Szkice literackie

Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Quo Vadis na motywach powieści Henryka Sienkiewicza #1 Marito Ai, Henryk Sienkiewicz
Ocena 6,7
Quo Vadis na m... Marito Ai, Henryk S...
Okładka książki Quo Vadis na motywach powieści Henryka Sienkiewicza #2 Marito Ai, Henryk Sienkiewicz
Ocena 8,5
Quo Vadis na m... Marito Ai, Henryk S...
Okładka książki Quo Vadis na motywach powieści Henryka Sienkiewicza #3 Marito Ai, Henryk Sienkiewicz
Ocena 8,0
Quo Vadis na m... Marito Ai, Henryk S...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
80
71

Na półkach: ,

Henryk Sienkiewicz miał coś z króla Midasa. Czego się nie dotknął, zamieniało się w złoto, rzecz jasna, w jego przypadku w złoto literatury. Wystarczała mu byle komedyjka, wystarczało mu byle powieścidełko, aby tworzyć prawdziwe precjoza recenzenckie. Łatwo się o tym przekonać, sięgając po jego dwutomowe „Szkice…”, na które w dużej mierze złożyły się recenzje literackie i teatralne. Kto dzisiaj wystawia Edwarda Lubowskiego? Nikt. Kto dzisiaj ogląda Władysława Okońskiego? Nikt. Kto dzisiaj czyta powiastki historyczne Józefa Grajnerta? Również nikt. Autorzy ci zostali zapomniani, ich twórczość nikomu z niczym się nie kojarzy, ale przecież nie można powiedzieć, że historia literatury i historia teatru nic im nie zawdzięczają, skoro skłoniły Sienkiewicza do ich omówienia na łamach pism warszawskich, a każde z tych omówień to perełka. Bierze on jakąś rachityczną fabułkę, wywija nią na wszystkie strony, odsłaniając jej sporadyczne blaski i znacznie liczniejsze cienie. Bierze niewydarzonego bohatera i w jego rękach zaczyna on żyć drugim swoim życiem, o ileż bardziej pasjonującym od pierwszego. Sienkiewicz to był jednak wielki fachman – nie tylko wizjoner literacki, ale też rzemieślnik, o jakiego naprawdę trudno. Zdawał się na wylot znać fach pisarski. I tą znajomością hojnie się dzielił z mniej utalentowanymi kolegami po piórze i z czytelnikami.

Recenzje literackie i teatralne, a także przedmowy, które również znalazły się w „Szkicach…”, to pełne wdzięku, ale jednak błahostki krytycznoliterackie. Znacznie większy ciężar gatunkowy mają studia Sienkiewicza, które zajmują ponad połowę tomu pierwszego. Każde wydaje się być pouczające, każde pobudza do refleksji, każde właściwie zasługiwałoby na przypomnienie i polecenie. Choćby wypowiedź dla „Russkich Wiedomosti” z okazji 80-lecia Lwa Tołstoja. Zgodnie z okolicznościowym jej charakterem zawiera ona wyidealizowany portret jubilata, ale przy bliższym przyjrzeniu portret ten ujawnia różne rysy – nie tyle zresztą samego modela, ile świata, który go ukształtował. Oto próbka tego sposobu portretowania: „Tołstoj jest to najwyższe drzewo w lesie twórczości rosyjskiej, a przy tym tego rodzaju umysł, który mógł wyrosnąć tylko z rosyjskiej gleby. […] Literatura jest wszędzie poniekąd kwiatem życia – u was przeważnie jękiem życia”. Potrzeba kunsztu, aby przemycić tak gorzką prawdę o kulturze rosyjskiej w tak słodkiej formie dla jednego z jej reprezentantów. W tym się właśnie przejawiał iluzjonizm Sienkiewicza: wyczarowywał przed gawiedzią wizerunek powabnej dziewczyny, który dopiero po dłuższym wpatrywaniu się w niego – kiedy malarz zdążył się już oddalić z honorarium – zmieniał się w portret starej jędzy.

Centralne miejsce w „Szkicach…” zajmują trzy studia o naturalizmie. Dwa z nich to odczyty z 1881 r., a trzeci to wypowiedź w formie listu z 1893 r. Oczywiście, o naturalizmie Sienkiewicz myślał jak najgorzej. Widział w nim co prawda jedną z odmian realizmu, którego był rzecznikiem, ale odmianę zdegenerowaną. Zarzucał jej daleko idący redukcjonizm. O ile realizm w swojej dojrzałej postaci zmierzał do objęcia całokształtu rzeczywistości, w całej jej wielowymiarowości, z tym, co w niej wzniosłe, i z tym, co w niej niskie, o tyle naturalizm koncentrował się wyłącznie na jednym jej – patologicznym – aspekcie. Co więcej, ten jeden aspekt przedstawiał tak, jak gdyby to była pełna prawda o rzeczywistości. I to był zasadniczy fałsz tej doktryny literackiej. „W życiu bowiem i w naturze inna jest równowaga świateł i cieni. Za ściekami paryskimi są pachnące niskie łąki Normandii i skały Bretanii, i wielkie, proste a majestatyczne tonie morza”. Wpływ naturalizmu na czytelnika był więc negatywny. Nie posiadał on, co prawda, mocy uwodzicielskiej, nie skłaniał do występku, ale powodował skarlenie ducha. „W tych brudach, złych zapachach, wstrętnych zjawiskach i występkach nie rozmiłuje się dusza, ale się skurczy, zwiędnie, zachoruje na moralną anemię, straci zdolność odczuwania piękna, straci polot i zniży się, a w najlepszym nawet razie, to jest nawet wówczas, gdy wyrzuci ze swego moralnego organizmu autora wraz z jego książkami, zmarnuje i wyczerpie na to część sił, które mogłyby być spożytkowane inaczej, lepiej”. To był jeden z zarzutów Sienkiewicza wobec naturalizmu, odnoszący się do jego negatywnego wpływu społecznego. Drugi, jeszcze poważniejszy, miał charakter wewnętrzny, skupiał się bowiem na zagadnieniach artystycznych. Otóż Emil Zola w swoich założeniach programowych zrezygnował z psychologicznej motywacji bohaterów na rzecz motywacji ściśle fizjologicznej, znajdującej swoje oparcie przede wszystkim w prawach dziedziczenia, a tym samym unicestwił niejako możliwość czytelniczej weryfikacji przebiegu zdarzeń. Jeśli bowiem czytelnik nie jest potomkiem lubieżnego gbura i wariatki (jak bohaterowie cyklu „Rougon-Macquartowie”),to nie jest też w stanie potwierdzić prawdopodobieństwa reakcji bohaterów lub mu zaprzeczyć. A to uprawnia każdą dowolność i rzeczywiście z taką dowolnością w powieściach Zoli czytelnik ma do czynienia. Ostatecznie demaskują ją zdarzenia z końcowej powieści cyklu, pt. „Doktor Pascal” (1893 r.),której Sienkiewicz poświęca swoje „Listy o Zoli”. Jeśli więc nie odmawiał tym powieściom wartości, to uważał, że zawsze była ona wynikiem sprzeniewierzenia się samej doktrynie naturalizmu. Można więc powiedzieć, że brał on w obronę talent Zoli przed jego doktrynerstwem. Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że Sienkiewicz swoją batalię z naturalizmem przegrał. Dzisiaj, niestety, w kulturze europejskiej dominują wszak bardzo późni wnukowie francuskiego pisarza-doktrynera, często jednak pozbawieni jego talentu.

Na koniec ciekawostka. Dwa tomy „Szkiców…” zostały wydane w 1951 r., a więc w apogeum stalinizmu w polskiej kulturze, gdy naprawdę szło się do więzienia za nieprawomyślne poglądy. Tymczasem w recenzji z „Białego sztandaru” Wiktora Gomulickiego, a wiec zbioru poetyckiego, który powstał w reakcji na wydarzenia rewolucji 1905-1906 r. i który już swoim tytułem ustawił się w opozycji wobec „Czerwonego sztandaru”, hymnu wszelkiej maści rewolucjonistów, można trafić na następujące kwiatki: „Były to lata, […] w których stracono z oczu cel główny, to jest dobro ogólne i odzyskanie praw zarówno ludzkich, jak narodowych, a zwalczano się tak, jakby najważniejszym zadaniem było zwycięstwo jednych warstw społecznych nad drugimi. […] W uniesieniu nie wahano się deptać po religijnych i narodowych ideałach, podstawiając na ich miejsce zapożyczone z Zachodu, a nawet i ze Wschodu, czarne i czerwone szmaty radykalnych doktryn. Na piersiach narodu leżał jakby olbrzymi głaz gniotący jednakowo wszystkie klasy, tymczasem głupota i złość wziąwszy się za ręce zaczęły wmawiać w lud roboczy, że nie odwalanie głazu przez mądrą pracę, ale wewnętrzna walka klasowa będzie drogą wiodącą do zbawienia” etc. Wygląda na to, że wielkość Sienkiewicza była w stanie postawić na baczność cenzora, politruka i funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa, którzy zapewne chodzili do szkół w niepodległej jeszcze Polsce.

Henryk Sienkiewicz miał coś z króla Midasa. Czego się nie dotknął, zamieniało się w złoto, rzecz jasna, w jego przypadku w złoto literatury. Wystarczała mu byle komedyjka, wystarczało mu byle powieścidełko, aby tworzyć prawdziwe precjoza recenzenckie. Łatwo się o tym przekonać, sięgając po jego dwutomowe „Szkice…”, na które w dużej mierze złożyły się recenzje literackie i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2
  • Kanon polski
    1
  • #w ramach studiów
    1
  • Chcę przeczytać
    1
  • #kilka lat temu
    1
  • Fragment
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szkice literackie


Podobne książki

Przeczytaj także