Chochoły

Okładka książki Chochoły Wit Szostak
Okładka książki Chochoły
Wit Szostak Wydawnictwo: Powergraph Cykl: Trylogia krakowska (tom 1) literatura piękna
640 str. 10 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Trylogia krakowska (tom 1)
Wydawnictwo:
Powergraph
Data wydania:
2018-07-13
Data 1. wyd. pol.:
2010-09-08
Liczba stron:
640
Czas czytania
10 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364384837
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Rafał Kosik, Radek Rak, Wit Szostak
Ocena 4,7
Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Raf...
Okładka książki Utopay. Przyszłość wystawia rachunek Wojciech Chamier-Gliszczyński, Wojciech Chmielarz, Anna Cieplak, Jacek Dukaj, Paulina Hendel, Miłosz Horodyski, Grzegorz Kasdepke, Rafał Kosik, Wojciech Kuczok, Wojtek Miłoszewski, Zygmunt Miłoszewski, Daniel Odija, Łukasz Orbitowski, Mateusz Pakuła, Andrzej Pilipiuk, Grażyna Plebanek, Michał Protasiuk, Radek Rak, Anna Rozenberg, Barbara Sadurska, Magdalena Salik, Dominika Słowik, Bartosz Szczygielski, Wit Szostak, Cezary Zbierzchowski, Jakub Żulczyk
Ocena 6,2
Utopay. Przysz... Wojciech Chamier-Gl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
267 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
711
686

Na półkach:

Strasznie włazi w głowę ta Szostakowska fraza. Muszę się powstrzymywać, żeby nie zrobić z tej recenzji jednego długiego zdania.

Po lekturze paru tutejszych opinii i po pochwale Dukaja z tyłu okładki miałam trochę obaw. I przyznam, było kilka chwil, gdy myślałam, że rozpocznę swoje refleksje czytelnicze od dramatycznego wezwania "Jacku Dukaju! Radku Raku! I Ty, Wicie Szostaku! Czemu mnie tak konsekwentnie rozczarowujecie, po co te obietnice głębi i pięknej osobliwości składane w pierwszych rozdziałach, skoro zakończenia serwujecie tak niemiłe, rozwleczone, chaotyczne, artystowsko-popiserko-pozerskie?".

Szczęśliwie "Chochoły" w ostatecznym rozrachunku jednak mnie nie rozczarowały, choć z prezentowanego tu realizmu magicznego wolałam, o dziwo, cząstkę realistyczną. Fantastyczne przemiany Krakowa w Wenecję lub arenę wojny domowej, początkowo interesujące, chwilami zaczynały sprawiać wrażenie pustego popisu. Za to wszystko, co dotyczyło stosunków między ludźmi, odczuwałam głęboko i prawdziwie. Można powiedzieć, że była to dla mnie książka o porażce bliskości, o ugrzęźnięciu w pozorach i formach relacji bez prawdziwego poznania - nie tylko siebie nawzajem, ale nawet po prostu siebie, bo własna tożsamość też się gubi i rozpływa jak bezimienny bohater-narrator.

Książka ma bardzo wyrazistą tożsamość - krakowską i polską, ale też indywidualną - a przy tym wydaje mi się niezwykle uniwersalna. Ciekawe.

(Może "Lód" Dukaja też by był taki dobry, gdyby nie był rozwleczony na ponad 1000 stron).

Dwa cytaty ku pamięci:
Pierwszy o wieczerzy wigilijnej: "Nie było w tym prawdziwego życia, był obrzęd udający życie. Kiedyś mit był szkieletem, wewnętrzną strukturą nadającą życiu sens. Teraz obróciliśmy go na nice, zamiast kręgosłupa stał się zewnętrznym rusztowaniem wspierającym kruchą konstrukcję, którą są nasze rytuały. Rusztowanie jest gęste, ubite, okazałe, pustka znakomicie zamaskowana, pustka chowa się za nie, pustki nie widać, dzięki temu wszyscy możemy wiarygodnie udawać, że nie widzimy tego, iż prawdziwe życie wycieka, staje się nieobecne, zostaje barszcz, barszcz z uszkami, wyśmienity, ręcznie lepiony, o świcie zbierany, czerwony".

I drugi o rytmie życia - przy tym fragmencie w pełni zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi się podoba konkretna obrazowość stylu Szostaka, gdy pisze o sprawach abstrakcyjnych: "Bywają dni o pustych przebiegach, całe tygodnie na bocznym torze, wykolejone ze struktur czasu, leżenie na łóżku, wzrok mozolnie błądzący po suficie, przypadkowe drzemki na fotelu, sny przerywane dreszczami, snucie się po pokoju, jałowe myśli, nikła nadzieja na odmianę, człowiek zatrzaśnięty w swojej samotni. Kiedy wreszcie czas rusza, eksploduje sekwencjami wydarzeń, spotkaniami, mieni się nastrojami. Życie nabiera właściwego rytmu, przynosi ukojenie, ulotne jak celofan iluzje, że tak już będzie zawsze, że tak zawsze było, czujność usypia. I wtedy, właśnie wtedy, łamie się jakieś nieistotne z pozoru kółko zębate, tryby czasu hamują, zgrzyty i jęki, dźwięki pozbawione wdzięku. I znów kolejne dni w bezruchu, pociąg w szczerym polu, tory pordzewiałe w każdym kierunku, dookoła zaorane zagony, gawrony, rachityczne brzozy na horyzoncie".

Strasznie włazi w głowę ta Szostakowska fraza. Muszę się powstrzymywać, żeby nie zrobić z tej recenzji jednego długiego zdania.

Po lekturze paru tutejszych opinii i po pochwale Dukaja z tyłu okładki miałam trochę obaw. I przyznam, było kilka chwil, gdy myślałam, że rozpocznę swoje refleksje czytelnicze od dramatycznego wezwania "Jacku Dukaju! Radku Raku! I Ty, Wicie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
134
87

Na półkach:

Na początku czytało się bardzo dobrze- gęsta klimatyczna proza, głębokie opisy relacji rodzinnych, fascynujący dom i prawdziwie magiczny Kraków w tle (super smaczki jak np. sztosy albo gondole). Ale od połowy książka stała się męcząca, styl z eleganckiego bełkotliwy, główny bohater nie do wytrzymania, wydarzenia w tle absurdalne i chaotycznie opisane. Miałam wrażenie, że ciągle kręcimy się w kółko (może to świadome nawiązanie do oberka). W każdym razie mam poczucie zmarnowanego świetnego materiału i na pewno już nie sięgnę po żadną pozycję tego autora.

Na początku czytało się bardzo dobrze- gęsta klimatyczna proza, głębokie opisy relacji rodzinnych, fascynujący dom i prawdziwie magiczny Kraków w tle (super smaczki jak np. sztosy albo gondole). Ale od połowy książka stała się męcząca, styl z eleganckiego bełkotliwy, główny bohater nie do wytrzymania, wydarzenia w tle absurdalne i chaotycznie opisane. Miałam wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
387
40

Na półkach: , , ,

Pierwszy raz odkąd pamiętam miałam myśli, że świadomie nie skończę czytać i rzucę książkę w połowie. Mimo wszystko kontynuowałam i nie wiem czy to była dobra decyzja. Książka mnie zmęczyła, chyba za duża i zbyt gęsta dawka realizmu magicznego jak dla mnie. Na pewno nie sięgnę po dalszą część trylogii.

Pierwszy raz odkąd pamiętam miałam myśli, że świadomie nie skończę czytać i rzucę książkę w połowie. Mimo wszystko kontynuowałam i nie wiem czy to była dobra decyzja. Książka mnie zmęczyła, chyba za duża i zbyt gęsta dawka realizmu magicznego jak dla mnie. Na pewno nie sięgnę po dalszą część trylogii.

Pokaż mimo to

avatar
752
85

Na półkach: ,

Ciężko mi o jednoznaczną opinię - do połowy Chochoły wciągnęły mnie swoim klimatycznym, niespiesznym tempem i rozwlekłymi, ale hipnotyzującymi opisami codzienności. Potem zrobiło się dziwnie, a końcowa już zupełnie mnie rozczarowała. Mimo to, warto przeczytać lub posłuchać audiobooka, szczególnie w okolicach końca roku.

Ciężko mi o jednoznaczną opinię - do połowy Chochoły wciągnęły mnie swoim klimatycznym, niespiesznym tempem i rozwlekłymi, ale hipnotyzującymi opisami codzienności. Potem zrobiło się dziwnie, a końcowa już zupełnie mnie rozczarowała. Mimo to, warto przeczytać lub posłuchać audiobooka, szczególnie w okolicach końca roku.

Pokaż mimo to

avatar
118
88

Na półkach:

Cały czas to Wit Szostak, czyli jeden z bardziej interesujących współczesnych autorów, natomiast - podzielając zdanie wielu recenzentów przede mną - należy zwrócić uwagę na to, że:
(1) fabuła jest dość bezkształtna i nie zmierza to do jakiejś sensownej konkluzji, w ogóle średnio wiadomo, co autor chciał powiedzieć;
(2) jest długo, a przez to momentami nudno;
(3) z drugiej strony pod względem formalnym też nie jest najlepiej: mam wrażenie, że Wit Szostak w takim stylu narracji (który może być atrakcyjny) lepiej wypadł w innych swoich książkach ("Fuga", "Cudze słowa"),a poza tym miałem poczucie pewnej wtórności w stosunku do innych książek tego autora;
(4) dużo miejsca zajmują opisy Krakowa, jedzenia oraz muzyki ludowej, co niekoniecznie może być postrzegane jako wada, ale akurat mnie żadna z tych rzeczy nie emocjonuje.

Cały czas to Wit Szostak, czyli jeden z bardziej interesujących współczesnych autorów, natomiast - podzielając zdanie wielu recenzentów przede mną - należy zwrócić uwagę na to, że:
(1) fabuła jest dość bezkształtna i nie zmierza to do jakiejś sensownej konkluzji, w ogóle średnio wiadomo, co autor chciał powiedzieć;
(2) jest długo, a przez to momentami nudno;
(3) z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
727
294

Na półkach: ,

Do pewnego momentu ciekawa epopeja rodzinna, później nic nie wnosząca dziwność

Do pewnego momentu ciekawa epopeja rodzinna, później nic nie wnosząca dziwność

Pokaż mimo to

avatar
795
312

Na półkach: , ,

Trudno mi ocenić tę książkę. Chciałabym odwiedzić Kraków z jej kart, miałam dzięki niemu szalone sny. Ale sama historia była za długa i skończyła się absurdalnie, nie dało mi to satysfakcji.

Trudno mi ocenić tę książkę. Chciałabym odwiedzić Kraków z jej kart, miałam dzięki niemu szalone sny. Ale sama historia była za długa i skończyła się absurdalnie, nie dało mi to satysfakcji.

Pokaż mimo to

avatar
970
396

Na półkach: ,

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy lata temu po raz pierwszy sięgnęłam po "Oberki do końca świata", przepadłam. Józef Wicher, bohater tej książki, niemal od pierwszych stron stał się moim ulubieńcem, zaś styl pisarski samego autora na nowo obudził we mnie miłość do nurtu chłopskiego w literaturze.

Nic dziwnego, że w ramach akcji CzytajKraków postanowiłam sięgnąć po inną książkę Wita Szostaka. Tym razem wybór padł na "Chochoły" i muszę przyznać, że lektura tej pozycji w moim wydaniu rzeczywiście przypominała chocholi taniec.

"Chochoły" to pierwszy tom tzw. "Trylogii krakowskiej". Narrator a zarazem jeden z bohaterów tej książki oprowadza Nas niejako po swoim rodzinnym domu, domu Chochołów. Trzeba przyznać, że to bardzo tajemnicze miejsce. Wielość pokojów, pięter i mieszkańców sprawia, że bardzo szybko czujemy się w nim zagubieni, dokładnie tak samo jak opowiadający tę historię mężczyzna. W ramach odkrywania domu, odkrywamy także losy jego mieszkańców i wpadamy w sieć zależności, o których do tej pory nie mieliśmy pojęcia. Powiedzieć, że ten dom "żyje" własnym życiem, to nic nie powiedzieć. Co i rusz sytuacja wymyka Nam się spod kontroli i w pewnym momencie mamy wrażenie, że to sam dom jest głównym bohaterem tej powieści. Ale to jeszcze nic. Wraz z Naszym bohaterem błąkamy się po ulicach Krakowa. Czasem w celu odnalezienia jego brata, czasem zupełnie bez celu. I ten Kraków właśnie na Naszych oczach również zaczyna "żyć", zmieniać się, przeistaczać, ewoluować. Aż wreszcie wybucha wojna...

O ile losy domu i jego mieszkańców, utrzymane w konwencji onirycznej przywołują mi na myśl prozę Schulza, którego uwielbiam, o tyle baśniowość a wręcz fantastyczność tej opowieści moim zdaniem wcale nie dodała jej kolorytu, a wręcz przeciwnie, mocno skomplikowała odbiór. Nie pomogła nawet wspominana przez wielu czytelników intertekstualność tego tekstu, która dla wprawnego i obytego odbiorcy może być swego rodzaju grą z tradycją literacką. Niestety, im dalej od rzeczywistości, tym trudniej było mi przebrnąć przez kolejne karty książki, ale dzielnie udało mi się dobić do brzegu. Tam też czekały na mnie zachwyt i fajerwerki

Choć senna atmosfera Krakowa i rodzinnego domu głównego bohatera niewątpliwie robią wrażenie na czytelnikach, to jednocześnie sprawiają, że nie sposób zagłębić się w lekturze na dłużej niż kilka godzin. W końcu ile można snuć się ulicami Krakowa, który spowija aura tajemnicy, chłodu, a wreszcie również przemocy? Ta mało atrakcyjna perspektywa, z jakiej przestawiono miasto, choć wyjątkowo nowatorska, na mnie nie zrobiła większego wrażenia, a wręcz przeciwnie, skutecznie przekonała do tego, by po pierwszym tomie tej trylogii, bez cienia żalu, rozstać się z nią raz na zawsze. Kto wie, może to nie wina "Chochołów", tylko moich zbyt wygórowanych oczekiwań wobec tej książki? Może Wam ta opowieść się spodoba? Przekonajcie się sami.

Ps. Jedyne, za co chcę podziękować autorowi, to pasja muzyczna jego bohaterów i te cudne oberki komponowane z uporem maniaka przez Bartka i Kozła. :)

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy lata temu po raz pierwszy sięgnęłam po "Oberki do końca świata", przepadłam. Józef Wicher, bohater tej książki, niemal od pierwszych stron stał się moim ulubieńcem, zaś styl pisarski samego autora na nowo obudził we mnie miłość do nurtu chłopskiego w literaturze.

Nic dziwnego, że w ramach akcji CzytajKraków postanowiłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
658
87

Na półkach: ,

Początek czyta się bardzo dobrze, mimo irytującej postaci głównego bohatera. Potem jest tylko gorzej. Jakby autora mocno poniosło, bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Ogólnie: średnie.
Żałuje, że nie skupił opowieści na dziejach rodziny a odbił w bardzo dziwne i milczące tematy bez jakiejś pointy.

Początek czyta się bardzo dobrze, mimo irytującej postaci głównego bohatera. Potem jest tylko gorzej. Jakby autora mocno poniosło, bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Ogólnie: średnie.
Żałuje, że nie skupił opowieści na dziejach rodziny a odbił w bardzo dziwne i milczące tematy bez jakiejś pointy.

Pokaż mimo to

avatar
1178
762

Na półkach:

Kolejna książka przeczytana dzięki akcji Czytaj Kraków, możliwe że inaczej nie trafiłabym na nią.
Jakie wrażenia na mnie wywarła?

W pewnym miejscu w Krakowie stoi stara kamienica zamieszkana przez wielopokoleniową rodzinę Chochołów. Jednak nie jest to typowy budynek mieszkalny, o czym dowiadujemy się z lektury.
Narratorem tej opowieści jest młodszy syn, który wraz z matką opiekuje się pogrążonym w śpiączce ojcem, dodatkowo szuka zaginionego starszego brata. Poza tym próbuje wieść normalne życie, celebrować rodzinne święta i tradycje.
Niespodziewana śmierć babci Marii jest początkiem końca.

"Odbijaliśmy się od siebie w milczeniu.Tak było od wieków w naszej rodzinie, problemy nie rozwiązywały się w rozmowach, nie padały, zawisały pomiędzy ludźmi i przysychały, uciekały pod sufit jak napełnione helem baloniki. Pod sklepieniem Domu było ich pełno, pomarszczonych, nieprzekłutych, nabrzmiałych. Niektóre pękały same, niezauważenie, inne rosły w ciemnościach, pęczniały pod skórą."

Jeśli myślicie że jest to obyczajowa saga rodu, to nic bardziej mylnego, dla mnie była to opowieść o domu, który na swoich poziomach i w poszczególnych pomieszczeniach skrywa pewne sekrety.

Dziękuję autorowi za plastyczny język, za spacer na jaki mnie zabrał po Krakowie, jaki znam, ale i po taki jakiego się nie spodziewacie.
Szostak bawi się słowem, zaskakuje, wciąga w swój świat, ale...
Niestety od pewnego momentu książka zaczęła mi trochę ciążyć, i nie mam tu na myśli tego, że to jednak ponad 600 stron, trochę poczułam się "zagadana", fabuła już nie wciągała tak jak wcześniej, a koniec niestety mi się nie podobał i zniechęcił mnie do dalszej lektury.
Teraz już wiem, że jest to pierwsza część trylogii krakowskiej, że może pewne odpowiedzi znajdę w dalszej części, ale czy i kiedy zdecyduję się poznać kolejne części, jeszcze nie wiem.
Myślę, że nie jest to książka dla każdego. Ja nie żałuję czasu jaki z nią spędziłam, przeżyłam emocjonujące chwile, ale były też takie, że odkładałam ją bez żalu.
Musicie sami przeczytać i ocenić.

"Wyszedłem i nie wyszedłem. Szedłem już, ale nie doszedłem. Ochoczo zbiegłem po schodach, schody kręte, wężowe, ja na nich w samym swetrze, podążający tropem ślusarzy, niech Dom przestanie istnieć, niech umrze, skoro już nie istnieje, mnie to nie obchodzi, nie ja go zabiłem, krew Domu na cudzych rękach, moje czyste jak śnieg..."

Kolejna książka przeczytana dzięki akcji Czytaj Kraków, możliwe że inaczej nie trafiłabym na nią.
Jakie wrażenia na mnie wywarła?

W pewnym miejscu w Krakowie stoi stara kamienica zamieszkana przez wielopokoleniową rodzinę Chochołów. Jednak nie jest to typowy budynek mieszkalny, o czym dowiadujemy się z lektury.
Narratorem tej opowieści jest młodszy syn, który wraz z matką...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    730
  • Przeczytane
    343
  • Posiadam
    115
  • Teraz czytam
    19
  • Ulubione
    11
  • 2023
    11
  • Literatura polska
    9
  • Polska
    6
  • 2018
    5
  • Literatura piękna
    5

Cytaty

Więcej
Wit Szostak Chochoły Zobacz więcej
Wit Szostak Chochoły Zobacz więcej
Wit Szostak Chochoły Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także