życie książka nie miała, ale w tramwaju czas umilała.

Początki były ciężkie ze względu na język i styl, który do mnie nie przemawiał. Potem już jakoś poszło. Szału nie było, historyjki niektóre ciekawe, niektóre przeciętne, niektóre podkreślające jakimi debilami są ludzie. Wpływu na me życie książka nie miała, ale w tramwaju czas umilała.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W kategorii powieść kryminalna z elementami historycznymi - mój faworyt i na pewno będę czytać więcej książek tego autora. Doskonałe proporcje pomiędzy opisami związanymi z historią, a wątkiem tajemniczo - kryminalnym. Ciekawe postacie, które są "jakieś", wartka i wciągająca akcja, do tego przystępny język. Ogromne plusy za informacje na końcu - autor opisuje, co Go zainspirowało, co naciągnął, co nazmyślał, a co jest prawdą historyczną - za to BIG LOVE !

W kategorii powieść kryminalna z elementami historycznymi - mój faworyt i na pewno będę czytać więcej książek tego autora. Doskonałe proporcje pomiędzy opisami związanymi z historią, a wątkiem tajemniczo - kryminalnym. Ciekawe postacie, które są "jakieś", wartka i wciągająca akcja, do tego przystępny język. Ogromne plusy za informacje na końcu - autor opisuje, co Go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo historii, ciekawy pomysł, bohaterowie nie wzbudzający emocji. Jak ktoś nie lubi długich opisów, to nie dla niego.

Dużo historii, ciekawy pomysł, bohaterowie nie wzbudzający emocji. Jak ktoś nie lubi długich opisów, to nie dla niego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Poza wykorzystanym pomysłem, to nic nadzwyczajnego. Język przeciętny, bohaterowie płascy, zima mało zimna. Pomysł na dwutorowe prowadzenie akcji fajny i to by było na tyle. Ciekawa byłam przyjętego rozwiązania tajemnicy Przełęczy Diatłowa, dlatego też dobrnęłam do końca. Nie było ono jakieś spektakularne, ale w sumie poukładane. Tyle w temacie.

Poza wykorzystanym pomysłem, to nic nadzwyczajnego. Język przeciętny, bohaterowie płascy, zima mało zimna. Pomysł na dwutorowe prowadzenie akcji fajny i to by było na tyle. Ciekawa byłam przyjętego rozwiązania tajemnicy Przełęczy Diatłowa, dlatego też dobrnęłam do końca. Nie było ono jakieś spektakularne, ale w sumie poukładane. Tyle w temacie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo opisów i historii - całkowicie rozumiem, że są osoby, które poddadzą się w połowie - i doskonale je rozumiem. Ja jednak lubię, mam gen masochisty, poza tym historia północy jest mi mało znana, więc dowiaduję się nowych rzeczy. Pozycja dla wytrwałych :-)

Dużo opisów i historii - całkowicie rozumiem, że są osoby, które poddadzą się w połowie - i doskonale je rozumiem. Ja jednak lubię, mam gen masochisty, poza tym historia północy jest mi mało znana, więc dowiaduję się nowych rzeczy. Pozycja dla wytrwałych :-)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Piotr C., jak to Piotr C., ten sam styl, język i środowisko, ale lubię, więc nie narzekam. Dużo smutnego seksu. Nikt tak smutno o seksie nie pisze, jak Piotr C. W ogóle nikt tak smutno nie pisze o wolności, pieniądzach, imprezach i seksie, jak Piotr C. Dla lubiących taki klimat - polecam.

Piotr C., jak to Piotr C., ten sam styl, język i środowisko, ale lubię, więc nie narzekam. Dużo smutnego seksu. Nikt tak smutno o seksie nie pisze, jak Piotr C. W ogóle nikt tak smutno nie pisze o wolności, pieniądzach, imprezach i seksie, jak Piotr C. Dla lubiących taki klimat - polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje pierwsze spotkanie z Chmielarzem i na pewno nie ostatnie. Książka wciąga, jest dobrze napisana, akcja dzieje się spokojnie, powolutku, jednak oderwać się nie można. Nie ma tam bzdurnych fajerwerków, ani pierdół. Do tego zmusza do refleksji, jak tylko do niej siadałam, popadałam w naprawdę melancholijny nastrój dosłownie po przeczytaniu paru linijek. Polecam.

Moje pierwsze spotkanie z Chmielarzem i na pewno nie ostatnie. Książka wciąga, jest dobrze napisana, akcja dzieje się spokojnie, powolutku, jednak oderwać się nie można. Nie ma tam bzdurnych fajerwerków, ani pierdół. Do tego zmusza do refleksji, jak tylko do niej siadałam, popadałam w naprawdę melancholijny nastrój dosłownie po przeczytaniu paru linijek. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tajemnicą Przełęczy Diatłowa pierwszy raz spotkałam się podczas oglądania amerykańskiego, szmirowatego horroru. Poczytałam o tym wydarzeniu i od tej pory z chęcią czytam to, co się ukazuje odnośnie tematu.
Autorka nie tylko próbuje odpowiedzieć na pytanie co się tam wydarzyło, co przedstawić historię rzetelnie i dokładnie. Wrażenie robi spora lista źródeł zawarta na końcu, sama autorka pisze, że badanie sprawy zajęło jej 7 lat. Historia napisana jest bardzo dokładnie – bardzo fajna otoczka życiowa i społeczna. Dowiadujemy się jakie znaczenie miała turystyka w tamtych czasach, pokazano specyfikę planowania takich wypraw, i co bardzo ważne na specyficznym terenie ZRSR. To jest wiedza, która zrobiła mi taki mały mindf**ck – aż odłożyłam telefon z wrażenia. Cerowało kurtałki, podłogę w namiocie robiło się z nart i plecaków! No niby człowiek wie co nieco o tym, że kiedyś to było inaczej, ale jakoś tak mgliście – tu są konkrety.
Następnie autorka przedstawiła sylwetki uczestników, a potem chaos jaki towarzyszył poszukiwaniom. Oczywiście nie mogło zabraknąć także teorii, które starają się wyjaśnić, co się tak naprawdę tam stało – przedstawia wszystkie za i przeciw, ale decyzję autorka pozostawia czytelnikowi.
No i wisienka na torcie: wszystko napisane jest klarowanym, rzeczowym językiem. Autorka ma dar – czyta się to szybko, treść jest jasna logiczna, spójna i przejrzysta.
Polecam nie tylko wielbicielom tajemnic i reportaży.

Z tajemnicą Przełęczy Diatłowa pierwszy raz spotkałam się podczas oglądania amerykańskiego, szmirowatego horroru. Poczytałam o tym wydarzeniu i od tej pory z chęcią czytam to, co się ukazuje odnośnie tematu.
Autorka nie tylko próbuje odpowiedzieć na pytanie co się tam wydarzyło, co przedstawić historię rzetelnie i dokładnie. Wrażenie robi spora lista źródeł zawarta na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najgorsze moje spotkanie z panem Mrozem. Co to za masakra ta książka, to aż żal. Kiepskie postacie, kiepska akcja, w połowie zwrot akcji, który powinien ukrócić tą męczarnie i zakończyć powieść. Miałkie to, nielogiczne, fantazje z wybuchami w tle. Nie, no nie. Nawet nie chce mi się o niej pisać.

Najgorsze moje spotkanie z panem Mrozem. Co to za masakra ta książka, to aż żal. Kiepskie postacie, kiepska akcja, w połowie zwrot akcji, który powinien ukrócić tą męczarnie i zakończyć powieść. Miałkie to, nielogiczne, fantazje z wybuchami w tle. Nie, no nie. Nawet nie chce mi się o niej pisać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Znowu to sobie zrobiłam! Po raz kolejny, nie uczę się na błędach, no trudno, muszę nauczyć się z tym żyć. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle ;-)
Zaintrygował mnie motyw Szczurołapa z Hameln – bardzo ciekawa historia, a właściwie legenda, w której grupa dzieci została wyprowadzona z miasta Hameln przy dźwiękach fleta przez szczurołapa, który za wykonanie usługi nie otrzymał od mieszkańców obiecanej zapłaty. Do dziś podanie to jest analizowane i interpretowane przez tęgie umysły i wielu próbuje rozwikłać tajemnice tego wydarzenia/legendy z XIII wieku. Sami przyznajcie, że wykorzystanie tego motywu to zacny pomysł. Tylko wykonanie już niezbyt.
Pierwsza myśl – książka ciągnie się, jak flaki z olejem. I nic się nie dzieje. Moment, w którym moje zainteresowanie drgnęło, to strona 230 (tak, zapisałam sobie, tak – chyba nie jestem normalna) z 432. A tak męczyłam ją, męczyłam i męczyłam tylko ze względu na wątek Szczurołapa. I tak szła, strona, za stroną.
Główny bohater jest naukowcem, znawcą demonologii, który zaczyna doznawać dziwnych wizji w swoim życiu (za sprawą, jak od razu się domyślamy, raczej ciemnych sił) i trafia na opracowania związane z legendą z Hameln. I tak do tej 230 strony jeździ sobie w celach naukowych, to tu, to tam, to Niemcy, to Izrael, taka biblioteka, siaki uniwerek, a w tak zwanym międzyczasie – a to słabo mu się zrobi, a to coś usłyszy, poczuje smród siarki i takie bla bla bla. Główny bohater, Gabor (o narodowości węgierskiej)– mimo wielu informacji na jego temat, nie wzbudził we mnie żadnych uczuć (z resztą, jak każdy bohater pojawiający się w powieści), a zdrobnienie (Gaborku) mocno rozśmieszało 😊 Postać w zamyśle jakaś miała być – poznajemy jego wygląd, życie, przemyślenia, widać, że autor starał się ją zbudować, ale coś tu nie pykło – Gaborek jest nijaki, jak szary klapek przy czerwonych szpilkach. Autor ma też problem z tworzeniem postaci kobiecych, które mam wrażenie pojawiają się jedynie po to, żeby wskoczyć bohaterowi do łóżka, a potem kulturalnie zostawić go w spokoju.
Książka pełna jest rozmaitych wątków, dyskusji i to niezwykle wzniosłych. Rozmowy bohaterów są mocno naukowe, język niezwykle pompatyczny. Dużo jest różnorakich szczegółów, trzeba nieźle główkować żeby próbować połączyć te kropeczki (a i tak nie wszystkie się połączą 😉), człowiek się tylko wkurza, a czytanie się dłuży.
Autor jest naukowcem i widać to w książce („monety z mordką Hadriana” mnie urzekły). Intryga, działania, opis życia naukowca są wiarygodne, nie ma tu jakiś większych głupotek. .
Jedna rzecz mnie bardzo, ale to bardzo rozczarowała. Brakuje komentarza historycznego na końcu książki. Dziwi mnie to, wydaje mi się, że naukowiec, który inspirował się, wykorzystywał teorie, opinie, prace naukowców wręcz powinien nawet w paru zdaniach zaznaczyć, co z tego ma umocowanie historyczne lub naukowe, a co jest jego fantazją/inwencją twórczą. I ja wiem, że mamy Wujka Googla, ale wierzcie mi, nawet on nie zawsze daje radę 😉 Zwłaszcza, jeśli mowa jest o wnioskach z pojedynczych artykułów, informacjach pojawiających się w zagranicznych artykułach, pracach ciężko dostępnych dla przeciętnego Kowalskiego. Fajnie byłoby na koniec przeczytać, że to i to to prawda, że ten człowiek nie istniał, tamten istniał, to zostało zmyślone, a to nie. Jest to ukłon w stronę czytelnika, który oprócz fabuły, może wynieść z lektury także wiedzę.
Podsumowując – no Dan Brown to nie jest, Gabor to nie Robert Langdon. Brak wartkiej akcji, tysiące historii i szczegółów, powieść wlecze się strona po stronie. Wiem, że są kolejne dwa tomy z kontynuacją przygód Gabora i jedna część mnie krzyczy: nieeeeeee!!!!!!!! Druga, ta lepsza część szepcze nieśmiało: „może będzie lepiej”? Bardziej interesują mnie jednak naukowe wątki, jakie zostały w nich wykorzystane niż przygody bohatera, więc może za rok, za dwa, za dziesięć się skuszę.

Znowu to sobie zrobiłam! Po raz kolejny, nie uczę się na błędach, no trudno, muszę nauczyć się z tym żyć. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle ;-)
Zaintrygował mnie motyw Szczurołapa z Hameln – bardzo ciekawa historia, a właściwie legenda, w której grupa dzieci została wyprowadzona z miasta Hameln przy dźwiękach fleta przez szczurołapa, który za wykonanie usługi nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna i rzetelna pozycja dotycząca tematu procesów o czary. Aktualny stan badań, specjalista w temacie - nic dodać, nic ująć. Uważam, że bardzo dobrym zabiegiem było przedstawienie osobno konkretnych przypadków oskarżeń o czary w rozdziałach. Dzięki temu można przyjrzeć się bliżej mechanizmowi działania tego zjawiska, dokonać porównań i wyciągnąć wniosku. Za niezwykle cenne uważam także przytoczenie fragmentów źródeł, na których Pan Profesor pracował. Niezwykle cenna rzecz.

Rewelacyjna i rzetelna pozycja dotycząca tematu procesów o czary. Aktualny stan badań, specjalista w temacie - nic dodać, nic ująć. Uważam, że bardzo dobrym zabiegiem było przedstawienie osobno konkretnych przypadków oskarżeń o czary w rozdziałach. Dzięki temu można przyjrzeć się bliżej mechanizmowi działania tego zjawiska, dokonać porównań i wyciągnąć wniosku. Za niezwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stwierdzam, że bardzo dobrze mi zrobiła dłuższa przerwa od Arystokratki. Ten specyficzny styl i język autora serii jednak należy dawkować ostrożnie. Znowu mnie ubawił, niezmiennie wciąż jestem fanką starej ciotki "nie wiadomo skąd", wróciła chęć na orzechówkę i naprawdę się uśmiałam. Niemniej jednak - największe wrażenie zrobiła część pierwsza. Teraz już wiadomo czego się spodziewać.

Stwierdzam, że bardzo dobrze mi zrobiła dłuższa przerwa od Arystokratki. Ten specyficzny styl i język autora serii jednak należy dawkować ostrożnie. Znowu mnie ubawił, niezmiennie wciąż jestem fanką starej ciotki "nie wiadomo skąd", wróciła chęć na orzechówkę i naprawdę się uśmiałam. Niemniej jednak - największe wrażenie zrobiła część pierwsza. Teraz już wiadomo czego się...

więcej Pokaż mimo to