Ptaszyna
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Nowy Kanon
- Tytuł oryginału:
- Pacsirta
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2011-06-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-06-03
- Data 1. wydania:
- 1996-01-01
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788374149839
- Tłumacz:
- Andrzej Sieroszewski
- Tagi:
- literatura węgierska xx wiek
Początek września 1899, prowincjonalne miasteczko Sarszeg na Węgrzech. Emerytowany urzędnik Akacjusz Vajkay i jego żona Antonina wyprawiają swoją jedyną córkę do wujostwa na wieś. Ptaszyna, jak ją nazywają, jest starą panną. Brzydką, zwiędłą, pozbawioną wdzięku. Ale chociaż wyjeżdża tylko na tydzień, państwo Vajkayowie bardzo przeżywają rozstanie.
Smutek rodziców szybko przyćmią niezwykłe emocje, jakich dostarczy im nagła zmiana trybu życia. Bo przez ten tydzień wiele się wydarzy. Będą jadać w restauracji – od dawna jadali tylko w domu, ponieważ Ptaszynie nie służą zbyt wymyślne potrawy. Pójdą do teatru, czego od dawna nie robili, ponieważ Ptaszyna nie lubi teatru. Antonina kupi sobie nową torebkę. Będzie grała na pianinie, czego nie robiła, odkąd okazało się, że Ptaszyna nie ma talentu muzycznego. A przede wszystkim – Vajkayowie zaczną spotykać się z ludźmi. Okaże się, że Akacjusz był kiedyś członkiem miejscowego klubu i świetnym graczem w karty, a Antonina miała przyjaciółki, z którymi plotkowała przy kawie…
Chwilę przed wyjściem po córkę na dworzec będą nerwowo sprzątać dom. Antonina schowa nową torebkę, Akacjusz w ostatniej chwili wyrzuci do kominka bilet z teatru. Kiedy dowiedzą się o parogodzinnym opóźnieniu pociągu, pierwszą ich myślą będzie: Katastrofa kolejowa! Czy myśli tej towarzyszy strach, czy podświadoma nadzieja, można tylko zgadywać.
Kosztolanyi z niebywała lekkością i elegancją opisuje toksyczne relacje rodzinne, które na zewnątrz wyglądają na wzorowe, a rozpacz i pustkę kryjącą się pod codzienną rutyną przedstawia z subtelną ironią i poczuciem humoru najwyższej próby.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 749
- 558
- 136
- 23
- 17
- 11
- 8
- 7
- 7
- 6
Opinia
Wszyscy nieszczęśliwi mieszczanie nie tylko są do siebie podobni, ale i każdy jest nieszczęśliwy w taki sam sposób – zdaje się uważać Autor.
Według mnie - oraz wbrew innym tu opiniom - żadna to miła opowiastka o odzyskaniu radości życia. Raczej to rzecz o skonfrontowaniu się z jego wyzwaniami i uzyskaniu gorzkiej o nim samoświadomości.
Skoro większość ludzi wiedzie bezbarwne, beznadziejnie niezmienne, monotonnie powtarzalne i pozbawionego jakiegokolwiek blasku, nudne życie - także wtedy, gdy jest ono wieczną zabawą pijaka czy bawidamka.... Taki, nierzadki w literaturze, topos Kosztolanyi nasycił wyjątkową środkowoeuropejską melancholią. I to jak!
Autor odsłonił tu cały fałsz relacji międzyludzkich, zwłaszcza tych, które mają być rzekomo najsilniejsze, czyli na linii rodzice-córka. Wyobcowanie, którego tytułowa Ptaszyna doznaje w domu wujostwa, ma korzenie w pozornym cieple „domowego ogniska”. Rodzice podczas nieobecności córki zdają sobie sprawę z tego, że bynajmniej jej nie kochają. A pozornie uległy tatko ujawnia się jako brutalny „pan domu”, pomiatając podległą mu żoną – czego wyzwalaczem jest oczywiście alkohol…..
A Ptaszyna? Cóż, pozostaje jej płakać nocami w poduszkę „na jałowym zimnym panieńskim łożu, na którym nigdy nic się nie stało, na którym tylko spała, czasem chorowała, które pod jej ciężarem uginało się aż do ziemi jak katafalk pod brzemieniem trupa”.
Autor mistrzowsko odmalował też prowincjonalne węgierskie miasteczko końca 19. wieku. Takie, na którego stacji „można było dokładnie zlustrować przyjezdnych i choć na chwilę ulec drażniącej iluzji wielkomiejskiego życia”.
Miasteczko z wszystkimi powtarzalnymi typami ludzkimi, w tym nieodłącznymi birbantami, którzy wydają się największymi chyba niewolnikami swych przyzwyczajeń, choć konkurencja jest tu spora. Mimo że są ludźmi „w leciach”, zachowują się jak niewydarzone młokosy: „Ten, który wymiotował dwa razy, bawił się lepiej od tego, któremu zdarzyło się to tylko raz. Wczoraj niektórzy wymiotowali po trzy razy, a więc „zabawa była szampańska”.
Bardzo to dobra literatura, lekko tylko staroświecka, choć jednak nie aż takie tu „wyżyny głębi” jak u mojego Maraia…
Tradycyjnie parę cytatów….
…Ta bohema to osobliwe figury. Próżnują, a mówią że pracują, są nieszczęśliwi, a twierdzą, że są szczęśliwi. Mają więcej trosk niż inni, lecz wytrzymują je, znoszą lepiej niż inni, jakby cierpienie było nieodzownym dla nich pokarmem…
…Nie można zrobić z życia komedii, nie można go w nic przebrać. Są ludzie, którym pozostał tylko ból, okrutny, bezkształtny ból, nienadający się do niczego, do niczego nieprzydatny, jedynie do tego, żeby się weń człowiek zakopał, żeby coraz głębiej zapadał się w smutek należący tylko do niego, w niezgłębiony szyb, ciemną kopalnię, która w końcu zawali się nad nim i już nie będzie dla niego ratunku - zostanie tam na dole…
…Ludzie, którzy nie oglądając się na bliźnich niezmiennie prą tylko ku swoim celom, jednym słowem, jednym gestem potrafią nam przypomnieć o tym, jak bardzo jesteśmy samotni; to jedno słowo, ten jeden gest bez żadnej widocznej przyczyny zastyga w naszej duszy jako wieczysty symbol bezcelowości życia…
…Nie rozstrzygnęli tego, co ich dręczyło. Nie doszli do żadnej konkluzji, lecz przynajmniej zmęczyli się. To też miało swoją dobrą stronę…
…Gdzie jest sprawiedliwość? Na tę rozpustną, biblijną nierządnicę, na tę ohydną personę powinien spaść deszcz siarczysty z nieba, tymczasem sypią się na nią kwiaty...
….Zbliżający się ku końcowi dzień, tak zresztą jak i wszystkie inne, nie ziścił ich nadziei…
Wszyscy nieszczęśliwi mieszczanie nie tylko są do siebie podobni, ale i każdy jest nieszczęśliwy w taki sam sposób – zdaje się uważać Autor.
więcej Pokaż mimo toWedług mnie - oraz wbrew innym tu opiniom - żadna to miła opowiastka o odzyskaniu radości życia. Raczej to rzecz o skonfrontowaniu się z jego wyzwaniami i uzyskaniu gorzkiej o nim samoświadomości.
Skoro większość ludzi wiedzie...