Bajki robotów - wydanie ilustrowane
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2021-05-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-05-19
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308073872
- Tagi:
- literatura polska Science-fiction fantasy
Kosmicznie piękne wydanie!
"Bajki robotów" z ilustracjami Przemka Dębowskiego.
Edycja kolekcjonerska ukazująca się w Roku Lema.
Zabawne, a jednocześnie podejmujące poważne tematy. Doskonale znane, a nieustannie zadziwiające oryginalnością. Wyjątkowe skrzyżowanie literatury science fiction z baśniową konwencją.
Dawno, dawno temu, gdzieś za Cieśniną Andromedzką żyli sobie Palibaba-intelektryk, Królewna Elektrina i robot Automateusz...
"Bajki robotów", opublikowane po raz pierwszy w 1964 roku, należą do najchętniej czytanych utworów Stanisława Lema. Wydanie z ilustracjami Przemka Dębowskiego ukazuje się w Roku Lema, przypadającym na rok setnej rocznicy urodzin Autora.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Powrót do gwiazd
Nie jestem, drodzy Państwo, czytelnikiem, co to przepada w jednej pisarce czy jednym pisarzu i potrafi przez, dajmy na to, pół roku czytać tylko ją lub jego. Zdarzają mi się natomiast, szczególnie przy okazji autorów i autorek wznawianych, zupełnie niezaplanowane okresy, kiedy z czyimiś tekstami obcuję częściej niż co kilka miesięcy czy lat. W przypadku Stanisława Lema taki właśnie przydarzył się jakieś cztery lata temu – na tyle niedawno, żebym wciąż pozostawał pod wpływem niezwykłego połączenia żywej wyobraźni i zdyscyplinowanego intelektu, jakie zawsze przesycały jego literaturę, a jednocześnie wystarczająco, abym za nią zatęsknił. Stulecie narodzin i rok jego imienia to doskonała okazja, żeby jeszcze raz sięgnąć po jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy zeszłego wieku.
„Bajki robotów” to zbiór zarazem bardzo szczególny, jak i charakterystyczny dla Lema: to pierwsze dlatego, że przeznaczony przede wszystkim dla młodszych czytelników (choć elementy typowe dla „dorosłej” prozy pisarza z bezlitosną krytyką głupoty ignorancji na czele bez wątpienia są tu obecne),to drugie – bo świadczy (lub też przypomina) o niecodziennej rozpiętości jego zainteresowań w kontekście tworzonej literatury. Niemal ćwierć wieku w jednym z najbardziej klasycznych polskich kawałków hiphopowych padło z grubsza prawdziwe stwierdzenie, że Lem jest fantastą (z grubsza, bo przecież próbował realizmu w „Szpitalu przemienienia”, a w którymś momencie stał się przede wszystkim eseistą),ale to w gruncie rzeczy zawężenie niewielkie. Poza wspomnianymi już tekstami niefantastycznymi znajdziemy w jego dorobku całą rozpiętość rzeczy fantastycznych: bliższe dreszczowcom (jak „Niezwyciężony”),głęboko zanurzone w filozofii próby opisania inności („Solaris” czy „Fiasko”),romanse z kosmicznymi przygodami (choćby w „Dziennikach gwiazdowych”),w końcu teksty zupełnie niemożliwe do zakwalifikowania („Doskonała próżnia”). No i „Bajki robotów” - ujęcie typowych dla niego konceptów w ramy gatunku wymagającego przestrzegania sztywnych reguł i, co oczywiste, pewne rzeczy upraszczającego.
Wystarczy przeczytać otwierających zbiór „Trzech elektrycerzy”, aby wyłapać to, co będzie dla zbioru charakterystyczne i zdecydować, czy lekturę kontynuować — a jestem przekonany o tym, że niektórzy nie tyle nawet nie zachwycą się tekstem, ale wręcz się od niego odbiją. Już na samym początku trzeba zaakceptować język; więcej nawet – trzeba się zatrzymywać nad kolejnymi neologizmami („elektrycerze” to mniej nawet niż czubek góry lodowej) i próbować je rozszyfrowywać lub zwyczajnie nimi zachwycić, bo bezrefleksyjne ślizganie się po frazie Lema (bardzo charakterystycznej także w „dorosłej” twórczości) to doskonały przepis na zepsucie sobie lektury. Po drugie – nie można zupełnie odrzucić kontekstu historycznego, w tym wypadku przede wszystkim związanego z nagłym rozwojem elektroniki. Wiele z zawartych w zbiorze tekstów w lekki i luźny sposób traktuje o przestrzeni, w której fizyka styka się z inżynierią, co prowadzi do powstawania urządzeń dziś trącących myszką (albo zapomnianych, albo szalenie powszechnych, albo rozwiniętych tak bardzo, że pierwszych wcieleń już nikt nie pamięta),lecz kilkadziesiąt lat temu jawiących się jako najwspanialszy cud techniki. Kto teraz uważa mikroprocesor napędzający komputer czy smartfona za oczywistość i nie jest gotowy, aby tę oczywistość zakwestionować, temu ciężko będzie zrozumieć zachwyty Lema (choćby tranzystorem – we współczesnych procesorach ich liczba sięga dziesiątek miliardów),a co za tym idzie – jego prozę. Warto w końcu przy okazji tej lektury, tak zachęcającej — poprzez język i niezwykłość zaprezentowanych światów — do ucieczki od spraw przyziemnych pójść na przekór i zainteresować się właśnie nimi: na przykład tym, komu się nie udaje i co się nie udaje. Pisarz zawsze był raczej surowy w stosunku do swoich bohaterów i ich działań, a „Bajki robotów” nie są tutaj wyjątkiem — działania nie tylko po prostu głupie, ale irracjonalne spotykają się z bezlitosną krytyką, która może przybrać nawet okrutne formy (choćby uwięzienia na dnie lodowego morza).
Recenzowane wydanie jednego ze sztandarowych dzieł Lema nie przez przypadek ukazuje się w roku jego imienia – to edycja kolekcjonerska, w której każdemu opowiadaniu towarzyszy bardzo ciekawa, doskonale wpisująca się w twórczość pisarza ilustracja Przemka Dębowskiego. Do tego dochodzi jeszcze bardzo ciekawy zabieg w postaci ponumerowania stron w systemie binarnym, co także w jakiś sposób współgra z technicznym zapleczem tekstów polskiego pisarza. Tak podane „Bajki robotów” bronią się na dwóch gruntach: zarówno literackim, jako Lem per se, choć dla nieco młodszych, jak i edytorskim. Jeśli mają Państwo ochotę na podróż w świat robotów, które zaskakująco często zachowują się ja ludzie, to na półkach księgarń czeka doskonała okazja.
Bartosz Szczyżański
Wyróżniona opinia
Pełen zachwyt, znowu (mowa o BAJKACH ROBOTÓW). I wcale nie idzie tutaj o to, że Lem robi świetną literaturę (bo robi i to wcale nie zaskakuje. Sięgasz po Lema tak, jak sięga się po dżem truskawkowy – w najgorszym razie będzie bardzo dobry, w najlepszym, wyśmienity). Bajki to literatura nie tyle świetna, co niebywała, trochę inna płaszczyzna. Pojawia się nieczęsto, rarytas, pewnego rodzaju zjawisko, ewenement. Miał Lem kaprys napisać baśnie, nie opuszczając swojego podwórka. W tym cała cudowność Bajek. Jeden z największych fantastów w dziejach, trzy lata po wydaniu Solaris, powieści epokowej, jednocześnie tworzący Niezwyciężonego, mroczne i ciężkie echo swojego Opus Magnum, ma sporo, naprawdę sporo na głowie. W gatunku science-fiction trzeba oddzielić światło od ciemności, trzeba rozmyślać nad mechanizmami działania świata, sensem istnienia, żywotem ludzkim, przyszłością… Zgodzicie się chyba, że to całkiem sporo? A Lem siada i pisze książkę wypełnioną baśniowymi, pełnymi humoru historiami – innego słowa niż „kaprys” na to nie znajduję. I właśnie ten kaprys, czyni Bajki Robotów, jak już napisałem – literaturą niebywałą, niespotykaną. Wyobraźnia mistrza, spuszczona z łańcucha, biega i sieje zamęt. Wszak rygor formy dotyczy raczej literatury „dorosłej”, gdzie spełnić trzeba wymagania dorosłego czytelnika, bardziej przecież niż dziecko kapryśnego, żądającego od literatury pewnej konsekwencji, spójności. Forma baśni natomiast, pozwala na wyłączenie wszystkich hamulców (o ile Lem w ogóle znał takie słowo i odnosił je do swojego pisania),na wrzucenie do tego wora wszystkich możliwych (i niemożliwych, tych zwłaszcza) absurdów, dziwactw, niemożliwości! Niechże ktoś go zatrzyma! Jak ocalał świat, jedna z baśni. Trurl, wielki konstruktor, buduje maszynę, mogącą stworzyć wszystko, o ile tworzona rzecz zaczyna się na literę „n”. Nausznice, neutrony, nurty, nosy, nimfy… problem pojawia się, gdy maszyna dostaje rozkaz stworzenia NICZEGO, co skutkuje zapoczątkowaniem destrukcji całego świata. W innej baśni, Król Murdas, chcąc być wielkim, ale jednocześnie wszystkiego się bojąc, postanawia rozbudowywać się tak długo, aż w końcu staje się całym miastem i otaczającymi je terenami, wszystko to jego ciało. Na miasto nikt zamachu nie przeprowadzi, prawda? Wielki smok stworzony ze złomu, robot-przyjaciel wciskany do ucha, zachęcający do odebrania sobie życia w beznadziejnej sytuacji, ośmiopiętrowa maszyna licząca, według której dwa i dwa to siedem… Wyliczać można by dalej, baśni jest piętnaście, żadna nie zawodzi, w każdej pomysłów, humoru, abstrakcji żonglerka. I tak oto literatura, która w kategorii jakości byłaby „tylko” świetna, za sprawą całej tej otoczki, staje się rzeczą niezwykłą, wymykającą się ocenie, wchodzi w kategorię pewnej niezwykłości, niecodzienności, w kategorię rzeczy jedynych w swoim rodzaju i niespotykanych. Przeczytać wypada, najlepiej z kaprysu, bez zbędnego planowania, niejako na marginesie innych lektur. Gorąco polecam. ________________________________________ https://www.facebook.com/statekglupcow/
Oceny
Książka na półkach
- 9 242
- 2 821
- 1 834
- 232
- 195
- 187
- 160
- 70
- 66
- 66
OPINIE i DYSKUSJE
To moje pierwsze spotkanie z Lemem i żałuję, że dopiero teraz. Jestem pod wrażeniem niesamowitej, wręcz genialnej wyobraźni autora! Stworzył w tej książce zupełnie nowe wszechświaty, w których technika łączy się z pięknem literackim, humorem i refleksją filozoficzną. Już sam pomysł "bajek dla robotów" jest mistrzostwem humoru, a wykonanie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Lem posługuje się piórem wybitnie, jest wirtuozem językowym, z łatwością tworzy nowe śmieszne, groteskowe słowa jak np. "elektrycerz", "pan podskrzeli" itp., igra z czytelnikiem, odwołując się do tradycji literackiej - baśni, podań ludowych osadzonych w futurystycznej przyszłości (lub alternatywnym kosmosie). Znakomicie żongluje pojęciami z najnowszej fizyki, chemii, technologii, które przekuwana baśń i czyni je zabawnymi. To nie są jednak tylko utwory dla dzieci, ale również powiastki filozoficzne. W bajce "Przyjaciel Automateusza" (mojej ulubionej ze zbioru) pod pozorami zabawy pojawia się głęboka refleksja na temat śmierci i nieistnienia. Zresztą ontologiczne rozważania na temat natury bytu i niebytu pojawiają się tez w innych miejscach. Podejrzewam, że to chyba stały leitmotiv u autora. Naprawdę, skojarzenia, pomysłowość, wirtuozerię językową Lema uważam po prostu za genialne. Absolutnie biorę się za jego następne książki. Bawiłam się przednie. Bardzo polecam zwłaszcza audiobook w wykonaniu Borysa Szyca, który pokazał tu swoje fenomenalne zdolności aktorskie/lektorskie. Świetna zabawa dla dzieci i rodziców!
To moje pierwsze spotkanie z Lemem i żałuję, że dopiero teraz. Jestem pod wrażeniem niesamowitej, wręcz genialnej wyobraźni autora! Stworzył w tej książce zupełnie nowe wszechświaty, w których technika łączy się z pięknem literackim, humorem i refleksją filozoficzną. Już sam pomysł "bajek dla robotów" jest mistrzostwem humoru, a wykonanie przeszło moje najśmielsze...
więcej Pokaż mimo toBardzo nierówne. Niektóre opowiadania całkiem okej, niektóre nawet nie wiem o czym były.
Bardzo nierówne. Niektóre opowiadania całkiem okej, niektóre nawet nie wiem o czym były.
Pokaż mimo toPodobało mi się to że roboty były takie chałupnicze, wykonane rzemieślniczo w garażu młotkiem i śrubkami, a nie z taśmy produkcyjnej) i miały całkiem ludzkie cechy. Świetna gimnastyka wyobraźni. Jednak nie wszystkie opowiadania mnie kupiły.
Podobało mi się to że roboty były takie chałupnicze, wykonane rzemieślniczo w garażu młotkiem i śrubkami, a nie z taśmy produkcyjnej) i miały całkiem ludzkie cechy. Świetna gimnastyka wyobraźni. Jednak nie wszystkie opowiadania mnie kupiły.
Pokaż mimo toBajki robotów - to połączenie bajek dla dzieci i cience fiction. Mało z nich zostaje na dłużej z czytelnikiem, takim jak ja. Jednak druga połowa bardziej mi się podobała od pierwszej. Szczególnie "Przyjaciel Automatesza" oraz "Król Globares i mędrcy". No i przygody konstruktorów Turla i Klapaucjsza.
Dużo tu zabaw z językiem które uwielbiam w tym wykonaniu. Mogę tu też dostrzec parę wątków ateistycznych, które spodobały mi się przez moje przekonania.
Ogólnie bawiłem się dobrze. Dziecku też bym przeczytał.
Bajki robotów - to połączenie bajek dla dzieci i cience fiction. Mało z nich zostaje na dłużej z czytelnikiem, takim jak ja. Jednak druga połowa bardziej mi się podobała od pierwszej. Szczególnie "Przyjaciel Automatesza" oraz "Król Globares i mędrcy". No i przygody konstruktorów Turla i Klapaucjsza.
więcej Pokaż mimo toDużo tu zabaw z językiem które uwielbiam w tym wykonaniu. Mogę tu też...
Wow, co to było? Jak bogatą wyobraźnię trzeba mieć by napisać taką książkę. Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i mam ochotę poznać więcej jego prac.
Wow, co to było? Jak bogatą wyobraźnię trzeba mieć by napisać taką książkę. Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i mam ochotę poznać więcej jego prac.
Pokaż mimo to55/100%
55/100%
Pokaż mimo toPotęga umysłu!
Nie sposób czytać lub słuchać tych bajek bez zachowania pełnego skupienia.
Potęga umysłu!
Pokaż mimo toNie sposób czytać lub słuchać tych bajek bez zachowania pełnego skupienia.
Trochę czytałem, trochę słuchałem. Niezłe. Duża pomysłowość, ale bez zachwytów. Może nie ten czas.
Trochę czytałem, trochę słuchałem. Niezłe. Duża pomysłowość, ale bez zachwytów. Może nie ten czas.
Pokaż mimo toMyślę, że gdybym czytała więcej science-fiction to podobałoby mi się bardziej. Uważam, że to naprawdę porządny zbiór opowiadań i dobrze się na nim bawiłam, ale jednak nie była to relaksująca rozrywka, bo musiałam mocno się skupić, żeby zrozumieć, co dokładnie czytam. Poziomem opowiadania były do siebie zbliżone, co prawda żadne nie wybiło się na tyle, żeby wybitnie miało mi zapaść w pamięć, ale to niekoniecznie jest wada, wręcz przeciwnie, bo każde było naprawdę satysfakcjonujące. Być może jeszcze kiedyś do nich wrócę, gdy nabiorę więcej doświadczenia z tym gatunkiem.
Myślę, że gdybym czytała więcej science-fiction to podobałoby mi się bardziej. Uważam, że to naprawdę porządny zbiór opowiadań i dobrze się na nim bawiłam, ale jednak nie była to relaksująca rozrywka, bo musiałam mocno się skupić, żeby zrozumieć, co dokładnie czytam. Poziomem opowiadania były do siebie zbliżone, co prawda żadne nie wybiło się na tyle, żeby wybitnie miało mi...
więcej Pokaż mimo toDawno, dawno temu, a może nie tak dawno, za siedmioma kwazarami, za siedmioma mgławicami, za siedmioma układami planetarnymi żył sobie pisarz i myśliciel o nazwisku Lem. Napisał i stworzył różne dzieła, między innymi zbiór opowiadań pt. "Bajki robotów". Dzieło to jest niezwykłe, rewelacyjne, zapadające w pamięć, działające na wyobraźnię, pełne literackich smaczków, odniesień i przede wszystkim warte uwagi oraz przeczytania pod wieloma względami.
Pisarz zaczerpnął z trzech literackich tygli i wyszedł z tego interesujący czytelniczy twór. Skrzyżował ze sobą tradycyjną baśń, literaturę fantasy oraz science fiction. Powstało z tego procesu aż piętnaście krótkich, ale niepospolitych bajek. Dorośli ludzie często opowiadają bajki swym dzieciom. Gdyby roboty miały potomstwo i opowiadały bajki swym młodszym mechanicznym i elektrycznym latoroślom, to tak by one mogły wyglądać, taką mogły by mieć formę i treść. Cała książka to dzieło specyficzne i z całą pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Czysta rozrywka jest tu wymieszana z poważniejszymi wynurzeniami i moralną problematyką. Granica pomiędzy parodią, zwykłą literacką beztroską, prawie dziecięcą zabawą i poważniejszymi problemami, zagadnieniami natury filozoficznej, etycznej jest bardzo płynna. W dużej mierze od czytelnika i jego umiejętności umysłowych, albo aktualnych czytelniczych, osobistych potrzeb zależy, czy potraktuje dany utwór bardziej lub mniej rozrywkowo. Na oklaski i uznanie zasługuje słowotwórstwo, wyjątkowa gra językowa stosowana w bajkach oraz umiejętność kreowania niesamowitych, odległych, fantastycznych światów oraz bohaterów przez autora. Szczególnie polecam wydanie (Wydawnictwo Literackie) ze znakomitym, ciekawym posłowiem Jerzego Jarzębskiego pt. "Roboty i ludzie".
"Bajki robotów" to zbiór opowiadań z roku 1964, który nigdy nie był w żaden sposób zmieniany. Dla mnie jest to rzecz, którą w ostatecznym rozrachunku postanowiłem ocenić na osiem gwiazdek w skali od jednej do dziesięciu. Ocena jest więc wysoka, a co za tym idzie, książkę tę polecam.
Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno, za siedmioma kwazarami, za siedmioma mgławicami, za siedmioma układami planetarnymi żył sobie pisarz i myśliciel o nazwisku Lem. Napisał i stworzył różne dzieła, między innymi zbiór opowiadań pt. "Bajki robotów". Dzieło to jest niezwykłe, rewelacyjne, zapadające w pamięć, działające na wyobraźnię, pełne literackich smaczków,...
więcej Pokaż mimo to