Jak sam tytuł wskazuje, w "Gdy smok śpi" Craiga Shawa Gardnera, mamy do czynienia ze śpiącym smokiem, który co jakiś czas, cyklicznie, niszczy cały świat, w którym żyje i którym rozporządza. Gdy się obudzi, ma dojść do kolejnej destrukcji. Dzieje się tak od stuleci, a tu mamy 1967 rok. Bohaterami tej książki są zwykli ludzie, zamieszkujący Kasztanowy Zaułek w USA. Muszą zmierzyć się z huraganem, po którym przybywa do nich dziwny lodziarz, obwieszczając nadchodzące zmiany, a te są dosyć spore - niebo zmienia kolor, a na końcu ulicy znikąd wyrasta puszcza. Następnego dnia, kiedy sąsiedzi urządzają naradę, przychodzą po nich żołnierze i zabierają w głąb lasu. Na początku utworu autor zwraca sporą uwagę na Nicka Blake'a, bujającego w obłokach nastolatka. Ucieka on wojsku razem z innymi chłopakami z okolicy i trafiają do Obara, lodziarza, który jest czarodziejem. Tymczasem reszta sąsiadów znajduje się niejako po drugiej stronie barykady, u złego brata Obara, Nunna. Pomiędzy rodzeństwem toczy się od lat walka, a sąsiedzi będą zmuszeni w niej brać udział.
Podchodziłam z początku sceptycznie do tej książki, ale miło mnie zaskoczyła i dość nieciekawy opis z tyłu nie odzwierciedla treści. Owszem, nie jest to może fantastyka najwyższych lotów i człowiek czeka, aż to się skończy, ale jest to napisane bardzo lekkim językiem, przez co jest przyjemne w odbiorze. Nawet nie wiedziałam, kiedy zdążyłam przeczytać tyle stron! Z całą pewnością nie można odmówić tej powieści oryginalności. Zastanawiałam się nad notą, dla mnie ta książka plasuje się między 5 a 6 gwiazdek. Za dużo na 5, lecz za mało, aby z czystym sumieniem dać 6.
Niemniej polecam "Gdy smok śpi" fanom nieco starszej fantastyki, jest godna przeczytania, choć drugi tom chyba nie powstał, a przynajmniej ja się go nie potrafię doszukać, więc zakończenia nie dane mi będzie poznać.

Jak sam tytuł wskazuje, w "Gdy smok śpi" Craiga Shawa Gardnera, mamy do czynienia ze śpiącym smokiem, który co jakiś czas, cyklicznie, niszczy cały świat, w którym żyje i którym rozporządza. Gdy się obudzi, ma dojść do kolejnej destrukcji. Dzieje się tak od stuleci, a tu mamy 1967 rok. Bohaterami tej książki są zwykli ludzie, zamieszkujący Kasztanowy Zaułek w USA. Muszą...

Trochę mroczniejsza wersja Czarnoksiężnika z krainy Oz.
Grupka sąsiadów przenosi się do tajemniczego, baśniowego świata, gdzie mamy Złego Czarodzieja (Nun) i Dobrego Czarodzieja (Obar). Przy czym okazuje się dość szybko, że ten dobry wcale taki dobry nie jest, po prostu jest lepszy od tego złego. Do tego mamy magiczne siedem kamieni, które zebrane razem pozwolą okiełznać póki co śpiącego smoka. Prawie jak w Dragonballu.
Całość czyta się szybko i dosyć przyjemnie, choć trochę dłużyzn się znajdzie. Zbyt mało wyraźnie przedstawione i jednowymiarowe niektóre postacie. A postaci jest sporo - mamy kilkunastu sąsiadów, mamy Kruka, dwóch czarodziejów, entowatego olbrzyma, pigmejowatych Ludzi, grupkę amerykańskich żołnierzy, wilki... Dzieje się sporo, choć nie wszystko jest ciekawe i godne uwagi. Mam nadzieję, że seria się rozkręca w następnych tomach, bo potencjał jest.

Trochę mroczniejsza wersja Czarnoksiężnika z krainy Oz.
Grupka sąsiadów przenosi się do tajemniczego, baśniowego świata, gdzie mamy Złego Czarodzieja (Nun) i Dobrego Czarodzieja (Obar). Przy czym okazuje się dość szybko, że ten dobry wcale taki dobry nie jest, po prostu jest lepszy od tego złego. Do tego mamy magiczne siedem kamieni, które zebrane razem pozwolą okiełznać...

Książka opowiada o losach mieszkańców małego amerykańskiego miasteczka, przeniesionego do krainy magii. W krainie tej czas biegnie szybciej, wskutek czego bohaterowie książki spotykają ludzi urodzonych kilkadziesiąt lat wcześniej. Co pewien czas w krainie budzi się Smok, by spalić ją i zniszczyć wszystko, co do niej trafiło. Innym ważnym elementem powieści jest siedem kamieni dających magiczną moc. Kamienie te chcą zebrać dwaj bracia, niepodważalnie najpotężniejsi ludzie w krainie - Obar i Nunn. Tylko z ich pomocą można przeciwstawić się Smokowi.

Po tej książce spodziewałam się dużo więcej. Autor w niektórych momentach tak przymula, że człowiek ma ochotę rzucić książką przez okno. Czytałam ją dalej tylko z powodu Mary Lou i rzekomego Księcia. Byłam zainteresowana faktem jego 'duchowności'. Do końca czytałam tylko z jego powodu. Fabuła może i interesująca, jednak ciągłe zmienianie punktu widzenia męczy człowieka - w niektórych przypadkach trudno się połapać, o co w ogóle chodzi.

Zainteresowały mnie też 'wojny czarodziejów'. Szczerze mówiąc ja tych wojen tam nie zauważyłam. Może w następnych częściach? Nie wiem, czy się za nie zabiorę. Zobaczymy.

Ogólnie książka oceniona na przeciętną.

Książka opowiada o losach mieszkańców małego amerykańskiego miasteczka, przeniesionego do krainy magii. W krainie tej czas biegnie szybciej, wskutek czego bohaterowie książki spotykają ludzi urodzonych kilkadziesiąt lat wcześniej. Co pewien czas w krainie budzi się Smok, by spalić ją i zniszczyć wszystko, co do niej trafiło. Innym ważnym elementem powieści jest siedem...

Mocno przeciętna i mocno naiwna. Ostatnio coraz bardziej odrzuca nie od książek gdzie głównym bohaterem jest nastolatek. Nie wiem czy autorzy specjalnie tworzą tak głupie i naiwne postacie, ale wygląda że ten trend zaczął się już dawno temu.

Mocno przeciętna i mocno naiwna. Ostatnio coraz bardziej odrzuca nie od książek gdzie głównym bohaterem jest nastolatek. Nie wiem czy autorzy specjalnie tworzą tak głupie i naiwne postacie, ale wygląda że ten trend zaczął się już dawno temu.