„Byłam żoną seryjnego mordercy”, książka już przyprawiała mnie o gęsią skórkę gdy tylko przeczytałam sam tytuł a gdzie tam zagłębiać się dalej... ale ja uwielbiam tego typu książki. Jak tylko zobaczyłam, że to historia oparta na faktach wiedziałam, że będzie to dobra książka.
Żeby za dużo nie zdradzać powiem tylko tyle, że na początku jest opisywane życie głównej bohaterki za dziecka i opisywana jest w dużej mierze i bardzo ale to bardzo nie podobała mi się postawa jej matki, która urodziła ją w bardzo młodym wieku ale miałam ochotę wyrzucić książkę za okno jak czytałam co ona wyprawiała z tym dzieckiem...
Potem już jak była nastolatką co też przyprawiało mnie o zawrót głowy, a potem już jak poznała swojego męża, tak jak w tytule. Straszna historia, straszne, że tak można manipulować człowiekiem. Ale resztę się dowiecie jak przeczytacie a uwierzcie mi przeczytajcie... książka jest tego warta, jest pisana na faktach a jak wpisałam sobie imię i nazwisko tego mężczyzny to myślałam, że zemdleje... od razu widać, że nie jest to normalna osoba. Moja mama już zaklepała sobie tę książkę bo też lubi tego typu książki.

„Byłam żoną seryjnego mordercy”, książka już przyprawiała mnie o gęsią skórkę gdy tylko przeczytałam sam tytuł a gdzie tam zagłębiać się dalej... ale ja uwielbiam tego typu książki. Jak tylko zobaczyłam, że to historia oparta na faktach wiedziałam, że będzie to dobra książka.
Żeby za dużo nie zdradzać powiem tylko tyle, że na początku jest opisywane życie głównej bohaterki...