Smartfonowe dzieciaki. Dla rodziców, których dzieci wychowują się w świecie smartfonów

Okładka książki Smartfonowe dzieciaki. Dla rodziców, których dzieci wychowują się w świecie smartfonów Julianna Miner
Okładka książki Smartfonowe dzieciaki. Dla rodziców, których dzieci wychowują się w świecie smartfonów
Julianna Miner Wydawnictwo: Bez Fikcji poradniki dla rodziców
314 str. 5 godz. 14 min.
Kategoria:
poradniki dla rodziców
Tytuł oryginału:
Raising a Screen-Smart Kid: Embrace the Good and Avoid the Bad in the Digital Age
Wydawnictwo:
Bez Fikcji
Data wydania:
2020-02-21
Data 1. wyd. pol.:
2020-02-21
Liczba stron:
314
Czas czytania
5 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381782319
Tłumacz:
Paweł Grysztar
Tagi:
poradnik dzieci smartfon
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
27 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
351
82

Na półkach:

Książka nie tylko dla rodziców, ale i nastolatków. Trochę szkoda, że nie było jej, gdy sama byłam w wieku, w którym małe rzeczy urastają do olbrzymich problemów. Gdy byłam uczniem, nie było smartfonów, a Internet u nas dopiero "wchodził" pod koniec mojej szkolnej edukacji, ale mimo to żałuję.

Książka nie tylko dla rodziców, ale i nastolatków. Trochę szkoda, że nie było jej, gdy sama byłam w wieku, w którym małe rzeczy urastają do olbrzymich problemów. Gdy byłam uczniem, nie było smartfonów, a Internet u nas dopiero "wchodził" pod koniec mojej szkolnej edukacji, ale mimo to żałuję.

Pokaż mimo to

avatar
1447
609

Na półkach: ,

Ksiązka "Smartfonowe dzieciaki. Dla rodziców, których dzieci wychowują się w świecie smartfonów" to świetna książka z solidnymi, praktycznymi poradami dla rodziców, które pomogą ich dzieciom w nawigacji i zachowaniu bezpieczeństwa w dzisiejszym cyfrowym świecie. Każdy rozdział przedstawia historię, o któej słyszałeś w wiadomościach (cyberprzemoc, uzależnienie od gier wideo, drapieżniki online itp.) i wyjaśnia, jak naprawdę wygląda sytuacja nastolatka, a także prawdopodobieństwo z jakim Twoje własne dziecko napotyka tę sytuację. Autor pokazuje rodzicom narzędzia tj. konkretne pytania do rozważenia, rozmowy i działania, które należy podjąć, aby nasze dzieci mogły czerpać korzyści z cyfrowego dorastania ale bez konieczności oglądania wieczornych wiadomości.

Ksiązka "Smartfonowe dzieciaki. Dla rodziców, których dzieci wychowują się w świecie smartfonów" to świetna książka z solidnymi, praktycznymi poradami dla rodziców, które pomogą ich dzieciom w nawigacji i zachowaniu bezpieczeństwa w dzisiejszym cyfrowym świecie. Każdy rozdział przedstawia historię, o któej słyszałeś w wiadomościach (cyberprzemoc, uzależnienie od gier wideo,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1101
1018

Na półkach:

Udostępniacie swoim dzieciom telefony? W jakim wieku zaczęły korzystać z technologii i wirtualnego świata?
.
Osobiście należę do mam: „antytelefony” dla maluszków. Uważam, że dzieci powinny się bawić, wychowywać na podłodze, brudzić się w błocie i skakać po kałużach, a nie siedzieć z tabletem lub telefonem w ręce. Niejednokrotnie jestem świadkiem, gdzie maluszki, które ledwo chodzą, otrzymują YouTuba i uwaga, potrafią się nim bezproblemowo obsługiwać. Jak dla mnie, jest to przerażające, bo jeśli już teraz atakujemy ich takimi bodźcami, to jak zaspokoimy ich rosnące wymagania w przyszłości? 🤔 Jak nauczyć ich cierpliwości, skoro przy pierwszym jęknięciu w restauracji dostają telefon, żeby był spokój?
.
Liczyłam, że „Smartfonowe dzieciaki” między innymi poruszy temat, udostępniania telefonu, tableta maluszkom, dzieciom przedszkolnym, którym na dobrą sprawę wirtualny świat, nie jest jakoś bardzo potrzebny. Niestety nic takiego nie znalazłam, a szkoda! Myślę, że nie wszyscy są świadomi, jak reaguje mózg tak małego dziecka na nadmierne używanie telefonu.
.
Oczywiście, musimy żyć ze świadomością, że przyjdzie moment, w którym nasze dzieci zaczną korzystać z portali społecznościowych, różnych rodzaju stron itd. I w tym momencie „Smartfonowe dzieciaki” nadadzą się idealnie. Książka, która jest pewnego rodzaju przewodnikiem. Pokazująca jak wprowadzić dziecko w świat internetu. Jak nauczyć jego z niego korzystać. Jak rozmawiać z dzieckiem o czychajacych zagrożeniach, pułapkach i ludziach siedzących po drugiej stronie ekranu. Na co należy zwrócić im uwagę i czego mogą się spodziewać. Autorka w subtelny sposób, uświadamia nas również, że ograniczanie czy zabranianie korzystania z internetu, wcale nie jest takie dobre, oraz zwraca uwagę na pozytywne aspekty. Daje jasno do zrozumienia, że to my- rodzice, musimy nauczyć nasze dzieci korzystania z internetu i portali społecznościowych tak, aby wiedziały co jest dobre, a co złe. Żeby potrafiły ograniczyć czas w nim spędzony i podchodziły do tego z rozwagą.

Udostępniacie swoim dzieciom telefony? W jakim wieku zaczęły korzystać z technologii i wirtualnego świata?
.
Osobiście należę do mam: „antytelefony” dla maluszków. Uważam, że dzieci powinny się bawić, wychowywać na podłodze, brudzić się w błocie i skakać po kałużach, a nie siedzieć z tabletem lub telefonem w ręce. Niejednokrotnie jestem świadkiem, gdzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
786
730

Na półkach: , ,

Wychowywanie dziecka we współczesnym świecie pełnym elektroniki może być naprawdę trudne. Każdy rodzic staje wtedy przed dylematem czy telewizja i komórka są dziecku tak naprawdę potrzebne? Jest mnóstwo rodziców, którzy są nadto przewrażliwieni na tym punkcie. Czy potrzebnie?
Julianna Miner w swojej książce "Smartfonowe dzieciaki" daje nam mnóstwo rad dotyczących właśnie tego tematu. Pokazuje, że oprócz tych niekorzystnych aspektów są również takie, dzięki którym nasze dzieci czerpią korzyści z użytkowania choćby mediów społecznościowych. We wstępie każdego rozdziału autorka przytacza sytuacje z życia wziętą, przez co mamy jakoby zarys tego czego dotyczy rozdział a i możemy też wyciągnąć z niego wiele przydatnych wniosków. Dodatkowo na końcu, co uważam, za ogromny plus tej książki - daje wskazówki jak rozmawiać z dzieckiem w określonych sytuacjach. Podsuwa nam pytania, które również my - jako rodzice, powinniśmy sobie zadać zanim zaczniemy ograniczać czy nawet całkowicie zabraniać naszym dzieciom korzystania z tych cudów techniki. Bo czy tak naprawdę nie wyrządzamy dziecku krzywdy? Żyjemy w czasach gdzie smartfony, laptopy, telewizja - są wszędzie i każdy z nich korzysta. Zabranianie czegokolwiek, według mnie, nic nie da. Zawsze znajdzie się taka dobra dusza, która zaszczepi w naszym dziecku chęć do "elektroniki" czy gier komputerowych czy samego instagrama. Wystarczy, że pójdzie do znajomego i zobaczy, że u niego nie ma ograniczeń, a wtedy nasza pociecha wróci do domu i dopiero wtedy zacznie się sajgon...
"...nieważne, jakich dokonasz wyborów wychowując swoje dzieci, ktoś i tak będzie miał swoje zdanie na ten temat."
W książce znajdziemy również informację jak wspomagać dzieci przy wejściu w świat Internetu, co uważam, za rzecz potrzebną i bardzo dobrą bowiem to właśnie MY możemy - a wręcz powinniśmy - pomóc dzieciom w wejściu do tego świata i wytłumaczeniu wielu przydatnych aspektów aby do korzystania z Internetu podchodziły z rozwagą i wiedziały co jest dobre a co złe.
Nad tematem smartfonów, gier czy mediów społecznościowych można pisać i rozmawiać godzinami, ale niestety miejsce jest tu ograniczone. Czytając "Smartfonowe dzieciaki" dowiedziałam się paru rzeczy, które na pewno wykorzystam kiedy moje dziewczyny podrosną i będą chciały dostać swój pierwszy telefon. Chociaż szczerze mam nadzieje, że ten moment szybko nie nastąpi :) Jeśli lubicie poradniki i rzeczywiście czerpiecie z nich wiedze - to polecam bo uważam, że zawiera wiele cennych informacji.

Wychowywanie dziecka we współczesnym świecie pełnym elektroniki może być naprawdę trudne. Każdy rodzic staje wtedy przed dylematem czy telewizja i komórka są dziecku tak naprawdę potrzebne? Jest mnóstwo rodziców, którzy są nadto przewrażliwieni na tym punkcie. Czy potrzebnie?
Julianna Miner w swojej książce "Smartfonowe dzieciaki" daje nam mnóstwo rad dotyczących właśnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
125
105

Na półkach: , , ,

Ależ było moje zdziwienie, kiedy zaczęłam czytać tę książkę. Byłam pewna, że sięgam po pozycję, która przedstawi mi świat smartfonów jako czeluście piekła, że będę widziała dzieci w szponach nałogu, a po lekturze będę niszczyć i zabierać telefony wszystkim dzieciom na ulicy 👀🤭
.
Tymczasem "Jesteśmy ostatnią generacją prawdziwie przedinternetowych rodziców. Nie mamy możliwości w pełni zrozumieć, złapać punktów odniesienia, co oznacza dorastać przy takim poziomie skomunikowania, jakie nasze dzieci uznają za normalny. Nasze pociechy nie potrafią z kolei zrozumieć, jak my funkcjonowaliśmy w czasach sprzed technologii bezprzewodowej, która sprawiła, że nieustanne pozostawanie w kontakcie stało się normą" .
Ta książka ma za zadanie pokazać nam zarówno te dobre strony smartfonowego świata. Dzisiaj nie musimy już chodzić od okna do okna jak nasze matki i zastanawiać się, gdzie są nasze dzieci. Nie uciekniemy już przed światem, gdzie bycie online jest normą. .
Dostaniemy też wskazówki jak uczyć dzieci "zdrowo" korzystać z telefonów. Przypomni o konieczności uświadamiania ich, że z internetu nic nie znika, wszystko raz wrzucone do sieci zostaje tam na zawsze. Jest o grach i wpływie mediów społecznościowych na samoocenę młodych ludzi.
.
Jest dużo badań i wykresów. Czy dowiedziałam się czegoś nowego? Chyba nie. Choć może zaczęłam trochę inaczej patrzeć na niektóre tematy. .
Jeżeli jesteś rodzicem nastolatka, który marzy o telefonie, albo już go ma, to może to książka dla Ciebie. Nie ukrywam, że mnie trochę wynudziła, opornie mi szło czytanie. Ale każdy sam powinien zdecydować, czy potrzebuje takiej lektury. .
www.instagram.com/zaczytanamamusia

Ależ było moje zdziwienie, kiedy zaczęłam czytać tę książkę. Byłam pewna, że sięgam po pozycję, która przedstawi mi świat smartfonów jako czeluście piekła, że będę widziała dzieci w szponach nałogu, a po lekturze będę niszczyć i zabierać telefony wszystkim dzieciom na ulicy 👀🤭
.
Tymczasem "Jesteśmy ostatnią generacją prawdziwie przedinternetowych rodziców. Nie mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1702
1687

Na półkach: , ,

"Zmagania i historia bycia rodzicem to radzenie sobie z napięciem pomiędzy ochroną i troską o nasze dzieci a uczeniem ich, jak powinny chronić i troszczyć się same o siebie".

Już na samym początku czytania tej publikacji uświadomiono mi, że jestem analogowym dinozaurem, które będzie musiało wychować cyfrowe dziecko w czasach, gdy wiele zasad określających moje wychowanie, nie ma już zastosowania. Nie brzmi to niestety zbyt zachęcająco, ale każdy z nas musi sprostać takiemu wyzwaniu.

Julianna Miner to ekspertka do spraw zdrowia publicznego, a także blogerka prowadząca bloga Rants from Mommyland. Jej artykuły dotyczące rodzicielstwa i technologii były publikowane w The Washington Post. Autorka mieszka obecnie z mężem i trojgiem dzieci na przedmieściach Waszyngtonu.

"Smartfonowe dzieciaki" to poradnik składający się z dziesięciu rozdziałów, dotykających w swojej istocie wychowania dzieci i nastolatków w erze panowania internetu oraz social mediów. Publikację wieńczą dwa dodatki w postaci umowy dotyczącej użytkowania telefonu komórkowego oraz zakres dostępnych w internecie materiałów na temat seksualności.

Jako początkująca matka i jednocześnie ten osławiony analogowy dinozaur, z wielką uważnością wczytywałam się w poszczególne rozdziały, jakie zaprezentowała w swojej książce Julianna Miner. Autorka do tematu wychowania dzieci w XXI wieku podeszła dość kompleksowo, gdyż dotknęła takich kwestii, jak porównywanie społeczne w pokoleniu selfie, przyjaźnie nastolatków w erze internetu, ich randki i związki oraz kultura społeczna gier video i dorastanie w sieci z lękami i depresją. Jak widać więc temat ten jest dość szeroko omówiony, gdyż dotyka wielu aspektów wychowania dzieci i młodzieży, co w połączeniu z odczuwalną rzetelnością autorki i wykazywanymi statystykami, niewątpliwie stanowi wartość dodaną tej publikacji.

Ci rodzice, którzy spodziewają się gotowych odpowiedzi na swoje pytania odnośnie wychowania dziecka w erze wszechobecnego internetu, mogą poczuć się zawiedzeni. Julianna Miner w swojej książce nie podaje bowiem gotowych przepisów na bezstresowe poradzenie sobie z wirtualną rzeczywistością. Autorka roztrząsa kolejne zagadnienia w oparciu o wywiady, jakie przeprowadziła z nauczycielami czy też z psychologami. W ten sposób podsuwa możliwe rozwiązania, nakierowuje na konkretne zachowania i przestrzega przed popełnieniem podstawowych błędów. Poza tym, każdy rozdział rozpoczyna także od przytoczenia prawdziwej historii dotykającej danego problemu, co pozwala na ciekawe rozwinięcie określonego tematu.

Podczas czytania książki Julianny Miner zaskoczyło mnie kilka kwestii. Otóż moja wiedza została wzbogacona o pojęcie zjawiska wstrząsu wspomnieniowego, który jak się okazuje ma dość spory wpływ na dorastanie dzieci. Dowiedziałam się również, że istnieje mało znana choroba psychiczna, jak dysmorfobia, a także przeczytałam o teorii zarażania emocjami. A na deser, autorka uświadomiła mi także istnienie pewnych zalet tego, że dzieci tak aktywnie uczestniczą w wirtualnej rzeczywistości, co dla niektórych rodziców może stać się nie lada zaskoczeniem.

Czy podarować dziecku telefon, gdy skończy 13 lat, czy może zrobić to wcześniej? Książka "Smartfonowe dzieciaki" nie odpowie na to pytanie wprost, ale z pewnością pomoże podjąć decyzję w oparciu o to, na czym powinniśmy się skupić i co przeanalizować. Dobrze, że taka publikacja pojawiła się na naszym rynku.

https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/

"Zmagania i historia bycia rodzicem to radzenie sobie z napięciem pomiędzy ochroną i troską o nasze dzieci a uczeniem ich, jak powinny chronić i troszczyć się same o siebie".

Już na samym początku czytania tej publikacji uświadomiono mi, że jestem analogowym dinozaurem, które będzie musiało wychować cyfrowe dziecko w czasach, gdy wiele zasad określających moje wychowanie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
340
333

Na półkach:

Nie lubię poradników. W większości mówią ci co masz robić a czego nie robić, jaka masz być a jaka nie być. Nie biorą pod uwagę różnych temperamentów, doświadczeń - najłatwiej powiedzieć rób tak i tak a wszystko będzie super. W prawdziwym życiu tak nie jest. Dlaczego więc polubiłam ten poradnik? Bo tutaj nie mamy gotowej wskazówki typu - zabierz dziecku telefon po godzinie, zablokuj mu wszystkie gry, daj mu szlaban na tydzień a na pewno...

Julianna Miner jest mamą, blogerką oraz wykładowczynią prowadzącą wykłady z problematyki zdrowia publicznego oddaje nam książkę w której oferuje pomoc rodzicom nastolatków korzystających ze smartfonów. Nam, przestraszonym rodzicom, których kilkuletnie dzieci orientują się w Internecie pewnie lepiej od nas ta książka jest niezbędna. Ale nie znajdziemy tutaj gotowych "dobrych rad". Zamiast: Daj dziecku własny telefon dopiero jak skończy 12 lat, przeczytamy, aby obserwować dziecko, jego rozwój psychiczny i fizyczny, aby dawać mu swoim zachowaniem dobry przykłąd, tłumaczyć do czego telefon może być używany a do czego nie. Julianna Miner popiera swoje słowa badaniami, statystykami, przytaczanymi historiami nastoletnich dzieci. Książka to gotowe narzędzie, które wskaże nam drogę do zrozumienia fenomenu smartfonów, do ochronienia dzieci przed ich szkodliwością, do zrozumienia że zbyt mało swobody jest tak samo groźne jak dawanie jej za dużo.
Przystępny język, przykłady z prawdziwego życia, pomoc w postaci gotowych tematów rozmów do przepracowania z dzieckiem spowodują, że rodzice będą odczuwać mniejszy strach w związku z wejściem swojego dziecka do cyberprzestrzennego świata. Autorka pisze o mediach społecznościowych, o ich wpływie na samoocenę dzieci, pisze też o cyberprzemocy, grach video, korzystaniu z sieci przez dzieci z ADHD oraz z autyzmem. Strach rodziców, niepewność i niewiedza zmniejsza się z każdą przeczytaną stroną - w końcu mamy narzędzie do przepracowania ze swoim dzieckiem, nie musimy już błądzić po omacku i metodą prób i błędów strzelać gole lub samobóje.

Nie mamy się co oszukiwać - w dobie XXI wieku dzieci będą korzystać z telefonów komórkowych, komputerów i Internetu. Widok coraz mniejszych dzieci bawiących się telefonami dziwi nas coraz mniej. Rolą dorosłych jest przeprowadzić dzieci i nastolatków przez tę wyboistą i pełną niebezpieczeństw, ale jednocześnie ciekawą drogę tak, aby w dorosłym życiu były świadomymi użytkownikami sieci, a nie zombie lecącymi na dźwięk wiadomości do telefonu nawet z wanny.

Polecam ten poradnik serdecznie. Choć ja mam córki 6 i 3 letnią to już obserwuję u nich zainteresowanie telefonami, grami. Teraz wiem, że zakazy, nakazy nie są odpowiednią drogą. Choć czasem będzie się nam wydawało to syzyfową pracą to zaufanie, rozmowa i dobry przykład są o niebo lepsze i zaprocentują na pewno.

Powodzenia rodzice! Głowy do góry - nie jesteście sami!

Nie lubię poradników. W większości mówią ci co masz robić a czego nie robić, jaka masz być a jaka nie być. Nie biorą pod uwagę różnych temperamentów, doświadczeń - najłatwiej powiedzieć rób tak i tak a wszystko będzie super. W prawdziwym życiu tak nie jest. Dlaczego więc polubiłam ten poradnik? Bo tutaj nie mamy gotowej wskazówki typu - zabierz dziecku telefon po godzinie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1394
1014

Na półkach: , , ,

"Wierzcie mi, dzieciaki wiedzą o internecie więcej niż ich rodzice kiedykolwiek się dowiedzą. Jeśli chcecie sprawić, aby wasze dzieci były bezpieczniejsze, a jednocześnie być po tej samej stronie co one, przeczytajcie tę książkę."


Książka przyciąga wzrok na pierwszy rzut oka. Najpierw mały dzidziuś z butelką mleka i bajką na tablecie, potem dziewczyna, a następnie nastolatek, którego już na pewno nie da się odkleić od smartfona...

Książka, trochę poradnik, napisana została w Stanach Zjednoczonych, niemniej uważam, że jak najbardziej nadaje się dla rodziców polskich dzieci, które wychowują się w czasach smartfonów. Autorka na samym początku uświadomiła mi jedną prostą rzecz: to my, dzisiejsi rodzice, jesteśmy ostatnim pokoleniem "dinozaurów", którzy wychowali się bez internetu. Kiedy rozmawiam o tym z moimi dziećmi to one strasznie mi tego współczują... Czy aby na pewno oni teraz mają od nas lepiej?


"Obecnie rodzice znajdują się w niezbyt godnej pozazdroszczenia sytuacji, w której muszą stawić czoła wychowaniu pierwszego pokolenia prawdziwie cyfrowych obywateli oraz być latarniami morskimi dla wszystkich rodzin, które przyjdą po nas."


Bardzo wbiło mi się w pamięć porównanie 10-latka kiedyś a dzisiaj. Obecnie prawie żaden rodzic nie puści takiego dziecka samego do parku z kolegami, a nie ma problemu dać mu iPhona i mieć konto na Instagramie. Autorka pisze też na temat zmian w mózgu młodego człowieka i jak wpływa na to smartfon. Zgadzałam się z autorką, że każdy z nas się boi się tego, że nasze dzieci popełnią jakieś błędy, pomyłki w sieci, a jak wiemy tam nic nie ginie.

Na pewno po lekturze tej książki warto pochylić się też nad sobą i nad tym, jaki dajemy przykład naszym postępowaniem. Według badań (i to sprzed wielu lat) sprawdzamy swoje telefony średnio 150 razy dziennie, nie muszę pisać jaka to strata czasu w większości przypadków. Nie można się dziwić dzieciom, że też chcą żyć "online". Autorka w bardzo przystępny sposób opisuje życie jej rodziny w sieci. Dzięki takiej książce możemy spróbować poczuć się jak nastolatek, który chce być "fajny" i zebrać dużo lajków. Jak ważne jest w tym świecie poczucie własnej wartości? Podobało mi się, że nie jest to taki poradnik, do jakich jestem przyzwyczajona. Autorka daje nam wskazówki, na co zwrócić uwagę. Po każdym rozdziale jest seria pytań do zastanowienia się. Zdecydowanie styl pisania tej autorki otwiera oczy na wiele spraw, o których nawet się nie zastanawiałam do tej pory. Jest trochę tabel danych, faktów, które otwierają oczy. Ważne jest to, że autorka nie namawia rodziców do odbierania telefonów dzieciom, raczej mamy zrozumieć świat wirtualny oraz powiedzieć dzieciom o zagrożeniach, ale też korzyściach płynących z Internetu. Dowiedziałam się czym jest sekstowanie, syndrom FOMO, syndrom kaczki i inne dziwne sformułowania.

Szczerze pisząc spodziewałam się trochę innej lektury, ale z drugiej strony ten sposób kiedy dostaję wskazówki też nie jest zły. Przede wszystkim większość rodziców mam wrażenie ma problem z telefonami dzieci i obawiają się co to będzie. To na nas ciąży ten obowiązek, żeby pokazać dzieciom
jak prawidłowo funkcjonować w sieci, jak szanować innym i co robić jak spotka się coś złego. Myślę, że jest to książka dla rodziców dzieci od 5 do 18 lat. Myślę, że do takiej książki trzeba wracać kilka razy, coś co dzisiaj ci się nie przyda, za chwile może okazać się zbawienne jak np. rozdział o randkach w sieci. Cieszę się, że mam tę książkę, bo lada chwila Julka będzie chciała być więcej w sieci. Wolę być na to przygotowana i was też do tego zachęcam.

"Wierzcie mi, dzieciaki wiedzą o internecie więcej niż ich rodzice kiedykolwiek się dowiedzą. Jeśli chcecie sprawić, aby wasze dzieci były bezpieczniejsze, a jednocześnie być po tej samej stronie co one, przeczytajcie tę książkę."


Książka przyciąga wzrok na pierwszy rzut oka. Najpierw mały dzidziuś z butelką mleka i bajką na tablecie, potem dziewczyna, a następnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
556
505

Na półkach: , ,

Myślałam, że „Smartfonowe dzieciaki” trochę wyprzedziły zjawiska, które mają opisywać. Jednak kiedy skończyłam i przemyślałam wszystko, co autorka napisała, to stwierdzam, że ta książka jest zdecydowanie dla nas, pokolenia, które wchodzi w świat internetu i jest nim zachłyśnięte, nasze dzieci urodziły się w czasach, gdzie dostęp do sieci jest powszechny, my mieliśmy podchody i grę w gumę, a dopiero z czasem kafejki internetowe. I dlatego właśnie my powinniśmy zachować trzeźwy umysł w kontakcie z telefonem, ale przyznacie się sami przed sobą, ilu z Was reaguje od razu na sygnał przychodzącego powiadomienia? Wszyscy? No, może nie, ale większość. Słyszymy i zaraz sięgamy, by zobaczyć co? Kto? A potem przepadamy scrolując tablicę. Jest tak, prawda?

Julianna Minier w bardzo przystępny, bo na podstawie własnej rodziny, opisuje bytność dzieci w sieci, a także miejsce nas rodziców. Z wielu aspektów nie zdawałam sobie sprawy jak, chociażby budowaniu poczucia własnej wartości za pomocą Instagrama. Sama mam tam konto, ale nie jest ono wyznacznikiem mnie jako człowieka. Jednak przypominając sobie to w jaki sposób myślą nastolatki, to rzeczywiście ma to sens, akceptacja rówieśników uzależniona jest od „fajności”. Na szczęście autorka daje jasne wskazówki — nie gotowe rozwiązania, moim zdaniem warto to podkreślić — jak ustalić granice i przede wszystkim, na co zwracać uwagę. Moich dzieci ten „problem” dotyczy mniej, bo do wieku nastoletniego jeszcze chwila, a telefon starszej służy jedynie do dzwonienia czy SMS-ów, ale warto zrobić sobie zaplecze. Mnie ta książka wpadła w ręce w najbardziej odpowiednim czasie — kiedy jeszcze mogę zapobiegać.

Uważam, że po „Smartfonowe dzieciaki” naprawdę powinno się sięgnąć, bo dotyczy ona nie tylko dzieci, choć na nie jest kierowana. Przede wszystkim po to, by uświadomić sobie własne zachowania względem mediów społecznościowych. Ta książka otwiera oczy na bardzo wiele spraw, a ja z ręką na sercu przyznaję się do popełniania grzechów, o których autorka pisze. Polecam.

Myślałam, że „Smartfonowe dzieciaki” trochę wyprzedziły zjawiska, które mają opisywać. Jednak kiedy skończyłam i przemyślałam wszystko, co autorka napisała, to stwierdzam, że ta książka jest zdecydowanie dla nas, pokolenia, które wchodzi w świat internetu i jest nim zachłyśnięte, nasze dzieci urodziły się w czasach, gdzie dostęp do sieci jest powszechny, my mieliśmy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
129
98

Na półkach:

Ło rany, a czemu nikt tego nie przeczytał przed drukiem!?
Aż twarz mi wykręca od nadmiaru byków.
Interpunkcja, stylistyka, ortografia i inne "okresy czasu". No dramat.

Merytorycznie zaś całkiem OK.
Jak skończę czytać, to napiszę więcej.

Ło rany, a czemu nikt tego nie przeczytał przed drukiem!?
Aż twarz mi wykręca od nadmiaru byków.
Interpunkcja, stylistyka, ortografia i inne "okresy czasu". No dramat.

Merytorycznie zaś całkiem OK.
Jak skończę czytać, to napiszę więcej.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    60
  • Przeczytane
    30
  • Posiadam
    11
  • 2020
    3
  • Recenzenckie
    2
  • Legimi
    2
  • Rodzicielstwo
    2
  • Do kupienia
    2
  • Przeczytane w 2020
    2
  • Poradniki dla rodziców 👨‍👩‍👧
    1

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także