rozwińzwiń

Marian Eile. Poczciwy cynik z „Przekroju”

Okładka książki Marian Eile. Poczciwy cynik z „Przekroju” Mariusz Urbanek
Okładka książki Marian Eile. Poczciwy cynik z „Przekroju”
Mariusz Urbanek Wydawnictwo: Estymator biografia, autobiografia, pamiętnik
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Estymator
Data wydania:
2024-01-16
Data 1. wyd. pol.:
2023-05-19
Język:
polski
ISBN:
9788367950305
Tagi:
literatura polska Przekrój Marian Eile Mariusz Urbanek
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
826
601

Na półkach: ,

Biografie Urbanka są niezłej jakości. Ta też nie jest wyjątkiem. Tylko że te jego biografie stają się coraz bardziej typowe, przewidywalne, schematyczne. A przez to czasem nudne. Podoba mi się za to oddawanie ducha opisywanej epoki, chociaż często trafiają się pieczołowicie objaśniane oczywistości, ale rozumiem, że to ukłon w stronę młodszych czytelników, którzy muszą mieć kawę na ławę, bo inaczej nie wiedzieliby, że, czy ja wiem, za Stalina panował terror i zamordyzm.

Biografie Urbanka są niezłej jakości. Ta też nie jest wyjątkiem. Tylko że te jego biografie stają się coraz bardziej typowe, przewidywalne, schematyczne. A przez to czasem nudne. Podoba mi się za to oddawanie ducha opisywanej epoki, chociaż często trafiają się pieczołowicie objaśniane oczywistości, ale rozumiem, że to ukłon w stronę młodszych czytelników, którzy muszą mieć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
467
272

Na półkach: , ,

„Przekrój” – twierdza poczciwych cyników
Jakże fascynujące musi być pisanie biografię tych, którzy zostawili po sobie książki, wspomnienia i pamiętniki, swą płodną twórczością zalewając świat. Jak wiele analiz autorka lub autor takowej może wówczas przeprowadzić, jak dalece zagłębić się w wewnętrzny świat twórcy, poznać jego przyzwyczajenia i sekrety. Taka biografia wręcz wnika do umysłu opisywanej w niej postaci, dzięki czemu czytając ją, czujemy się tak, jakbyśmy stali tuż obok niej, spędzali z nią poranki przy kawie i podglądali ją przy pracy. Kiedy jeszcze biograf powstrzyma swe oceny i odrzuci sentymenty, wiemy, że mamy do czynienia z pozycją wybitną. Powyższy opis jak ulał pasuje do każdej z książek napisanych przez Mariusza Urbanka. Dotyczy to również tej najnowszej – proszę Państwa, oto Marian Eile.
Kiedyś pozwoliłem sobie na żart pisząc, że gdyby Mariusz Urbanek napisał biografię sąsiadki ciotecznego wujka sprzątaczki dziadka Tuwima, kupiłbym ją, przeczytałbym bez zastanowienia i odłożył na półkę zachwycony. I po jego najnowszej książce zdania swego nie zmienię, choć odważę się zgłosić drobne zastrzeżenia – bo w biografii Mariana Eilego więcej jest o „Przekroju”, niż o jego twórcy.
ALE z drugiej strony Eile to „Przekrój”, a „Przekrój” to Eile, zatem czym rzeczywiście mam rzetelne podstawy, aby narzekać?
Sam już tytuł zdradza, że Eile był osobowością – toż to przecież „cynik”, ale na szczęście „poczciwy”. I taki właśnie obraz dostajemy – dobrodusznego redaktora, siedzącego za potężnym biurkiem gdzieś w małym pokoiku, w niewielkiej, cudem mieszczącej rój literatów i dziennikarzy redakcji. To, co ciekawe u Eilego, to nie jego rodzinne zaszłości, wojenna przeszłość ani to, co spotkało go przed 1939 rokiem i z jakimi tuzami spożywał kawę, patrząc zazdrośnie na pięterko w Ziemiańskiej. Dopiero w PRL-u stał się człowiekiem symbolem, sprytnie manewrującym pomiędzy wolnością słowa a partyjną retoryką, kolorowymi zachodnimi wpływami a radziecką przaśnością. Urbanek świetnie nakreśla obraz postaci, która – cudem jakimś – oszukała stalinowski system, „nie ubrudziwszy przy tym kaloszy”. Wielokrotnie podkreśla i udowadnia – a to odwołując się do treści publikowanych artykułów, a to to rozmów z osobami, które z Eilim współpracowały – że w takiej formie i w tamtych czasach „Przekrój” w ogóle nie powinien był istnieć. Zachowywał pozory, by uspokoić wszędobylską cenzurę i niekiedy zaniepokojoną wymową pewnych artykułów wierchuszkę, a jednocześnie promował – jakbyśmy to dziś powiedzieli – ludzi myślących niezależnie i pod prąd, czyli wybitnych twórców, którzy w innym wypadku nie byliby w ogóle publikowani. Triki, jakie Eile stosował, w jaki sposób rozmawiał z przedstawicielami władzy, a które Mariusz Urbanek wielokrotnie przytacza, zasypując czytelników anegdotkami z życia redakcji i jej naczelnego, daje obraz człowieka o wielu twarzach, w głębi jednak uczciwego zarówno wobec tych, których uważał za zdolnych jak i wobec czytelników swego pisma. Niekiedy zaborczy, nieprzejednany w swoich koncepcjach potrafił irytować, ale czyż nie taki właśnie powinien być redaktor z prawdziwego zdarzenia? Z drugiej strony - czyż to nie piękne, jeśli dodajemy takie „smaczki” - po redakcji chadzał w kapciach, flanelowych kraciastych koszulach i ledwie trzymających się spodniach. Podobno „donaszał’ przedwojenne garnitury, jak zapamiętał jeden z jego redakcyjnych towarzyszy. Palił jak smok, wszędzie zostawiając cuchnące niedopałki. Był łakomy, lecz cierpiał na zaburzenia gastryczne, co nie przeszkadzało mu pić kawę z blaszanego kubka. Pełen uroku i burkliwy, wrażliwy na wdzięki płci pięknej (chętnie redagowałby polskiego Playboya),nie znosił prostactwa i były pruderyjny. Nie był zwolennikiem literatury fantastycznej, w mimo to publikował na łamach tygodnika H.P. Lovecrafta czy Lema („bo tak trzeba”). „Byle idiota potrafi ocenić tekst, który przeczytał; ja oceniam materiały, których nie czytałem, i nigdy się nie mylę” - powiedział.
To właśnie pełna sprzeczności w odbiorze postać (tę niejednoznaczność, chybotliwość, a jednocześnie pewność siebie i stanowczość autor biografii pointuje genialnie),przepełniona wewnętrznym spokojem i twórczą pasją, jak wielokrotnie podkreśla Urbanek, stworzyła pismo, które nawet jeśli było potępiane przez „czynniki” za prozachodniość i niedostateczne propagowanie Polski i jej wschodnich przyjaciół, było czytane przez wszystkich – przemycane do krajów ościennych, czytane w Związku Radzickim, a co najważniejsze – przez małżonki rodzimych dygnitarzy. Kto wie, śmieje się autor, może to właśnie one otworzyły nad „Przekrojem” parasol ochronny?
Eile walczył o swych autorów i współpracowników, walczył o „Przekrój” i gotów był na wszelkiego rodzaju ustępstwa, byle by ratować tygodnik i zachować jego klasę. Był świadomy zagrożeń, które na niego czekały, świadomy struktury i zakłamania systemu, w którym przyszło mu tworzyć „Przekrój”, a mimo to nigdy nie zmienił swego motta – „najważniejsze to nie pozostawić czytelnika obojętnym”, zaciekawić go, podrażnić. Publikowanymi tekstami i rysunkami intrygował, wywoływał zachwyt, ale także oburzenie. Nie każdy rozumiał jego zamiłowania do twórczości Picassa i purnonsensowy humor. Wymagał wiele ale wiele też rozumiał; potrafił świetnie lawirować między wyspami odmienności.
Dostajemy zatem w dłonie książkę o geniuszu, który stworzył „arcydzieło sztuki redaktorskiej wszystkich czasów” (tak pisała o nim Osiecka),„najbardziej operatywnym redaktorze w PRL” (tak Wańkowicz),człowieku, który stworzył pismo, na które co tydzień czekały miliony (tak!). Mariusz Urbanek świetnie ukazał postać Eilego jako redaktora i jako człowieka. Nie zapomniał o ludziach, które Eilemu towarzyszyły w codziennych trudach – dzięki temu, być może z obłoków zapomnienia, wyłania się postać Janiny Ipohorskiej, Andrzeja Klominka, Jerzego Ludwika Kerna, Kazimierza Koźniewskiego czy krakowskich artystów z Piwnicy pod Baranami. Najlepszą chyba rekomendacją jest fakt, iż czytając biografię, co chwila zerkałem na archiwalne wydania magazynu tylko po to, by posmakować tamtejszy świat, zaśmiać się z surrealistycznych żartów, przypomnieć sobie, kim był pan Gałczyński, a czym Zielona Gęś, o czym szeptał Waldorff, a jak ubierać się kazała Barbara Hoff…
Kolejna fenomenalna książka Mariusza Urbanka, która nie pozwala zapomnieć o przeszłości. Polecam.

Książkę otrzymałem z portalu Sztukater.

„Przekrój” – twierdza poczciwych cyników
Jakże fascynujące musi być pisanie biografię tych, którzy zostawili po sobie książki, wspomnienia i pamiętniki, swą płodną twórczością zalewając świat. Jak wiele analiz autorka lub autor takowej może wówczas przeprowadzić, jak dalece zagłębić się w wewnętrzny świat twórcy, poznać jego przyzwyczajenia i sekrety. Taka biografia wręcz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1444
1444

Na półkach:

O "Przekroju" coś wiedziałam, o Marianie Eile - praktycznie nic. Na szczęście Mariusz Urbanek napisał książkę, która rozwiązuje problem mojej szczątkowej wiedzy i niemal całkowitej niewiedzy.
Marian Eile był twórcom i redaktorem naczelnym "Przekroju", czyli magazynu, o którym słyszał chyba każdy Polak. To symbol pewnej marki i w czasach, gdy został powołany do życia wyróżniał się tematyką, powiedzmy, że nadawał koloru szarej, polskiej rzeczywistości.
Do dzisiaj mamy, gdzieś na strychu, jakieś stare numery "Przekroju". To czytali moi dziadkowie i rodzice, bo byli spragnieni innego świata, wolnego, oddychającego pełną piersią. Oczywiście "Przekrój" nie był idealny - nie mógł taki być, ale pokazywał, że istnieją inne drogi, że jest inna codzienność, że można się inaczej ubierać, że kultura nie zatrzymuje się na szarości wschodniej cenzury.
Marian Eile był ekscentrykiem - wizjonerem. Miał swój plan, swoją wizję magazynu, który tworzył i rzeczywiście, stworzył go. To godne podziwu i tak, jak możemy przeczytać w książce, gdyby nie peerelowska ograniczenia, to mógłby być ewenementem na skalę... no powiedzmy europejską.
Mariusz Urbanek bardzo ciekawie opowiada o tej postaci, o "Przekroju" i o historii. Zgrabnie łączy różne wątki i ostatecznie dostajemy ciekawą opowieść, o nieciekawych czasach. Jako dziennikarka żywo interesuję się takimi historiami, a jako po prostu czytelnik, byłam pewnymi sprawami zaskoczona i mogę polecić tę książkę, jako interesujący zapis czasów, które szczęśliwie minęły.
ISKRY świetnie wydały tę pozycję - jak zresztą wszystkie dwoje książki. Polecam, może nie bez wad, może czasem miałam skwaszoną minę, ale to nie przez styl, czy samą historię, ale przez ludzkie błędy, wybory i cóż... życie, które przecież nigdy nie jest idealne i nie ma diamentowo czystych osobowości.

o "Przekroju" słów kilka
Wydawnictwo ISKRY
egzemplarz recenzencki

O "Przekroju" coś wiedziałam, o Marianie Eile - praktycznie nic. Na szczęście Mariusz Urbanek napisał książkę, która rozwiązuje problem mojej szczątkowej wiedzy i niemal całkowitej niewiedzy.
Marian Eile był twórcom i redaktorem naczelnym "Przekroju", czyli magazynu, o którym słyszał chyba każdy Polak. To symbol pewnej marki i w czasach, gdy został powołany do życia...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1330
1329

Na półkach:

15 kwietnia 1945 roku w wyzwolonym Krakowie ukazał się pierwszy numer "Przekroju". Stworzenie nowego pisma wszechwładny Borejsza powierzył Putramentowi, ale przypadek sprawił, że naczelnym został Marian Eile, choć oficjalnie stało się to dopiero w 1948 roku.
"Przekrój" był przez lata fenomenem na polskim rynku prasowym i solą w oku ówczesnej władzy. Czytali go wszyscy - przedwojenna inteligencja, mieszczanie o tradycyjnych poglądach, robotnicy, sprzątaczki i rządzący. Pisali dla "Przekroju" najlepsi i najlepsi robili grafikę. Jedni się oburzali, inni wydziwiali, jeszcze inni chłonęli strony, z których wiało światowym życiem i światową kulturą. Charyzma Eilego odcisnęła się na piśmie na lata. Potrafił radzić sobie z wymaganiami władzy, omijać cenzurę, przyciągać wybitnych, organizować rozmaite happeningi, dostrzegać nowe prądy w sztuce i pokazywać je rodakom. Czytanie "Przekroju" nobilitowało. A "Przekrój" i Eile to było jedno. Przedwojenny pracownik "Wiadomości Literackich", grafik i malarz, totalny abnegat, człowiek tęskniący za normalnością, który musiał iść na kompromis z władzą, stworzył powojennemu pokoleniu azyl, pokazał, że poza kulturą "naszych bratnich narodów" istnieje inny świat...

(cd recenzji na fb)

https://www.facebook.com/photo/?fbid=770210518235069&set=a.530574235532033

15 kwietnia 1945 roku w wyzwolonym Krakowie ukazał się pierwszy numer "Przekroju". Stworzenie nowego pisma wszechwładny Borejsza powierzył Putramentowi, ale przypadek sprawił, że naczelnym został Marian Eile, choć oficjalnie stało się to dopiero w 1948 roku.
"Przekrój" był przez lata fenomenem na polskim rynku prasowym i solą w oku ówczesnej władzy. Czytali go wszyscy -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
474

Na półkach:

Rozsądnie jest wiedzieć tyle, ile się da, ale jeszcze rozsądniej jest utrzymywać innych w niewiedzy co do własnej wiedzy.

Melvin Burgess





Wakacje z Marianem Eile okazały się niezwykle ciekawe i pouczające. Kolejny bohater, o którym nigdy nie słyszałam, po raz kolejny został mi podany za pomocą świetnej książki Pana Mariusza Urbanka Marian Eile poczciwy cynik z „Przekroju”. Przez Pana Urbanka zaczynam się martwić moim gustem czytelniczym😊za chwilę się okaże, że mini biografie staną się moim ulubionym gatunkiem.

O Marianie Eile nigdy nie słyszałam nic, co jeszcze bardziej podkręciło moją ciekawość na tę pozycję. Oczywiście Przekrój był mi znany, to chyba czasopismo, o którym starsze pokolenia słyszały na pewno, a młodsze jeśli interesują się historią z całą pewnością też. O postaciach tworzących słyszałam również, Janina Ipohorska, Sławomir Mrożek, czy Konstanty Ildefons Gałczyński są nazwiskami, obok których nigdy nie można przejść obojętnie. Wszelkie dostępne źródła twierdzą, że właśnie pod kierunkiem Mariana Eile Przekrój stał się jednym z najciekawszych czasopism całego obozu socjalistycznego, kształtując powojenne pokolenie polskiej inteligencji.

Pan Urbanek, jak zwykle w punkt przytacza nam historię tego niezwykle ciekawego człowieka, jego karierę, oraz całą garść ciekawostek. Marian Eile pochowany na cmentarzu Rakowieckim w Krakowie w pozycji Autora stał się postacią wielobarwną i żywą, o której chce się wiedzieć więcej. Książka ta mam wrażenie, jest spokojniejsza niż poprzednie publikacje Pisarza, w których czuło się ten pęd informacji. Tutaj czytelnik powoli, bez pośpiechu może zapoznać się z twórcą poczytnego niegdyś czasopisma. Czyżby, to od bohatera zależał styl książki? Przyznam, że mi się to podoba.

Muszę tutaj napisać, że Pan Urbanek natchnął mnie, aby zapoznać się z Przekrojem, więc zakupiła ostatni numer dziś kwartalnika. Czasopismo mocno zmieniło się od roku 1945, myślę, że stare archiwalne numery z lat powojennych, jakie można dostać na stronie Biblioteki Narodowej, bardziej mi się podobają niż ten współczesny styl, ale faktycznie zachowała się duża klasa i styl literacki. Pani Sylwia Niemczyk, także robi dobrą robotę.

Marian Eile, jest jedną z postaci, które na przestrzeni lat tworzyły społeczeństwo. O takich ludziach zawsze warto czytać i wiedzieć coś więcej. Dzięki pozycjom Autora, w końcu udało mi się docenić książki historyczno – biograficzne co mnie zaskoczyło, ale i ucieszyło. Prawdą, jest jednak, że jeśli trafisz na dobrego Pisarza to, to, co było w twoich oczach, złe staje się interesujące.

Marian Eile poczciwy cynik z „Przekroju” trafia na moją półkę jako książka do ponownego przeczytania. Dzięki niemu zagościło u mnie również czasopismo, na które nigdy wcześniej bym się nie zdecydowała.

zaczytanizkawa.blogspot.com

Rozsądnie jest wiedzieć tyle, ile się da, ale jeszcze rozsądniej jest utrzymywać innych w niewiedzy co do własnej wiedzy.

Melvin Burgess





Wakacje z Marianem Eile okazały się niezwykle ciekawe i pouczające. Kolejny bohater, o którym nigdy nie słyszałam, po raz kolejny został mi podany za pomocą świetnej książki Pana Mariusza Urbanka Marian Eile poczciwy cynik z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
614
175

Na półkach: , , ,

REWELACJA !!!
POLECAM GORĄCO !!!!
JESZCZE WRÓCĘ DO NIEJ ....To PEWNE :)

REWELACJA !!!
POLECAM GORĄCO !!!!
JESZCZE WRÓCĘ DO NIEJ ....To PEWNE :)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    6
  • 2024
    3
  • Biografie
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Historia
    2
  • 2023
    2
  • Ebooki
    2
  • Biblioteka publiczna
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Marian Eile. Poczciwy cynik z „Przekroju”


Podobne książki

Przeczytaj także