Literatura piękna i rozrywkowa – książki, do których wracamy

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
16.06.2022

W niektórych książkach pojawiają się myśli, które odbijają się wyjątkowo donośnym echem. Oddziałują na nas w momencie lektury, aby potem wrócić po latach. W niektórych opowieściach znajdujemy siebie, a czasami również innych ludzi. Wielka literatura – zarówno filozoficzne traktaty, reportaże, jak również proza gatunkowa – zawiera w sobie prawdziwe emocje. Chciałbym się nimi podzielić.

Literatura piękna i rozrywkowa – książki, do których wracamy Pexels/Ron Lach

Inna strona rzeczywistości – niezmienna moc klasyki

Klasyka pozostaje nieśmiertelna – niezmiennie aktualna. I tak jest na pewno w przypadku „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Bo to fascynujący, ponadczasowy obraz walki dobra ze złem. W wymiarze politycznym i etycznym. Obraz konfliktu definiowanego przez rozum i emocje. Bułhakow w perfekcyjny sposób złączył w jedno historię miłości pisarza zwanego Mistrzem i Małgorzaty Nikołajewny z ponurymi i zarazem groteskowymi realiami Rosji lat trzydziestych XX wieku. Prawdziwie wielka literatura, którą nie zawsze odkrywa się za pierwszym razem.

Niezwykle istotny jest jeszcze wątek historyczno-metafizyczny. Opowieść Poncjusza Piłata skazującego na śmierć wędrownego filozofa Jeszuę Ha-Nocri stanowi jednocześnie powieść w powieści, a demonicznym pierwiastkiem, który nadaje głębi całości, jest oczywiście diabelska świta Wolanda, szatana, który wpływa na losy pojedynczych ludzi i obraz całego ówczesnego świata. Bo dzięki literaturze możemy próbować zrozumieć, jak zmienia się nasza cywilizacja. A przynajmniej próbować zacząć stawiać pytania. Dla mnie było to zawsze ważne. Bo z każdą lekturą książek, do których wracamy, pojawia się przecież nowa perspektywa. Zmieniamy się na co dzień.

Takich pytań z pewnością nie bał się Kurt Vonnegut. „Rzeźnia numer pięć”, jedno z najważniejszych antywojennych dzieł w kanonie, które niedawno doczekało się adaptacji w formie komiksu, pozwala nieco inaczej spojrzeć na nasz świat. Odkryć inną stronę rzeczywistości. Co stanowi istotę człowieczeństwa? W jaki sposób zachować resztki humanizmu, kiedy ludzie zamieniają się w zwierzęta? I czy jesteśmy sami we wszechświecie? Vonnegut, używając fantastyki naukowej, satyry, filozoficznego traktatu i obyczajowego dramatu zmieszanego z czarnym humorem, uwrażliwia nas na prawdy ostateczne. Bezsens wojny, koleje losu i prawdziwą naturę czasu. O tym też warto rozmawiać – czyli szukać w literaturze.

Prawdy zapisane w księgach – myśli i refleksje

Wykraczanie poza świat. Szukanie wzorca do życia. Powracających motywów, dzięki którym możemy lepiej zrozumieć sytuację, w jakiej się znajdujemy. Niektóre prawdy zapisano w starożytnych księgach, inne we współczesności. Czasami znajduje się natomiast prawdziwe perełki – przypadkiem, przy okazji, za namową kogoś bliskiego, kogoś, komu ufamy, a innym razem gdy otrzymujemy prezent niespodziankę.

I chyba właśnie takim tekstem niespodzianką, ale jakże udaną, jest dla mnie „Sztuka doczesnej mądrości”, której autorem jest Baltasar Gracián y Morales. Hiszpański prozaik, moralista, ksiądz jezuita żyjący w XVII wieku. Każda z opracowanych myśli z książki jest tak naprawdę wejrzeniem w sztukę życia i praktykę, czyli sposób osiągania konkretnych celów. Autor, odnosząc się do założeń dawnej epoki, określa najważniejsze wartości – definiuje prawdę, przyjaźń, miłość, poświęcenie, pasję. Bardzo cenię powroty do tej pozycji, bo właściwie za każdym razem można odnaleźć w niej inną maksymę, niejednoznaczną sentencję, która uwrażliwia i prowokuje.

Baltasar Gracián potrafi z niezwykłą rozwagą poruszać najważniejsze kwestie – „Sztuka doczesnej mądrości” to opowieść, która działa na bardzo różnych poziomach czytelniczego doświadczenia. Tak naprawdę książka iskrzy wiedzą makiaweliczną, uzupełnioną o uniwersalne przypisy i humanistyczne prawdy. Jest w tym jakaś ukryta wielkość, która łączy się z określonym duchem czasu, to oczywiste, ale równocześnie uniwersalną wymową i zrozumiałością przekazu. Warto słuchać myślicieli.

Na pewno takim autorem, do którego warto wracać – co bardzo lubię robić – pozostaje Umberto Eco. Włoski semiolog, filozof, bibliofil i mediewista, powieściopisarz, autor felietonów i esejów. Znany choćby za sprawą „W co wierzy ten, kto nie wierzy?”, „Historii piękna” i „Historii brzydoty”, a najbardziej oczywiście dzięki kultowej powieści „Imię róży”, na podstawie której nakręcono zresztą równie udany film. A to wcale nie jest łatwa sztuka.

„Imię róży” to cudownie wielowymiarowa opowieść, która pozwala przekroczyć granicę poznania. Opowieść o istocie wiary, mądrości i zbrodni, zakazanych sekretach i pragnieniach, które burzą spokój ducha. Co ciekawe, sukces czytelniczy był wielkim zaskoczeniem dla teoretyków i krytyków literatury. Dziś „Imię róży” zalicza się powszechnie do arcydzieł XX wieku. Wieloznaczne i symboliczne, piękne, choć niełatwe.

W poszukiwaniu sekretów mroku

Pragnienie nieśmiertelności. Klątwa nad pradawnym rodem. Miłość aż po grób… Edgar Allan Poe dysponował wyjątkową wyobraźnią, z której wybierał najbardziej sugestywne pomysły. Historie spisywane piórem mistrza czarnego romantyzmu stanowią wzór dla późniejszych mistrzów horroru. Wracając do „Opowieści niesamowitych”, odczuwa się, że melancholia może łączyć się z pięknem, a życie nierozerwalnie związane jest ze śmiercią. Powtórna lektura dzieł mistrza sprawia, że duchy, upiory i egzystencjalne niepokoje z XIX wieku zyskują zupełnie nowe życie.

Oniryczne wizje, sekrety przeklętych rodów, rozważania nad sensem życia i poszukiwanie sekretów w świecie mroku. Edgar Allan Poe to jeden z tytanów amerykańskiej literatury. Jego twórczość silnie inspirowała i nadal inspiruje grafików, malarzy i muzyków. Wystarczy wspomnieć, że H.P. Lovecraft, kolejny mistrz gatunku spod znaku fantastycznej grozy, mówił o nim: „Bóg fikcji literackiej”.

Pradawne zło, nieopisane okropności, lęk przed nieznanym – ileż razy pisał o tym Lovecraft. Bardzo plastyczna, bo oparta na niedopowiedzeniach materia, z której korzystał Samotnik z Providence, inspiruje i prowokuje do podejmowania eksperymentów. I poszukiwania odpowiedzi. Powroty do dzieł mistrza pobudzają wyobraźnię. 

Choćby „W górach szaleństwa”, „Cień spoza czasu”, „Bezimienne miasto”, „Pod piramidami” – cztery przerażające opowieści mistrza klasycznej literatury grozy Howarda Philipsa Lovecrafta. Cztery odległe, egzotyczne miejsca – mroźne pustkowia Antarktydy, dzika Australia, bezkresna pustynia Arabii, przesiąknięty historią Egipt. Lovecraft stał się legendą, którą warto odkrywać – to światotwórca, który inspiruje od całych dekad. Dla mnie to istota horroru, jego najpiękniejsza i najbardziej upiorna definicja.

Rozrywka czystej próby – baśniowa formuła, która łączy pokolenia

W literaturze znajdujemy opowieści, które mają niezwykłą moc. Oczywiście – uniwersalizm. Z całą pewnością – perfekcyjnie opracowana forma gatunkowa. Wymowa, przekaz, charakter. Ale jest coś jeszcze. Trudne do jednoznacznego zdefiniowania piękno, które łączy pokolenia. Najczęściej spotykane w baśniach – nie tylko literackich, bo również komiksowych. Cudowną realizacją są w tym kontekście „Baśnie”.

Seria fantasy wymyślona przez Billa Willinghama, a narysowana przez Lana Medinę, Steve’a Leialohę oraz Craiga Hamiltona. Pomysł na serię był bardzo prosty, a co za tym często idzie – genialny. Willingham postanowił bowiem sprawić, że najpopularniejszych bohaterów bajek umieści w świecie zwykłych ludzi. I tak też właśnie Królewna Śnieżka pełni rolę prawej ręki burmistrza, a potrafiący zmieniać kształty Wilk jest detektywem. Do tak zbudowanego świata autor wprowadził brutalną zbrodnię – w pokoju Róży Czerwonej, siostry Śnieżki, znaleziono ślady walki i litry krwi rozmazane na ścianie. Niesamowita, perfekcyjnie zrealizowana formuła, w której fantastyka mieni się feerią barw i znaczeń. Powrót do tej krainy zawsze wyzwala we mnie chęć odszukania klasycznych baśni braci Grimm.

Ale istnieją również inne serie komiksowe, do których odczuwam szczególną słabość. Z pewnością jest to „Kaczogród” Carla Barksa, czyli specjalna edycja disnejowskich komiksów kultowego autora – od jednostronicowych gagów po długie fabuły – nieraz nawiązujących do historii i mitologii. Każdy tom zawiera ponad dwieście stron historii obrazkowych, w większości niewydanych dotychczas w naszym kraju, a także towarzyszące im teksty objaśniające. Nazywany „Andersenem komiksów” Barks potrafił zawrzeć w swoich opowieściach magię zrozumiałą dla dzieci i dorosłych. A to przecież często definiuje prawdziwie wielką literaturę.

Poszukiwanie sensów, siebie i innych – literackie powroty

W niektórych książkach pojawiają się myśli, które odbijają się wyjątkowo donośnym echem. Oddziałują na nas w momencie lektury, aby potem wrócić po latach. Czasami jest to literatura piękna, historycznie wielka – jak na przykład „Mistrz i Małgorzata”. Innym razem rozrywka czystej próby pod postacią „Baśni”, w której nie brakuje jednak intertekstualnych nawiązań. Przerażające i fascynujące są jednocześnie „Opowieści niesamowite”, a „Imię róży” to wciąż historia, która zyskuje na znaczeniu. Dla mnie w literaturze liczy się poszukiwanie sensów, własnych wartości, zrozumienia innych. Literackie powroty, zwłaszcza po latach – gdy znajdujemy na to czas – potrafią wywołać bardzo nieoczywiste doświadczenia. A jak jest w waszym przypadku?


komentarze [16]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
radek6666 19.06.2022 13:38
Czytelnik

Do "Mistrza i Małgorzaty" wracam co jakiś czas. Przeczytałem z 10 razy i za każdym razem się wkurzam niektórymi fragmentami. Np."..nigdy nikogo i o nic nie proś, zwłaszcza potężniejszych od siebie. Sami zaproponują, sami wszystko dadzą" No idiotyzm po prostu. Ale od całości jestem uzależniony. Jeszcze obowiązkowo "Paragraf 22" - też kilkanaście razy. No i Szwejk oczywiście....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
konto usunięte
18.06.2022 13:20
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Emina 18.06.2022 12:31
Czytelnik

Ile razy mam powtórzyć, że to najwspanialsza książka świata:

Derwisz i śmierć

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Derwisz i śmierć
Elenaj 17.06.2022 11:50
Czytelniczka

Nie wiem ile razy wracałam do Mistrza i Małgorzaty.Jestem i zawsze będę Bułhakowym ćpunem.Nie potrafię  logicznie uzasadnić tej miłości ,napisać recenzji czy opowiedzieć o tej powieści,tu rozum i racjonalizm nie mają nic do gadania.Pociesza mnie fakt ,że nie jestem w tym uzależnieniu osamotniona ,grono takich fanatyków jak ja jest ogromne.                                   ...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Redo 17.06.2022 09:58
Czytelnik

Świetny pomysł z pisaniem o klasykach, lubię je - zarówno te dawne, jak i nowe. :) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Katarzyna 17.06.2022 09:28
Czytelnik

Mam całą listę książek, do których pragnę wrócić (i wierzę, że się uda), jednak z powodu listy książek, których jeszcze nie czytałam, a które pragnę przeczytać, nie mogę tego zrobić. Jak ją bym chciała, aby moje wyrywane na czytanie godziny miały przynajmniej po 120 minut... 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aka 14.05.2023 21:29
Czytelniczka

A co byś z tej listy poleciła? Jakiś taki tytuł naj naj.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Czytanka 17.06.2022 07:49
Bibliotekarka

Bardzo rzadko czytam książki więcej niż raz, nie ma już tej iskry kiedy wiem co będzie dalej. Jest jednak wyjątek od tej reguły i jest nim... Hrabia Monte Christo. Pierwszy raz przeczytałam tą książkę jako dzieciak w 7 klasie podstawówki i od tamtej pory historie zemsty za doznane krzywdy są moimi ulubionymi. Monte Christo czytam regularnie co kilka lat już od trzech...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Asia 16.06.2022 21:08
Czytelniczka

Lubię wracać do niektórych książek i takie kupuję i mam w swojej biblioteczce. Lubię różnorodność więc wśród ulubionych tytułów, po które sięgnęłam więcej niż raz obok "Dżumy" Camusa jest "Wiedźmin" Sapkowskiego, a obok "1984" Orwella stoi "Księga czarownic" Harkness i "Obca" Gabaldon. Niektóre książki mnie poruszają, inne wzruszają. Są takie tytuły, które za pierwszym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas 16.06.2022 19:42
Czytelnik

Czytam dla zabawy i rozrywki. Wybieram proste książki. Takie,przy których nie muszę myslec. A tylko się  bawić. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Telemasz 16.06.2022 16:03
Czytelnik

Kiedyś miałem 3 takie książki, które w dowolnym momencie mogłem otworzyć na dowolnej stronie i na dowolnie długo oddać się czytaniu: "Sposób na Alcybiadesa" Niziurskiego, "Wybór" Suworowa i "Mechaniczną pomarańczę" Burgessa (wersja R). Stety czy niestety od kilku lat posiadam je tylko w wersji elektronicznej, a na czytniku ww. proceder już jakoś żadnej frajdy mi nie sprawia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post