Daisy Town
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Lucky Luke (tom 51)
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2018-06-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 1999-12-01
- Liczba stron:
- 48
- Czas czytania
- 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328135338
- Tłumacz:
- Marek Puszczewicz
- Tagi:
- lucky luke
Tak to zwykle na Dzikim Zachodzie bywało: najpierw na pustkowiu budowano saloon, potem więzienie i… powstawało miasto, którego banki i kasy sklepowe skutecznie przyciągały najgorszych opryszków. Los ten nie ominął również cichego i spokojnego Daisy Town. Terror, kradzieże i rozboje, a nawet wojna z całym indiańskim plemieniem – oto skutki najazdu braci Daltonów. Tylko jeden człowiek i jeden koń na świecie mogą przeciwstawić się czwórce bandziorów.
Przed Państwem Lucky Luke i Jolly Jumper kontra bracia Daltonowie. Seria Lucky Luke została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (1926–1977, autora bestsellerowych książek o Mikołajku oraz scenariuszy do tak słynnych cykli komiksowych jak Asteriks i Iznogud) oraz rysownika Morrisa (właśc. Maurice de Bevere, 1923–2001).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 55
- 14
- 13
- 8
- 3
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Trudno w to uwierzyć, ale wyjątkowo... nudny epizod. Okładka zapowiada akcję i strzelaniny, tytuł Daisy Town (wolałem oryginalne Stokrotkowo, ale niech będzie) też intryguje. A jednak wszystko tu... stoi. Być może właśnie przez jedność czasu i miejsca?
Trudno w to uwierzyć, ale wyjątkowo... nudny epizod. Okładka zapowiada akcję i strzelaniny, tytuł Daisy Town (wolałem oryginalne Stokrotkowo, ale niech będzie) też intryguje. A jednak wszystko tu... stoi. Być może właśnie przez jedność czasu i miejsca?
Pokaż mimo toDaltonowie one more time!
"Daisy Town" - typowe miasto na Dzikim Zachodzie. Założone od podstaw. Z bardzo ciekawą genezą założenia, bo, umówmy się, zauważenie przez przejezdną stokrotki, uznanie tego za znak że może to być dobre miejsce do założenia miasta, po czym założenie go, standardową procedurą założenia osady raczej nie jest ;)
Cóż więc słychać we wspomnianej mieścinie? Ano... słychać nieciekawie. Głównie zaś słychać Daltonów. Czy trzeba podpowiadać, kto ruszy na pomoc? ;) Przyjmując jednocześnie posadę szeryfa? ;) Lucky Luke znów nie daje plamy - przeciwnie :)
Ech... komiks - klasyk :) Tak samo zresztą jak kreskówka ;) Wiele razy już o tym pisałem, ale kolejny raz chyba nie zaszkodzi - UWIELBIAM tę serię :) :) I mam szaloną nadzieję, że jeszcze niejedna jej część wpadnie mi w ręce :)
Polecam.
Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2018/08/daisy-town-rene-goscinny-morris.html
Daltonowie one more time!
więcej Pokaż mimo to"Daisy Town" - typowe miasto na Dzikim Zachodzie. Założone od podstaw. Z bardzo ciekawą genezą założenia, bo, umówmy się, zauważenie przez przejezdną stokrotki, uznanie tego za znak że może to być dobre miejsce do założenia miasta, po czym założenie go, standardową procedurą założenia osady raczej nie jest ;)
Cóż więc słychać we wspomnianej...
Lucky Luke – legenda Dzikiego Zachodu, bohater kultowego serialu animowanego, na którym się wychowałam powraca w kolejnych odsłonach: „Polowanie na duchy” i „Daisy Town”. Oba to wynik współpracy Morrisa z dwoma różnymi artystami, co jest powszechne w przypadku historii o najsłynniejszym kowboju.
Wielu osobom Lucky Luke przede wszystkim kojarzy się z animowanym serialem bardzo popularnym w latach 90 XX wieku. Pierwowzorem tej lekkiej i przyjemnej rozrywki były komiksy belgijskiego rysownika i scenarzysty Morrisa (czyli Maurica de Beverego),który pragnął stworzyć film rysunkowy o Dzikim Zachodzie. Nim doszło do realizacji studio filmowe zbankrutowało, a szkice przerobiono na komiks, który od 1947 roku podbija serca małych i dużych miłośników westernów. Od 1955 roku seria komiksów powstawała przy współpracy z Reném Goscinnym (znanym z opowieści o Asteriksie),a później kontynuowali ją miłośnicy opowieści o kowboju, dzięki czemu pomysły Morrisa są realizowane. Nad przygodami kowboja pracowali Achdé, Gerra i Pessis zabierający nas w świat Dzikiego Zachodu i bardzo dobrze oddający ducha oryginału (także pod względem szaty graficznej). Pisałam również o efekcie pracy Goylouisa, Fuche, Léturgie z ilustracjami Morrisa i Janviera. Wszystkie godne uwagi, a dziś po raz kolejny zabieram Was do kolejnych tomów wydawanych przez Wydawnictwo Egmont. Dostajemy w nich wszystko to, co znamy, czyli Dziki Zachód prażący promieniami słońca i słynący z band rozbójników, galopujących Indian i bohaterskiego Lucky Luke’a – najszybszego rewolwerowca i najgorszy koszmar braci Daltonów, najbardziej znanych gangsterów. Towarzyszą mu inteligentny koń Jolly Jumper i mający problemy z pamięcią oraz myśleniem pies Bzik. Mimo upływu czasu komiksy z kowbojem ciągle cieszą się powodzeniem
Zacznę od tomu, który bardzo przypadł mi do gustu ze względu na pojawiającą się w nim interesującą bohaterkę. „Polowanie na duchy” zaczyna się dość brutalnie i zaskakująco: jesteśmy świadkami napadu (tak nam się przynajmniej na początku wydaje). Szybko uświadamiany sobie, że to nie napad tylko niezadowolona klientka składa „reklamację” w słynnej kompanii Wells Farago. Okazuje się, że zamówiony przez kobietę nowy winchester zaginął z całym dyliżansem, a pracownicy nie wiedzą jak do tego doszło. Calamity Jane nie jest typową damą: nie zamierza załamać się tylko bierze sprawy w swoje ręce i rusza na poszukiwania. Nim jednak wyruszy w mieście pojawi się Lucky Luke, który dostaje zlecenie od kompanii, aby uchronił kolejny dyliżans przed rabusiami, a poznana kobieta przebiera się w damskie fatałaszki i staje się pasażerką. Wszystko po to, by odzyskać wymarzoną broń. Po drodze nie zabraknie kilku napadów, które okażą się nie tymi, pojawi się kilka zwrotów akcji i nie zabraknie tajemniczych tytułowych duchów. Cała przygoda jak zwykle skończy się szczęśliwie.
Sześćdziesiąty pierwszy album obfituje w wyrazistych i bardzo różnorodnych bohaterów. Obok dwójki głównych bohaterów znajdziemy podekscytowaną niebezpieczeństwem i przygodami panienkę, ciotkę-przyzwoitkę, malutkiego i słabego senatora, który zgrywa wielkiego bohatera, zabobonnego barmana, złoczyńców, Indian.
Całość bardzo prosta, zabawna, z szybką akcją, przyciągającymi wzrok ilustracjami doskonale oddającymi uroki westernów. Lucky Luke należy do bohaterów znanych mojemu pokoleniu. Niezwykłe wyczyny niepozornego, chudego kowboja kończące się odjazdem w stronę zachodzącego słońca.
„Polowanie na duchy” to efekt pracy Morrisa i Lo Hartoga Van Banda znanego z opowiadań o komiksowych bohaterach Hanny Barbery oraz serii o misiach w pociągu. Jego twórczość cechuje dodawanie elementów magicznych i okultystycznych i tak właśnie jest w dwóch tomach, które stworzył z Morrisem: „Fingers” i „Polowanie na duchy”.
Pięćdziesiąty pierwszy tom zatytułowany „Daisy Town” jest bardziej „tradycyjny” od tego z Calamity Jane. Główną postacią jest tu tylko Lucky Luke i żadna wyrazista osobowość nieprzysłania niezwykłości kowboja. Do tego jest to piękna historia o pierwszych osadnikach, woli pracy, chęci rozwoju. Podróżujący przez prerię ludzie osadzają się tam, gdzie znajdują minimum zieleni. Jest to zaledwie samotna stokrotka, ale te niesprzyjające warunki nie przeszkadzają na zbudowanie pięknego i szybko rozwijającego się miasta (tylko skąd oni mieli tyle drewna?),które powstawało od podstaw, czyli pojawienia się najważniejszego budynku. Nie, nie będzie to dom tylko saloon. Następnie zbudowano więzienie, bank, a później całą resztę. Rozwijające się miasto skutecznie przyciąga różnego rodzaju złoczyńców. Po wypędzeniu „rodowitych” pojawiają się tu nasi ulubieni, czyli bracia Dalton marzący o stabilizacji i władzy. Jak potoczą się losy mieszkańców i naszego bohatera przekonajcie się sami. Zakończenia nie musze Wam zdradzać, bo doskonale je znacie: kowboj po zakończonej misji odjeżdża w stronę zachodzącego słońca.
„Daisy Town” powstał przy współpracy Morrisa i Gościnny’ego, czyli mamy tu znany humor, kilka zwrotów akcji, parę strzelanin, przerysowania i doskonale znane na nam kreska oraz kolorystyka oraz interesująca akcja. Do tego autorzy poruszają ważny motyw postępu, ciężkiej pracy, demokracji, wyborów, przestępczości, skorumpowania, manipulacji.
Lucky Luke – legenda Dzikiego Zachodu, bohater kultowego serialu animowanego, na którym się wychowałam powraca w kolejnych odsłonach: „Polowanie na duchy” i „Daisy Town”. Oba to wynik współpracy Morrisa z dwoma różnymi artystami, co jest powszechne w przypadku historii o najsłynniejszym kowboju.
więcej Pokaż mimo toWielu osobom Lucky Luke przede wszystkim kojarzy się z animowanym serialem...
I znowu przyszło mi się zmierzyć z legendą Lucky Luke’a i jego przygód na Dzikim Zachodzie. O jego przygodach powstało kilkadziesiąt albumów, a po śmierci Goscinnego, albumy nadal są tworzone. Jednak to co stworzyli Moris i właśnie Goscinny to mistrzostwo świata. Te albumy jak żadne inne oddają tą atmosferę rozległych prerii, wojowniczych Indian, niezgułowatych rzezimieszków i mnóstwa charakterystycznych postaci, wśród których są i tak znane jak Jesse James. Ale to nie wszystko. Nawet koń Luke’a, czy gamoniowaty pies wnoszą bardzo dużo do tych opowieści. Nic dziwnego, że komiksy te doczekały się licznych adaptacji, nie tylko animowanych, ale i wersje aktorskie, że o serialach nie wspomnę.
Tym razem moją uwagę zwrócił album”Daisy Town”.
Miasto powstawało od podstaw. Najważniejszy budynek saloon, więzienie, a potem reszta miasta w zastraszającym tempie. Jednak gdzie bank i saloon, tam i różnego rodzaju rzezimieszki. Nie inaczej było i w Daisy Town. Bracia Dalton postanowili że to maisto będzie ich. Na szczęście na ich drodze staje nasz dzielny kowboj, który wybije im z głowy niecne zamiary. Zachęcam do lektury.
Rewolwerowiec szybszy od swojego cienia, Jolly Jumper, bracia Daltonowie, sprawiają, że na jakiś czas znikam z tego świata i przenoszę się w świat w którym strzelaniny są na porządku dziennym, a jedynie ktoś o dzielnym sercu potrafi rozprawić z bandytami. Pełna niewymuszonego humoru opowieść, pełna nawiązań do popkultury. Przerośnięte wady charakteru, przerysowane informacje o Dzikim Zachodzie i o wiele więcej.
Co do plansz. Nie odbiegają one znacznie od poprzednich tomów. Nadal jest to świetnie wykonana robota. Rysunki są pełne szczegółów i co chwilę odkrywa się na nich coś nowego. To trzeba znać. Dlatego polecam całą serię.
I znowu przyszło mi się zmierzyć z legendą Lucky Luke’a i jego przygód na Dzikim Zachodzie. O jego przygodach powstało kilkadziesiąt albumów, a po śmierci Goscinnego, albumy nadal są tworzone. Jednak to co stworzyli Moris i właśnie Goscinny to mistrzostwo świata. Te albumy jak żadne inne oddają tą atmosferę rozległych prerii, wojowniczych Indian, niezgułowatych...
więcej Pokaż mimo toPIERWSZY LUCKY LUKE NA WIELKIM EKRANIE
"Daisy Town" to zdecydowanie jeden z najbardziej rozpoznawalnych epizodów z serii "Lucky Luke". Wszystko za sprawą filmu z 1971 roku, będącego pierwszą kinową przygodą kowboja szybszego niż jego własny cień, na dodatek napisanego osobiście przez twórców serii, René Goscinnego i Morrisa (oraz wyreżyserowany przez tego pierwszego). Co ciekawe, niniejszy komiks jest właśnie oparty na owym filmie, a nie na odwrót. Ale nie obawiajcie się, bo "Daisy Town" nie jest jak typowe historie adaptujące filmowe hity - to znakomity album, który trzyma poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas seria.
Tak to się odbywa na Dzikim Zachodzie: ktoś zauważy ciekawe miejsce, zatrzymuje się, zaczyna budować i… Tak było właśnie z Daisy Town, ludzie jechali przez prerię, kobieta zauważyła stokrotkę i szybko uznano, że można w tym miejscu zbudować miasto. Najpierw powstało to, co najważniejsze (saloon),potem co niezbędne (więzienie),a potem całą resztę. I wtedy, jak do innych miast, zaczęli tam ściągać wszelkiej maści bandyci. Przypadkiem trafia tu także Lucky Luke. Zaprowadza spokój, przyjmuje posadę szeryfa i… Zaczynają się problemy, bo oto do Daisy Town zmierzają bracia Daltonowie. Dzielny kowboj będzie musiał stawić czoła swoim największym wrogom…
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/06/lucky-luke-51-daisy-town-rene-goscinny.html
PIERWSZY LUCKY LUKE NA WIELKIM EKRANIE
więcej Pokaż mimo to"Daisy Town" to zdecydowanie jeden z najbardziej rozpoznawalnych epizodów z serii "Lucky Luke". Wszystko za sprawą filmu z 1971 roku, będącego pierwszą kinową przygodą kowboja szybszego niż jego własny cień, na dodatek napisanego osobiście przez twórców serii, René Goscinnego i Morrisa (oraz wyreżyserowany przez tego pierwszego). Co...
Fenomenalny klimat dzikiego zachodu. Jedne z najlepszych czasów w historii.
Fenomenalny klimat dzikiego zachodu. Jedne z najlepszych czasów w historii.
Pokaż mimo toŚwietna seria. W tle historia Dzikiego Zachodu. Dla mnie początek miłości do komiksów, a w szczególności do kreski Rene Goscinnego 😉
Świetna seria. W tle historia Dzikiego Zachodu. Dla mnie początek miłości do komiksów, a w szczególności do kreski Rene Goscinnego 😉
Pokaż mimo to