rozwińzwiń

Summa technologiae

Okładka książki Summa technologiae Stanisław Lem
Okładka książki Summa technologiae
Stanisław Lem Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Seria: Lem fantasy, science fiction
560 str. 9 godz. 20 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Lem
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2020-11-12
Data 1. wyd. pol.:
1964-01-01
Liczba stron:
560
Czas czytania
9 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308073339
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Przenicowany świat Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Ocena 7,3
Przenicowany ś... Arkadij Strugacki, ...
Okładka książki Listy 1956-1978 Stanisław Lem, Sławomir Mrożek
Ocena 7,7
Listy 1956-1978 Stanisław Lem, Sław...
Okładka książki PL +50. Historie przyszłości Zygmunt Bauman, Maciej Dajnowski, Cezary Domarus, Jacek Dukaj, Jarosław Grzędowicz, Lech Jęczmyk, Ryszard Kapuściński, Maja Lidia Kossakowska, Stanisław Lem, Karol Maliszewski, Daniel Odija, Marek Oramus, Łukasz Orbitowski, Tomasz Piątek, Barnim Regalica, Jerzy Sosnowski, Jadwiga Staniszkis, Bartłomiej Świderski, Olga Tokarczuk, Edmund Wnuk-Lipiński, Maciej Żerdziński, Andrzej Ziemiański, Andrzej Zimniak
Ocena 6,1
PL +50. Histor... Zygmunt Bauman, Mac...

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
322 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1104
335

Na półkach: ,

Po pierwsze to nie jest łatwa książka do czytania a to ze względu na to, że ma według mnie postać rozprawy naukowej.

Książka ma około 60 lat a przez tyle lat wiele pytań/teorii zawarta w książce została potwierdzona/obalona/znaleziono kolejne dno.

Ciekawe jest to jak niektóre zagadnienia omawiane przez Lema zostały wykorzystane przez innych autorów dużo później w ich książkach.

Po lekturze zaczynam się zgadzać z Dickiem, że Lem to nie człowiek tylko maszyna/komputer/kilka osób.

Z Lemem mi różnie bywało, jedne książki były zbyt filozoficzno-moralizatorskie a inne chłonąłem. Tutaj musiałem sobie dawkować czytanie bo dawka wiedzy jest ogromna.

Po pierwsze to nie jest łatwa książka do czytania a to ze względu na to, że ma według mnie postać rozprawy naukowej.

Książka ma około 60 lat a przez tyle lat wiele pytań/teorii zawarta w książce została potwierdzona/obalona/znaleziono kolejne dno.

Ciekawe jest to jak niektóre zagadnienia omawiane przez Lema zostały wykorzystane przez innych autorów dużo później w ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
41
38

Na półkach:

To lemowskie arcydzieło, niepowtarzalny literacko eksperyment myślowy, do chwili edycji dzieła w koncepcji tematycznej nieznany i nieuprawiany. Zgoła przy każdej interpretacji pojawia się sugestia czy to kompendium myśli, analiz, cała prognostyka i metodyka wnioskowania nie uległy dezaktualizacji, czy jest li tylko teraz lub stanie się niebawem anachronicznym szumem, (a taka konkluzja bezwiednie wpada w umysły czytelnika )… nie w tym rzecz.
Zresztą w aspekcie ekspansji wiedzy, wykładniczego rozrostu cywilizacji mało co wypowiedziane uległo nietrafieniu, ale większość to celna predykcja a z reguły to roztrząs ciągle intrygujących dylematów celu istnienia.
Co więcej wszędzie jest względność, nawet paradygmaty nie wiążą w sobie sedna, nie są nienaruszalne, w aspekcie wiedzy zawsze istnieje zagrożenie jej zachwiania w miarę jej rozszczepu lub odkrycia innego punktu widzenia. I to lemowskie, że sama wiedza może być jak DNA człowieka , gdzie pełno reliktu, zaśmiecenia, zbytecznych replik, które popracowały w danym okresie i zeszły na manowce.
A rzecz w tym iż cała retoryka lemowskiej futurologii w dziedzinie technoewolucji (bo przecież to osnowa całej eseistyki ) jest wstrząsem myślowym za sprawą niebywałego pisarskiego intelektu i potężnej autorskiej erudycji. Ma siłę sprawczą w konceptualizowaniu, w kreacji myślowych zaczynów, w wygrzebywaniu się z labiryntu tajemnic ku systematyzacji , w zakreślaniu pewnej metodyki hipotetyzowania idącej z determinizmu, wsparte wszystko warunkami brzegowymi płynącymi z dotychczasowego narostu wiedzy, zresztą nader skąpej w dziedzinie kosmologii i kosmogonii. To nic jeszcze prognozować, pisać „dyrdymały futurologiczne”, ale pisać z celnością słowa, trafnymi neologizmami, z ujmującą logiką, i wiedzą rzetelną i akademicką, wyciągniętą autorskim filtrem z publikacji i przysposobioną własnymi domniemaniami, hipotezami, metaforyczną grą słowną - i to jest lemowski walor literacki i nie tylko. Nie tylko gdyż z takich strzępów myśli, naprowadzeń, których bez liku w esejach, może wyrodzić się koncepcja, a przynajmniej niebłądzący kierunek ekstrapolacyjny w każdej eksploracji dotyczącej przyszłości.
Co więcej nie jest to wcale gdybanie posmaku SF. Ale w tym całokształcie wzruszonych tematów, które czasami wydają się jak nierozłupywalne monolity, sieją się źródła do literackich fabuł SF, tyleż tu źródeł, sugestii, perspektyw do tematów SF. Lem rozważa przyszłość w każdym kryterium , intryguje, a pole analizy jest niezmierzone póki jeszcze prosta cywilizacja a maszyna klasyczna daleko od wzorca organizmu żywego.
Te rozważania otwierają ścieżki ludzkiego myślenia innymi kategoriami w kwestii świata, kosmosu, sensu istnienia, bioewolucji i jej paralelnych: technoewolucji i socjoewolucji, naprowadzają i kierują z innym postrzeganiem w sfery najważniejsze o których się zapomina lub zbywa w pędzie życia, nawet wiedza nie poparta empirią rozsypuje się i w wielu obszarach jest ślepą.
Czy w tej w lemowskiej interpretacji pantokreacji zostało coś pominięte ?- pominięte najpierw z poziomu komparystyki dwóch ewolucji biologicznej i technologicznej, potem w szperaniu w strukturze wszechświata nieogarniętego rozrostem a w rzeczy samej o profilu „infinitezymalno-labiryntowym” i czy naprawdę on ma swój kres, potem w modelowaniu rzeczywistości aż po próby sugestywne możliwości i szansy stwarzania wszystkiego łącznie z tworem homeostatu psychozoicznym nie tym biologicznym ale technologicznym i na koniec postawienie tezy, że ten konstruktor (ewolucja) wcale nie taki doskonały, ma wady jak wszystko, jest bezwzględny, władczy, zagrzebał miliardy istnień, i ogłasza się ciągle autokratą; czyż nie ma pokusy aby go pobić w innej doskonałości ?.
Ten cykl eseji w zadanym szyku tematycznym aczkolwiek wydającym się poza intuicyjną chronologią, zaczyna się od porównania dwóch ewolucji : biologicznej technologicznej. Obie oparte na empirii wiodącej do „odsiewu fałszywych rozwiązań”.
Pierwsza ekspanduje wskutek zachwiania równowagi w otoczeniu i z zażartej walki o przetrwaniew nim homeostatów (organizmów),druga jest wynikiem pierwszej i dąży do panowania nad otoczeniem. W obu nie ma miejsca na symplifikacje, obie kroczą drogą niepewności i meandrów, ta pierwsza jest całkiem ślepa, druga dąży ( na pozór )do naznaczonego celu, pierwsza czerpie wiedzę z kodu genetycznego i z ciągłego nabywania podczas adaptacji środowiskowych, druga pasożytuje na dorobku cywilizacyjnym, zmienia go i ulepsza, obie są amoralne z jedną różnicą, jedna grzebie ofiary z zasady i bezwzględnie druga wyznacza kanony moralne i etykę, proporcje regulacji, obie mają stany intensyfikacji i rozrostu, pierwsza: dobór płciowy, przedarcia promieniowania kosmicznego, zmiany klimatyczne, kataklizmy; druga : mity, osiadły tryb życia (narzędzia do uprawy),wojny, zerwanie z „arystotelizmem” ( szczęście jako cel nadrzędny ) na rzecz empirii, rewolucja przemysłowa.
A priori to samoluby gen i prozaicznie jego determinacja przetrwania i strach przed unicestwieniem wyznaczają bioewolucję, z kolei technoewolucja idzie z żądzy ułatwiania bytu człowieka i w konsekwencji ujarzmiania przyrody, nawet praw biologii i fantasmagorycznie stworzenia doskonałości lepszej od doskonałego homeostatu bioewolucji jakim jest człowiek.
Ale czy są parametry krytyczne w obu ewolucjach jako limity blokujące ich ekspansje. Lem przedkłada logikę wywodu na każdy argument. Gdy stan status-quo w środowisku bioewolucja jest leniwa, ledwo cokolwiek ją wzrusza a ona sam czeka cierpliwie na przypadek inicjacji dalszego rozrostu, technoewolucja to krzyżówka dwóch ciągów wydarzeń: przekształcenie myśli kulturowo-zachowawczej ( ograniczona nakazami, tradycją, rytuałami, doktrynami…) i traf eksperymentu jak w bioewolucji, ponadto człowiek ma ograniczoną liczbę swobody nie tak jak gen.

Lem czerpie wiedzę o kosmogonii z wielu źródeł a jego inwencją jest znakomita jej weryfikacja i konkluzja. Trzeba nie lada intuicji aby logiką i intelektem wybrać z chaosu hipotez tą najlepiej pasującą, wiarygodną i probabilistyczną. Nawet tą nader kasandryczną: cywilizacja jest efemeryczna, po to się rozwija aby się unicestwić a jeśli nawet nie to i tak uczyni to kres macierzystej gwiazdy. Dlatego tak ważna jest soscjoewolucja w kierunku właściwym. A przecież tak nie dawno parę dekad wstecz trząsł światem antagonizm dwóch koalicji; zachód kapitalistyczny i wschód socjalistyczny.
Konkluzja lemowska aby zmienić tok myślenia i odbiec w bok od analogizmów( inne wizje ewolucji),wszak mogą istnieć cywilizacje z perfekcyjną regulacją energii lub jej nieskończonym źródłem, cywilizacji nieantropomorficzne, cywilizacje o żywotności krótkiej i długiej a te ostanie nawet z potencjałem astroinżynierii ( z ingerencją w kosmos),cywilizacje gdzie rozum inny aby tylko poradził sobie z wymogami środowiska ( innego niż ziemskie),wykorzystując zakodowaną wiedzę empiryczną. Trzeba świadomości, że kosmos nie został stworzony dla nas, my tylko jesteśmy „wydaliną” kosmicznych transformacji i zmian. I dylemat cywilizacji obcej, a przecież może być ich bez liku, tylko rzecz w tym na jakim poziomie astroinżynieryjnym, wszak w ludzkim rozumie prędkość nadświetlna ( wszystko poza nią fotonem) jest niemożliwa, a więc są ograniczenia nieobjęte ludzką analizą.
I takim typem rozważań Lem otwiera myślenie o sensie istnienia, myślenie innymi kategoriami, naprowadza na sfery ważne o ile nie najważniejsze, a które bezwiednie nie poddajemy naszej świadomości.

Według Lema technologia a nauka to sprzężenie zwrotne, duchem nauki jest matematyka a narzędziem eksperyment. W rozwoju technologii są sekwensy wykładniczego narostu, po czym linearna stagnacja, ale jakże jest ważna ludzka myśl, gromadzenie jej w teoriach, które mimo braku nawet celów praktycznych w danej chili, na przekór wszystkiemu z ich zasobu może pojawić się nagle myśl inicjująca dalszy lawinowy wzrost technologiczny i takim cyklem zdarzeń można dojść do astroinżynieryjnej przyszłości.
Bez energii i przesyłu informacji (cybernetyki) nie ma rozwoju technologii. Lemowski eksperyment myślowy w zakresie składowania, przesyłu i wyłapywania informacji nie sprawdził się, nie przewidział siły Internetu, gdzie informacja jest szybka i łatwodostępna a pojemności kanału przesyłowego stała się niewyobrażalna w jego hipotezach.
Póki co w lemowskich dywagacjach wzorcem jest bioewolucja a wyzwaniem wykreowanie homeostatu lepszego od jej doskonałej kreacji-człowieka.
Czy w słusznym kierunku eksperyment myślowy?. Analogią, póki co w aspekcie siły fizycznej zbudowano maszyny stokroć silniejsze niż siła człowieka, a więc w aspekcie inteligencji, czy nie da się stworzyć inteligencji silniejszej od jego rozumu?. I wtym kontekście wprowadza termin „czarna skrzynka”, nieważny w niej algorytm operacji ważne wejście sygnału i jego wzmocnione po wielokroć wyjście.
Uświadamiając jak złożony jest organizm ludzki uzmysławia złożoność przyszłej sztucznej inteligencji. I od razu lemowska konstatacja; co dalej gdy ludzkość odda jej władztwo decyzyjne?.
Jakże zadziwia lemowska geneza tyranii: absolutyzmu , faszyzmu, anarchii… powiązane niejako z układem homeostatu, który wymaga regulacji: gdy regulację samoistną homeostatu społecznego (samo-organizacja społeczności) zastąpi się przemocą dotykając jej nietykalnych parametrów (własność prywatna, swobody jednostki, suweren, prawo…) albo przekraczając ich granice tolerancji, powstaje tyrania.
W pojęciu homeostatu społecznego (a także homeostatu człowieka) jest i rola wiary idącej w metafizykę, jako parametru (albo zmiennej) do regulacji. Wiara odpowiada aksjomatycznie na pytania, których odpowiedzi nie ma albo nie zostały poparte empirią. Wiara jest nieszkodliwa, jest subiektywnym stanem utrwalanym dogmatami metafizycznymi, mimo że rości sobie większe prawa nad empirią ( a cywilizację stworzyli empirycy) nie ma wartości ontologicznej.

Ustawiczne pytania: czy istniej antymateria, czy jest szczyt złożoności kosmicznej ten mikro i ten makro, czy z atomu można wyczytać potencjały kosmiczny, ewolucyjny, cywilizacyjny , skąd taki a nie inny stan kosmosu i dlaczego… a ludzkość docieka, symuluje, modeluje, imituje zjawiska nawet te nieistniejące wchodząc w konkury z naturą, aby stworzyć coś samoorganizującego się a nawet z chimery prześcignąć przebiegłość bioewolucji jakim jest jej organizm żywy.
I w tej kreacyjnej inżynierii dla Lema preludium jest fantomatyka ( obecnie rozumiana jako rzeczywistość wirtualna VR: komputerowe obrazy, wirtualne gry, symulatory, kino 3D…) tam gdzie odbiorca jest uczestnikiem zaprogramowanych fikcyjnych zdarzeń z realu, świata iluzji, wszystko na wzorzec biologiczny (oddziaływanie na mózg bodźców obwodowych: rytuał taneczny, melodia, wizualizacja… a ciało jest tylko łącznikiem receptorów i umysłu). I idą lemowskie obawy (chyba niesłusznie wobec wielu zalet) z tej dogodności, wszak złe czyny przeżywane w iluzji mogą powtórzyć się w realu, a cenzura nie sięga w strefę przeżyć indywidualnych. Lem w eksperymentach myślowych jakby nie znał granic: snuje o fantoplikacji, transmisji odczuć (przeżyć )danej osoby na inne, nawet skopiowanie osobowości z dochowaniem indywidualnej pamięci o przeszłości jako zwykłego zapisu informacji przy uporaniu się z problemem tożsamości, która według Lema jest wartością względną. Albo skopiowanie w dosłownym znaczeniu podług „rysopisu atomowego” ( czy stosowany w medycynie rezonans magnetyczny kwantujący konglomeraty komórek nie jest pierwszym krokiem w tej wizji),czyniąc osobę jako własną matrycę i zapewniając ciągłość istnienia spełniając tym samym odwieczną fantasmagorię rzucenia rękawicy śmierci.

I „stwarzanie światów” bo ta ewolucja wcale nie doskonała i mylna. W tej sferze nauka patrzy na twór pozornie doskonały, mózg który w zasadzie ma największą przepustowość informacyjną w zawiadywaniu procesami cielesnymi, a w dziedzinie rozwiazywania zadań i w dziedzinie poznania jest ograniczony. A więc dlaczegóż by go nie stworzyć sztucznego substytutu lepszego chociażby w zakresie intelektu.
Póki co człowiek idzie po najmniejszej linii oporu i małpuje z premedytacją naturę.
W stwarzaniu jakże ważny jest przekaz informacji i jej język kodu. I co na to biologia?.
W genotypie jest i informacja strukturalna (treść) i selektywna a mutacja zmieniając proporcje ich ilości, i gdy dana proporcja wykaże większą adaptacyjność środowiskową, robi przeorganizowanie genów. Informacja jest zawarta z pewną strategią: maksimum treści i maksimum optymalizacji w jej porządkowaniu.
Informacja zwarta jest kodem językowym, w biologii językiem dziedzicznym i sprawczym. Języki biologii są apsychiczne, lakoniczne, formowane w miliardoleciach w chemii koloidów „dźganych ciepłem (ruchem brownowskim molekuł) i energią”. „Język dziedziczny” sprawdza prawdę i fałsz informacji bo fałsz to nieprzetrwanie. „Język sprawczy” materializuje treść startując z poziomu molekularnego ( aminokwasy, nukleotydy) do makroskopowego fenotypu.
Wreszcie” język rozumiejący” czyli naturalny stwarza się jako kanał komunikacji osobników.
A więc języki to nic innego jak kod do konstrukcji. Ewoluują , a ten naturalny według Lema przejdzie w „język klasy” i pokona granice rozumienia, wpisze się w wyższy poziom kreacjonizmu niż ten chromosomowy.
Tyle sublimacja lemowska, tylko jak to przełożyć technologicznie na inżynierię kreacyjną.
„Język rozumiejący” możnaby wykreować poprzez wygenerowanie monad ( monada rozumie monadę poprzez analogiczne kanały komunikacji) a to jest już zaczątek sztucznej inteligencji.
Lem mówi o pantokreacji a tautologicznie sam staje się bezwiednie „pantokreatorem”.
A co ze stwarzaniem w skali makro-kosmogonii w zadziwiającej lemowskiej interpretacji.
Nieznany technolog kosmogenik buduje wszystko z zasobu natury, która jest tworem porządku. (najtrudniej zbudować chaos).Trwałość tej konstrukcji jest nikła, wszystko się rozpada , pierwiastki, życie, gwiazdy, planety…kosmogenia jest z zasady poza wiecznością. Stworzony świat kosmosu jest jak jedna wielka aktywna maszyna, gdzie składowymi i są gwiazdy, planety, galaktyki, a mieszkańcami „procesy” wynikiem których są miedzy innymi żyjące autonomiczne materie, myślące i czujące ze świadomością odbiorcy wszystkiego co wokół. Świadomość, która nie wie kto ją stworzył, aż do momentu „odkrycia, że to tylko impulsy elektryczne”.
A jakie w tej kosmogonii miejsce cywilizacji. Z jednej powstanie druga autonomiczna i lepsza, z niej następna jeszcze doskonalsza i tak w nieskończonym ciągu i trendzie do wyczerpania doskonałości bytu kiedy to szczytowa forma zakończy aktywność kosmo-kreacyjną. Lem uzasadnia „bo fakt liczności galaktyk, tyle ile ziaren w piasku implikuje taki eksperyment myślowy”.

I lemowskie zastrzeżenia do ewolucji, ślepej, oszczędnej, chytrej, realizującej to co wygodne i szybkie nie troszcząc się o resztę, „ nigdy nie posiadającej ambicji”. Nie lepiej jakby jej póki co doskonały tryumf- człowiek, był mobilniejszy, z lepszą korelacją i rozkładem biologicznych narządów ( po co w takim miejscu męska prostata i a jeśli nawet to po co jej rozrost…),z systemem naprawczo-regeneracyjnym o wiele większym (Lem jeszcze nie wiedział o potencjale komórek macierzystych),bez nowotworów ( jeżeli już inhibitory rozrostu to po co ich dezaktywacja podczas starzenia komórki),z innymi parametrami życia (jak np. sekwoja mogąca istnieć do 6000 lat),z zadbaniem organizmu po rozrodzie a nie rzucenie go w niemoc starzenia (degeneracja uzębienia mamutów po rozrodzie doprowadzała do śmierci głodowej),po co w embriogenezie kolejne stadia, według zreliktowanego zapisu aby dochodziło do form patologicznych, ku czemu indywidualność białkowa która nie pozwala na transplantacje…
Po co taka bliskość dwóch układów organicznych człowieka : wydalania i rozrodczy, co ten ewolucyjny eksces w umyśle ludzkim wyrodził tylko syndrom nieczystości, grzechu i z istoty poczucia wstydu winy. Niby każda komórka organiczna posiada dwie informacje: pierwszą do wykonania swojej funkcji , druga genotypowa, tylko tej akurat nie da się jej uruchomić , tylko dlaczego?.
Ewolucja nie dokona rekonstrukcji, weryfikacji, jeżeli tylko przeżywa organizm to ona brnie ślepo i rządzi tylko przypadek we wszystkim w aspekcie jej rozwoju prócz tego co ważne życiowo... bo jej żal czasu, i bardziej komplikuje układy i narządy zamiast po restytucji iść ku prostocie.
A zatem Lem konkluduje: przed ludzkością nie lada wyzwanie: wygenerować autoewolucję unikając błędów bioewolucji.

To lemowskie arcydzieło, niepowtarzalny literacko eksperyment myślowy, do chwili edycji dzieła w koncepcji tematycznej nieznany i nieuprawiany. Zgoła przy każdej interpretacji pojawia się sugestia czy to kompendium myśli, analiz, cała prognostyka i metodyka wnioskowania nie uległy dezaktualizacji, czy jest li tylko teraz lub stanie się niebawem anachronicznym szumem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
12
3

Na półkach:

Myślałam, że napiszę, że książka jak wyprawa w góry, z której najbardziej cieszy fakt, że pokonało się trudy podróży. Ale jednak stało się inaczej. Ostatnie strony o krytyce ewolucji zmieniły wcześniejsze odczucia. Mieszanka zainteresowania, znużenia, zagubienia, zdziwienia i podziwu ustąpiła miejsca ożywieniu z odkrycia czegoś nowego. "Paszkwil na ewolucję" to według mnie najlepszy rozdział książki, a w nim odważne myśli, że wcale nie jesteśmy najlepszą z potencjalnej wersji siebie (zależność od tlenu i tkanki w większości zbudowane z wody przeszkadzają w eksploracji kosmosu),że "bezmyślne" chromosomowe sprawstwo jest lepsze od "mózgowego"-rozumiejącego, że tkwi w nas "asymetria" dążeń do "zła" i "dobra", a kanibalizm był akceleratorem postępu umysłowego i być może w przyszłości przestaniemy zdawać się na przypadek tworząc związki w celach prokreacyjnych. I cóż więcej? Dużo. Wszak, powtarzając za autorem, kultura wchłania wszystko, co się sprawdza, a skazani jesteśmy na ingerencje techniki w nasze białkowe ciała.

Myślałam, że napiszę, że książka jak wyprawa w góry, z której najbardziej cieszy fakt, że pokonało się trudy podróży. Ale jednak stało się inaczej. Ostatnie strony o krytyce ewolucji zmieniły wcześniejsze odczucia. Mieszanka zainteresowania, znużenia, zagubienia, zdziwienia i podziwu ustąpiła miejsca ożywieniu z odkrycia czegoś nowego. "Paszkwil na ewolucję" to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
17
6

Na półkach:

smakuje nawet dziś. O ile proza Lema ma rdzawy nalot, o tyle eseje z czasem nabierają jeszcze ciekawszej mocy :)

smakuje nawet dziś. O ile proza Lema ma rdzawy nalot, o tyle eseje z czasem nabierają jeszcze ciekawszej mocy :)

Pokaż mimo to

avatar
296
17

Na półkach: ,

Zgadzam się z Philipem K. Dickiem, Lem to nie może być pojedyncza osoba z pojedynczym mózgiem.

Zgadzam się z Philipem K. Dickiem, Lem to nie może być pojedyncza osoba z pojedynczym mózgiem.

Pokaż mimo to

avatar
24
7

Na półkach:

Bardzo dobra książka, która będzie z nami przez długie dekady. Pokazuje tak jakby od środka, w jaki sposób w tamtych latach była postrzegana przyszłość, wszechświat, nasz los i rzeczywistość. Książka nie jest zbyt lekka do czytania, ale warto.

Bardzo dobra książka, która będzie z nami przez długie dekady. Pokazuje tak jakby od środka, w jaki sposób w tamtych latach była postrzegana przyszłość, wszechświat, nasz los i rzeczywistość. Książka nie jest zbyt lekka do czytania, ale warto.

Pokaż mimo to

avatar
330
12

Na półkach:

Niezwykle interesują ale też ciężka lektura. Podczas czytania miałem momenty, że rozumiałem co autor miał na myśli, ale były też takie, w których moje zrozumienie było szczątkowe, przez brak wiedzy.

Niezwykle interesują ale też ciężka lektura. Podczas czytania miałem momenty, że rozumiałem co autor miał na myśli, ale były też takie, w których moje zrozumienie było szczątkowe, przez brak wiedzy.

Pokaż mimo to

avatar
335
51

Na półkach: , ,

Książka, którą warto przeczytać! Wiele przypuszczeń "przyszłości" zostało zrealizowanych. Dotyka wielu dziedzin takich jak fizyka, chemia, biologia ect. :)

Książka, którą warto przeczytać! Wiele przypuszczeń "przyszłości" zostało zrealizowanych. Dotyka wielu dziedzin takich jak fizyka, chemia, biologia ect. :)

Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Przeczytałem w latach 90-tych, a teraz, w 2021 roku czytam ponownie. Wtedy zachwycałem się, jak to Lem trafnie przewidział wiele aspektów przyszłości. Dziś dochodzę do wniosku, że Lem był naiwny. Błędnie założył, że ludzkość nadal będzie się rozwijać. Tymczasem zwyciężyła głupota, lenistwo, wygoda, a wąż zjada swój ogon. Może to stała cecha każdej cywilizacji podobnej do naszej, że w pewnym momencie przestaje się rozwijać, a zaczyna konsumować owoce swej pracy.
Obym się mylił, bo na razie nie widać pozytywnej przyszłości dla naszej cywilizacji.

Przeczytałem w latach 90-tych, a teraz, w 2021 roku czytam ponownie. Wtedy zachwycałem się, jak to Lem trafnie przewidział wiele aspektów przyszłości. Dziś dochodzę do wniosku, że Lem był naiwny. Błędnie założył, że ludzkość nadal będzie się rozwijać. Tymczasem zwyciężyła głupota, lenistwo, wygoda, a wąż zjada swój ogon. Może to stała cecha każdej cywilizacji podobnej do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1541
895

Na półkach:

Lemowska analiza cywilizacji technicznej i możliwych perspektyw jej rozwoju w kontekście natury i odrobinę filozofii. Książka wymagająca skupienia, momentami pełne podążanie za myślą autora jest bardzo trudne. Rzecz zdecydowanie nie dla wszystkich. Pomnik niesamowitego intelektu autora. Mimo, iż od lat mam świadomość, że Lem był geniuszem, kolejny raz jestem zdumiony i zaskoczony jak niesamowitym. Jeśli weźmiemy pod uwagę treści zawarte w Summie i datę jej powstania, nasze zdumienie zyskuje sześcienną potęgę.

10/10

Lemowska analiza cywilizacji technicznej i możliwych perspektyw jej rozwoju w kontekście natury i odrobinę filozofii. Książka wymagająca skupienia, momentami pełne podążanie za myślą autora jest bardzo trudne. Rzecz zdecydowanie nie dla wszystkich. Pomnik niesamowitego intelektu autora. Mimo, iż od lat mam świadomość, że Lem był geniuszem, kolejny raz jestem zdumiony i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    856
  • Przeczytane
    474
  • Posiadam
    210
  • Teraz czytam
    38
  • Fantastyka
    12
  • Stanisław Lem
    10
  • Ulubione
    9
  • Chcę w prezencie
    8
  • Lem
    8
  • Filozofia
    6

Cytaty

Więcej
Stanisław Lem Summa technologiae Zobacz więcej
Stanisław Lem Summa technologiae Zobacz więcej
Stanisław Lem Summa technologiae Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także