rozwińzwiń

Pakt Milczenia

Okładka książki Pakt Milczenia Michał Ferek
Okładka książki Pakt Milczenia
Michał Ferek Wydawnictwo: Wydawca Arkadiusz Siejda horror
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Wydawca Arkadiusz Siejda
Data wydania:
2024-04-18
Data 1. wyd. pol.:
2024-04-18
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396230799
Tagi:
horror groza ekstrema legenda żywe trupy
Średnia ocen

8,7 8,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1548
520

Na półkach:

#współpracabarterowa
Spragnieni krwawej jazdy? Fanów horroru ekstremalnego i posiadaczy mocnych żołądków zapraszam do Ely!

Pozornie ciche i spokojne miasteczko. To właśnie tam wybiera się Steven wraz ze swoją narzeczoną Evelyn celem załatwienia spraw spadkowych. Na miejscu okazuje się, że wuj Earl jest jakiś dziwny, a mieszkająca z nim Wendy wzbudza jeszcze większy niepokój. Jakby tego było mało całe miasteczko wydaje się być owiane tajemnicą, jest niczym przeklęte, zapomniane przez Boga miejsce. Zamieszkujący je ludzie zdają się skrywać mroczne sekrety...

Jaka tu jest duszna, gęsta atmosfera! Coś wisi w powietrzu, a napierająca zewsząd mgła zdaje się być zapowiedzią nienazwanego zła... Tutaj rzeczywistość wydaje się być zaklęta w innym wymiarze, utkana w bańce wymykającej się z ram racjonalnego pojmowania świata. Prastare nagrobki i upiorna otchłań jeziora tylko dopełniają klimatu.

Autor nie patyczkuje się z czytelnikiem, dosadnie i plastycznie opisuje mordy. Prawdziwa krwawa rzeźnia. Krew leje się litrami. Flaki, przewalające się tu i ówdzie różne części ludzkiego ciała. Nie brakuje tu brutalnych scen pełnych obrzydliwości. Momentami jest absurdalnie i groteskowo. Kim tak naprawdę jest Earl? Co ukrywają mieszkańcy?

Tutaj tajemnica wychodzi na jaw stopniowo. Co takiego wydarzyło się w przeszłości?

Ferek garściami czerpie z amerykańskiego folkloru. Pełno tu odniesień do rzeczy znanych nam z popkultury, które tak uwielbiam! To jest niesamowicie pokręcona historia, od której niełatwo się oderwać. Znajdziemy tu ukryte dno, to także traktuje o utracie bliskich, dojmującej samotności. Cierpienie i ból po utracie bywa przyczynkiem do rodzącego się zła. Ile jest w stanie człowiek poświęcić, aby móc odzyskać swoich bliskich?

Dajcie się porwać mrocznej historii!
Katooola patronuje tylko sztosom!🔥

#współpracabarterowa
Spragnieni krwawej jazdy? Fanów horroru ekstremalnego i posiadaczy mocnych żołądków zapraszam do Ely!

Pozornie ciche i spokojne miasteczko. To właśnie tam wybiera się Steven wraz ze swoją narzeczoną Evelyn celem załatwienia spraw spadkowych. Na miejscu okazuje się, że wuj Earl jest jakiś dziwny, a mieszkająca z nim Wendy wzbudza jeszcze większy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
58

Na półkach:

Podszedłem do książki z entuzjazmem, ale i lekkim zahamowaniem. Kojarzyłem autora z grozy ekstremalnej, a ta obfituje zarówno w talenty, ale i rzeczy zbyt jak na mój smak przesadzone, epatujące tyleż grafomanią, co nie uzasadnionym użyciem obrzydzenia, jakby stanowiło one nie środek do wywołania grozy, a cel sam w sobie. W jakimś więc sensie, niektóre powieści ekstremalne które czytałem, mimo że coś w sobie miały, stanowiły dla mnie antytezę paradygmatu tego, czym powinien być horror.

No ale jak udały mi się odwiedziny w Ely?

No sielanką to trudno nazwać, acz zasadą tej powieści było na szczęście wytworzenie klimatu i wciągnięcie czytelnika w fabułę, niczym zakładnika do piwnicy psychopaty (w dodatku takiego z nadnaturalnym zacięciem i mackami pod skórą). W historię tą łatwo wsiąknać, a to choćby za sprawą wolnego odsłaniania szczegółów, bawienia się w kotka i myszkę, rzucania fałszywych poszlak, odwracania kota ogonem. Na uwagę zasługuje również spora wiedza autora, który, zafascynowany nie tylko amerykańskim stylem życia, ale mam wrażenie, w podobnej mierze klasyczną makabrą i kinem, podaje nam niezmiernie smaczną i soczystą kanapkę z szatkowaną wołowiną (przynajmniej myślę, że to wołowina),kanapką przyprawioną ostrym seksem i podaną przez postać rodem z teledysku „Thriller”. Nie jest to jednak do końca standardowy fasfood powieściowy, znajdziemy tu sporo smaczków z wielu miejsc, a nader wszystko, wspaniałą postać ciotki Wendy. Przez większość powieści, pełni podobną rolę co Matka w „Psychozie” Blocha, żeby pod koniec (myślę że celowo),zostać zastąpiona przez inną, przechodzącą metamorfozę postać. Wendy niby jest wiecznie obecna, ale przemyka gdzieś chyłkiem po domu, niby żyje, ale jest jakaś taka dziwna. Czy jej sekret stanowi osnowę fabuły?

Do tej pory wielu autorów sięgnęło po Lovecrafta, większość niestety przejechała się walcem po klimacie z opowieści Mistrza. Wspomnę tu na przykład Edwarda Lee, którego wersja Cthulhu nie do końca mi leży (w sensie tego co napisałem wyżej, przywoływanie Przedwiecznych spełnia w jego minipowieściach raczej nie rolę klucza, tylko środka, aby pokazać trochę ciała w scenach rodem z Briana Yuzny). Wiem, będzie zaraz lincz od fanów Edka, jednak przyznaję, że wolę tego typu rzeczy w wydaniu barkerowskim, czy u Mastertona. Lee, jest oczywiście świetnym autorem i według niektórych, to w ogóle bękarcim synem Mistrza nadnaturalnego horroru. Jednak ja osobiście, nie zawsze mam ochotę na jego epatującą tanim pornoefekciarstwem i płynami ustrojowymi, odmianę Lovecrafta.

Oczywiście, Ferek także wykorzystuje elementy slashera, bawiąc się nimi i puszczając oko tak mocno, że ma się wrażenie: „To zaraz wypłynie”. Z przymrużeniem oka należy też patrzeć na niektóre sceny, którym z punktu widzenia realizmu, bliżej do Kill Billa i spagetti westernu, niż jakiejkolwiek książki, która bazuje na naukach medycznych. Prawie mam ochotę nazwać Michała Ferka, prekursorem spagetti horroru.

Dlaczego prekursora? Trzeba bowiem powiedzieć, że książka, mimo swojego rozrywkowego zabarwienia, mimo czarnego humoru, pozostaje klimatyczna w tonie, pozostaje grozą. Określenie horror ekstremalny zaś, ukute jako nieco sztuczne, często odnosi się moim zdaniem do książek, mających więcej z dobrego thrillera.

I jeszcze jedna przyprawa. Ely, jawi się mi jak „Starzyzna” Stefana Dardy, choć Ferek nie daje nam wprost do zrozumienia, że miasta nie można opuścić naturalnym szlakiem komunikacyjnym. Ale taka myśl rodzi się w głowie czytelnika. To wątek, który rzadko widuje się we współczesnym horrorze. Czyżby autorzy uznali go, za zbyt oklepany? Mijanie tabliczki wyjazdowej, po to, aby po chwili wrócić w to samo miejsce to stary motyw, jednak użyty subtelnie, jak tutaj, cieszy wyobraźnie. Cóż... Coś w Ely jest zdecydowanie nie tak, coś, co objawia się nie tylko w zachowaniach mieszkańców (tam chyba nie ma nikogo poczciwego!),ale także pogodzie.

Podsumowując, polecam. Ferek czerpie z ducha Mistrza i za to należą się mu oklaski, należy bowiem do garstki wybrańców, którzy rozumieją, jak budować nadnaturalny horror. Jeśli tylko trochę dopracuje swoją pisarską technologię, możemy jeszcze bardzo wiele o nim usłyszeć. Wnikliwość w portretowaniu postaci, ich wzajemnych powiązań, sposób ukazania amerykańskiego stylu życia w krzywym zwierciadle to cechy, które sprawiają, że książka sama lepi się do palców. Czy to ektoplazma, czy pisarski talent autora?

Podszedłem do książki z entuzjazmem, ale i lekkim zahamowaniem. Kojarzyłem autora z grozy ekstremalnej, a ta obfituje zarówno w talenty, ale i rzeczy zbyt jak na mój smak przesadzone, epatujące tyleż grafomanią, co nie uzasadnionym użyciem obrzydzenia, jakby stanowiło one nie środek do wywołania grozy, a cel sam w sobie. W jakimś więc sensie, niektóre powieści ekstremalne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
984
432

Na półkach: , , ,

„Chwycił oburącz za lepką cerę, okręcił ją jak rożek kołdry i silnie pociągnął w dół. Skóra z tyłu głowy wraz z włosami oddzieliła się od karku i pacnęła na podłogę, niczym mokra ścierka. Earl roześmiał się obserwując swoje dzieło – paskudne, czerwone, podpuchnięte i w dodatku z przekrzywionym nosem, który po chwili oddzielił się od ciała; pąsowe bąbelki z otworów nosowych cichutko strzelały, a krwista twarz nie przypominała już człowieka, a raczej ofiarę wypadku lotniczego rozharataną przez śmigło dwupłatowca”

„Na podłodze walały się ludzkie ciała, rozczłonkowane, a wnętrzności rozpostarte na podłodze były tak nabuzowane, że niemal pękały od samego wpatrywania się w nie. Roje muszysk obijały się o lampy, a piec krematoryjny buchał i popielił właśnie jakiegoś nieszczęśnika, który syczał, jakby przechodził tortury uwięziony wewnątrz Byka z Brązu”

„Wiedział, co to oznacza i wolał nawet nie wiedzieć jaką temperaturę osiąga piec krematoryjny, aby spopielić ludzkie zwłoki.”

„Demony są archetypami. Mieszkają w każdym z nas”

Wracając myślami do niezwykle mikroskopijnej odmiany polskiego horroru ekstremalnego, odczwam nieokreśloną dumę i szacunek w stronę ich twórców. Pisanie czegokolwiek wybiegającego poza standardy i oczekiwania większości czytelników, to zazwyczaj kopanie się z niskonakładowym koniem, a jednak mamy w kraju kilku zapaleńców, którzy robiąc swoje, uparcie idą pod prąd.

Jednym z takich autorów jest Michał Ferek. Facet, który z amerykańskich podań i legend uczynił swój charakterystyczny styl, i który od paru lat konsekwentnie opowiada nam swoje historie bazujące na nadnaturalnych pomysłach zza wielkiej wody. Nie mogę pisać w imieniu wszystkich czytelników, ale myślę, że ci, którzy obcują z literaturą grozy na co dzień, mieli szansę zapoznać się z wcześniejszymi dziełami autora.

"Pakt milczenia" to kolejne udane wykorzystanie makabrycznej miejskiej legendy ze Stanów Zjednoczonych i zdecydowanie jedna z bardziej brutalnych książek w dorobku autora. Ferek, który jest naszym zakrwawionym obiektywem z widokiem na amerykański folklor, zaprasza nas do pozornie cichego i spokojnego miasteczka Ely w stanie Minesotta, a następnie prezentuje opowieść ogniskującą wokół tytułowego paktu milczenia zawartego przez mieszkańców z siłami, których nie rozumieją.

Fabuła jest zbudowana na stopniowym odkrywaniu kart i sporej dawce zaskoczenia, toteż żeby nie psuć zabawy, pozwolę sobie nie wchodzić w szczegółowe opisywanie elementów powieści. Niech ta historia będzie dla was takim samym zaskoczeniem jak wizyta protagonisty Stevena Fostera w domu dawno niewidzianego wuja, miarowe ciche pukanie nadgniłych rąk do domów mieszkańców Ely, a także szereg tajemnic i mitów z przeszłości, które czekają na żądnych krwi czytelników.

Myślę, że zaden autor nie chce być porównywany do innych, jednak po lekturze powieści, wydaje mi się, że w pewien sposób "Pakt milczenia" jest podobny do do Kingowskiego "Cmentarza dla zwierząt" i klasycznej opowieści grozy pt. "Małpia łapka" W. W. Jacobsa (którą zresztą King się zainspirował). Ferek jest świadomym pisarzem, który nie potrzebuje kopiować innych twórców, lecz naturalnie pewne tematy były wielokrotnie poruszane przez szereg twórców.

Przez wielu czytelników Ferek jest ściśle związany z horrorem ekstremalnym i z pewnością są tu osoby, które chcą widoku flaków i krwi. Będąc na świeżo po lekturze, mogę zagwarantować wam, że słowa Michała w związku z brutalnością powieści nie są pustym frazesem celem przyciągniecia czytelników, lecz zwykłym stwierdzeniem faktów, kogoś kto siedzi w temacie i wie o czym pisze. Scena, w której dochodzi do zerwania skóry twarzy "na żywca", będzie się długo śniła nieco wrażliwszym czytelnikom, a gdzieniegdzie rozgrywająca się rzeź dopełni obrazu makabry.

Pisząc tekst odnośnie "Paktu milczenia" warto rzucić trochę światła na kwestie utraty bliskich i bólu, w którym zanika logiczne myślenie. Z perspektywy ciepłego fotela ciężko postawić się w sytuacji żałobnika, jednak będąc w jego sytuacji, podejrzewam, że zawarłbym pakt z diabłem, byle tylko odzyskać rodzinę.

Podsumowując, uważam że powyższa książka będzie idealnym rozwiązaniem na nieobowiązujący wieczór. Michał pisze przekonujące historie, które zostają w pamięci na długo i nie ukrywam, że patrzę na jego twórcze dokonania z nadzieją, że w grozie będzie jeszcze lepiej.

Na sam koniec dodam, że oczywiście jestem dumnym patronem medialnym dzieła. Wiem, że dla wielu kwestia patrona to puste klepanie się po plecach na linii recenzent-autor-wydawca, jednak dla mnie ten temat od początku był czymś więcej niż pikselami na okładce. Uważam, że Michał ma talent i jeszcze wielokrotnie nas zaskoczy.

„Chwycił oburącz za lepką cerę, okręcił ją jak rożek kołdry i silnie pociągnął w dół. Skóra z tyłu głowy wraz z włosami oddzieliła się od karku i pacnęła na podłogę, niczym mokra ścierka. Earl roześmiał się obserwując swoje dzieło – paskudne, czerwone, podpuchnięte i w dodatku z przekrzywionym nosem, który po chwili oddzielił się od ciała; pąsowe bąbelki z otworów nosowych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    8
  • Przeczytane
    4
  • Fantasy Horror SF
    1
  • 2024
    1
  • Patron medialny
    1
  • Chcę
    1
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pakt Milczenia


Podobne książki

Przeczytaj także