Bardziej przyjaciel niż lokator
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Koliber
- Tytuł oryginału:
- A bit off the map
- Wydawnictwo:
- Książka i Wiedza
- Data wydania:
- 1977-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1977-01-01
- Liczba stron:
- 133
- Czas czytania
- 2 godz. 13 min.
- Język:
- polski
- Tłumacz:
- Henryk Krzeczkowski
- Tagi:
- opowiadanie angielskie
Wybór opowiadań
Proza A. Wilsona jest ostra, celna, często bezlitosna w swym demaskatorstwie. W opowiadaniach pisarz przedstawia mnogość typów, ludzi o nieokreślonym na ogół statusie społecznym, rekrutujących się spośród zdeklasowanej burżuazji, pseudointeligencji lub półświatka. Ze zjadliwą ironią pokazuje ich walkę o zachowanie pozorów zamożności, pozycji towarzyskiej i przyzwoitości, odsłania ich śmiesznostki, dziwactwa i snobizmy. Równocześnie jednak przebija z tych opowiadań tęsknota za dobrem, prawdą, "odnalezieniem siebie". Takim bohaterem będzie i psychopata z marginesu społecznego w "Drobnym incydencie", i June, bohaterka opowiadania tytułowego, dama z towarzystwa pędząca jałowe i nieprawdziwe życie, któremu przygoda z oszustwem nadała blasku, i Johnie z "Malinowego dżemu" - samotne dziecko wśród pozbawionych wyobraźni dorosłych.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 46
- 38
- 33
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Poezja to jest tak jak malowanie słowami
OPINIE i DYSKUSJE
Nie są to opowiadania w moim guście. Nie pierwszy raz czytam o psychopatach, osobach zaburzonych emocjonalnie i nieprzystosowanych społecznie, ale z tych opowiadań bije taka brzydota i ohyda, że aż mnie otrząsa na samo wspomnienie. Tu nie tylko wydarzenia są okropne, ale i sposób ich przedstawienia, jakby autor był pod wpływem środków odurzających podczas pisania. Scena z gilem to kwintesencja obrzydliwości, mimo, że to raptem kilka zdań. Długo ją będę mieć przed oczami. Brrrr...
Nie są to opowiadania w moim guście. Nie pierwszy raz czytam o psychopatach, osobach zaburzonych emocjonalnie i nieprzystosowanych społecznie, ale z tych opowiadań bije taka brzydota i ohyda, że aż mnie otrząsa na samo wspomnienie. Tu nie tylko wydarzenia są okropne, ale i sposób ich przedstawienia, jakby autor był pod wpływem środków odurzających podczas pisania. Scena z...
więcej Pokaż mimo toBrytyjski zbiorek opowiadań obyczajowych sprzed pół wieku. Specyficzne, trochę osobliwe, da się czytać, aczkolwiek bez rewelacji. Na pewno lepsze niż różne współczesne "plastikowe" opowiastki.
Głębokich doznań literackich nie obiecuję, ani wbijającego w fotel przesłania lub obcowania z pięknem, aczkolwiek na pewno bardziej warto sięgnąć po taką książkę, niż chłam zalegający obecnie na półkach w księgarniach. Przynajmniej język dobry, w czym chyba spora zasługa tłumacza, mam wrażenie...
Nie wystawiam oceny, ponieważ nie przeczytałem od deski do deski.
p.s.
najlepsze jest, według mnie, opowiadanie tytułowe...
Brytyjski zbiorek opowiadań obyczajowych sprzed pół wieku. Specyficzne, trochę osobliwe, da się czytać, aczkolwiek bez rewelacji. Na pewno lepsze niż różne współczesne "plastikowe" opowiastki.
więcej Pokaż mimo toGłębokich doznań literackich nie obiecuję, ani wbijającego w fotel przesłania lub obcowania z pięknem, aczkolwiek na pewno bardziej warto sięgnąć po taką książkę, niż chłam...
Książka pisarza angielskiego Angusa Wilsona „Bardziej przyjaciel niż lokator” składa się z trzech krótkich opowiadań. Wilson przedstawił w nowelkach mnogość typów ludzkich bez ogródek - psychopatów, alkoholików, oszustów, ludzi o różnym przekroju społecznym, ludzi dobrych , złych. W „Malinowym dżemie” czytamy o dziecku pozbawionym kontaktu z rówieśnikami, wychowywanym wśród dorosłych, niejednokrotnie wypaczonych moralnie. Nie jest to lektura łatwa, ale wartościowa. Można tu znaleźć zlepek ludzkich charakterów przedstawiony prawdziwie, czasami brutalnie.
Książka pisarza angielskiego Angusa Wilsona „Bardziej przyjaciel niż lokator” składa się z trzech krótkich opowiadań. Wilson przedstawił w nowelkach mnogość typów ludzkich bez ogródek - psychopatów, alkoholików, oszustów, ludzi o różnym przekroju społecznym, ludzi dobrych , złych. W „Malinowym dżemie” czytamy o dziecku pozbawionym kontaktu z...
więcej Pokaż mimo toKsiążka zawiera trzy opowiadania. Pierwsze nosi tytuł "Drobny incydent" ("A Bit off the Map"),drugie "Malinowy dżem" ("Raspberry Jam"),trzecie "Bardziej przyjaciel niż lokator" ("More Friend than Lodger"). Wybór dokonano z tomu "A Bit off the Map". Trzy bardzo dobre opowiadania w jednej książce.
Opowiadania niewesołe, ukazującą brutalną, smutną, trudną prawdę o ludziach, którzy są ich bohaterami. Autor ukazuje ich bez zbędnych zasłonek, bez wygładzeń. Widzimy ich nagie, odsłonięte zachowania, czyny, myśli i bezpośrednio są one ukazane naszym oczom. Bohaterowie mają życiowe poważne problemy takie jak nuda, alkoholizm, samotność. Problemy psychiczne i rozterki psychologicznej natury są tu wystawione do oglądu bezpośredniego dla czytelników. Bez ogródek, bez kamuflażu. Opowiadania zdecydowanie interesujące, odważne, intrygujące, frapujące.
Trzy opowiadania, trzy historie, które warto odkryć. Nie jest to lektura wesoła, ale wartościowa. A wartościową książkę zawsze warto polecić i zachwalać. Czynię to i w tym ciekawym wielce przypadku.
Książka zawiera trzy opowiadania. Pierwsze nosi tytuł "Drobny incydent" ("A Bit off the Map"),drugie "Malinowy dżem" ("Raspberry Jam"),trzecie "Bardziej przyjaciel niż lokator" ("More Friend than Lodger"). Wybór dokonano z tomu "A Bit off the Map". Trzy bardzo dobre opowiadania w jednej książce.
więcej Pokaż mimo toOpowiadania niewesołe, ukazującą brutalną, smutną, trudną prawdę o ludziach,...
BLIZNA PO WILSONIE
Jednym z moich ulubionych polskich słów, które wyszły z powszechnego użycia, jest przymiotnik „zapoznany” – w znaczeniu „nieuznany”, „nienależycie doceniony”. Przymiotnik ten bardzo dobrze pasuje do pisarza, jakim był Angus Wilson (1913-1991). Gdy napotykamy na swojej drodze takiego autora, mimowolnie poszukujemy jakiegoś klucza, który może stać się przepustką do pełniejszego rozumienia jego twórczości. Mówiąc o Wilsonie, zaznaczyć należy, iż jest to pisarz bardzo mało znany w naszym kraju, w języku polskim ukazało się zaledwie pięć jego książek – i to dość dawno temu, bo między 1958 a 1977 rokiem, z czego aż trzy – „Anglosaskie pozy”, „Dojrzałe lata pani Eliot” oraz „Późne wstawanie” wyszły w ramach popularnej serii wydawniczej „Nike”. Omawiany zbiór opowiadań „Bardziej przyjaciel niż lokator” to ostatni chronologicznie jak dotąd przekład tego autora na język polski. Wydaje mi się, że klucz do rozumienia próz Wilsona udało mi się znaleźć dość szybko – mieści się ona w kategorii, jaką w literaturze jest krytyka społeczna. Jest to kategoria dość przepastna – bowiem literatura w różnych epokach i krajach wydała wielu krytyków sfery obyczajowej. I tak, prozę Wilsona z łatwością można umiejscowić obok takich tuz jak Balzac, Maupassant, Cheever czy Czechow. Ta szczupła książka zawiera w sobie trzy opowiadania – „Drobny incydent”, Malinowy dżem” oraz tytułowe „Bardziej przyjaciel niż lokator”, pochodzące z dwóch zbiorów nowel Wilsona „The Wrong Set and Other Stories” oraz „A Bit off a Map”.
W swojej prozie Wilson z czechowowską precyzją opisuje losy ludzi prostych, wykolejonych, na marginesach życia. Ludzi świadomych swojej niepełnowartościowości, okaleczenia. Świadomych istnienia wzorców, wartości, archetypów i próbujących dążyć w ich kierunku. Powołane do życia przez Wilsona postaci czynią to jednak bardzo nieporadnie, ich wykoślawione istnienia powodują, że zmierzając w kierunku wartości, tworzą antywartości, zapatrzeni we wzór, osiągają antywzory. U Wilsona widać jak na dłoni, że dobro i zło to dwa skrajne pojęcia położone na linii o różnych kierunkach, ale o tym samym zwrocie. Tak, jak na przykład Kennie Martin, troglodyta i osiłek, bohater pierwszego opowiadania w zbiorze, który „nie ma rozeznania w swojej sile” i „chętnie wyprułby flaki czterem lub pięciu osobom”. „Chce się dobrać do Prawdy” i dlatego ulega wpływom sektoidalnej „Paczki”, na czele której stoi charyzmatyczny Huggett. Ten człowiek nowej epoki wyznaje z rozbrajającą wprost szczerością: „Ja nie myślę, ja wiem”. Jak dogłębna musiała być pustka spojrzenia Kenniego Martina, skoro narrator nazwał go „połączeniem Johna Keatsa z kretynem”… Takich postaci jest u Wilsona więcej – jak na niewielką przestrzeń, jaką są ledwie trzy nowele, galeria osobliwości jest w tym zbiorku dosyć liczna.
Wspomniane powyżej analogie z autorem „Wiśniowego sadu” nie są przypadkowe, bowiem w czasie lektury odniosłem wrażenie, że Wilson w swoich opowiadaniach rozwinął czechowowską poetykę, a mówiąc ściślej – przesunął ją bliżej skrajności. Antoni Czechow często posługiwał się niedopowiedzeniem, urywał akcję swoich utworów, zostawiając czytelnikowi pole do domysłów i interpretacji, Angus Wilson tymczasem idzie o krok dalej dopowiadając całą rzecz do końca. Wszystkie opowiadania Wilsona wieńczą niezwykle sugestywne puenty, nierzadko brutalne i krwawe. Na długo w pamięci pozostaje zwłaszcza końcówka opowiadania „Malinowy dżem”. W zasadzie wstrząsa cały utwór, w iście stevensonowskiej estetyce – opowiada o dwoistości ludzkiej natury, o bezbrzeżnej samotności. Zaś jego zakończenie – jest nieprzeznaczonym dla co wrażliwszych odbiorców zapisem ostatecznego triumfu zła i brzydoty, choć, w myśl paradoksu, który sygnalizowałem powyżej – zła czynionego w imię dobra. Nie zdradzę wiele więcej, jeśli powiem, że tytułowy „Malinowy dżem” nie jest wcale dżemem, za to po zakończonej lekturze opowiadania, do tego stanu niepokojąco zbliża się czytelnicza wrażliwość. Podobnie jak to było w przypadku Czechowa, u Wilsona dużą rolę odgrywają nazwiska bohaterów. I choć żaden z nich nie nazywa się Johnson, czy Smith – opisywane przywary są przecież boleśnie ponadczasowe. Wilson tka narrację gęstą, aż kipiącą od zdarzeń – w połączeniu ze znakomitym przekładem Henryka Krzeczkowskiego przydaje to tej prozie osobliwej witalności i – co tu kryć – aktualności.
Angus Wilson zmarł dwadzieścia siedem lat temu, książka którą przyszło mi oceniać wydana została w 1977 roku, a zatem w momencie jej publikacji w języku polskim, autor był zaliczany o grona współczesnych pisarzy brytyjskich. Trudno mi pozbyć się wrażenia, że w ówczesnym kontekście historycznym opublikowanie opowiadań charakteryzujących się wyraźną krytyką społeczną, musiało mieć pewien aspekt propagandowy. Wydawnictwo Książka i Wiedza, które cenię za serię „Koliber”, miało jednak w swoim logotypie czerwony sztandar – być może wybór akurat tych opowiadań Wilsona miał na celu tak powszechną w owym czasie krytykę kapitalizmu i „zdemoralizowanego Zachodu”, w myśl słynnej zasady „a w Ameryce Murzynów biją”. A przecież, jak słusznie pisał w swoich biograficznych esejach Aleksander Kaczorowski „zwyrodnienie nie ma narodowości”.
Polecam tę książkę, choć nie jest to lektura ani łatwa ani przyjemna. Opowiadania Angusa Wilsona to przykład literatury zdecydowanie pesymistycznej w swojej wymowie. Jej brutalność, niekiedy wręcz psychodeliczność, połączona z sugestywną intensywnością obrazów sprawia, że jest to proza, która na długo pozostawia w czytelniku ślad. Dlatego też wręcz niemożliwe jest, aby na dłuższą metę w literaturze nie został żaden ślad po Wilsonie. Choćby nawet miała to być zwykła blizna.
BLIZNA PO WILSONIE
więcej Pokaż mimo toJednym z moich ulubionych polskich słów, które wyszły z powszechnego użycia, jest przymiotnik „zapoznany” – w znaczeniu „nieuznany”, „nienależycie doceniony”. Przymiotnik ten bardzo dobrze pasuje do pisarza, jakim był Angus Wilson (1913-1991). Gdy napotykamy na swojej drodze takiego autora, mimowolnie poszukujemy jakiegoś klucza, który może stać się...
Sięgnąłem, bo lubię kolibry. Mam na półce jeszcze z pięćdziesiąt nieprzeczytanych, bo to teraz grosze kosztuje, a jak dotąd, nie zawiodłem się ani razu.
O Angusie Wilsonie wiedziałem, że taki był, i nic więcej. Zabrałem się do lektury bez specjalnych oczekiwań, i... z kartki na kartkę rosła i przyjemność z czytania, i podziw dla autora. To jest satyra/krytyka brytyjskiego społeczeństwa, a raczej typów, z których się ono składa, ale przecież nie tylko to. Zakończenia nowel z tego tomu pokazują, jak głęboko sięga autor w psychikę i linie losu najniezwyklejszych z bohaterów, którzy jednocześnie personifikują choroby toczące to społeczeństwo. A napisane jest to iście po mistrzowsku, co jest również wielką zasługą tłumacza, Henryka Krzeczkowskiego, postaci tak barwnej, że powstała o nim książka. Kto zechce, znajdzie.
Ja w każdym razie poszukam na półkach antykwarycznych innych książek Wilsona, a są takie po polsku. I wam też tego życzę, bo świetnej literatury nigdy dość.
Sięgnąłem, bo lubię kolibry. Mam na półce jeszcze z pięćdziesiąt nieprzeczytanych, bo to teraz grosze kosztuje, a jak dotąd, nie zawiodłem się ani razu.
więcej Pokaż mimo toO Angusie Wilsonie wiedziałem, że taki był, i nic więcej. Zabrałem się do lektury bez specjalnych oczekiwań, i... z kartki na kartkę rosła i przyjemność z czytania, i podziw dla autora. To jest satyra/krytyka brytyjskiego...