Pięć manekinów
„Pięć manekinów” to druga chyba wydana w latach 50-ych milicyjna powieść Edmunda Niziurskiego, autora, który potem zwekslował w zupełnie inne rejony literatury, niestety. Jak zawsze czytelnik rechocze na skutek talentu słowotwórczego Niziurskiego, zwłaszcza w dziedzinie nazwisk ofiar, podejrzanych, milicjantów i... mordercy oczywiście. Mamy więc tu: Antoniego Bujwida Żurawskiego, Leona Postura, panią Dopust i pannę Parytet, porucznika Hipolita Żurkę i sierżanta Fiołka, a także pana Cackę. Zresztą porucznik Żurko ma pewną cechę charakterystyczną, którą znają czytelnicy „Niesamowitych przygód Marka Piegusa” i „Klubu włóczykijów” – niesamowite powonienie.
Sprawa, z którą zmierzyć się musi zespól milicyjny, to tajemnicze zabójstwo. Zabito malarza Postura, a w jego pracowni znaleziono pięć tytułowych manekinów, dość oryginalnie przyodzianych, i przez denata przed śmiercią sportretowanych.
Manekiny te próbują na zmianę zawikłać kryminalną zagadkę i pomóc w jej rozwiązaniu. Rozszyfrowanie, kogo miałyby symbolizować, prowadzi do niespodziewanych, na miarę „Dynastii” i wenezuelskich seriali, odkryć – jak np. cudowne ocalenie dawno pogrzebanego i opłakanego potomka, w dodatku o nie najbardziej kryształowym charakterze. Oprócz manekinów i żywi ludzie utrudniają jak mogą śledztwo – jest tak zawikłane, że trudno jest się połapać w kolejnych zwrotach akcji i znużony czytelnik dochodzi do wniosku, że Niziurski pisał jednak lepsze powieści dla chłopców i dziewcząt, niż kryminały. Zasadniczo podejrzani są wszyscy, i to kilkakrotnie. Być może autor zabawił się w ćwiczenie z rachunku prawdopodobieństwa – mając trzech milicjantów i jedną ofiarę oraz pięciu podejrzanych, ile możliwych rozwiązań da się opisać? W dodatku, w przeciwieństwie do klasyków, których Niziurski za głębokiej komuny mógł był nie przeczytać, nie umieścił żadnego planu miejsca zbrodni i okolic – a geografia ma tu niebagatelne znaczenie.
Mimo pewnych trudności z pilnym śledzeniem akcji (na rachunku prawdopodobieństwa w szkole się obijałam),„Pięć manekinów” dostarczyło mi masy przyjemności. Zwłaszcza niekwestionowana wszechwładza Milicji Obywatelskiej. Kiedy naiwni poszkodowani zbyt surowym potraktowaniem przez drogówkę nieprzepisowej rury wydechowej motocykla obywatele proszą o interwencję porucznika Żurkę – ten każe ich po prostu zamknąć i nie zawraca sobie głowy ani nakazem prokuratora, ani jakimiś tam czterdziestoma ośmioma godzinami. Podobnie fakt podejrzewania o zabójstwo bez najsłabszych dowodów – absolutnie wszystkich pokazuje, że ówczesny milicjant był niemal Bogiem. Aż dziw, że w końcu ostał się tylko jeden podejrzany – oczywiście, ten właściwy. Nasza milicja się nie myli.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 64
- 53
- 18
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
To jest okropne, ale człowiek szczęśliwy zapomina o bliźnich.
OPINIE i DYSKUSJE
Byłem przekonany, że ten kryminał "Pięć manekinów" ma coś wspólnego z Teatrem Kobra Czwarty manekin, ale okazało się, że dwa różne kryminały. Mamy powieść wydaną w 1959, akcja to początek lat 50, zniszczona Warszawa, czyli socrealizm, kult Stalina. Mamy świetny kryminał, jest morderstwo, jest kradzież. Wszystkie osoby przewijające się w powieści są podejrzane, bardzo sprawnie zawiązana akcja. Finał i rozwiazanie zagadki w stylu Agathy Christie. Oczywiście milicjanci w kryminale to elita, kultura osobista i bystrość umysłu, każdy potrafi łatwo wyciągać wnioski. Chociaż to jest Vintage, ale się fajne czyta
Byłem przekonany, że ten kryminał "Pięć manekinów" ma coś wspólnego z Teatrem Kobra Czwarty manekin, ale okazało się, że dwa różne kryminały. Mamy powieść wydaną w 1959, akcja to początek lat 50, zniszczona Warszawa, czyli socrealizm, kult Stalina. Mamy świetny kryminał, jest morderstwo, jest kradzież. Wszystkie osoby przewijające się w powieści są podejrzane, bardzo...
więcej Pokaż mimo toNie tak gęste jak "Przystań Eskulapa", ale równie stylowe, barokowe wręcz i jednocześnie zdumiewająco lekkie, przy tym w żadnym wypadku infantylne - z tego względu zupełnie do niczego polskiego niepodobne, prędzej do tradycji angielskiej. Eleganckie, z pięknym słownictwem, kolorowymi postaciami. Publiczność, czytelnicy... odrzucili je. Być może dlatego pan Edmund "schronił się" ze swoim talentem w świecie dzieci. A szkoda. Kapitan Trepka i jego asystent porucznik Paweł Dziarmaga (nazwiska typowe dla pana Edmunda:-) naprawdę mogliby literacko wyrosnąć na wspaniałych literackich detektywów. Ich tok myślenia do dziś zachwyca oryginalnością.
Nie tak gęste jak "Przystań Eskulapa", ale równie stylowe, barokowe wręcz i jednocześnie zdumiewająco lekkie, przy tym w żadnym wypadku infantylne - z tego względu zupełnie do niczego polskiego niepodobne, prędzej do tradycji angielskiej. Eleganckie, z pięknym słownictwem, kolorowymi postaciami. Publiczność, czytelnicy... odrzucili je. Być może dlatego pan Edmund "schronił...
więcej Pokaż mimo toPięć manekinów to jeden dwóch powieści kryminalnych napisanych przez Edmunda Nizurskiego. Moim zdaniem lepszy kryminałem Edmunda była przystań Eskulapa ale ten też nie był zły. Wręcz przeciwnie jest to dobra powieść kryminalna której zakończenia się nie spodziewałem, znaczy osobo która zabiła postura to podejrzewałem ale zakończenia już nie. Bardzo lubiłem żurkę, Antoniego bujwida Żurawskiego oraz trepkę i ich spostrzegawczość. Polecam ten kryminał wszystkim którzy lubią kryminały oraz którzy lubią Nizurskiego. Polecam.
Pięć manekinów to jeden dwóch powieści kryminalnych napisanych przez Edmunda Nizurskiego. Moim zdaniem lepszy kryminałem Edmunda była przystań Eskulapa ale ten też nie był zły. Wręcz przeciwnie jest to dobra powieść kryminalna której zakończenia się nie spodziewałem, znaczy osobo która zabiła postura to podejrzewałem ale zakończenia już nie. Bardzo lubiłem żurkę,...
więcej Pokaż mimo to56/100/2020
Hmmm, chyba dla mnie za stara. Napisana chyba pod koniec lat 50-tych, to pewnie powoduje, że język jest dość archaiczny, a bohaterowie cudaczni. Nie wspominam już o tych wydumanych nazwiskach. Intryga w sumie ok, tylko akcja za bardzo się ciągnie. Wolę Niziurskiego dla dzieci i młodzieży niż Niziurskiego-kryminalistę.
56/100/2020
Pokaż mimo toHmmm, chyba dla mnie za stara. Napisana chyba pod koniec lat 50-tych, to pewnie powoduje, że język jest dość archaiczny, a bohaterowie cudaczni. Nie wspominam już o tych wydumanych nazwiskach. Intryga w sumie ok, tylko akcja za bardzo się ciągnie. Wolę Niziurskiego dla dzieci i młodzieży niż Niziurskiego-kryminalistę.
O istnieniu dwóch starych kryminałów Edmunda Niziurskiego z 1959 roku dowiedziałam się z jego biografii: „Księgi starych urwisów” Krzysztofa Vargi. Stwierdziłam, że muszę je koniecznie przeczytać i zamówiłam sobie oba w tym roku pod choinkę. „Pięć Manekinów” było pierwszym, który przeczytałam. No i Niziurski, jak Niziurski. Jest specyficzny humor, zabawne nazwiska ( np. Krystyna Parytet),charakterystyczne postaci. Moim ulubieńcem był kapitan Trepka, który mówiąc, kaszlał: „zakaszlał Trepka”. Jednak generalnie- nic nadzwyczajnego. Są książki, które się nie starzeją. „Pięć manekinów” niestety do nich nie należy. „Przystań Eskulapa” poczeka trochę na swoja kolej. Dla wielbicieli autora.
O istnieniu dwóch starych kryminałów Edmunda Niziurskiego z 1959 roku dowiedziałam się z jego biografii: „Księgi starych urwisów” Krzysztofa Vargi. Stwierdziłam, że muszę je koniecznie przeczytać i zamówiłam sobie oba w tym roku pod choinkę. „Pięć Manekinów” było pierwszym, który przeczytałam. No i Niziurski, jak Niziurski. Jest specyficzny humor, zabawne nazwiska ( np....
więcej Pokaż mimo toPewnie nie tylko ja wychowałem się na książkach Edmunda Niziurskiego. Kilka dekad temu należał przecież do najpopularniejszych autorów powieści młodzieżowych. W zaprzyjaźnionej bibliotece te najbardziej znane – „Klub włóczykijów”, „Księga urwisów” czy „Sposób na Alcybiadesa” – były strasznie zaczytane. Dosłownie rozpadały się w rękach.
Okazuje się, że w młodości Niziurski pisał też kilka kryminały. I to kryminały dla dorosłych, choć niekoniecznie mroczne. Ponure sprawy rozjaśniał bowiem humorem sytuacyjnym, absurdalnymi nazwiskami bohaterów, żartobliwymi dialogami. I takich właśnie jest Pięć manekinów. W Warszawie w ogrodzie za jednym z domów znalezione zostaje ciało malarza Postura. Prowadzący śledztwo milicjanci, porucznik Żurko, kapitan Trepka i sierżant Fiołek, natrafiają w jego mieszkaniu na pięć oryginalnie ubranych manekinów i nieukończony obraz.
Podejrzanych jest co najmniej kilku. Ot, Krysia, dziewczyna Postura, która mieszka we wspomnianym domu. Do tego jej gosposia, Apolonia Dopust. Melassa i Mohylny, dwóch podejrzanych typów, ich wspólnych znajomych. Wreszcie Antoni Bujwid Żurawski, sąsiad Postura, spokojny starszy mężczyzna, który chronicznie nie trawił puszczanej przez niego głośnej muzyki. Z każdym trzeba porozmawiać, zeznania każdego połączyć ze sobą, wyjaśnić niejasności, dopasować do faktów. Szczególnie zadowoleni mogą być mieszkańcy Bielan i Saskiej Kępy, bo właśnie w tych dzielnicach toczy się akcja.
Kiedy Niziurski pisał tę książkę, nie miał jeszcze trzydziestu lat. Nic dziwnego, że inspirował się klasykami gatunku, w tym Agathą Christie. To od niej zapożyczył kilka rozwiązań fabularnych, włącznie z rozwiązaniem, które błyskotliwy detektyw ujawnia podczas spotkania ze wszystkimi zaangażowanymi w sprawę. Nie oznacza to, że nie nadał powieści własnego stylu. W Pięciu manekinach czuć Niziurskiego, chociażby w potyczkach słownych dość stereotypowo potraktowanych bohaterów oraz w specyficznym języku.
Najmocniejszy zarzut, jaki można postawić tej historii, to niewielka ilość kryminału w kryminale. Zagadka niby jest, ale autor nie stara się wciągnąć czytelnika w jej rozwiązanie. Nie buduje też klimatu, raczej dba o to, by powieść dobrze się czytało. Szkoda też, że Pięć manekinów nie ukazuje Warszawy z lat pięćdziesiątych. Dziś takie opisy miałyby szczególną wartość. Niestety, tego tu nie ma.
Więcej recenzji:
https://zdalaodpolityki.pl/category/ksiazka/
Pewnie nie tylko ja wychowałem się na książkach Edmunda Niziurskiego. Kilka dekad temu należał przecież do najpopularniejszych autorów powieści młodzieżowych. W zaprzyjaźnionej bibliotece te najbardziej znane – „Klub włóczykijów”, „Księga urwisów” czy „Sposób na Alcybiadesa” – były strasznie zaczytane. Dosłownie rozpadały się w rękach.
więcej Pokaż mimo toOkazuje się, że w młodości Niziurski...
ocena bardzo subiektywna, bo na książkach Niziurskiego sie wychowałem;
zachowuje klimat i humor typowy dla autora,
obawiam się jednak, że dla osób nie mających wcześniej kontaku z Niziurskim styl i fabuła mogą się wydać archaiczne;
ocena bardzo subiektywna, bo na książkach Niziurskiego sie wychowałem;
Pokaż mimo tozachowuje klimat i humor typowy dla autora,
obawiam się jednak, że dla osób nie mających wcześniej kontaku z Niziurskim styl i fabuła mogą się wydać archaiczne;
Niziurskiego znałam z młodzieńczych czasów, Księgi Urwisów, Alcybiadesa, Marka Piegusa czy Bąbla i Syfona. Nie wiedziałam, że w swym dorobku literackim posiada również powieści kryminalne. Ale jakież zacne! Napisane w lekkim stylu, bez krwawych scen za to z tajemniczym klimatem i zagadką rozwiązywaną w stylu Herculesa Poirot (pod postacią PRL-owskiej milicji). Świetny język, bez wulgaryzmów, z klasą i poczuciem humoru :)
Niziurskiego znałam z młodzieńczych czasów, Księgi Urwisów, Alcybiadesa, Marka Piegusa czy Bąbla i Syfona. Nie wiedziałam, że w swym dorobku literackim posiada również powieści kryminalne. Ale jakież zacne! Napisane w lekkim stylu, bez krwawych scen za to z tajemniczym klimatem i zagadką rozwiązywaną w stylu Herculesa Poirot (pod postacią PRL-owskiej milicji). Świetny...
więcej Pokaż mimo to