Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Jebo sad hiljadu dinara
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Akademickie SEDNO
- Data wydania:
- 2021-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-01-01
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379631414
- Tłumacz:
- Magdalena Wąs
- Tagi:
- satyra czarny humor wojna Bałkany Jugosławia literatura chorwacka proza współczesna
Akcja „Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów” – kultowej powieści Borisa Dežulovicia – rozgrywa się w ciągu jednego dnia wojny w Bośni i Hercegowinie.
Latem 1993 roku na tajną akcję wyrusza sześcioosobowa grupa chorwackich żołnierzy, z zamiarem obejścia muzułmańskiej linii frontu i udaremnienia budowy drogi, powstającej na boszniackie potrzeby wojenne. W tym samym czasie, z przeciwnej strony, z podobną misją rusza sześciu członków boszniackiej Armii BiH. Oba oddziały specjalne wpadają na pomysł, że w wykonaniu zadania pomoże im przebranie się w mundury wojsk nieprzyjaciela. Spotkanie grup następuje sierpniowej, upalnej niedzieli we wsi Muzaferove Kuće.
Dežulović – mistrz błyskotliwych dialogów – stworzył wyjątkową tragifarsę antywojenną, którą można bez wątpienia zestawić z takimi klasykami gatunku jak „Paragraf 22” Hellera.
Galeria dwunastu niezwykłych bohaterów (sześciu w każdym oddziale, jednocześnie najzwyklejszych reprezentantów swojego pokolenia),bez powodzenia próbujących ustalić, kto jest „nasz”, a kto „ich”, wywołujących tym samym lawinę przezabawnych sytuacji, dynamiczna akcja oraz znakomicie przemyślana konstrukcja to główne atuty powieści chorwackiego pisarza.
Czytelnik śledzi jednocześnie wątek główny oraz przeplatające się wątki poboczne, poznając historie i perypetie życiowe każdego z bohaterów, jak i relacje między nimi – wkraczającymi w dorosłość młodymi ludźmi różnych narodowości i wyznań, związanych wspólną przeszłością. Choć w pewnej chwili czytelnik może mieć poczucie zagubienia w tej sieci wzajemnych powiązań, trudno nie odnieść wrażenia, że te perfekcyjnie stworzone przez autora puzzle, to po prostu opis złożonej bośniackiej rzeczywistości. (...)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 44
- 21
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Borisa Dezulovicia znam jako publicystę, z którym nie we wszystkim się zgadzam, ale uznaję jako jednego z najlepszych "tropicieli" chorwackich absurdów. Niestety, jego książka mocno mnie zawiodła. Przez pewien czas czytelnik ma jeszcze nadzieję, że ciągnące się całymi stronami wątki poboczne historii z życia jej bohaterów ostatecznie się skończą i historia będzie do czegoś prowadzić, lecz w pewnym momencie zupełnie ją traci. Dodatkowo nie zawsze jest to humor najwyższych lotów, chociaż pewnie jeszcze z dziesięć lat temu by mnie bawił.
Borisa Dezulovicia znam jako publicystę, z którym nie we wszystkim się zgadzam, ale uznaję jako jednego z najlepszych "tropicieli" chorwackich absurdów. Niestety, jego książka mocno mnie zawiodła. Przez pewien czas czytelnik ma jeszcze nadzieję, że ciągnące się całymi stronami wątki poboczne historii z życia jej bohaterów ostatecznie się skończą i historia będzie do czegoś...
więcej Pokaż mimo toNawet jeśli momentami powieści brakowało nieco kunsztu literackiego, przedstawiała wspaniałą historię. Sam momentami czułem się nieco zażenowany prostotą wypowiedzi i żartami niskich lotów, jednak może właśnie to miało oddać wojskowy żargon i charaktery postaci, które do zbyt literackich nie należały. Ostatecznie, genialne przedstawienie idiotyzmu wojny, w której do walki przeciw sobie stają niegdyś przyjaciele z podwórka. Nazwanie tej pozycji bałkańskim "Paragrafem 22" uważam za trafne, jednak nie należy jej traktować jako plagiat, lecz podzielenie idei Hellera, przedstawionej w innym entourage.
Nawet jeśli momentami powieści brakowało nieco kunsztu literackiego, przedstawiała wspaniałą historię. Sam momentami czułem się nieco zażenowany prostotą wypowiedzi i żartami niskich lotów, jednak może właśnie to miało oddać wojskowy żargon i charaktery postaci, które do zbyt literackich nie należały. Ostatecznie, genialne przedstawienie idiotyzmu wojny, w której do walki...
więcej Pokaż mimo to"Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów" to poniekąd satyra antywojenna, jednodniowa tragifarsa, która ukazuje bezsens wojny, w której nie raz i nie dwa można się pogubić, ale pogubić w takim dobrym znaczeniu tego słowa, bo z tego zagubienia wyłania się bardzo jaskrawy obraz jednego dnia działań wojennych, który był rzeczywistością dla dwunastki młodych żołnierzy, który przypadkiem czy też zrządzeniem losu zostali skazani na siebie. Nie chcę zdradzać nic z fabuły, bo ja sama nie przeczytałam nawet opisu książki - tak jaki dla mnie niech i dla was będzie ona zaskoczeniem. A uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję.
Język książki jest pełen humoru, wartkich opisów oraz ciętego języka, którego autor nie skąpi przy opisie wydarzeń zarówno przed jak i wojennych. Czytając nie można przestać, zwłaszcza, że ostatnie kilka rozdziałów trzyma w napięciu, mimo iż od początku wiadomo jak skończy się ta historia.
"Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów" to tragiczna historia jednego dnia i spotkania się ze sobą dwóch grup żołnierzy. To historia straconych młodości, marzeń i miłości. To historia wielu żyć, które zostały wrzucone w wir wojny i pozostawione same sobie, z własnymi lekami i traumami. To też i pytanie, czy gdyby powiedziano "pieprzyć teraz to tysiąc dinarów" możliwe byłoby unikniecie tego wszystkiego co się zdarzyło.
To krótka książka, wiwisekcja zdarzeń
z jednego dnia, dobitnie ukazująca obraz wojny, która przecież mogłaby się nie zdarzyć. Bardzo głęboko przemyślana historia i dająca wiele do myślenia na temat współczesnego świata.
"Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów" to poniekąd satyra antywojenna, jednodniowa tragifarsa, która ukazuje bezsens wojny, w której nie raz i nie dwa można się pogubić, ale pogubić w takim dobrym znaczeniu tego słowa, bo z tego zagubienia wyłania się bardzo jaskrawy obraz jednego dnia działań wojennych, który był rzeczywistością dla dwunastki młodych żołnierzy, który...
więcej Pokaż mimo toCzy nasze życie jest zbiorem przypadków nie do przewidzenia, czy też możemy za pomocą logicznego myślenia wpłynąć na nie tak, by uniknąć, niechcianego przecież, nieszczęścia? Zawsze mamy przed sobą co najmniej dwie drogi. Wybierając jedną, nie wiemy z czego nieświadomie zrezygnowaliśmy, ignorując pozostałe.
Gdyby młody Chorwat, Paco, zdążył przed czterema miesiącami powiedzieć jedno zdanie: pieprzyć teraz to tysiąc dinarów, nie znalazłby się najprawdopodobniej na zaminowanym terenie, usiłując przedostać się przez obszar zajęty przez bośniackie wojsko. I to przebrany w mundur wroga. Ponieważ książka Borisa Deżulovica jest równie zwariowana, w najlepszym znaczeniu tego słowa, jak jej tytuł, to Bośniacy wpadają na identyczny pomysł. I jak tu teraz ustalić, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Wojna w Jugosławii w wersji slapstickowej komedii pomyłek? Proszę bardzo, można i tak, w dodatku bardzo udanie.
W główny wątek wpleciono historie bohaterów oraz ich zabawne charakterystyki. Bośniak Cyga, nieustająco bezskutecznie walczący ze świerzbem, który „czmycha przed drapaniem niczym karaluch przed światłem i, nieuchwytny dokładnie tak jak małe czarne skarabeusze, swędzi najpierw trochę poniżej, potem nieco wyżej, za każdym razem umykając przed paznokciami, szczękami, nożem, gałęzią oraz innymi podręcznymi narzędziami pomocy (…)”. Ileż ten świerzb namieszał mu w życiu, w piłkarskiej karierze i w małżeństwie!
Po przeciwnych stronach, z bronią skierowaną nawzajem na siebie, stoją młodzi chłopcy, jeszcze niedawno biegający za piłką i za dziewczynami. Bośniacy tak samo, jak Chorwaci, bez różnicy. Chodzili do tych samych szkół, w tych samych dzielnicach, kopali na tym samym boisku, przy brawach tych samych widzów i startowali do tych samych dziewcząt, tak samo z różnym skutkiem.
Może cała ta wojna także diabelski zbieg okoliczności i gdyby nie jeden błędny krok, zagapienie się, chwila głupoty, w ogóle by jej nie było, a Bośniacy i Chorwaci graliby tylko przeciwko sobie w nogę na stadionie przy aplauzie widowni.
Boris Deżulovic tropi absurdy wojny, a tych jest bez liku. Wydaje się też, że jeśli nikt nie słucha logicznych argumentów, rozsądnych propozycji, by nie eskalować tak bezsensownych konfliktów w obrębie jeszcze niedawno wspólnego kraju, nawet jeśli powstał on jako zlepek różnych narodowości, to najlepiej podziała właśnie śmiech. Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, ile ofiar zabrała ta wojna, więc za tym śmiechem wyczuwamy całą nagromadzoną gorycz, łzy i żałobę. A także pytanie – po co to wszystko? Czy nie można było inaczej?
Tymczasem jedni i drudzy żołnierze, poprzebierani w mundury wrogiej armii sądzą, ze przyjdzie im strzelać do swoich, albo też zginąć z ich rąk.
Co rusz powracamy do czasu sprzed wojny, do drobnych, najczęściej zabawnych wydarzeń z życia bohaterów, które doprowadziły ich do punktu, w którym teraz tkwią, nie bardzo wiedząc, co dalej robić, ani też kogo mają przed sobą. Do tej pory prowadził ich przypadek, może więc nie warto zbyt długo zastanawiać się nad dalszym krokiem, tylko zdać się na ślepy traf?
Rzeczywistość, w której bez pytania o zdanie, bez głębszej refleksji, pozszywano kiedyś ze sobą na siłę, niczym patchworkową kołdrę, różne kultury, religie i uprzedzenia, licząc na to, że jakoś się zunifikują, została tutaj opisana bez patosu i koturnowości, poprzez z życia wzięte historie. Takie trochę śmieszno-smutne, bo nawet najszczerszy śmiech może zgasić w jednej chwili świadomość, jak łatwo od zabaw na podwórku można przejść do strzelania do człowieka. A jednak nie mamy siły oceniać tych chłopaków. Naszą sympatię i jakąś czułość wzbudzają zarówno Bośniacy, jak i Chorwaci. Ich wcześniejsze, przedwojenne życie, właściwie niczym się od siebie nie różniło.
Och, wszystko tu jest zabałaganione, całkiem jak godło kompanii, gdzie czarne pumy, które przecież nie istnieją, reprezentuje wizerunek bengalskiego tygrysa. Cała ta przygoda, ta wojenna przebieranka, wydaje się nierealna, jak jakiś koszmarny sen. O wiele prawdziwsze zdają się owe powroty pamięcią do przedwojnia. Miłostki, zdrady, wspólne picie i wygłupy, zachwyt nad „Wejściem smoka” i nad umiejętnościami Bruce`a Lee. One pozwalają chłopakom nie zwariować, wspólne wspomnienia udowadniają im, że to są oni, choć czują się przecież inaczej. I czujemy, ze słowa wypowiedziane przez Dzio do kumpli w określonym kontekście: „Nie macie o niczym pojęcia, bando małolatów”, mają o wiele szersze znaczenie. Mogłyby stać się mottem tej historii.
To wina sprytnej, przemyślanej manipulacji, że dotychczasowi sąsiedzi, szkolni koledzy, którzy przez lata potrafili współuczestniczyć we wspólnym, wielokulturowym życiu, teraz nienawidzą się do tego stopnia, by do siebie celować z ostrej broni. Są tacy, którym te nieświadome dzieciaki są potrzebne w określonym celu. Nie obchodzi ich, co się z nimi stanie. Niech to Tito! Warto o tym przez chwilę pomyśleć.
Większość historyjek to gotowe kabaretowe skecze, mające swoją puentę i czasami wręcz absurdalny humor. Jak choćby ten o postoju, na którym taksówka musi zawsze czekać na tego, kto akurat będzie jej potrzebował, wiec nie może odjechać z pasażerem, który właśnie jej potrzebuje. Masło maślane? Tak. Dokładnie jak cała ta wojna i przebieranka żołnierzy. Nic tu nie trzyma się kupy i nie jest logiczne.
I właśnie przy tej okazji muszę przytoczyć słowa Hunty, które można odnieść nie tylko do przywołanej powyżej scenki o postoju, ale rozciągnąć to porównanie na całą tę schizofreniczną sytuację i wygenerowanej nienawiści do sąsiadów, z którymi jeszcze niedawno paliło się razem papierosy na jednym podwórku. „(…) rzecz nie w tym, czego nie rozumiemy. Rzecz w samym rozumieniu, w tym, że nie rozumiemy, rozumiesz? Nie tylko, że nie rozumiemy, że oni nas nie rozumieją, ale i nie rozumiemy, że oni nie rozumieją, że my rozumiemy dlaczego.” Teraz widzicie, jakie to wszystko poplątane i trudno tutaj doszukać się grama sensu.
Przez jeden długi dzień, przez 12 godzin, towarzyszymy chłopakom z byłej Jugosławii, niedawno ziomkom, obecnie zaś wrogom. Na ramieniu mają broń, ale gdyby nie mundury, nie można byłoby ich odróżnić. No właśnie… mundury przecież też nie są te, co powinny… przebieranka miała sprawę ułatwić, tymczasem jeszcze bardziej wszystko zamotała.
Okazuje się, ze w głowach jednych i drugich tłoczą się wspomnienia z przeszłości, tak silne, że tracą czasami poczucie rzeczywistości. Gdzie się znaleźli? Kim są ci naprzeciwko? Nasi czy nie? Śmieją się tak samo, znają tych samych ludzi, co my, bywali na tych samych meczach piłki nożnej i wzdychali do tych samych dziewczyn.
I kiedy niepewnie podają sobie ręce i mówią:
„Najważniejsze, że są tu sami swoi.
No właśnie…
Swoi, nie inaczej – odetchnął Papac.
Wszyscy, znaczy się, jesteśmy… swoi – potwierdził Wungiel.”
to przecież mówią szczerą prawdę.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/
Czy nasze życie jest zbiorem przypadków nie do przewidzenia, czy też możemy za pomocą logicznego myślenia wpłynąć na nie tak, by uniknąć, niechcianego przecież, nieszczęścia? Zawsze mamy przed sobą co najmniej dwie drogi. Wybierając jedną, nie wiemy z czego nieświadomie zrezygnowaliśmy, ignorując pozostałe.
więcej Pokaż mimo toGdyby młody Chorwat, Paco, zdążył przed czterema...
Rewelacyjna!
Rewelacyjna!
Pokaż mimo toZ okładkowego opisu można było spodziewać się czegoś w rodzaju Paragrafu 22 Hellera, czy W księżycową jasną noc, Whartona tylko w realiach wojny na Bałkanach na początku lat 90. Rozumiem, że komedia pomyłek związana z zamysłem autora może prowadzić do pewnego chaosu, który początkowo wydaje się nie zrozumiały, by później powoli się wyjaśniać. Niestety miałem wrażenie, że z fabułą oraz językiem jest coś nie tak.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/rozczarowania-na-koniec-lata/
Z okładkowego opisu można było spodziewać się czegoś w rodzaju Paragrafu 22 Hellera, czy W księżycową jasną noc, Whartona tylko w realiach wojny na Bałkanach na początku lat 90. Rozumiem, że komedia pomyłek związana z zamysłem autora może prowadzić do pewnego chaosu, który początkowo wydaje się nie zrozumiały, by później powoli się wyjaśniać. Niestety miałem wrażenie, że z...
więcej Pokaż mimo to