Bardzo ładnie wydana książka, z pięknymi zdjęciami i intrygującymi nazwami smoothies takimi jak: Zielony Anioł, Eliksir Świętego Mikołaja, Cud z dyni, Piernikowy Ludzik, Przysmak Skrzata i wiele innych. Zastrzeżenia mam jednak do przepisów. Znalazłam może kilka, z których mogłabym skorzystać, a wiele receptur jest przesadnie wymyślnych, bądź zawiera składniki, o których usłyszałam pierwszy raz w życiu: żółty burak, portulaka, daktyle medjool, czerwona marchewka, czy mleko z orzechów laskowych.
Podsumowując: książka piękna i zachwycająca na pierwszy rzut oka, a pusta w środku.

Bardzo ładnie wydana książka, z pięknymi zdjęciami i intrygującymi nazwami smoothies takimi jak: Zielony Anioł, Eliksir Świętego Mikołaja, Cud z dyni, Piernikowy Ludzik, Przysmak Skrzata i wiele innych. Zastrzeżenia mam jednak do przepisów. Znalazłam może kilka, z których mogłabym skorzystać, a wiele receptur jest przesadnie wymyślnych, bądź zawiera składniki, o których...

Spodziewałam się czegoś trochę innego, ale przepisy i tak są fajne.

Spodziewałam się czegoś trochę innego, ale przepisy i tak są fajne.

Po tę książeczkę sięgnęłam w sklepie zwabiona niezwykle apetycznie wyglądającą okładką, ale później w domu pomyślałam, że właściwie był to zakup nieprzemyślany i zbędny. Jednak w miarę, jak dokładniej wczytywałam się w zamieszczone tu receptury, stopniowo zmieniałam zdanie i teraz bardzo się cieszę, że ta mała, smakowita książka kucharska znalazła się w moich zbiorach.

Wbrew tytułowi wszystkie przedstawione tu smoothies nadają się do przyrządzania przez cały rok. Zaletą tego zbioru jest duża różnorodność, są tu przepisy bazujące głównie na warzywach, inne bardziej owocowe, jedne słodsze, inne zdecydowanie "wytrawne". Co prawda dokładne odtworzenie niektórych smakołyków jest dla mnie niemożliwe, bo nie mam blendera tylko zwykły mikser z przystawką do koktajli, nie mogę więc miksować orzechów czy twardych warzyw, niektórych podawanych składników chyba nigdy nie widziałam w sklepach (np. miechunka peruwiańska albo czerwona marchew),zaś innym, jak cykoria czy świeży imbir, mówię zdecydowane "nie", ale przecież smoothies mają to do siebie, że możliwa jest tu absolutna dowolność. Właściwe jedyne, co ogranicza twórcę takich napojów i musów, to jego własna wyobraźnia. Dlatego ostatecznie książeczkę oceniam wysoko, ponieważ pobudziła moją fantazję i zachęciła do przygotowywania deserów zdrowszych i mniej kalorycznych niż tradycyjne słodkości. W dodatku dzięki niej sięgnęłam m.in. po mleko migdałowe, kokosowe i owsiane, które bardzo przypadły mi do gustu, a których zapewne bez tej inspiracji nigdy bym nie kupiła.

Kończę i zmykam: w mikserze czeka już szpinak z ogórkiem, jabłkiem i kiwi. Smacznego! :)

Po tę książeczkę sięgnęłam w sklepie zwabiona niezwykle apetycznie wyglądającą okładką, ale później w domu pomyślałam, że właściwie był to zakup nieprzemyślany i zbędny. Jednak w miarę, jak dokładniej wczytywałam się w zamieszczone tu receptury, stopniowo zmieniałam zdanie i teraz bardzo się cieszę, że ta mała, smakowita książka kucharska znalazła się w moich...