Oburzając się na to, co ostatnio wyprawia Rosja w Ukrainie, często zapominamy, że nasz największy sojusznik, mocarstwo, które jako jedyne w historii użyło broni atomowej i w ten sposób uśmierciło swojego czasu tysiące niewinnych istnień w Kraju Kwitnącej Wiśni, ma sporo za uszami, a głoszone przez nie wolność i demokracja, to były w przeszłości pięknie brzmiące hasła, które niejednokrotnie USA próbowało wprowadzić gdzieniegdzie ogniem i mieczem. Tak było w latach 60-tych i 70-tych XX wieku w Wietnamie. Oczywiście wtedy, jak i wiele razy wcześniej i później, szczytne idee były tylko przykrywką dla walki o swoją strefę wpływów i o hegemonię własnych interesów w każdym zakątku globu. Czasy były inne niż teraz, ale frazeologia o walce z komunistami jako żywo przypominała propagandę Putina o uwolnieniu Ukrainy spod faszyzmu.

Nie licząc 3 tomowej "Autobiografii", jest to ostatnia książka, która wyszła spod pióra Russella. Był on już wtedy starcem zbliżającym się do setki, jednakże jego umysł w dalszym ciągu potrafił odróżnić pozory od rzeczywistości, prawdę od fałszu, puste deklaracje od realnego działania. A fakty były wstrząsające. "Zbrodnie wojenne w Wietnamie" to praca mająca na celu unaocznić światu hekatombę, jaka za sprawą Wuja Sama odbywa się w tamtej części Azji. Nie znajdziemy tu charakterystycznego dla myśliciela humoru, nie ma finezyjnego, ciętego języka, brak też w nawet najmniejszym stopniu poruszania problematyki naukowej, tak przecież dla niego charakterystycznej. Mamy za to opis ogromu cierpienia, bestialstwa, posługiwania się zakazanymi formami broni i używania ich przeciwko ludności cywilnej, tak aby zniszczenia i piekło były jak najobfitsze. Jest to w istocie literatura ocierająca się o reportaż. Jeden z największych pacyfistów w historii wykrzykuje do świata swój sprzeciw. Świat idzie niestety swym torem, torem napalmu i tysięcy niepotrzebnych ofiar.

Książka odmienna od reszty twórczości Russella. Dla tych, którzy nie wiedzą, że nawet najgłośniejsi piewcy wolności, z wolnością tą niewiele mieli wspólnego, kiedy w grę wchodził biznes i torujący mu drogę imperializm.

Oburzając się na to, co ostatnio wyprawia Rosja w Ukrainie, często zapominamy, że nasz największy sojusznik, mocarstwo, które jako jedyne w historii użyło broni atomowej i w ten sposób uśmierciło swojego czasu tysiące niewinnych istnień w Kraju Kwitnącej Wiśni, ma sporo za uszami, a głoszone przez nie wolność i demokracja, to były w przeszłości pięknie brzmiące hasła, które...